Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

22.07.1993(c) ZA PRZESZKADZAJĄCYCH CZYNIĆ DOBRO

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 lipiec 1993
Odsłon: 585

 

     W nocy trwały koszmary senne, a po przebudzeniu serce zalewała pustka...kilka razy zaczynałem "Anioł Pański"! Dzisiaj są imieniny córki Magdy, w czytaniach mszalnych będzie opisana łaska, która spotkała Marię Magdalenę. Właśnie ona została wybrana do ujrzenia, jako pierwsza Zmartwychwstałego Pana Jezusa!

   "Jezu mój! Jezu!...tylko z Tobą znajduję ukojenie, tylko w Twoim Ogrodzie jest Pokój". Na ten czas "Prawdziwe Życie w Bogu" otworzyło się na Słowach Jezusa, że nakarmi mnie Swoimi Owocami!  

   Nie spodziewałem się takiego nawału ludzi...bardzo dużo chorych, a zły dodatkowo sprawił, że przybyło wielu niepotrzebnych (to jego taktyka); zorientowałem się o tym dopiero po pewnym czasie. Wśród kart pojawił się pan "Szatański", a tak się składa, że zawsze przychodzi w dniu ataku!

   Przybyło też wielu po przepisanie leków...niektórzy nawet długo "myśleli " i przybyli dzisiaj...jeszcze pijący przez kilka dni, zdrowa po "lewiznę" (tylko 16 dni!), a nawet kierownik po zwolnienie dla żony! Próba nadeszła po 14.30, bo nie było już pediatry, a przybyła matka z chorym dzieciątkiem. Nie boję się, bo robiłem staż na noworodkach (przydał się).

   Chwilami chciało mi się płakać i wołałem; "Panie zmiłuj się nade mną", a ponadto gadałem, złościłem się. Jeszcze o 15.00 trwało zamieszanie, nawet koronki do Miłosierdzia Bożego nie mogłem odmówić. Dodatkowo przybyła pacjentka z podejrzeniem zawału serca, którą skierowałem do szpitala.

   Jej córka pragnęła "dobra" i chciała zabrać ją do domu! Wyłoniła się dzisiejsza intencja. Dopiero teraz nastał pokój, usiadłem na ławce, dzwoniły dzwony kościelne, a ptaszek śpiewał nad moją głową! Popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego.

   Przepłynął obraz ziemi urządzonej zgodnie z Wolą Ojca. Oto jakiś brat ma problem np. zdrowotny, awaria, kłopot...dzwonią telefony, specjalne centrale rzucają sprawę w eter. Jedni pomagają innym! Teraz jedni szkodzą innym, zazdroszczą, a zły tak sprawia, że pomagający innym mają problemy. Przypomniał się zarzut postawiony Panu Jezusowi, że "uzdrawiał w szabat", a później Apostołowi Piotrowi (jaką mocą to czyni?).

    Daleki wyjazd pogotowiem...płynie cz. bolesna w intencji tego dnia. Jako znak mamy pomylone nazwisko chorej i nie możemy jej znaleźć! Ile kłopotów ma każdy człowiek czyniący dobro; przypomina się wiele przeszkód w dniu dzisiejszym...nawet nie mogłem spokojnie skorzystać z ubikacji, bo właśnie była zajęta!

    Dobry jest Pan Jezus i słuszne są Jego ćwiczenia! Wrócił poranek z rozdrażnieniem z ucieczką do Pana Jezusa i wołaniem (czwartek) w Jego różańcu za rodzinę z jej udrękami...nawet technicznymi (brak wody w kranach, niemożności skorzystania z toalety), później ciężkim trudem w przychodni.

    Modlitwy odmówione, a na zakończenie - w ciemności i ciszy pokoju lekarskiego - płynie cz. bolesna różańca. "Boże mój, Boże czemuś mnie opuścił", a w koronce do 5-u św. Ran Pana Jezusa podpowiedziano wołanie dodatkowe zawołanie za dusze.

    Dzisiaj jest stare święto "wyzwolenia", które określam świętem zniewolenie bolszewickiego. Towarzysze żałują czasów, gdy czynili tyle "dobra"! W tym złym dniu były momenty zadziwiające mnie samego. Rano z natchnienia zabrałem wahadełko i pacjentce zbadałem tolerancję na lek. Jak prostymi środkami pomagają z Nieba!

