- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1230
Dobrego Pasterza
Po przebudzeniu przypomniał się poobijany i całkowicie zmaltretowany pijak. Brzydko może wyglądać nasze ciało, ale tak samo jest z naszą duszą, której wygląd zależy od miłości: święta jest bardzo piękna i świeci. To przekazała Matka Boża w Objawieniach, ale znamy też z relacji spotkań ze zmarłymi.
Przed wyjściem na Mszę św. serce zalał niepokój, rozdrażnienie, pojawiła się jakaś niechęć i pustka z pragnieniem sarkastycznego żartowania! To wściekły atak złego, który wiedział co się stanie. Po ataku stałem się słaby i senny, ale pomyślałem o wątpiących, którzy także przyszli do kościoła.
Jakże piękna jest wielka figura Pana Jezusa z małą owieczką i laską pasterską! Płyną słowa o Pawle i Barnabie, którzy wkroczyli w szabat do synagogi i napominali Żydów, że: „(...) sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego (...)”.
Podczas czytania Ewangelii pomyślałem o zagubionej owcy, którą jest Marcin Wolski. „Moje owce (...) Ja znam je (...) idą za Mną i Ja daję im życie wieczne (...). Ojciec mój, który Mi je dał (...)...".
„Jezu! Panie mój, nie pozwól mu zginąć. Co z nim będzie? Ojcze nie odmówisz mi tego, bo to dobry człowiek. Proszę Panie Jezu”!
Postanowieniem przyjąć w jego intencji Eucharystię i prawie „ujrzałem" połączenie Bóg 0jciec - Pan Jezus i Marcin Wolski, a nawet zjednanie! To sekundy, bo nasze słabe ciało więcej nie wytrzyma. Padłem na kolana, bo to wielkie i niespodziewane cierpienie duchowe.
Kończy się Msza św., a lud śpiewa: „Matko Boska, Królowo Polska". Pozostałem sam w kościele i odmawiałem koronkę do miłosierdzia w w/w intencji i dalej wołałem:
„Panie Jezu daj mu Twoje Światło, zanurz go w Swoich św. Ranach, obmyj jego grzeszną duszę. Spraw, aby spotkał jakiegoś naprawdę wierzącego kapłana lub kogoś, kto go poprowadzi. Spraw to Boże Ojcze Przedwieczny: „dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie nad grzechami jego duszy”.
Wracałem całkowicie odmieniony śpiewając: „Matko Boska, Królowo Polska”, a serce zalewała wielka radość i pokój. Napłynęło natchnienie, że „tyle kobiet modliło się za ciebie, one już nie żyją, teraz ty robisz to za innych”. To prawda, bo "jedni módlcie się za drugich"...jakże to proste i piękne!
Zawiadomiono mnie, że nagle zmarła babcia, która nie znała modlitwy różańcowej. Przypomniała się wizyta sprzed dwóch tygodni. To była ostatnia szansa jej powrotu do Boga. Dziwne, bo nigdy nie rozmawiałem z nią o Matce Bożej. Synowa nawet zagadywała o spowiedzi, ale ja nie drgnąłem... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1302
opr. 07.05.2011
6.00 Budzą dzwony kościelne, a moje serce zalewa pragnienie bycia na Mszy świętej, ale na koniec dyżuru w pogotowiu trafił się wyjazd.
W małej, drewnianej chatce gaśnie człowiek niewierzący. Właśnie zaczyna się walka o jego duszę, bo jeszcze w ostatnim słowie może stać się „Boży”, a dowodem jest św. Łotr. Szatan od dłuższego czasu zalewał go zwątpieniem, a to potężna broń, której celem jest odsuwanie wezwania kapłana, aby nie straszyć chorego śmiercią. Jest dokładnie odwrotnie: umierający po Ostatnim Namaszczeniu otrzymuje ufność i pokój.
Ja mam świadomość tego „boju ostatniego” i dla rozluźnienia powiedziałem, że zawsze zazdrościłem mu wielkiego łoża!
- Matka miała przyjść po śmierci i wszystko przekazać!
- Ja właśnie od niej przyjechałem pogotowiem, aby przekazać panu, że nie ma śmierci i wszystko jest prawdziwe w naszym kościele. Właśnie nadszedł czas na ostateczną decyzję. Po co pan dalej wszystko bada? Ja już tego dokonałem, a panu nie starczy czasu!
