Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

14.08.1990(w) Niech szczeka pies...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 sierpień 1990
Odsłon: 513

    Tuż po przebudzeniu wyrwałem się z kuszenia wołaniem: "Jezu, niewinnego serca. Jezu, bezgrzesznej myśli". Teraz czytam zalecenia s. Faustyny...

1. Zaparcie rozumu...och, to bardzo trudne i przeciętny człowiek nie da rady. Trzeba znać zjawisko telepatii, odróżniać własne myśli od obcych (także płynących ze świata niewidzialnego)...w tym kuszących

   Szkoda że nie potrafię edytować rycin, Ponieważ te myśli dają różne skojarzenia z napływem "podpowiedzi" ze strony świata niewidzialnego...od złych i dobrych duchów.

2. Zaparcie woli, ale jestem jeszcze zbyt słaby i nie wiem na czym się opierać: czy na sumieniu i natchnieniach, a wreszcie na całkowitym wykonywaniu woli Boga Ojca (niezależnie od naszych sądów). Łatwo się mówi, ale trudno to wykonać...nawet dzisiaj gdy to przepisuję (20.04.2021).  

3. Nie sądź innych...

4. Milczenie..."Panie Jezu przekaż moje gadanie małemu pieskowi, niech szczeka”! To wielka prawda, bo bez pomocy Pana daleko nie zajdę!

   Chwila, a już się zapomniałem i zaczynam młócić słomę! Nagle Pan dał natchnienie, aby posłuchać piosenki "Białe róże"! Wielki smutek zalał serce i tak znalazłem się pod krzyżem z którego płyną słowa Zbawiciela: "Boże, mój Boże  czemuś mnie opuścił?" Łzy zalały oczy, bo ja jestem na zesłaniu, pragnący powrotu do Ojczyzny Prawdziwej!

    Zamilkłem, zamknąłem oczy i w ciszy piliśmy z żona kawę. Zobacz jak wielką moc ma przerwanie rozmowy. Teraz jesteśmy w chatce brata Alberta na Mszy świętej oazowej. "Jezu,Ty zdążasz do mnie przez góry...do wybranego, aby niósł Twoje Imię!"

   Serce zalała dobra energia. Na ten czas otworzyłem "Apel Miłości" z moją refleksją w tym świętym miejscu. Brat Albert zerwał ze światem i ja muszę tego dokonać: oderwać się od rozmyślań o władzy, mafii i wszechogarniającym złu tego świata. Trzeba przyznać. że takie rozważania sprawiają przyjemność!

    Jakże dziwnymi drogami prowadzi nas Bóg, a ja wciąż szukam swojej. Wiem, że będą przeszkody: tak jak przy wyborze panny (ożenku), zawodu, wstępowaniu do klasztoru. Na ten moment przewodnik krzyczy do prowadzonych: do brata Alberta w prawo...skręciliśmy po jego zawołaniu w dół, bo nigdy tam nie byliśmy.

   To piękne miejsce z Drogą Krzyżową. Jaka będzie moja droga? Teraz idę z kamykiem ze strumyka w ustach (przypomniał się ten sposób na milczenie) i zaczynam modlitwę, którą przekazałem: "za dzieci poczęte na wakacjach...spraw Panie, aby ujrzały ten świat". Żona mówi za mnie...o zdradach, rozwodach i życiu na "kocią łapę".

   Wciąż mam powtarzane ostrzeżenie: "nie dyskutuj, nie dyskutuj". Tematów jest wiele: ot "Oaza", gdzie zaprasza się dzieci wierzące zamiast niewierzących (taka powinna być zasada). Fałsz polega na tym, że prowadzą je ludzie niewierzący, którzy takich ściągają. 

   Dopiero około 18.00 zorientowałem się, że jestem napadany przez moich "prześladowców"...szereg razy już im wybaczyłem, ale zły nie daje za wygraną. "Panie Jezu wspomóż tych, którzy zginęli w więzieniu". Ponownie wraca złość, sprawa obłudy tego świata i mafijności!

   Idę do kościoła i nie mogę sobie z tym poradzić. "Panie Jezu pokazałeś mi obłudę tego świata pomóż teraz w znoszeni u tego!" Na Mszy św. o 19.00 w sercu trwała pustka, narastała złość na tych, co robią beznadziejnie audycje radia katolickiego! Pomoc nadeszła przy słowach: "Matka Jezusa i nasza Matka".

