- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1129
Przebudziłem się z niepokojem w sercu, bo dzisiaj czeka mnie ciężki dzień, ponieważ muszę zastępować ordynatora w oddziale wewnętrznym.
Nie zwolniono mnie z pracy w przychodni, a dodatkowo mam dyżur w pogotowiu. Taki jest los niewolnika w ustroju niesprawiedliwości społecznej i nic dziwnego, że lekarze umierają z przepracowania.
Ordynator oddziału (lekarz bez specjalizacji) nauczył personel „ważności” i wymaganego umiłowania przez chorych. Teraz uważają, że pacjenci są nieznośni, bo ja jestem dobry. Niektórzy nie potrafią służyć i nie nadają się do tej pracy, a później dziwią się, że niewidomemu pomagam założyć kapcie i zjeść obiad, bo stygnie...
Padłem na kolana i zawołałem: „Ojcze mój! pobłogosław ten tydzień”, a następnie odmówiłem modlitwy poranne. Napłynęła obecność Zbawiciela z poczuciem wielkiej szczęśliwości już tutaj na ziemi! Pan dał mi dom, rodzinę, piękny dzień ze śpiewem ptaszków i zapachem trawy, a nam naprawdę potrzeba niewiele!
W przychodni trafiłem na nawał chorych. Kilka osób prosiłem o przekazanie swoich cierpień w intencji pokoju w Jugosławii, a chorego na SM, aby uczynił to z całego życia. Na szczycie udręczenia zły przewrócił młodą kobietę, która „umierała” i nawet ją „ożywiali”, co wywołało wesołość.
Na koniec przyjęć zgłosiło się czterech pacjentów...w tym kobieta z zawałem serca, a ja właśnie zaczynam dyżur w pogotowiu: „„Panie Jezu bądź ze mną! Panie pomóż jej! pomóż”! Pędzimy do szpitala (wówczas nie było „R-ki”), a ja odmawiam koronkę do miłosierdzia Bożego i z całego serca wołam w intencji chorych cierpiących.
Z przebiegu dzisiejszego dnia wynika, że życie fizyczne i duchowe („sakralne”) to dwa zazębiające się koła w których ważne są natchnienia płynące z Nieba z „decyzjami chwilki”.
Proszą do ambulatorium, gdzie młody lekarz poucza mnie jak chłopczyka, że nie wykonałem ekg (chora mogłaby w tym czasie umrzeć). Spokojnie mu to wyjaśniłem i dodatkowo poprosiłem, aby przyjął jeszcze jednego chorego (z częstoskurczem napadowym). Jeżeli pragniesz czynić jakieś bezinteresowne dobro to nie licz na przychylność, bo zły nie lubi takich.
Teraz wzywają do bójki zięcia z teściami. Piękne podwórko, dobrobyt, dzieci i trójka zakrwawionych ludzi (dwoje po 70-tce). Uniosłem niezauważalnie moje ręce i zawołałem: „Panie Jezu! przyjdź tutaj...daj Twój pokój temu domowi". Pijanemu zięciowi powiedziałem: „musi się pan poprawić, jak pana będą sądzić, bo jesteśmy po śmierci...trzeba iść do spowiedzi i przyjąć Komunie św.”!
„Ojcze! dziękuję”...powtarzam to jak mantrę, bo z błogosławieństwem Boga wszystko się ułożyło: nie zmarła chora z zawałem, dowiozłem też pacjenta z częstoskurczem napadowym, zbadałem i opisałem przyjętych do oddziału pacjentów. Płynie „Anioł Pański", a właśnie mijamy piękną Figurę Matki Bożej!
Późno. W ciemności pędzimy do 2-latka, który wpadł pod koła przyczepy. W drodze płynie „Ofiarowanie i odnalezienie Pana Jezusa w świątyni”. Zagapisz się i możesz stracić dziecko. „Jezu mój! proszę Cię w intencji tego chłopczyka, może będzie Twoim kapłanem”?!
