Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

11.09.1991(ś) Bój to jest mój...nie ostatni

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 11 wrzesień 1991
Odsłon: 627

 

    Po odmówieniu "Ojcze nasz" napłynęło polecenie, abym do pracy wyszedł wcześniej; „nie rozpraszaj się i zabierz wodę święconą". W drodze odmawiałem cz. radosną różańca...chwilami musiałem zamykać oczy, bo wprost zostałem "przeniesiony" do Świątyni Jerozolimskiej, gdzie wnoszono małego Jezuska!

    Teraz płacze u mnie matka biedna kobieta, której córka – po ciężkim wypadku - znalazła się w szpitalu. Proszę ją, aby córka ten czas poświęciły na modlitwy i ofiarowała cierpienie na ręce Matki Bożej. Przekazałem jej modlitwy św. Brygidy i wręczyłem pieniądze.

   Wszystko dzisiaj płynie podejrzanie...bardzo spokojnie i jest mało ludzi. Czy zły działa podobnie jak mafia?...gdy spodziewasz się ich, nigdy ich nie spotkasz! Tak działa też władza wciąż okupacyjna. Jestem czujny i na ten numer nie idę...spokojnie czekam na atak.

    Jakby na potwierdzenie tego pojawiła się żona pacjenta, który zawsze na szyi ma Różaniec! Sam sobie nie wierzę, bo prawie każdemu radzę kierowanie się ku Matce Jezusa. Nic nie przyjąłem od ludzi, a kawę wręczyłem staruszkowi. Pocieszałem z całej siły, tego który nie ma ręki, że będzie ją miał, a matce - zniewolonej ciężką chorobą dziewczynki - radziłem uciekanie się do Matki i proszenie o prowadzenie w tym cierpieniu.

   Zbliża się koniec pracy (około 14.00), serce zalewa pokój...nawet pomyślałem, aby z wizyty - przed dyżurem w pogotowiu - wstąpić do domu. Nagle nastąpiło uderzenie, bo ciągu 5-10 minut;

- wniesiono dziecko z twarzą zalaną wrzątkiem, a nie było już chirurga (w gabinecie obok)

- wniesiono zemdloną kobietę

- wpadł obcy po ruskim spirytusie

- napastowała mnie zdenerwowana nauczycielka

- natomiast miła pani poprosiła o powtórkę leków

- "ja tylko z jednym zapytaniem"

- badanie na kierowcę

- druga mdlejąca, ale z anginą w ciąży.

   Wszystkie przypadki spokojnie załatwiłem i nawet miałem czas na rady; "przed ciążą trzeba prosić Matkę o prowadzenie - nie będzie takich chorób.”

    W pogotowiu wyświęciłem pokój lekarza dyżurnego...w poczuciu, że to koniec próby. Po dwóch wyjazdach padłem i spałem jak zabity. Trochę dyskusji z kolegą z modlitwą za niego. Na ostatnim wyjeździe trafiłem do chorego z Matką Boską Częstochowską, któremu zaleciłem modlitwę do naszej Królowej z prośbą o rzucenie palenia!                                       

                                                                                                                                  APeeL

10.09.1991(w) Bądź Mateczko ze mną...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 wrzesień 1991
Odsłon: 656

   Wybija północ, a my pędzimy z zakrwawionym pijaczkiem. W uszach brzmią mi słowa; "mądry chłop, a pije głupią wódkę!" Wraz z gongiem powtarzam; "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus...niech będzie pochwalona Maryja!” Teraz wołam; "Boże Ojcze przepraszam Cię, że nie jestem takim jakim pragniesz, abym był!" 

    Nagle w serce wstąpiła radość i dobro, a to sprawiło odmawianie modlitw za następny dzień. W szpitalu krzyczą na pijaczka, który zaczął rwać się bicia, a także na nas.

  • Pani doktór...zwraca się do pielęgniarki mój "chory".

  • Proszę mnie nie wyzywać!

   Kolega lekarz też ma pretensję, ale uciekłem na korytarz, a Zły dodatkowo mamił mnie zalecania się tej dość efektownej pani, ale okropnie zgryźliwej i wszystko widząca w krzywym zwierciadle! Jaką duszę ma taka dziewczyna? Nie mogę tego ogarnąć! 

