- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 551
5.55...to ładnie wygląda, ale w głowie aż huczy od agentury, a to znak ataku Bestii, bo chodzi o wywołanie nienawiści do budowniczych Polski willowej.
"Przepraszam Cię, Panie Jezu za wszystkie głupoty które wyczyniam...Ty, Jezu wiesz, że każdy, kto staje po Twojej stronie i w obronie Twojego Kościoła jest wrogiem ludzi normalnych. Przepraszam Cię za dyskusję z żoną...nie wolno z nieświadomymi kłócić się, bo to nie ma nic wspólnego z ewangelizacją! Taka "dyskusja", a właściwie kłótnia to zwykła sztuczka Szatana. Ja mam dawać świadectwo; milczeć, być cichy i trzymać książeczkę w ręku!"
Pojechałem samochodem na Mszę Św. i w pośpiechu wszedłem wraz z gongiem. Napłynęło wielkie pragnienie ucałowania figury Zbawiciela. Wielu czyni to z przyzwyczajenia (przeszkadzają w żegnaniu się wodą święconą).
W tym czasie siostra śpiewała; "Kocham Cię Boże z całego serca", a to było wyznanie wprost z mojej duszy! Padają słowa Pana Jezusa, aby nie modlić się fałszywie w synagodze, ale w izdebce swojego serca.
To jest dalej aktualne z różnicą, że dzisiaj nikt nie szczycie się zajmowaniem pierwszych miejsc i pokazywaniem się w kościele, bo ludzie - szczególnie wykształceni - wstydzą się wiary.
Z drugiej strony zrozum ból podobnych do mnie, bo bez Kościoła Świętego i kapłana nie ma Eucharystii, Chleba Życia, a taka wiara jest martwa (św. Jehowy i kościoły "zreformowane"). Stalin wiedział o tym i dlatego świątynie burzył! To czynią także barbarzyńcy w Jugosławii, a dzisiaj, gdy to przepisuję (01.07.2019) zagraża nam najazd islamistów, którzy pokazali, co potrafią w Syrii.
Nigdzie na ziemi nie znajdziesz ukojenie bez Eucharystii, bo sama modlitwa nie ma takiej mocy. "Panie Jezu! Dziękuję! Dziękuję!"
Po zjednaniu z Panem Jezusem mam moc, przybyłem tutaj brudny, a wracam czysty. Biegłem podenerwowany, a jestem pełen pokoju! Poprosiłem o to, abym nie zgłupiał z powodu pychy duchowej i swoich wad.
Płynie spokojna praca, którą psują dary. Ja nie chcę tego i to w takim momencie. Ja dzisiaj poszczę ...wędliny przekazałem personelowi, który kroi, smakuje i cieszy się.
Na koniec napadli mnie pacjencji i dodatkowo muszę jechać do zmarłego dziadka. Koronkę ofiarowałem za wrogów naszego Kościoła, którzy szczególnie nie lubią Bożego Ciała. Właśnie (2019) na paradach "spółkujących inaczej" małpowano wyjście Pana Jezusa Eucharystycznego na miasto. Płakałem podczas wołania modlitewnego w ich intencji.
W domu zmarłego dziadka jest dobra energia...to stara chatka ze starym krzyżem nad drzwiami. Tam z otwartej książeczki Matka Boża mówi do mnie; "Cieszę się bardzo. Czyń tak dalej, módl się i zachowuj nadal post." Na mieście stawiają ołtarze, a ja z różami podjechałem po "mój" krzyż Pana Jezusa..
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 545
Dopiero 5.00, a w oddziale wewnętrznym (dyżur)...ruch "jak na Marszałkowskiej". Zerwałem się z chorymi, a podczas odmówienia modlitw porannych w serce wpadło określenie Matki Bożej; "Jutrzenka nowego dnia" i "Prawdziwa Opiekunka".
Z otwartej Biblii padną słowa; "Wiem o twojej pracy i twoich sprawach" (Objawienie Św. Jana). Napływa pragnienie napisanie czegoś o Hugonie Kołłątaju i Tadeuszu Kościuszce! Czy taki będzie temat pracy pisemnej syna?
