Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

04.11.1993(c) ZA RADOSNYCH Z ODNALEZIENIA ZAGUBIONYCH OWIEC

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 listopad 1993
Odsłon: 542

    W śnie, po kąpieli zostałem  zawinięty w białe prześcieradło, jak w czasach rzymskich. Czy spotka mnie jakaś radość? Płynie "Anioł Pański" z moją prośbą; „Matko Boża bądź dzisiaj ze mną!"

    Pędzę zaproszony do Domu Pana na 6.30 z natchnieniem znalezienie się przed figurą Matki Bożej Fatimskiej i obrazem "Wniebowzięcia NMP". Tam też jest fresk; Matka pod krzyżem Pana Jezusa. Czekam na intencję św. Hostii oraz modlitw, ale jestem spokojny...

    Nie wiem dlaczego ale napłynął obraz pogrzebu reżysera Federico Felliniego z moją niechęcią, bo nie lubię, gdy do Domu Pana wnosi się trupy duchowe. Na ten moment Pan Jezus będzie mówił o zagubionych owcach i radości z odnalezienia takich właśnie.

   Serce skierowało się ku Matce Bożej; „Ucieczce Grzesznych i Pocieszycielce Strapionych”. Przypomniała się wczorajsza, ostatnia pacjentka, udręczona matka ziemska. Teraz zawołałem; „Matko! Proszę, sprowadzaj do Pana Jezusa zagubione owce, przecież ja też taką byłem, teraz taka jest moja córka i większość wokół”. W ich intencji ofiarowałem Eucharystię.

    Dzisiaj nie ma łez i bólu w sercu, po Eucharystii nic nie czuję, ale pozostałem na kolanach...nagle moje serce i duszę zalała wielka Radość Boża i Pokój, a w ustach pojawił się piękny smak. Napłynęła też bliskość Matki Bożej sprawiająca wzdychanie; "Matko! Matko!”

    Ten stan zepsuje smaczna zupa mleczna z oglądaniem w telewizji spotkania z autorem "Malowanego ptaka" Bertrandem Russellem, który „dobrze” radzi, aby nie patrzeć na kolor skóry i najlepiej nie wyznawać żadnej religii, bo przez wiarę powstają podziały między ludźmi!

   Dla mnie jest jasne, że mamy do czynienia z "zagubioną owcą", która poprzez swoją sławę gubi innych! Najlepiej będzie "bez ras i religii”, a Bóg specjalnie pomieszał nam języki, aby badać nasz postęp we wszechogarniającej miłości z szansą nawrócenia.

   W przychodni trafiłem na nawał pacjentów, a pierwszym był młody i smutny człowiek, któremu nagle (w śnie) zmarła żona, ale dzięki temu wrócił do Boga Ojca, bo nie mieli sakramentu. W tym momencie Pan pokazuje, że mylę się "z wnoszeniem trupów do kościoła", bo każda Msza św. czyni nieskończone dobro dla innych! O 12.00 chwyciłem głowę w dłonie; "Panie zmiłuj się nade mną!", a w tym momencie wpadło czterech pacjentów i zgłoszono wizytę do umierającej!

   Wizytę przejęło pogotowie, ale za to przywieziono ciężko uszkodzoną pacjentkę z reumatoidalnym zapaleniem stawów. Poprosiłem ją o przekazanie cierpień w intencji pokoju w b. Jugosławii, mówiłem jej o Matce Bożej Pokoju. Łzy kręciły się w naszych oczach. Skierowałem ją do oddziału nefrologicznego (choroba uszkodziła także nerki).

    Tak trwało do 15.00 z pragnieniem zapalenia lampki pod „moim” krzyżem Pana Jezusa, bo dalej mam dyżur w pogotowiu. Po powrocie - w pokoju lekarza dyżurnego -  padłem na kolana odmawiając koronkę do Miłosierdzia Bożego.

