Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

26.04.1989(ś) ZA PRAGNĄCYCH BEZINTERESOWNOŚCI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 kwiecień 1989
Odsłon: 1390

    Rozpoczyna się zwykły dzień pracy w której  przeszkadza szarpanie się z pacjentami, którzy pragną płacić za moje usługi. Jest to bardzo nieprzyjemne, bo ja pragnę bezinteresowności.

    Tuż przed wyjściem na dyżur Pan Bóg dał mi próbę, bo zgłoszono wizytę domową i przybyła pacjentka, która zadarła ze wszystkimi lekarzami. Jej córka, namiętna palaczka tytoniu zmarła na nowotwór płuca. Nie została przyjęta do oddziału wewnętrznego, ponieważ miała skierowanie do oddziału płucnego, gdzie zmarła po dwóch dniach.

    Wielki żal napłynął do mojego serca, bo z krótkiej rozmowy wynikało, że jest osoba  wierzącą. W imieniu zmarłej poprosiłem ją, aby dała spokój jej duszy, bo niepotrzebnie szuka sprawiedliwości ziemskiej. Wypełniłem jej druk na rentę wyjątkową i zapisałem bezpłatne leki bezpłatne na jakiegoś zbowidowca. Może dobry Bóg zlituje się nad nią.

    Pan dał też pocieszenie, bo z Zakopanego nadeszło potwierdzenie rezerwacji wczasów, a w pogotowiu trafiłem na ciszę w której słuchałem nagranej audycji radiowej "Nurt” szkolącej nauczycieli. 

    Podczas śpiewu kanonicznego moje serce zalał duch poświęcenia i miłości, a właśnie padły słowa, że posiadają go wszyscy, którzy naśladują Pana Jezusa. Nagle zrozumiałem jak wielkie znaczenie ma wykonywanie naszej pracy w poczuciu całkowitej bezinteresowności.

    Każdy czyn...naprawdę płynący z serca przynosi nieoczekiwane korzyści po latach. Żona podarowała dla dziecka koleżanki kurtkę syna. Dzisiaj się odwróciło...ona sprzedaje jej tanio piękne rzeczy, bo jej mąż jest za granicą.

<Jeżeli w twoje serce przeniknie duch pracy Chrystusowej zaczniesz promieniować dobrocią, bezinteresownością, pocieszeniem, uniżeniem i prawdziwą  słodkością. Nikt nie będzie musiał tłumaczyć ci, że w pracy masz być spokojny, łagodny, opanowany, wytrwały, pozbawiony egoizmu...

    Wielu będzie traktować ciebie z uśmiechem, będą żartować...ale czas i owoce twojej pracy pokażą, że jesteś czysty, bezinteresowny, chcesz im pomóc i sami stwierdzą, że ty jesteś inny...ty należysz do Niego!

    Wszystko co robisz musisz wykonywać w cichości, wielkiej radości...tak jak robiłbyś to dla Niego! Zapłatą dla ciebie jest wielka radość z wykonywanej posługi. Ty jesteś tym potrzebującym i ty jego rozumiesz. Ty jesteś tym cierpiącym i ty jego rozumiesz.

    Nie musisz jechać na żadne misje...twoja misja jest już ustalona. Czyń dobro wokół...tam gdzie jesteś, tu i teraz! Ktoś niewierzący zarzuci ci, że ty pracujesz w oczekiwaniu na ostateczną zapłatę, ale ty wiesz, że nigdy nie myślisz o żadnej zapłacie. >

    Zdziwiłem się, bo tego pragnę i bardzo często nawet najmniejsze wysiłki przekazuję Jezusowi! Któregoś dnia w takim poświeceniu wyczyściłem piwnice w bloku po wylewie szamba.

     Nagle wyrwano mnie na wyjazd do samobójstwa przez powieszenie (mężczyzna 29 lat). Żaden lekarz nie lubi takich sytuacji, bo najgorsze jest ratowanie w wypadku przeżycia ofiary. Po dojechaniu stwierdziłem, że młody mężczyzna leży na wznak i nie żyje.

