Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

12.07.1993(p) ZA TYCH, KTÓRZY NIE POTRAFIĄ SIĘ UNIŻYĆ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 12 lipiec 1993
Odsłon: 584

    Rano wzrok zatrzymała porcelanowa figurka Pana Jezusa...prośba o czystość, a w tym czasie przepłynęły obrazy moich wyczynów. "Powiedziałem" w myślach; "tak, przyjmuję Panie Jezu moje wyrzeczenie w intencji nieczystych".

    W tym momencie żona - wychodząca na Mszę św. - podeszła i pocałowała mnie. Później w czasie pracy odbierałem jej myśli, a 7.00 podczas  Mszy św. radiowej padną mocne Słowa Pana Jezusa, który podczas każdej Eucharystii obdarza nas pokojem;

   "Nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna jego ojcem oraz córkę z matką (właśnie tak jest u nas), synową z teściową i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy /../."

   Dalej były znane Słowa o braniu własnego krzyża, utracie tego życia i większym miłowaniu Jezusa niż własnej matki ziemskiej. To zrozumiałe...

   W pracy był nawał, nie udało się zmówić nawet "Anioł Pański" i wypić kawy, którą zapomniałem zabrać...trwały też typowe kłótnie.

    Nagle w południe z radia Maryja popłyną piękne słowa zawołań modlitewnych do Pana Jezusa;

  • ile jeszcze będę tutaj bez Ciebie, Panie Jezu
  • dziękuję Jezu, że Jesteś
  • dlaczego kocham wiele rzeczy ziemskich bardziej od Ciebie i dlaczego one przyciągają?

   Na stołówce (mamy w piwnicy) serce i duszę zalało pragnienie modlitwy...chwyciłem twarz w dłonie i odmawiałem "Anioł Pański", a mojego stanu duchowego nie da się wypowiedzieć!

   Dzisiaj Szatan przysłał wielu zbytecznych pacjentów, ale jakby na pocieszenie starsza pani chwali łamnie za "ubieranie krzyża Pana Jezusa". Kogo mogę proszę, aby kierował prośby do Nieba w różnych sprawach!

    Jakby na nauczkę - tę radę dałem rozbudowującemu dom. Nie posłuchał, zerwał dach tuż przed oberwaniem chmury. Inna uszczęśliwiła swoje dzieci ziemią...teraz grozi im utrata pracy w firmie!

    W tym nawale pojawił się człowiek, który od kapłana przyniósł dla mnie kalendarz liturgiczny z czytaniami na każdy dzień! Jakże marzyłem o takim! Ten kapłan pojawił się w końcu dnia i potwierdził, że miał głos zalecający taki właśnie podarunek! To rekompensata za wypisanie karty zgonu jego matce. Nawet dużo mówił o niej aż chciałoby się powiedzieć; "Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien."

    Zbliża się 15.00, a w tym czasie tłumaczę facetowi, aby przyjął pomówienie...niech weźmie przykład ze św. Poniżenia Pana Jezusa! Czy wyłania się intencja modlitw; za tych, którzy nie potrafią się uniżyć?

   Na dalekim wyjeździ do częstoskurczu (180/min) u chorego z rozrusznikiem serca popłynie moja modlitwa aż do "obnażenia Pana Jezusa na Golgocie". Tak to jest szczyt ludzkiego poniżenia i to Świętego Świętych. Tak też czyniono w więzieniach ubeckich, gdzie oprawcy robili obchód cel z więźniami politycznymi.

   Jeszcze wyjazd do awantury, a w radiu Maryja mówili o poróżnionych małżeństwach...padłem na kolana, ale przybył palacz tytoniu, który przestraszył się zakłuciem palca, a nie boi się palenia mając małe dzieci.

   Proszę go, aby porzucił nałóg (także koszty) metodę katolicką; trzeba w łączności przyjąć i ofiarować to wyrzeczenie w intencji pokoju w b. Jugosławii; zacząć od piątku, potem dorzucić środę (ja poszczę w te dni).