Modlitwę kończę moim wyznaniem wiary: <<Wierzę w Jedynego Boga, Ojca Wszechmogącego „Ja Jestem" i w Jedynego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, Boga z Boga, Światłość ze Światłości, Boga Prawdziwego z Boga Prawdziwego, Który dla mnie został zesłany z Nieba i dla mnie przyjął naturę ludzką z Maryi Dziewicy poprzez zstąpienie Ducha Św., Pocieszyciela, który wraz z Ojcem i Synem odbiera uwielbienie i chwałę. >>
Teraz trafiłem do szpitala z matką i jej dzieciątkiem kopniętym w głowę przez krowę, a przy mnie wnoszono młodych ludzi z wypadku. „Panie Jezu! zlituj się nad ich cierpieniami, bądź z nimi, proszę”!
Siedziałem na korytarzu izby przyjęć, smutek zalewał duszę, a w myśli cierpienie Pana Jezusa w Getsemanii: „Jezu mój! W momencie największego osamotnienia zapytałeś Ojca czy może odsunąć kielich tej goryczy! Ten kielich otworzył Niebo! Panie Jezu! przyjmij w podziękowaniu moje dzisiejsze cierpienia”.
Serce zaczęło omdlewać, zostałem sam na korytarzu odmawiając moją modlitwę (patrz instruktaż): „Ojcze Przedwieczny przyjmij św. Osamotnienie, św. Rany i św. Krew, św. Poniżenie Pana Jezusa za cierpiących chorych". Tak właśnie minęła północ.
Napłynął obraz chorej umierającej w oddziale, a dzisiaj, gdy kończę ten zapis siostra Faustyna mówi (z radia „Maryja”) o podopiecznej, która nie mogła umrzeć. Poprosiła Pana Jezusa, aby ją zabrał. Na znak z nieba odeszła tak szybko, że nawet nie zdążono zapalić gromnicy... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 611
W śnie - po krach lodowych - gonił mnie biały niedźwiedź, a ja miałem świadomość, że nie mam żadnych szans z jednoczesnym poczuciem, że „nic ci nie zrobi”! Przestraszyłem się, ponieważ zastępuję ordynatora w oddziale wewnętrznym i wszystko może się zdarzyć.
Tuż po wstaniu rzuciłem okiem na tytuł; "Ten szum, ten krzyk, ten gwałt" („Nowy świat"). Nie lekceważę takich znaków. Dźwięk dzwonów kościelnych zaprosił mnie na Mszę św. którą ofiarowałem Panu Jezusowi w intencji tego dnia.
Spotkałem nędzną rodzinę, która jest daleka od Boga i Jego darów! Chodzi o to, że można być biednym i mieć wszystko odwrotnie do bogatych, którzy już tutaj tracą życie prawdziwe, ponieważ „żaden bogacz nie dostanie się do Królestwa Bożego”.
Z serca wyrwało się wołanie: "Ojcze nieskończenie dobry, pełen miłości i miłosierdzia! Ty pochylasz się nad każdym dzieciątkiem. Ty dla każdego masz czas”!
To prawda, ponieważ Bóg Ojciec jest Panem czasu i czeka tylko na nasze zawołanie. Płyną „Godzinki", które głośno śpiewa „ormowiec solidarnościowy". Napływa obraz Mądrości Bożej, bo Pan wprost mówi: „śpiewa, ale nie chce Mnie, woli służenie innym za pieniądze i profity (zniewolenie), a nie chce Mojej niewoli czyli wolności prawdziwej”.
Wyobraź sobie, że żyjesz w islamie lub judaizmie, gdzie trzeba wykonywać narzucone regułami modlitwy, czytania oraz przestrzegać różnych ograniczeń. Inaczej nie docenisz wiary katolickiej! „Ciebie, mój Boże, pragnie moja dusza. Twoja łaska cenniejsza niż życie" śpiewa chór, a z czytań padną słowa Zachariasza (Za 12,10-11); „/ / na mieszkańców Jeruzalem wyleję Ducha pobożności /../ przebili /../ płakać będą nad Nim".
