Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

01.11.1989(ś) Jeden dzień życia z Panem...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 listopad 1989
Odsłon: 807

   Skuliłem się w ławce kościelnej i otworzyłem „na chybił/trafił” książeczkę do nabożeństwa, a tam Zbawiciel powiedział do mnie: „Przebaczenie jest naszym największym obowiązkiem”.

   Ja wiem o tym, ponieważ Bóg przebacza nam raz na zawsze. Stąd wkoło napływające napomnienia; „zostaw to, bo już dawno masz przebaczone”. Dzisiaj, gdy to przepisuję (01.11.2018) dodam, że nawet demony tracą dostęp do grzechów przebaczonych...zatajone wykrzykują obecnym podczas egzorcyzmowania opętanych.

   W nas zalega złość na innych mimo przebaczenia i mówimy; „nie mam nic do niego, ale nie chce go znać”! Czy chciałbyś, aby Bóg tak postępował z tobą jak ty z bliźnim? Wzrok padł na zawołania z Litanii; „Jezu najcierpliwszy! Jezu najposłuszniejszy! Jezu cichy i pokornego serca!”...

   Łzy zalały oczy, ponieważ widzę własną drażliwość i oddalenie od Pana. Po Komunii Świętej padłem na kolana, a książeczka ponownie otworzyła się na w/w zawołaniach do Jezusa.

   Teraz zaczepia mnie kolega na dyżurze, ale ja mam milczeć, bo w tej ciszy Bóg jest ze mną. Słucham nagranej audycji z Częstochowy, gdzie młodzież śpiewa „Matko, która nas znasz serce wielkie nam daj”...obraz namalowany w Bizancjum w V-VI w.

   Natomiast z mszy Kościoła Luterańskiego płyną słowa o Zbawicielu, który otworzył drogę do Niebieskiej Jerozolimy, do Nieba. Jeden dzień życia z Panem Jezusem znaczy więcej niż całe życie ziemskie.

   Z „Dialogu” św. Katarzyny padają słowa; „Pokochaj wszystko, co cię spotyka. Nie podnoś głowy przeciw dobroci Boga - ufaj Stwórcy, nie sobie. Nie znasz siebie, a oceniasz Boga”? Dzisiaj napływają mądrusie (www.racjonalista.pl) szydzący z wiary...

   Pan Bóg zaczyna mnie prowadzić i odpowie na każde święte pragnienie i moje kołatanie (tak było ze spowiedzią po 20 latach). Musisz się tylko uniżyć i prosić...prosić...prosić! Nigdy nie myśl o jutrze...dość nędzy dnia dzisiejszego!

    W tamtym czasie wierzyłem w determinizm, a było to niezgodne z wiarą katolicką w której mamy wolną wolę (nie jej u bolszewików i w Islamie)…

                                                                                                                          APeeL

 

 

31.10.1989 (w) ZA ZAŚLEPIONYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 październik 1989
Odsłon: 1497

     Zmiana pogody, a to oznacza czarny dyżur. W takich dniach jest repertuar; porody, kolki, zaburzenia rytmu serca, udary i zgony. Dwóch Żydów wpadło samochodem na drzewo. Trafiłem do nich karetką.  Jakże chciałbym rozmawiać z braćmi starszymi w wierze.

     Ten naród nadal nie przyjmuje Pana Jezusa. Czekają na Zbawiciela...może z któryś nawróciłby się? Zrywają w nocy, a moja myśl uciekła do Pana Jezusa, którego Dobroć sprawiła, ze zdjęto z moich oczu zasłonę i mogę ujrzeć cuda Boga.

Służyliście wiernie, a komunizm się rozpada!

- A pan komu służy?

- Bogu i Jezusowi!!

- to Bogu czy Jezusowi?

- Bogu Ojcu, Jego Synowi i Duchu Świętemu!

    W ludziach jest wielka nienawiść. Oto pacjent, który nie chce zapalić lampki na grobie żony (rozwiedli się i zginęła w wypadku).

- Za to co mi zrobiła?...za sądy? To Pan Bóg ją skarał, nawet ksiądz tak powiedział.

- Ksiądz się pomylił! Bóg tak nie karze...trzeba zapalić świeczkę!

Rozmawiam z kolegą lekarzem. Trzeba postarać się, aby być rzazem. Włóczy się z żoną po sądach (rozwód)

- Wszystko zrobiłem, ale ona winna!

- Wszystko zrobisz, gdy będziecie razem z dziećmi!

- Co musimy uczynić?