   Nie znosisz mleka, nie trawisz cukru mlecznego, to można sprawdzić (łącznie z wywiadem), a badania enzymatyczne są skomplikowane i kosztowne.

    "Dziękuję Ci, Ojcze za ten dzień"...

                                                                                                                                         APeeL


 

21.07.1993(ś) Za szkodzących dzieciom...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 lipiec 1993
Odsłon: 588

    Czytam "Bitwę o Polskę" i zadziwiony stwierdzam, że są ludzie, którzy widzą szatański fałsz; red. Jan Maria Jackowski oraz pisarz Waldemar Łysiak! Oni, w odróżnieniu ode mnie - kierują się na ludzi - nie widząc macek i omamiania przez "władcę tego świata."

    W ubikacji znalazłem stronę z "Gazety Wyborczej", gdzie człowiek organizuje przyjęcie (z kłopotami) dzieci z regionu Czarnobyla. Mnie natomiast zerwano do chłopca, który stracił przytomność...był już przebadany w szpitalu, gdzie wysłałem go ponownie (może przeoczona padaczka dziecięca?).

   Po powrocie o 2.00 padłem na kolana i wołałem do Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych, której przekazałem nasze wirtualne dzieciątko, bo wielu klatami pragnie mieć bezskutecznie potomka. To niewyobrażalne cierpienie.

   Z odczytanego natchnienia mam być na Mszy Św. o 7.30...jeszcze trafia się matka córki, która "zaginęła". Dzieci robią różne numery swoim rodzicom. Na ten czas wzrok padł na maleńką figurę Matki Bożej (w prywatnym budynku), a w sercu zaginięcie Pana Jezusa.

    Organista śpiewa: "Przyjdź do mnie Panie", a w z oczu płyną łzy, bo w sekundce rozumiesz jak wielkim darem Boga jest Kościół Pana Jezusa! W tym czasie zawołałem o miłosierdzie dla wszystkich, którzy szkodzą dzieciom na ciele i duszy.

   Przelatują różne obrazy wynaturzeń...a nawet przypominał się początek naszego związku z niewinną wówczas żoną; "przebacz Ojcze mój! przebacz to grzeszne życie..to wszystko moja wina!" Nawet przypomniała się audycja w której przedstawiono art. o. Jacka Salija o onanizmie.

   Wróciły obrazy, gdy starszy kolega brutalnie pokazał nam to wynaturzenie.. zniweczył niewinność grupy nastolatków, a ja później w podobny sposób uczyniłem to z innymi! Dzisiaj, gdy w bólu przepisuję ten dzień (28.07.2019) czyni się to już legalnie w Paradach Grzeszności z programem uczeni dzieci onanizmu w szkołach.

   Zobacz, co Bestia wyprawia poprzez swoich "wyznawców". Przewodzi im o. Robert Biedroń, który zdejmował krzyże. Niedługo będą programowane jego obrazki, bo kult tej miłości szerzy TVN24.

   Płyną czytania o zesłaniu "manny z Nieba" wówczas chleba dla ciała, a dzisiaj jest to Eucharystia chleb dla duszy. Znowu łzy zalały oczy, bo jest to Dar Nieba! Kapłan wchodzi do konfesjonału, a Msza Św. jest koncelebrowana...tak chciałbym pobiec do nich pytając; "czy wiecie naprawdę, że Pan Jezus Jest!?"

   W ciszy siedziałem zjednany ze Zbawicielem, a łzy dalej płynęły po twarzy. Dzisiaj jest mniej ludzi, ale napływają i niszczą moją czystość podarunkami, które mnie nie cieszą. Istnieje wdzięczność i można kogoś zrazić. To nawet zniewolenie wdzięcznością. Z mocą mówię o duszy, nieszczęściu śmierci nagłej i naszym dalszym istnieniu.

    Podczas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego kobieta innej opowiadała jak ojciec zamordował własne dziecko! Pan Jezus przypomniał mi przez Vassulę, abym pamiętał, że to On mnie prowadzi i prosi o pocieszenie Jego Serca. Ja wiem o tym, bo ta pomoc trwa nawet teraz, gdy przepisuję ten dzień (28 lipca 2019).

    Na ten czas spojrzałem na nastolatkę huśtającą malutkie dzieciątko swojego starszego brata? Jakże piękne ma zęby i potwierdza, że wszystkie ma zdrowe! Ona nie wie, że ja ją zabiłem, ponieważ matce w ciąży zaleciłem przerwanie jej życia z powodu alkoholizmu jej męża.

