Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

30.10.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY ŚMIERCI NIE TRAKTUJĄ JAKO NARODZIN

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 październik 1993
Odsłon: 193

      Kilka minut po północy z wielką radością spożywam obrane jabłka, a Pan Jezus z Całunu "pyta": czy ma mi pobłogosławić? Uśmiechnąłem się ze wstydliwym obniżeniem wzroku, bo te jabłka naprawdę mi smakują!

    Napływa: "włącz radio"...trafiłem na audycję o przemijaniu, starości, śmierci...raczej w wydaniu ateistycznym. Padają słowa: "o tych, co na progu z mową o naszym k r e s i e, skończoności, świadomości przejmowania pałeczki po odchodzących...od tych, których droga się kończy. Nawet próbuję do nich dzwonić i wtrącić swoje zdanie...prawie 1.00!

     Pan obudził na "Anioł Pański", a właśnie słychać dzwony kościelne. Przypomina się wczorajsze "pójdź", a teraz od Pana Jezusa. Przepływają obrazy wczorajszych nagłych zgonów, ostatniego staruszka oraz chodzącego za mną, który nazywał siebie "starym człowiekiem" (dla zmyłki swojej sprawności). Ponownie napływa "włącz radio", a tam rozważanie kapłana o milczeniu i muzyka gitarowa.

     Pan daje mi wskazówkę...nowe wyrzeczenie! Tak, milczenie, a przez chwilkę złościłem się, że taka rada dla wszystkich, przecież to zalecenie dla milczka jest bzdurą. Tutaj chodzi o moje milczenie - prosiłem Ojca o prowadzenie dzisiaj!

    Przepięknie śpiewa Iglesias, a ja wiem, że jest to pocieszenie z Królestwa Bożego. Wszystko jest darem. Nawet udało się przepisać przeżycia duchowe...mogę zaczynać dzień nowego "Prawdziwego życia w Bogu"!

     Tam Matka wskazuje, że Szatan jest "samą Pychą, krytykuje Dzieła Wszechmogącego, chcąc udowodnić Bogu, że nie udało się Jego Stworzenie i że Nasze Dzieła są stworzone do postępowania jego niegodziwymi drogami."

    Przechodzi obok mnie pielęgniarka, która miała z nami dyżur, a natchnienie sprawia, aby ofiarować jej buty przeznaczone dla potrzebujących. Jak się okazało wczoraj szukała takich (ma czterech synów) i aż przeraziła się ceną!

    Piękna pogoda, radość zalewa serce, w myślach plan wyjazdu na grób ojca błyskawicznie myję samochód, a wzrok zatrzymuje "Biblia" i jakby na ten moment słowa wyrażające stan mojego serca...

     Przepustką na tamten świat jest święta Hostia pacjent ze sclerosis multiplex z przemęczoną pilnowaniem diety rodziną. Zalecam umiarkowane otwarcie serca, przekazywanie cierpień, proszenie o sprawność do końca, bo sztywną dietę podsuwa zły aby umęczyć. 

    Radość Boża, a w ręku Dzieciątko Jezus na gwiazdce ("Boże Narodzenie") przybyła pacjentka z przepięknym kozakami (butami)...żon była zachwycona. Na niebie...gołębie! Pokój Boży - to mój znak i jestem tego pewny, ale zapomniałem o szatanie, który tylko czekał na moje uśpienie.

   W rozmowach ze spotkanymi mówię, że śmierć to nasze narodziny..."pan kocha to życie?...traci pan prawdziwe!"

     O 16.45 idę do kościoła.."och, jakże piękne jest niebo...czerwone wokół miasta! Płynie moja modlitwa szczególnie za tych, którzy nie traktują naszej śmierci jako narodzin wyzwolonej duszy! Jakby na znak przechodzę obok zakładu pogrzebowego, gdzie w oknie jest Pan Jezus ukrzyżowany, z kościoła wyszła para po ślubie, a do mnie z głośnika dobiegają słowa kapłana o pokoju.

     Zatrzymałem się zadziwiony, a w czasie popłynie muzyka organowa, raduje rozświetlony Dom Pana z jedną gwiazdką na Niebie! Jakże chciałbym pokazać to wszystko...wolnym ruchem kamery! Wzrok zatrzymał się na postaci Pana Jezusa w koronie cierniowej z trzciną w ręku! "Jakże jest to piękne!". Krzyknąłem tylko: "Jezu mój! Jezu!" Kto zrozumie Drogi Ojca?