    Czas wytchnienia; „Panie Jezu przyjmij moją duszę w czasie snu”...nagle poza mną (od Anioła?) płyną jakieś modlitwy, których nie zapamiętasz! Tuż po przebudzeniu poprosiłem; „Mateczko moja spraw, abym dzisiaj czuł, że Jesteś ze mną...bądź ze mną!...Ojcze nasz”.

   Z kalendarza w gabinecie przychodni spojrzała informacje, że to dzień MB Bolesnej i Imię Maryja, a w sercu pojawił się ucisk. Płyną rady duchowe;

- dla całkowicie zdrowej, wierzącej staruszki gonionej przez demona po lekarzach

- innej, pełnej kwasu do brata, też wierzącej...zalecam, aby w najbliższy piątek przyjęła w jego intencji Eucharystię

- działaczowi społecznemu na każdym froncie zalecam porzucenie spraw ziemskich!

- podczas badania małżeństwa staruszków napłynęło natchnienie; "mów im, proszę mów” - czy to było od zmarłego -  po wypadku syna ateisty?

    Naprawdę nie wiem od czego mam zacząć, ale zapytałem; jaka jest wasza parafia? Po chwilce zaleciłem, aby za syna ofiarowali Msze św. z Eucharystią i modlitwy zamiast rozpaczania.

- palącemu sugeruję porzucenie nałogu w łączności z Matką Bolesną: "Matko, Ty byłaś podczas zamęczenia Syna i w tej intencji rzucam palenie!"

    Chwilami napływała radość i pokój...prawie chciało się krzyczeć. W kwiaciarni podarowano mi kwiaty dla żony, a ja wiem, że to od Matki Bożej. Ten dar powtórzy się na działkach. W domu chwyciłem twarz w dłonie i tak popłynie modlitwa przebłagalna...

   Podczas kolacji z dwoma kieliszkami alkoholu z serca wyrwało się; „Jezu jak mi to smakuje!” Łzy zalały oczy, wszystko odstawiłem, uciekłem i zalany łzami odmówiłem całą cz. bolesną różańca w intencji nadużywających Darów Boga.

   W czasie odmawiania modlitwy napłynęło natchnienie, abym jutro – w jakiejś intencji – przyjął kuszenia Szatana. Wierz mi, że boję się i nie odpowiedziałem na to zawołanie! Dodatkowo zalecono, aby dla ochrony nie pić już alkoholu. Czy podobna sytuacja nie dotyczy ludzi w momencie śmierci, bo część ich w "pełnej świadomości" odrzuca pomoc Bożą!

   Nie posłuchałem ostrzeżenia; najadłem się i wszystko wypiłem, a z Biblii popłyną słowa; "Fałszywy i prawdziwy post", gdzie z Księgi Izajasza Pan powie do mnie; "nie pościsz tak jak się pości, przecież nie istotna jest północ! Czy tobie podobałby się taki post, gdy na sekundę przed jego rozpoczęciem poszczący objadł się! Czyń tak, jak czuje twoje serce...tak, aby to podobało się tobie i Mnie!"

   To wielka prawda, bo post to także uniknięcie "szyderczego pokazywania palcem" i zaprzestanie "bezecnego mówienia". Zostałem powalony na kolana z zawołaniem; „Matko bądź ze mną...Matko bądź ze mną...Matko przyjmuję walkę z szatanem w dniu jutrzejszym - w czasie trwania postu...na Twoją prośbę i w intencji jakiej zechcesz!" Wybiła północ... 

    Nagle ze strachu wytrzeźwiałem i zrozumiałem powagę sytuacji. Teraz chodzę cichutko, tak jak człowiek, który czeka na nadejście mordercy. W modlitwie poprosiłem o pozostawienie w pokoju mojej rodziny. Czekam na prowadzenie w przygotowaniu do boju;

1.  „weź wodę święconą!”

    Przeżegnałem pomieszczenia mieszkalne i w tym czasie prosiłem Faustynkę o pomoc; "W Imię Ojca, Syna i Ducha Św.!"