    Matka przytulała jego zwłoki i krzyczała z rozpaczy. Głośno płakała też jego babcia z którą się pożegnał przed tą śmiercią. Specjalnie ją odwiedził i powiedział, że nigdy się już nie zobaczą.

    Rozmawiam z ludźmi i tłumaczyłem im, że każdy z nas ma wolną wolę i można przyjąć cierpienie i je ofiarować lub popełnić błąd. On już wie o tym, bo nie ma śmierci. Dla sił ciemności wystarczy tylko jedna myśl o chęci popełnienia samobójstwa. Skąd to wówczas wiedziałem, bo tak jest naprawdę...?                                                                                                                                         APEL

 

25.04.1989(w) ZA TYCH, KTÓRYM ODMÓWIŁEM SPEŁNIENIA PROŚBY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 kwiecień 1989
Odsłon: 883

    Obudziłem się o 1.30 i w fazie półsnu „zobaczyłem” Spiżową Bramę z wjeżdżającym przez nią Panem Jezusem na osiołku! Państwo Watykańskie jest symbolem Królestwa Bożego na ziemi i nie powinno ulegać ludzkim pragnieniom. Po latach ks. Piotr Natanek słusznie powie, że „Watykan trzeba odbić”.

    Myśli uciekły do obrony Westerplatte, którego załoga liczyła 207 żołnierzy i do majora Mieczysława Mikołaja Słabego, lekarza ur. 9 grudnia 1905, który dzielnie pomagał rannym podczas 7 dni nawałnicy. Później trafił do niemieckiego stalagu, a po wojnie  został podstępnie aresztowany (1 listopada 1947 r.), a później katowany w UB (bity butelkami po nerkach)...w stanie agonalnym dostarczony do szpitala, gdzie zmarł 15 marca 1948.

   Sekcja wykazała, że miał małe nacięcie w dole łokciowym (skrwawienie?). Został pochowany w nieznanym miejscu. Dopiero teraz wykryto, że pod murem cmentarnym, który w tamtym czasie był uznawany jako miejsce hańby. Z serca wyrwało się wołanie do Pana Jezusa: „Panie Jezu. Ty wiesz jak było. Proszę Cię, wspomóż bliskiego mojemu sercu dr. M. M. Słabego”.

   Poprosiłem też Pana Jezusa i Jego umiłowanego ucznia Jana o wyprostowaniu drogi mojej córki. Przepłynęły moje odmowy pomocy, ponieważ większość chorych chce, abym grzeszył: upije się taki, nie pójdzie do pracy i biegnie po zwolnienie lekarskie, a mnie jest bardzo trudno odmawiać.

   Pomyślałem o Panu Jezusie, bo On da mi to, co potrzebuję: muszę tylko oddać moją wolę, porzucić plany: zwolnię się z dodatkowej pracy, sprzedam działkę pod budowę domu (bezsens) i zrealizuję bezinteresowność w pracy.

  • Urodziłam bliźniaki...nie pokazano mi ich (zmarły po 12 godzinach).

  • Mąż rzucił pracę, a teraz mnie zwolniono...mamy dwójkę dzieci, kobieta płacze i prosi o pomoc

  • Wynajęłam mieszkanie, a ci ludzie zachowują się okropnie, w mojej głowie jest jeden huk!

    Ogarnij cały świat proszących o coś, rozczarowanych i skrzywdzonych. Prawdziwy Ojciec czeka na ich zawołanie, ale garstka prosi o cokolwiek, nie wierzą w Jego Istnienie!

   Poprosiłem Boga Ojca, aby wynagrodził w jakiś sposób tych, którym odmówiłem spełnienie ich próśb: Panie daj im coś w zamian, wspomóż dusze takich zmarłych...