    W śmiertelnym boju duchowym strony mogą wykorzystać każdy środek. Pan dopuszcza kuszenia, a zły myli "odczytywanie", a nawet zaprasza do kościoła! W słowie będzie mowa o narodzie wybranym (Rz 11,1-2a.11-12.25-29)...

     "Nie odrzucił Bóg swego ludu, który wybrał przed wiekami. (..) Czy aż tak się potknęli, że całkiem upadli? (..) przez ich przestępstwo zbawienie przypadło w udziale poganom (..) zatwardziałość dotknęła tylko część Izraela (..)".

     Św. Paweł kochał swój naród i był pewien, że "będzie zbawiony (..) odwróci nieprawości (..)", a psalmista wołał (Ps 94,12-15.17-18), że: "Pan nie odrzuca ludu wybranego".

     Pan Jezus wykorzystując zaproszenie na ucztę (Ewangelia: Łk 14,1.7-11) wskazał, aby nie siadać na pierwszym miejscu, ale na ostatnim. Wówczas od gospodarza spotka takiego zaszczyt wobec współbiesiadników. Chodzi o to, aby nie wywyższać się.

     Po Eucharystii chciałem trwać w milczeniu...wołam do Pana Jezusa w intencji tego dnia. Nie obchodzi mnie ten świat, padłem na kolana, popłynie modlitwa różańcowa. Ponownie popłaczę się, gdy lud będzie śpiewał do Matki Bożej Różańcowej: "do Ciebie się cały świat ucieka".

     Z telewizji popłynie program o "Białych Braciach", którzy mają "mesjasza" i popełniają zbiorowo samobójstwa. Szatan ośmiesza Objawienia Matki! Teraz w ciszy oglądamy amerykański film...rozbitkowie z zatopionego "Indianapolis" wspólnie odmawiają "Ojcze nasz", a z "Prawdziwego życia w Bogu" Pan Jezus powie również do mnie, aby rozpowszechniać Jego przekazy także wśród szydzących z nas. Chodzi o to, aby dowiedzieli się o istnieniu Szatana i zwodzeniu ich!

     "Módlcie się i rozmawiajcie ze Mną. Jestem obecny, Jestem waszym Świętym Towarzyszem. Jestem zawsze wśród was; wierzcie w tę Tajemnicę Mojej Obecności."

                                                                                                  APeeL

 

 

29.10.1993(pt) ZA ZANIEDBUJĄCYCH MATKĘ PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 październik 1993
Odsłon: 171

      Przeglądam moje zapiski...wróciłem do pewnych listów oraz do wyjazdu na Festiwal "Nie z tej ziemi " w maju tego roku. Tam wzmianka o zaniedbanej Figurze Matki Bożej: "Matka Boża Zaniedbana". Wielki ból ścisnął serce, a łzy zalały oczy, nawet głośno zapłakałem! Przepłynęły obrazy zaniedbywania Matki Jezusa przez samych chrześcijan! W smutku poszedłem spać.

     Przed wyjazdem do kościoła pomyślałem o zakończeniu odprawiania nabożeństwa różańcowego. W mojej rodzinie nie było kultu religijnego, także w stosunku do Matki Bożej. W bólu zacząłem wołać do Pana Jezusa, ponieważ wszystko jest ważniejsze od Zbawiciela i Jego Matki. Przecież żadne sprawy tego świata nie mogą zasłaniać Boga o Ojca i Jego Dzieła!

    W momencie ruszania z radia samochodowego padnie słowo: Maria! Zważ, że nie było to przypadkowe. Napłynęło poczucie bliskości Św. Bożej Rodzicielki. Już wiem, że to dotyczy intencji, a bliżej Matki Pana Jezusa, ale nie będę mógł podejść do Eucharystii z powodu pitego alkoholu.

     Zobacz śmiertelny bój, ponieważ demon wiedział o przebiegu tego dnia i skusił do picia. Nawet teraz zalewa mnie pragnienie leczenia kaca w pracy!