- Trzeba iść w tej intencji na pielgrzymkę do Częstochowy i wszystko zawierzyć Matce Najświętszej!

Koledze mówię o nawróceniu, ale pyta; na co?

- Nie na co, Tylku ku Panu Jezusowi.

    Trzęsąca się pacjentka z trudnych warunków, maż pijak, chce ”zepsuć” dziecko i prosi o radę. W okresie, gdy miałem zasłonięte oczy innej dałem taką radę, ale nie posłuchała i piękny syn jest jej wielka radością. Tej kobiecinie mówię;

     Pani chce zamordować dziecko, a ja mam radzić. Proszę go urodzić i dać mu na imię Filip, bo ten święty nigdy się nie denerwował. Tego właśnie  maluszka podaruje mi pani.

- Urodzę i panu oddam?

APEL

30.10.1989(p) ZA ZASKOCZONYCH ŁASKĄ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 październik 1989
Odsłon: 1559

    Pacjentowi z chorobą Buergera powiedziałem, że żyje dzięki Opatrzności Bożej. Dlatego musi wszystkich pocieszać, bo często straszył i podtrzymywać innych walczących z takim rodzajem przewlekłej śmierci.     

    Dzisiaj, gdy to opracowuję (17.07.2014) chory nadal prosperuje i na pewno uwierzył, że żyje dzięki rozwojowi medycyny, a to wielka  łaska Boga. Nawet pada takie słowo z telewizora. Wiele razy zapraszałem go na codzienną Mszę świętą, ale woli inne zajęcia...

  Dziwne, bo właśnie w „Dialogu” czytałem o Opatrzności Bożej. Nic nie dzieje się bez Boga, a wszystko to próby na rozwijanie naszych cnót. 

    Do gabinetu wszedł mały i chudy mężczyzna, który ma lędzwioból. Wcisnął mi 5 tys. zł. Pomogłem mu, a do wypisanych recept dopiąłem pieniądze, ponieważ nie lubię szarpaniny...

    Zagadałem towarzysza, którego królestwo ziemskie zachwiało się: służyliśmy wiernie komunizmowi i co?

- A pan komu służy?

- Jak to komu?...Bogu i Jezusowi!

- To Bogu czy Jezusowi?

- Bogu Ojcu i Synowi Jezusowi w łączności z Duchem Świętym!

    Wdowca poprosiłem, aby zapalił świeczkę na grobie żony (porzuciła go i zginęła w wypadku).

- Za to co mi zrobiła...! Pan Bóg ja skarał...nawet ksiądz tak mi powiedział.

- Ksiądz się pomylił, bo Bóg tak nie karze.

    Koledze lekarzowi zaleciłem, aby nie chodził po sądach i udowadniał winę małżonki, bo jego dzieci powinny mieć matkę i ojca...

    Teraz słucham nagranej audycji o ruchu Haare - Kriszna. Ładne założenia; wegetarianizm, seks tylko w małżeństwie, nie dla używek i hazardu. Bóg Stworzyciel, jest Wielki i Mocny oraz Wszechatrakcyjny, a nasze doskonalenie się zbliża nas do Niego, ale to jest  błędne.

    Miłość to Bóg i ona rośnie wraz z Jego zbliżaniem się do mnie (łaską). Zgadzam się z nimi, że wielką udręką są momenty „odejścia” Boga, a poczucie „opuszczenie” daje wielki lęk. W mojej tęsknocie za  Bogiem pragnę dać ogłoszenie: „Poszukuję ludzi pragnących rozmawiać o Panu Jezusie”.

   Wyobraź sobie takie spotkanie, gdzie na wielkiej sali ludzie dają świadectwa wiary. Moderator wszystko kontroluje, momentami siedzimy w ciszy przerywanej zawołaniami modlitewnymi.

    Dzisiaj, gdy to opracowuję nie poszedłbym na taką salę z wierzącymi, bo i po co? Mnie dzisiaj ciągnie do pijaków, złodziei i prostytutek...do najgorszych. Mogę się założyć, że wyszukiwarka wyrzuci to zdanie, bo władza nie lubi mnie.

    Większość ludzi nie jest skłonna mówić o swoich doznaniach, a szkoda, bo  marnuje się szansa nawrócenia kogoś, wzbudzenia wątpliwości u nieprzejednanych ateistów i wrogów wiary. Nie wolno „zakopywać talentu”.