   Kapłan, który odprawiał Mszę św. miał ładny zarost, a demon podsuwa wątpliwość: czy jest to prawdziwy kapłan? Jakby na pomoc napłynął od niego strumień dobrej energii. To pewno działanie Ducha Św. Jakże pięknie mówił (ode mnie): "masz ciało i duszę, nie żyj dla ziemi, nie bój się śmierci, którą bezbożni przedstawiają w strasznej postaci. Św. Hieronim umierał z radością. Dzisiaj jest rocznica męczeńskiej śmierci o. M. M. Kolbe (14 VIII 1941 r.), który pokonał śmierć godnie.

  Nagle zrozumiałem, że w tych dniach Matka Boża w Czyśćcu uwalnia i pomaga wielu duszom. Św. Hostię przyjąłem w intencji kolegi Zbyszka (zginął w więzieniu) i jego znajomych oraz Grzegorza. Usiadłem, pogłębiał się i zwalniał oddech, a na wydechu wołałem: "Jezu. Jezu. Panie mój, Panie mój"...

    Wrócił pokój Boży, minęła złość na syna (zepsuł zegarek), odeszły napady złego. W tym czasie przyszło rozwiązanie problemu przyjmowania pieniędzy od pacjentów: "proszę nie płacić, ponieważ nie będę mógł przystąpić do Komunii św.".

    Po drodze otrzymałem dar: płaszcz o jakim marzyłem...wisiał w sklepie jakby dla mnie. 

                                                                                                                          APeeL

 

 

13.08.1990(p) Dzień Darów Boga...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 13 sierpień 1990
Odsłon: 531

    W śnie żartowałem z panem o ciemnej skórze, który stwierdził, że starzy tkacze są odsunięci, a nowi nie chcą tkać do pojemników z napisem NKWD. Dziwne, bo przepisuję to 19.04.2021 w czasie relacji o zamachu w Smoleńsku (10 kwietnia 2010 r.).

   Żona opowiada o biedzie powojennej, a mnie napadł smutek, ponieważ tyle darów otrzymałem od Boga. W sercu pojawił się Pan Jezus, który był inwigilowany, Jego święte słowa były przekręcane i zmieniano ich sens.

   Wróciła Bolesna Męka Pana Jezusa, która od początku do końca jest przykładem największej pokory! Pan Jezus przez to mówi do mnie: nie bój się! Ja Jestem! „Ty, Jezu Jesteś dla każdego z nas, ale wielu Cię nie chce, dalej pluje Ci w Twarz...kolce wbijają w głowę, wyśmiewają, uderzają bez powodu, robią z Ciebie szaleńca, króla z trzciną w ręku!"

   „Jezu mój, Jezu, Ty dalej jesteś biczowany...dalej trwa Twoja Męka, a jest jeszcze większa, bo duchowa. Bóg Ojciec dał Ci na pocieszenie takie osoby jak ja.

   „Do Ciebie należę Jezu i Twoją jestem własnością. Przyciągaj mnie do Twego otwartego Serca.

    Spraw, abym działał w Twoim Imieniu, Jezu najłaskawszy.

    Pragnę, Jezu poświecić moje serce Twojemu jako wynagrodzenie za grzechy innych ludzi.

   Jezu czyń ze mną wg Woli Twojej.

   Wiem, że prowadzisz mnie każdego dnia: czyń to dalej, niech kwitnie Twoje Nieśmiertelne dzieło na ziem”.

    Dzień tak pięknie zaczęty, słońce, widok na góry i stąd płynie moja modlitwa na Giewont. Kapliczka na Gubałówce: „Pani nasza, Matko Boża. Ty, która nas znasz...pobłogosław nas, przyjmij i przytul do Serca Swego!

   W kościele jezuitów trafiliśmy na Mszę św. o 12.25 z kilkoma wiernymi. To wprost nasza  rocznicowa, ale zamówiona przez innego. Podano nam łamaną św. Hostię z maczaniem w winie! Ta łaska spotkała mnie pierwszy raz w życiu.