    Koniec tego dnia, a właśnie zespół młodzieżowy śpiewa; "wracam do domu"...niebywała radość zalała serce, bo w modlitwie wypadło "Wniebowstąpienie"...

         "Dziękuję Ojcze za ten dzień."

                                                                                                                           APeeL

 

 

 

11.07.1993(n) Za nadużywających darów Boga Ojca...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 11 lipiec 1993
Odsłon: 598

    W pogotowiu o 2.30 zrywają do stłuczonego oczka u "młodzika poszukującego nocnych wrażeń", który stale powtarzał; "wie pan jak to jest".

   Wróciłem do pokoju lekarskiego, włączyłem telewizor, a tam płynie smutna piosenka bluesowa o pijaku Janie, który życie spędzał w barze i miał dziwne życzenia swojej dotyczące śmierci. Myśl wróciła do ludzi z wczorajszego baru; czy klaruje się jakaś intencja modlitewna?

    Łzy zalały oczy, ponieważ młody człowiek pięknie śpiewa, a marnuje talent, bo tak trzeba śpiewać tylko Bogu Ojcu Ojcu lub Panu Jezusowi! Na kolanach zapisałem; "Jezu mój! Jezu!...tylko o Tobie i Tobie trzeba śpiewać, bądź ze mną Panie Jezu i przypominaj, abym żył tylko dla Ciebie." Teraz jestem w nędznej chatce, u babuszki poturbowanej przez młodego i silnego mężczyznę!

   Wracamy, płynie modlitwa różańcowa, a w tym czasie kapłan z Kościoła Adwentystów z radością mówi o Panu Jezusie z pytaniem; "czy nie nadużywa darów Ojca?" Ja zapytałbym go dlaczego nie wraca do Prawdziwego Kościoła, gdzie jest Matka, modlitwy za zmarłych oraz Eucharystia! Czy nie szuka tam spokoju, uznania przez władzę, dobrobytu i chwały własnej! Jestem pewny, że tak!

   Kończy się dyżur, a przybył chłopak proszący o "poradę psychologiczną"; mówię do niego krótko i z mocą, aby nigdzie nie szukał, ponieważ Prawda jest tam, gdzie dzwonią!

   Już w domu o. Jacek Salij mówił o odejściach z kościoła, ale nie wspomniał o Szatanie...w najlepszym czasie o 10.30 jest telewizyjny program katolicki o niczym! Jakieś durne wypowiedzi o wolności, miłości ziemskiej, uroczystość 60-lecia małżeństwa państwa profesorstwa i działalności charytatywnej!

   Dla mnie jest to proste; wrogowie wiary wiedzą jak robić programy o Kościele Pana Jezusa ("pamiętaj, że pokazujemy tylko staruszków!"). Ciekawią mnie pracujący w redakcji programu katolickiego...jak wielkie talenty tam marnują.

   Żona nie rozumie tej manipulacji, nawet pokłóciliśmy się...dopiero po pewnym czasie złapałem się na tym, że jest to atak na mnie! Przeżegnałem się wodą święconą, uciekłem do drugiego pokoju i wcześniej wyszedłem na Mszę św.! Wyszedłem i trafiłem na ludzi wracających z kościoła, a to znajomi! Pojękiwałem tylko; "Matko moja! Matko! Panie Jezu! Jezu! przyjmij moje cierpienie."

   Nagle odczułem, co oznacza uniżenie się po upadku! Teraz jestem malutki, nie ma mnie, a jedynym ratunkiem jest moja modlitwa, ale nie znam jeszcze intencji (wówczas modlitwa nie ma żaru). Po różnych poszukiwaniach kręciłem się wokół "marnujących talenty"...nawet te słowa padły od Ołtarza św.!

   Popłynie moja modlitwa, tak dotarłem do Weroniki ocierającej Twarz Zbawiciela. W kościele nie było ludzi i pierwszy raz pocałowałem figurę Pana Jezusa w okolicę Jego Serca i przeżegnałem się trzy razy.