Po powrocie do pokoju lekarskiego w ręku znalazło się orędzie Matki Bożej z dnia 18 IV 1985 r: „/../ Odczuwam wielką radość z powodu każdego serca, które otwiera się dla Boga. Cieszcie się ze Mną. We wszystkich waszych modlitwach módlcie się o otwarcie serc, które są opanowane przez grzech”.
Teraz dziarskiej pani o wadze108 kg tłumaczę, że nic nie da odchudzanie „dla ciała”, bo zły wszystko oprawia w złote ramki i podsuwa „diety życia”. Jedyną drogą są posty, wyrzeczenia, przekazywanie tego cierpienia i proszenie Boga o pomoc. Przecież łaska dobrowolnego postu może być w każdej chwilce odjęta. "Niech mąż dołączy rzucenie palenia papierosów (ma cukrzycę). Proszę szerzyć tą metodę".
Dzisiaj naprawdę jesteśmy smutni z synem, bo w wypadku zginął jego najbliższy kolega oraz ich koleżanka. Często przychodził do nas, lubili się. W takich momentach pasuje koronka do miłosierdzia oraz cz. Bolesna Różańca. Padłem na kolana i dobrnąłem do „Ukoronowania Pana Jezusa". W bólu zawołałem:
„Matko Niebieska! Pomóż matkom tych dzieci.
Bądź także z nami!
Przynieś utulenie w bólu.
Przynieś błogosławieństwo od Pana Jezusa”.
Na Mszy św. wieczornej nieprzypadkowo zatrzymałem się przy stacji „Jezus pociesza niewiasty". W intencji ofiar tego wypadku przyjąłem św. Hostię, a serce pękało, gdy prosiłem za nich Pana Jezusa. Podczas litanii do Matki Bożej wołałem za dusze tych ofiar. Gdyby tak uczyniła cała szkoła!
Po modlitwie zauważyłem jak piękny jest obraz Pana Jezusa z Najświętszym Sercem. Kto go wykonał i jakie miał natchnienie? „Upadnij na kolana ludu czcią przejęty"...i stała się cisza, a ja chciałbym trwać tutaj. Wracałem jako inny człowiek. Idziesz rozdrażniony i słaby, a wracasz napełniony mocą Bożą i pokojem. Jak wielka to Tajemnica Boża.
Przewaga duszy stała się tak wielka, że musiałem wyjść z domu, aby kontynuować wołanie do Nieba. Tylko tak można ukoić pragnienie zbawieniem świata. Prawie głośno pytam: „Jak Pan Jezus mógł to wytrzymać? Jak On to wytrzymał”?
Serce zalał smutek i tęsknota za Matką Niebieską, Królową Nieba. Nagle zauważyłem, że Jej figurka przy bloku jest ubrana w bardzo piękny, błękitny płaszcz.
Jak wielkim cierpieniem jest łaska wiary. To smutki duchowe, współcierpienie z innymi, modlitwy wynagradzające, a temu wszystkiemu towarzyszy poczucie wygnania i uciekanie czasu.
Nie mogę już „normalnie" żyć, bo tylu jest oszukiwanych...jak właśnie spotkana w kościele młodzież, wielce rozbawiona, a nawet śmiejąca się z przyjmujących Komunię świętą.
Dzisiaj, gdy to opracowuję także byłem smutny i w przedsionku kościoła zawołałem: „Panie mój! Kto mnie może pocieszyć”? W tym momencie „spojrzał” witraż z Matką Bożą trzymająca Dzieciątko. To potwierdziło intencję modlitewną tamtego dnia.
Kończę opracowanie, a siostra Faustyna mówi z radia „Maryja”, że w jej celi szatan zgrzytał zębami i przestawiał przedmioty. Mnie wówczas podsuwał butelkę z C2H5OH...i trochę trwało nim dotarłem do Autostrady Słońca. APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1277
opr. 08.05.2011(n)
5.30 Tuż po przebudzeniu napłynęło określenie Matki Bożej: Panno zwolena czyli błogosławiona (archaizm z „Bogurodzicy”), a później w wielkiej tęsknocie zawołam:
„Matko błogosławiona przez Ojca!
Matko Jezusa i moja.
Cudowna Opiekunko mojego życia.
Patronko i Pośredniczko Święta.
Ty, Jedyna nie zwątpiłaś w moje nawrócenie.
Błogosławiona każda chwilka Twojego życia zakończonego Wniebowzięciem.
Panno zwolena”!
Pada deszcz, a to łagodzi różne dolegliwości i dlatego jest mało pacjentów. W sercu wielki pokój. Ludzie rzucają dary, ale ja niczego nie pragnę, a zarazem nie chcę szarpaniny. W smutku mój wzrok zatrzymał wizerunek Matki Bożej z Sercem koronie cierniowej i w płomieniach (stojący w szafce zabiegowej).