2. "trzymaj się wody święconej" - wyjąłem Różaniec

3.  „zanurz Różaniec w tej wodzie" - zanurzyłem Różaniec w wodzie św. od s. Faustyny

4. "załóż Różaniec na szyję" - wykonałem to i poczułem się bezpieczny!

    Nie wiem co to wszystko oznacza? Czy ja mam być przewodnikiem duchowym dla innych? Naprawdę poczułem się bezpieczny! Do czego to porównać? Przechodzisz pierwszy raz przez granicę obcego państwa, udało się. Teraz napływa ostrzeżenie; mam nie dyskutować z kolegą lekarzem, który interesuje się duchowością...

    Nagle zerwał się Różaniec i musiałem go reperować! Czy to było przypadkowe?

                                                                                                                         APeeL

09.09.1991(p) Piękno ludzkich dusz...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 wrzesień 1991
Odsłon: 488

    Już podczas budzenia zaczyna się bój duchowy. Oto napłynęły piękne obrazy figur i obrazów Matki Bożej...jedna z nich z Dzieciątkiem oświetlonym delikatnym światłem, którego nie ma na ziemi! Teraz widzę delikatny rysunek Oblicza - w poczuciu Chrystusa, który pokryty jest słowami modlitw.

   Nagle obok pojawiła się okropna twarz, która w błyskach ulega straszliwemu zeszpeceniu...nikt nie wytrzyma wyglądu diabła! Podczas przejazdu do pracy zawołałem ze łzami w oczach; „Tobie Matko Stwórca dał łaskę urodzenia Pana Jezusa, naszego Zbawiciela”.

   Nieoczekiwanie napływają pacjentki "różańcowe”. Ciężko chora opowiada z przejęciem jaką radość daje jej figura Matki Bożej koło naszego bloku. Przecież to są słowa wyrwane z mojego serca! I smutek, ponieważ z jednego bloku (złorzeczono), bo zebrano tylko 200 tys. przy koszcie 7 ml zł.

  Radość dodatkowa, bo będę mógł uczestniczyć w finansowaniu już postawionej figury MB Niepokalanej. A tak marzyłem o postawieniu kapliczki! Bóg daje mi wszystko o czym marzę (zgodne z Jego Wolą)! Teraz z serca radzę różnym ludziom;

- temu, aby szybko wziął ślub kościelny ze względu na możliwość śmierci z niemożliwością przyjmowania Eucharystii!

- tej wyjaśniam demonizm wyjazdu ojca w celu zarabiania pieniędzy dla dobra dzieci!

- innej zalecam kierowanie się do Matki

- a ostatniemu przekazywanie swoich kłopotów Matce z rzuceniem w tym czasie palenia!

   Praca przeciąga się - nie mogę wyjechać pogotowiem i następuje zmiana kolejki! Chwilka ciszy, napada senność, ale kolega ma słowotok i męczy mnie. Z opresji wybawia mnie daleki wyjazd. Wypada modlitwa przebłagalna za braci odłączonych. Dzisiaj rano czytałem wzmiankę o kalwinistach (mają własną świątynię z 5 tysiącami wiernych!).

  W sekundowych błyskach przepływają także; luteranie, kolega-lekarz z Kościoła Zielonoświątkowego, właśnie byłem na wizycie u pani ze św. Jehowy. Popłynie modlitwa w ich intencji.

   Przez zmianę kolejki wyjazdowej zostałem skierowany do małżeństwa staruszków nad grobem. Dziadek (85 lat) chodził po mieszkaniu, a babcia leżała na łóżku pod wielkim obrazem Matki Prawdziwej. Nie wierzyłem własnym oczom, bo były całkowicie podobne! To ludzie wierzący...nawet kapłan przyjeżdża do nich z Komunią Św. ale śmierć dla nich to grób!

    Pocieszam ich, wyjaśniam i proszę, aby nigdy w ten sposób nie myśleli, bo „śmierć to powrót do Boga Ojca!" Dziadek zaciągał się papierosem kiwając głową. Zauważyłem, że trafiłem w ich serca! Babcia powiedziała; „nie widzieliśmy jeszcze takiego doktora!”

