- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 595
Świętego Piotra i Pawła
Po przebudzeniu, poczułem, że Pan dał nowy dzień, bo kuszenia odeszły. Przypomniał się prosty rolnik, który wg opowiadania żony był autentycznym wyznawcą Jezusa....w chwili śmierci prosił, aby wspólnie się modlić!
W mojej wyobraźni dałem ogłoszenie w prasie: „Poszukuję autentycznych wyznawców Jezusa”. Celem naszym byłoby połączenie sił! Chodzimy, walimy w bębny i krzyczymy: „Pan Jezus Jest!” Dzisiaj, gdy to przepisuję (28.03.2021) mój pomysł zrealizowano - w drugą stronę - podczas Rewolucji Ulicznic (żądanie zabijania dzieci nienarodzonych z napadaniem na wiarę katolicką)
Ja teraz dziękuję Zbawicielowi za wszystko...nawet za wczorajszy dzień demonicznych udręk, które są dla nas szkoleniem i próbą sił! Przecież wszystko jest pokazane w naszym życiu („trening czyni mistrza”).
Nagle ujrzałem wielki dar jakim jest żona. Nie mam swojego łóżka, dotknąłem jej włosów i leżałem obok pełen czystej miłości. Nie zrozumiesz pewnych sytuacji bez świadomości istnienie świata nadprzyrodzonego i Obecności Boga Ojca. Proszę Pana Jezusa, aby chociaż jeden człowiek zobaczył przeze mnie Boga!
Teraz idę do pracy w przychodni...płynie „Ojcze nasz” i jest mi tak dobrze z tą modlitwą. Nie możesz modlić się z serca bez łaski wiary i zawołania przez Pana Jezusa. Nie bierz dosłownie „zawołania”, bo psychiatrzy-ateiści uznają, że słyszysz głosy. Gdy Pan odchodzi zostajesz w ciemności.
To dzień „młócki"...nie było dla mnie żadnego wydarzenia typu duchowego. Mimo wspomnienia Piotra i Pawła ludzie kłócili się normalnie! "Dlaczego pani to czyni, a nie pomodli się w myśli i nie przepuści nikogo?...zapytałem parafiankę.
Wieczorem do domu zawitał - poprzez telewizję - prof. Aleksander Krawczuk...ze swoim światem antycznym. Program prowadziła Jadwiga Klimowska („Jadzia” od jadu duchowego). Audycję zakończyła dyskusja na temat „dowodów na istnienie Boga". Mruczałem pod nosem, a córka zaczęła krzyczeć na mnie, że jestem fanatykiem Jezusa...
„Panie Jezu, kiedy będzie można mówić o Tobie w telewizji?”
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 557
Po ciężkiej nocy w pogotowiu jestem niepewny wolnego dnia w przychodni (ze zmęczenia „rzygam pacjentami"). Wprost uciekam z pracy, a wszędzie mnie dopadają. Zły nie daje mi spoczynku w myślach i sercu (zamęt), napada z całej siły: w domu, na działce i w samochodzie.
Zalewa mnie rozważaniami politycznymi: „kto zakładał PRON i KIK?” To bezmiar bolszewickich fikcji. Przeskakuje taki patriota po różnych strukturach, później chwali się, że jest działaczem społecznym! Spróbuj założyć partię, to niby nic, ale nie przebrniesz Morza Czerwonego. Więcej możesz zrobić dla innych – zrywając porzeczki.
Przepisuję to 28.03.2021, a nic się nie zmieniło. Ta struktura dobrze trzyma się w samorządach zawodów zaufania społecznego. Siedzą tam dalej „towarzysze walki i pracy” (dzisiaj to „pracy i kasy”)...od góry do dołu.
Nawet mają własną wytwórnię odznaczeń, a jej kapituła składa się z działaczy Izby Lekarskiej. Po czasie każdy taki „działacz” jest zasłużony („Meritus pro medicus”). Nowy prezes mojej izby jest otoczony starymi działaczami (OIL W-wa)...chyba nie wie o tym, bo czyni głupoty.
Konstanty Radziwiłł i Maciej Hamankiewicz nawet nauczali w TV Trwam po zabraniu mi pr. wyk. zaw. lekarza za obronę krzyża Pana Jezusa! Dlaczego tak bezmyślnie ujawnia się strukturę państwa bolszewickiego? Tylu ludzi latami wypracowywalo coś tak tajnego, a tu głupie wyskoki. Jak się okazuje: „nie ma nic zakrytego”...