    Nagle zrywają do staruszki z udarem niedokrwiennym, która stwierdziła, że jest „jak z gliny”. Po drodze do szpitala odmówiłem modlitwę różańcową. Ten dzień zakończy się oglądaniem filmu „Czerwone imperium” o zbrodniach bolszewickich, usunięciu Boga i wiary, czasie śmiertelnych ciemności z tworzeniem raju na ziemi dla wybranych...z szatańskim omamieniem całego narodu.

    W tym czasie Pan Jezus z Całunu "zapraszał" do otwarcia "Prawdziwego Życia w Bogu", gdzie trafiam na słowa, że Rosja jako umiłowana córka „leży martwa”! /../ Dla Mojej Chwały przywrócę ją do życia, ożywię ją jak ożywiłem Łazarza /../

    Opuściła Mnie i zwróciła się przeciw Mnie /../ Uciekła jak niewierna oblubienica /../ otwarcie wypowiedziała Mi wojnę, Mnie, Swemu Ojcu i wszystkim męczennikom! /../ I jakby było jeszcze tego mało, zwróciła się do Szatana, zawarła z nim pakt, że będzie mu wierna i będzie go wielbić, pod warunkiem, że da jej to, czego pragnie.

   Szatan zgodził się pod warunkiem, że będzie miał swobodę działania. Wówczas oderwał ją całkowicie ode Mnie /../ jak w przeszłości Jeruzalem, opuściła Mój Dom, Mój Dom Świętości /../ jej pychę inspirowała sama Pycha, którą jest Szatan."

    Spojrzałem w św. Oczy Pana Jezusa, bo wszystko rozumiałem, a jakby na znak dzwony kościelne wybiły północ. Podziękowałem Bogu Ojcu za ten dzień...

                                                                                                                          APeeL

03.11.1993(ś) ZA ODPYCHAJĄCYCH PANA JEZUSA...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 listopad 1993
Odsłon: 182

    Przypomniało się pytanie zadane kapłanowi: jak działa Kusiciel? Mieliśmy spotkać się i porozmawiać. Teraz przepłynęły obrazy nabranych przez Szachraja...

- całe masy zwabionych do donoszenia rodaków, nawet katolików, którzy biegają na skinienie palcem...ci ludzie uwierzyli, że są patriotami

- sprawa Moczulskiego, który wysługujących się sowietom nazwał płatnymi zdrajcami, pachołkami Rosji!

     Najgorsze jest to, że większość kapłanów nic nie wie o przebiegłości i podłości "Księcia tego świata"...powinni być przeszkoleni. Przecież to jest śmiertelny wróg naszych dusz, szczególnie zawzięty w atakach na katolików, a szczególnie tych, którzy trzymają w dłoniach różaniec!

   Ja wprost widzę bój duchowy w świecie niewidzialnym... ciemne moce i ich ziemskich wysłanników! Wyraźnie wyczułem polecenie Pana Jezusa: od Pana Jezusa: "wstań i zapisz to". Zbawiciel "spojrzał" z Całunu i z "Prawdziwego życia w Bogu" dodał: "czekam, żeby Mi otworzyli serca, a tymczasem spychają Mnie na bok (..)".'

     Łzy zalały oczy, a w sercu pojawiło się współcierpienie z Panem Jezusem. Pan wprost mówił: zobacz, jakże przykre jest to, gdy czyni to osoba, którą kochasz. Chwyciłem krzyżyk i różaniec: "Panie Jezu! Przyjmuję te cierpienia dla Ciebie!" W ten sposób poznałem dzisiejsza intencję i teraz popłyną moje modlitwy.

     Podczas sekundowego snu ujrzałem zwłoki dziecka nienarodzonego...wyrzucone na śmietnik! Z wielkiego smutku, poniżenia i słabości...pojawiła się moc z pragnieniem uczestnictwa w Mszy św.! W tym stanie odmawiałem koronkę do Ukrytych Cierpień Pana Jezusa w Ciemnicy! Po wejściu do świątyni pocałowałem św. Głowę Pana Jezusa, a łzy zalały oczy.

