Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

02.04.1991(w) Modlitwy ułożone...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 kwiecień 1991
Odsłon: 266

    Po latach i prośbach do Ducha Świętego ta modlitwa zostanie zmodyfikowana. Pozostanie tylko cz. bolesna ze śmiercią Pana Jezusa na Golgocie (św. Agonią) jest na witrynie...

        Modlitwa 1            Modlitwa 2 

                                                                                                                            APeeL

01.04.1991(w) Modlitwy jednych za drugich...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 kwiecień 1991
Odsłon: 253

  Kończy się dyżur w pogotowiu...po przebudzeniu wiedziałem, że muszę jechać do konkatedry w Radomiu...na 11. 4.0.

   Przypomniał się sen w którym pojawił się obraz papieża na tle witraża (pewne zamazanie), a po chwili Dzieciątko Jezus z otwartymi ramionami na tle Tabernakulum. Dzieciątko całe promieniujące - tego nie wyrazisz naszymi środkami.

    Po chwili Synek Boży znalazło się na ręku św. Antoniego. Jakże to pocieszający obraz, jak wielką siłę otrzymujesz na początek tego dnia, a przez to życia.

    Teraz słucham natchnień i o 6.40 wstałem do obsługi ciało, ponieważ wyśpię się później! To było słuszne, ponieważ w 5 sekund po zakończeniu toalety zostałem wysłany do nagłego zasłabnięcia.

    W czasie przejazdu modliłem się za kapłanów. Zauważyłem, że zły atakuje wówczas, gdy wołam za złych kapłanów. To jest zrozumiałe. Nawet kiedyś ktoś zapytał: "to modlisz się za najgorszych?" Nie przeszkadza, gdy modlę się za dobrych.

   Świta, czekam na ławce szpitalnej i dalej płynie błaganie do Boga Ojca. Dodatkowo przeczytałem słowa Matki Bożej do mnie: "otwórz serce, proś Boga, a ja będę modliła się za ciebie."

   Z radością jedziemy z żoną do kościoła, ale rozbolał ją brzuch! Nastąpiło wielkie rozproszenie z potrzebą wyjścia z kościoła. "Jezu! Jezu! Każda chwilka naszego życia jest darem...jakże jesteśmy słabi."

   Zbyt dużo ludzi, kapłan żąda głośnej modlitwy, nawet gestykuluje - ot nędza ludzka! Podszedłem bliżej: jest Dzieciątko na ręku NMPanny i św. Antoni (ze snu). Nagle cały kościół modlił się: "za tych, co opiekują się chorymi" - czyli także za mnie!

    Wołanie z rozpędu będzie trwało jeszcze jutro, a właśnie zakończę układanie mojej modlitwy (skan próbnych egzemplarzy jest 02.04.1991). W filmie dokumentalnym trafię na obraz pustyni z karawaną i pogodnymi ludźmi...jeden z nich będzie modlił się na piasku.

   Teraz czas "luzu": szampan, obiad, sen, spacer w lasku brzozowym z pięknie śpiewającym skowronkiem, a ja w myślach "krzyczałem": "Dobry Jest Bóg Ojciec i Pan Jezus."

   Wszyscy śpią, popijam "Poloneza" i czytam "Gazetę wyborczą", a w tym czasie napływa zapytanie: dlaczego nie czytasz o Jezusie? To prawda - wszystko co nie jest o Jezusie to ziemia!"

   Panie Jezu wspomóż wszystkich p i j ą c y c h...daj im opamiętanie, pomóż w ich słabości i daj siłę do przetrwania, ukaż im jasność sytuacji, zabierz pokusy, odsuń złe chęci...nie pozwól bić żon i poniżać rodzin! Spraw Jezu mój, aby każdy alkoholik ochłonął i zobaczył, że Jesteś!"

   To wołanie sprawi moje otrzeźwienie, bo ja nie jestem alkoholikiem (tylko pijącym). Żona wstała i w złości rzuciła "moimi papierami"! Uśmiechnąłem się i wsunąłem pod kołdrę...

                                                                                                  APeeL

 

 

31.03.1991(n) Mój Przyjaciel...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 marzec 1991
Odsłon: 259

 

    6.20 - biją dzwony (procesja rezurekcyjna. Przeżegnałem się. Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu. Włączyłem magnetofon, gdzie padają słowa Micińskiego: "nazwałeś mnie synem i przyrzekłeś Wieczne Obcowanie...nakarmiłeś Swym Ciałem, napoiłeś Winem, teraz z ziemi zrobiłeś wygnanie".

