- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 497
Obudziłem się ze złym poczuciem, bo wczoraj trochę wypiłem, a wiem, że nie wolno. Z serca wyrwało się wołanie: "Matko moja! Matko!" Dzisiaj, gdy to przepisuję 03.07.2021 (cudownie uzdrowiony z odjęciem nałogu w 2002 r.) spotkałem znajomego alkoholika powłóczącego nogami. Ból zalał serce, bo wiem, że on nie chce tego czynić, ale musi. Nigdy nie poniżaj takich w myślach, a zawołaj do Boga o zmiłowanie nad nimi.
Po wstaniu w myślach tłumaczyłem córce jej błędy, ale zapytano mnie: "czy sam dzisiaj się przeżegnałeś?" Natychmiast to uczyniłem i to wodą św. z Lourdes!
- Och, jak ty jesteś miły Bogu...zły podsunął sidło pychy.
- Pan Jezus wybrał mnie, a to Jego łaska!
Tak odpowiedziałem szatanowi w myślach, bo nawet wypowiedzenie Imienia Zbawiciela jest łaską (opętany nie uczyni tego). Dzisiaj już wiem, że znał mój los i chciał mnie zabić. Tak czynił Stalin z tymi, którzy wiedzieli więcej i trwa to dotychczas.
Wprowadzono to także u nas i w wielu głowach czerwonych patriotów szkodzenie jest ich głównym zadaniem. Włamiesz się na czyjąś pocztę, ujawnisz wymyślone treści, a ktoś popełni samobójstwo...nie mówiąc o demolce życia.
To zbrodnicza ohyda...przecież możesz zatrzymać masarnię, zakład przetwórstwa lub chłodnię, albo wodociąg. Możesz porazić cały kraj. Zapoznałem się tym na blogu prof. Jana Hartmana, gdzie miałem nick Teista, a pozwolono na istnienie jeszcze dwóch takich. Nie wygrasz z takimi siłami ludzkimi (konfrontacją), bo szatana może pokonać tylko moc Boża.
Wróćmy do tamtego dnia, gdy w radiu samochodu Piotr Szczepanik śpiewał "Kormorany". Jakże jest wszystko pokazane, bo te ptaku rodzą się tutaj, rosną, dojrzewają i odlatują do innego raju! Serce drgnęło, bo pokazany jest czas odlotów...w naszym wypadku jest to śmierć ciała z uwolnieniem duszy. Przecież naszą prawdziwą ojczyzną jest Królestwo Niebieskie!
W pracy, pierwsza chora babcia przywitała mnie pozdrowieniem: "niech Pan Jezus ma pana w Swojej opiece", a na odejście dodała..."niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!" Odpowiedziałem: "na wieki wieków"...
Na miejscu mamy stołówkę zakładową, a to była wielka łaska, bo żona miała obiady w szkole, a dzieci w przedszkolu! Podczas oczekiwania na drugie danie napłynęło pragnienie odmówienia modlitwy...zamknąłem oczy, podparłem głowę, a moją postać wyrażał Pan Jezus Frasobliwy. To uniesienie duchowe przerwało wezwanie: "doktorze, drugie!"
- Mąż opuścił panią 15-cie lat temu...proszę zawsze witać go słowami: "dzień dobry mój mężu".
- Życzę panu szczęścia...mówi żona, tego za którego modliłem się, aby usiadł (udało się umieścić go w oddziale rehabilitacyjnym).
W momencie uzyskania łaski wiary niepotrzebne jest żadne szczęście ziemskie! Teraz w bałaganie napłynęło pragnienie modlitwy. Pragniesz wówczas być sam, jak ojcowie pustyni, co jest niezrozumiałe. Tak był też z Panem Jezusem, który uciekał nawet przed uczniami do samotności i ciszy...do bycia z Ojcem! Jak wielki dar ma dzisiaj zwykły śmiertelnik, który może kontaktować się z Trzema Osobami Trójcy Świętej, a także z Matką Bożą.
Nagle odkryłem zasadę "odwrócenia", bo to, co jest głupstwem u Boga przewyższa mądrością wszystkich ludzi, a to, co jest słabe daje nam moc (1 Kor 1, 22-25).
