- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1238
Noc. Ciężka mgła, chwilami nie widać jezdni. Pędzimy do nieprzytomnej, młodej kobiety. W drodze słucham słów papieża o krzyżu:
<< Błogosławiony:
Krzyż Jezusa narzędzie hańby ludzkiej
krzyż przy porodzie i przy śmierci
krzyż w ręku umierającego, przy drodze i na piersi...”krzyż na drogę”! Chwała Ci Panie! >>
Pacjentka poślizgnęła się i upadła na róg schodów. Leży nieprzytomna z "dziurą” w czole. Jej matka chodzi ze złożonymi rękami i powtarza: „Jezu...Jezu”! Mój wzrok zatrzymał bardzo piękny drewniany krzyżyk na ścianie korytarza. „Panie Jezu! pociesz ją! Proszę Cię, Panie Jezu!”
Z chorą znalazłem się w Warszawie...w środku miasta, w szumie napłynęła bliskość Pana Jezusa, a łzy zalały oczy. Nagle wiem, że dzisiaj jest święto: „Matki Boskiej Gromnicznej”! To oznacza, że mam mieć dzień wolny dla Boga. Czekałem na to natchnienie i dopiero teraz zobaczyłem, że zamiana dyżuru nie była przypadkowa.
W domu napadło mnie zniechęcenie, senność, nie mogłem się skoncentrować, a to działanie od złego, który podsuwał, że „do kościoła pójdę później”. Każdy z nas ma próg w domu i wiesz, co się stało z młodą niewiastą! To oznacza "później"...
Wyzwoliłem się z tego wpadłem po wyrównanie pensji, a niespodziewanie dali duże pieniądze. Żona zdziwiła się przyniesiona „paczką”, a miała do mnie żal, że nie kupiła sobie ładnego swetra.
Nigdy w życiu nie byłem na takiej Mszy św. Myślę, że wielu wrogów wiary nawet nie wie jak pięknie wygląda lud ze świecami. Stałem na chórze zadziwiony i pytałem sam siebie...czy tak świecą dusze wszystkich ludzi?
Teraz wiem dlaczego miałem takie przeszkody. Wielu zwykłych ludzi nie idzie wówczas do kościoła! Odbierają to jako: „nie mam chęci, pójdę później, teraz jestem senny, nie odczuwam potrzeby". To sprytna zagrywka złego!
Zły nigdy nie powie: "nie idź do kościoła", ale zrobisz to co on chce! Analizując przebieg tych dwóch dni - jasno widać pomoc duchów opiekuńczych. Nie miałem przecież żadnego zamiaru iść do kościoła i nigdy nie przeżyłbym tych wrażeń, bo byłbym w pracy.
Ponadto postanowiłem nie brać „lewych” dni wolnych i w następnym tygodniu będę pracował. To kara za wszystkie chwile stracone na kartach i na pijaństwach!
Refleksje z czytania duchowego. Człowiek fizyczny ulega stałej degradacji. Niezmienny jest Bóg, niezmienna jest nauka Pana Jezusa. Ciało moje musi umrzeć naprawdę, a dusza moja musi umrzeć dla świata...jeszcze podczas tego życia. Muszę iść drogą nauki Jezusa, muszę stale przemieniać się, czynić to każdego dnia - poprzez wiele prób, cierpień, pokus i zdarzeń.
„Ty Panie znasz to wszystko i wszystko wiesz, co będzie ze mną. Ty Panie jesteś moim trenerem podczas tego biegu. Wszystko co złe przemieni się w dobre - za Twoim przewodem! Nikt nieczysty nie może zbliżyć się do Ciebie, a Ty wybierasz raczej to co nieczyste. Każdy z nas wyposażony jest we wszystko co potrzebne aniołom. Trzeba tylko zmienić serce i iść za Tobą! Nic co złe nie pochodzi od Ciebie. Przekaż mi Panie całą prawdę o krzyżu!”
Do Polski przyjechała para Kahunów („biała magia”). Bilety po 45000 zł, dwa dni nauki. „Jezu mój! Twoja nauka jest za darmo i nie chcą Ciebie"...