   Eucharystia sprawiła powrót mocy, a z pieśni o Matce Bożej dotarły słowa, że została wzięta z ludu. Pan Bóg pokazuje, że można obdarować normalnego człowieka! Przede mną św. Rodzina nad Dzieciątkiem; "raduj się, bo teraz jest czas radości."

   Naprawdę moje serce jest zalane niewypowiedzianą radością. W żaden możliwy sposób nie wypowiem tej słodyczy, której towarzyszy niesamowity smak w ustach. Przypomina się młody człowiek, któremu dzisiaj rano radziłem to, co uczyniłem...w złości i rozpaczy pobiegłem w uniżeniu do Pana! Zapisuję to dla ciebie i dla poszukujących Woli Boga Ojca.

   W domu wzrok zatrzymały; "Szatańskie wersety" o skłóconych małżeństwach ze słowami, że "pewność siebie jest budowana na piasku". Zważ, że Zły poróżnił mnie z żoną przy pomocy programu katolickiego. Czytaj; wszystkie chwyty są dozwolone.

    Napłynął obraz kuszenia Pana Jezusa...Pan Jezus przybył do świata rządzonego przez Szatana, pokazał na możliwość wyrwania się ze śmierci, a Droga, Brama i Życie prowadzi przez Kościół katolicki z powrotem do Ojczyzny Prawdziwej. Podobnie było w przypadkach dobrowolnego przedzierania się do obozów...

    Teraz zostałem sam na Sam z Panem Jezusem, nawet pragnienie zgasiłem zimnym piwem podarowanym przez sąsiadkę! Na działkę zabrałem "Dziennik" Anieli Salawy, który otworzył się na jej słowach;

   "Często czuję, jakby z bliska bardzo ojcowską dobroć Pana Boga /../ Pan Bóg nie przymusza, ale mile zaprasza i zachęca do przyjmowania dobrowolnych cierpień, jakby dla ulżenia tego, co Sam cierpi, ale wolę zostawia /../ czuję, że mam być ofiarą przebłagalną za grzechy ludzi".

    Na ten czas to jest kierowane do mnie! Zrywa się wiatr, trzaskają i błyskają pioruny...jakże pięknie w szarówce pali się lampka przed Panem Jezusem Miłosiernym, którego mam w budce.

    W domu trafiłem na program z Bułatem Okudżawą, którego talent niszczono, a także na promowany kabaret Olgi Lipińskiej! Ile wysiłku wkłada i wkładał cały zespół, szczególnie w ostatnim okresie, aby ośmieszyć Kościół Pana Jezusa.

    Teraz udają, że krytykują podłe działania bolszewików. Nawet pytają; jak czyniliście, że każdy miał pracę? Każdy miał i ma pracę, ale musi należeć do "samych swoich". Dla wielu tworzyło się fikcyjne stanowiska! Zbrodnia, fałsz i obłuda, uciekłem do kuchni, a w radiu Maryja padną słowa o świętych!

   Żona nie może dojść do siebie, a ja wołam; "Panie Jezu nie chcę takiej miłości małżeńskiej...czy to próba od Ciebie Ojcze? Jezu mój...tak pragnę iść za tobą, przyjmij mnie Jezu na Twojego ucznia"...

   W tym smutku zakończył się ten dzień...

                                                                                                                         APeeL

 

 

 

10.07.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY WYBRALI DIABELSKĄ WOLNOŚĆ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 lipiec 1993
Odsłon: 937

    Na wyjeździe w pogotowiu trafiłem do wdowca, któremu zachorował syn, a niedawno pochował starszego, którego przywieziono z RFN w zaplombowanej trumnie (nic nie wiedział o okolicznościach jego śmierci).

