Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

11.05.1989(c) Za tych, których skrzywdziłem...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 11 maj 1989
Odsłon: 862

    Podczas dyżuru w pogotowiu w nocy był spokój. Po przebudzeniu napłynęło chrześcijańskie pozdrowienie: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, które bardzo mnie zaskoczyło. Moje serce zalała radość, bo to było coś pięknego...dzień zaczynasz od pozdrowienia Syna Boga naszego!

   Może to był wynik wczorajszego czytania i rozmyślania o modlitwie do Pana Jezusa i naszym zawołaniu: „Panie Jezu Chryste zmiłuj się nade mną”. Dla ludzi małej wiary powtarzanie tego zdania nie ma znaczenie, ale samo Imię „Jezus” („Ten, który zbawia”) odsuwa złe myśli i utrudnia dostęp sił ciemności. Sprawdź co oznacza twoje imię lub imiona...

   Później zerwano do typowej kolki moczowodowej...i nastała cisza, której tak pragnę. Myśli uciekły do Ducha Świętego. Ta Osoba Trójcy Świętej jest opisywana przez Jana Pawła II (trudny język) z cytatami z Biblii, a teolodzy...wiadomo.

   Jak pojąć Ducha Świętego z obrazem Uczniów Pana Jezusa i językami nad ich głowami oraz z Jego różnymi darami. Nawet na ludziach jest to pokazywane, bo przecież wielu jest uzdrowicieli, prorokujących, odnajdujących zaginionych ze zdjęcia, potwierdzających, że dany osobnik nie żyje, potrafiących czytać w myślach czy przenosić się duchowo (opisano to w książce „Eksterioryzacja”).

Dary mogą wywoływać dumę lub pychę:

  • naprawdę jestem wielki i lepszy

  • naprawdę czytam z oczu, z ręki i fusów...znam losy ludzi, itp.

  • izolacja od gorszych i niegodnych…nawet narodu, co pokazał Izrael, który nas traktuje jako pogan

  • pojawia się chęć „pouczania" innych oraz całe masy pułapek demona...nawet uzdrawianie!

   Przypomniały się miłe i przykre zdarzenia z dzieciństwa...czas chodzenia po łące pełnej koniczyny oraz gra w karty z dwoma braćmi, którym zmarł ojciec. Nie szło im, przegrali...jeden z nich został później lotnikiem i zginął w czasie ćwiczeń! Teraz w bólu zawołałem: "Panie Jezu! Ty wiesz, że był dobrym człowiekiem Wspomóż go proszę Ciebie, Panie mój!”

   Dzisiaj, gdy to edytuję (26 lutego 2018) poszedłem na dodatkową Mszę św. za nich i wszystkich, których w różny sposób skrzywdziłem. Przypomniała się laborantka, która straciła pracę, a nawet ubezpieczenie i prosiła o zapisanie drogich leków, bo umrze i tak się stało. Ta Msza z Eucharystią będzie także za jej duszę. Poprosiłem też s. Faustynkę o wsparcie skrzywdzonych przeze mnie...

   „Panie Jezu dziękuję Ci za to miłe zaskoczenie". Tak zmieszał się ten i tamten czas, a Ty w ten sposób ujrzałeś działanie Ducha Świętego...

                                                                                                                                     APeeL

 

10.05.1989(ś) Nałożenie rąk...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 maj 1989
Odsłon: 931

    Podczas wychodzenia do pracy - przy pożegnaniu z żoną - położyłem ręce na jej głowie, zamknąłem oczy i z całego serca prosiłem Pana Jezusa o jej pocieszenie. Powiedziała po ludzku, że: „dobrze, ale za krótko.” I ona położyła swoje ręce na mojej głowie, a ja odpowiedziałem to samo!

    W pracy podenerwowanie, bo nie przyjęli pacjentki z wczorajsze wizyty w piwnicznej izbie...odesłana do domu - bez oglądania przez lekarza - ze względu na brak miejsc (w tym czasie leżała w karetce). Ja myślę, że to brak serca u kolegi, bo wszystko opisałem dokładnie na maszynie, a ten waśnie lekarz był przede mną w tej ludzkiej norze!

   Bardzo często dziwiono się moim opisom i pytano czy jestem z rodziny, a na pewno sądzono, że ten pacjent/pacjentka jest „prywatna”. Interweniowałem u kierownika, nie opanowałem się i stwierdziłem, że jest to nieludzkie. Przeprosiłem Pana, ale to w imieniu „maluczkiego”!

   Pacjentka przyniosła węgorze! Nagle odczuwałem, że jest w niej coś boskiego, wielkiego i mocnego! Potwierdziła, że ma ze sobą poświęcony wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego („Jezu ufam Tobie”), ale nie wiedziała czy może mi podarować?