Na dalekim wyjeździe trafię do dziadka...z poprzedniego wieku (91 lat), a w drodze z kasety popłynie śpiew księdza Wiesława Kądzieli o duszy, która pragnie Boga. Poczułem jej uwięzienie w ciele z którego chciałbym się wyrwać! Dłonie ścisnąłem jak do modlitwie, pochyliłem głowę i tak trwałem w szumie karetki przy grającym radiu z mijającymi nas samochodami.
Dzisiaj trwają kłótnie w Sejmie. Poseł z opcji rządzącej powiedział z trybuny: "Zrozumcie, naród nas już nie chce...proszę się śmiać! Naród, naprawdę nas nie chce...nie bójcie się swojego narodu!" Te słowa można powtórzyć dzisiaj, gdy to przepisuję (03.07.2021 r.)...na konwencji PO z Donaldem Tuskiem, który wrócił na białej szkapie!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 598
W śnie doznałem poczucia wielkiej dobroci oraz wszechogarniającej miłości Pana Jezusa. Później dałem młodej dziewczynie 50 tys. To potwierdzi się, bo podjadę do UMiG i w kasie zapłacę tę sumę...kasjerce ze snu! W śnie „do przodu” można zapamiętać fakty np. przestępstwa.
Córka zaczyna studia, a przed wyjazdem nie reaguje na budzik. Wstawiłem dla niej wodę na herbatę i w ciszy modliłem się za nią z zawołaniem; „Nasza Prawdziwa Matko obejmij ją swoją opieką na jej nowej drodze życia. Zabierz jej rozum, daj jej wzrok; niech przejrzy, bo jeszcze jest zaślepiona. Proszę Cię o to, Matko!"
Podczas tego wołania napłynęło pragnienie, aby podarować jej coś na drogę; „Matko pomóż...co mam jej dać”? Myślałem o jakimś obrazku lub medaliku, ale przypomniałem sobie o krzyżyku, który kupiłem wcześniej i trzymałem na taką właśnie okazję. Podarunek opakowałem, aby robił wrażenie jakieś słodyczy, bo mogłaby go nie przyjąć i zaleciłem, aby otworzyła dopiero w akademiku.
Podczas podwiezienia na dworzec moje serce załkało; „Panie Jezu, Ty jesteś tak dobry, opiekujesz się najsłabszymi” z powtarzaniem; „Jezu Dobry, Jezu Dobry”! W świetle miłości Boga ujrzałem wszystkich ludzi słabych, a z drugiej strony gości w Mercedesach z pełnymi portfelami.
Podczas przyjęć chorych przepływają ludzkie cierpienia...
- Pacjentka otrzymała należną rentę. Teraz mówię, że zmarnowała 3-4 miesiące na złe myśli. Ile przez ten czas mogła modlić się z ofiarowaniem cierpienia!
- Widzę męczarnie pani syna, który rozwodzi się z powodu alkoholizmu, a wszystko miał i musi spać w piwnicy. Rozumiem go, ponieważ kiedyś po wypiciu było podobnie ze mną.
Nagle ujrzałem, że z tego powodu bardziej współczuję innym w podobnych opałach. Jakże chciałbym pogodzić jej syna z żoną i wspólnie radować się z Bogiem! Wielkie jest moje pragnienie prowadzenia zagubionych do Zbawiciela.
- Zawsze, gdy przychodzi do mnie ta kobieta odczuwam napływ dobrej energii w okolicy splotu słoneczny! Kilka razy czytałem o złych duchach czerpiących energię z ludzi, którzy budzili się w okropnym strachu. Tak było z lekarką jednego ze szpitali, która dla „eksperymentu” wzywała jakiegoś demona.
- Teraz proszę, aby cała rodzina (10 osób) modliła się za syna pijaka. Wówczas jeszcze nie znałem możliwości uzdrowienia z tego nałogu przez Boga Ojca. Tak się stanie ze mną po modlitwach pacjentek z zamawianiem Mszy św. w różnych sanktuariach...zostałem uzdrowiony (odjęcie nałogu). Przepisuję to 07.07.2020...alkohol nie interesuje mnie od 18 lat.
- Babcia ok. 70 lat rzewnie płakała podczas opowiadania o jej dwuletnim wnuczku, który klęka na ziemi i żegna się z trudem wymawiając słowa. Czy istnieje wrodzona religijność?