Nastanie taki dzień, gdy płakać będą nad Panem Jezusem tak jak ja w tej chwilce. W Ew. (Łk 9,18-24) Pan Jezus mówi; „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje".
To oznacza, że trzeba porzucić życie wg własnej woli i wykonywać Wolę Boga Ojca! Właśnie w tym momencie powtarza się wczorajsza próba: mdleje kobieta! Wyprowadzają, a moje wahanie przerywa rozkaz: „Idź”!
Msza Św. przerwana, bo jestem na zewnątrz kościoła aż do przyjazdu karetki! Minęła Eucharystia i wracałem do domu „normalny”. Nie miałem pragnienia pozostania w kościele ani modlenia się. Rozpraszają namolne agentki, a serce zalewa niechęć.
Żona śmieje się, że piszę książkę. Teraz wszyscy piszą i szybko wydają, ponieważ nastąpi dezaktualizacja zdarzeń. Z wielką jasności widzę następujący fakt: to wszystko, co napisała s. Faustyna nigdy nie straci aktualności, bo sprawy duchowe dotyczą wieczności. Nie jest istotna tutaj moja osoba, ale zdarzenia duchowe!
Wróciłem z działki i w oczekiwaniu na żonę posłuchałem polecenia: „otwórz zapiski s. Faustyny". Jakby na znak z „Dzienniczka” wypadły zdjęcia s. Faustyny oraz Jezusa Miłosiernego, którego miałem na szybie samochodu (w drodze na wczasy).
Pan przekazał mi pokój, a wzrok padł na słowo „rozrywka” (czekają nas wczasy). Poprosiłem żonę, aby pomodliła się o dobrą decyzję dotyczącą naszego wypoczynku wakacyjnego, bo ją ciągnie do miasta rodzinnego.
Jakże to wszystko trudno odczytać, ponieważ zły przeszkadza z wielką mocą! Nurtują pytania: czy zły może zalecać zapiski s. Faustyny i Biblię? To oczywiste, że może, ale nie da słów Pana Jezusa: „synu Mój, pokój tobie”! Bestia działa niezmordowanie.
Pragniesz modlitwy to podsuwa wszystkie sprawy świata! Drgniesz na Mszę św. z Eucharystią „zaleci” modlitwę w domu, a później ją zepsuje! Masz wykonać uczynek miłosierny z polecenia Boga Ojca to da natchnienie, że „ważniejsze” jest pójście do kościoła, a dla mnie to „przyjemność duchowa”.
Z tego wszystkiego wyszedłem i szukałem oparcia w zagubieniu duchowym, a napłynęła porada; „jeżeli nie chcesz być oszukanym to musisz mieć w sercu modlitwę”!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 588
Podczas obserwacji grających w pokera (nie była dla mnie miejsca) wzrok zatrzymał krzyżyk nad drzwiami pokoju lekarskiego! Ja nie lubię tego miejsca dla krzyży Pana Jezusa, ale z drugiej strony Zbawiciel nie narzuca się jakby mówiąc, że "pragnący znajdzie Mnie."
Poprosiłem o ochronę, bo wczoraj - po walce duchowej - nie wziąłem dyżuru i niosłem krzyż podczas Bożego Ciała. Szatan nienawidzi mnie i pragnie mojego upadku...nawet śmiertelnego. Teraz, gdy to przepisuję (01.07.2019) wiem już, że znał mój los, a nawet dodanie mi przez Boga 15 lat życia.
Ja jeszcze jestem bardzo słaby, moje ciało pragnie rozrywki, odprężenia z powodu ciężkiej pracy, wygrania w karty z chęcią picia alkoholu. Natomiast dusza łaknie postów i modlitw, a ten moment to bój o uniknięcie groźnego upadku. Musisz zrozumieć, że zostałem powołany niedawno i ciało kuszone przez Bestię buntuje się!
Napływa, że wszystko będzie dobrze, ale nie wolno mi pić alkoholu. Teraz już "walimy" (w żargonie gramy), a ja zdziwiony nie słyszę krytykowania Lecha Wałęsy. Gdy chwaliłem Boleksława...wszyscy czerwoni zakładający "Solidarność" byli przeciw. Teraz ja jestem przeciw, a tu cisza. To "ich człowiek, teraz już dobry".