      Jakby na ten moment popłynie pieśń przepraszająca Pana Jezusa, a w czytaniach padną słowa św. Pawła (Rz 9, 1-5) o jego smutku i nieustannym bólu w sercu...podobnym do mojego.

      Apostoł nie może pojąć swoich braci z narodu wybranego za to, co uczynili. "Do nich należą praojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała, Ten, który jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen." Ja czuję się zjednany z nim, ponieważ obecnie jest moim profesorem teologii.

      Teraz podczas przyjęć w przychodni wyrywają do umierającego...73-latka, bogacza żyjącego tym światem (właśnie kupił drogi zagraniczny wóz). Teraz leży na wznak w kuchni, siny i zlany wodą. Krzyk, zamieszanie...tak umierają ziemianie.

    Wielką pułapką jest dobre zdrowie i siła u staruszka. Jak wielka to przykrość, bo dzisiaj szczyt zarobku na kwiatach! Wypisałem kartę zgonu, twardo żądam zapłaty, ale w zdenerwowaniu dano na kawę! Nagle wpada jego siostra-pielęgniarka i reanimuje go! Ja nazywam to "reanimacją trupa", a nawet profanacją.

    Trudna jest praca lekarza katolickiego, ponieważ ludzie starzy mają różne pomysły oraz lęki podsuwane przez Szatana. Nie mam chwilki wytchnienia...pocieszam, radzę, wyjaśniam i ostrzegam, że grzeszne jest wychodzenie staruszków w pole (kuszenie), itd.

     W czasie koronki do Miłosierdzia Bożego trafiłem do dworskich czworaków - naprawdę takie domy dalej istnieją. Babci pękł żylak, ale Pan wezwał mnie do mieszkającej obok - staruszki z różańcem w ręku.

- Czy wiem pan jak modliłam się, aby pan przyjechał do mnie?

     Śmiejemy się...ja wiem, że sprawiła to Matka Boża. Wyjaśniłem jej, że nie ma śmierci, a strachy są od Złego. Po takiej myśli trzeba łapać za różaniec i wodę święconą! Teraz trafiam do innej biedy (alkoholiczki) - specjalnie zabrałem ją do szpitala. Trafił się przejazd obok mojego krzyża z zapalonymi lampkami i kwiatami.

     Płynie moja modlitwa w intencji: "zaniedbujących Matkę Pana Jezusa". Ponownie jestem u zmarłego z krzykami, ale uprzedził mnie miejscowy kolega.

      Po powrocie do pokoju lekarza dyżurnego zagasiłem światło i padłem na kolana...popłynie "św. Agonia" z krzyżykiem w ręku, który całuję z wołaniem do Boga za: "zaniedbujących Matkę Pana Jezusa".

    Niektóre ludy płaczą, gdy rodzi się dzieciątko, a Pan Jezus narodził się w ciężkich dla Matki warunkach, podczas niebezpieczeństwa. Mateczka musiała znosić wszystkie niewygody jakie niesie ciało i życie ziemskie, a w tamtym czasie nie było łazienek i ubikacji.

    Zły podsuwał obrazy związane z naszą fizjologią...przecież to nie jest grzeszne! Nie jest grzeszne "załatwianie się"! Zapisuję to, a łzy zalewają oczy!

     "Matko! Matko Pana mojego! Matko Boża! Pani moja! Matka Zaniedbywana przez wielu moich braci. Niebo się Tobie kłania, a oni nie chcą oddać Ci należnej Chwały. Nie przyjmują Ciebie jako Matki Boga! Panie Jezu! Wybacz im, proszę"!

     W tym momencie "Prawdziwe życie w Bogu" otwiera się na modlitwie św. Bernarda, którą modyfikuję..."Najświętsza! Panno Mario! Ty nigdy nie opuszczasz tych, którzy uciekają się do Ciebie! Ty nigdy nie odnawiasz pomocy proszącym. Biegnę do Ciebie, Matko moja"...

    Tuż po tym z telewizji popłynął obraz z kościoła, gdzie przedstawiający kapłana wznosił dłonie do Nieba z krzyżem i różańcem. Przypomniało się natchnienie, że będę w czasie nabożeństw w okolicy dwóch kościołów i tak się stanie.

