- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 599
Po przebudzeniu odczułem radość po poście w intencji pokoju na świecie. Syn, który w naszym domu ma wszystko przeżywa czas buntu, pragnie "wolności" i niezależności. Wrócił o 23.00 z pracy (zarobił 4 dolary), więcej zjadł i zniszczył sobie ubranie (nieprzygotowany, poszedł jak do biura).
Cieszę się, bo Pan pokazał mu wartość pieniędzy, a na moje, które chciałem mu podarować wzruszył tylko ramionami ("zważniał"). Podobnie było z nami, bo zbuntowaliśmy się przeciw Bogu Ojcu, nie podobał nam się Raj, a większość dalej nie wierzy, że istnieje Królestwo Boże.
W drodze na Mszę Św. płynęły moje modlitwy i z wielką jasnością ujrzałem różnicę natchnień demonicznych (ponaglanie w stylu..."idziesz czy nie?")...wówczas kręcisz się podenerwowany, nie wiesz, co masz czynić, a serce zalewa rozdrażnienie od zaproszeń ze strony Boga Ojca...pełnych miłości i pokoju, bez pośpiechu zabierającego nam wolną wolę.
W takich momentach trzeba wołać do Matki Bożej "Pod Twoją obronę" lub swoimi słowami: "Matko proszę o pomoc, ochroń mnie od złej przygody, wyjaśnij, poprowadź". Przecież dzieci zgłaszają się do matek ziemskich z różnymi drobnostkami.
Powstaje problem czy Szatan może namawiać do pójścia na Mszę Św.? Tak było właśnie wczoraj, bo zostałem zerwany z łóżka, spieszyłem się mogłem zrobić wypadek, a okazało się, że nabożeństwa z młodzieżą nie było.
Teraz podczas modlitwy wieczornej łzy zalewały oczy podczas oglądania koncertu czarnych muzyków. Napłynęło poczucie, że jesteśmy wielką ludzką rodziną...z cierpieniami mieszkańców Afryki!
Żonie z modlitw wypadła mała Tereska. To znak, abym otworzył "Dzieje duszy" ze słowami do mnie, że mam kochać ludzi Miłością Pana Jezusa...nie wystarcza program minim kochania bliźniego jak siebie samego, bo z tym różnie bywa!
Jeżeli żyjesz takimi "świętymi chwilkami" to nie zaznasz już ziemskiego spokoju! Właśnie napada chęć picia piwa i kieliszeczka, ale spojrzałem na "porcelanowego Pana Jezusa" (biały = czystość) i ku Niemu skierowałem moją radość. "Panie Jezu jakże żyłbym bez Ciebie...bez Twego prowadzenia?" Nie mogę sobie tego wyobrazić, ale tak żyje większość...nic nie wiedzą o życiu duchowym.
Teraz wypiłem resztę alkoholu wprost z butelki z posiłkiem i zawołałem z serca: "Panie, ja jestem jeszcze bardzo słaby!", a Szatan złośliwie określił to podał; "Ostatnia wieczerza?"
Tak chciałem usprawiedliwić się przed Panem...
- Ty słaby? To kto będzie mocny?
- Tak, przecież ja jestem obdarowany i Pan odkrywa mi Swoje Tajemnice.
- Nie wolno ci pić więcej! Nie próbuj też oglądać zapowiadanego filmu z nagościami!
- Taak Panie...
Na ten moment "Dzienniczek" s. Faustyny otworzył się na słowach o duszach pysznych, którym Pan Jezus nie udziela łask, a nawet je odbiera! W rozmowie siostry z Panem Jezusem padną słowa o "chwilce obecnej", a ja do tego też doszedłem. Nie martw się o nic, żyj chwilką obecną i proś Boga o prowadzenie, a zobaczysz...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 547
Nad ranem Zły zaatakował mnie obrazem satanistycznej twarzy...od podobnej do Zbawiciela, która w błyskach stawała się demoniczna. Po przebudzeniu pojawiło się pobudzenie seksualne...przeżegnałem się wodą od siostry Faustynki.
