- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 768
Wczoraj wieczorem, podczas dyżuru w oddziale wewnętrznym czytałem homilie i przemówienia papieża. Podczas międzynarodowego kongresu lekarzy katolickich powiedział (3 X 1982), że „służba życiu określa cel medycyny”. Opieka nad chorymi to codzienna ofiara, ponieważ jesteśmy cząstką Niebieskiego Lekarza dusz i ciał.
Przy tym - cytując Biblię - wspomniał o kruchości ludzkiej kondycji; nietrwałej jak trawa, przelotnej jak cień i ulotnej jak kropla wody. Teraz, gdy przepisuję ten dzień (23.04.2020 r.) jestem zdziwiony stwierdzeniem, że ta służba „winna obejmować i jednocześnie przekraczać cielesność, właśnie dlatego, że nie wyczerpuje ona życia”.
Dalej wspomniał o „duchu służby” oraz podkreślił, że lekarz katolicki ma obowiązek świadczenia słowem i przykładem o wierze w życie nadprzyrodzone.
Moje obecne zdziwienie jest wielkie, ponieważ do tego dążyłem przez 40 lat pracy. Bolał mnie fakt, że w kraju katolickim nie ma możliwości określenia siebie takim lekarzem. Z powodu wiary straciłem prawo wykonywania zawodu, bo koledzy psychiatrzy są ateistami. Nawet w Przychodni św. Pawła w W-wie trafiłem na takiego! Korporacja jest zamknięta dla wiernych Bogu naszemu.
Przytoczę fragment przesłuchiwania przez komisję lekarską (w styczniu 2008 r.);
- Pani doktór gdzie pani skieruje matkę, której nagle umrze małe dziecko, bo ja zalecę ucieczkę do Matki Bożej…
- To pan chorych kieruje do Matki Bożej!?
- Pani doktór z nami powinien być kapłan!
- To pan z księdzem bada?
Właśnie zmarł wielki lekarz Stanisław Luft (1924-2020) z którym zetknąłem się podczas specjalizacji w Instytucie Reumatologicznym w W-wie. Władzy wciąż „ludowej” nie podobało się jego zaangażowanie w życie Kościoła katolickiego, gdzie był wykładowcą medycyny pastoralnej (napisał taką książkę „Medycyna pastoralna”).
Za to „ukarano” go; nominację profesorską otrzymał dopiero w 1992 r. (tuż przed przejściem na emeryturę). Nic się nie zmieniło, bo „towarzysze” stosują wypróbowane metody; promują miernych, biernych, ale wiernych...szkodząc jak się da „tym, co nie z nami”.
Tak się złożyło, że właśnie dzisiaj otrzymałem pismo z prokuratury, gdzie trafiła moja krzywda, bo tuż przed emeryturą (4 miesiące) zawieszono mi pr. wyk. zawodu lekarza za bycie katolikiem, co oznacza obowiązek obrony wiary i krzyża.
Najgorsze jest to, że funkcjonariusze „sanhedrynu” (rady) zarówno okręgowej jak i naczelnej tkwią w przestępstwie od 12 lat. W tym czasie nauczają w TVN, mówią o etyce, sami sobie przyznają odznaczenia oraz nagrody i wyróżnienia („Mentor”, „Lista Stu” najważniejszych doktorów), aby trafić później do izbowej salki pamięci. To są głupie celebracje świeckie znane z czasu okupacji sowieckiej.
Protestowałem przeciwko konferencji 28 marca „Światłość i Ciemność” na temat; „Ból i cierpienie” razem z UKSW, którą skasowała pandemia. Koledzy dalej podpinają się pod wiarę katolicką i Kościół święty (faryzeizm). Tak zmieszał się ten i tamten czas...
Wówczas w śnie wędrowałem po różnych pomieszczeniach. W jednym z nich trafiłem na trumnę z awarią światłą i trwającym półmrokiem. Tam wszedł zmarły wujek i z płaczem położył ręce i głowę na moich kolanach. Światła nie było także w pomieszczeniach mojego ojca i zmarłego brata ciotecznego, a także w całym mieście.
Nasze światło jest odpowiednikiem wiary w Boga i Jego Światłości wokół, w miastach i na świecie. Wszyscy ze snu żyli w ciemności duchowej, a teraz potrzebują wsparcia, aby przesunąć się w Czyśćcu ku Królestwu Niebieskiemu. Ja dotychczas też tkwiłem w takim mroku...
Z natchnienia Ducha Świętego napłynęło, aby za te dusze być na Mszy Św. co uczyniłem 09.10.2018...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 810
W czasie prób chodzi o wybór pomiędzy czynem dobrym i złym. Każdy powinien to ćwiczyć, bo po czasie stwierdzi, że jest to droga, którą będzie musiał iść aż do śmierci. U ludzi normalnych takie wybory dotyczą tylko tego życia...dopiero przebudzenie duchowe sprawia ujrzenie świata nadprzyrodzonego.