    Zważ, że był to piąty dzień mojej bezinteresownej pracy o której marzę i ten wizerunek dałby mi moc, a węgorze spowodowały złamanie postanowienia! Tylko Pan Jezus może pomóc w przezwyciężeniu trudności dnia codziennego.

    Dzięki książce „Otrzymacie Jego moc” znalazłem się w zgromadzeniu modlitewnym w USA. Wszyscy spontanicznie unosimy ręce, otwieramy serca...tak jak pierwsi chrześcijanie. Nikt nie krępuje się. Wszyscy modlą się głośno, a modlitwy są krótkie:

„Dziękuję Ci, Jezu!

Wielbię Cię, Panie!

O! spraw to, Panie Jezu.

Uczyń to, przecież Jesteś Miłością!

Wysłuchaj mnie Panie!

Panie Jezu, Ty wiesz, że to jest ważna sprawa, pomóż.”...

    Duch Św. (Pocieszyciel) daje prawdziwą wiarę, ale świat Go nie zna. Bez niego nie mogę powiedzieć „moim Panem jest Jezus”. On daje prawdziwe charyzmaty (prorokowania, uzdrawiania, dar języków). Ta Osoba Boga sprawia nasze oddanie innym, bezinteresowność, pozwala zrozumieć Objawienia i szczególne łaski, bo sama wiara jest naczyniem glinianym!

    Jakie masz dary Boga, bo ja widzę ten świat podwójnie: jak normalni ludzie i duchowo! Jak działa w nas Duch Święty? To przyjęcie Jezusa jako Pana, służenie innymi w ramach wszechogarniającej miłości Boga, a także radość i pokój, uprzejmość, łagodność i dobroć. Stajesz się dzieckiem Boga!

    Nadal nie daje mi spokoju odesłana pacjentka. Jak ona tam przebywa? Poprosiłem Pana Jezusa o pomoc, aby dostała się do szpitala! W tym momencie mam wyjazd do pacjenta (nie moja kolejka)...włożyłem twarz w dłonie, a serce zalewała dobra energia.

    Pomyślałem o darze uzdrawiania, ale niweluje go zwątpienie. Jest też duże niebezpieczeństwo, bo zaczniesz być zasypywany darami, nie będziesz miał już własnego życia i możesz stać się „bogiem"! Pan sprawił, że miałem dzisiaj tylko dwa wyjazdy ze spokojną nocą!

                                                                                                                                        APeeL

09.05.1989(w) Pan Jezus w piwnicznej izbie...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 maj 1989
Odsłon: 931

    Pomyślałem o własnej modlitwie w momencie mojego umierania: „Panie Jezu! Bądź w tej chwili ze mną. Moją ostatnią myśl skieruję ku Tobie, ostatnie słowo do Ciebie, a ostatnie uderzenie serca będzie dla Ciebie! Z Tobą tu i z Tobą Tam! Bądź przy skonaniu moim.”... 

    Wczoraj nie wiedziałem...co oznacza modlitwa w Duchu Świętym, a w ręku mam źródło: „Otrzymacie Jego Moc”.

    Dzisiaj jest dzień katorgi w przychodni. Pierwszy przybył utykający dziadek i wszedł przed innymi z torebkę jabłek, ale nie zabrał badań i swoich leków (nie wiem jakie mu zapisać). Powoli narastało rozdrażnienie, długopis źle pisał, ludzie wchodzili chmarami, bo choroba każdego jest najważniejsza...

- Panie doktorze, teraz jeden drugiego...jak będzie trzeba to go zje!

  • Po śmierci otworzą mu oczy!

- Ja już nie mogę bez pracy (73 lata, rolniczka na całego)...

  • Więcej dobrego uczyni pani modlitwą niż hodowaniem świń. Trzeba zakochać się w niebie, a nie w ziemi!

   W momentach znacznego napięcia wołałem: "Panie! Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną!” Nagle myśl poszybowała w kierunku ciała, a raczej ciał (wówczas wyznawałem: chrześcijaństwo + reinkarnację) z błyskami zapytań: ile mamy ciał? ile jest ich naprawdę? Czy posiadanie ciał odpowiada poziomom na których musimy przebywać? Czy po drodze gubimy te zewnętrzne powłoki?

  Na ten moment pacjent, który widział siebie samego na balkonie (wówczas leżał na tapczanie)...stwierdził, że miał poczucie, że nasze ciało to obciążenie, opakowania prawdziwego ‘ja’ (duszy).

   Prosiłem Pana Jezusa o pocieszenie i tak się stało - na dwóch wizytach domowych - po sześciu godzinach ciężkiej pracy!