     Ktoś, kto żyje normalnie nie ujrzy tego wszystkiego...rozpozna nadchodzącą burzę, ale nie zauważy "Mowy Nieba"! Zrywają na wyjazd, a ponownie przejeżdżam obok "mojego" krzyża...

Teraz jestem u staruszka, którego zbudziła duszność sercowa. Musisz wówczas siadać, cały dyszysz, a w płucach "rzęzi". Tak zaczyna się obrzęk płuc z bezpośrednim zagrożeniem życia.

     W chatce jest zimno, na lepce suszy się drzewo, a na oknie dojrzewają pomidory. Nad chorym Jezus w koronie cierniowej. Później z radia popłyną słowa z piosenki "Czerwonych gitar": "nie mów nic, nie mów nic...twoja miłość trwa...to Miłość Prawdziwa"...

     Podziękowałem za ten dzień.

                                                                                                                    APeeL

 

 

 

 

 

28.10.1993(c) ZA SŁABOŚĆ SŁUG PANA JEZUSA...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 październik 1993
Odsłon: 171

Święto świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza

     Kończy się dyżur w pogotowiu, a w ciszy (o 5.50) napłynął obraz Pana Jezusa, który w Swoim Sercu przyjmuje cierpienia. Czy wówczas otwiera się Królestwo Boże z oklaskami? Właśnie w mojej słabości (po przebudzeniu) Szatan podsunął mi krzywdzicieli (mam zapisać jego machlojki)...

- stoję na ulicy i wszystkim podaję karteczki opisujące moje cierpienie spowodowana prze władzę ludową.

- koledze, przyjacielowi wskazuję, że jego wybranie przez władzę to zniewolenie!

- min. Macierewicz mówi, że wydawało się, że 90% gnębi 10% Polaków, a jest odwrotnie, bo 10% gnębi 90%!

- przypomniały się słowa policjanta do pacjenta: "kto sprawiedliwości szuka ten kanałami chodzi"

- w wyobraźni znalazłem się w programie telewizyjnym "Luz" z niewierzącymi, którym wyjaśniam, że Pan Jezus nie wymaga znajomości Biblii - pragnie tylko naszej Miłości!

- przepłynęły też obrazy ludzi umęczonych ganianiem za mną: "dziel i rządź!...oszukanych, którzy wywołują w moim sercu niechęć do nich...

   Wyświęciłem pomieszczenie...i dodatkowo wykonałem krzyżyki na czole, policzkach i dłoniach! Zawołałem: "Jezu mój! Jezu! Wiedziałeś, że musisz oddać życie i zrobiłeś to bez żalu i bez rozgłosu, bo kochałeś nas".

    Na początku Mszy św. o 7.30 serce zalała pustka! To jeden z trików Szachraja, który sprawia, że człowiek małej wiary wyjdzie w takim momencie! Ludzie nie wiedzą, że Przeciwnik Boga atakuje szczególnie takich i to w kościele!

     Musimy wiedzieć, że: Pan jest Sędzią, który nie ma względu na osoby (Syr 35,12-14.16-18). Św. Paweł powie (2 Tm 4,6-9.16-18), że: "W pierwszej mojej obronie nikt przy mnie nie stanął, ale mię wszyscy opuścili: niech im to nie będzie policzone! (..) Natomiast Pan stanął przy mnie i wzmocnił mię, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie Ewangelii i żeby wszystkie narody je posłyszały; wyrwany też zostałem z paszczy lwa".

    Dzisiaj Pan Jezus wybierał Apostołów...słabych ludzi, a także zdrajcę Judasza! Nagle sam zrozumiałem, że jestem bardzo słaby, padłem na kolana z twarzą w dłoniach podczas: "Ojcze nasz"! Łzy zalewały oczy, a wzrok zatrzymała postać Pana Jezusa z Sercem i wyciągniętą w błogosławieństwie ręką! Kapłan ominął (pomyłkowo) klęczącą i podał mi św. Hostię!

    Zjednany ze Zbawicielem nie mogłem wyjść z kościoła...tak chciałbym tutaj trwać. Nawet napłynęło: "pozostań ze Mną". Serce zalewało wielkie skupienie, mogę teraz przyjąć każde cierpienie, nie obchodzi mnie świat i ludzie...mogą przytulić wszystkich krzywdzących moją osobę. Nie zna tego świat! Dopiero teraz zrozumiały stał się poranny atak demona.