     Zarazem myśl uciekła do Niewinności i Czystości Matki Najświętszej...przez całe życie! Popłynie pieśń o Dobroci Boga z późniejszym pokazaniem wartości naszych dobrych czynów. Chodzi o to, że po powrocie do Boga Ojca będziemy żałowali, że uczyniliśmy tak mało dobra...w każdej chwilce naszego życia! Przeznaczenie i powołanie do cierpienia...wyobraź sobie późniejszą chwałę (na wzór Syna). 

     Jakże to wszystko jest jasne, a właśnie popłynie Słowo Boże w którym Apostoł Paweł wskaże (Rz 13, 8-10) na potrzebę naszej wzajemnej miłości. "Miłuj bliźniego swego jak siebie samego". Psalmista zawoła w Ps 112, że: "Miłosiernemu Pan Bóg błogosławi". Natomiast Pan Jezus wskaże (Ewangelia: Łk 14,25-33), że nie możesz iść za Nim kochając coś ziemskiego, nawet najbliższych.

     To jest szokujące, ale dlatego jest celibat. Rozumie to każdy mający łaskę podobną do mojej. Stąd stwierdzenie: "Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem".

      Na kolanach przekazałem ten dzień mojego życia z Mszą św. i Eucharystią w intencji tego dnia. Ze łzami w oczach powiedziałem: "Panie Jezu zapraszam Cię...przybądź z Ojcem do mnie i mojej rodziny".

    Wcześniej trafiłem do pracy, zarejestrowałem zmarzniętych chorych i zacząłem ich przyjęcia. Po otwarciu kasetki z drukami trafiłem na obrazek Pana Jezusa Zmartwychwstałego. To "Alleluja. Chwała" wynikająca z połączenia własnego cierpienia z cierpieniem Pana Jezusa. Trwa dalej odrzucenie przez własny naród, odpychanie nawet przez namaszczonych kapłanów...cóż cała reszta ludzkości!?

      Jakby na znak ostatnia pacjentka podarowała mi obrazek Matki Bożej Pocieszenia, a w drodze do domu trafiłem na pogrzeb znajomego pacjenta. Pięknie grała orkiestra, a łzy zalały oczy z krzykiem zw sercu: "Jezu mój! Tobie nie grali, ale umierałeś w całkowitym opuszczeniu, nawet w braku poczucia Obecności Boga Ojca"!

     Właśnie w mojej modlitwie wypadło "św. Poniżenie" Zbawiciela, a to oznacza, że nasze ziemskie opuszczenie, a szczególnie prześladowanie, a nawet gardzenie nami z powodu wiary sprawia późniejszą chwałę. W tym czasie wzrok przykuła smuga po przelatującym samolocie...od ziemi do nieba!

     Jakby na ten czas w reportażu telewizyjnym pokażą poniżenie pracownika przez butnego pracodawcę...wyrzucił biedaka z pracy, wprost gardząc nim!

                                                                                                                              APeeL

 

02.11.1993(w) W INTENCJI UWOLNIENIA DUSZ CZYŚĆCOWYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 listopad 1993
Odsłon: 682

Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych

   Mam dyżur w pogotowiu, ale cała noc przespana. O 5.00 zrywają do porodu, a ja widzę znak, ponieważ dotyczy to śmierci i życia. Narodzenie to nasze zesłanie dla poprawy („śmierć”), bo prawdziwe życie zaczynamy w momencie naszej śmierci.

   To jest bardzo proste, ale człowiek bez łaski wiary nie zauważy Mądrości Bożej. Ruszamy, a podczas odmawiana - ułożonych przez mnie modlitwach porannych - uwagę przykuły zdania: „Światło każdego dnia przybliża mnie do Ciebie, Światłości Wiekuistej. Tobie oddaję się całkowicie. Proszę o błogosławieństwo dzisiejszej pracy oraz wszystkich spotkań z ludźmi”.