                                                                                                                         APeeL

24.04.1989(p) PROGRAM PORZUCENIA STAREGO CZŁOWIEKA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 kwiecień 1989
Odsłon: 935

   Pan obudził mnie o 5°°! Skończył się tydzień wypoczynku, ale w pracy nad sobą nie ma wolnego, bo: muszę opanować gadulstwo, przestać się buntować, być całkowicie bezinteresownym w pracy. Marzę o tym, aby  na drzwiach gabinetu napisać: <<Proszę nie przynosić podarunków i nie płacić za moją służbę!>> To się nie uda, bo będą dopisywali czego nie przynosić...

    Pan Jezus też nie miał odpoczynku! Myśl zaczęła krążyć wokół ankiety o treści:

1. Imię i nazwisko...Jezus Chrystus

2. Miejsce zamieszkania...brak stałego zameldowania

3. Majątek...nic nie posiada

4. Stan zdrowia...brak wzmianki o chorobach i dbaniu o swoje zdrowie

5. Cechy na zasadzie przeciwieństwa: pycha-pokora, władza-podległość, wierność (aż do śmierci), miłość, przebaczanie, pojednanie, świętość, przyjmowanie cierpień, łagodność, delikatność, pokój serca, itd.

    Rada na teraz: zostaw stare życie za sobą! Jesteś człowiekiem z krwi i kości, który ma za różne wady i nawyki, grzeszy także w myśli, słowie i uczynkach...będzie ciężko! W życiu codziennym będziesz miał do wyboru: dobra doczesne (namacalne) i duchowe z odległą przyszłością z argumentem, że „jeszcze nikt nie wrócił i nie powiedział jak tam jest”...

    Ty będziesz poddany próbom (kuszeniom) nie ci, którzy pragnąć żyć krótko, dobrze i ładnie wyglądać w trumnie! Oni idą za tym, co można dotknąć, zbadać („niewierni Tomasze”). Zwątpienie podsuwa im Szatan.

    W porzuceniu starego człowieka...jednemu wystarczy błysk Światłości Bożej, a innemu nie starczy życia lub nie wytrzyma prób! Pomyśl, ile czasu trzeba poświęcić na trenowanie psa…

    Te próby to: modlitwa, miłość, przebaczeni, pojednanie, pokuta, uświęcona praca, przyjmowanie dodatkowego wysiłku, gorliwość w czynieniu dobra, cierpienia i współcierpienia (wartości umiłowane przez Boga), ofiara codziennej pracy, dawanie więcej niż możesz…

    W tym czasie masz pamiętać o Panu Jezusie, codziennie słuchać głosu powołania, otwarcia serca z osądem samego siebie. Zapamiętaj jedno: jeżeli wybierzesz Jezusa, On cię nie zdradzi. Poeta Bruno Jasieński wybrał ZSRR jako swoją ojczyznę. W 1936 r. został aresztowany, niesłusznie oskarżony i zmarł na wygnaniu. Za wierność zapłacono mu śmiercią!

    Pan Jezus rozwiąże twoje problemy dotyczące:

  • sensu życia i szczęścia...

  • zła i dobra

  • ascezy (wyrzeczenia) i sensu cierpień

  • wskaże na twoje wady i przywary

  • pokaże ułudę urody, różnych idei, fortuny, władzy i seksu

  • rozwijania doskonałości, odpowiedzialności i bezinteresowności

  • na końcu ujrzysz, że Miłość jest najwyższym prawem!

    Musisz zachować dziecięcą ufność w pomoc Pana Jezusa. Jakby na znak przed moim wyjściem do pracy córka zrobiła awanturę...nie idzie do szkoły i krzyczy, aby nas urazić, że nie wierzy w Boga! W oczach mam łzy i trzykrotnie proszę ją o zmianę postawy, ale jest nieugięta. „Panie Jezu pomóż: ześlij na nią jasność.” To wyjaśnia nasz bunt w Niebie...dlatego jesteśmy tutaj. Bóg Ojciec powiedział: proszę masz wolną wolę i czas na naprawę!

