Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

10.12.1988(s) PIERWSZE TĘSKNOTY ZA BOGIEM...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 grudzień 1988
Odsłon: 1393

     Dobry dyżur w pogotowiu, bo jest ciężki niż i ciągle pada - jednym słowem: mam szczęście. Jest czas na czytanie, a interesują mnie sprawy ostateczne, bo do nich musimy odnosić nasze obecne życie. Tą dziedziną zajmuje się eschatologia.

    W sprawach ostatecznych są trzy główne kierunki:

katastrofizm - koniec świata z tą lub inną datą

      Ktoś, kto wierzy w słowa Jezusa Chrystusa wie, co powiedział: „o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec”.

oświecony racjonalizm - czeka nas katastrofa o typie kosmicznym

optymizm ewolucyjny - świat zdąża od gorszego do lepszego.

     Całe nasze życie jest oczekiwaniem na spotkanie z Jezusem Chrystusem. Tylko w łączności z Nim może dokonać się cudowne przeobrażenie wewnętrzne. Wówczas uzyskujemy światłość, która pozwala nam „widzieć" (czuć) świat niewidzialny.

    Dzisiaj mam dyżur z lekarzem, który ma inny los od mojego - omija go ciężka praca. Zawsze podczas wspólnych dyżurów mam cięższe przypadki chorobowe i muszę załatwiać jego pacjentów, gdy wychodzi na obiad i kolację!

     Postanowiłem, że muszę to przełamać. Właśnie czekam jak na szpilkach, ale tuż przed jego powrotem przywieziono śmiertelnie skrwawionego dziadka (pęknięcie żylaka podudzia).

    Czytam relację z pobytu w Polsce Nicky Gruza - protestanckiego ewangelisty, byłego młodocianego gangstera z Porto Rico, który doznał przemienienia serca. Teraz jeździ po świecie i głosi moc Jezusa...

    „On jest tu, na tej sali, pozwól Mu wejść do swojego życia, do twojego serca i pozwól Mu, aby Jego moc odmieniła je”.

     Wielu wówczas płacze, inni ocierają łzy ukradkiem, a wokół sceny z modlącym się robi się coraz tłoczniej. Ja też tam jestem...ścisnęło mi się serce, a łzy popłynęły po twarzy.

   W ręku mam encyklikę papieża "Redemptor hominis" (łac. Odkupiciel człowieka). Jak wielką moc ma Słowo! Po przeczytaniu kilku zdań do mojego serca napłynęła wielka tęsknota za Panem Jezusem, a tu brak intymności, bo w pokoju jest drugi lekarz, gra telewizor, a zza ściany  słychać krzyki karciarzy.

 „Panie Jezu!

     Jak trudno być z Tobą sam na Sam. Zobacz Panie jak jest mi ciężko - jestem tu, a chcę być z Tobą!  Tobie oddaję moje myśli i serce. Wszystko wokół mnie naprawdę nic nie znaczy! Ten świat nie istnieje dla mnie.

Pani Mój!

     Tak chciałbym powiedzieć innym o mojej tęsknocie i miłości do Ciebie. Chcę być jedno - ja w Tobie, a Ty we mnie! Tak chciałbym podzielić się tą radosną nowiną. Daj mi tą możliwość! Spraw to! Niech inni pójdą w moje ślady i trafią do Ciebie.

     Jaką powierzysz mi w Swoich zamiarach misję? Jak daleko jestem na drodze do Ciebie? Jak daleko?"

     W tych zapiskach chcę udowodnić, że w zwykłych przeczuciach nie mylimy się. Czy można mylić się odczuwając tak wielką tęsknotę i miłość do Jezusa Chrystusa - czy ta prawdziwa tęsknota jest złudzeniem?

      Dopiero podczas nocnego wyjazdu karetką zobaczyłem jasno przyczynę mojej tęsknoty. Napłynął obraz koła z różnymi formami miłości: do rodziców oraz najbliższych (w tym do babci, która mi pomagała). Tam też była pierwsza miłość (czysta) oraz miłość do ojczyzny, przyrody, zwierząt.

    Nad wszystkim króluje Miłość do Boga - ostatnia i wieczna...              

                                                                                                                           APeeL

09.12.1988(pt) Zabijanie drzew...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 grudzień 1988
Odsłon: 911

    W śnie prowadziłem normalne życie: byłem w jakimś szpitalu starego, gdzie badałem pospiesznie chłopca z podejrzeniem nowotworu, dotknąłem jego brzucha, ale płynu nie było. Później znalazłem się w bibliotece pobliskiej parafii, gdzie wyraźnie widziałem książkę z rozważaniami o życiu i śmierci.