Po pracy w przychodni mam dyżur w pogotowiu. Dzisiaj poszczę i nie muszę jechać na obiad. Wystarczy zejście do „piwnicy”. Tam mamy „dyżurkę”. To norka 4x4 metry, którą trzeba dzielić z drugim lekarzem dyżurnym. Państwo ludowe dba o lud pracujący miast i wsi.
Zerwano do Cygana, który stwierdził, że w życiu ma szczęście. To prawda, bo z zespołem bolesnego barku trafił do mnie jako reumatologa. Przed chwilką była przestraszona matka, której zmarła córeczka, a synek po operacji guza tarczycy ma różyczką. Właśnie jedzie na wycieczkę z Kościoła. Zatrzymałem ją na korytarzu i powiedziałem: „jako wierząca musi pani wykazać ufność, prosić o prowadzenie, a całe cierpienie przekazać na ręce Matki”.
Teraz pędzimy do wypadku. Mimo mojej prośby wysłano tylko mnie do czterech poszkodowanych. W drodze odmawiam koronkę do miłosierdzia. Na miejscu okazało się, że jesteśmy w środku piekła. Dwie osoby zabite, a dwie ciężko ranne. Wokół podenerwowani ludzi, a pijani atakują i ubliżają.
Nie wiedziałem, że tam zginął najbliższy kolega syna (martwy za kierownicą) oraz jego koleżanka. Później zastanę go w domu. Z rozpaczy nakrył się na głowę kołdrą i tak leżał.
Wracamy ze szpitala. Płynie koronka za "dusze zabitych". Proszę Pana Jezusa o miłosierdzie, obmycie ich i pomoc. Matce przekazuję duszę dziewczyny. Smutno, a myśl ucieka do Jugosławii i potworności wojny oraz ludzkiej bezsilności wobec wielkich tragedii. Jakże potrzebna jest ochrona Matki każdego dnia!
W ciszy pokoju lekarskiego wołałem: „Matko moja! Niech każda chwilka mojego życia chwali Ciebie i Twego Syna. Ty pragniesz zabrać mnie do Królestwa Miłości. Bądź błogosławiona przez wszystkie pokolenia: wybrana przez Boga mego, który jest M i ł o ś c i ą”!
To wybuch tęsknoty trwający 5-10 minut i rozrywający serce. Jakim językiem wypowiesz te uczucia? Padłem na kolana i trwałem tak w modlitwie do zesłabnięcia.
Dzisiaj dzień postu. Zbliża się 23.00, a ja nawet nie pomyślałem o jedzeniu. Jeszcze cz. bolesna różańca. Kładę się do państwowego łóżka, a Anioł zaleca: „podziękuj”! Padłem na kolana „dziękuję Ojcze, dziękuję". Wybiła północ ! Tak skończył się jeszcze jeden dzień życia z Matką !
Podczas opracowania z Orędzia MB Pokoju (25 kwietnia 2011 r.) w serce wpadły słowa: „Jestem z wami i nieustannie modlę się za was /../”... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1320
opr. 07.05.2011
Przed snem - poprzez Matkę Pana Jezusa - poprosiłem o błogosławieństwo Boga Ojca na noc i następny dzień. Tuż po wstaniu znalazłem się w niebie na ziemi, bo śpiewały ptaszki, a ciało stało się czyste i pachnące.
Nie spodziewałem się nawału chorych, kłótni i przepychanek. Zawsze wielki ból zalewa moje serce, gdy widzę starsze panie całkowicie nieżyczliwe dla siebie. W tym bałaganie falami napływała radość i pokój z poczuciem ochrony Matki Bożej.
W chwilce przerwy chwyciłem twarz w dłonie, a nawet położyłem głowę na biurku lekarskim i wołałem w koronce do Boga Ojca za rodzinę chłopczyka pozostawionego przez rozwiedzionych rodziców.
W szczycie udręki zawołałem „Jezu pomóż", a wzrok zatrzymały słowa na kalendarzu ściennym: „pomagaj potrzebującym". Radość napłynęła do serca, ponieważ do gabinetu przybyła samotna i biedna chora z dziewczynką, które z mieszkania wyrzuca właściciel.