Wielu w takim momencie zostaje zwiedzionych przez Bestię i trafia na manowce; New Age, św. Jehowy, Kościół Scjentologiczny lub odłamy wiary katolickiej...”zreformowanej” przez Lutra i Kalwina. Wówczas wierzyłem w determinizm czyli zapis wszystkiego wykluczający wolną wolę, a także grzech, „bo, co mam być to będzie”. Jeżeli narozrabiałem, a to było w zapisie losu to jaka jest moja wina? Jest to jeden z przykładów zwiedzenia przez upadłego Archanioła o nadprzyrodzonej inteligencji!
Tak też kręciłem się wokół naszego losu, a to sprawiło zainteresowanie zjawiskami pozazmysłowymi z tłumaczeniem snów. Ponieważ nie mamy dostępu do zapisu naszego losu, dlatego musimy słuchać natchnień „duchów opiekuńczych” oraz sumienia.
Dużo ludzi mówi o swoich przeczuciach, snach informacyjnych i ostrzegawczych („do przodu”), a nawet proroczych. Taki sen miał mój pacjent, który obudził się po wybuchy granatu w ręku, wyraźnie widział urwane palce i lejącą się krew. Przestraszył się nie na żarty, bo był w wojsku i miał do czynienia z zapalnikami bojowymi oraz ćwiczebnymi.
Mówił; „Po tym śnie postanowiłem być ostrożny każdego dnia. Ze względu na charakter ćwiczeń z żołnierzami musiałem pobrać zapalniki z magazynu. Sprawdzam i mówię do magazyniera, że ten jest bojowy! W próbie potwierdziło się moje spostrzeżenie, bo nastąpił wybuch!”
Dlatego interesowałem się mającymi dar przepowiadania losu. Taką osobą była Waleria Sikorzyna (jasnowidz, wizjonerka i uzdrowicielka), której życie jest opisane w książce "Serce w dłoniach”. Nie ma już w sprzedaży internetowej.
13.01.1938 r. przepowiedziała dokładną datę wybuchu wojny z Niemcami (dokument jest w Gen. Insp. Sił Zbrojnych). Kiedyś zauważyła siebie z ręką na temblaku - za miesiąc miała wypadek i rękę na temblaku. Zobaczyła wizję pożaru - tak się stało oraz wypadek motocyklowy dwóch bliskich znajomych, ale zlekceważono jej ostrzeżenie. Widziała też „dodatkową plamkę na żołądku”, który usunięto w całości i potwierdzono przerzut.
Mogła przenosić się do odległego miejsca na własne żądanie i z całą świadomością (w książce „Eksterioryzacja” są udokumentowane takie doświadczenia innych osób). Nie wiedziała jak leczyć, ale czuła taką potrzebę i zwracała się o pomoc do św. Teresy oraz św. Andrzeja…
Ja też miałem takie pragnienie i zapytałem Ducha Świętego. W odpowiedzi podano, że mam już taki dar...uzdrawiania duchowego. To prawda, bo marnowałbym czas na cudownie uzdrawianie ciał ludzkich, a wszystkie cuda zostały już pokazane przez Pana Jezusa...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 848
Dzisiaj, gdy to przepisuję trwa czas prawdziwego wezwania Boga Ojca do przebudzenia, bo wielu pragnęło władzy nad światem (towarzysze radzieccy i chińscy oraz głoszący, że nie ma Boga oprócz Allaha).
Każdy ma wolną wolę i może wybierać to czego pragnie, ale dlaczego staje się Kainem pragnącym zabijać? Przecież wszyscy jesteśmy dziećmi Boga z pomieszanymi rasami i językami w celu badania naszej miłości. Czym różni się każda matka ziemska z dziećmi potrzebującymi chleba.
Pan Bóg pozwolił Szatanowi na działanie, a wiedz, że jest to zbuntowany Archanioł nienawidzący wszystkiego, co święte, a szczególnie wiernych Bogu Objawionemu, a nie wymyślonemu.
Pan Bóg wie jak przebudzić każdego, bo jeden będzie darł włosy po zgubieniu się pieska lub kotka, inny nie zda egzaminu, zachoruje mu dziecko, ucieknie żona, zmarznie posadzony sad, itd.
Na mnie napadnięto; włamano się do mieszkania, a złodziei chronili ci, co mnie pilnowali. W pracy byłem niewolnikiem w „izolacji”, otoczony partyjnymi ważniakami „na stanowiskach”, a wg powiatowego komitetu PZPR pisałem anonimy i ten zarzut pojawił się ponownie w Izbie Lekarskiej w 2008 r. Towarzysze nie zmienili się mimo, że prezio Boleksław przeskoczył przez płot.