   Pan sprawił, że później spokojnie spożyłem śniadanie, nawet udało się wypić kawę...jedziemy z porodem do dalekiego szpitala. Ja w tym czasie wołałem do Matki Bożej, która jest prawdziwą Ochłodą Czyśćca. Tak, bo dzisiaj jest czas uwalniania dusz..z tego więzienia!

   Zacząłem wołać za wszystkich z mojej rodziny, aż do najdłużej przebywających w Czyśćcu. To wielki ból, a zarazem radość i wdzięczność za prowadzenie modlitewne! Podczas powrotu ze szpitala w sercu pojawiła się łączność z Panem Jezusem i poczucie wszechobecności Boga Ojca!

   To jest niepojęte, ale tak mam pokazaną Tajemnicę Bożej Obecności. Przepływają domy, a ja mam łączność z tam mieszkającymi. Nie można wytłumaczyć tej wszechogarniającej miłości, która płynęła od Boga Ojca przeze mnie do wszystkich!

    Zatrzymaliśmy się karetką przy targowisku, gdzie kupiłem wytłoczoną w blasze miedzianej „Ostatnią wieczerzę”, a przypomniał się fresk o wymiarach 4.6 x 8.8 metra, który malował przez 3 lata (1495–1498) Leonardo da Vinci (refektarz przy bazylice Santa Maria delle Grazie w Mediolanie). 

    Dzisiaj jest straszliwy nawał pacjentów, bardzo dużo jazdy i wszędzie zwracają uwagę przydrożne krzyże (w miejscach wypadków). Zarazem trafiam na ludzkie „krzyże Pańskie”; starych i bardzo starych ludzi: babcię z krwotokiem z dróg rodnych, udar mózgu, podejrzenie złamania biodra, dziadek z martwicą stopy kwalifukującą się do amputacji oraz staruszka z kokluszem rządząca z łóżka przy kuchni!

   Około 14.00 chciałem wyrwać się na grób ojca...nawet załatwiłem zastępstwo, ale właśnie był pilny wyjazd. Kolega zrobił błąd, ponieważ połączył dwa leki (sectral i isoptin)...w efekcie babcia umierała. Mimo podania zastrzyków na noszach trwała w agonii (bez ciśnienia).

    Dzień zaczął się „śmiercią” (porodem), a kończy „powrotem do życia” (śmiercią). Rodzina była przygotowana tak jak do porodu, ale  ku mojemu zdziwieniu zastrzyki zaczęły działać...babcia „złapała” oddech, a po podaniu tlenu ożyła.

   Pojechałem na grób ojca, ale nic tam nie czułem. Przykro mi, że pod żadnym krzyżem (symboliczny grób Pana Jezusa) nie widziałem lampki i kwiatka. Postawiłem lampkę pod krzyżem przy kościele, gdzie otrzymałem chrzest. Wzrok zatrzymała chrzcielnica, a łzy wywołał wielki lampion z aniołkami trzymającymi lampki świetlne.

  Przypomniały się słowa Vassuli Ryden o otaczających nas Aniołach Bożych. Serce rozrywały słowa kapłana, że krzyż Pana Jezusa pokonał śmierć, którą spowodował nasz grzech! Eucharystia powaliła mnie na kolana: „Jezu, Jezu, Jezu mój”. Pozostałem, wszyscy wyszli, a nagle brat oddaje mi pieniądze, które pozostały po zbudowaniu grobowca!

   Kończy się 12 godzin modlitw i ciężkiej pracy. „Dziękuję Ci Ojcze za ten dzień”...

                                                                                                                              APeeL

 

01.11.1993(p) ZA MOICH NAUCZYCIELI I DUSZE TAKICH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 listopad 1993
Odsłon: 1105

Wszystkich Świętych

      Wyszedłem na Mszę św. o 6.30, bo dzisiaj mam dyżur w pogotowiu od 15.00, ale zły  wpuszczał mi wyraźną niechęć. Dodatkowo żona „zaleciła”, abym „obiad zjadł w pracy”, bo wczoraj pomyłkowo wylałem resztkę rosołu.