   Padłem na kolana z płaczem i dziękczynieniem, a „patrzył” na mnie Jezus z Sercem. Tam też był ulubiony przez żonę obraz MB Nieustającej Pomocy. Płakaliśmy wspólnie. „Och, Jezu ludzie nie wiedzą jak wielkimi darami dysponujesz dla każdego, który podda się Twojej Woli. Jakże ubogi jest człowiek niewierzący.

   Mnie cieszy wszystko to, co daje mi Stwórca. Spojrzałem na puszkę: „Dar na ubogich” i uśmiechnąłem się, bo wiedziałem, że tu wykonam przyrzeczenie z dnia wczorajszego. Natychmiast wrzuciłem 50 tys.!

   W miłosierdziu Swoim Stwórca daje Swoim dzieciom radość ziemską. Tak to widzę: „Jezu mój, Ty nie korzystałeś z takich dobrodziejstw". Nagle przypomniała się krzywda jaką wyrządziłem dwojgu staruszków w Wielką Sobotę. W nocy i podczas deszczu wygoniłem ich z pogotowia...na „złość” (po zastrzyku), bo niepotrzebnie wezwali pogotowie (ranka ręki u babci od gwoździa w świńskim ryju), a mogłem dać im karetkę transportową.

   „Panie mój wspomóż ich, jeżeli są u Ciebie i przebacz mi! Dałeś mi dar bycia lekarzem, ale nie otrzymałem Światła!” Wstąpiliśmy też do kościoła Franciszkanów na ponowną Mszę św. „Och! Słyszę Cię Jezu w tej ciszy".

   Jak siostra Faustyna mogę stwierdzić, że nic mi nie da już szczęścia poza Panem Jezusem. Raz to stwierdzisz i na ziemi nic cię już nie zadowoli! Faustyna pisze, że cierpienie zbliża nas do Boga, rośnie nasza Miłość. To jest niezrozumiałe dla ludzi normalnych ludzi: "Kto Ciebie raz pozna, ten nic innego kochać nie może". Właśnie zaleca modlić się za: „konających, zatwardziałych, niewierzących w Miłosierdzie Boże, znieważających Boga oraz o ich nawrócenia”.

   Ile jest dusz rozumiejących Zbawiciela? Oboje wiemy, że garstka Zgasiłem światło i w ciemności odmawiałem cz. Bolesną Różańca…

                                                                                                                             APeeL

 

 

12.08.1990(n) Ja chcę do Jezusa...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 12 sierpień 1990
Odsłon: 528

   Po przebudzeniu w środku nocy napłynęło natchnienie, aby odmówić skróconą modlitwę różańcową. Zarazem otrzymałem pouczenie, aby nigdy nie wołać „Ojcze nasz” leżąc. Zarazem wstydzę się klęczeć (można powiedzieć, że wstydzę się modlić)! To najwyższe dobro na ziemi!

    Zerwałem się do kościoła i idę - na spotkanie z Panem Jezusem - w słoneczku i miłym chłodzie. W tym czasie większość śpi po zabawach i przepiciu. W oczekiwaniu siedzę na ławeczce w szumie strumienia: „Dziękuję Ci Jezu, dziękuję”, a lud śpiewa: „przyszedł czas, ach przyszedł czas”.

    Tak, taki czas przyszedł do mnie: „dziękuję Matko za pomoc”. Teraz pod obrazem Pana Jezusa z Najświętszym Sercem...moje serce zalała słodycz i miłe ciepło. Po drugiej stronie jest św. Józef z Dzieciątkiem, którego proszę, aby wziął w opiekę mojego syna.

   Po wielkim uniesieniu porannym napadło mnie znużenie z kuszeniem „towarzyszami od towarzyszenia”. Z trudem wróciłem do siebie i ofiarowałem Eucharystię w ich intencji, aby Pan Jezus dał im Światło. Ponownie poprosiłem o pomoc w milczeniu.

    W oczach łzy, pragnę klęczeć, a trzeba wstawać. Później dowiedziałem się, że po Komunii św. można klęczeć do końca nabożeństwa. Tak czynię obecnie, gdy to przepisuję (17.04.2021). Przebieg odczuć i napięć duchowych można przedstawić graficznie, ale nie potrafię edytować obrazów. W wyobraźni ujrzałem tych, którzy łączą się z „resztką Pana”.