Wolny czas, bo chorzy spożywają śniadanie. U nas była kuchnia na miejscu, a nie jakiś katering z zimną zupą mleczną na dnie talerza. Z włączonego radia popłynie "Słowo na dzień" z rozważaniami ks. Jana Sochonia;
"Pan Jezus zaleca; ja Jego Apostoł muszę dawać świadectwo wiary i żyć w zjednoczeniu z Bogiem, ponieważ wszystko zależy od Niego! Nasza droga to droga do Prawdziwego Szczęścia - Nieba!" Jakże podobne są myśli powołanych przez Boga...
"Matko moja, jak nagle potrafisz przytulić do Swojego Serca"...niespodziewanie w nawale ludzkich spraw i pracy! Łzy zalały oczy, a teraz pełen zdziwienia przyjmuję pacjenta, który nazywa się Kołątaj.
Pan Jezus dał odpocznienie, ale nie poprosiłem o prowadzenie. Zły wiedział o tym i takie chwile są okazją do jego działania; trafiłem na zamknięte mieszkanie, wałęsałem się bez celu, spożyłem trzy lody (po poście), później po piwie kłótliwie dyskutowałem z żoną, a na działce gadałem...aż mucha usiadał mi na ustach!
Opisuję te głupstwa, aby ukazać huśtawkę dusza/ciałko i odwrotnie. To śmiertelny bój...trzeba czuwać stale, bo diabelski "wypoczynek" zna każdy. Szatan poróżni nas w dobrej sprawie...właśnie żonie tłumaczyłem moje widzenie Kościoła Świętego;
- wszyscy muszą być zadeklarowani, a inni mogą przychodzić, ale jako goście
- kto nie uznaje hierarchii i podstaw naszej wiary ten jest poza
- obowiązkiem jest dawanie świadectwa wiary, itd.
Chodzi o to, że wnosi się do świątyni trupy tych, których stopa nie splamiła się wejściem tutaj za życia, to przybudówka zakładów pogrzebowych. Posługa kapłańska powinna odbywać się nad grobem.
Najbliższa osoba, wierząca kłóci się z takim stanowiskiem naszego Świętego Kościoła Pana Jezusa! Ktoś komu pokażą jak wielkim darem Boga jest Kościół, temu pęknie serce.
Te ostatnie słowa przeleciały przeze mnie! Stała się cisza. Padłem na kolana i wołałem do Pana Jezusa; "przepraszam Panie Jezu, przepraszam"...zacząłem odmawiać różaniec Pana Jezusa, a właśnie wypada wołanie za Jana Pawła II i biskupów!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 570
O 6.50 monologiem przywitała mnie żona; "co tu tak ciemno, wszystko przepociłeś, a po co te skarpetki na nogach?...jeszcze tylko raz puknij na maszynie...to ja ciebie puknę! Kto będzie czytał te wypociny?"
Teraz, gdy to przepisuję uśmiecham się (30.06.2019), bo żonka wróciła z Mszy Św. i robi nam śniadanie, a ja w ciszy "pukam" na klawiaturze komputera. Wówczas nic się nie odezwałem, ponieważ wyraźnie mówił przez nią Przeciwnik Boga! Tak samo było z s. Faustynką. W spokoju zacząłem odmawiać modlitwy poranne, a serce zalała radość i moc.
Posłuchałem "zalecenia" i czytam Słowa Maryi Królowej Pokoju; "Nie powinniśmy przejmować tej wściekłości i goryczy (broń ciemności) /../ podejmować ludzkiej walki /../ Musimy pozostać czyści, powinniśmy nadal modlić się, mamy nadal kochać." Jakże Niebo zadziwia w każdej chwilce!
W drodze do pracy w oddziale wewnętrznym (zastępstwo) wypadło wołanie o pokój w Jugosławii. Poprosiłem Boga Ojca o błogosławieństwo w pracy. Dziwnie szybko poszło wypisanie pięciu pacjentów...wprost nie wiadomo kiedy.
Tak chciałbym mieć moc uzdrawiania. Dotykasz i wołasz "Ojcze pomóż!", ale naprawdę nie wiem czy wolno prosić o ten dar. Później okaże się, że przecież uzdrawiam, ale duchowo, bo to zdrowie jest ważniejsze.