Parno, wiatr i rozdrażnienie...zrywamy porzeczki dla syna, a on się buntuje. Napływa złość, a ciało zalewają poty. Szatan ukazywał mi sprawy, ale zalecał milczenie na ten temat, bo Pan Jezus nie krzyczał, a przecież wywalił stoły przekupniów w Świątyni Jerozolimskiej.
Natomiast drażnił Bestię milczeniem podczas Bolesnej Męki, bo kiwnięcie przez Zbawiciela palcem mogło zgładzić wszystkich wrogów. Wówczas Królestwo Boże byłoby dalej zamknięte! Krzyknę i wskażę człowieka złego. Cóż to da, oni nie lubią nawet siebie, ale trwają w zgodzie w napadaniu na naszą wiarę lub udawaniu katolików.
„Jezu mój! Jezu! Jak mało ludzi wierzy w Twojego przeciwnika i przez to są gubieni!”
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 560
Podczas pisania recepty myśl uciekła do Boga Ojca...to może być miliard lat świetlnych! Pacjentka pracuje w przetwórni, a mnie przypomniało się uderzenie w twarz młodszego chłopca, bo uważałem, że rzucił truskawką. Teraz zadrżałem z zawołaniem: „Jezu, Jezu pomóż mu”.
Na koniec przyjęć przybyła pani pełna seksu. „Matko ratuj!”...napłynął pokój, a miejsce pokusy zajęła tęskna miłość z wołaniem:
„Jezu mój...Jezu.
Przewodniku duszy, co miota się w ciemności martwej!
Twą Doskonałość nawet błoto odbija.
Serce Twe drga w mym sercu
Ciało nieruchome, a dusza tańczy
Ciało smuci się, a dusza raduje
Ciało umiera, a dusza się weseli"...
Teraz, na wyjeździe karetką znalazłem się w pochylonej i zagraconej chatce...u takiej samej babci (duszność, obandażowane nogi). Tam były trzy wielkie obrazy, ale zatrzymałem się przy Matce Boże z Dzieciątkiem…
- Obraz ten wyniosłam z Powstania Warszawskiego (inni szukali złota). Pewnego wieczoru, w roku 1956 zauważyłam blask chromowanych części brzegu łóżka. Wstałam, wyjrzałam przez okno i odwróciłam się w kierunku obrazu (leżałam tyłem do niego). Wielka jasność biła od niego...na moich oczach zniknęły wszystkie zanieczyszczenia i brudy: obraz stał się jak nowy z łagodnymi barwami...
Nagle pod pogotowie - z piskiem opon - zajechał samochód, a to nic dobrego. Faktycznie maluszek napił się oprysku. Na sygnałach pędzimy przekazując radiotelefonem wszystkie ważne dane dla ośrodka zatruć. Dzieciaczek wymiotuje, krztusi się, a ja nic nie mogę uczynić. Wezwałem na pomoc Pana Jezusa. Kierowca wpadł na główne skrzyżowanie, światło czerwone, a wszystkie samochody nawet nie drgnęły!
To jeszcze nie koniec udręk ludzkich na tym zesłaniu…także dla mnie, bo trafiły się trzy dalekie wyjazdy do...
- ciężko uszkodzonej po zakrzepie mózgowym, która wie, że jest to wynik palenia tytoniu.
- wijącego się z bólu w napadzie kolki nerkowej! Zniecierpliwiona rodzina zapytała: za co te kary? Odpowiedziałem im: gdybyśmy zobaczyli jakie kary nam się należą i jak wielkie jest Miłosierdzie Boga...inaczej widzielibyśmy te „kary”.
- do młodego i pięknego mężczyzny, który od 2-3 lat chodzi z cewnikiem. "Jezu...Jezu...wielu oddaje mocz i nie wie jaką ma łaskę!" Przecież on oddałby swoją urodę i majątek za trwałe wyjęcie tego świństwa! Połączyliśmy się z kliniką w W-wie, gdzie się leczył...właśnie mieli wolne miejsce!
„Panie Jezu zmiłuj się nad nami”…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 599
Po udrękach wczorajszego dnia czułem, że w nocy nie będę budzony. Tak się stało: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Przeżegnałem się, a przez mnie popłynęło wołanie:
„Panie Boże Wszechmogący.