    Dzisiaj jest mało ludzi. Teraz babuszce wyjaśniam, że wpadła w szatańską pułapkę - syn pije, ma kochankę, robi awantury w które ona się wplątała. Zalecam ucieczkę do córki i życie modlitewne.

    Innej radzę, aby zapragnęła zostać świętą! Naprawdę nic jej w tym nie przeszkadzało...oprócz krowy wokół której kręciło się jej życie! Młodej dziewczynie opowiadam moje przeżycia i zalecam odczytanie Woli Ojca - przed wyborem kierunku nauki.

    Nie jestem przyzwyczajony do wolnego czasu...kręcę się, tłumaczę koledze sens naszego istnienia, ale on lubi władzę ziemską...chyli się ku odejściu, ale nie budzi się! Oszukany jak większość - za cel życia uważa śledzenie innych! Z jaką przyjemnością ludzie to czynią...nawet bez zapłaty!

    Nie posłuchałem dwóch delikatnych zawołań do odmawiania mojej modlitwy przebłagalnej, a właśnie zaczyna się nawał trwający do 14.00! "Jezu miej miłosierdzie nad słabościami sług Twoich, a do takich się zaliczam".

    W pokoju lekarza chirurga trwają imieniny ("Szymona - Tadeusza"), gdzie ludzie idą z wiązkami kwiatów, a moje serce zalewał smutek, ponieważ myśl uciekła do Pana Jezusa, któremu trzeba zanosić takie właśnie kwiaty. Jakże jasno to widzę!

    W takim smutku wyjeżdżam, a właśnie wypada koronka do Miłosierdzia Bożego z pragnieniem kupienia kwiatów pod krzyż! Przypominają się słowa s. Faustynki, gdy Pan Jezus zapytał ją: "komu niesiesz te kwiaty?" (niosła dla siostry, którą lubiła). Ja odczuwam to aż do bólu, a żona zaleca z poczekaniem do soboty, a ja nie wiem czy dożyję.

    Kupiłem dwie duże lampki oraz dwie doniczki prawie metrowych chryzantem...dodatkowo wysprzątałem pod krzyżem, a podczas powrotu z płaczem dziękowałem Panu za tę łaskę! Wprost chciałbym wykonać zdjęcie...tak pięknie wygląda krzyż Pana Jezusa! Ilu ludzi marnuje czas i pieniądze na marmury, sprzątania, kwiaty...dla ludzkich śmiertelników, a bliżej grzeszników, a nie dla swego Zbawiciela!

    Napływało odczucie, że "Pan mi to odda!", ale ja naprawdę nie czynię tego dla zysku. To miłość i smutek, że Jezus zamęczony dla nas...spotyka się z niewdzięcznością i niepamięcią o Nim! Jeżeli był człowiekiem...to Jemu też należy się sprzątanie.

    Wówczas postępowałem grzesznie, ponieważ po uniesieniach duchowych z rozrywaniem serca prowadziłem zakrapiane życie wieczorowe. Dzisiaj, jak nigdy oglądałem film kryminalny, nawet podobał mi się...pod dobrej "Whisky". Nie wiedziałem dlaczego uporczywie "patrzył" Pan Jezus w koronie cierniowej!?

    To było przecież w ramach dzisiejszej intencji potwierdzonej słowami z "Prawdziwego życia w Bogu" do Vassuli pełnej niepewności co do objawienia. Pan Jezus wskazał jej i mnie, że największa słabością jest to, że: "Nie jestem ani aniołem ani świętym, popełniam wiele błędów i po prostu nic się na tym nie znam". To wiem, że w naszym zwątpieniu (działaniu Szatana) Pan Jezus bardzo cierpi. Ja już nie wątpię, że Pan Jest...

     Z więzienia popłynie relacja skazanego na śmierć (zamordował cała rodzinę - w tym czteroletnie dziecko)...na szyi ma krzyżyk, brak skruchy, "chyba tam coś jest!" Czekałem na film "Czerwone imperium", ale zły boi się ujawniania swoich tajemnic...poprzednio zepsuto nadawanie, a teraz wyłączono sygnał dla W-wy i okolic!

