Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

02.01.1991(ś) ZA SŁUŻĄCYCH INNYM...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 styczeń 1991
Odsłon: 393

 

    Po dyżurze w pogotowiu wymęczyły mnie sny...nawet trafiłem do domu rodzinnego, gdzie powiesiła się staruszka. Po przebudzeniu odmówiłem modlitwę przebłagalną za takich samobójców...

    Natomiast w przychodni trafiłem na dzień ciężkiej pracy, ponieważ wielu chorych postanawia w nowym roku "wzięcie się za swoje zdrowie". Tak trafiają na młyn w przychodni, gdzie naprawdę mogą się rozchorować (np. złapać jakąś infekcję).

    Z pracy wyszedłem ledwie żywy o 16.00 - nie miałem siły nawet na odmówienie "Ojcze nasz", ale w sercu miałem poczucie radości z uczynionego dobra. Wszystkim pomagałem, dawałem to, co się należy.

    Jeszcze wizyta domowa, a to zawsze jest chwila wytchnienia. Bardzo lubię odwiedzać domy moich pacjentów, bo to jednoczy nas. Ja jestem obecnie lekarzem katolickim (ciała i duszy). Nie można tego oddzielić.

    Pomijając życie duchowe pacjentów stajemy się lekarzami weterynarii...ja wiem, że zwierzęta mają podobne cierpienia fizyczne, ale pozbawione duszy nie mają cierpień, które znają obdarzeni łaską wiary.

    Pragnień duchowych nie spełnią ziemskie uciechy. Wówczas wiesz, że może to spełnić tylko Bóg Ojciec. Wielu szuka nie wiadomo czego, a to ich dusze żyją w rozterce.

    Nie będę na Mszy Św. (śmiertelne zmęczenie), a po powrocie do domu wzrok padnie na książeczkę z III wizyty Jana Pawła II, gdzie przeczytałem jego słowa, że służenie Bogu to służenie ludziom. Tak, bo łącznikiem jest miłość...

    Można to sparafrazować, że trzeba służyć innym, tak aby podobać się Bogu Ojcu. Tak było z Panem Jezusem, św. Janem Chrzcicielem i tak jest z dążącymi do świętości...

                                                                                                                   APeeL

 

01.01.1991(w) ZA PRAGNĄCYCH POKORY...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 styczeń 1991
Odsłon: 417

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki

    Dwanaście razy uderza dzwon zegara, a ja w tym czasie żegnam się trzy razy wołając do Jezusa: "Panie proszę prowadź mnie w tym roku". Tylko tyle, bo Pan Jezus w ważnym momencie nie potrzebuje długiej modlitwy. Krzyknij - to wystarczy! Natomiast nieustająca modlitwa powinna być za innych!

   Nagle ożywiły się mieszkania, słychać wybuchy petard, race strzelają w powietrze - czy ktoś dziękuje teraz Boga i Jezusowi? Później w śnie "do przodu" ujrzałem wypadek z wyjazdem karetką. Dziwne, bo na moich kolanach znalazł się baranek! To symbol naszego uniżenia, cichości, słuchania, nie utyskiwania i skarżenia się na swój los.

    Zła strona straszy i we wszystkim przeszkadza - prowadzi tylko w złym. Wówczas ze strony Bożej pojawiają się delikatne upomnienia w postaci "przeszkód".

    Zły uderza seksem, jedzeniem, złością, niechęcią - to idzie nam łatwo! Rano serce zalała radość z tak rozpoczętego dni, a dzisiaj jest św. Bożej Rodzicielki. Ile ludzie bez wiary tracą czasu na rozumowe poszukiwania, w tym wypadku na pytanie: kto był matką Matki Bożej?

    W Słowie płynącym od Ołtarza Św. Pan Bóg zalecił (Lb 6,22-27) Mojżeszowi, aby błogosławił lud moimi ulubionymi słowami...