O to samo pytała Halina Winnicka, ale stwierdziła, że wszyscy wracają (tą okrężną drogą) do naszego kościoła... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1173
Od żony i córki napływa rozdrażnienie, bo szykuje się przyjęcie z okazji jej 18-lecia! Nie chciałem być w tym czasie w domu i niespodziewanie otrzymałem propozycję przyjęcia dyżuru w pogotowiu.
W środku pracy w przychodni była przerwa, a później zgłaszali się pacjenci, narastało rozdrażnienie...tuż przed wyjściem na dyżur przybyła przestraszona chora!
Powiedziałem jej, aby unikała lekarzy, bo jest zdrowa, a straszy ją zły, bo jest wierząca: „Poddaje się pani podsuwanym monotonnie tym samym myślom. Nie znajdzie pani pomocy i pocieszenia w stworzeniu ziemskim”.
Strachy o zdrowie to tajna broń szatana i dzisiaj każdemu czytającemu zalecam, aby pobiegł do Pana Jezusa, Dobrego Lekarza, a dopiero później szukał "pomocy”...bardzo często niepotrzebnej!
Dla przykładu podam aktualny kłopot...zakażenie układu moczowego, które złapało mnie po 25 latach (styczeń-luty 2015 r.). Myślałem o grzybicy, ale leki nie pomagały...także doustne i nie wiedziałem skąd ta udręka.
Pan wskazał na opracowanie starego zapisu, gdy miałem ten sam problem, bo pomagają okłady z kwasu bornego (gotowy Borasol - 3.5 zł). A skąd zakażenie? Mam zwyczaj spuszczać wodę podczas siedzenia na sedesie, a przy dużym strumieniu to dawało kontakt z bakteriami. Sam nie wpadłbym na to. Ten, kto ma podobny problem to rozumie otrzymaną pomoc!
Przed wyjściem do pogotowia poprosiłem Pana Jezusa o pocieszenie...nadeszło uspokojenie, a dodatkowo pięknie śpiewał Krzysztof Krawczyk.
- Kolego to bardzo niebezpieczne...pan śmieje się z diabła! Z tego wynika, że ktoś, kto uznaje, że on jest zacofany! Przestrzegam pana przed tym, bo wpadł pan w jego objęcia. Nie daje panu chwili wytchnienia i wpuszcza szaleńczą nienawiść do żony (rozwód).
- Trzeba postępować zgodnie z rozumem!
- Nie zgodnie z rozumem ani ze swoją wolną wolą, ale zgodnie z wolą Boga Ojca...!
Czytam o Jezusie:
- Jezu przebywaj w głębi mego serca, bo wówczas mam wielką radość!
- Spraw Jezu, abym głosił prawdę o Tobie.
- Jezu umocnij mnie, ogarnij i oświeć. Tyś moim Życiem!
- Bądź ze mną Jezu! Spraw, abym nauczał przykładem.
Właśnie przyprowadzono aresztanta, który dwa razy zemdlał...z głodu! Dałem mu parówki i kawałek chleba. Popijał wodą i dziękował... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1321
W środku nocy, w wielkiej mgle jedziemy karetką do odległej wioski, a numer „chłop podał z pamięci”, bo zamiast 4 szukamy 44! Po zerwaniu w nocy zawsze mam humor i teraz komentuję naszą sytuację:
- miało być na końcu wsi, a my jesteśmy na końcu lasu
- jasnowidz mówi: „widzę noc, mgłę, błądzisz po wsi, koniec stycznia"...
- chłop czeka na nas z widłami, a my wyjdziemy do niego też z widłami, bo źle podał adres!
Trafiliśmy pod glinianą chatkę, gdzie czekał na nas chłop w kalesonach z latarką w ręku, bo niedawno w tym rejonie doszło do kradzieży dwóch świń...
Rano humor minął, a zły zaatakował mnie w sposób schematyczny. Po latach dowiem się, że to jego metoda bardzo skuteczna...wciąż tym samym, ale na każdego coś innego.