    Po powrocie do bazy w ambulatorium była matka trzymająca na ręku umierające dziecko. Poprosiłem o pomoc kolegę pediatrę, a sam zostałem wysłany do dwóch umierających babuszek. W tym czasie wołałem do Boga Ojca o miłosierdzie dla „dusz rozdzielonych wiekiem podczas życia ziemskiego”.

    Szatan rozpraszał, wywołał odczucie, że jestem jak „Lumumba”...podobnie prześladowany (obcy wśród swoich). Pojawiło się wewnętrzne rozważanie o wolności. Właśnie jedna z babć zmarła, a to oznacza powrót jej - uwięzionej w ciele duszy - do Królestwa Bożego. Dopiero tam uzyskujemy Wolność Prawdziwą, bo na tym zesłaniu mamy dwa rodzaje wolności:

Zachodnią - czyli „róbta, co chceta”, a to oznacza, że  w sferze duchowej przeważa 'ja' z odwróceniem się od Boga Ojca. W sferze moralnej „jestem za, a nawet przeciw”, a w sferze cielesnej dzikim zwierzęciem kierującym się instynktami.

Wschodnią - w tej robimy to, na co nam pozwalają! W tym stanie mamy zabrany największy dar Boga Ojca (naszą wolną wolę), a tak jest w państwach totalitarnych.

    Na ziemi nie uzyskamy Prawdziwej Wolności, a zły zniewala ludzi na różne sposoby! Teraz, gdy opracowuję ten zapis (23.03.2017) płyną obrazy ataku terrorystycznego w Londynie, który jest elementem III Wojny Światowej. Natomiast na Ukrainie to samo uczyniono z największym magazynem amunicji!

     Czy dzisiejszy dzień jest w intencji tych, którzy walczą o wolność? Przepłynęły obrazy wojny w Jugosławii, uwięzienie i głodówka protestacyjna demokraty w Serbii (uwolniono go w stanie agonalnym) oraz  wojna w Gruzji.

   Wolność Bożą tracą wszyscy odwróceni od Boga, a do nich należy córka. Wyczuwam jej cierpienie (miotanie się) i proszę, aby Matka Boża objęła ją Swoją opieką! Pragnę, aby Pan Jezus zmartwychwstał w jej sercu. Łzy zalały oczy, a serce ścisnął ból. To sekundy, bo więcej nie wytrzymasz.

   Znowu mam pilny wyjazd do starszego pana, który umiera na rękach własnego syna...przebył zawał serca, a teraz ma udar mózgowy. Po zastrzyku pędzimy do szpitala, a ja w tym czasie modlę się. Teraz trafiamy do zatrutej lekami! Niektórzy w ten sposób chcą uwolnić się, ale wybierają wolność diabelską!

   Nie mogłem odmówić koronki do Miłosierdzia Bożego, ale zawołałem, że ten dzień będzie za tych, którzy wybrali szatańską wolność! „Panie Jezu! Ty dokładnie znałeś przebieg Męki i wiedziałeś, że ona nie będzie miała końca...a za Tobą zawsze będzie szła tylko garstka!”

    Dopiero w tym momencie zorientowałem się, że zły przez cały czas wpuszczał mi obrazy moich prześladowców. Modlitwa płynęła ustami, a w sercu toczyły się rozmowy: „och, pani słaba...a jak lata za mną!”..napływały obrazy przebiegających, coś udających i „czujnych”!

    Jak wielką pokusą jest chęć udowodnienia swojej niewinności! Czy Pan Jezus tłumaczył się? Czy udowadniał Swoją Niewinność? Zacząłem odmawiać „Drogę Krzyżową”, a Zbawiciel wskazał na słowa: „Jeżeli chcesz Mnie naśladować to ucz się zachowywać milczenie i pogodę ducha wobec tego, co cię boli i sprzeciwia się tobie. /../ Wezwałem cię do dźwigania Mego Krzyża. Nie patrz na względy ludzkie. Nie bój się utraty czci ludzkiej i ludzkiego poważania".