"Niech cię Pan błogosławi i strzeże.

Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską.

Niech zwróci ku tobie Oblicze Swoje i niech cię obdarzy pokojem".

   Psalmista powtórzył te słowa (Ps 67,2-3.5.8): "Bóg miłosierny niech nam błogosławi" z zaleceniem cieszenia się całych narodów z powodu miłosierdzia Boga Objawionego.

   Dalej były słowa św. Pawła (Ga 4,4-7) o zesłaniu Pana Jezusa w celu naszego odkupienia...synów Boga Ojca do którego z mocą Ducha Świętego wołamy: "Abba, Ojcze!" To prawda, bo człowiek bez łaski wiary nie może uczynić tego, a szczególnie wołać jak ja: "Tato! Tatusiu"...

    W Ewangelii (Łk 2,16-21) pasterze w Betlejem "znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu".

   Dzisiaj przed Św. Hostią wykonałem "maleńki krzyżyk" i uciekłem na drugą stronę kościoła...wprost pod figurę MB Niepokalanej z wielkim obrazem. Dodatkowo w tym uniesieniu podeszła do mnie żona i oboje w radości wróciliśmy do domu.

   Przede mną dyżur w pogotowiu, a w sercu poczułem błogosławieństwo: "nich cię prowadzi Stwórca". Trafiłem na czekający już wyjazd oraz zamieszanie z powodu wypadku ze snu: policja, kierowca, który w mgle potrącił pieszą idącą poboczem...

   Teraz prowadzący karetkę złorzeczy po kłótni z kolegą o "lewe paliwo", a ja w tym czasie czytałem "Godzinki" i nie reagowałem. Powiedziałem tylko, że źle zaczyna Nowy Rok...na dodatek, aby się uspokoił pokazałem mu obrazek z Matką Bożą.

   Nagle zrozumiałem, że Pan Jezus dał mi dzisiaj ducha pokory (w śnie "baranek na kolanach"), bo sam z siebie nic nie mogę! Dalej trwały relacje personelu z zabawy sylwestrowej, ale nikt nie wspomniał o Panu Jezusie. W bólu zacząłem wołać

"Panie Jezu - z Tobą nigdy się nie nudzę

Panie Jezu - z Tobą wszystko jest inne

Panie Jezu - z Tobą chwilka to wszystko, a gdy przyjdziesz złoto i diamenty tracą blask, a śpiewają kamienie!

   Przepraszam Cię Jezu za to, że dzisiaj bardzo mało ludzi modli się i prawie nikt nie pamięta o Tobie i Twoich darach...jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam. Spraw, aby Anioł Stróż upominał mnie i sprawił moją cichość, skupienie i delikatność.

    Prowadź mnie Jezu ku Światłości Wiekuistej...wiem Jezu, że to droga cierniowa, ale z Twoją pomocą wszystko mogę - sam jestem nikim!"

                                                                                                            APeeL

 

 

 

 

31.12.1990(p) SYLWESTER Z PANEM JEZUSEM...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 grudzień 1990
Odsłon: 954

    Tuż po obudzeniu w sercu popłynęły tzw. Godzinki, które nuciłem…normalnie to nie udałoby się. W moim mieście rodzinnym były „kocie łby” i wozy konne z metalowymi obręczami budziły rano. Codziennie o g. 5.00 tą ulicą przechodził stary człowiek, który śpiewał tą modlitwę ku chwale Matki Bożej.

   Nie wstałem po zaproszeniu do modlitwy, a w naszej niechęci jest milsza Bogu. Dzisiaj jest piękny, prawie wiosenny dzień...wszystkie brudy wyszły spod śniegu. W garażu wypiłem zimne piwo...koniec z piciem!

   Idę odmawiając modlitwę przebłagalną „za tych, którzy nie widzą swojej nędzy”! W środku własnego miasta, w szumie ulicy opanowało mnie uniesienie duchowe...stałem się nieobecny ciałem, skupiony w sercu i pragnący wołać do Boga.