Przegrana, wstaje dzień", śpiewają ptaszki, człowiek idzie spać, ale nie może zasnąć! Jakże udręczy ten świat. Pan Jezus nie obdarza nas spełnianiem pragnień ziemskich (wygrana w "To-To", zdrowie dla każdego wołającego, itd.)! Wówczas modlitwy miałyby charakter koncertu życzeń...
Wyobraź sobie, że jesteś na miejscu Szatana. Najpierw namawiasz do gry, kusisz wygraną. Ten co wygrywa staje się rozrzutny..."lekko przyszło, lekko pójdzie". Natomiast przegranemu podsuwasz zwątpienie, bezsens, smutek i rozdrażnienie.
Wreszcie przysnąłem, a na ścianie "ujrzałem" ślad po krzyżu...tylko gwoździe, które trzymały ramiona Zbawiciela! Tak, bo niosłem krzyż, ale diabelski.
W oddziale pocieszyłem córkę ciężko chorej, a właściwie umierającej. Popłynął monolog o nieśmiertelności duszy, odwróceniu wszystkiego, naszym chwilowym pobycie tutaj w opakowaniu, którym jest ciało fizyczne, wspomniałem o łasce powolnej śmierci wobec chwalonej nagłej i sensie naszego cierpienia (budzi miłość).
Zawalenie nocy odespałem na działce (na pachnącym sianie) podczas gaworzenia żony z córką. Nie spodziewałem się tego...jak dobry jest Pan! Teraz w drodze do kościoła płynie koronka do Miłosierdzia Bożego; za poszukujących Pana Jezusa, a moje serce ściskała tęskna miłość. Jakby na potwierdzenie intencji w drzwiach świątyni spotykałem niewidomego z laską.
"Jezu mój! Większość ma normalny wzrok i nie szuka Ciebie! Jak wielkie jest zaślepienie ludu! Ten nie ma światła ziemskiego i zdąża do Światła Bożego." Wchodzę i słyszę słowa pieśni; "Serce Jezusa"...łzy zalały oczy z powodu dobroci Boga Ojca.
Kapłan przepięknie mówił o momencie śmierci...wrócę do mojego Taty, a inni pójdą na Sąd. Ja wiem, że mnie też czeka Sąd i to gorszy od innych, ale wrócę do Pana Jezusa. Nie obchodzi mnie żadna kara. Każdą karę mogę przyjąć, aby wrócić do Pana Jezusa. Zdziwiony usłyszałem zawołanie modlitewne kapłana z prośbą za tych co błądzą w poszukiwaniu Pana Jezusa.
Płynie Ewangelia (Mt 6,24,34); "Nikt nie może dwom panom służyć /../ Nie możecie służyć Bogu i mamonie." Wyobrażasz sobie moje zadziwienie. Dodatkowo w dzisiejszej intencji mszalnej wymieniono zmarłego organistę, a w sercu pojawiła się dusza podobnego, ale z mojej parafii. To był dobry nauczyciel gry na akordeonie i poważny człowiek. "Panie Jezu wspomóż go, bądź dla niego łaskawy...tak bardzo cierpiał z powodu złego wynagrodzenia."
Pięknie grał, starał się służyć Bogu. Na jego tle przepłynęło moje zachowanie z marnowaniem czasu na grę w karty.
Podczas procesji wokół kościoła (oktawa Bożego Ciała) ujrzałem łaskę niesienia przez kobiety Jezusa Miłosiernego. To przepłynęło w błysku przez moje serce...dalej żona z szarfą przy chorągwi ze św. Józefem. Pozostałem w kościele i wołałem do Pana Jezusa Miłosiernego...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 312
Nie spodziewałem się tak wielkiego nawału pracy. Pierwszy pacjent rzucił większy datek, a ja nie pragnę tego...chociaż sam lubię być wdzięczny. Na szczycie udręczenia zawołał mnie niewidomy, ponieważ personel krzyczał na niego! Dodatkowo, z pogotowia wzywano do wypadku, a dyżur mam od 15.00.