    Podczas powrotu z radością odmawiałem Różaniec Pana Jezusa, a zły przedrzeźniał mnie, bo zamiast; „Bóg się rodzi”..."Żyd się rodzi!” Czuję, że ma zadowolenie z szyderstwa, a mnie samemu chce się śmiać! Przypuszczam, że Pan Jezus też się uśmiecha...przywołałem Jego Postać i ponownie mogłem odmawiać modlitwę.

   Zdziwisz się, ale dzisiaj (04.12.2019), gdy miałem przepisać ten dzień Szatan zmarnował mi trzy godziny, aby odciągnąć, a nawet uniemożliwić edycję tych dni. Dobrze, że poprosiłem o pomoc Ducha Świętego!

    O 18.00 przypomniałem sobie, że właśnie o tej porze Pan Jezus zakończył swojej życie. Łzy zalały oczy, a po powrocie do gabinetu...stała się cisza, odmawiałem różaniec i koronkę do Matki Bożej Miłosierdzia, gdzie były słowa; „broń nas od nieprzyjaciół i przyjmij w godzinę śmierci...uproś Miłosierdzie u Swego Syna. Twoje Serce pragnie nas obdarzać...spraw, abym nosił w sercu obraz Serca Twego Syna.”

   Teraz w ciemności, oparty o pień drzewa zacząłem cz. bolesną różańca, a na dalekim wyjeździe -  w wiejskiej chacie - trafiłem na kalendarz z wizerunkiem Pana Jezusa Poniżonego!. Wyraźnie ujrzałem prowadzenie i Dobroć Boga Ojca!

   Zapytałem pochylonego dziadka czy odmawia Różaniec, ale spotykał mnie śmiech ze słowami, że to jest „dla babek”. Wróciłem do karetki i nagle ujrzałem piękno brzydoty z odwróceniem wszystkiego, bo nasza Dobra Matka jest przy takich bezradnych staruszkach, przestraszonych, opuszczonych, krzywo chodzących i wyśmiewanych.

   Jak wielkie piękno jest w ciężko chorych, słabych, złamanych na duchu, ułomnych...nawet śmierdzących i brudnych! Matka jest przy nich, bo liczą się tylko ich dusze. Ciało jako opakowanie odpadnie! Przecież znamy to z życia; piękne opakowanie może oszukiwać.

   Pod szpitalem jeszcze raz napłynął obraz piękna dusz ludzkich, których wartości nie da się określić! Wielkim sukcesem Szatana jest fakt, że nawet w Kościele Pana Jezusa nie mówi się o duszy i Życiu Prawdziwym, a niewielu wierzy w rzeczywistość nadprzyrodzoną...

                                                                                                                               APeeL

08.09.1991(n) ZA ZIEMSKIE SIEROTY…

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 wrzesień 1991
Odsłon: 590

    Na kończącym się dyżurze w pogotowiu zrywają (5.00) do straszliwego wypadku; samochód ściął słup linii elektrycznej. Po drodze płynie modlitwa różańcowa, bo dzisiaj jest dzień Narodzin Matki Pana Jezusa. Napływa Joachim...Anna...wędrujący obraz Matki Boskiej Częstochowskiej...właśnie wnoszą go do mojego mieszkania! Łzy zakręciły się w oczach.

   Z trudem wydobywamy z samochodu połamaną dziewczynę, a obok samochodu leży pijany i trzęsie się z zimna (tylko 4 stopnie C.). Ponieważ uciekłem od pierwszej chwilki tego dnia do Matki Bożej...wszystko układa się dobrze. Ruszamy z chorymi, zawiadamiam policję ("hieny” wg Szatana).

   Teraz w świetny sposób przeszkadza mi w modlitwie. Wczoraj przyniosłem do pracy zdjęcie Stalina z Bierutem. Wódź w pięknym białym mundurze („ojciec" ludu) i teraz ten obraz wpuszcza w myśli, a to wyklucza nawet wypowiedzenie; „Zdrowaś Maryjo”!

    Próbuję na różne strony, ale to przypomina przyklejenie plastra na czoło przy zawiązanych rękach!  Szatanowi pomaga sanitariusz, bo będzie okazja popatrzeć na pięknie zbudowaną pacjentkę. Zważ na moje męki duchowe. Z całą mocą przyzywałem w myślach wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego z wypływającymi z Jego Serca promieniami. Wierzę, że „ojciec narodu” przebywający w Czeluściach spłonie dodatkowo w moich myślach...nawet widzę jego zwęglony kawałek.