     "Ojcze Przedwieczny proszę Cię o Pokój dla tego miasta, tych domów i ludzi. Proszę Cię o Pokój dla serc tych ludzi z którymi się stykam...niech płynie przez mnie pokój, niech ustąpi z mojego serca nienawiść".

    Trzymałem głowę w dłoniach i wołałem: "dla Jego Bolesnej Męki", ale już muszę badać pacjentkę. W tym kontakcie myślę jak piękny jest człowiek - czuję, że ona myśli podobnie. Dzisiaj czytam pismo przysłania z Medjugorje.

    Jakże bliski sercu stał się kapłan Tomislav Vlaśić - czujemy i myślimy podobnie. Chwilkami napada mnie tęsknota za Jezusem: "Jezu mój. Słowo Twoje nigdy się nie zmienia...Słowo Twoje to dar dla mnie...Jezu, Jezu, Jezu".

    W rękę wpadło pismo młodzieżowe (konkurs "Mój przyjaciel") teraz zrealizowałem myśl, aby napisać o Jezusie, moim Przyjacielu...udało się nawet wysłać (poniżej).

     "Moim Przyjacielem jest Pan Jezus...przyszedł do mnie Sam, kilka lat temu - tak jak do Pawła z Tarsu. Jezus "był moim Przyjacielem z a w s z e, ale ja o Nim nie wiedziałem...żyłem tak jak każdy...tak jak wy z TIK-u...tak, jak wasi młodzi czytelnicy.

   Ja wiem, jak przebiega takie normalne życie - większość z nich nie wie, jak dobrze jest żyć z Jedynym Prawdziwym Przyjacielem, z Panem Jezusem. Teraz spróbuję w ludzkim języku wyrazić tę "Ostatni a Miłość". Pan Jezus zawsze ma czas i zawsze jest przy mnie, gdy Go potrzebuję - Jego obecność oznacza Pokój serca, Radość, Cichość, Cierpliwość. Tego nie można opisać - musisz sam przeżyć.

    Jakim językiem wyrazisz pierwszą miłość? Jakim? Nie mogę opisać stanu serca objętego Pokojem Jezusa - brak słów. To, co uzyskujemy w drodze kontemplacji, lekami, alkoholem, narkotykami - nędzne karykatury prawdziwego Serca. Jezus nigdy na zawodzi...nie nudzi i nie daje przesytu (największa miłość ziemska nuży, wymaga okresowej rozłąki).

   Jego nagłe przyjście zawsze oznacza miłe zaskoczenie - wówczas stajesz się malutki, cichutki i zadowoli cię wszystko. Mój Prawdziwy Przyjaciel ma jedną "wadę" - prosi o niesienie z Nim Krzyża, a to trzeba zamilknąć, a to nie pokazać swojej wyższości i mądrości...tu da obowiązek...tam skieruje do potrzebującego...nagle da nam kłopoty i czeka, abyśmy poprosili Go o pomoc i patrzy, co uczynimy w nieszczęściu...każdemu otwiera oczy na ziemską przemoc, niesprawiedliwość, biedę, chorobę, opuszczenie, poniżenie i bada wspólną z Nim przyjaźń.

   Teraz pozwolił nas zezłościć i z czułością obserwuje naszą reakcję...to nie ma końca. W sercu zaczynam się skarżyć i złościć - wówczas woła do mnie: "patrz na przebieg Mojej Męki...czy krzyczałem? Czy złorzeczyłem? Czy się szarpałem? Co mówiłem...wszystko zapisano!"

   Nie będę dalej pisał - Jezus nie lubi paplaniny. Zapyta ktoś - jak zostać przyjacielem Jezusa? To bardzo proste. W chwili smutku, opuszczenia, choroby lub nieszczęścia zawołaj: "Panie Jezu zostań moim Przyjacielem"! Od tej chwilki nic nie rób - czekaj. Jezus przyjdzie i da ci znak! To samo można uczynić w radości - mało ludzi zadowolonych z życia zwraca z taką prośbą. To zarazem wyjaśnia sens cierpienia. Taką prośbą sprawisz radość Panu Jezusowi...