W tym czasie kilka razy napływało; "weź swój krzyż na każdy dzień". W drodze na targ wstąpiłem do kościoła, odebrałem pocieszenie; "jesteś Mi najmilszy tutaj". Panu Jezusowi kupiłem wielki wazon na kwiaty pod krzyż, a łzy zalały oczy.
Tak chciałbym otworzyć serce syna, porozmawiać z nim, a po zaproszeniu do jego pokoju zapytałem;
-
Synu! Czy Pan ciebie nie wzywa? Przecież trwają wielkie żniwa, a robotników mało!
-
A ty?
-
Ja, cóż...ja już jestem zwerbowany!
W tym momencie wzrok zatrzymała księga; "Dzieje Polski w malarstwie i poezji", gdzie z "Pieśni Konfederatów barskich" (dramacie Juliusza Słowackiego "Ksiądz Marek") padły słowa do mnie, że; jestem na żołdzie u Chrystusa, przez Niego zwerbowany! To potwierdziło wypowiedzianą intencję modlitewną tego dnia...
Na działce, w osamotnieniu odczułem obecność MB Nieustającej Pomocy, a w samo południe z radia popłynie moment konsekracji z uderzeniem gongu. To święty czas ze śpiewem pieśni maryjnej. W ciszy działki padłem na kolana i zacząłem odmawiać moją modlitwę w intencji ludobójstwa na oczach świata. Tak zaczął się urlop z błogosławieństwem Boga w Trójcy Jedynego. Zarazem jest to cierpienie, bo mam poczucie odpowiedzialności za świat, a wokół jest morze niewiary.
Teraz odczuwam Jego nieskończoną dobroć Boga Ojca, przebaczenie mi i miłosierdzie. Błagałem o zmiłowanie się nad duszami zamęczonych, aby reszcie tych braci i sióstr dał poczucie ufności, że nie są opuszczeni.
Napłynęło wielkie pragnienie zbawiania innych. W żaden możliwy sposób nie wytłumaczysz tego stanu, brakuje słów. W przybliżeniu można go porównać do "nieobecności" z powodu utraty kogoś bliskiego. Serce jest wówczas napełnione żalem i smutkiem, że normalny świat nic nie oznacza. Ja jestem tam z nimi, a nawet wyżej...skąd wszystko widzimy!
W kościele uniosłem głowę, a wzrok zatrzymały dwie stacje Drogi Krzyżowej...rozciąganie i przybijanie Zbawiciela do krzyża oraz podniesienie krzyża! Jakże to wszystko wywołuje zdziwienie! Nagle napłynęła m o c. Lud stoi, a ja z radością klęczę, ponieważ Sam Bóg przyszedł do mnie!
To zjednanie sprawiło ustąpienie cierpienia, po czasie wróciłem do normalnego życia, a jeszcze przed godziną płakałem na ulicy z powodu słów, które sam ułożyłem w modlitwie; "Prawdziwa Wolności Aniołów! Nie ma już Ciebie, Jezu!"
Łzy leciały, a serce ściskał ból, ponieważ przypomniała się scena i Słowa Jezusa w których mówił, żeuczniowie będą pościć i smucić się, gdy Jego nie będzie już na ziemi. W tym momencie serce moje rozrywał żal i tęsknota za Jezusem, którego nigdy nie ujrzę z czasu tamtego ziemskiego życia...
"Dzięki! O Panie Jezu! Dzięki Matko...jak wyglądałby dzisiejszy dzień bez tych modlitw, a jak moje życie."...tak, wypocząłem przylgnięty dzisiaj do krzyża Pana Jezusa. Taki jest sens "mocy w słabości!"
Na koniec tej intencji do domu zadzwonił kapłan powiedział; "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!"
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 875
Na Mszy św. oazowej były słowa o Panu Jezusie Zmartwychwstałym, a ja zjednany z Bogiem poczułem łączność z cierpiącymi w odległych krajach. Spójrz na ten świat od Stwórcy, który ogarnia wszystko z przeniknięciem serc oprawców i ofiar.