    Na dalekim wyjeździe płynie moje dziękczynienie: „Boże Ojcze! Dziękuję za pokój serca, za ten dzień, rodzinę, za Kościół, obrazy, figury, za Pana Jezusa, Matkę, Aniołów i Świętych”. Podziękowałem także za pokój w mojej ojczyźnie, a właśnie zerwało się stado gołębi. Poprosiłem z błaganiem o pokój w Jugosławii, Somalii, Gruzji i  u Azerów.

    Wracamy, a na niebie płynie za nami półksiężyc. Nic nie zapowiadało, że za chwilkę będziemy pędzić z matką po porodzie. Dzieciątko trzymam na rękach, a pędzimy, ponieważ matka krwawiła z dróg rodnych.

   "Matko! Matko! Pomóż, niech nic się nie stanie”, bo przy tej szybkości siła uderzenia równa się upadkowi z 10 piętra!                                                                                                               APEL

 

 

09.07.1993(pt) ZA PORÓŻNIONYCH POKOLENIOWO

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 lipiec 1993
Odsłon: 575

 

    Wychodzimy do kościoła, a ja przezornie żegnam się wodą święcono wg zaleceń Pana Jezusa, bo po głowie chodzi Lech Wałęsa ("Boleksław"), któremu zrywam z piersi wizerunek MB Częstochowskiej...ze słowami; "dość jest szkodzących Kościołowi Świętemu!" Napłynął fałsz tej formacji, bo na znaczku dali Jana Pawła II z Wałęsą! 

   W uniesieniu poprosiłem Ojca Prawdziwego i Pana Jezusa o miłosierdzie dla wszystkich poróżnionych pokoleniowo z obrazami rodzin rozdzielonych przez konflikt; brak wyrozumiałości dla młodych, opuszczenie starszych...to cierpienie jest nieskończone!  

    Napłynął pokój, a przy modlitwie za rodzinę zatrzymałem się nad łóżkiem śpiącej córki i poprosiłem Pana Jezusa o uzdrowienie jej ciała. Podjechałem do kościoła, a wzrok zatrzymał się na stacji; "Pan Jezus spotyka Swoją Matkę". Łzy zalały oczy, a ból przeszył serce, ponieważ przepłynęły obrazy braku szacunku (dla starszych) i zrozumienia (dla młodych).

    Na ten czas w czytaniach spotkanie Jakuba z ojcem Izraelem. Ten płacze w objęciach, ojca, a ojciec stwierdził, że teraz może spokojnie umrzeć. Intencja jest wynikiem przeczytania zawołań matki Teresy w drodze krzyżowej; "w ten sposób młodzi i starsi stają się ziarnem pokoju i pojednania."

    Przepłynęła dobroć mojego ziemskiego ojca...jak pięknie ukazuje nam wszystko Mądrość Boga Ojca, który to urządził! Po wstaniu do Eucharystii przy mojej ławce zauważyłem klęczącą "opiekunkę", która po moim spojrzeniu zaczęła żegnać się...jak na kursach.

   Wróciły słowa z dzisiejszej Ewangelii; "posyłam was jak owce między wilki /../ strzeżcie się ludzi /../ A gdy was-wydadzą /../ prześladować będą w jednym mieście uciekajcie do drugiego /../."

  Jakże chciałbym zostać tutaj po zjednaniu z Panem Jezusem, a tego pragnienia nie wypowiesz...muszę jednak uciekać, bo czeka mnie ciężka praca w przychodni. Czy emeryt - rencista zna dar (czas) jaki otrzymuje od Ojca?

   Dzisiaj jest spokój, nawet mogę wysłuchać nauki z radia Maryja, gdzie kapłan mówi o New Age, ale nie wspomina o Szatanie! Pojawiają się "pacjenci";

- proszący o dłuższe zwolnienie, aby namalować obraz Matki Bożej dla kościoła!

- podobna, ponieważ idzie na pielgrzymkę do Częstochowy

- natomiast znajoma pielęgniarka wyjeżdża do sanatorium z dzieckiem i trzeba znaleźć dla niej chorobę!