Królu Nieba i ziemi, któremu współbrzmi milion aniołów”...
Szybki obchód na oddziale i „młyn” w przychodni. Nagle około g. 9.30 napadła mnie wielka słodycz duchowa z pragnieniem objęcia wszystkich moich pacjentów (czekających, kłócących się i zdenerwowanych). Tego nie mogę wyrazić...to na pewno było działanie Ducha Św.
Ta chęć zamieniła się w pragnienie niesienia pomocy, ulżenia każdemu i przez sekundę miałem pokazany dar bycia lekarzem! Coś jak zdanie: „nadejdzie czas i wówczas zapragniesz leczyć, ale to będziesz miał odebrane.” To były słowa prorocze, bo tak się stanie w 2008 r.
Właśnie czytałem list pielęgniarki, która nie może pracować w swoim zawodzie. Ja pięknie pisała o tej posłudze! Tak czuję podobnie, ale w pełni zrozumiem tę łaskę po zawieszeniu mi pwzl za obronę wiary i krzyża.
Poczułem obecność Pana Jezusa i pojawiło się pytanie: jakie dzisiaj otrzymam pouczenie? Niby przypadkowo włączyłem program TVP 2 i znalazłem się w kaplica przy Sanktuarium Matki Boże Fatimskiej! Popłyną słowa modlitwy:
„Święty Boże, Święty Mocny, Święty, a nieśmiertelny zmiłuj się nad na nami"!
„Ty, Panie Boże nie zapomniałeś o nas zdeptanych, byłeś z nami, nie zapomniałeś, wtedy byłeś w każdym kawałku dzielonego chleba i w każdym odruchu serca. Jezu wysłuchaj nas”!
Spojrzałem na tytuł dnia, a przypomniało się dzisiejsze zdarzenie. Chorzy powiedzieli, że przepuściliśmy staruszkę! Tej słabiutkiej i narzekającej kobiecinie (58 lat), która żyje z matką na wsi podarowałem jajka i śmietanę. Później przyniesiono szynkę w puszce i żałowałem, że nie mogłem jej oddać.
- Tak, ja bardzo wierzę w sny...mówiła inna. Powiedziałam sobie - w myślach - pragnęłabym podarować Bogu córeczkę. Urodziła się, popchnięta upadła na kamień i miała niedowład nóg. Zmarła w 4-roku życia. Od pierwszych momentów aktywnego życia ciągnęła do obrazków („do Bozi”). Później przychodziła w snach i mówiła, aby się nie martwić…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 554
Rozmowę poranną z żoną kieruję na sprawy duchowe. Przypomniałem ciekawą dyskusję, która mogłaby wywiązać się z przedstawicielami Ruchu Haare-Kriszna, bo każdy chrześcijanin idący tam odrzuca Jezusa (Prawdę) i zamyka sobie drogę do od otwarcia furty do Królestwa Bożego. Córce wskazałem na siłę modlitwy, że zawsze otrzyma o to, o co poprosi!
- Co będzie gdy wszyscy zaczną prosić o to samo?...pada jej demoniczne pytanie.
- Niech zaczną, bo bardzo mało jest proszących serca, a spraw wspólnych dla ludzkości nieskończoność! Takie wołanie byłoby wyrazem naszej wiary i zawierzenia Bogu Ojcu. Ludzie przeważnie proszą ze strachu lub w sytuacji beznadziejnej, a także w zagrożeniu życia.
- To prawda mówi żona. Czytałam o opuszczonej babci, która modliła się o jedzenie i jakąś pomoc...na ten czas weszła sąsiadka z koszykiem „darów”.
- Co ty ojciec?...zaczepnie mówi syn.
Ciężki dzień w pracy .Narasta rozdrażnienie i złość, bo gdzieś zagubiłem druk zwolnień lekarskich: „Najświętsza Maryjo Panno pomóż!"
- Dlaczego pani szerzy satanizm...tak nie można, przecież jest pani chrześcijanką, wykształconą nauczycielką! Tak ostro upominam mruczącą coś o dobru nagłej śmierci i nie męczeniu się!
- Trzeba prosić Prawdziwą Matkę o odjęcie nałogu palenia....mówię pewnie i bez tłumaczenia młodej dziewczynie, która rozumie to patrząc mi w oczy.