   Myśl uciekła do naszej wiary, która opiera się na Tajemnicach. Nie pojmiesz rozumowo: Niepokalanego Poczęcia, Wcielenia, Wniebowzięcia i Wniebowstąpienia. Cóż to wielkiego dla Boga? Przecież pierwszy cud uczynił Pan Jezus na weselu: zamienił wodę w wino.

   Piękna pogoda, taras, kawa, a ks. Zawitkowski z radiowej Mszy św. mówi: „Jeżeli macie innych bogów, to dlaczego nie dajecie spokoju Jezusowi?” W takich momentach spodziewaj się wszystkiego najgorszego. Właśnie synkowi dał napad czytania lektury, której nie przeczytał w zeszłym roku szkolnym. Teraz krzyczy, że „kościół się panoszy” i próbuje wyłączyć mi radio. Psują go dzieci komunistów.

   Z żoną znaleźliśmy się w Sanktuarium MB Objawiającej Cudowny Medalik w Zakopanem-Olczy. W tym czasie od Belzebuba napływały „dobre rady” z zaleceniem wyjścia w złości (zapamiętaj, że jest to podawane pierwszej osobie: „wyjdę”). Często w kościele ujrzysz takich...dla nich spotkanie z Panem Jezusem kończy się na czytaniach.

   Zważ dodatkowo, że jest to czas Eucharystii z pięknym śpiewem. Dlaczego mam wyjść? Dlatego, że jest zbyt jasno (brak nastroju) i zbyt ciasno! Napłynęła pomoc: podziękuj za to zaproszenie. W ciszy, z zamkniętymi oczami - po sygnale „podziękuj” zawołałem: „dziękuję Ci Matko, dziękuję Ci Matko!” Przed Komunią św. zobaczyłem żonę i doznałem ucisku w sercu - udało się! Po Eucharystii ekstaza zalała serce i duszę, a właśnie młodzież zaczęła pięknie śpiewać!

   Podchodzi kapłan z tacą: nic nie dałem, bo miałem same grube pieniądze. Sam zobacz jaka jest nasza wdzięczność za pomoc Matki, która jest więcej warta niż kierowniczka pensjonatu...jej dałem więcej! Kapłan odszedł: „Matko przeznaczę te pieniądze dla autentycznie biednych...w Twoim Imieniu!"

   Koniec Mszy św. a ja dopiero teraz jestem zjednany z Panem Jezusem i chciałbym być tutaj i słuchać śpiewu młodzieży! Mam poczucie powołania na apostoła Zbawiciela! „Nie martw się o sandały, dach nad głową i nie zabieraj do dziurawego mieszka”.

   Trudno stąd odejść - każda Msza św. jest taka sama, a jakże różne są przeżycia. Siostra Faustyna pisze, że dokąd żyjesz masz szansę zostać świętym! „Nie cofnę się z pola walki, chociaż mi pot śmiertelny zrosi czoło, nie wypuszczę miecza z ręki (...)”...to jej słowa! „Spójrz Jezu na ziemię, przebacz konającym i wysłuchaj modlących się”...

- Otwórz synku tę książkę...proszę syna. Zgodził się, otwiera zapiski Faustyny: „a dzień za dniem tak płynie”...sam widzisz, że tak płyną twoje dni! Teraz czytanie duchowe, cisza, radość, „próżne dociekania zostaw mędrcom tego świata” to słowa Pana Jezusa do Faustyny.

   Miał być basen z krzykami i nagłymi ciałami, a znaleźliśmy się na cmentarzu. Pokazuję żonie duży kamień, który ma położyć na moim grobie. W tej chwili przypomniałem sobie, że grób Jezusa był przywalony kamieniem. Prosisz o jedną łaskę, a Jezus zalewa cię morzem różnych małych łask!

   Podczas powrotu łzy zalały oczy, bo usłyszałem śpiew w kościele, a w tym czasie serce zalewała tęskna miłość za Panem Jezusem. Nagle zrozumiałem wielki ból Jego Serca, który wynika z małej wiary ludzi...tyle ludzi na ulicy, gwar, śmiech, tyle spraw tego świata.

   „Jezu mój, Jezu, Ty nigdy się nie śmiałeś!” Pomnóż moją tęsknotę przez milion i więcej w nieskończoną Miłość, a wówczas zrozumiesz Ból Jezusa. Stoimy za lodami, a ja nie mogę znaleźć sobie miejsca - muszę być w ciszy, sam na sam z Jezusem. Zostawiłem żonę, usiadłem przy pustym stoliczku i zapisałem część napływającej tęsknoty:

„Jezu mój, Jezu...ja chce do Ciebie!