    Płyną obrazy zbrodni: eksterminacja Kozaków, a tu babcie na ławkach z orderami. Pytam: "czy sa to ordery za donoszenie? Przecież czerwone imperium trwa! Zauważyłem, że zapisałem to czerwonym długopisem!

     Przeprosiłem Pana Jezusa za moją słabość...

                                                                                                                    APeeL

 

 

 

 

27.10.1993(ś) ZA UWIĘZIONYCH W CZYŚĆCU...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 październik 1993
Odsłon: 173

       Przebudziło mnie uczucie duszności (wada serca), a dodatkowo wypiłem kawę...padłem na kolana z zawołaniem: "Boże Ojcze! Dziękuję za wszystko...proszę o ochronę mojego mienia i prowadzenie".

     Wstałem i stwierdziłem, że nie ma światła w bocznych kontaktach z rozmrażającą się lodówką (syn zrobił zwarcie, wiedział o tym, ale nie wcisnął korka)! Zobacz jak pomaga Niebo! Ja zawsze zapalam górne światło, a w tym momencie zostałem skierowany do maleńkiej lampki wciśniętej w kontakt! Wyraźnie od złego napływała niechęć do Mszy św. porannej "przecież należy się wolne, masz dyżur w pogotowiu", a dodatkowo złe poczucie uzasadniało opuszczenie nabożeństwa.

    Podczas przejazdu popłynie różaniec Pana Jezusa, ale serce zalewała demoniczna pustka, ale coraz bardziej doznaję pewności, że o tym wszystkim wiedzą w Królestwie Bożym. Jak nigdy pocałowałem figurę Pana Jezusa oraz przeżegnałem się trzykrotnie"! 

     Kapłan wskazał, że Msza św. jest w intencji dusz czyśćcowych, a ja natychmiast wiedziałem, że mam wołać za zmarłych z najbliższej rodziny. Wróciła radość i pokój. W tym czasie popłyną czytania dotyczące naszych modlitw (Rz 8, 26-30), że "w błaganiach, których nie można wyrazić słowami pomaga" nam "sam Duch". Tak jest na prawdę i coraz bardziej to poznaję...

     Natomiast w Ewangelii (Łk 13,22-30) Pan Jezus odpowiedział pytającemu o zbawienie: "Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi", ale wielu "będzie chciało wejść, a nie będą mogli". Tam usłyszą, że nie wiemy skąd jesteście...

     W mojej wyobraźni pojawił się obraz brzydkiej duszy, która najdłużej przebywa w Czyśćcu (kiedyś spotkam się z nią). W przyszłości poświęcę za taką cały mój dzień. Natomiast teraz wołałem do Matki Bożej, która jest ochłodą Czyśćca i nadzieją dla tam uwięzionych.

   Wprost błagałem o łaskawość dla tych dusz...przed ich świętem! W ich intencji zapaliłem dwie lampki pod "moim" krzyżem Pana Jezusa. Wrócą słowa dzisiejszego psalmu: "wysłuchaj mnie, Panie, mój Boże...zaufałem Twemu Miłosierdziu".

    Jak dobrze jest w Domu Pana...siedziałem w ciszy, a po pocałowaniu św. Głowy Zbawiciela zacząłem pracę w przychodni. W tym czasie towarzysze biegali jak poparzeni...aż szkoda mi tych zniewolonych ludzi. Pierwszy pacjent zostawił dla mnie pieniądze...rejestratorce! Ja nie przyjąłbym tego daru po Eucharystii. Facetowi z "To-To" mówię, że w tak prosty sposób Pan Bóg może obdarować każdego...nie żadne "szczęście".

    Ja widzę tę pomoc, wróciło wezwanie do sądu w sprawie spadkowej (16.11. 1993) w dniu MMP Matki Miłosierdzia. Dodatkowo przysłano "Echo Medziugorie" ze słowami orędzia: "kiedy otworzycie wasze serca i będziecie się modlić dokonają się cuda". My wiemy to z żoną...i przytuleni chcemy płakać ze szczęścia w poczuciu pomocy Nieba.

     W czasie koronki do Miłosierdzia Bożego transportowałem pacjenta odmawiając moją modlitwę w intencji tego dnia. Jeszcze niedawno był w pełni sił 60 lat)...krążył po prywatnych lekarzach, a dzisiaj trafił na mnie.