Zważ ile jest wysiłku, aby przywieźć umierającego do oddziału, a kiedy otrzymał Św. Hostię? Czy wie, że umiera? Nie! Ja mam uczestniczyć w oszustwie czyli dawaniu nadziei? Na to, aby uwierzyli w życie zużytego i gasnącego opakowania duszy!
Ile wokół jest cierpienia; chory biedak z wielodzietną rodziną, wyrzucani z pracy, przestraszeni, umierający z dala od rodziny...bóle, duszności, głuchota i ślepota, niemożność kąpieli, załatwienia się w ubikacji. To wszystko w atmosferze braku zwykłej miłości ludzkiej, ciężko chory odrzucani są przez komisje lekarskie ZUS-, bo 20 % rent jest lewych. To wszystko nie ma końca!
Prawie padałem w przychodni, a dodatkowo kierują do oddziału. Nie mogłem odmówić zastępstwa kierownikowi, bo ala ordynator nazywa się Dukaczewski. Wiecie rozumiecie. Wracałem do domu ze łzami w oczach; "Matko moja...Matko moja". Płynie "Zwiastowanie", a każde "Zdrowaś Maryjo" ściska serce.
Pani, która przyjeżdża do chorego ojca (300 km) podarowałem moje modlitwy poranne i wieczorne, a wieczorem kilku chorym będę mówił o duszy ludzkiej. Niewierzący pokiwa głową, a ja zapewniam go; "uwierz, że jesteś".
Dzisiaj ciężko znoszę post,a najbardziej kuszą świeże truskawki (od żony umierającego pacjenta). Część ich umyłem i na talerzyku podałem niewidomemu (złemu pacjentowi wg personelu), który podziękował. Wyjaśniłem mu, że to od sąsiada...na łóżku obok z którym się kłóci! Czy dary w Niebie nie są przesyłane podobnie? Czy to nie jest pokazane?
Jakże chciałbym stale przebywać z chorymi i umierającymi. To moje miejsce. Wieczorem byłem bardzo słaby, udręczony pracą, a także pokusami. Nie mogłem spać na dyżurze. W śnie miałem pocieszenie od Matki Bożej dotyczące "słabości Bożej" w której rodzi się moc.
Teraz po przebudzeniu jestem pełen radości Bożej...to trzeci dzień postu, a ja bardzo ciężko pracuję! Posłuchałem natchnienia, aby pomodlić się za zmarłych w tym oddziale...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 560
W śnie jestem w górach i szukam dojazdu do Kalwarii Zebrzydowskiej...nawet widzę z góry ten teren! W środku nocy wypiłem piwo i leżałem w smutku, bo Matka Boża "ma takie marne dzieci". Napływa obraz lekarza obcokrajowca, który przyjmował tylko kwiaty.
Zły wykorzystuje sytuację, bo z jednej strony daje pokusę brania, a podczas wyrzutów sumienia "dobija". Jest to sztuczka, która wielu odwraca od Kościoła. Na tle wszystkich grzechów...on zna hierarchię, ale uderza w nasze słabości, aby pokazać naszą marność.
Wydaje się, że Wałęsa nie może dzielić małżeństwa, ale tak się stało, bo z żoną mamy różne poglądy polityczne. Napływają obrazy wojny w b. Jugosławii, a zły dodatkowo wpuszcza niechęć do Kościoła i spraw Bożych! Wczoraj kusił Mszą Św. z gośćmi weselnymi, szeleszczącymi kwiatami, a teraz zniewala niechęcią. Wierz mi to straszna broń...wyobraź sobie, że to trafia na słabego człowieczka!
Podczas słuchania Mszy Św. radiowej ze śpiewem; "Chwała na wysokości Bogu" przez serce przepłynęła strzała miłości, a oczy zalały łzy. Ks. Kądziela mówił o Tajemnicy Trójcy Św. Już dzisiaj wiem, że moje serce jest w Sercu Pana Jezusa, a Ono jest w Sercu Boga! To wszystko przenika Duch Św.!