Twoja Droga jest prosta, ale niewielu ją odnajdzie!

„Szukajcie , a znajdziecie”, ale nie trzeba już szukać!

Ty, Jezu już wszystko pokazałeś!

Ty, Jezu już wszystko dałeś!

Ty, Jezu już wszystko powiedziałeś!

Jezu, mój Jezu Królu Nieba i ziemi”…

                                                                                                               APeeL

 

 

 

11.08.1990(s) Pragnienie nieustannej modlitwy...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 11 sierpień 1990
Odsłon: 515

    W nocy budziłem się z poczuciem dobra w sercu i myślami o Sakramencie Św.! „Dziękuję Ci Jezu, że mnie budzisz”. Wstałem i chciałem modlić się, ale napadły mnie myśli kuszące (moja słabość to ziemscy wysłannicy szatana z ich zbrodniami).

   Jak oprawcy mogą mówić o miłosierdziu, miłości, etosie solidarności? Jak to jest, że człowiek dręczony przez sowietów staje się ich wyznawcą? Napłynęła osoba pacjenta ze sztuczną nogą: pierwszego w szeregu pochodu 1-Majowego. Cała rodzina dręczona na zesłaniu - teraz kupiony.

  Może tylko tak głosili. Dzisiaj, gdy to przepisuje (17.04.2021) jestem pewne tego. Po chwili złapałem się na tym, że ciążę ku ziemi i ciału. „Przyciągaj mnie Jezu do Siebie". Ile głupich dyskusji trwa z synem, który nie ma światła! „Jezu, mój Jezu zmarnowałem 2 godziny...ile mógłbym modlić się”.

   Postanowiłem rozmyślać Mękę Jezusa i wołać za zmarłych przebywających w czyśćcu, ale potrzebuję ciszy! Podano, abym medytował o „Biczowaniu Pana Jezusa” idąc obok żony.

    „Panie Jezu, Ty to wytrzymałeś...przekazuję Ci moją modlitwę za tych, co biczowali”. Stoimy w sklepie, w tłumie, a ja modlę się w ich intencji. Wstąpiliśmy do kościoła z pojedynczymi osobami. Nie znajduję tutaj ukojenia. Kościół pusty, usiadłem w ławce, a za mną znalazło się dwóch facetów.

   Uciekłem na ulicę i tam modliłem się z zamkniętymi oczami...otwierałem je na zmianę, a radość zalewała serce. „Spraw Jezu, aby Twoje Miłosierdzie spowodowało łaskawość dla wszystkich męczących zwierzęta”. Jakże cenną łaską jest cisza! „Dziękuję Jezu, dziękuję".

   Napłynął obraz ludzi ćwiczących zwierzęta. W telewizji miał wystąpić pies, który męczony nauczył się ludzkiej mowy. Widzę takiego głupiego człowieka, który przy pomocy tortur i znaków ćwiczy biedne zwierzę. 

   Radość, bo żona idzie do spowiedzi i Komunii św.! Tak chciałbym wciągnąć jeszcze syna, który „nie ma przyjemności chodzenia po kościołach”. Trzeba przygotować się w ciszy do Komunii św.! Biegnę do Jezusa, bo czuję, że jestem wzywany na wieczorne spotkanie.

  Zarazem wołam: „Jezu! Pomagaj mi w prawidłowym wykorzystaniu daru mowy...tak wielu jest niemych, wadliwie mówiących. Proszę Cię, pomagaj mi w pracy nad milczeniem dla Ciebie, Jezu”. „Święty, święty, święty” - ludzie głośno modlą się.

   Dzisiejszą Eucharystię przyjąłem w intencji rzucenia palenia przez chirurga i pielęgniarkę, którzy mi pomogli. „Jezu wybacz moim prześladowcom - to dobrze czyniący...my wszyscy jesteśmy synami i córkami Jednego Ojca. Wybacz wszystkim, wybacz!”