    Następny, młody człowiek po pijanemu uderzył z całą mocą w ścianę (i to głową). Teraz krzyczy wniebogłosy, płacze matka staruszka z różańcem w ręku. Zastrzyk przeciwbólowy i na sygnałach pędzimy do szpitala.

     Krzyczał dalej po drodze: "Jezu! Jezu mój! Jezu! Dobry Boże...kochany Jezu, kochany Jezu!" Moje oczy zalały łzy i wołałem razem z nim. Dodał, że "ucałuje moje ręce", a ja pomyślałem o rękach kapłanów, które chciałbym ucałować za dobro, które czynią.

     Dopiero po zdaniu pacjenta wróciłem do modlitw, napłynął obraz grobu s. Faustynki w Krakowie, a z radia popłynie melodia "kocham cię życie" z wołaniami do Boga Ojca.

     Jakby w podziękowaniu Pan zaprowadził mnie do chłopca z biegunką pod wielkim obrazem Pana Jezusa z Sercem w koronie oraz figurą Matki Bożej. Okaże się, że drugi  syn tej pani jest w seminarium duchownym! Jakże chciałbym tutaj pobyć.

     Dzień chyli się ku zachodowi, a w telewizji...z Kościoła św. Trójcy w W-wie popłynie śpiew Żydów rosyjskich. Piękny, młody śpiewak wołał do naszego wspólnego Ojca Prawdziwego, że "nie ma takiego Boga jak nasz"!

    Zobacz jak Pan obdarza: jak wielką łaską jest każda chwilka mojego życia.  W moim sercu pojawiło się cierpienie Boga odrzuconego przez wybrane dzieci! W tym smutku zawołałem; "Ojcze! Przepraszam Cię za moich braci, którzy dalej nie przyjmują Twojego Syna i błądzą! Wybacz im Ojcze, bo nie wiedzą, co czynią, a ich dusze kołaczą do ciebie, a Ty nie możesz im otworzyć!"

     Na tę chwilkę zostałem zadziwiony słowami Pana Jezusa z "Prawdziwego życia w Bogu" (tom 2, str. 352) o duszach trafiających do Czyśćca, które mają podobne do nas pragnienie odczuwania obecności Zbawiciela. Jest ono bardziej żarliwe, bo nie widzą Oblicza Pana Jezusa. Jak wielkie to cierpienie.

   Podziękowałem za ten dzień...

                                                                                                                           APeeL

26.10.1993(w) BANICJA NASZYM LOSEM

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 październik 1993
Odsłon: 890

    Jak dobrze,że sąsiedzi mają głośnego psa, który o 6.00 żądał wyprowadzenia! Zerwałem się i wiem, że Pan zaprasza mnie na Mszę św. o 6.30! Nagle znalazłem się wśród stada lecących do swojej ojczyzny umęczonych i zalęknionych w sercach bocianów.

   Podczas przejścia do Domu Pana w smutku popłynie „św. Osamotnienie Pana Jezusa” (modlitwa w Getsemani) w inte­ncji wygnańców, wypędzanych lub przepędzanych z własnych siedzib.

   Towarzyszyły temu obrazy całych nacji wędrujących w zimnie przez góry (w strachu przed napastnikami), wojna w b. Jugosławii, umęczeni Gruzini, przesiedlani po wojnie Niemcy i Polacy, a także naród wybrany na pustyni. "Boże Ojcze Przedwieczny przyjmij - św. Osamotnienie Pana Jezusa, który podczas Swoje­go życia nie miał gdzie głowy położyć - w intencji wszystkich wygnańców”.

   To krzyż Pana Jezusa...już od samego rana. Pan Bóg przez wydarzenia na ziemi pokazuje nasze zesłanie duchowe (dołączenie duszy do ciała fizycznego - patrz instruktaż), a w pieśni jesteśmy „zesłańcami Ewy”...

   Z czytań dobiegły słowa, że „cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą /../ Stworzenie zostało bowiem poddane marności” (Pz 8,18-25. Podczas śpiewu Ps 126 serce rozrywał ból, bo: „Pan Bóg uczynił wielkie rzeczy dla nas”. Natomiast Pan Jezus mówi o Kró­lestwie Bożym…naszej Ojczyźnie Niebieskiej.