    Nie zareagowałem, a moje serce zalała obecność Boga Ojca, a właściwie Jego Majestat. Tego nie można przekazać! Płoną świece na środku kościoła, a w czytaniach popłynęła wizja zbawionych (Ap 7,2-4,9-14) z rozrywającym serce wołaniem psalmisty (Ps 24): „Oto lud wierny, szukający Pana”.

   Siedziałem skulony, nieobecny dla świata. Dziwne, bo napłynęły osoby moich nauczycieli...od matki, babci, pani z pierwszej klasy, kapłana od religii i organisty uczącego mnie gry na akordeonie poprzez uczącego kierowania pojazdami do profesora z fizyki, który słusznie poniżył mnie przy całej klasie!

    Dalej ci, którzy brali udział w nauce medycyny, specjalizacjach...i mój dobry ojciec, który starał się dla mnie o wszystko. Zacząłem wołać za dusze zmarłych i żyjących, aby Pan dał im Swoje Ś w i a t ł o! Szczególnie prosiłem o prof. Henrykę Małdykową z I.R. u której uzyskałem specjalizację z reumatologii.

    W tym czasie św. Jan mówi: „zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi (...) Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego (...) kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się (...)”. 1 J 3,1-3

    Kapłan przepięknie mówił o potrzebie dążenia do świętości...będą z nas drwić! Niestety nie wspomniał o głównym przeciwniku - szatanie, który uderza w tych, którzy wybierają taką drogę.

     Tak tutaj dobrze, ale trzeba uciekać po Eucharystii, bo kościelny dzwoni kluczami. Po latach nowy proboszcz będzie zostawiał świątynię otwartą. „Niechaj będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament” - w intencji wszystkich, którzy uczyli mnie w moim życiu...za żyjących i dusze zmarłych.

      Zły nie lubi naszego stanu czystości po św. Hostii, bo już pędzimy karetką do zemdlonej na początku ciąży, napadają pacjenci, gadanie, a mąż kobiety z kolką wątrobową wciska mi dolary! Koniec czystości! Przez 5 minut rozmowy z ateistką (z krwi i kości)...3 x byłem odrywany, bo  bestia nie lubi, gdy ujawnia się prawdę o życiu prawdziwym!

    Teraz znalazłem się w biednej chatce ze starszą pacjentką, która ma uczulenie po pyralginie. Tam uśmiechała się do mnie Matka Boska Częstochowska. Nawet zapytałem gospodarzy o Jej Oczy.

15.00...to święty czas. Płynie koronka do miłosierdzia oraz „św. Osamotnienie" Pana Jezusa z koronką do ukrytych cierpień w ciemnicy (UCC)...

    Podziękowałem Panu Jezusowi za wszystko, a z włączonego telewizora popłynął piękny film o o. Kolbe!  Padłem na kolana i w łączności z jego celą śmierci odmówiłem „Zdrowaś Maryjo”, ale zły wyrwał mnie do pijanego, który szarpał się z policją w barze.

    Po powrocie obejrzałem relację o otrzymanych przez o. Kolbe koronach: białej (czystość) i czerwonej (męczeństwa). Przy ponownej scenie z celi śmierci na kolanach i z płaczem poprosiłem świętego męczennika o wstawiennictwo u Mateczki Majświętszej za dusze moich nauczycieli oraz łaskę wiary dla żyjących.

    Cóż można zaplanować? Przed chwilką wzrok zatrzymały słowa „Ty i My”...to częste zwracanie się Pana Jezusa do Vassuli, a także do mnie (poprzez samoistne pękanie Eucharystii).