   W południe serce i duszę zalała niewypowiedziana chęć modlitwy, padnięcia na kolana w kąciku...prawie nie miałem ciała, a właśnie zaczął się szczególny napór ludzi! Jak wielkie to cierpienie...

   Ostatnią pacjentką była starsza pani z wnuczką (potwierdzenie intencji); pomagam im, śmiejemy się i kończymy wizytę postanowieniem, że ja pomodlę się za nią, a ona za mnie! Wszystko rozumiemy, a wnuczka słucha tego zdziwiona.

   Wyjechałem na działkę, zmieniłem kwiaty Panu Jezusowi pod krzyżem i odmówiłem moją modlitwę w intencji tego dnia; w tym za nas, córkę i syna.

   Na dyżurze w pogotowiu Pan dał kojący sen, a w tym czasie kolega "rzucił" w naszym żargonie staruszkę na oddział wewnętrzny z zatruciem pokarmowym, a tam nie ma lekarza dyżurnego (nie chciało mu się jechać do odległego szpitala zakaźnego). Fuszerka jest wszędzie, ale ta zagraża życiu chorego.

   Dzisiaj mam post ścisły (wypiłem tylko kawę) w intencji pokoju na świecie i wespół z Panem Jezusem umierałem w mojej modlitwie serca; za rozdzielonych pokoleniowo. Skulony, na ławce z twarzą w dłoniach wołałem z całego serca do Boga Ojca o miłosierdzie dla "dusz rozdzielonych wiekiem podczas życia ziemskiego."

    Teraz na nagłym wyjeździe - pod pięknym niebem - pasuje cz. chwalebna różańca...zachodzi słońce, a na horyzoncie jest las, łąki zielone i pola uprawne.

   Nadszedł też czas skończenia "św. Agonii Zbawiciela", bo wzywają do dwóch staruszek po 80-ce...jedna z nich jest umierająca i zaleciłem, aby nie starały się przedłużać jej życia, wystarczy pielęgnacja, a drugą - z udarem niedokrwiennym - zabraliśmy do szpitala. Jak wielka to próba "pokoleniowa".

   Jakby na osłodę wstąpiliśmy do piekarzy, gdzie pachniały wielkie bochny chleba (nigdzie takich nie widziałem). Kupiłem bułeczkę - pierwszy posiłek.

        "Dziękuję Ojcze za ten dzień"...

                                                                                                                             APeeL

 

 

08.07.1993(c) ZA POŻYTECZNYCH DLA ŚWIATA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 lipiec 1993
Odsłon: 587

   Nowy dzień, po północy zrywają do porodu, płyną modlitwy, a Maryla Rodowicz śpiewa mi, że; "ty to masz szczęście". Tak jest naprawdę, bo moim szczęściem est Bóg Ojciec.

    Po powrocie do pokoju lekarskiego padłem na kolana z wołaniem; "Ojcze!...dziękuję za wszystko...ja mam wielkie szczęście, bo Ty ze mną". Chciałem wejść do łóżka, ale Anioł wskazał, że nie ma sensu. Tak, bo zaczął się nawał: wówczas policja przyprowadzała kierowców na badanie i zamieszanie trwało do 3.00. W tym czasie mówiłem do chorego - naszego byłego pracownika o Niebie!

- A gdzie jest to Niebo?..pyta zaczepnie.

- Szatan podsunie panu nieskończoność pytań! Proszę przyjąć, że ma pan duszę, prawdziwe ciało, które porusza się z szybkością światła...dokąd możemy dolecieć po 2-3 minutach? Cóż można pojąć naszym rozumem?

    Rano napłynęło pragnienie bycia na Mszy św. ale zaspałem i nie wyczułem atak Bestii. Przedstawię jego przebieg;

  • niemożliwe jest odmówienie nawet modlitwy "Anioł Pański", pustka i rozdrażnienie zalewają serce...z powodu nagłego parcia oddałem mocz do zlewu! Nawet napłynęło, że przecież jestem widzialny, a wzrok zatrzymał Pan Jezus z małego krzyżyka na ścianie!