    Zapaliłem lampkę, siedzę w ciszy sam na Sam z Panem Jezusem i wołam w mojej modlitwie do Boga Ojca o miłosierdzie dla szkodzących i krzywdzących dzieci. "Ojcze mój! nagródź moją u f n o ś ć w Twoje Miłosierdzie i zlituj się nad żyjącymi i zmarłymi, którzy szkodzili dzieciom na ciele i duszy."

    Wielki smutek zalał serce, ponieważ ujrzałem cały świat od Pana Jezusa! Jakże cierpi mój Pan, bo tylko mała garstka idzie za nim, a wokół wrogie otoczenie i żyjący tylko tym światem. Z serca wyrwało się wołanie;

" Panie Jezu !

Panie mojej wieczności i wszystkiego co posiadam i wszystko to, co nie wiem, że posiadam!

Bądź Panie Jezu blisko mojego serca!

Przymknij oko na moje słabości i moją nędzę,

którą tylko Ty możesz przekreślić i zmazać!

Zawsze ze mną bądź, mój Jezu, tylko Tobie ufam!"

   W tej samotności przepływa świat biednych w ludzkich norach oraz pałace. Widział to brat Albert, ile mamy możliwości czynienia dobra. Trwałem tak w ciszy, a z z serca wyrwał się krzyk; "litości dla Pana Jezusa", który to wszystko widzi na całym świecie i bardzo cierpi.

   Moje serce zalał Duch Pana Jezusa, a w chwilce snu ujrzałem całą moją rodzinę. Wracają obrazy krzywd dzieci...chłopczyk z karabinem w b. Jugosławii, reportaż o samobójstwie skrzywdzonych uczniów...

                                                                                                                                      APeeL

 

20.07.1993(w) Za smutnych z powodu kłopotów...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 lipiec 1993
Odsłon: 433

    Strach przed ciążą, bo człowiek jest już po przebiegu, żona nie śpi, smutna. Na ten czas otworzyłem "Prawdziwe życie w Bogu", gdzie były słowa; "zaczęły się już pierwsze bóle porodowe". Źle się czuję, w sercu pustka, modlitwy prawie niemożliwe. W przychodni dwóch pacjentów, ale napływa dziwny zestaw "chorych";

  • facio z dwoma kłami (jak u złego ducha)...zdrowy, młody i przestraszony
  •  uczennica miała podejrzenie białaczki
  • angina ze szczęko-ściskiem
  • przepalona nauczycielka z nerwicą...

     W południe napłynął modlitewny zalew serca i to w oczekiwaniu na zupę w zakładowej stołówce. To wielkie cierpienie typu; konfliktu ciała z duszą. Udało się skończyć wcześniej i wracałem z radością do żony, a ona była podenerwowana. Zobacz jak zaskakuje nas stworzenie; "Panie Jezu! Jezu mój...tylko u Ciebie zawsze znajduję pocieszenie".

    Kupiłem lampkę pod "mój" krzyż i pojechałem na działkę, ale modlitwy były niemożliwe, ponieważ nie znałem intencji. Z koronką do Miłosierdzia Bożego trafiłem na dyżur w pogotowiu, ale już dano wyjazd do córki ciężko chorego, który chwilami wątpi. Często jest tak, że słabi duchowo szukają winnego ich sytuacji i winią za to Boga...

    Tłumaczę to córce chorego, bo cierpienie stanowi okazję do kuszenia przez złego z próbą odwrócenia od Ojca Prawdziwego, bo "jeżeli tak cierpię to chyba nie ma Dobrego Boga!" To cały ciąg; kłopoty dają przygnębienie i zwątpienie z podsuwanym rozwiązaniem w postaci samobójstwa.

   Nagle obudziło się wielkie pragnienie modlitwy; za smutnych z powodu kłopotów, a sam jestem bardzo smutny. Z włączonego telewizora płyną żale poszkodowanych;

  • starszemu zabierają działkę, a to jedyna rzecz, która trzyma go przy życiu
  • innej nie chcą oddać młyna, który ma wmurowany akt własności
  • przypomina się relacja kucharki, która "łatwo płacze, bo tyle smutków wokół"
  • i biedak, któremu urodziło się dziecko
  • oraz nasz strach przed dzieciątkiem w późnym wieku...