    Przez jej bunt spóźniłem się do pracy, gdzie był szczególny nawał pacjentów, ponieważ drugi lekarz z przychodni miał ciężki wypadek samochodowy! To była wielka próba, bo radzić jest łatwo. Dzisiejsze zło córki i nagły wypadek kolegi wywołały chęć czynienia dobra...byłem całkowicie bezinteresowny.

   Właśnie starowinka, której przed miesiącem zmarł mąż ma łzy w oczach, bo nie chcę przyjąć pieniędzy i wspomina, że podarowałem jej kakao. Poprosiłem ją o modlitwę. Na wizycie domowej trafiłem do dziecka z zespołem Downa, którego matka ma dodatek opiekuńczy 3000 zł., a najwyższa renta III grupy – specjalna dla specjalnych – wynosi powyżej 700.000 (siedemset tysięcy)!

    Dzisiaj, gdy to edytuję (09.05.2018) muszę stwierdzić, że miałem zdrowie do pisania, a wówczas jeszcze nie uczestniczyłem w codziennej Mszy św. z Eucharystią (źródłem naszej mocy)…

                                                                                                                            APeeL

23.04.1989(n) Cel życia: zjednanie z Panem Jezusem...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 kwiecień 1989
Odsłon: 900

    Musisz zrozumieć, że celem naszego życia jest zjednanie z Panem Jezusem i późniejszym powrotem do Ojczyzny Niebieskiej. Po to mamy rozum, aby odkryć - poprzez dzieło stworzenia - Jego Stwórcę. Zobacz wokół co czynią ludzie. Ilu idzie tą drogą?

   Na przebudzonych czeka Szatan i wówczas zaczyna się prawdziwy bój, a na początku tej drogi jesteśmy słabi. Szatan wie o tym i działa wówczas z mocą i wszelkimi metodami. Przeciętny człowiek nie poradzi sobie z działaniem świata niewidzialnego i zagrożeń losowych.

    Większość nie chce prosić o pomoc Boga Ojca, bo nie wierzy w Źródło tej mocy i nie chce Jego Miłości. Nie wierzą w jej istnienie i wrogo odnoszą się do naszej wiary, a sami jesteśmy zbyt słabi wobec siły złego ducha. W tej walce musisz narodzić się na nowo z celem głównym, którym jest spotkanie z Panem Jezusem.

   Tylko Pan Jezus może nas odmienić, zawołać i wybrać...dać moc w walce z ciałem i pokusami, które ściągają nas na ziemię. Sam nie możesz ujrzeć swoich win i własnej nędzy...nie mówiąc o celu naszego bytu. Nic nie ćwiczenie woli własnej! Z ubolewaniem patrzę na wszelkie ćwiczenia ludzi w Japonii...na kursy, gdzie tworzy się nowych ludzi. Ci nowi ludzie to zwykłe manekiny...ludzkie komputery. Tak trenuje się zwierzęta...

   Chodzi o negowanie naszej duszy i życia wiecznego z pragnieniem sprawności aż do śmierci...kończącej nasz byt. Wówczas koncentrujemy się na „tu i teraz”, a to jest podsuwane przez Szatana.

     Na ten moment pasują rozważania z „Dialogu” św. Katarzyny ze Sieny:

    Idziesz za Nim, a Jego Miłość promieniuje na innych. Takich jest mało, bo wielu szuka, ale nie znajduje. Każde cierpienie masz znieść z miłością, pokorą, pragnieniem przekazania Jezusowi (uświęcenia). Każdy taki czyn spełniony z miłości dla Jezusa ma wartość nadprzyrodzoną!

   Z tego wynika miłość do bliźniego i cierpliwość znoszenia przykrości doznanych od bliźnich. Wiedząc o tym powinniśmy szanować swoje życie, żyć święcie, uczciwie i dla innych... 