  • dyspozytorka specjalnie (złośliwość) zbyt cicho budziła, a ja nie wiedziałem, że mam wyjazd i spokojnie goliłem się, a zły wpuszczał myśl byciu na Mszy św.!

  • kierowca pomylił nazwiska i adres, krążyliśmy bez celu po "jego wsi"!

  • po powrocie...nawet nie mogłem wypić kawy, bo bez przerwy były wyjazdy i trwały kłótnie pod gabinetem...

    Teraz już w gabinecie przychodni (jeden budynek) trwał nawał chorych, prawie padałem aż zdenerwowany krzyczałem. Co pewien czas "patrzył" Gliniany Pan Jezus, którzy trzyma się za Głowę ("nie gadaj")!

    W tym czasie trafiły się dwie ciekawe relacje;

- zmarły ojciec z wąsami ukazywał się małemu chłopczykowi ok. 1.5 roku. Dziecko często krzyczało, że widzi "pana z wąsami", a niekiedy wyraźnie było zabawiane!

- pacjentka z inną widziała krzyż na niebie w trzech kołach...natomiast nie mieli tej łaski obecni mężczyźni.

   Około 14.00 wprost uciekłem z gabinetu...przed ludźmi, a w samochodzie moje serce zostało zalane pragnieniem modlitw, a na działce, w budce po włamaniu zrozumiałem, że bardzo ważne jest wołanie za naszych krzywdzicieli.

    Teraz padają słowa Honorata Koźmińskiego; "Kto służy Bogu i gotów jest pełnić Jego wolę, ten bardzo pożyteczny na świecie."

   Tak mało ludzi modli się i dostrzega cierpienia innych...nie wierzą w moc modlitwy, a zły to podtrzymuje. Ze strachem wziąłem do ręki "Wódkę swojską", ale pokazywali okropności wojny w Jugosławii i zniszczenia Sarajewa. Po trzech kieliszkach..czwarty wlałem do butelki. Nie mogę pić wobec takich nieszczęść. W ciszy kuchni moje serce przenikał najwyższy dar Nieba - Pokój!

   Właśnie była relacja ze szczytu G-7 (siedmiu najbogatszych krajów świata)...szampan, miłe rozmowy, wspólne zdjęcia. Cóż przeszkadza, aby w "Obozie Ziemia" skasować granice? Cóż przeszkadza, abyśmy siedzieli przy jednym stole?

   Teraz czytam zapiski innych, ktoś skorzysta z moich! Większość ludzi na ziemi jest "prosta" duchowo czynię to dla nich, aby nie błądzili...

                                                                                                                     APeeL

  1. 07.07.1993(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIDZĄ POMOCY NIEBA
  2. 06.07.1993(w) ZA FAŁSZYWYCH PODCZAS ŻYCIA I ZA DUSZE TAKICH
  3. 05.07.1993(p) ZA PRZEŚLADOWANYCH DLA BŁĘDNYCH IDEI
  4. 04.07.1993(n) ZA BAWIĄCYCH SIĘ...
  5. 03.07.1993(s) ZA CIERPIENIA NIEWIERZĄCYCH
  6. 02.07.1993(pt) Za rodziców opłakujących własne dzieci...
  7. 01.07.1993(c) ZA UMIŁOWANYCH PRZEZ BOGA
  8. 30.06.1993(ś) W intencji nawrócenia córki...
  9. 29.06.1993(w) ZA DZIELĄCYCH KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY
  10. 28.06.1993(p) ZA MOICH WROGÓW

Strona 1924 z 2287

  • 1919
  • 1920
  • 1921
  • 1922
  • 1923
  • 1924
  • 1925
  • 1926
  • 1927
  • 1928

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1097  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?