- Czas pana ojca kończy się, a szatan kieruje jego myśli ku wyleczeniu ze starości, a ma łaskę mieszkania koło kościoła. Czy może zrozumieć pan ten dar? Pragnę porozmawiać z nim, ale on - będąc między światami - chce odwrócić mnie od wiary (opętanie intelektualne)!
- Czy wie pan, że modliliśmy się za pana podczas pielgrzymki do Częstochowy?...powiedziała pani, której podarowałem wymieniane meble (dobre).
Na działce wzrok przykuła biała lilia, którą z innymi kwiatami postawiłem pod moim krzyżem. Marzy mi się taki, ale wielki i w nocy oświetlony koło naszego miasta...każdy wiedziałby gdzie jest na trasie E7!
- Tata, krzyżyk podobał się koleżankom z pokoju…po czasie powiedziała córka.
- A ty myślałaś, że jest tam czekoladka?
- Tak myślałam!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 573
Ciężko i źle jest w sercu, bo alkohol niszczy człowieka. Usiadłem na łóżku odmawiając; „Zdrowaś Mario”. W sercu odczułem bliskość Matki Prawdziwej i właśnie do Niej mam się zwracać. Co uczyniłem w drodze do pracy; „Zdrowaś Mario...do Syna Swego nas...mnie prowadź”.
Po zamyśleniu i otwarciu oczu zobaczyłem uciekającego spod nóg gołąbka! Jest to zawsze znak pokoju. Po przejściu ruchliwej ulicy ponownie kieruję się ku Matce Prawdziwej; „Tyś pod krzyżem Jego stała”.
Przypomniała się scena z wczorajszego dnia. Podczas odmawiania modlitwy za chłopca z wypadku, szukałem w myślach sceny Męki Pańskiej...nadeszła Matka pod krzyżem na którym oddał życie Jej Syn!
„Jezu, Jezu...przecież Ty oddałeś życie także za mnie - właśnie teraz widzę to wyraźnie. To była Twoja dobrowolna śmierć, która dała mi Życie Prawdziwe już tu na ziemi, bo wiem, że Ty Jesteś i jest Niebo!"
W tym czasie podbiegł do mnie jakiś duży pies i zaczął lizać mnie po rękach, a inny o złych oczach, który rzucał się na różnych ludzi...nie zaatakował mnie przy drzwi przychodni.
Podczas powrotu do domu wstąpiłem do piwiarni i w sali bezalkoholowej spotkałem pana, którego prowokacyjnie zapytałem;
- Założę się, że nie wierzy pan w istnienie szatana?
- Nie ma pan racji, bo zawsze mówię; „idź precz szatanie” i zło, które nadchodzi odpływa, bo on działa przez myśli, słowa i czyny..wierzę w Boga, Jezusa i Marię. Zrobiło mi się nieswojo, ponieważ nie spodziewałem się takiej odpowiedzi!
- Czy pan tylko tak mówi...czy wierzy naprawdę? Jednak po dyskusji, która trwała około 30 minut powiedziałem z mocą;
- Nie wierzę w przypadki...dobre moce z tamtego świata skierowały mnie do pana, bo sama wiara nie wystarczy...musi pan przystąpić do Sakramentu Pojednania (nie był u spowiedzi od 22 lat). Od tej chwilki nie będzie miał pan żadnego tłumaczenia na tamtym świecie! Pojawi się wieczny zapis wszystkiego i pokażą panu naszą rozmowę.
Kapłan skalany nie kala Eucharystii, a sprawiła to Mądrość Boża. Pan jest przedstawicielem pajęczyny ziemskiej, a ja jestem funkcjonariuszem Pana Jezusa Chrystusa!
Po wejściu do domu zły uderzył we mnie z całą siłą poprzez żonę, która biegała, krzyczała, ubliżała mi i wylała resztę alkoholu i piwo. Nic nie powiedziałem, usiadłem w ciszy pokoju oraz smutku i prosiłem Pana Jezusa o pocieszenie.
Po pewnym czasie żona weszła i pocałowała mnie w policzek. Tak radzę innym, bo tak zostałem wypróbowany. Uśmiechnąłem się, a w rubryce; „Listy do Rycerza” przeczytałem o dziewczynie, która kilka lat modliła się o dobrego męża, którego otrzymała.