   "Boże,Ojcze Wszechmogący proszę Cię - przez Mękę Twojego Syna - przyjmij wszystkich, którzy nie widzą swojej nędzy...to nie ich wina. Jezu bądź dla nich miłosierny."

   Z wielką radością powtarzam już odmówioną koronkę i w tej chwili Jezus dał mi poznać delikatność Bożą. Nie opiszesz tego stanu, bo kłaniasz się innym z prawdziwą miłością i w wielkim uniesieniu, stoisz tak, aby nikogo nie dotknąć, do żadnej rozmowy nie śmiesz się włączyć i nie słuchasz jej.

   Stan mój trwał jeszcze po modlitwie. Wszyscy są mi braćmi: malutki człowiek z kiełbasą w papierze i brzydka dziewczyna, starzy z różnymi przypadłościami. Ja widzę ich od strony duszy, przecież ciało takie lub inne, nawet płeć nic nie oznacza.

    Gdybym w takim stanie mógł pracować jako lekarz. Wprost widzę pacjenta po ustąpieniu kolki nerkowej...bierzemy się za ręce i radując się chwalimy Pana Jezusa. „Panie Jezu ja wiem, że mam tak czynić, aby moja delikatność była znana...przecież przyznaję się do Ciebie i mówię o Tobie. Ważniejsze od wiedzy jest nasze postępowanie z miłością.

    Dzisiaj marzył mi się wielki wóz - z obrazem Pana Jezusa i napisem „Pan Jezus czeka na ciebie” - w którym krążę po Polsce lub Europie i w nim chwalę Jezusa i Jego Miłosierdzie…

   Po chwilce snu zacząłem przygotowanie do spotkania z Jezusem...tak dzisiaj większość ludzi szykuje się na różne uczty, bale, opijanie starego roku i myśli o północy. My szykujemy się na Mszę św. o 17.00. Musisz zrozumieć, że dla żyjących w Jezusie nigdy nie ma nudy na tym świecie, bo oprócz normalnego życia istnieje duchowe, które wypełnia każdy wolny czas.

   Z Panem Jezusem nigdy się nie nudzisz. Nuda dotyczy ludzi żyjących tylko tym światem. Wolna chwilka, to chwilka na modlitwy - największą rzecz jaką możesz dokonać żyjąc na ziemi. To jest trwałe, wieczne, nigdy nie zostanie zapomniane. Nigdy.

   Nagle zrobił się pośpiech...posłuszeństwa odmówił młynek do kawy i nie chciał zapalić samochód: Co robisz dla Mnie rób spokojnie, bez pośpiechu i nerwów, nic co się wydarzy niech cię nie dziwi! Jakże to prosta rada: przecież wielu w moim przypadku klnie i nie idzie do kościoła. Nawet miałem taki impuls („koniak”)...ładnie zakończyłbym ten rok!

   Zawołałem w myślach: „Jezu pomóż”! Znalazła się pomoc, a radość sprawiły płonące lampki na krzyżu. Dopiero w kościele zauważyłem, że „spogląda” na mnie Jezus Miłosierny! Zważ na próby jakie musi mieć każde dzieło Boże...dopiero teraz zrozumiałem, że dzięki s. Faustynie stoję pod obrazem „Jezu ufam Tobie”.

   Zarazem napływają pokusy - piękna przepaska we włosach stojącej przede mną kobiety, przemawiam w telewizji na temat Jezusa, a w kościele wyjaśniam pochodzenie obrazu „Jezu ufam Tobie”...

    Po zawołaniu o pomoc do Pana Jezusa napłynęło delikatne drżenie w duszy, a ta sama przepaska nawet nie zatrzymuje wzroku…

                                                                                                                                     APeeL

 

 

 

30.12.1990(n) Atak szatana na moją rodzinę...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 grudzień 1990
Odsłon: 989

 Świętej Rodziny

    Napłynęły koszmary senne, a ja po przebudzeniu zapytałem:

- Panie Jezu jaki jest sens takiego snu?