    Kierowca karetki z tej miejscowości potwierdził, że jest tam biblioteka, którą prowadzi siostra zakonna. Przy okazji zrelacjonował zdarzenie...usunięcia dwóch stuletnich kasztanów, bo nowy ksiądz stwierdził, że psują płot.

   Po uzyskaniu zezwolenia na ich wycięcie przybyli prawdziwi katolicy z łopatami i siekierami. Drzewa odkopano, odsłonięto korzenie i część podcięto, a później próbowano je przewrócić przy pomocy lin stalowych zawieszonych na różnej wysokości.

   Traktory...nie drgnęły, a obciążony ośmiokołowiec - z blokadą na wszystkie koła - zostawił tylko ślady kół w asfalcie. Dalej podkopano, podcięte i z wielkim trudem przewrócono te dwa piękne drzewa.

   „Tak przyjemnie stało się pod nimi podczas nabożeństw”, a ksiądz włożył tyle wysiłku w uratowanie płotka. Można powiedzieć, że drzewa umierają stojąc...dodałem. W ciszy - w drodze do chorego - przez serce przepłynęły refleksje:

                                  Pień brzozy biały

                                  Wstaje świt...

                                  Jeszcze słowik nie śpiewa

                                  Dziecko krzyczy z bólu, a matka z ojcem zerwana

                                  Pies wyje, a koniowi spuszczono krew

                                  Cielak leży na wozie...na rzeź

                                 Jeszcze nie umarł zły i lata jak opętany

                                 W dziurawym dachu rośnie wierzba

                                 Z oddali słychać oddech chorego...

     Dziwne, ale wejdź: „Modlitwa do drzewa”…

                                                                                                                   APeeL

08.12.1988(c) Dzisiaj w nocy szpiegowałem...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 grudzień 1988
Odsłon: 835

    W śnie o typie eksterioryzacji (OOBE) byłem w pobliskim w bloku „wojskowym” zamieszkiwanym przez żołnierzy zawodowych, którymi się opiekowałem. Kościół zakazuje tego, ale ja doznaję tych przeżyć tylko w śnie...

    Znalazłem się tam jako niewidzialny obserwator, gdzie przy zastawionym stole znajomy porucznik po wypiciu wesoło monologował. Właśnie dzisiaj ma być u mnie, zapytam go o tą biesiadę.

  • Dzisiaj w nocy byliśmy razem przy stole, nieźle pan nawijał!
  • Tak, piłem do 4.30!

   Teraz, gdy to przepisuję (09.12.2018) pomyślałem o takiej obecności na spotkaniu: Putin-Donald mniejszy na sopockim molo i w namiocie…

   Przed pracą złapałem „kapcia”! Wówczas ciążyło we mnie poczucie determinizmu, który jest przekleństwem w religiach wschodnich. Właśnie przybył do mnie ojciec córki z dwójką dzieci, która zamordowała męża.

    "Nie wolno Panu patrzeć do tyłu. Nie miał Pan żadnego wpływu na to zdarzenie. Tak naprawdę - to chyba miało się zdarzyć"...

   Pracowałem intensywnie w przychodni i pierwszy raz w życiu miałem radość z powodu doznawanych przykrości! Ludzie wciąż napływali, każdego trzeba było wysłuchać, a niektórych pocieszyć.

   O 17.15 podano informację o potężnym trzęsieniu ziemi w Armenii. Cóż znaczą drobne sprawy pojedynczego człowieka (w tym wypadku moje) w stosunku do tego nieszczęścia!

   Wstyd się przyznać, ale nic nie czułem. Z tego wynika, że nieszczęściem jest to, co dotyczy naszej osoby lub najbliższych! Ponadto ja nic nie mogę zrobić w ich sprawie. Na pewno mógłbym przyjąć na wychowanie jakieś dziecko z tego rejonu. Gdyby tak wszyscy inni uczynili...

                                                                                                                      APeeL

 

07.12.1988(ś) Modlitwa za duszę Lenina...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 grudzień 1988
Odsłon: 862

     Po przebudzeniu w nocy myślałem o tym jak ciężko jest Panu Jezusowi, gdy patrzy na ten świat. Ludzi wierzących (przeżywających sacrum) jest bardzo mało...można ich policzyć na palcach.

    Moje rozeznanie wynika z osobistego poznania ludzi, którzy uciekają do Boga (wierzą) w chwilach dla siebie ciężkich. W normalnych warunkach o Bogu nie pamiętają...chodzą do kościoła (z obowiązku). „Panie Jezu jestem z Tobą w Twoim cierpieniu, tak wielkim, że dla ludzi niepojętym”...