Po wyjściu gości weselnych oboje padli na kolana i modlili się do Pana Jezusa! Są jednak na świecie ludzie z moich marzeń. Łzy zakręciły mi się w oczach…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 582
Na dyżurze w pogotowiu kolega, stary wyga wezwał mnie na pomoc do wypadku zostawiając mi umierającego! Tak robią sprytki nad sprytkami; zabierasz lekko chorego i uciekasz...
Polonez wbił się w prawy bok Mercedesa. Żołnierz służby zasadniczej umierał na siedzeniu kierowy z zablokowanymi nogami po stronie prawej. Jakże ja wówczas kochałem żołnierzy - podczas mojej 5-letniej pracy w jednostce wojskowej!
Pacjentowi podałem zastrzyk, wokół trwał krzyk, zatrzymywał się sznur samochodów, zaczęto rozrywać wbite w siebie samochody, a w tym czasie zapomina się o innych także śmiertelnie rannych. Wewnątrz była kobieta ze złamaną miednicą w stanie gorszym od umierającego żołnierza, a kilka rannych osób stało wokół; ten z urazem głowy, ten z ręką, a tamten z żebrami.
Biegałem między nimi i przez radiotelefon wzywałem; „straż” i karetka „R” przygotować ambulatorium. Jak wiele zależy od dyspozytorki, która źle przyjęła wezwanie...wysyłamy karetę i dalej rozmawiamy, wysyłamy dwie następne z karetką transportowa oraz prosimy o pomoc najbliższą stację.
Rozrywają bok samochodu, a ja trzymam głowę umierającego żołnierza, który słabnie w oczach, opadła mu głowa, zamgliły się oczy. W myślach wołałem; „Jezu pomóż! Jezu pomóż! Matko Prawdziwa pomóż!" Wiem, że on umrze, ale nie chcę, aby to stało się w tym miejscu...
Przybyły wezwane karetki, naprężona lina to wielkie niebezpieczeństwo. W tym czasie trwało istne piekło na ziemi, bo doszło do oberwania chmury. Udało się dojechać do ambulatorium w pogotowiu, gdzie pacjent zmarł...
Napisałem list do rodziców tego żołnierza, bo dla ludzi tak nieszczęśliwych ważny jest najmniejszy szczegół...to jakby relikwie!
Szanowni Państwo
<<Tą drogę pragnę przesłać wyrazy współczucia z powodu nagłej i niespodziewanej śmierci syna Darka. Do wypadku wyjechaliśmy natychmiast (opisałem stan jak wyżej). W momencie przybycia nie było już kontaktu z synem. Nie odpowiadał na pytania, był blady i pojękiwał, ale prawdopodobnie bólu już nie czuł.
Cała trudność polegała na wyciągnięciu go z samochodu, co umożliwiły służby techniczne, ale to trwało około 15-20 minut; rozerwanie samochodów i wyrwanie drzwi. Darkowi podałem zastrzyk w lewy biceps i trzymałem jego głowę, która opadała...umierał prawdopodobnie z powodu krwotoku z narządów wewnętrznych.
Pozostało mi wołanie o pomoc do Pana Jezusa oraz Matki Bożej! Sam bałem się podczas rozrywania boku samochodu przy pomocy naprężonej liny, ponieważ miałem straszny sen „do przodu”. W tym czasie trwała ulewa, a na pomoc czekało łącznie 7 osób!
Syna zabraliśmy do niedalekiego ambulatorium w pogotowiu i czekaliśmy na przybycie karetki „R”. W tym czasie otrzymał kroplówkę, tlen i został odessany...zmarł w ciągu 10 minut.
W smutku usiadłem w ciemności prosząc; "Panie Jezu przyjmij go. Matko Prawdziwa poprowadź go do Syna Twego”. Nie jest praktykowane wzywanie kapłana do takich zgonów. W sercu czułem, że jest to potrzebne, ale wokół jest tyle niewiary.
Kto ma to zrobić, przecież moje rola jest inna. „Jezu mój! Jezu, Panie mój, wybacz mi to”. W myślach wykonałem krzyż nad synkiem Państwa przykrytym już białym prześcieradłem. Wszyscy byliśmy smutni, bo śmierć była silniejsza>>...
Jakby na pocieszenie wezwano mnie do umierającej pacjentki z obrazem promieniującego Pana Jezusa w wieki około 10-12 lat. Wcześniej dyskutowałem z personelem o nieszczęściu śmierci nagłej. Trzeba zawsze prosić o dobrą (pojednanie z Bogiem) i godną.