    W „Nie z tej ziemi” trafiłem na art. o Gemmie Galgani, która żyła tylko 25 lat. Patrzę w jej czarne i zamyślone oczy, a łzy płyną same. To stygmatyczka odczuwająca fizycznie cierpienia Pana Jezusa., która także prowadziła dzienniczek.

    Nagle zrozumiałem dzisiejsze ataki złego, bo to  dzień "Wszystkich Świętych”. Przypomniał się poranny podarunek...córka chorej dała mi pocztówkę z „Ostatnią Wieczerzą” Leonarda da Vinci (fresk z Milano), czytania o uświęcaniu się, o. Kolbe i moje wołanie do niego.

    Teraz wiem, że moim jedynym i Prawdziwym Nauczycielem jest Pan Jezus, który zaprasza mnie...jako maleńkiego ucznia! Jak wielka jest radość w Niebie, gdy ktoś tutaj wybiera ś w i ę t o ś ć!

   20.00 dopiero teraz mogę odmówić koronkę pokoju, a radość zalewa serce. Właśnie  transportuję kobietę do porodu i wprost prosi się „Narodzenie Pana Jezusa” oraz  wołanie o pokój. Podczas powrotu wrócił ból i pasowało zakończenie cz. bolesnej różańca.

     Kończy się dzień, a ks. Bijak z parafii wilanowskiej mówi o życiu wiecznym: "wierzysz czy nie to jesteś, ale chodzi o uzyskanie życia w chwale, godnego, pełnego. Pan Jezus wszystko pokazał, zmartwychwstał z ciałem, a wcześniej łotrowi obiecał Niebo”!

    Pan Jezus jeszcze prosi mnie o przebaczanie tym, którzy mnie odrzucili. Mam ich nie oskarżać i nie sądzić! „Pamiętaj o Mojej Obecności (...) My, ty i Ja, Ja i ty, My”...to wymyślone przeze mnie określenie ‘team’ z wymową ‘tim’!

   „Pozwolę Moim świętym być waszymi nauczycielami, którzy pouczać was będą o Moim Słowie, prowadząc was jak przyjaciel”! Dziękuję Ojcze za ten dzień...   APEL

 

31.10.1993(n) ZA NISZCZĄCYCH ŚWIĄTYNIE KATOLICKIE...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 październik 1993
Odsłon: 186

    Przed przebudzeniem w zbliżeniu ujrzałem zdjęcia trzech zwierząt: lisa, szakala i hieny. Przepłynęło obrazy z wczorajszego programu "Polskie ZOO" z Michnikiem, który wypowiada się na temat naszej wiary razem z towarzyszem Szmaciakiem - Jerzym Urbanem. Tam tej tow. Miller był obciążony krzyżem z czerwonych gwiazd!

     Padłem na kolana odmawiając "Anioł Pański" i różaniec Pana Jezusa, a łzy zalewały oczy! Jakże jest ciężko człowiekowi, który dowie się, że Jest Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty! Nie ma z kim porozmawiać, ale dzisiaj, gdy to opracowuję wiem, że jest nas garstka.

     Wokół trwa fałsz. Wprost pytam kogoś: "na kim się pan oprze w końcu życia, w momencie śmierci?" Towarzysze powiedzą wówczas, że to wszystko się kończy! Trwa fałsz większości ludzi służących władzy. Napłynęła osoba zniewolonego kolegi-lekarza z pięknym samochodem ("dali samochód, a zabrali wolność").

    W drodze do kościoła towarzyszyło mi krakanie wron...nie lubię tego złego znaku! Płynie cz. chwalebna różańca z obrazami nieba i tego świata (chatki poobijanej kawałkami blachy) oraz piękny dom z żywą trawą na podwórku, ale ogrodzenie to żerdzie przykryte workami foliowymi. Ja wiem, że Pan pokazuje mi elementy nieba i ziemi.