Żadnym językiem na ziemi nie wyrazisz tego. Przeglądam mapę i szukam Kalwarii Zebrzydowskiej...tak znalazłem się w środku uliczek Krakowa. Przepływają obrazy z Mszy Św. beatyfikacyjnej Anieli Salawy, kościoły i "duchowość" tego starego miasta.
Tam ponownie wróciłem do Pana Jezusa, Matki i Ojca...podczas spotkania Jana Pawła II z przyjęciem Eucharystii konsekrowanej przez niego. Z duszy wyrwało się słowa; "Jezu mój. Ojcze!", łzy zalewały oczy, a serce ściskał ból! Padłem na kolana i wołałem...
"Ojcze mój!
Ty, który pragniesz mojego dobra bardziej ode mnie z tego powodu dałeś zamordować Swego Syna! Jezusa...dla mnie, kto to pojmie?
Jaki zwykły człowiek da na śmierć swojego syna dla dobra innych? Jakże cierpisz Ojcze z powodu; odrzucania Twego Dobra i Twojej Prawdy, Twojej Miłości"...
Położyłem się, a smutek zalewał serce...w tym czasie wzrok padł na trzy róże wazonie, które wczoraj podarowała mi przechodząca kobieta. W tym smutku napłynął obraz naszego kościoła p.w. Trójcy Świętej i ja przyjmujący Eucharystię w intencji "grzeszących przeciw Trójcy Św.!"
Och, tak przecież jest tylu bluźnierców i prześmiewców. Nagle ujrzałem działanie kuszące Szatana, który sprawia rozdrażnienie, zwątpienie, niechęć do wiary, nasilenie wyrzutów sumienia oraz wskazywanie na naszą grzeszność i nieczystość!
Całe życie składa się z dni i chwil. Każdy dzień przeznaczam w jakiejś intencji - to równa się oddawaniu własnego życia za innych. Idź dalej...w ten sposób oddajesz całe życie za innych!
Bardzo trudny jest bój o odczytanie decyzji w danej chwilce...woli Boga Ojca. Gdy to rozgryziesz...zostaniesz świętym. To uczynił Pan Jezus. Bóg - Ojciec nie żąda ślepego naśladownictwa Pana Jezusa, ale oddawania swojej woli! Czy teraz potrzebni są jawni męczennicy?
Popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji grzeszących przeciw Trójcy Św.! Podczas procesji wokół kościoła moje serce rozrywały zawołania modlitewne, a najbardziej zawołania do Matki, aby była przy naszej śmierci. To słowa kapłana, ale płyną z mojej duszy.
Nawet stoję pod czarną chorągwią: "Błogosławieni, którzy umierają w Panu". Tutaj stanąłem podpierając się o krzyż Pana Jezusa. Ja trzymam krzyż Pana Jezusa, a kapłan dziękuje wszystkim, którzy opiekują się krzyżami przy drogach, aby "pozostali pod otwartymi Ramionami Pana Jezusa"!
Przykrość, bo do Eucharystii ruszają nieliczni. Ja mam moc, klękam, żegnam się i dalej wołam w intencji bluźnierców i prześmiewców Trójcy Św. która nie jest dla mnie Tajemnicą. W drodze powrotnej popłynie moja modlitwa. Nie istnieje cały świat, obiad, rodzina...tylko to jest ważne.
Jakże pokazana jest kruchość wszystkiego. Właśnie z piskiem hamuje samochód...przed przejściem dla pieszych, wpada w wodę i żwir...sekundy i metry od tragedii na moich oczach!
Teraz pomagam chorym w oddziale wewnętrznym, opisuję wszystko, radzę i widzę siebie mieszkającego na starość przy takim oddziale...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 601
Szatan po poście podsuwa czekoladkę, bo to niweczy przyjemność spożycia śniadania. Kiedyś w ten sposób spożyciem trzy pączki na ulicy! Teraz powtarza kuszenie dyżurem...
Moja obecna sytuacja jest taka, że - jako niewolnik komunistów - zastępuję ordynatora oddziału wewnętrznego. To czynię dodatkowo, bo w tym czasie normalnie pracuję w przychodni. Nie ma chętnych do brania tam dyżurów lekarskich (mało płacą) i mam do wzięcia 30 dni! To duża pokusa zarobienia pieniędzy i Bestia wie o tym!