To nie koniec, bo teraz pijany uderzył „fiacikiem” w Żuka. Do niego i jego rodziny powiedziałem, że; ‘Bóg dał i Bóg zabrał samochód.” W tej chwilce Pan ukazał mi moje wyczyny, bo przez wiele lat sam jeździłem po pijanemu i co najgorsze, że to może się jeszcze zdarzyć.
Takim właśnie fiacikiem odwiozłem po impresie czterech oficerów do Warszawy. W tym czasie była wielka ślizgawica, zawieja i przymrozek. To było próbowanie dobroci Boga Ojca, bowiem w drodze powrotnej wyprzedzałem samochód ciężarowy z przyczepą.
"Och, Jezu, Matko Prawdziwa dziękuję Wam za dobroć, przecież mogłem nigdy nie doczekać ziemskiego spotkania z Wami...jeszcze tutaj, na ziemi!
Fartuch zachlapany krwią, spodnie ubrudzone...to pamiątka po drugim wypadku. To zarazem był mój znajomy, były milicjant, osobiście lubiłem go...nawet kiedyś mocno popiliśmy.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 585
W 1540 roku król Zygmunt I Stary lokował na Zapiliczu miasto o nazwie Brzegi. Na 450-lecie jego powstania (24.09.1990) napisałem modlitwę. Dzisiaj, gdy opracowuję ten zapis (14.07.2020) zdziwiony słuchałem Ew (Mt 11, 20-24), gdzie Pan Jezus gromił oporne miasta z tamtego czasu.
Chodzi o to, że mieszkam w raju na ziemi z wodą głębinową, wśród lasów, gdzie codziennie jest wiele gatunków świeżego chleba i mleko prosto od krowy...jako symbol pełni obfitości. Mamy też świątynię Boga Objawionego, gdzie codziennie przybywa „resztka Pana”. Brak jest wdzięczności Bogu Ojcu, bo wydaje się, że wszystko jest dane raz na zawsze, a właśnie dzisiaj zabraknie światła w całym mieście.
Pan powiedział, że tak obdarowane miasta, gdzie dokonało się najwięcej cudów powinny nawrócić się w worze i popiele, czekają „na wyniesienie aż do nieba”.
„Matko Boża spraw, aby za Twoim wstawiennictwem
ludzie tego miasta ujrzeli, że Ty jesteś Prawdziwą Matką,
a Jezus Chrystus,Twój Syn pragnie, aby każdy do Niego przyszedł,
bo tylko On może doprowadzić do Boga Ojca!
Tylko Jezus, Twój Syn…
Spraw Pani, aby Łaska Boża spłynęła na to miasto.
Matko moja wyślij tutaj Swoje moce, ogarnij zimne serca ludzi, odmień ich umysły.
Daj Jasność Bożą, która poprowadzi ich w ciemności.
Matko moja, Ty wszystko możesz przez Syna Swego,
a Pana naszego Jezusa Chrystusa!
Matko moja, Ty pragniesz pomagać, ale tak mało ludzi prosi Ciebie,
bo wielu nie wierzy, że Jesteś.
Wybacz im to, proszę i przyjdź tutaj Matko!”...
Czy wiesz jak płynie taka modlitwa? Nie ja to mówię. Z każdą sekundą czekam na zdanie, które napłynie z Niebios i wróci do Niebios! „Jeżeli z Niebios do Niebios - to po co ta zabawa...zapytał Przeciwnik Matki?
ApeeL
- 23.09.1990(n) Pan Jezus nie rzuca słów na wiatr i nie kłamie…
- 22.09.1990(s) Poświęcenie życia dla zbawiania...
- 21.09.1990(pt) Bóg dał nam wszystko i wolną wolę...
- 20.09.1990(c) Teraz żyję dla Pana...
- 19.09.1990(ś) Jak to jest Panie Jezu...
- 18.09.1990(w) Ślepota duchowa...
- 17.09.1990(p) Żyj dla innych...
- 16.09.1990(n) Przebaczaj...
- 15.09.1990(s) Grzeszenie po otwarciu ust...
- 14.09.1990(pt) Brak naszej wdzięczności Bogu Ojcu...