                                                                                                                              APeeL

30.03.1991(s) Jestem w Raju...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 marzec 1991
Odsłon: 248

 

    Żona jest już na Rezurekcji, a ja "ujrzałem" moją modlitwę przebłagalną o którą prosiłem. Tę modlitwę można odmawiać także podczas adoracji nocnej.

    Andre Frossardowi zadano pytanie: co to jest wiara? Teraz ja zadaję sobie to pytanie. Wiara to miłosny zalew serca spływający od Boga! Zarazem jest to pogodzenie się z Wolą Stwórcy i radość Jej wypełniania.

   To przynosi Wolność Prawdziwą, poczucie Bożej Prawdy i Sprawiedliwości, Równości...przy tym wszystkim małość ziemska, poznanie naszej nicości, służenie innym aż do oddania życia, to delikatność, cichość, cierpliwość,to....czy mam dalej pisać o Bogu...o Jezusie, który to wszystko pokazał!? Gdy Ojciec zawoła wszystko staje się jasne.

    Wczoraj byłem sierotą (pragnąłem Ojca i Syna) - czy zauważyłeś jak sieroty pięknie mówią o swoich rodzicach! Jak do nich tęsknią! Nawet, do złych ziemskich rodziców. Dzisiaj mam wielką moc do pracy.

   Podczas wyjeżdżania z garażu zauważyłem książkę "Dzieła" Jana od Krzyża. Napływa natchnienie "weź". W gabinecie otworzyłem i płyną słowa do mnie, że odkrycie łaski Bożej daje wielką radość - trzeba się tym cieszyć i wskazywać innym na istnienie tej łaski.

- Choroba to wielka łaska Boża...Stwórca daje panu znaki, budzi pana. 

    Około 11.00...stała się cisza, napłynęło pragnienie modlitwy "och, Jezu mój" - nie się iść do domu. Tak wielkie napełnienie mocą i miłością, że czuję w tym momencie siłę Mojżesza, który prowadził lud. Jakże chciałbym prowadzić taki lud, ale cóż...tylko uśmiechy.

- Bardzo ładnie, że sprzątacie teren wokół przychodni...a wasze dusze?

    Wiem, że wielu z nich jest rozłączonych z Bogiem, nie chcą i nie uznają Jezusa i wszystko oprócz ziemi jest im całkowicie obojętne. Tylko Jezus może sprawić, że się przebudzą...nawet przed śmiercią! "Wiem Jezu jak cierpisz z tego powodu! Chętnie oddałbym część mojej wiary tak zagubionym!"

    W momencie rozpoczęcia odmawiania modlitwy przebłagalnej wkroczyła salowa "patriotka" i prawie wygoniła mnie z przychodni! Zostałem sam i mogę stanowić jakieś zagrożenie dla mojej ojczyzny.

    Tak chciałbym znaleźć się w jakiejś ciemnicy i tam odmawiać modlitwę przebłagalną, ale zły pracuje...sprawił całą masę ważnych spraw. Podczas wypalania działki pomyślałem o delikatności Jezusa, a diabeł podsuwa, że zasuszył drzewo, które nie dawało owoców.

   Tak jest Bestia zatroskana, a to była nauka duchowa. Zarazem radość zalała serce podczas śpiewu Macieja Zębatego: "Alleluja" o zmartwychwstaniu Zbawiciela z pragnieniem Eucharystii! Jeszcze Gintrowski: "jesteś w Raju". "To prawda, bo ja już uczestniczę w życiu nadprzyrodzonym. "Królestwo Boże jest w nas".

    Teraz trwa nabożeństwo, cały kościół ludzi, cisza, oczekiwanie...siedzę i pojękuje "Jezu. Jezu...Ty wiesz, że jestem. Przypomniał się list, a łzy popłynęły na ziemię.

    Jestem zły na siebie, że właśnie dzisiaj nie odparłem pokusy przyjęcia "wdzięczności" od pacjenta i nie oddałem całego dnia Jezusowi. Trwa obrządek, ale mało jest momentów prawdziwej łączności z Bogiem...zbyt głośno, zbyt jasno...nic nie dają "popisy śpiewacze" kapłana (powinien mówić półgłosem do mikrofonu). Nie mają też mocy duchowej czytania ze Starego Testamentu.

    "Przyjmij Św. Hostię za żołnierzy" - nagle odczułem, że moje serce to jakiś nieogarniony krater, otwarty szyb, który może przyjąć wiele innych serc. To łaska Boga Ojca ukazanie mi Jego wszechogarniającej miłości. "Panie Jezu obejmij ich moim miłosiernym sercem...daj im wiarę, ufność, Światło: temu, temu i tamtemu!"