- Jak to jaki?...przecież nie przeżegnałeś się!

   To jest sprytna sztuczka Szatana, bo zamiast modlić się...siedzisz przestraszony. Zacząłem odmawiać modlitwę przebłagalną za złodziei, którzy buszowali podczas snu w moim mieszkaniu. W tym czasie napływały „dobre myśli”: pielęgniarka z dobrą energią, wymiana pieniędzy i podsunięte pytanie o Janosika: „czy można okraść znanego bogacza i oddać to biednym?"

   Po przyśnięciu nie poszedłem za obrzydliwym snem, ale natychmiast odwróciłem to: muszę przyjąć Eucharystię za córkę, bo narobiła brudów! Idę w ciemności do kościoła, próbuję odmawiać modlitwę przebłagalną, ale znowu jestem zalewany „dyskusją wewnętrzną”. Opisuję to, bo ludzie traktują wszystkie myśli jako swoje, a są podsuwane przez Bestię!

   Nawet zawołałem: „Jezu wybaw mnie od samego siebie!”...to chyba droga do ś w i ę t o ś c i ! W kościele dowiedziałem się, że dzisiaj jest Św. Rodziny...to wyjaśniło napad Złego na córkę, którą skłócił z żoną.

   Teraz stoję i „wołam” do s. Faustynki (nawet ujrzałem jej twarz), do małej Tereski i Jana Bosko: „uproście u Jezusa, Maryi i Boga przebudzenie mojej córki”. To jest ciężki bój duchowy, który jest opisany w książce: „Klaskajcie w dłonie!” Larry’ego Tomczaka...

  Wychodzę z kościoła, a już podbiega pacjent („zobaczył lekarza”). To była zmora...uciekałem ostentacyjnie przed takimi. W tym czasie moje serce wołało: „Matko Prawdziwa, Biała Gołąbko, Ty najlepiej znasz nasze cierpienia, bo byłaś przy zamęczeniu Syna.”

   Idę i płaczę, bo przeważa we mnie dusza i czystość. Modlitwa w takim momencie ma wielką wartość. Pokój zalał serce i zrozumiałem, że wszystko trzeba przekazywać Jezusowi! Przecież sam nie poradzę sobie z Szatanem, który sprawił szum w domu, krzyki i specjalnie puszczaną głośną muzykę. Ta walka duchowa jest opisana w książce  „Pod słońcem szatana” Georges'a Bernanosa .

    W końcu córka uciekła do koleżanki i nie nie poszła do kościoła. Telefonicznie poprosiłem ją o to, bo dzisiaj jest wspomnienie św. Rodziny...”czy mam cię prosić na kolanach? Przy moim świetle robisz błąd, muszę ci wskazywać prawidłową drogę, bo wybierasz ciemność!"

- Może pragnę wybrać ciemność? To cóż, że mi to później pokażą?

   Podczas słuchania kolędy „Cicha noc, święta noc"...łzy popłynęły z oczu i z zapiskami s. Faustynki uciekłem do kuchni. „Jezu mój! Czy Ty też płakałeś? Wiem, że sprawiła to śmierć Łazarza. Wiem, że nadal płaczesz nad każdym, kto Ciebie odrzuca („umiera jak Łazarz”). Panie mojego serca, cierpienie przyciąga do Ciebie, nigdzie nie znajdę ukojenia. Jakże cierpiałeś widząc moje zaćmienie! Ty, Jezu rozumiesz moje cierpienie z powodu zaćmienia córki!"