1. Jesienią byłem pogotowiem u pary narzeczonych, którzy zostali potrąceni przez samochód, ...położeni poza rów zostali pozostawieni sami sobie (oboje nieprzytomni). On zmarł...wiozłem go wówczas do szpitala i modliłem się, aby Pan Jezus sprawił jego przeżycie.

   Ona leży dotychczas, gnije jej złamana noga, którą włożono w prowizoryczny gips w przekonaniu, że nie przeżyje...nawet nie zawiadomiono o tym nikogo. Nie wie o śmierci narzeczonego i w odleżynach ma małą szansą na odzyskanie sprawności. Ile w tym winy kolegów lekarzy?

2. Trafiłem też do piwnicznej izby. Podobna sytuacja, ale pacjentka jest bliska śmierci ze starości, leży w barłogu, nikt nie może jej pomóc.

   Na szafie zauważyłem figurkę porcelanowego Pana Jezusa...bardzo brudnego o jakim marzyłem. Ile lat Pan Jezus czekał tutaj na mnie? Tylko pacjentka nie dawała mi spokoju, bo brak miejsc w oddziale, ale wyraziła zgodę na skierowanie do domu dla przewlekle chorych.

   Dziwne, bo dzisiaj przed edycją tego zapisu (27 luty 2018) w ręku miałem tą piękną figurkę. Muszę się za obie chore pomodlić...

     Późny wieczór, cisza - to lubię, wszyscy śpią, a ja wołam: „Boże mój! Wielu Cię nie zna, wina ich żadna! Wielu nie szuka: Jesteś...to jesteś. Reszta nic nie wie tak im to dałeś! Boże sieroty sam tworzysz Panie. Czemu to czynisz? Skąd to wygnanie?"...

   "Panie Jezu! Ty nade wszystko. Wola Twa moją. Cóż znaczę ja: kwiat złamany, początek lotu, pęknięte ziarno, fali ślad, kamień wyorany, echo śmiechu, dziki przed śmiercią, północ, co była…

    Ty, Panie! Byłeś. Jesteś i Będziesz. Tyś Wszystkim! "...

                                                                                                                            APeeL

08.05.1989(p) Tęsknota bliskich za sobą...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 maj 1989
Odsłon: 904

    W nocy „byłem” u rodziny, którą nachodził zmarły. Zaleciłem odmawiać za niego modlitwę Jezusową...to bardzo dziwne, bo zajmuję się tą modlitwą od szeregu dni! Rano myśli krążyły wokół problemu...jak określić, że jesteśmy poddawani szczególnym próbom (wybrani do nich).

   Ja już zaczynam to widzieć, ale przeciętny śmiertelnik miota się! Konstrukcja myślowa poszła w kierunku antagonizmów: bogactwo-bieda, władza-podległość, uroda-brzydota, powodzenie-brak powodzenia, zdrowie-choroby, posiadanie rodziny-osamotnienie...

   Każdy człowiek obdarowany w różny sposób powinien widzieć innych: bogaty może wspomagać biednych, urodziwy nie będzie się pysznił, posiadający władzę będzie służył, zdrowy będzie pomagał chorym, itd.

   Każdy przyzna, że bardziej cierpi człowiek brzydki, biedny, chory i samotny. Taki musi zrozumieć, że przyjmując swoje cierpienie może uczynić wiele dobra wiecznego. Przyjmując to, co otrzymał...czyli nic. Nie będzie zazdrościł, w pokorze wykona swoje obowiązki za małą zapłatę, itd.

    Podczas pracy w przychodni doznałem wielkiej tęsknoty...za powrotem naszej córki do nas (sercem) i do Boga. Nawet w szumie przyjęć modliłem się o to! Na ten właśnie czas pacjentka mówi:

- Mój syn zginął w niejasnych okolicznościach: pobity, zmarł po trzech dniach. Teraz przyśnił się i mówił, że bardzo tęskni. Tłumaczyłem mu, ale powiedział, że wszystko wie i rozumie!

- Czy wierzy pani w to, że on istnieje?

- Tak, jestem tego pewna…

                                                                                                                                      APeeL

07.05.1989(n) Ludzkie cierpienie nie ma końca...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 maj 1989
Odsłon: 931

    Po przebudzeniu myśli krążyły wokół Zbawiciela, a pomogły w tym drewniane figury na półce i na ścianie. Do pogotowiu ratunkowego (dyżur) zabrałem książkę Larrego Tomczaka „Klaskaj w dłonie”. Wówczas poszukiwałem swojej drogi i jeszcze nie wiedziałem, że on zbłądził.