Zebrała to wszystko Joanna Kluzik w krótkim art. ”Świat spływa krwią” - z przerażającym zdjęciem głodzonych na śmierć - przywiązanych w pozycji pionowej do metalowych beczek.
W tym czasie dominowały czystki etniczne w Bośni skąd usuwano muzułmanów, ale Amnesty International odnotowała w tym czasie łamanie praw człowieka w 161 krajach świata. Nie będę wymieniał barbarzyńskich metod, które stosowały „szwadrony śmierci”. Czas zmienia tylko metody, bo wówczas szokiem było wieszanie za przeguby rąk i nóg oraz torturowanie przykładaniem elektrod do brzucha lub genitaliów.
Od Ołtarza św. poproszono o zgłaszanie intencji. Głośno wypowiedziałem prośbę o modlitwy za chrześcijan głodzonych na śmierć w Sudanie. Ile dobra mogłaby uczynić taka stała grupa modlitewna w parafii...z różnymi wyrzeczeniami.
Kapłan mówił o przebaczeniu, a ja ujrzałem Pana Jezusa na krzyżu z pierwszymi słowami: „Boże mój, przebacz im, ponieważ nie wiedzą co czynią”. Poprosiłem Boga o wybaczenie wszystkim moim wrogom, bo gubią swoje dusze czynieniem „dobra” czyli śledzeniem mojej osoby.
W poczuciu tych Polaków jest to patriotyzm, ale poznając zwyczaje wskazanej osoby można ją łatwo zlikwidować. Obecnie nie zabija się strzałem z bliskiej odległości. Wróg umiera naturalnie...
Łzy zalały oczy, gdy młodzież śpiewała: „Mój Mistrzu, prowadź mnie drogą, którą przebyć muszę, tak jak Ty” oraz „jeżeli chcesz Mnie naśladować to weź swój krzyż na każdy dzień i chodź ze Mną zbawiać świat”...
Dlaczego ludzie nie przychodzą tutaj. Czy wiedzą jak wiele tracą? Eucharystię ofiarowałem za głodzonych na śmierć chrześcijan w Sudanie. Wracałem w wielkim smutku odmawiając moją modlitwę, a doszły do tego cierpienia chrześcijan w Chinach i Zimbabwe, gdzie dodatkowo jest wielka bieda i upały. Tam rytm bębnów wzmaga się, gdy kielich jest jest uniesiony przez kapłana...
Jakże chciałbym mieć jakąś pamiątkę po św. s. Faustynie. Za jej wstawiennictwem doszło do mojego nawrócenia, które wyda owoc większy niż uzdrowienie 1000 ludzi. Mój charyzmat sprawi, że wielu odnajdzie drogę do Boga, bo większość szukających światła ginie jak ćmy i muszki z uporem wpadające w żar lampki nocnej.
Na ten moment w ręku mam „Zapiski metafizyczne” Gabriela Marcela, który zagmatwał się w determinizmie i dualizmie. Po co tracić czas na różne rozważania?
Podczas kontynuowania mojej modlitwy przesuwały się wszystkie punkty zapalne na świecie (Kurdowie, Ormianie, Chorwaci, chrześcijanie w Sudanie i Chinach, itd.). Dodam, że z żoną pościmy „o chlebie i wodzie” w środy i piątki w intencji pokoju w b. Jugosławii.
Ten zapis kończyłem późną nocą i nagle ujrzałem, że Bóg obdarzył mnie bardziej niż Swojego Syna, Pana Jezusa, bo mam dom i rodzinę, wodę w kranie i gaz z możliwością kąpieli!
Padłem na kolana i zawołałem z płaczem: „Ojcze mój! Panie każdej chwilki mojego życia! Tak pragnę to wszystko zapisać na świadectwo Twojej Dobroci”…
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 577
Tuż po północy - podczas przejazdu karetką - zaczynam mój "obowiązkowy" zestaw modlitw, a o 3.30 zerwano do choroby, którą wówczas był poród. Towarzysze udawali i dalej tak jest, że są bardzo zatroskani o nasz naród. Nawet "Solidarność" zakładali i krytykowali strasznie swojego "Boleksława" przed wyborami na prezia.