                                                                                                                                     APeeL

22.04.1989(s) Dni - miny, które mogą wybuchnąć...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 kwiecień 1989
Odsłon: 906

   Około 1.00 skończyłem zapiski...żona obudziła się, zobaczyła butelkę po piwie na stole i powiedziała o piciu jak świnia (ubliżała świni). Powtarzałem jej 3 razy, że tak nie można. Zrobiło mi się smutno, bo nie mam własnego łóżka i starałem się zasnąć w fotelu.

   W tym momencie zrozumiałem jak wielka jest Miłość Jezusa Chrystusa. Tylko On rozumie każdego, bo wie jak jesteśmy słabi. Tylko On zna pułapki czekające na nas. Nie potępi nikogo, nie skrzywdzi złym słowem, przytuli każdego pijaczka, narkomana, złego..każdego! Ja to bardzo rozumiem.

   Kuszenie trwało jeszcze rano...wypiłem piwo i do pracy zabrałem butelkę alkoholu z pragnieniem czynienia zła i w świadomości, że czeka mnie praca i dyżur w oddziale wewnętrznym. Denerwowałem się na przybywających chorych, ale jednocześnie wiedziałem, że może mnie uratować tylko ciężka praca!

   Nieśmiało poprosiłem Pana Jezusa o pomoc! Próbowałem oddać lub zamienić dyżur, ale chętnego nie było. Po czasie kolega przysłał chorego z sugestią nieżytu jelit. To był prosty człowiek, który do chwili obecnej młóci zboże cepami.

   Pacjent był potwornie brudny, zaniedbany i niedożywiony, a przy tym bardzo słaby...najbardziej zmęczyła go kąpiel. W tym czasie chorzy śmieli się z niego i krzyczeli na korytarzu:

  • Może zadzwonić po fryzjera?

  • Czy przyjdzie kobita?

  • Czy jeszcze potrzyma...?

   Starość, zniedołężnienie i choroba kojarzy się ze statecznością, a nawet świętością. To wszystko jest dalekie dla tych ludzi. Na mój widok wszyscy uciekli...

   Wróciłem do pokoju lekarskiego, a z serca wyrwała się poetycka refleksja:

„Cisza nastała, tylko coś dzwoni, drga w duszy.

Zieleń wpada przez okno, a słońce jak miłość ogarnia wszystko.

Marzenia?...dotykam wszystkiego, a to nic!

Trwa tylko smutek w duszy.”

    Po badaniu głowiłem się nad objawami: ból w podbrzuszu, brak biegunki, oddaje mocz...udało się go „sprzedać” - w naszym języku - na chirurgię, bo tak właśnie przebiega zapalenie wyrostka robaczkowego u starszych pacjentów!

   Dzisiaj (05.05.2018) - podczas edytowania tej intencji - na piętrze okropnie kłóciło się stare małżeństwo...

                                                                                                                               APeeL

  1. 21.04.1989(pt) Przyjaźń wymagająca paktu i podpisu...
  2. 20.04.1989(c) Instytut Osiągania Ludzkich Możliwości...
  3. 19.04.1989(ś) Słowa uwielbienia Syna Bożego...
  4. 18.04.1989(w) Pielgrzymi i tułacze...
  5. 17.04.1989(p) Pragnienie ukojenia duszy...
  6. 16.04.1989(n) ZA CHRONIONYCH PRZEZ PANA JEZUSA
  7. 15.04.1989(s) Dzisiaj stałem się uczniem Pana Jezusa...
  8. 14.04.1989(pt) Trud nawracania się...
  9. 13.04.1989(c) Betania...
  10. 12.04.1989(ś) Każda łza ludzka waży 15 miligramów...

Strona 2258 z 2317

  • 2253
  • 2254
  • 2255
  • 2256
  • 2257
  • 2258
  • 2259
  • 2260
  • 2261
  • 2262

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 976  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?