   Pod szpitalem prawie wołam do Nieba i nagle zrozumiałem, że dzisiaj jest wielki dzień dla mnie - narodziła się Matka Zbawiciela...to początek mojego zbawienia! „Dzięki Ci, Boże Ojcze za ten d a r - za św. Narodziny Najczystszej Panienki, która otworzyła mi Niebo...to Ona, Panna Panien, Niewiasta Niewiast, Matka Matek, Niewinna z Niewinnych, Czysta z Czystych...połączenie Prostoty i Cichości.

   To Ona, Matka moja Jedyna ma dostęp do Ciebie, Ojcze mój - dla Niej i Syna Swego uczynisz wszystko! Ty, Ojcze mój nie odmówisz Im niczego o co poproszę. Może to Mateczka wyprosiła u Ciebie, Ojcze dar wiary dla mnie? To Jej będę wiecznie wdzięczny. Dziękuję już teraz”...

    Dusza pragnie czystości, a ciało przyjemności. To walka między miłością ziemską do żony i miłością duszy do Matki! To konflikt, który będzie trwał do końca życia. W smutku zawołam; „Matko. Matko...całe życie byłaś czysta...tyle masz czystych kapłanów!”

   Wyjechaliśmy do kościoła, ale nie tam, gdzie miałem trzykrotne wezwanie (inny kościół). Teraz jesteśmy w próbie wynikającej z przewagi woli własnej...zbyt głośno i jasno, bo zajechaliśmy na odpust, a to raczej jarmark.

   Narasta rozdrażnienie, ale wołam; „Matko to dla Ciebie w intencji wczorajszych pogan...daj im promyk wiary, daj ulgę w złości serca, proszę”. Dziwne, ale wypada właśnie modlitwa przebłagalna; „za pogan”. W czasie słów o Duchu Św. spojrzałem na 11-letniego Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej, a dreszcz przepłynął przez moje ciało!

    „Matko dzisiaj Twoje urodziny...tam powinienem być, gdzie wezwałaś mnie do narodzin dla Nieba...przyjmij mój pobyt tutaj!” Stoję i odmawiam rozszerzoną cz. bolesną różańca i w tej modlitwie przeważa dzisiaj wołanie do Matki. „Co robiłaś podczas Ostatniej Wieczerzy? Jaki smutek zalewał wówczas Twoje Serce?

      Gdzie byłaś Matko, gdy Jezus modlił się w Getsemani, a gdzie podczas Jego poniżania w ciemnicy, a gdzie podczas biczowania? Biskup mówił o „zatrutym ziarnie”; mass mediach, złych kandydatach do parlamentu (jest za zabijaniem - nie wybieraj!).

    Później wrócą delikatne natchnienia; Matka i Czystość, a ja w tym dniu nie posłuchałem próśb o zachowanie czystości. Zobacz naszą nędzę. Czego można żądać od innych? Wieczorem będzie program o dyskryminacji rasowej, a przecież to trwa dalej u nas.

    Skarżysz się do „niezależnego” sądu, a wszędzie są sami swoi, towarzysze; sędzia czerwony, ławnik czerwony, sekretarka czerwona i woźny czerwony! Wypiłem kilka kieliszków, a zły kieruje mnie w kierunku mafii! Nic nie dało przełączenie kanału, bo tam był program wspomnieniowy o Jonaszu Kofcie z jego piosenką „Radość o poranku”...„Jak dobrze jest rano wstać”, a gościa jeszcze o 11.00 trudno było obudzić.

    Żartował też z czerwonej mafii i to w rządzie; „To wszystko mafia”…”Kiedy napiszesz. Niewinnego coś w klozecie. Mafia odczyta. Zapamięta cię i zgniecie (...) Nerwowo drżę. Chcą mnie wykończyć Zbuntowanego. (…) To wszystko mafia. Że nawet szóstka w totolotka się nie trafia”…

    Jako rodzynek trafił się Jan Pietrzak. Nagle przeniknąłem serce tego wielkiego Polaka! Tak chciałbym napisać do niego. Czuję jego smutek i zaślepienie w konflikcie; Wałęsa-Rutkiewicz-Pietrzak...mafia włożyła między nich drewniany kołek! Pan Bóg, Jezus i Matka zawsze są przy słabych.