     Nagle na moją osobę spłynęła jakaś pocieszająca energia. Do mieszkania zgłosili się chłopcy ze zmoczonymi dokumentami kierowcy karetki. Idę z nimi do pogotowia, rozświetlone bloki, a serce woła do Nieba;

    „Panie ! Boże Ojcze! Dziękuję za wielki dar, który otrzymałem; za łaskę wiary. Dziękuję za Twego Syna, Pana Jezusa. Jakże Twoje Serce Jezu krzyczy, gdy tylu bluźni, nie szanuje i ośmiesza wiarę, a wg nauki nie istniejesz!”

     Wracałem z płaczem, łzy płynęły po twarzy i ponownie wołałem do Boga; „Ojcze! Dlaczego wybrałeś mnie do Swojej służby? Jakże mam wypowiedzieć moją tęsknotę? Gdybym mógł wyrwać serce z piersi na pewno wzywałoby Imienia Twego Syna J e z u s a”.                                                                                                                                                                APEL

29.10.1989(n) NIE JESTEM Z TEGO ŚWIATA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 październik 1989
Odsłon: 722

    Kończę dyżur w pogotowiu, a serce zalewa tęsknota za Panem Jezusem. Wraz ze zbliżaniem się do Zbawiciela widzisz własną nicość. Zrywają do młodej kobiety z pamiątką po weselu; rana wargi i złamany ząb. Dziwne, bo następny wyjazd jest do płci przeciwnej, ale z tym samym. Młody człowiek złorzeczy, przeklina, bo był na weselu, a krew leje się z wargi. Tak niektórzy zaczynają niedzielę!

    Pojechaliśmy z żoną na Mszę św. ale będzie nieudana z powodu rozdrażnienia; zbyt jasno, organista śpiewał za głośno i fałszował, brak było przerw z ciszą.

    Podczas konsekracji wypowiadałem swoje słowa; "wierzę prawdziwie w to, co rzekł kapłan, że Panie Jezu jesteś Synem Boga Żywego, danym mi na pamiątkę Twej Męki za mnie jako dowód Bożej Miłości." Przy wyjścia z kościoła podano informację, że; „nie jestem z tego świata”.

    Pięknie o Sakramencie Komunii św. powiedział ks. T. Ludwisiak w katolickiej audycji radiowej; Eucharystia to niewidzialna łaska, która jest objawem miłości Boga Ojca. Tym Sakramentem jest Jezus Chrystus, który przeszedł przez życie dobrze czyniąc.

   To zbawianie trwa dalej dzięki Duchowi Św.! Jest to trwała misja, która wyzwala człowieka. Stajesz się przybranym synem Boga! To sacrum - spotkanie z Nim-Zmartwychwstałym Panem. To spotkanie osoby z Osobą, które daje prawdziwy pokój sercu. Tak to ułożyłem wg słów kapłana.

   Dzień kończy rozdrażnienie, ponieważ syn nie wracał do domu, a córka całą noc szalała z powodu zaginięcia chomika.

   To kompletne głupoty, które normalnego człowieka mogą wyprowadzić z równowagi...oto właśnie chodzi! Ja w pracy stykam się z wielkimi cierpieniami i różnymi nieszczęściami. Cóż oznacza głupi chomik w stosunku do "schyłkowej niewydolności nerek u dzieci." Nie muszę budzić wyobraźni, abyś zobaczył umęczonych rodziców - widzących jak z dnia na dzień - kona ich dziecko!

                                                                                                                                    APeeL

28.10.1989(s) W tym czasie byłem jeszcze na barykadzie...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 październik 1989
Odsłon: 1326

    Przebudziłem się przestraszony snem w którym ujrzałem nienaturalnie malutkiego syna, a dodatkowo wył alarm samochodowy z psimi godami pod oknem.

    Wstałem i zamknąłem się w kuchni z małą książeczką „Idę do Ojca”, która otworzyła się na słowach: Ja mizerny grzesznik przychodzę do Ciebie...Ojcze przyjmij wszystko, co mam i pozwól codziennie wypełniać Twoją Wolę. Maryjo, Matko Boża bądź moją Matką.

    Dalej czytałem „Eksterioryzację” i doszedłem do wniosku (pisał o tym też Norwid), że w świecie nadprzyrodzonym „myśl jest wszystkim”. To był czas zainteresowania telepatią oraz błędnym determinizmem. Z drugiej strony ks. Michał Sopoćko spowiednik s. Faustyny zauważył, że plany Boże dotyczące Miłosierdzia zapisane w  „Dzienniczku” wypełniły się co do joty.