   Każdy dzień mojego życia to stykanie się ze smutnymi z powodu kłopotów. Drugi raz płynie koronka do Miłosierdzia Bożego, a w czasie wyjazdu zacząłem moją modlitwę. Prawie omdlewałem podczas wołania do Boga ofiarowując "św. Osamotnienie" Pana Jezusa", a właśnie trafiłem do wyjątkowo nędznej chatki ze starsza panią z apopleksją (wylewem krwi do mózgu).

   Wszyscy byliśmy smutni, bo kłopot sprawia śmierć w szpitalu. Mój smutek można porównać do rozpaczy po śmierci rocznej córeczki. Jakże musiał cierpieć i cierpi dalej Pan Jezus, który bierze na Swoje Ramiona i w Swoje Św. Serce wszystkie nasze smutki.

   Początkowo dziwiłem się dlaczego mój wzrok zatrzymuje krzyżyk nad łóżkiem w pokoju lekarskim. Ponadto z zabranej kasety "patrzył" - jakby na pocieszenie - wizerunek Matki z Dzieciątkiem. To niesienie krzyża za Panem Jezusem - tak można inaczej pojąć Jego cierpienia?

   Po pewnym czasie wróciłem do modlitwy i smutek Pana Jezusa zaczął zamieniać się w radość ("słodki krzyż"). którą nie zamieniłbym na żadną radość ziemską! Teraz wiem, że jest to wielka łaska, a przypomniała się moja prośba do Ojca Prawdziwego, aby towarzyszył mi w tym tygodniu.

   "Jakże dobry jest nasz Bóg...im większy smutek tym większa radość!" To wszystko jest niepojęte, tym bardziej, że "Narodzenie Pana Jezusa" skojarzyło się z obrazem telewizyjnym dzieciątka po porodzie!

    Podczas modlitwy na ławce podeszła do mnie znajoma i relacjonowała swoje smutki; córka ma podejrzenie guza nadnerczy i strasznie tyje, mąż złamał nogę, a ona cierpi na dyskopatię z bólami.

    Teraz pędzimy do pokąsanej przez szerszenia; jakże niepewny jest los człowieka. Wszystkie modlitwy odmówione, ale w sercu czuję potrzebę ponownego wołania za wszystkich uwikłanych w kłopoty i smutki. Jakże szukają oni ukojenia, a większość nie wie, że może sprawić to tylko Niebo!

    Płynie ponowna "św. Agonia", ale teraz za żyjących. Wprost omdlewałem wołając do Boga Ojca Prawdziwego o pocieszenie żony. Wróciłem tuż przed północą i zajadałem się wiśniami z własnej działki, a miałem wielki smak na coś słodkiego !

    "Ojcze dziękuję za ten dzień! Tak mało ludzi wie o Tobie i uznaje, że Jesteś!"

                                                                                                                                         APeeL

 

19.07.1993(p) Za odrzucających własne dzieci...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 lipiec 1993
Odsłon: 599

    Podczas toalety porannej napływa myśl o gwałcie ("arabskim"), który jest wielką próbą dla takiej kobiety; wszyscy wiedzą o tragedii, a ta rodzina przyjmuje to dzieciątko jak własne. Ludzie przygarniają pieski i kotki, a zarazem tolerowane jest zabijanie własnych dzieci (aborcja)!

    Dzisiaj spodziewałem się naporu pacjentów i postanowiłem, że "tylko leczę", aby nie marnować czasu na nawracanie! Niestety nie udało się, bo nie mogę już normalnie pracować! Znajomej 60-ce po zawale zalecam życie modlitewne. Teraz pocieszam wyrzucaną z pracy, zalecam przyjęciu tego cierpienia z przekazaniem Matce i "życie chwilką". Ona na to pokazała różaniec...

   Każdy moment życia jest dobry, aby mówić o Panu Jezusie i Matce...o potrzebach Królestwa Bożego! Pan zesłał też próbę, bo pomogłem młodej kobiecie z innego rejonu (wypełniłem druki na rentę), a ona chciała mi zapłacić lewą ręką, bo prawą miała porażoną (po wypadku w młodości)...bez tej ręki wychowała trójkę dzieciątek! Podziękowałem jej, zapłaty nie przyjąłem i rozstaliśmy się w miłości!