    Podczas śpiewu Murzynów w kościele stwierdzam, że oni też są s i e r o t a m i ! Tak, to sieroty ziemskie, ponieważ nie mają Matki Prawdziwej! Czy ja mogę normalnie oglądać telewizję? Inna piosenka; „ty sam o sobie nie wiesz nic!".

    To wielka prawda, bo tylko Pan Jezus zna nas i nasze dusze. Tylko On może dać nam łaskę odmiany, tylko Jego prowadzenie może nas odmienić. Naprawdę sami niewiele możemy, a to jest już teren Mądrości Bożej!

    Przepisuję to, a do mieszkania ostro zadzwonił młody człowiek "zbierający żywność" (tak robią narkomani). Dziwne, w ręku miał torebkę cukru. Powiedziałem mu, aby podał adres...podjadę do niego i pomogę, bo po domach nie wolno chodzić. Podał ulicę, której nie ma u nas. Poszedł dalej, gdzie był przeganiany.

   Ja w tym czasie popłakałem się przy piosence Enrico Macias Zingarella, gdzie wstrząsająco tańczy Gina Lollobrigida oraz Je suis resté fidèle (Pozostałem wierny...) Posłuchaj jeszcze; Loreena McKennitt „Tango to Evora”, a nie pożałujesz…

        Tak zmieszał się tamten i ten czas (31.07.2020)...

                                                                                                                                   APeeL

07.09.1991(s) Jesteśmy poczwarkami...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 wrzesień 1991
Odsłon: 573

    Tuż po północy machinalnie przeżegnałem się, ze wstydu odwrócony do wizerunku "Jezu ufam Tobie” (objadam się i piłem alkohol do lustra). Nagle napływa ostrzeżenie; „natychmiast przerwij to jedzenie i picie!" Naprawdę przestraszyłem się i rzuciłem wszystko, nawet kanapkę w środku jedzenia!

   Dopiero teraz przypomniałem sobie, że podczas wieczornej Mszy św. zawołałem; „Panie Jezu daj zawsze mocny znak, że to próba...zawołaj”! To była piękna Msza św. i wstrząsające przeżycia, a ja jak faryzeusz żydowski skończyłem post o północy i rzuciłem się na jedzenie i picie w nagrodę!  Pan Bóg nie lub takich czynów, których dobro wyznacza północ jako próg dnia.

    Teraz jadę do pracy, na odchodne pocałowałem żonę ze słowami; „Pan jest Dobry” i w uniesieniu zawołałem; „Panie Boże, Wielki Boże, tyle dobra zaznaję” powtarzając wkoło o sobie; marność nad marnościami!

   Przypomniała się wczorajsza Eucharystia, w kolejce stałem za bardzo wysokim osobnikiem i pomyślałem, że Matka Boża mówi do mnie; „masz być mały...coraz mniejszy, malutki!” Każdy wie jak trudno jest stać się takim i zrozumieć swoją marność, ale nie ujrzysz z tego bez Światła Bożego! W każdym z nas jest poczucie godności i trudno się uniżyć. To poczucie godności powoduje, że staramy się pokazać swoją ważność, swoje ja.

    W tej łączności ze światem nadprzyrodzonym demon zaskoczył mnie (w najmniej spodziewanym momencie); wyjazdem poza kolejką (za kolegę), a miałem chęć na picie kawy i modlitwę z dyskusją („nawracaniem”), która wywołuje odwrotny efekt.

    Po wszystkim stwierdzam, że na takie ataki jest tylko jedna rada; modlitwa, bo wówczas milczysz i nie dyskutujesz, a zły traci moc. Pies szczeka, a człowiek nie zwraca na niego uwagi. Dopiero teraz padłem na kolana, a w tej sekundzie weszła dyspozytorka. Nie mamy telefonu z pokojem lekarskim.

   W tym czasie w programie katolickim pokazywano dzieci głuchoniemych...dzieci wskazują na Pana Jezusa poprzez Jego rany na krzyżu. Miłość Boża sprawia, że w oddaleniu nasila się tęsknota za Bogiem, a to odsuwa znużenie.