Kończy się dyżur, a za kwadrans zaczynam urlop...padłem na kolana z wołaniem; "Ojcze pobłogosław ten urlop. Panie Jezu prowadź! Duchu Św. dawaj natchnienia w kontaktach z ludźmi. Matko wybaw od złych przygód."
Serce zalała wielka chęć modlitwy i w tej tęsknocie dotarłem aż do "św. Poniżenia Pana Jezusa" (patrz; instruktaż). Po przybyciu zmiennika pojechałem na Mszę Św. o g. 8.00 ("oazową"). Jakże Pan obdarowuje, gdy przyjmujesz Jego próby...
Przełamałem się wczoraj rano, poszedłem na Mszę św. odrzucając pokusy, a teraz płaczę podczas śpiewu młodych ludzi. Zwykłe zawołanie modlitewne kapłana wywołują ucisk w sercu i łzy w oczach; "Chryste zmiłuj się nad nami". Urlop trzeba zaczynać - tak jak wszystko - z błogosławieństwem Boga Ojca. Nawet płyną słowa; "zaręczę cię z Sobą na zasadzie wierności i poznasz Pana"...
Eucharystię ofiarowałem w intencji pokoju w b. Jugosławii. Chłopcy śpiewali na kolanach i rzędami szli do Komunii Św. Jakże chciałbym tutaj pobyć, ale kościelny spieszy się do odległego gospodarstwa. Tutaj czuje się panem (fucha) i wówczas dzwoni kluczami...
Smutno w sercu, a tym momencie w ręku znalazł się list s. Teresy (misjonarki - salezjanki), która informuje przełożonych o tragedii chrześcijan sudańskich. Zabijano tych ludzi, gdy stali z kijami i bronili tego miejsca na ziemi. Sudan ogłoszono krajem islamskim i muzułmanie "czyszczą" te tereny...ludzie uciekają na pustynię, gdzie giną (zaplanowane ludobójstwo)...podobnie Stalin wysyłał ludzi na Syberię.
Wymierają w tej wędrówce, a reszta osadza się w glinianych chatkach ze szmat i kartonów, które też są niszczone...czynią to ludzie mieniący się wyznawcami Allaha. Znamy to z zagłodzenia ok. 3 milionów Ukraińców. To jawne ludobójstwo na oczach świata...
Wprost nie mogłem tego czytać. "Panie mój dlaczego mi to pokazujesz?" Łzy zalewały oczy, a w moich dłoniach znalazło się zdjęcie z Via Dolorosa w Jerozolimie.
Przepłynęły cierpienia dzieci po Objawieniach w Fatimie, opis śmierci ks. Sylwestra Zycha i ks. Stanisława Suchowolca, Katyń i Kozielsk z kapłanem, który wytrwał oraz męka chrześcijan na całym świecie. "Panie Jezu daj im Światło! Niech przyjmą tę męczeńską śmierć w Twoje Imię...niech się nie bronią."
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 609
"Bóg zna moje imię"...
Zły maltretuje i podsuwa zwątpienie dotyczące udziału w Mszy Św. zalecając; "wysłuchanie w radiu...nie, nie pójdę!" Człowiek spocony, złe poczucie, złość w sercu i niechęć.
Zerwałem się o 6.00 i w myślach szukam modlitwy...przecież pasuje koronka do Miłosierdzia Bożego "za wszystkich zasmuconych oblaniem egzaminów". Nie przypadkowe było wczorajsze spotkanie z wdową...ona to znosi, a zarazem jest to pocieszenie dla mnie.
Kapłan pięknie mówił o bezrobociu w naszym świecie i małej ilości robotników przy żniwach duchowych. Wypowiadał także moje myśli, że często w środkach masowego przekazu: uczony - specjalista jest analfabetą duchowym! Jezus posłał jeszcze 72...wśród takich posłanych jest moja osoba "tu i teraz"j..."owca między wilkami."