   W tym bólu krzyczałem: „Ojcze miej miło­sierdzie nad nimi i nie opuść ich”. Na ten moment ministrant przyniósł zapaloną świeczkę oraz podał naczynie z Eucharystią! W tej intencji przyjąłem Ciało Zbawiciela, a to zarazem za mnie i ludzkość całą zesłaną do „Obozu Ziemia” (za braci z pomieszanymi językami i rasami).

   Demony wiedzą o tym i mamią ludzi „rajem na ziemi” (świadkowie Jehowy). Napłynął też obraz zniewolonych braci, którzy wg Edwarda Stachury „suną w przytupach” i „latają jak prąd po drutach”...na rozkaz pana ziemskiego, a jest to niezgodne z Wolą Boga Ojca!

     Z wielką radością zacząłem pracę, a dzisiaj jest niespodziewany nawał pacjentów! Komu mogę przekazuję moje doświadczenia duchowe, ostrzegam, wyjaśniam, proszę o post, przyjmowanie cierpień...wskazuję też na obdarowanie ludzi i metody działa­nia złego (smucenie, straszenie, wciskanie „dobra”).

    Mówiłem też, że Bóg Ojciec dał nam wszystko na tym wygnaniu, ale całe zło to wynik działania Kainów, którzy uważają, że istniejemy tylko do śmierci, a więc trzeba zabrać innym i używać tego życia. Wskazywałem na posiadanie duszy i nasz powrót po śmierci do Ojczyzny Prawdziwej, bo wielu zdrowych "lata" ze strachu po lekarzach...

   W oczekiwaniu na obiad (mamy stołówkę w budynku) serce - przez kilka minut - zalała Radość Boża z poczuciem pobytu w Królestwie Niebieskim! Dalej trwał nawał chorych z niemożliwością wyjścia do WC.

    Podczas koronki do Miłosierdzia Bożego moje serce zalała miłość i pokój. W tym cierpieniu trafiłem na cmentarz, gdzie była figura Pana Jezusa po św. Poniżeniu. Zawołałem za bliskich mi poetów i pisarzy, którzy nie wytrzymują napięć duchowych. Zły wykorzystuje ich pragnienie odnalezienia sensu tego życia i sprowadza ich na manowce. Poprosiłem Boga, aby ustąpił Wałęsa, który dzieli Polaków, a udaje katolika („nocna zmiana”).

    Teraz w domu z włączonego telewizora napłynie obraz Pana Jezusa niosącego krzyż i Jana Pawła II. Wyszedłem ze łzami w oczach na modlitwę, a po powrocie pokażą obrazy okrucieństwa w b. Jugosławii, ofiary wojny domowa w Grecji i wielki exodus ludzi do Iranu. Pragnąłem obejrzeć ukrywaną mękę i wygnanie Mazu­rów (o 23.30), ale umęczony nie doczekałem... 

                                                                                                                                  APeeL

  1. 25.10.1993(p) ZA GINĄCYCH BEZ BOGA...
  2. 24.10.1993(n) ZA TYCH, KTÓRZY MAJĄ PYSZNE DĄŻENIA
  3. 23.10.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY SŁUŻĄ PANOM ZIEMSKIM...
  4. 22.10.1993(pt) ZA WŁÓCZĄCYCH SIĘ PO URZĘDACH...
  5. 21.10.1993(c) ZA TYCH, KTÓRZY UTRACILI RAJ...
  6. 20.10.1993(ś) ZA UPIJAJĄCYCH SIĘ
  7. 19.10.1993(w) ZA TYCH, KTÓRZY NIE CZUWAJĄ
  8. 18.10.1993(p) ZA PLAMIĄCYCH BIAŁY FARTUCH
  9. 17.10.1993(n) ZA TYCH, KTÓRZY ZBAWICIELOWI ZAKŁADAJĄ CZERWONY PŁASZCZ
  10. 16.10.1993(s) ZA ODCIĄGAJĄCYCH OD KOŚCIOŁA

Strona 1931 z 2316

  • 1926
  • 1927
  • 1928
  • 1929
  • 1930
  • 1931
  • 1932
  • 1933
  • 1934
  • 1935

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1118  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?