   Kapłan bardzo mocnym głosem mówił „Ciało Chrystusa”, a mnie chciało się płakać. Wczoraj nie miałem chęci być tutaj, a dzisiaj chętnie leżałbym tutaj krzyżem! Po wyjściu z kościoła coś ściągnęło mnie do kiosku, gdzie trafiłem na zdjęcie nagiego pana i duże zdjęcie krocza młodej dziewczyny! Ponownie napływają obrazy moich „prześladowców”, ale przy każdym kuszeniu odmawiam „Ojcze nasz”. Zobacz metody Przeciwnika Boga...

   Po Sakramencie Pojednania zadowolona żona stwierdza, że Bóg ją prowadził. Wcześniej próbowałem jej radzić, gdzie ma iść i kiedy. Widzę jej radość i w pełni stają się zrozumiałe wcześniejsze opory przed wyjazdem. Teraz uklękła w mojej obecności i odmawiała różaniec z rozważaniami z „Apostolstwa chorych” (to pismo pobrałem w kościele, gdzie teraz była).

   Aż proszą się dzisiejsze słowa psalmisty (Ps 9): „Pan nie opuszcza tych, co Go szukają (…) Pan jest schronieniem dla uciśnionego, schronieniem w czas utrapienia”. Wyszedłem, aby dać jej pokój.,,

   „Jezu wiem, że Ty w Swoim Miłosierdziu chciałbyś skasować Czyściec, ale nasze dusze nieoczyszczone nie mogą spotkać się z Bogiem. Proszę Cię o wspomożenie blacharzy, dekarzy, ludwisarzy i wszystkich podobnych, którzy zmarli śmiercią nagłą!”

    Dzisiaj, gdy to przepisuję jestem zadziwiony tym pragnieniem modlitwy (18.04.2021) z wołaniem do Boga w różnych potrzebach bliźnich. A właśnie do Pana Jezusa przybył ojciec epileptyka. Ogarnij cały świat  ludzkich problemów. Jak masz jakieś to wiesz o co chodzi…

                                                                                                                              APeeL

 


 

10.08.1990(pt) Jedność cierpień powołanych...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 sierpień 1990
Odsłon: 519

    Ruszamy na wczasy o 6.30, a Edyta Geppert śpiewa: „Kocham cię nad życie”, a moim sercem znalazłem się przy Panu Jezusie z moimi słonecznikami pod krzyżem. Napływa natchnienie: „nie martw się my cię poprowadzimy, tylko przestrzegaj przepisów”.

    Przed Krakowem napłynęło ostrzeżenie, a to oznaczało, że wsłuchiwałem się w prowadzenie, ale później nie podziękowałem! W tej chwilce zrobiło mi się smutno: „Dziękuję Ci Jezu, dziękuję”.

    Słoneczko, góry: „jakże dobry jest Bóg Ojciec. Jezu mój. Ty nie miałeś wczasów, pensjonatów, tarasów...Twoja Miłość nie pozwoliła Ci na odpoczynek, bo wokół było i jest tyle zła, a Ty znałeś i znasz drogę do Domu wypełnionego Miłością!

    Wskazywałeś i wskazujesz prawdziwy kierunek, ale mało kto przyjmuje Twoją Dobrowolną Pomoc. Przepraszam Cię Panie Jezu za innych, za ich szyderstwa, zło wynikające ze zwykłego zaćmienia umysłu oraz ciemnotę duchową”.

    Na miejscu pragnę podziękować za wszystko oraz przystapić do Sakramentu Pojednania, ale w pobliskim kościele (remont) nie było kapłana w konfesjonale. Uciekam do cichej kapliczki, gdzie z serca wyrwało się wołanie: „Panie Jezu jak dobrze z Tobą w ciszy. Tak pragniesz naszej ciszy w myślach i słowach oraz w sercu (naszych pragnieniach). Święta cisza to życie. Ty, Jezu nawet w czasie Bolesnej Męki trwałeś w ciszy. Wybacz Jezu wszystkie moje nieprawości...za Twoim przyzwoleniem jestem tutaj - w Twoim Domu!"

   Na zewnątrz kościoła słychać łupanie kamienia, ludzie bardzo ciężko pracują i słuchają głośno nastawionego radia...nawet w czasie Mszy św! „Chwała niech będzie Twojemu Sercu, mój Jezu"...stoję oparty o ławkę, oczy zamknięte, a po ich otwarciu ujrzałem kościół zalany jasnym światłem!