Do tego cierpiałem na zespół dr Religi (poker + C2H5OH), a przecież każdy ma także normalne kłopoty życiowe. W takim właśnie czasie doznałem łaski od Pana, który powiedział „teraz”. W środku nocnego dyżuru w pogotowiu „ujrzałem” zło i dobro, a wydarzenia mojego życia przepłynęły w pewnym oddaleniu.
Nie wytłumaczę tego, bo trwało to kwadrans, a wówczas jeszcze nie prowadziłem dziennika (szkoda). Po pewnym czasie – w tej samej sytuacji – po powrocie z dalekiego wyjazdu padnę na kolana i przeżegnam się. To będzie już prawdziwy początek nawrócenia...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 849
Ja byłem lekarzem z powołania, a jeszcze nie wiedziałem, że po otrzymaniu łaski wiary będę leczył także dusze chorych. U nas, w kraju katolickim to budzi zdziwienie. Większość zajmuje się tylko ciałami, nie wolno wspomnieć o kapłanie w czasie wizyty u umierającego...
W czasie naturalnej śmierci Szatan robi rwetes, niepotrzebnie wzywają pogotowie, a dusza takiego chorego potrzebuje Sakramentu na drogę z modlitwą, a nie wychodzenia z ciała w karetce. Ponieważ nie byłem w Partii, a lubiłem moją pracę stałem się niewolnikiem.
W budynku były skomasowane gabinety lekarzy rodzinnych, specjalistów, oddział wewnętrzny bez lekarza dyżurnego oraz pogotowie ratunkowe. Karano mnie, ponieważ zawsze byłem. Nie mogłem odmówić wyjazdu karetką transportowa do nagłego wypadku, bo st. felczer robił „kolędę” po swoim odległym rejonie. Przekazywano mi dodatkowo zastępstwo (oprócz pracy w przychodni) w oddziale wewnętrznym podczas urlopów kolegi prowadzącego.
Właśnie napisałem prośbę do kierownika działu, aby zwolnił mnie z badania profilaktycznego zakładów (bez żadnej dodatkowej zapłaty), bo prowadziłem w godzinach pracy poradnię reumatologiczną dla całego rejonu oraz badałem uczniów z Liceum Ogólnokształcącego. Ponadto przychodzili do nas chorzy z ośrodków, gdzie chorował lekarz lub miał urlop.
Zawiadomiłem POP PZPR, która ustosunkowała się pozytywnie do mojej prośby, mają zawiadomić dyrekcję, ale prosili o dalsze wykonywanie obowiązków służbowych.
Ponieważ niewolnictwo trwało 07.08.1984 napisałem pismo, że nie podejmuję się zastępstwa prowadzącego oddział wewnętrzny (na czas jego urlopu), który nie posiada lekarzy dyżurnych, a jego personel ma utrwalone nawyki w sensie, że pacjent to wróg.
Powiadomiłem o tym Dział Organizacji i Nadzoru (bolszewicy wszystko ładnie nazywali i to trwa z rozpędu), ponieważ - z powodu przeciążenia w pracy - jestem na granicy wytrzymałości psycho-fizycznej. Dodałem, że na mnie spadł nadzór nad wszystkimi iniekcjami (także od specjalistów, a mój rejon obejmuje 7.500 pacjentów, muszę badać młodzież z internatu i jestem kierowany na kurs kierowców (będzie dodatkowy obowiązek).
Dzisiaj, gdy to przepisuję (12.02.2020) wszędzie jest "elegancja - francja", numerki, puste korytarze, pełna kultura z wcześniejszymi zapisami. Jak to wszystko wytrwałem? Po latach powiem, że sprawiła to codzienna Msza św. z Eucharystią.
W podziękowaniu, tuż przed przejściem na emeryturę 02.01.2009 - we wrześniu 2008 r. - zawieszono mi prawo wykonywania zawodu lekarza. Żulia z samorządu lekarskiego w Warszawie uznała, że moja wiara to choroba (zastosowano psychuszkę), a za pracę odpowiadała dyrekcja (otrzymywałem w tym czasie premie i nagrody). .
Koledzy sami w tym czasie uczestniczyli w Mszach Św. z całowaniem sztandaru izbowego w białych rękawiczkach. Dzisiaj, gdy to przepisuję wielu z tych „działaczy” dalej pilnuje etyki lekarskiej. Bolszewizm trwa. Na tym tle możesz zrozumieć zgniliznę trwającą w pionie prawa...
APeeL