   Nawet zadręczałem tym otoczenie, ale moje „odkrycie” nie interesowało personelu, bo ludzie nie żyją duchowością. Nawrócenie niesie wielkie kłopoty dla obdarzonego tą łaską (ostracyzm) z zadziwieniem otoczenia, bo nagle stajesz się innym człowiekiem i wiesz, że jesteśmy na zesłaniu.

     W tym czasie byłem jeszcze na barykadzie pomiędzy królestwem ziemskim i niebieskim. To dwa różne światy. Miłość i Miłosierdzie z ludźmi podobnymi do mnie oraz nienawiść (odwet i zemsta). Wyobraź sobie wielką wskazówkę, która porusza się od miłości do nienawiści...gdzie jest twoje serce?

    Trzeba skręcić z drogi naturalnej ku duchowej, a to zalecenie Pana Jezusa, aby przebaczać 77 razy czyli zawsze.  Droga Boża jest prosta...to droga Prawdy! 

     Demon działa poprzez nasze myśli i od niego pochodzi odwet. Czy wiesz co on może ci dać?...to co posiada, a to nienawiść! Szkodzić, szkodzić, tylko szkodzić...

    Przypomina się taki dzień w którym byłem poddany udrękom świata widzialnego i niewidzialnego. Wciąż napływały nienawistne myśli do ludzi, zły wpuszczał odwet przeciwko tym, którzy wyrządzili mi „krzywdę". Piszę tak, ponieważ ta krzywda zaprowadziła mnie do Boga!

    Zacząłem prosić o wyjaśnienie i w nagłej jasności zobaczyłem siebie i wszystkich ludzi jako zesłańców.  Każdy z nas jest słaby, ale naszą podporą jest Bóg i nic nie może stać się bez Jego Woli i przy Jego Opatrzności. Ja mam wytrwać w mojej służbie Panu.

      Właśnie władza ludowa łaskawie zezwoliła na nadawanie programu katolickiego (radiowa czwórka nakładana na „Teleexpress”). Wówczas atakowano skrycie; nie powalano krzyży Pana Jezusa (wokół W-wy), nie pokazywano nagiej prostytutki z krzyżem (TVN), nie głoszono chwały zdejmowania krzyży („Fakty i mity”).

   Co mogło dać moje pismo do podwładnych Andrzeja Drawicza na Woronicza? Nic! Przecież pan prezes nie ruszał struktur, a Iwona Śledzińska-Katarasińska zbadała, że w telewizji jest 100% agentury i tak jest do dzisiaj. 

    Miałem jednak obowiązek ukazania ich fałszu i pozoranctwa! W piśmie zaleciłem, aby audycję zaczynali od słów JPII...precyzyjnie wybranych z dużym ładunkiem wiary. Problem narkomanii...trzeba świadectwo kogoś, który na kolanach opowie jak wyszedł z nałogu przy pomocy Pana Jezusa.

    W listach dawać świadectwa wiary. Mówiono o cierpieniach chrześcijan na Wschodzie! Wiadomo, że tam brak książeczek do nabożeństwa, obrazków i różańców! U nas jest lepiej, bo mamy już beznadziejny program katolicki; specjalnie przegadany z  koszmarną muzyką (zamiast śpiewanej poezji religijnej).

   Karetką trafiłem do nędznej chatki pełnej much...do kieszeni fartucha wciśnięto mi pieniądze. Po badaniu włożyłem je do torebki z napisanymi receptami. Trafiłem też do ośrodka z dziećmi niepełnosprawnymi umysłowo, odrzuconymi przez rodziców. Jakże czułem tam obecność Pana Jezusa.

    „Panie Jezu! Ty przenikasz wszystkie serca na świecie. Proszę Cię, Jezu! Pociesz te dzieci”.                                                                                                                                            APEL 

 

    Wówczas napisałem do prof. Józefa Bogusza (1904-1993), który w „Przeglądzie Lekarskim” 1987 44 /11 napisał artykuł: „Lekarz i kapłan wobec ciężko chorego”.

    „Panie Profesorze! Tytuł i temat zachęcający. W Egipcie nie było problemu, ponieważ lekarz był kapłanem i odwrotnie. Mój pogląd jest taki; ludzie dzielą się na wierzących (10-20%) oraz niewierzących (80-90%). Te procenty są jeszcze gorsze wśród mądrych tego świata; czego nie dotkną tego nie ma (w tej grupie są lekarze). Dlaczego tak jest - Bóg to wie! Przecież niedawno tajne były promienie rtg, fale elektromagnetyczne oraz ultradźwięki.