   Nie spodziewałem się, że w pracy będę siedział na ławeczce z sercem zalanym pragnieniem odmawiania mojej modlitwy w intencji tego dnia. Przypomniało się Narodzenie Pana Jezusa, ale  przysiadł się do mnie "stary pracownik".

   W gabinecie przysnąłem na leżance lekarskiej, a obudził mnie zakrwawiony podkład, bo właśnie przybyła pacjentka z krwotokiem. Czas na koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz koronkę Pokoju. Na działce podczas odmawiania cz. chwalebnej różańca w momencie "Wniebowstąpienia" z mrowiska wyleciała wielka ilość mrówek ze skrzydłami.

   Intencję potwierdził film "Hrabia de Solar" o głuchoniemym odrzuconym przez matkę. Bóg sprawił, że trafił do przytułku prowadzonego przez kapłana, a tuż przed północą będzie relacji o matce, która pozwoliła, aby jej 12-letnią córeczkę wykorzystywał seksualnie ojczym!

   Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (29.07.2019) żona zgodziła się - bez mojej wiedzy - na przyjazd córki na szereg dni. Napisałem do niej; 

     <<Mama zawiadomiła mnie, że przyjedziesz w niedzielę wieczorem, ale nie wspomniała na jak długo. Musisz zrozumieć, że my jesteśmy starzy i takie wizyty są bardzo męczące (zajmujesz duży pokój, spisz do południa), a zdenerwowanie matki przechodzi na mnie...

   Nie prowadzimy też domu wczasowego...tylko święte życie polegające na modlitwa, uczestnictwie w Mszach Św. a teraz dodatkowo w nabożeństwach do Najświętszej Krwi Pana Jezusa. Ludzie niewierzący nie zrozumieją tego, bo szukają czegoś w tym świecie.

   Nasz dom jest otwarty dla ciebie i zawsze możesz nas odwiedzić (sama), ale ja boję się twojego przyjazdu. Podczas ostatniego okno wypadło z bolców i leciało na mnie...dobrze, że mam ochronę, bo złapałem go w odpowiednim momencie. Wówczas też osłona lampy spadła na klawiaturę komputera...

   Ty pamiętasz nas jako "starych ludzi" (duchowo), a to twój błąd, bo nasze obecne życie zdąża ku świętości (zadanie dla każdego)>>...

                                                                                                                                    APeeL 

 

18.07.1993(n) ZA ROZMODLONYCH...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 lipiec 1993
Odsłon: 655

    Budzi się dzień, a podczas dyżuru w pogotowiu pędzimy do wypadku. W rowie leży rozbity samochód, ludzie poturbowani, a jeden umierający. Każda chwilka życia niesie tyle niebezpieczeństw...

   Nagle mam być w Sanktuarium Maryjnym, gdzie ostatecznie wróciłem do Boga. To jest dziwne dla ludzi, którzy wszystko mają zaplanowane. Słońce, piękna pogoda, płynie cz. chwalebna różańca, czekam na zmiennika. Wzrok padł na krzak ciernia...nie wiem jakie spotka mnie cierpienie? Często jest to duchowe.

    Na miejscu przywitał nas z żoną wielki obraz zesłania Ducha Św. na Matkę i Apostołów! Serce zalało obdarowanie mieszkających tutaj, ale oni nie wiedza o tej łasce...od małego mieli kościół we wsi i co w tym dziwnego?

   Na kamieniu jest wyryta Matka z Dzieciątkiem. Po wejściu do Sanktuarium moje oczy zalały łzy, a serce doznało ucisku; "Matko tutaj wróciłem do Pana." W Ołtarzu Św. jest tam wizerunek Matki Bożej z Dzieciątkiem, a podobny zatrzymał wzrok się na pięknym witrażu!

   Napłynęło poczucie obecności Pana Jezusa. Dzisiaj jest relacja z cudu rozmnożenia ryb i chleba! Poczułem bliskość Pana i świadomość tamtych czasów. Kapłan mówił o dziękowaniu za wszystko...to samo powtarzam ludziom. Łzy same leciały po policzkach, a po Eucharystii spokojne płakałem w kąciku.

   Cóż świat wie o Tajemnicy Pana Jezusa, cóż ja sam z tego rozumiem...jeszcze przed godziną byłem normalny, a teraz nie mogę wstać z kolan. Serce dodatkowo rozrywał piękny śpiewa organista; "Przyjdź mój Panie, przyjdź mój Boże, przyjdź!" Teraz należę do Tamtego Świata. Zważ jak Bóg Ojciec przychodzi do nas...