Św. Hostia w intencji smutnych z powodu oblania egzaminów na studia. Udało mi się uklęknąć i przeżegnać, a kapłan wspominał, że wstydzimy się tego znaku! To wszystko prawda. Taka konstrukcja Boża, świat wstydzi się Papa Jezusa!
Na dyżurze ponownie słucham kazania z mszy radiowej. Słowa kapłana płyną wprost do mojego serca i dotyczą mojej sprawy. Wielkim niebezpieczeństwem dla duszy jest sukces! Nie wolno rozrywać szat przy klęsce, a przyjęcie jej daje inne dary ("zyskasz więcej").
Sukces doczesny nic nie oznacza. Och, to największa wada..."ciesz się, że Bóg zna twoje imię...ono jest zapisane w Niebie! Bóg jest jak dobra matka, pragnie cię pocieszyć. On Jest czuły i delikatny...czy wierzysz naprawdę, że Bóg cię kocha?
To tajemnica szczęścia - to spotkanie Pana Jezusa w duchu miłości...życie masz dane i zadane, "zawsze się raduj!" Dobry jest Pan, bo mam daleki wyjazd, a to sprawia, że płynie moja modlitwa, mijamy figury Matki! Dotarłem do drogi krzyżowej ale, ta modlitwa już nie pasuje. To słuszne, ponieważ każdy zdający jest osamotniony, przechodzi katusze, a po oblaniu poniżenie!
Podczas pięknych melodi moją duszę i serce wstąpiła Boża Radość. Moje imię jest zapisane w Niebie - nic więcej mnie nie obchodzi! Ja wiem, że jest Niebo i muszę wytrzymać na tym wygnaniu. Tam, na mnie czeka Ojciec i Biała Pani, Matka moja Prawdziwa i Jedyna!
Na mnie czeka Pan Jezus - zabity dla mnie!
Nic więcej nie jest ważne.
Jak wielkim błędem byłoby odrzucenie Mszy św...tak przebiega życie modlitewne! Zrywają do "sztabika" (kurcze mięśni, ręka położnika, zaburzenia oddychania z poczuciem umierania)...uporałem się w kilka minut, śmiejemy się, ponieważ facet narobił strachu koledze ("umierał w samochodzie").
Zdziwiłem się tylko ukazaniem się wizerunku Matki z Gorejącym Sercem w szafce z lekami. Szperałem tam i wiem, że coś mnie czeka. Mija pewien czas i pędzimy do wypadku. Chłopiec 15 lat zabrał się na motorower pijanego kolegi. Złamana noga, poturbowana głowa. Jakże kojarzy mi się z synem.
Ból przenika moje serce, ponieważ chłopak ma ferie z głowy. "Matko moja spraw, aby choroba przebiegała u niego normalnie. Nie wiem dlaczego Pan pokazuje mu szpital, cierpienie. Matko pomóż! Proszę, uproś u Pana Jezusa błogosławieństwo dla mojego urlopu. Zbliża się północ. Bardzo miła pielęgniarka z sercem zajęła się chłopcem...
APeeL
- 04.07.1992(s) W intencji pocieszenia Matki Pana Jezusa
- 03.07.1992(pt) W intencji mojego zbawienia...
- 02.07.1992(c) ZA PORZUCONE DZIECI
- 01.07.1992(ś) Ojciec może dla Ciebie przenieść górę...
- 30.06.1992(w) Jak Ci, Boże Ojcze dziękować...
- 29.06.1992(p) Zaprosiłem Pana Jezusa do pracy...
- 28.06.1992(n) Jestem synem Boga Ojca...
- 27.06.1992(s) Za wynagradzających bluźnierstwa przeciwko Matce Pana Jezusa...
- 26.06.1992(pt) Nie ma lepszych dni niż z Panem Jezusem...
- 25.06.1992(c) W intencji syna...