   Od razu trafiłem na wyjazd do odległej wioski w środku lasów...pięknie, cicho. Młoda pacjentka (42 lata) miała nowotwór dróg rodnych i mówiła o cierpieniach 1-2 rocznych dzieci, które widziała w Warszawie. Po fachowym jej załatwieniu miałem chęć zostawić ją z Panem Jezusem, ale nie wiedziałem jak to uczynić i odjechałem w wielkiej rozterce.

    W czasie powrotu czytałem „Opowieści pielgrzyma” nieznanego autora z XIX wieku:

   <<Duch Święty daje zbawienne dary; pewność wiary, bojaźń, miłość, skruchę i pokorę. Jeżeli otrzymasz dar prawdziwej wiary to krzyczysz sercem Panie!”

   Wówczas wewnętrznie jednoczysz się z Bogiem...stajesz się łagodny, pełen radości i miłości, wszystko i wszystkich ogarniasz jasnym wzrokiem, cieszy cię cały świat, pragniesz dzielić się z innymi swoją radością!

   Tak działa Duch Święty i łaska Boga. Pragniesz, aby wszyscy chwalili, wysławiali Boga. Każdego ogarniasz swoim wnętrzem. W pokorze i cierpieniu znosisz przykrości. >>

   To zalecenia dla mistyka...zbyt trudne nawet dla mnie teraz (26 luty 2018):

  • modlitwa nieustanna (konieczna we wszystkich zajęciach i chwilach życia)

  • wyciszenie i wewnętrzny pokój (trzeba Szatana złapać do klatki)...

   Teraz Pan wysłał mnie do pacjentki z gośćcem, której nie chce się już żyć. To choroba przewlekła zniekształcająca stawy rąk i stóp, dająca sztywność mięśni i zmiany w kręgosłupie szyjnym, a u niej dodatkowo doszło do kompresyjnego złamaniu kręgu lędźwiowego.

   Cierpiała już od młodości. Narzeczony przyrzekał, że spali ją, gdy wyjdzie za innego. Tak też się stało...nagle spłonęła stodoła pełna materiałów budowlanych...

- Właśnie o to chodzi siłom nieczystym, aby pani zwątpiła. Proszę przekazywać swoje cierpienia w różnych intencjach...uczyni pani wiele dobra wiecznego.

-  Bardzo pomaga mi ojciec Pio!

    Teraz mamy nagłe wezwanie do poparzonego dziecka, a przy okazji do babci, która mieszka - dla własnej wygody - w chatce obok pięknego domu. W przybudówce (przy oborze) wisi obraz objawienia w Lourdes.

    Najgorsze są wypadki. Właśnie kobieta upadła z wysokości w chlewie, gdzie leżała 2 godziny ze złamanym kręgosłupem lędźwiowym. Krzyk i płacz rodziny spowodowany cierpieniem, które ich zaskoczyło.

   Natomiast w mieszkanie młodego ze szkarlatyną gorączką był piękny jastrząb, który zaplątał się w krzakach, a „chory” żywego przekazał do wypchania.

   Podczas powrotu do bazy pierwszy raz zaznałem radości z odmawiania modlitwy Jezusowej! W szumie pracy karetki, łoskocie karoserii i walaniu kół oraz wstrząsach znalazłem się ponad tym: "Panie Jezu Chryste zmiłuj się nade mną...pomóż córce, aby wróciła sercem do nas i do Ciebie!”

    Na koniec do ambulatorium przyszedł pacjent, który mordował mnie podczas snu...śmiejemy się, bo wskazałem mu powód: nie dałem mu lewego zwolnienia! Kolega dyżurny wrócił z wyjazdu do swojego pacjenta, którego cztery osoby (w tym kobieta) uderzały kamieniami trzymanymi w ręku!

    Napłynął obraz kamieniowania św. Szczepana, który w tym czasie przebaczał swoim oprawcom! 

                                                                                                                                        APeeL

 

  1. 06.05.1989(s) ZA CHOREGO OJCA
  2. 05.05.1989(pt) Współcierpienie z pacjentami...
  3. 04.05.1989(c) Czy wierzysz w swoje zbawienie?
  4. 03.05.1989(ś) Czas miotania się...
  5. 02.05.1989(w) Światełko w ciemności...
  6. 01.05.1989 (p) Za pielgrzymujących do Nieba...
  7. 30.04.1989(n) Modlitwa serca...
  8. 29.04.1989(s) Jezus zawsze był ze mną
  9. 28.04.1989(pt) Codzienna mieszanka ziemi i nieba...
  10. 27.04.1989(c) ZA NARÓD KOREAŃSKI

Strona 2255 z 2317

  • 2250
  • 2251
  • 2252
  • 2253
  • 2254
  • 2255
  • 2256
  • 2257
  • 2258
  • 2259

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 821  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?