W czasie opracowywania tego zapisu z tv płynie program o takiej samej biednej rodzinie, której grozi eksmisja. Płacze starsza córka, bo jej 4-letnia siostra jest niewidoma. Nie mają na nic pieniędzy. W „Sprawie dla reportera” pokażą babcię, która oddała ziemię odciskiem palca. Ogarnij świat: ofiary trzęsienia ziemi w Japonii, głód, brak wody, mordowanie chrześcijan, Haiti.
Dzisiaj wołam do Świętej Bożej Rodzicielki za moją rodzinę.
„Matko i Opiekunko naszych rodzin. Dobrze, że Jesteś! Spraw, abyśmy rozkwitali z Tobą w Panu. Ty pokazałaś życie św. Rodziny, gdzie panowała zgoda, prostota i miłość. Wstawiaj się za nami i módl się za moją rodzinę. Uproś błogosławieństwo u Ojca dla najbliższych i wszystkich krewnych”.
W ręku znalazła się figurka św. Rodziny, a z radia popłynęły piękne słowa J.P.II oraz kojący śpiew.
Umęczony, na złość szatanowi i z poczuciem zwycięstwa Pana Jezusa poszedłem na wieczorną Mszę świętą. Przy wejściu do kościoła trafiłem na śpiew „Kyrie. Kyrie" i słowa „Matko naszych rodzin"! Podczas litanii loretańskiej z lekkością klęczałem obok siedzących młodych dziewczyn.
Przed przyjęciem Pana Jezusa padłem na kolana i przeżegnałem się. Nic nie obchodzą mnie ludzie, bo inaczej nie wypada!
Przechodząc obok konfesjonału ujrzałem prawą dłoń kapłana, Dreszcz przepłynął przez ciało, serce doznało kurczu, a łzy zalały oczy, bo ta ręka rozgrzesza, błogosławi i rozdaje św. Hostię...”Jezu mój! Matko! to jedyna droga do prawdziwego życia na ziemi” !
Wielokrotnie powtarzam: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus", a przypomina się Matka Boża Pokoju z Medziugorja, która w ten sam sposób pozdrawia własnego Syna, Pana Jezusa ! Ile cierpienia, a zarazem radości niesie łaska wiary. APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1344
Wzrok padł na książkę prof. Mieczysława Gogacza, która otworzyła się na rozdziale „Świeccy w Kościele", gdzie słowa o tych, którzy „ukazują Boga innym /../”. To jest pełnienie kapłaństwa wspólnego.
Podczas przyjęć pacjentów rozmawiałem z 12-letnim chłopcem pozostawionym przez rodziców (rozwód). Cierpi z tego powodu, a ja proszę go, aby wołał do Matki Bożej, przyjmował różne wyrzeczenia i prosił, bo wszystko jest w ręku Boga.
Lewica dba o mnie (rewaloryzacja), ale wzmocnienie powinny otrzymać rodziny, którym brak środków do życie. Nagle ujrzałem odpowiedzialność parlamentarzystów za których planuję modlitwy. „Panie Jezu! przyjmij ich grzechy, daj im Światło, otwórz ich serca".
W pokoju lekarza dyżurnego padłem na kolana i wołałem „za grzechy ich dusz", a serce zalewała wszechogarniająca miłość Pana Jezusa. „Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, obdarz nas pokojem...obdarz nas pokojem...pokojem". Do pięknej melodii pasują słowa: „Jezus jest. Jezus jest”. Pan każdego dnia daje różne dary i próby. Nawet przez 1000 lat nie nudziłbym się z Bogiem Ojcem!
Z kojącego snu zerwano do młodego mężczyzny z bólem głowy. Transportuję go do szpitala z podejrzeniem wylewu podpajęczynówkowego, a po drodze wołam za sanitariusza, który zginął tragicznie: „Panie Jezu, Ty mi nie odmówisz! zanurz jego grzechy w Swoich Ranach. To był dobry człowiek. Proszę Jezu".
Teraz badam dziewczynkę, a matka wspomina, że wiozłem ją do porodu! To był daleki transport i „malutka nasłuchała się pieśni przed urodzeniem”! Płynie piękna melodia. Pojawiła się bliskość Matki z Medziugorje oraz Czarnej Madonny.
W wiejskiej chatce trafiłem na pięknie oprawiony obraz Jezusa Miłosiernego. Pędzimy z dziadkiem do szpitala, a pod koła karetki wpadł zając i zginął na miejscu. Gdzie trafiłbym po śmierci kilka lat temu? Czy nie należało mi się piekło? Nagle ujrzałem nasze zesłanie, gdzie większość ginie, bo nie przejdą „selekcji” (piekło, czyściec, niebo). Podczas powrotu z tego transportu mówię o zawierzeniu Bogu i ufności aż do śmierci.