   Nie wiem dlaczego pomyślałem o Rosji i Leninie, który stworzył system z natchnienia Szatana. Dzieło to dodatkowo zostało wypaczone przez złych ludzi. Wierzę, że Lenin była dobry. Wierzę, że w swoim wnętrzu nie był zbrodniarzem.

   Nie wiem czy za jego przyzwoleniem wymordowano całą rodzinę Romanowych (sfingowany napad bandytów podczas konwoju). Mam świadomość, że nikt nie modli się za Lenina...nawet wywoła to uśmiech! Poproszę Jezusa Chrystusa o łaskę dla tego człowieka.

    Dzisiaj, gdy to przepisuje dodam, że żadna modlitwa nie idzie na marne. Jeżeli Lenin jest potępiony to nasze wołanie wspomoże inne dusze przebywające w czyśćcu spragnione powrotu do Domu Boga...

    Wspomnę też, że - we właśnie czytanym w radiu Maryja „Dzienniczku” - s. Faustyna żarliwie modliła się za Rosję. Pan Jezus stwierdził, że krępuje Mu ręce przed uderzeniem w ten kraj, który ze swoich granic wypędził Boga...

  My patrzymy na ich „moc”, bo napadają na słabszych, ale drogi Boga nie są naszymi...niespodziewanie zostaną zniszczeni przez Chiny!

                                                                                                            APeeL

 

 

 

 

06.12.1988(w) Wstyd się przyznać...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 grudzień 1988
Odsłon: 901

    Już dawno nie miałem tak wiele pracy, którą skończyłem o 16.10. Dziwne, ponieważ - jadąc w celu nakarmienia bezdomnych psów - nie zatrzymałem się przy prawie śmiertelnie potrąconym człowieku (chodziło o to, aby „być”)...przy którym bezradnie kręcili się świadkowie. Po chwili przybyło pogotowie, a gdyby nie było karetki.

   Na domiar przybędzie jego matka, bo syn alkoholik jest nieubezpieczony, a ma złamanie czaszki...odzyskał już świadomość. Dodatkowo matkę nikt nie zawiadomił przez dwa dni. Słyszała o wypadku, pytała sąsiadkę, bo syn nie wrócił do domu...nawet jej córka była przy wypadku!

   Pan pokazał mi jasno zły czyn, a zważ, że jestem już przebudzony. Wstydziłem się też przyznać, że nie pomogłem...to też nie było chwalebne. 

   Ta kobieta mówiła mi o wielkich cierpieniach, które przechodziła w życiu: utrata męża, czwórka dzieci, często nie miała pieniędzy na żywność, obecnie nie ma zdrowia, a syn jest w szpitalu. Ja wiem, co oznacza bieda. Dzisiaj wielu ludziom jest bardzo dobrze! Może taki zobaczyć siebie w tym kontekście...

    Pacjentkę bez nogi maltretowałem pytaniami dotyczącymi co czuje w nodze, której nie ma! Ja mam tą nogę! Ona mnie boli, swędzi, niekiedy uciska pod kołdrą...muszę wówczas ją przekładać. Wówczas dopiero stwierdzam, że jej nie mam. Córka pielęgniarka bardzo często musi dawać jej zastrzyk  z pyralginy...z powodu bólu!

    To jest to! Umierasz, wiesz lub nie wiesz o tym, dotykasz ciała masz, wszystko czujesz, a więc żyjesz! Jeżeli ktoś umrze w nocy...budzi się i żyje! Szoku doznaje dopiero w kontakcie ze znajomymi, którzy całkowicie nie reagują na niego! On ich widzi i słyszy, a oni są zablokowani...

                                                                                                                       ApeeL

 

  1. 05.12.1988(p) Jaka śmierć jest dobra...
  2. 04.12.1988(n) Klaskajcie w dłonie...
  3. 03.12.1988(s) Trudne poszukiwania duchowe...
  4. 02.12.1988(pt) Niepewność bytu...
  5. 01.12.1988(c) Zostanę rozliczony z ojcostwa...
  6. 30.11.1988(ś) Andrzejki z początku nawrócenia...
  7. 29.11.1988(w) Zaślepienie tym życiem...
  8. 28.11.1988(p) Zalecenia dla świętego...
  9. 27.11.1988(n) Cud naszego stworzenia…
  10. 26.11.1988(s) Śmierci nie przekupisz!

Strona 2255 z 2287

  • 2250
  • 2251
  • 2252
  • 2253
  • 2254
  • 2255
  • 2256
  • 2257
  • 2258
  • 2259

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1031  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?