O 14.00 kierownik z teczkę spokojnie wychodzi, a ja nie widzę końca mojej udręki: "Panie Jezu pomóż"...skończyłem dopiero o 16.45. Po moim zawołaniu o pomoc płynęła pieśń o Panu Jezusie, moim szczęściu. Radość zalała serce, a z radia padną jeszcze słowa: "paciorek szarego dnia". Sprawiłem radość oddając otrzymaną łubiankę truskawek...
Pomoc Zbawiciela sprawiła, że nikomu nie odmówiłem, bo wyjazd pogotowiem był jeden i to wieczorem. Przychodni i pogotowie jest w jednym budynku...dlatego mogłem pracować "na dwa fronty"...
Dzisiaj trwał Sejm RP, a dla mnie to dzień udręki, "nalotów patriotów", ale nie zwracam na współpracowników uwagi. Jest mi przykro, bo są to dobrzy ludzie mamieni przez dalej trwającą władzę okupacyjną.
Nieprzypadkowo włączyłem radio Kielce (UKF), gdzie była dyskusja na temat: jak prawidłowo podjąć decyzję? To moja łaska: odczytywanie Woli Boga Ojca. Można powiedzieć, że jest to cel naszego życia z Modlitwy Pańskiej: "bądź Wola Twoja"...
Wczoraj kapłan zapytał od Pana Jezusa:
- Dlaczego nie przychodzicie do Mnie codziennie lub często?
- Dlaczego jestem dla was od święta?
- Dlaczego nie chcecie Mojego Chleba?
Przypomina się też kazanie o. Jacka Salija, gdzie mówi: zło (grzech) i dobro, ale nie wspomniał o Szatanie. Przecież to on odrywa ludzi od Boga, kieruje w ślepe labirynty, zalewa nas zwątpieniem, drażni, szydzi z Boga i wiary. On zna prawdę naszej wiary i jego sukcesem jest brak wzmianki o nim. Jego nie ma.
Natomiast pięknie określił Mszę św. ("Słońce tygodnia"), a u mnie jest to "Słońce każdego dnia". Kapłani nie mówią o mocy, która daje nam Eucharystia! Mam zamiar napisać do niego, co się stanie, a teraz z książeczki od Matki z Medziugoria napływa: "nie martw się zbytnio o to, co masz powiedzieć ludziom".
Napłynął obraz dwóch kół, które zazębiają się: to życie ziemskie i życie sakralne. Pięknie mówił wczoraj kapłan (Boże Ciało). Wróciła radość z tego święta oraz wczorajsze oglądanie filmu o ks. Janie Ziei kapelan Wojska Polskiego, który mówił; "żaden chrześcijanin nie może nikogo zabić, nie wolno stosować kary śmierci".
Dodał, że w czasie wojny jako jeniec musiał spowiadać żołnierzy niemieckich! Powykreślał wszystkie nienawistne wersety z Psalmów! Stwierdził też: "nie ma śmierci!". Jakże bliski jest mojemu sercu...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 621
Od szeregu dni napływała pokusa wzięcia dyżuru w Boże Ciało. Po czasie mogę powiedzieć, że Zły sprytnie wpuszczał...niezbyt nasiloną niechęć do Kościoła, ludzi wiernych i procesji!
Zapisałem ten bój w myślach i sercu (kuszenie i pomoc ze strony Bożej);
1. "Zarobisz na wakacje!" - Pan da ci więcej!
2. "Musisz spotkać się z umówionym pacjentem, pomóc mu, tym bardziej, że skrzywdziłeś go w przeszłości!" - Napłynęło poczucie Miłosierdzia Bożego.
3. "Będziesz miał później wolny dzień dzień do odebrania za nadgodziny". - Pojawiło się pragnienie spożycia śniadania z żoną, po wczorajszym poście w intencji pokoju na świecie.