   Przez 30 lat mojego dojrzałego życia raniłem Pana Jezusa - teraz mam to pokazane! Na ten moment s. Faustynka opisuje przybycie Pana Jezusa do furty...w postaci biednego młodzieńca i wyraża mój stan duchowy: „Z tęsknotą patrzę w niebo /../ do Ciebie Boże, rwie się serce czyste /../ Kiedyś się skończy moje wygnanie /../. "

   Wstąpiłem do brata z zapytaniem: „nie byłeś dzisiaj w kościele?” Dzień kończy się czytaniem o istnieniu siedmiu miłości do Pana Jezusa, a jutro rano zawołam za psalmistą: "Boże, Boże mój do Ciebie się zrywam o świtaniu” (Ps, 62,2)...

                                                                                                                           APeeL 

29.12.1990(s)) ZA UBLIŻAJĄCYCH PANU JEZUSOWI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 grudzień 1990
Odsłon: 923

    Nagle odwiedził mnie Pan Jezus...nastąpiło „delikatne” drgnienie w sercu: tak, jakby ktoś powiedział: „oto Jestem”. To jest zapraszający ruch ręką dostojnika: „proszę, chodź ze Mną, odpocznij!” Nigdy nie ma w tym nachalności. Serce rośnie w sekundzie (już nie jesteś samotny), ale jest zalewane tęskną miłością!

    Z tego powodu uciekłem do kuchni, bo syn „walił na aparaturze”, żona sprzątała, a córka była zamknięta w swoim pokoju. Ja w tym znalazłem się przy Panu Jezusie w koronie cierniowej, bo wielu wciąż wbija ciernie Zbawicielowi.

   Jakże chciałbym znaleźć się przed wystawionym Najświętszym Sakramentem! Mogę to uczynić w myśli (odległy kościół), ale przeszkadza szum. Spotkanie z Jezusem może odbyć się w każdym miejscu, ale wówczas pragniesz „pustyni" i ciszy jaką mamy w nocy.

    Pan Jezus wie o tych cierpieniach, bo Sam przez nie przechodził. „Jezu mój, najmilszy Królu Świata przybądź z ciszą i pokojem.”

   Wiem, że nie wolno mi narzekać, ponieważ w tej chwili wielu umiera w szumie szpitalnym. „Ty, Jezu także konałeś przy bluźnierczych okrzykach otoczony wrogami Twojej Świętości. Jezu mój, prawdziwy Pasterzu mojego serca - daj mi Twoje Serce...niech kona tak jak Ty za ten świat."

   „Przepraszam Cię Jezu za ten szum w domu...za głośną muzykę syna, za krzyki i także mój krzyk! Ty, Jezu nigdy nie krzyczałeś! Ty, Jezu nigdy nie złościłeś się! Ty, Jezu nigdy nie spojrzałeś nienawistnie!"

   Przypomniało się nienawistne spojrzenie matki, której syn - zawieziony przeze mnie do szpitala - zmarł. Spotkaliśmy się w domu pogrzebowym cmentarza, gdzie właśnie załatwiałem sprawy zgonu naszej córeczki. W jej oczach wyczytałem: "widzisz, dobrze ci tak - to za mojego syna!”

   „Panie Jezu przepraszam Cię za to nienawistne spojrzenie. Jej syn nie umarł z mojego powodu, bo Ty go powołałeś. Matka Twoja, Jezu nie miała nienawiści do złoczyńców, którzy Ciebie linczowali. Matka Twoja dała przykład! Każde Twoje Słowo było Święte!”

    Dzisiaj mam wolny dzień, ale widzę jakim darem jest praca! Ilu ludzi jest na wózkach, na łóżkach lub bez pracy i nudzi się...dziękuję Ci Jezu za dar pracy!” Nagłe ukochane kobiety pokłóciły się. Smutny opuściłem dom szukając ukojenia. Wystarczyłaby piwniczka...to byłoby dobre miejsce do modlitwy!