Mnie podsuwa nienawiść do budowniczych raju na ziemi: „najlepsze mieszkania mają funkcjonariusze (...) udaje taki równego, a to szuja (...) nie skarżą się, bo biorą bez skrupułów z lewej kasy”. Trwa to różnie długo - przeważnie około 30 minut! Pomaga odmówienie „Ojcze nasz” za osoby podsuwane przez złego!
Zaczynam pracę i nie przyjmuję: kawy, wódki i koniku, nawet miodu, a pieniądze traktuję jako malowane papiery. Znalazła się u mnie sąsiadka z bloku, matka kapłana, który wpadł na inny pojazd (zginęły cztery osoby)...
- Pani syn zginął podczas podobnej mgły!
- Tak, wypadek był o 21.30, a mnie ukazał się o 21.35!
- Jak był ubrany i czy pani coś zauważyła?
- Właśnie siedziałam zamyślona...usłyszałam otwieranie zamka, bo miał klucz i czasami wpadał. Pojawił się w przedpokoju w sutannie i strasznie płakał. Powiedziałam, aby nie martwił się (miał złego proboszcza) i poszedł spać.
Zastanawia mnie pewność w zmartwychwstanie Sokratesa, bo ja mam łaskę wiary i wiem, że jesteśmy po śmierci, która oznacza życie wieczne!
„Jezu! Pozwól zbliżać się do Ciebie. Daj mi Siebie, bo mieć Ciebie to wszystko!” Co to znaczy zbliżać się do Jezusa...co to znaczy w praktyce? Jak i od czego zaczynać? U mnie oznacza to czytanie duchowe, ucieczkę w milczenie, oderwanie się od spraw ziemskich, wyławiającej głowę prasy i telewizji, dyskusji.
To także modlitwa w każdej chwili, gdy myśl ucieka i to szczególnie do krzywdzicieli naszych lub narodu. To jest bardzo trudne. Muszę być cichy, muszę milczeć, muszę być pokorny...to bardzo trudne. „Jezu! Jezu! Jak trudno być doskonałym! Jakże łatwo widzimy ułomności u innych!”
Wszystko jest smutne na tym świecie. Dom - to oaza wolności. Napłynęła bliskość Pana Jezusa, a tu obiad...zamknąłem oczy i modliłem się. W takich momentach otwiera się nasze serce. Graficznie to są promienie do środka (zamknięcie) i na zewnątrz...jak w Sercu Pana Jezusa Miłosiernego. Musiałem położyć się, bo łzy zalały oczy...nawet podeszła do mnie zdziwiona żona.
Mnie w dochodzeniu do Boga pomagało wsłuchiwanie się w napływające natchnienia i trwa do chwili obecnej. Racjonaliści negują natchnienia duchowe, ale przypuszczam, że uznają istnienie języka myśli (telepatię).
Przykłady z dnia dzisiejszego: napływa „Sokrates”, a na poczcie odbieram przysłaną książkę o tym tytule, „widzę” pożary, a pokażą je w telewizji, spotykam pana ze snu. Na ten moment przypomniała się nieobecność syna, który w ramach „buntu” pojechał samotnie do Krakowa.
Wówczas próbowałem go znaleźć „w eterze” i moja ręka wskazała na ten kierunek. O 3.00 w nocy poprosiłem Pana Jezusa, aby mu pomógł...faktycznie stał na rogatkach i czekał na okazję, aby wrócić do domu. Trafił się jadący na giełdę... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1237
Bardzo często podczas pracy w przychodni na moją duszę spływała słodycz, ale w tamtym czasie nie wiedziałem, że jest to działanie Ducha Świętego. Wtedy myślałem o jakiejś energii (od ludzi)...”och! jak dobrze, jak wielki błogi pokój i łagodność w sercu”.
Tego dnia badałem pacjenta, a w duszy czułem, że jestem w niebie: „Jezu mój! Jezu, Jezu, Jezu!" Ta łaska towarzyszyła mi latami w czasie udręk i nawału chorych, abym wytrwał, nikomu nie odmówił i dawał to, co się każdemu należy.