Jeszcze różaniec Pana Jezusa: „Panie Jezu! Spraw, abym wypełnił wolę Boga Ojca. Poprowadź w świeckiej świętości na szczyt piramidy. Spraw, abym służył Ci jako świecki kapłan. Jezu mój! obmyj mnie w Swoim Miłosierdziu".
"Panie! Obmyj też wszystkich kapłanów, którzy zaistnieli w moim życiu od chrztu poprzez bierzmowanie aż do sakramentu ślubu. Wspomóż duszę tego kapłana, który porzucił później sutannę. Panie Jezu! on odszedł od Ciebie, ale spraw, by w końcu życia prosił o zmiłowanie. Proszę o miłosierdzie dla niego. Proszę Jezu...proszę”! Wołam tak prawie omdlały.
Pan sprawił, że w ręku znalazła się polemika z prof. Józefem Boguszem: „Lekarz i kapłan wobec ciężko chorego” („Przegląd Lekarski” 1987r 44 nr 11) do którego pisałem w 1989 roku (zmarł w tym roku).
Panie Profesorze!
W Egipcie lekarz był kapłanem i odwrotnie. Człowiek to ciało i dusza; choroby tych dwóch części przenikają się, a nawet wywołują różne zaburzenia. Człowiek chory psychicznie ma niesprawny centralny układ nerwowy, a opętany ma chorą duszę.
Zranienie duszy może powodować różne zaburzenia ciała fizycznego, a ciężkie uszkodzenie ciała sprawić wrogość do Boga. Człowiek wierzący nie boi się cierpień oraz śmierci (przejście do życia), ale lęk przed nią dotyczy każdego. Bóg tak to uczynił, aby nie popełniano samobójstw. Dzisiaj ten strach pokonano komfortową eutanazją.
Pan Profesor pisze o śmierci nagłej, która dotyczy „wybrańców losu”. To błąd, bo śmierć nagła jest wielkim nieszczęściem dla duszy...szczególnie u niewierzącego w Boga.
Człowiek wierzący nigdy nie jest samotny, bo zawsze jest przy nim Pan Jezus. Tą obecność szczególnie odczuje w godzinie ostatniej.
Czy istnieje sens przedłużania życia u beznadziejnie chorych (”nawet o jeden dzień”)?
Ten jeden dzień może sprawić powrót do Boga! W tej bowiem fazie odbywa się ostateczny bój o duszę ludzką. Większość lekarzy („szkiełko mędrca i oko”) nie może pomóc w tej walce. Stąd wraca problem lekarza-kapłana i mam wątpliwości czy Pan Profesor sobie poradzi.
Każdy katolik jest uczestnikiem kapłaństwa Pana Jezusa i ma obowiązek głoszenia Ewangelii („napieraj w porę i nie w porę”)
Właśnie odmawiam „pokutę” zadaną na spowiedzi; „Głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia”.
W kraju demokratycznym powinna istnieć formuła: lekarz katolicki. Jest to bardzo ważne, ponieważ nikt nie przyjdzie wówczas po hormonalne środki antykoncepcyjne, skierowanie na „zabieg”. Ciężko chory nie będzie dziwił się pokierowaniem ku Bogu, MB Dobrego Zdrowia, do św. Łukasza, na Msze święte. W moim odczuciu jestem takim „lekarzem-kapłanem”.
Wówczas dziękowałem za ten niezwykły dzień, a dzisiaj czynie to samo, bo Pan pomógł w opracowaniu. Przypomniała się poranna prośba o błogosławieństwo Boga.
APEL
- 05.05.1992(w) ZA PEŁNYCH KULTU MARYJNEGO
- 04.05.1992(p) ZA PROWADZĄCYCH ŻYCIE MODLITEWNE
- 03.05.1992(n) WDZIĘCZNY BOGU ZA MATKĘ ŚWIĘTĄ
- 02.05.1992(s) ZA ZATROSKANYCH O LOS ŚWIATA
- 01.05.1992(pt) ZA PRAGNĄCYCH ZBAWIENIA
- 30.04.1992(c) ZA TYCH, KTÓRZY MAJĄ DAWAĆ ŚWIATŁO
- 29.04.1992(ś) NIECH ŻYJE JEZUS...
- 28.04.1992(w) Nie puszczaj ręki Boga Ojca...
- 27.04.1992(p) ZA TYCH, KTÓRZY NIC NIE WIEDZĄ O BESTII
- 26.04.1992 (n) ZA GRZECHY MOJEJ DUSZY