    Teraz zrozumiałem jak wielką "przepaścią" jest Miłosierne Serce Jezusa i jak wielkie są Jego cierpienia lud śpiewa "Zmartwychwstał Pan" (na głosy z chórem), a łzy lecą na ziemię, nie mogę otworzyć oczu.

    Wyszedłem na modlitwę, cicho na ulicach, pełnia księżyca, nawet mam strach (psy)! Zacząłem wołać za żołnierzy, a także za chrześcijan rozszarpywanych na rzymskich arenach.

    "Jezu, Boże Ojcze, Matko Miłosierdzia proszę o łaskę dla dusz tych męczenników, którzy w czasie męki zwątpili i złorzeczyli Bogu. Jezu mój! Proszę Cię o Miłosierdzie dla nich...przecież jesteśmy słabi, tak mało było wówczas wiadomości i komunikacji międzyludzkiej. Jezu proszę Cię o Miłosierdzie dla nich".

    Nagle ujrzałem areny z wygłodniałymi lwami, które podchodzą do ludzi i wyrywają im ramiona z walkę niektórych..uderzenia pazurów zwierzęcych. Po zapaleniu lampek pod krzyżem wielka radość zalała serce.

   Teraz wiem, że jestem szykowany do męczeńskiej śmierci...jakiej? Czy chciałbym umrzeć normalnie? Czy za Jezusa? Męczennicy chrześcijańscy byli, są i będą! Co Jezus naznaczył przyjmę. Stwórca nie da mi nic więcej, niż to co będę mógł znieść.

     Prawie pierwsza godzina, a ja nie mogę znaleźć ukojenia. Co dzisiaj czują ludzie? Dlaczego nie czuwają? Dlaczego nie spędzają tej nocy na modlitwach i prośbach? 

                                                                                                                      APeeL

 

29.03.1991(pt) Najpiękniejszy dzień roku...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 marzec 1991
Odsłon: 269

    Po wstaniu przeżegnałem się i zacząłem adorację na tle adagia g-moll Tomaso Albinioniego. Powaga i pokój zalały serce...tak powinien zaczynać się ten dzień. Demon wiedział, że dzisiaj moją duszę ogarnie tęskna miłość za Panem Jezusem i skusił mnie do bezcelowego krążenia po mieście.

    Zacząłem odmawiać modlitwę przebłagalną...prawie wołałem do Stwórcy: "Panie obejmij to miasto Swoją Opieką, a szczególną troską tych, których kierują ku mnie." Popłynie też koronka do Miłosierdzia Bożego...

   Żona płacze, bo córka złośliwie najadła się kaszanki, a syn kłócił się o jedzenie...no cóż dzisiaj można jeść 3 razy, raz do syta. Zaleć to głodującym w Afryce! Na ten czas popłynie Droga Krzyżowa z Górki Klasztornej (przedstawienie z osobą Pana Jezusa)...łzy zalały oczy podczas odmawiania przez lud "Ojcze nasz". Jak wielką moc ma Słowo Boże.

    Serce przeszyła tęskna miłość za Panem Jezusem. Wyszedłem, bo nie potrafię modlić się w domu i tak już zostanie. Po wejściu do samochodu popłakałem się podczas słuchania kantaty z radia...pojękiwałem tylko powtarzając: "Jezu...Jezu...Jezu", a łzy płynęły po twarzy. Nic na świecie nie może ukoić tego głodu, tylko Eucharystia! Niewierzący nie zrozumie tego, bo oceni wszystko zewnętrznie.

   Pojechałem do odległego kościoła w Jedlińsku pw. Apostoła Piotra i Andrzeja (blisko Radomia) - już samo wejście tam dało ukojenie. Tak tu dobrze, cicho, przywitała mnie Figura Matki Bożej oraz Pan Jezus Miłosierny! Przy wyjściu były dwie szufladki: "dawać" i "brać"! Całe nasze życie tak przebiega - branie i dawanie!

    W samochodzie odczułem, że swoją miłością objąłem tę okolicę...jakbym wziął ją pod ochronę! Teraz uświadomiłem sobie, że Pan Jezus takim uczuciem obejmował cały świat, a Bóg Ojciec czyni to obecnie Swoją wszechogarniająca miłością! "Panie Jezu obejmij Swoją ochroną te strony...te miejsca, gdzie przebywałem i przebywam!"