4. "Trzeba będzie klęczeć przy każdym ołtarzu!" - Z radia napłyną słowa: "Abyś dzień święty święcił" oraz zapowiedź obejrzenia filmu o św. Franciszku...
W ten sposób wybrałem Boże Ciało i dzisiaj będę szedł za Panem Jezusem...za Światłem, które nigdy nie gaśnie! Prawie omdlewałem podczas śpiewu chóru: "Święty Boże, Święty Mocny, Święty, a nieśmiertelny".
Przy każdym Ołtarzu św. będę odmawiał koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji różnych odmian demonicznych opcji neopogaństwa. W tym czasie Szatan zalewał mnie wyrzutami sumienia, przypominał obrazy nieczystości, a zarazem podsuwał pychę, bo Bóg w Słowie "uczni wrogów podnóżkiem stóp moich".
Zawołałem: "Ojcze! Nie pragnę zemsty, ale Światła dla nich". W tym Misterium uczestniczyło dużo ludzi, ale większość to neopoganie. Znam tych ludzi, bo miasteczko małe. Dla nich to dalej 1 Maja!
Nawet zapytałem:
- Jezu! Ilu idzie tutaj za Tobą?
- Stu...napłynęło! Taka jest prawda...
Przegoniłem Szatana zawołaniem do Trójcy Świętej. Przecież nienawiść do "wrogów" to grzech, bo znamy już dzieło Miłosierdzia Bożego! "Jezu! Jezu! Ty znasz pragnienie zbawiania grzeszników. Tylko Ty możesz zrozumieć moje cierpienie. Przyjmij ich wszystkich - przez Niepokalane Serce NMP".
Ołtarze św. miały charakter dziękczynny: za pożycia małżeńskie, dzieci, rocznice...w tym sióstr z zakonu Służek Niepokalanej. Z wielkiej potrzeby serca padłem na kolana przed Monstrancją...Ciałem Pana Jezusa, a właściwie przed Nim Samym. Łzy zalały oczy, ponieważ zrozumiałe stały się wszystkie przeszkody szatańskie!
Jeżeli za swojego przewodnika bierzesz Pana Jezusa to całkowicie inaczej przebiega dzień życia! Po powrocie do świątyni przed nami zatrzymał się niosący chorągiew "Jezu ufam Tobie".
Po powrocie do domu spotkała mnie niespodzianka, ponieważ Szatan napuścił na nas syna i powstało zamieszanie. Tak bywa w wielkie święta maryjne, a tu kult Bożego Ciała.
Nic nie zmienił wyjazd na działkę...nawet nie mogłem obejrzeć filmu o św. Franciszku. Zrezygnowany poszedłem spać, a po przebudzeniu usiadłem w kuchni (nie mam swojego pokoju)...naprzeciwko Jezusa Miłosiernego i zrozumiałam, że Pan Jezus w samą porę przeszkodził mi w piciu koniaku!
Od rana napływał obraz s. Faustynki, a teraz serce zalała radość Boża, ponieważ wypełniłem Wolę Boga Ojca. Ta "niewola" oznacza pokój serca, miłość miłosierną i modlitwę. Tak moja słabość przemieniła się w moc Bożą!
APeeL
- 17.06.1992(ś) Za kochających Boga z całego serca...
- 16.06.1992(w) Mamy dawać świadectwo wiary...
- 15.06.1992(p) Dzień za zmarłych w oddziale wewnętrznym...
- 14.06.1992(n) Za grzeszących przeciw Trójcy Świętej...
- 13.06.1992(s) ZA OBJUCZONYCH OSŁÓW
- 12.06.1992(pt) ZA OMAMIONYCH PRZEZ ZŁEGO
- 11.06.1992(c) Być jak z kamienia...
- 10.06.1992(ś) ZA PRZYTŁOCZONYCH PRZEZ CIAŁO
- 09.06.1992(w) ZA OPIEKUJĄCYCH SIĘ CHORYMI
- 08.06.1992(p) ZA POWOŁANYCH DO DAWANIA ŚWIADECTWA WIARY