Zaczynam dyżur w przychodni, niosę teczkę (trwa ujawnianie agentów) i mówię do rejestratorki, że; "Watykan będzie miał mało pracy, gdy będą chcieli uznać mnie świętym...wszystko jest w odpowiedniej teczce pewnego urzędu!"
Pierwszy pacjent zajmuje 40 minut. Pomagam mu z serca, ponieważ ma kult Matki Bożej z Kalwarii Zebrzydowskiej, a takim przeszkadza Szatan. Właśnie obdarowano mnie dodatkowym przyjmowaniem dzieci i zgłoszono zgon (trzeba jechać i obejrzeć zwłoki).
Syn zmarłego wpada do mnie już czwarty raz, ale odpowiadam, że pierwszeństwo mają żywi...nawet pokazałem mu chore dzieciątko w ramionach matki. W środku udręczenia wszedł chłopczyk (7-8 lat) z matką, a serce zalewa pokój. Napłynęło zagubienie się Pana Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej. Odmawiam przyjęcia gratyfikacji i zalecam kupienie dla niego czekolady.
Po ich wyjściu moje serce zalała miłość Boża i chciałbym w tym momencie objąć cały świat. Zrozum, że bez tej miłości nic nie mogę i nic nie znaczę!
-
Długo żyć...i więcej nagrzeszyć?...pytam zadowolonego z życia.
-
Ja jestem lekarzem katolickim i zalecam pacjentowi rzucanie palenia w łączności z Matką Bożą. Trzeba przyjąć to wyrzeczenie z prośbą o prowadzenie, bo nasza wola nic nie znaczy.
Planowałem odwiedzić chorych w oddziale wewnętrznym za których odpowiadam. Na ten moment wzrok zatrzymała płaskorzeźba umęczonego Zbawiciela, który trzyma się za głowę. To dla mnie wielkie pocieszenie, bo Pan jest ze mną.
Wczoraj była matka nagle zmarłej, a dzisiaj jest u mnie jej ojciec chrzestny. Proszę go, aby przekazał w jej intencji wszystkie swoje cierpienia związane z przewlekłą chorobą. Na wizycie trafiłem do zmarłego leżącego w trumnie obłożonego butelkami po wódce z zimną wodą!
Z Księgi Psalmów padną słowa (Ps 13): "Będę śpiewał Panu, bo okazał mi dobroć". Serce zalało poczucie dobroci Boga Ojca i "zwolnienie" z Mszy Św. bo dzisiaj są śluby, a to oznacza bałagan.
W TVP Lech Wałęsa męczy się nad pytaniami uczestników zjazdu "Solidarności"; dlaczego usunął rząd chrześcijański i dobrych ludzi, a na ich miejsce wstawił lewych. Ja na dole widzę tych "władców Polski"; żaden nie szuka pracy i nie ma kłopotów!
Przypuszczam, że jeszcze ich wnuczki będą korzystały z zawładniętego mienia. To nie mój rząd i nawet nie ma gdzie iść ze skargą. Sam czuję się jak obcy w mojej ukochanej ojczyźnie, a to jest ostracyzm!
APeeL
- 12.06.1992(pt) ZA OMAMIONYCH PRZEZ ZŁEGO
- 11.06.1992(c) Być jak z kamienia...
- 10.06.1992(ś) ZA PRZYTŁOCZONYCH PRZEZ CIAŁO
- 09.06.1992(w) ZA OPIEKUJĄCYCH SIĘ CHORYMI
- 08.06.1992(p) ZA POWOŁANYCH DO DAWANIA ŚWIADECTWA WIARY
- 07.06.1992(n) ZA STOJĄCYCH POZA KOŚCIOŁEM
- 06.06.1992(s) ZA NOSZĄCYCH SŁODKIE KAJDANY
- 05.06.1992(pt) DZIEŃ W INTENCJI OJCZYZNY
- 04.06.1992(c) ABY PAN JEZUS PRZYBYŁ DO WSKAZANYCH...
- 03.06.1992(ś) ZA POSZCZĄCYCH W INTENCJI POKOJU