    W kościele Bernardynów w Radomiu było pełno młodzieży oczekującej na spowiedź. Upadłem na kolana w kąciku adoracji Monstrancji, gdzie tykał zegar (upływający czas): "Jezu mój". Teraz kościół Garnizonowy św. Stanisława w Radomiu: "Panie Jezu dziękuję Ci za ten dar". Nie wyrażę moich odczuć, nigdy nie miałem tak wielkiej radości.

   Teraz katedra Opieki NMP w Radomiu, gdzie w ołtarzu był Jezus z Sercem i Jezus Miłosierny. "Spraw Panie Jezu, abym Cię nigdy nie opuścił." Obok kościoła był kiosk ze zdjęciami nagich dziewczyn...poprosiłem starszą panią, aby schowała pisma. Odchodząc pogroziłem jej palcem mówiąc: "od tego momentu będzie pani odpowiadała!"

   Podczas przejścia przez park serce łkało, a dusza wołała: "Jezu, Panie mój, Serca Przewodniku, Zbawco Serdeczny, mój Panie i Królu! Jak mam Cię nazwać, Jezu? Ja umiłować Cię i jak Ci wszystko wynagrodzić"?

   W ostatnim kościele siedziałem w ławeczce i z napięcia drzemałem...nagle tęsknota ustąpiła. Podczas powrotu (30 km) wstąpiłem do parafii św. Franciszka z Asyżu w Wielogórze, aby przyjąć Eucharystię. Nawet trafiłem na czas słów kapłana: "Moje Drogi nie są waszymi drogami." Tak, bo Droga Pana prowadzi do Zbawienia...z tego wygnania do Raju! To jest Tajemnica - ja zostałem zawołany...czuję ten powrót ze zesłania!

    Usiadłem na ławeczce, wielki znicz daje migające światło, lud śpiewa: "Św. Boże. Św. Mocny. Św. a Nieśmiertelny", a ja w oczekiwaniu na św. Hostię zrozumiałem, że po zabranie tego daru Stwórcy mojej życie nie miałoby żadnego sensu...oznaczałoby śmierć duchową!

   Napłynęła też pewność, że Kościoła Jezusa nic nie p o k o n a! Tacy jak ja będą stale powoływani. "Ziemianin" nie ma naszej mocy...nie może oddać dobrowolnie życia i to w męczarniach! Po zjednaniu z Panem Jezusem moja tęsknota i smutek zamieniły się w Prawdziwą Radość!

  W drodze powrotnej zatrzymałem się przy bliźnim z uszkodzonym "Starem"...zabrałem go, nie znaleźliśmy mechanika, wróciliśmy do samochodu. On próbował go reperować, a ja cały czas wołałem: "Jezu pomóż! Matko pomóż...przyślij zastęp aniołów i pomóż!"

    Zapalił, próbuje mi płacić, a ja podarowałem mu lampkę akumulatorową (miałem dwie)...rozstaliśmy się jak bracia! Powiedziałem mu, że pomógł mu Pan Jezus! "Proszę zapalić lampki na krzyżu przy parkingu...zawsze będzie pan to miejsce sobie przypominał! Ja nie wierzę w przypadki - właśnie tutaj mieliśmy się spotkać"!

- Czy w tym miejscu kogoś rozstrzelili?

- Nie, dzisiaj jest Wielki Piątek...to Jezus na krzyżu!

                                                                                                          APeeL

 

  1. 28.03.1991(c) Dobry jest Pan...
  2. 27.03.1991(ś) Straty...
  3. 26.03.1991(w) Radość gołąbki wijącej gniazdo...
  4. 25.03.1991(p) Tylko u Ciebie, Jezu jest cisza...
  5. 24.03.1991(n) Z Matka codziennie bliżej Jezusa...
  6. 23.03.1991(s) Za podżegaczy wojennych
  7. 22.03.1991(pt) Apostoł Andrzej...
  8. 21.03.1991 Stworzenie nie zadowoli...
  9. 20.03.1991(ś) Różaniec z Drogą Krzyżową...
  10. 19.03.1991(w) Za judaszów...

Strona 2126 z 2323

  • 2121
  • 2122
  • 2123
  • 2124
  • 2125
  • 2126
  • 2127
  • 2128
  • 2129
  • 2130

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 169  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?