    W kiosku kupiłem książeczkę „Jesteś nieśmiertelny” z naukowymi dywagacjami! Po co sięgać tak daleko, wystarczy iść za Jezusem - wówczas uzyskujesz Prawdziwą Nieśmiertelność! Zimno, wiatr, brudno, szaro, błoto...oto ukochana ziemia! „Jezu,mój! Przyjacielu otwórz serce mojej córki - niech poczuje Twoją Miłość, proszę Cię Jezu!"

    Nagle żona krzyczy bez powodu...teraz na mnie. W smutku, ale bez złości wyszedłem z domu. „Panie, Ty znasz moje serce”. W jednej sekundzie zrozumiałem ból i osamotnienie Jezusa, który zbliża się do ludzi z wielką delikatnością, cichością, a spotyka ubliżanie i krzyki!

   „Jezu mój, Panie Najmilszy Twoja delikatność jest karana w każdej chwili. Gdzie mogę iść? Gdzie mogę być sam? Zimno, wiatr...napływa „garaż”. Oto siedzę w garażu, w samochodzie - cichutko, ciepło, samotność, spogląda na mnie Jezus z pięknego obrazka. Płynie modlitwa przebłagalna za wszystkich ubliżających Jezusowi.

   „Boże Ojcze Wszechmogący proszę Cię - poprzez Miłosierdzie Syna Jezusa - nie karz wszystkich, którzy odwracają się od Ciebie...obmyj ich w Swoim Miłosierdziu...proszę Cię!” Cała modlitwa jest przerywana pokusami myślowymi: „wódka, karty, miłostka.” Och, jak tutaj dobrze. 

   Przysnąłem na sekundkę, a pojawiła się piękna twarz kobiety...z bardzo bliska. Całkiem spokojny wróciłem do domu. Nadeszło natchnienie, aby w Nowym Roku dążyć do świętości...

   Córka w złości uciekła z domu. Przez godziną dwa razy odbierałem złość jej serca. Zacząłem modlić się za nią, wyświęciłem jej pokój i zrobiłem krzyżyk na jej głowie (zdjęcie): „Panie odmień jej serce.” 

- Tylko ja nie mam gdzie uciec!...mówi żona.

- Zawsze możesz do Matki Bożej!

    W filmie, który oglądają całe rodziny pokazano sceny seksu. W moim stanie nie możesz tego oglądać. Nie możesz, bo wstydzisz się sam siebie, bo wiesz, co oznacza czystość...czystość Jezusa. Zacząłem czytać „Dzienniczek” s. Faustyny, gdzie były słowa o Panu Jezusie...może dlatego Szatan tak szalał dzisiaj w moim domu?

   Pan Jezus przekazał, że trzeba dokonać dzieła, które będzie trwało do końca świata...jest to głoszenie Miłosierdzia Bożego! Tam też było wyjaśnienie sensu naszych upadków, które powodują zwracanie się ku naszemu Zbawicielowi...

                                                                                                                      APeeL

  1. 28.12.1990(pt) DROGA DONIKĄD...
  2. 27.12.1990(c) ADORACJA NOCNA
  3. 26.12.1990(ś) BIAŁA GOŁĄBKA
  4. 25.12.1990(w) DZIECIĄTKO JEZUS W MOICH DŁONIACH
  5. 24.12.1990(p) PRAWDZIWA RADOŚĆ...
  6. 23.12.1990(n) SERCA KOCHAJĄCE BIJĄ JEDNYM RYTMEM
  7. 22.12.1990(pt) DYŻUR Z MATKĄ BOŻĄ
  8. 21.12.1990(pt) ZA PRZYNOSZĄCYCH NADZIEJĘ
  9. 20.12.1990 (c) ZA ZJEDNANYCH CIERPIENIAMI DUCHOWYMI
  10. 19.12.1990(ś) Ty, ja i Jezus...

Strona 2218 z 2398

  • 2213
  • 2214
  • 2215
  • 2216
  • 2217
  • 2218
  • 2219
  • 2220
  • 2221
  • 2222

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 2845  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?