Po przejściu na emeryturę te doznania nigdy się nie pojawiały, bo były już niepotrzebne. Opisuję te przeżycia dla tych, którzy są w podobnej fazie nawrócenia.
Wówczas udręką były dla mnie dary wciskane przez ludzi, a dzisiaj pokusa była szczególna, bo pacjentka przyniosła szynkę w puszce! W czasie niedoborów córka obchodziła właśnie 18-lecie. Nie dałem się przełamać i wprost krzyczałem: "nie kusić...nie kusić"! W sercu pojawiły się "dwa głosy":
- Ci, co mieli będą mieli! Cóż ci da w sensie materialnym taka praca? „Nie będzie już piwka"...niby lekko kupowanego za łapówki!
- Zobacz jak dobrze jest pracować bezinteresownie! Jaki masz pokój w sumieniu. Nikt nie może cię kupić i nic ci zarzucić!
Zły nie lubi miłej Bogu bezinteresowności, a ja wiem, że to prawidłowa droga! Dlatego jestem atakowany z całą jego mocą. To pokaże późniejszy film...przysyłam walizkę pieniędzy...dwie...trzy i gość się łamie!
Napłynął obraz sierżanta MO Marka Surmacza, który walczył o prawdę i z tego powodu cierpiał. Nadal spływa niewypowiedziana słodycz...nie można tego wytłumaczyć, to trzeba przeżyć!
Otwieram J. H. Newmana „Rozmyślania i modlitwy":
„Jezu, Jezu jaka zbieżność z moimi odczuciami i sercem". Widzę, tak jak kardynał, że ubóstwo jest lepsze od bogactwa, ból od rozkoszy, wzgarda od sławy, poniżenie od zaszczytów, przeciwności od pomyślności, itd. Zawołałem tylko: "Jezu! Jezu!" i po zamknięciu oczy przeniosłem się do ubogich, opuszczonych, prześladowanych, więzionych, cierpiących, bardzo starych i słabych, itd.".
Myśl pobiegła także do prawie niewidomej pacjentki: „pana żona jest niewidoma i szuka z rana światła w oknie, ale ona musi znaleźć Prawdziwe Światło...Jezus jest przy niej stale, ale ona nie wie o tym!...ona musi Go odnaleźć!"
Masz oko, którego powieka nie zamyka się. Spojówka wysycha, to boli szczególnie rano...to bardzo boli! Wyobraź to sobie. Masz normalny wzrok...i tego nie rozumiesz. Właśnie jest u mnie taka pacjentka. Potwierdza tą mękę.
Nadal napływała niewypowiedziana słodycz oraz chęć czytania i słuchania Słowa Bożego. Włączyłem nagranie z niedzielnej Mszy św. radiowej, a tam lud śpiewał: „ześlij Boże zmiłowanie” i padają słowa „o co się modlisz to otrzymasz”. Zamknąłem oczy i wolałem w sercu „Jezu, Jezu, Jezu” i z drugim lekarzem dyżurnym słuchaliśmy pięknego kazania...
Nagły wyjazd. Kierowca przeklina. Załatwiamy zranioną i zakrwawioną pijaczkę, a ja wołam: "Maryjo Matko Boża! Niepokalana wspomóż wszystkich potrzebujących. Pomóż Maryjo".
Ponowny, daleki wyjazd...„Maryjo! Matko nasza. Panno Święta Niepokalana pomóż, pobłogosław, daj siłę w zwątpieniu, daj mocną wiarę, daj ufność i poczucie pewności, że to, co robię jest dobre...spraw, abym milczał i pocieszał otoczony dobrymi duchami, abym szedł drogą Twojego Syna Jezusa...do wyznaczonego celu!" Łzy zalały oczy...
- Chce pan ten wizerunek...to Jezus z Całunu Turyńskiego!
- Niech zostanie, bo to ochrona chorej.