    Wieczorem serce zalał smutek, podczas muzyki peruwiańskiej i boliwijskiej (Mrągowo Country) w którym poczułem, że jesteśmy rodziną ludzką, a bliżej braćmi. Powinniśmy wzajemnie służyć sobie i walczyć z zagrożeniami ze strony przyrody oraz katastrofami, a w tym czasie zbroimy się jedni przeciw drugim.

   Smutno zawodził flet peruwiański, a serce zalewało poczucie, że jesteśmy na tym zesłaniu przez chwilkę (w stosunku do wieczności). Pan Jezus cierpi, gdy widzi zło oraz nasze serca pełne nienawiści! Bardzo pasowała odmawianie mojej modlitwy ze św. Poniżeniem Pana Jezusa. Na ten czas Matka Boża powiedziała do mnie z ("Prawdziwe życie w Bogu"); "Zaspokój pragnienie Mojego Syna, ugaś Jego niezmierzone pragnienie miłości."

    Jakże zrozumiałe dla mnie jest cierpienie Pana Jezusa...mojego Brata! Wołam teraz, a szczególny ból przenika serce podczas umierania Zbawiciela na krzyżu; "Ojcze - przyjmij wszystkie cierpienia Swego Syna - podczas konania jako wynagrodzenie dla pełnych ufności."

   Przepłynęły dusze zmarłych z rodziny; dziadków, a szczególnie babci, która mnie wychowywała, cioci z wujkiem oraz teściów. Z książeczki o o. Pio padną słowa; "Rozmodlony w Panu"...jest to intencja tego dnia.

   Z natchnienia otworzyłem zapiski Anieli Salawy; "/../ jednać będziesz ziemię z niebem, łagodzić będziesz słuszny gniew Boży, a wypraszać będziesz miłosierdzie dla świata." To wprost moja misja. Z zapisków Anieli wynika, że; "o moim cierpieniu nie wolno mi mówić".

   To jest zrozumiałe, ponieważ przyjemność opowiadania niweczy przyjęcie cierpienia, a każdemu to radzę. Przyjęcie oznacza zachowanie cierpienia w sercu i przekazywanie wszystkiego Panu Jezusowi!

   Pokój zalał mieszkanie, śpiewały świerszcze za oknem, a ja przy lampce nocnej notuję wszystko, ponieważ sam lubię czytać dzienniki. Tak chciałbym, aby ktoś skorzystał z moich świadectw. Na ten czas wrócił syn, który kupił dla mnie tom zapisków F. Kafki, który otworzył się na jego wątpliwościach (z 24 marca 1915 r.); "Któż potrafi przejrzeć to, com właśnie napisał z otwartymi szeroko oczyma, od początku do końca?"

    Jakże piękny jest każdy dzień mojego życia! Padłem na kolana z wołaniem; "Pan jest Dobry! Pan jest Dobry! Ojcze! Twoja Wola jest Święta. Nie znam Twoich planów, ale wiem, że pragniesz dobra każdego z nas!"

                                                                                                                          APeeL

 

 

  1. 17.07.1993(s) ZA KRZYWDZĄCYCH ZWIERZĘTA...
  2. 16.07.1993(pt) Za tych, którzy nie wiedzą, że Jesteś Ojcze...
  3. 15.07.1993(c) ZA NIOSĄCYCH POMOC INNYM...
  4. 14.07.1993(ś) ZA WŁADCÓW ZNIEWALAJĄCYCH NARODY
  5. 13.07.1993(w) ZA WSPOMAGAJĄCYCH BIEDNYCH
  6. 12.07.1993(p) ZA TYCH, KTÓRZY NIE POTRAFIĄ SIĘ UNIŻYĆ
  7. 11.07.1993(n) Za nadużywających darów Boga Ojca...
  8. 10.07.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY WYBRALI DIABELSKĄ WOLNOŚĆ
  9. 09.07.1993(pt) ZA PORÓŻNIONYCH POKOLENIOWO
  10. 08.07.1993(c) ZA POŻYTECZNYCH DLA ŚWIATA

Strona 1922 z 2287

  • 1917
  • 1918
  • 1919
  • 1920
  • 1921
  • 1922
  • 1923
  • 1924
  • 1925
  • 1926

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1087  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?