    Miałem wejść na chór, ale to była myśl od tego, który tam śpiewa dla zmylenia, to nie jest człowiek Pana. Fałsz bolszewicki wkroczył też do Domu Boga na ziemi, bo to jest główny wróg małpujących naszą wiarę ("gdy związek nasz bratni ogarnie ludzki ród"). Kapłan przekazał, że dzisiaj jest rocznica poświecenia naszego kościoła, a w czytaniu będę piękne słowa (1 Krl 8,22-30)...

    "Salomon stanął przed ołtarzem Pańskim wobec całego zgromadzenia izraelskiego i wyciągnąwszy ręce do nieba, rzekł: «O Panie, Boże Izraela! Nie ma takiego Boga jak Ty, ani w górze na niebie, ani w dole na ziemi, tak zachowującego przymierze i łaskę względem Twoich sług, którzy czczą Cię z całego swego serca (..)

    Przecież niebo i niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą zbudowałem. Zważ więc na modlitwę Twego sługi i jego błaganie, o Panie, Boże mój, i wysłuchaj to wołanie i tę modlitwę, w której dziś Twój sługa stara się ubłagać Cię o to, aby w nocy i w dzień Twoje oczy patrzyły na tę świątynię. (..)

    Dodatkowo popłynie pieśń do Serca Pana Jezusa. Wróciły obrazy naszego fałszu...także śpiewających oraz kapłanów, którzy przesypują św. Hostie z torby do torby...jak kaszę. Obstawiono otoczenie Jana Pawła II, dokonuje się prób roznoszenia Ciała Pana Jezusa przez świeckich (wówczas czynią to tajniacy). Pojękiwałem tylko: "Jezu! Jezu mój! Zabierz moje serce...zabierz moją duszę"!

     W Ewangelii Pan Jezus przepędził ze Świątyni handlarzy z zapowiedzią wybudowania nowej Świątyni w ciągu trzech dni (chodziło o wiarę katolicką). Podczas podchodzenia do Eucharystii wzrok zatrzymał Paschał, obraz Pana Jezusa Zmartwychwstałego oraz palące się świece.

     Padłem na kolana, łzy płynęły po twarzy, ale proboszcz zaczął czytaj ogłoszenia parafialne. To wg niego najważniejsza część Misterium jakim jest Msza św! Siedziałem w kościele prawie sam...tak było dobrze, a na zewnątrz zaganiany świat. tutaj zaganiany świat (kwiaty dla zmarłych).

     Czy ktoś pamięta o krzyżu Pana Jezusa i figurze Matki? Podczas wychodzenia z kościoła wzrok zatrzymała tablica ze słowami "Błogosławieni, którzy umierają w Panu". Zacząłem moja modlitwę unikając towarzyszy, których czujność jest wprost obłędna, a wierność obłędnej idei wieczna...

                                                                                                                     APeeL

 

 

  1. 30.10.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY ŚMIERCI NIE TRAKTUJĄ JAKO NARODZIN
  2. 29.10.1993(pt) ZA ZANIEDBUJĄCYCH MATKĘ PANA JEZUSA
  3. 28.10.1993(c) ZA SŁABOŚĆ SŁUG PANA JEZUSA...
  4. 27.10.1993(ś) ZA UWIĘZIONYCH W CZYŚĆCU...
  5. 26.10.1993(w) BANICJA NASZYM LOSEM
  6. 25.10.1993(p) ZA GINĄCYCH BEZ BOGA...
  7. 24.10.1993(n) ZA TYCH, KTÓRZY MAJĄ PYSZNE DĄŻENIA
  8. 23.10.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY SŁUŻĄ PANOM ZIEMSKIM...
  9. 22.10.1993(pt) ZA WŁÓCZĄCYCH SIĘ PO URZĘDACH...
  10. 21.10.1993(c) ZA TYCH, KTÓRZY UTRACILI RAJ...

Strona 1930 z 2316

  • 1925
  • 1926
  • 1927
  • 1928
  • 1929
  • 1930
  • 1931
  • 1932
  • 1933
  • 1934

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1052  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?