W tym momencie lekko drgnęła twarz 15-letniej pacjentki. To jedyny skarb w tej ubogiej chatce! APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1227
W śnie czytałem książkę o sprawiedliwości Bożej...miała duże i wyraźne litery! Po przebudzeniu stwierdziłem, że trwa ulewa i zacząłem odmawiać „Ojcze nasz” oraz „Zdrowaś Maryjo”, a przed ponownym zaśnięciem wyraźnie usłyszałem diabelski syk z przekleństwem: „K...rrrrr...stwo Twoje"!
W obecnym stanie nie jestem już atakowany w sposób „krymski” ("na chama"), ale przy pomocy fałszu intelektualnego. Demon wie...tak jak Ministerstwo Bezpieczeństwa Własnego, że jestem wojownikiem zaprawionym i stoi za mną Moc Boża.
Opisuję to dla zdziwionych takimi przeszkodami przy modlitwach. Nie chodź z tym do żadnego psychiatry, bo dostaniesz jakieś ogłupiające leki i będziesz miał „papiery” .
Wstałem wcześniej z postanowieniem: „muszę milczeć...muszę milczeć”! Zwykły milczek bardzo dziwiłby się takim wyrzeczeniem...”to jakiś wariat”, bo ja mogę milczeć bez żadnego postanowienia!
„Pan Jezu umarł na krzyżu...za mnie...cóż oznacza za mnie?" To bardzo proste, bo gdyby Zbawiciel nie umarł na krzyżu...to dzisiaj nie znałbym prawdziwej d r o g i!
- Pani ojciec naprawdę boi się śmierci, a to oznacza przejście do lepszego świata, powrót do Jezusa...to przesiadka "do nowego samochodu" z porzuceniem wraka. Kto go straszy? Dlaczego nie przyjął Komunii św.?
- Zakochała się pani w ziemi - czas zacząć patrzeć w Niebo! Padnie pani w redlance i będzie kupa śmiechu....mówię to sinej kobiecie (67 lat) z migotaniem przedsionków budującej właśnie oborę, dojącej i obrządzającej krowy.
- Ma pan rację...dzisiaj wydoiłam „dwa cycki” i upadłam w oborze!
- Dlaczego nie przekazała pani gospodarstwa i nie pobiera renty? Przepraszam za moją brutalność, ale pozostała pani mała książeczka i różaniec!
- Dom budował pan dla syna, męczył się...ilu tak robi? Dość młody mężczyzna z trudem poruszający się po gabinecie ma łzy w oczach. Rozumiemy się, bo jego syn szuka szczęścia i raju na Zachodzie, a naszym rajem na ziemi jest dom!
- Wytypuję pana do naszych władz!
Tak też myślano o Jezusie i Jego Królestwie. Musiałem wytłumaczyć rezolutnej pani, że interesuje mnie świat nadprzyrodzony czyli Ojczyzna Niebieska. To bój duchowy o nasze zbawienie. Działacze samorządowi nie pokonają swoim działaniem szatana, bo na miejsce jednych złych przyjdą następni.
Pobiegłem do oddziału, a na korytarzu spotkałem pacjentką modlącą się z książeczki.
- Proszę podać otworzę dla pani na chybił-trafił: „Do mety dobiegam - wiary dochowam!”...taki sens jej podałem.
- Uśmiechnęliśmy się, bo 80-letniej babci bardzo się to spodobało... APEL
- 28.01.1990 (n) Niewytrwałość...
- 27.01.1990(s) My też robimy Bogu Ojcu na złość!
- 26.01.1990(pt) Jezus kontra poker...
- 25.01.1990(c) Skorpion...
- 24.01.1990(ś) Lekarz misjonarzem...
- 23.01.1990(w) Czas nocnych wędrówek...
- 22.01.1990(p Ślepy widzi więcej...
- 21.01.1990(n) ZA DUSZĘ TEŚCIA
- 20.01.1990(s) Moje błaganie Matki Bożej...
- 19.01.1990(pt) Nie pogodzisz wody z ogniem...