   Nie podszedłem do Eucharystii, ponieważ opanowała mnie demoniczna wesołość...nawet chęć śmiania się z przyjmujących św. Hostię. Ja wyraźnie wiem, że jest to działanie złego, ale tak właśnie dzieje się u niewierzących!

   Po kilku minutach napłynęła scena: Wietnam, żołnierz zalecił małym dziewczynkom deptać białe opłatki (po rozbiciu Tabernakulum). Jedna z nic nachyliła się i zaczęła szybko zjadać opłatek...w tej sytuacji została zabita. Łzy pojawiły się w oczach - pojąłem szkolenie! Nawet to, że dają ci Mnie w Hostii św. to też jest Mój dar...tak mówił do mnie Jezus.

     Kończy się Msza św. a ja chcę trwać, tutaj dalej siedzieć z Jezusem. Ci, którzy przyjęli św. Hostię szybko uciekają. Lud śpiewa na głosy: „Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami”. Moje serce zalał prawdziwy smutek duchowy...

    Faustyna pisze: „Jezu przyjacielu serca samotnego /../ Tyś pokojem moim, Ty rozumiesz duszę, chociaż ona milczy”. Jak wyrazić ludzkim językiem kontakt z Jezusem, nastrój kościoła...oraz misterium jakim jest Msza św.? „Panie! za co to Twoje obdarowanie nędznika?

    Teraz już wiesz dlaczego szatan przeszkadzał w przybyciu tutaj (opór przestraszonej żony). Teraz dodatkowo odciąga ją od spowiedzi i Eucharystii (planuje jutro), a św. s. Faustyna pisze, że „woli być popychlem w klasztorze niż królową świata”.

    „Jezu mój...nie może nikt bez Twojego Światła napisać, że wszystko trzeba czynić w cichości w Imię Twoje i za każde uderzenie naszego serca dziękować za Twoje Miłosierdzie! Naprawdę nie napisze tego nikt, kto nie posiada Twojego Światła!”

    Wczoraj wieczorem spojrzałem na Twarz Jezusa umęczonego w koronie cierniowej (namalowała go pacjentka), ale nie podobał mi się. Dzisiaj przeczytałem, że taki Jezus „zeszpecony” ukazał się s. Faustynie. „Dałeś mi Panie odkryć - jeszcze przed czytaniem tego u Faustyny - że, rozważanie Bolesnej Męki to droga pokory.

     Faustyna robiła swoje notatki w ukryciu: przecież robię to samo! Wielu korzysta z tych zapisków. Tak jak ona zostanę upokorzony, ośmieszony, będę prześladowany i niesłusznie oskarżony! To próby spływające od Boga i trzeba w nich modlić się o łaskę wytrwania!

   Siostra Faustyna prosiła o to, aby ujrzała swoje wady. Ja moje widzę: pycha duchowa, pustosłowie. Jezus zaleca, aby zamiast wielu niepotrzebnych słów odmawiać „modlitewki odpustowe” za dusze czyśćcowe. Dalej, musisz oderwać się od stworzeń, a nawet od siebie!

    Podszedłem do syna, który złagodniał. Przytuliłem się do niego i powiedziałem:„chcesz być oryginalny” - zostań sobą! Ty jesteś niepowtarzalny...staraj się czynić dobrze, zbliżaj się do Jezusa, a z Nim nie ma nic strasznego!

                                                                                                                       APeeL

 

 

  1. 09.08.1990(n) Serce Pana Jezusa...
  2. 08.08.1990(ś) Słoneczniki...
  3. 07.08.1990(w) Jezus wypoczywa we mnie...
  4. 06.08.1990(p) Nic nie przemawia do niewiernych...
  5. 05.08.1990(n) ZA STAWIAJĄCYCH KRZYŻE...
  6. 04.08.1990(s) ZA NIEGODNYCH POWOŁANIA...
  7. 03.08.1990(pt) ZA OSTRZEGAJĄCYCH PRZED KARĄ BOŻĄ...
  8. 02.08.1990(c) W intencji dobrej śmierci...
  9. 01.08.1990(p) Wezwany przez Pana Jezusa...
  10. 31.07.1990(w) Ciężkie początki życia duchowego...

Strona 2134 z 2287

  • 2129
  • 2130
  • 2131
  • 2132
  • 2133
  • 2134
  • 2135
  • 2136
  • 2137
  • 2138

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1137  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?