    Człowiek wierzący nie boi się cierpień oraz śmierci (przejście do życia), ale lęk przed nią dotyczy każdego i taki człowiek jest normalny, ma Boski "wkład" (duszę).

    Tak uczynił Pan, aby nie popełniano samobójstw (dzisiaj to opanowano przy pomocy komfortowej eutanazji). Pan Profesor pisze o śmierci nagłej, która dotyczy „wybrańców losu”. To błąd, bo śmierć nagła jest wielkim nieszczęściem dla nieśmiertelnej duszy...szczególnie u niewierzącego w Boga. 

     Dlatego prosimy w modlitwach o uchowanie o niej. Człowiek wierzący nigdy nie jest samotny, bo zawsze jest przy nim Pan Jezus. Tą Obecność szczególnie odczuje w godzinie ostatniej (nie umrze „w osamotnieniu”).

      Czy istnieje sens przedłużania życia u beznadziejnie chorych...”nawet o jeden dzień”? Tego nie wiem, bo ten jeden dzień może spowodować ostateczny powrót do Boga!

    W tej bowiem fazie odbywa się ostateczny bój o duszę ludzką. W tych chwilach siły zła kierują myśli człowieka ku uzdrowieniu lub strachu przed śmiercią, aby odciągnąć od zawołania kapłana. Większość lekarzy to ludzie niewierzący, zadufani w sobie („szkiełko mędrca i oko”)...nie mogą pomóc w tej walce. Stąd wraca problem lekarza-kapłana i mam wątpliwości czy Pan Profesor sobie poradzi...”.

      Wprost chce się powiedzieć to, co było na obecnych rekolekcjach; „każdy katolik jest uczestnikiem kapłaństwa Pana Jezusa i ma obowiązek głoszenia Ewangelii”. Ktoś z zewnątrz powie, że; „ma misję, to pewna forma mesjanizmu, a nawet mania na tle zbawiania innych”, a to  o b o w i ą z e k  każdego katolika!

     Bliżej; moja droga duchowa to szerzenie świadectwa wiary...stąd ten zapis („napieraj w porę i nie w porę”). Właśnie odmawiam „pokutę” zadaną na spowiedzi; „Głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia”.

     Jeszcze sprawa mówienia pacjentom o Bogu. Ja jestem „lekarzem-kapłanem”. Człowiek to ciało i dusza; choroby tych dwóch części przenikają się, a nawet wywołują wspólne choroby. W kraju demokratycznym na drzwiach gabinetu - u tego, który pragnie to podkreślić - powinien być napis; lekarz katolicki.

    Jest to bardzo ważne, ponieważ nikt nie przyjdzie po hormonalne środki antykoncepcyjne, skierowanie na „zabieg” i nie będzie się dziwił pokierowaniem go ku Bogu w wielkich problemach zdrowotnych; modlitwy do MB Dobrego Zdrowia, św. Łukasza, msze, cierpienia zastępcze, różne wyrzeczenia, cudowna woda.

     Częsta jest odwrotność; wielu zdrowych woła do Boga o zdrowie (oszukani przez Szatana)...wierzą o istnienie strasznych chorób, które zagrażają ich życiu. Psychiatra poda leki, a ja zalecę wołanie do Matki Bożej i proszenie o ochronę przez Aniołów i świętych (odepchnięcie Złego).

 

 

 

    

  1. 27.10.1989(pt) ZA CIERPIĄCYCH Z POWODU TĘSKNOTY ZA PANEM JEZUSEM
  2. 26.10.1989(c) ZA PODZIWIAJĄCYCH WIELKOŚĆ BOGA
  3. 25.10.1989(ś) ZA POKŁADAJĄCYCH NADZIEJĘ W CIELE
  4. 24.10.1989(w) Celem życia...zdrowie ciała!
  5. 23.10.1989(p) Pan Jezus jest z nami...
  6. 22.10.1989(n) Zawsze ze mną bądź!
  7. 21.10.1989(s) Jestem małą iskrą...
  8. 20.10.1989(pt) Wszystko jest Boga...
  9. 19.10.1989(c) Gdzie znajdziesz moc duchową...
  10. 18.10.1989(ś) Każdy z nas jest niepowtarzalny...

Strona 2220 z 2316

  • 2215
  • 2216
  • 2217
  • 2218
  • 2219
  • 2220
  • 2221
  • 2222
  • 2223
  • 2224

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1116  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?