   Wczoraj miałem chęć posiedzieć w kościele, ale kościelny spieszący się do swojego gospodarstwa na odległej wsi wyganiał brzękiem kluczy. Wielokrotnie chciałem zwrócić mu uwagę jako ateiście, ale dzisiaj wiem, że podobnie dzwoni do takich Bóg Ojciec.

    Na wyjeździe mówiłem, że w każdej sprawie trzeba zgłaszać się do Matki Bożej. Podczas powrotu z wyjazdu przypomniał się przekaz o kobiecie z krwotokiem po porodzie, która psom wyrzuciła 5-miesięczne dzieciątko. Jak taką ma sądzić Trybunał Boży?

   Nagle odeszły kuszenia, nie ma rozdrażnienia z uciskiem w okolicy serca, które zalewa radość i słodycz, a tego nie można przekazać. Na dodatek towarzyszy mi piękna melodia z poczuciem łączności z Panem Jezusem.

   Teraz oglądam audycję o zniszczeniu Sodomy i Gomory, gdzie królował homoseksualizm i różne wypaczenia erotyczne. Przepłynęły obrazy z mojego życie erotycznego, a smutek zalał serce, padłem na kolana i odmówiłem „Biczowanie Pana Jezusa”.

    Z „Apelu Miłości” padną słowa; „Wszystko ci przebaczam. Jesteś Moim za cenę Mojej Krwi i tobą chcę się posłużyć, aby zbawić wiele dusz, które tak drogo Mnie kosztowały. Nie odmawiaj Mi niczego”.

   Nieprzypadkowo obejrzę film o p o c z w a r k a c h...z obrzydliwości powstaje przepiękny motyl! Nie wiadomo skąd na moich spodniach znalazłem mocno trzymającą się poczwarkę. Dla mnie jest to jasne; tak z naszego grzesznego ciała ma wylecieć święta dusza (piękny motyl).

    Podczas modlitwy zalała mnie cichość i marność. Natomiast teraz mówię; „szanuję pana jako ateistę, ale po śmierci żyjemy...jesteśmy, a pan krytykuje Kościół Boży, a bez niego nie można otrzymać Eucharystii; przepustki do Nieba". Pracował jako policjant i w służbach nie powinna być nakazu bezbożności. Nasze życie jest niepewne. Mówiłem to spokojnie i zdecydowanie, zarazem ostrzegałem przed szatanem i jego sztuczkami.

   Z „Apelu Miłości” popłyną słowa; „Do grzeszników musisz odnosić ze współczuciem, a nawet ze słodyczą i modlić się za nich". Jakże to wszystko jest jasne. Przykładem jest obmawiająca nas wstrętna sąsiadka! Trzeba ją błogosławić i dziękować Bogu Ojcu za taką próbę, bo On patrzy co zrobisz.

   W ciszy serca módl się za nią i przyjmuj w jej intencji św. Hostię, nigdy się nie tłumacz, czyń swoje, bądź szczególnie dla niej grzeczny/a i wyrozumiały/a...obejmij ją swoim sercem, szczególną miło­ścią Jezusową - większą niż do własnych dzieci! Zrobisz to, a otrzymasz oklaski w Niebie! Łatwo tak się radzi, ale trudniej to wykonać!

                                                                                                                              APeeL

  1. 06.09.1991(pt) Sens naszego cierpienia...
  2. 05.09.1991(c) Akt oddania się Matce Bożej...
  3. 04.09.1991(ś) Matka Boża jest ze mną...
  4. 03.09.1991(w) Miłość bez słów...
  5. 02.09.1991(p) Pragnienie zostania maluczkim...
  6. 01.09.1991(n) Kamienie wołać będą…
  7. 31.08.1991(s) Boża radość...
  8. 30.08.1991(pt) Naszym znakiem jest Krzyż Jezusa...
  9. 29.08.1991(c) Powikłane losy ludzkie...
  10. 28.08.1991(ś) Zapach chleba...

Strona 2132 z 2362

  • 2127
  • 2128
  • 2129
  • 2130
  • 2131
  • 2132
  • 2133
  • 2134
  • 2135
  • 2136

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 696  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?