Zauważyłem, że jestem coraz pewniejszy i swobodniejszy w moich radach, wspieraniu ludzi, wskazywaniu i pouczaniu. W momencie wychodzenia na obiad zjawiło się dwóch chorych kapłanów. Jestem pewny ich zdziwienia, bo mam wizerunek Pana Jezusa, kalendarz Maryjny oraz proszę o przekazanie informacji o św. Jehowy (negowanie posiadania duszy, brak kultu Matki Bożej, Jezus dla nich jest zwykłym człowiekiem, nie ma Ducha Świętego oraz Eucharystii...raj będzie na ziemi dla nich).
Niedawno prosiłem Pana o taką rozmowę z kapłanami. Teraz serce zalała wielka radość, cały promieniowałem duchem i nie mogłem nadziwić się prowadzeniu mojej nędznej osoby!
Nagle zostałem wezwany do umierającego dziadka (nie chciała go rodzina i odmówiono przyjęcia do szpitala). Umierał nam w oddziale podczas zakładania piżamy, bezcelowa była reanimacja (profanacja ciała)...trzymałem go za rękę i patrzyłem jak gaśnie.
Jego oczy już nie widziały, usta miał otwarte jak u ryby wyciągniętej z wody...nawet tak samo oddychał! Stoję tak nad nim i cieszę się, że odchodzi. „Jezu mój Jezu"...jeszcze niedawno uważałem, że każda śmierć w oddziale daje smutek...teraz stoję i cieszę się z tej śmierci!
- Umarł?...pyta jeden z chorych na korytarzu.
- Nie. Pan odwołał go z niewoli!
Koniec pracy, szum, kłótnie, nie mogę wszystkich przyjąć, bo mam dyżur w pogotowiu. W biegu prowadzę dyskusję z natarczywym pacjentem: znachor wykrył mu „dziurę” w kręgosłupie...teraz ujrzał ją na zdjęciu na wysokości pęcherza...
- Pan na wszystko musi otrzymać dokładną instrukcję...to cecha stalinowców. Każdy ma jakiegoś patrona. Dla pana jest to Józef Stalin.
- Tak, tak, ale Józef...teraz mówią mąż Maryi!
- Niech pan nie wchodzi na diabelskie pola!
Żona przytakuje, oboje wiemy, że jest to stary „partyzant” i niewierzący kpiarz! W kamieniu jest więcej wiary niż w niejednym człowieku, bo kamień nie żartuje z Pana Jezusa!
Teraz potrzebuję chwilki snu, ale udręki trwają. Nie mam czasu zjeść i napić się! „Dla Ciebie Jezu te udręki...dla Ciebie Jezu!” Do szczęścia potrzebna jest szklaneczka zimnego piwa. Zmienia się kolejka wyjazdowa, właśnie przejeżdżamy obok piwiarni i jest piwo z rosą na butelce.
Wypijam łapczywie dziękując Panu Jezusowi. Stare budy, bieda, stara babcia, córki, wnuczki...w tym poród! Wielki pies załatwił się przy budzie i wyciera wszystkie łapy ze złością...aż ziemia trzeszczy?
Podczas powrotu karetką zamknąłem oczy i zacząłem moją modlitwę. Całkowicie oddaliłem się w duszy od ciała. „Panie Jezu proszę Cię...zabierz mi część mojej wiary i daj komuś, ale komu?” Napłynęła osoba sąsiada działkowego, który uśmiechał się po moim zaleceniu, aby poprosił o nawrócenie. Może w końcu zawołał, bo jego wskazałem. Oddałem to, co mam najpiękniejsze. Wszystko trwało około 5-10 minut.
Późno. Czytam św. Jana i widzę, że nie dał porady jak walczyć z szatanem…
APeeL
- 24.06.1990(n) Wspólny znak krzyża
- 23.06.1990(s) Śmierć za życia.
- 22.06.1990(pt) Prośba o pomoc...
- 21.06.1990(c) Tradycyjne wianki...
- 20.06.1990(ś) Zasnął jak ptaszek...
- 19.06.1990(w) ZA ROBOTNIKÓW NA NIWIE PAŃSKIEJ
- 18.06.1990(p) Zmęczeni życiem...
- 17.06.1990(n) Dobry i Słodki jest Pan…
- 16.06.1990(s) Słowem przebijać serca...
- 15.06.1990(pt) Opuszczony...