- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 507
Tuż po przebudzeniu chwyciłem twarz w dłonie, bo napłynął moment przybycia syna, którego pogoniłem oraz znajomej proszącej o recepty na drogie leki, ponieważ umrze. Po przebudzeniu nie wiem na która godzinę mam iść do kościoła. W tym czasie "spojrzy" piękna Matka Boża z Dzieciątkiem, a z radia Maryja popłynie piosenka ze słowami: „Prowadź mnie Swoja drogą”.
Na Mszy św. porannej Pan Jezus przestrzegał przed kwasem faryzeuszy. Naród wybrany przez Boga Ojca - mający dostęp do cudów oraz przepowiedni proroków - nie mógł przeskoczyć płotka z napisem: Królestwo Boże i faktu zesłania Syna Bożego.
Zapatrzyli się w syna cieśli i w Nazaret z którego nic dobrego nie wyszło. Nie widzieli czynów Pana Jezusa. Najgorsze jest to, że zawodzą dalej, trzymają się prawa, składają ofiary jak bożkom. Na tym tle ja, który wie, że taką ofiarę na każdej Mszy św. składa Pan Jezus. Tak jest, gdy Bóg odbierze Swoje Światło.
Popłakałem się podczas przyjmowania Eucharystii: „Czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary, za wszystkie dobrodziejstwa”? Z trudem wyszedłem z pracy bez wytchnienia od 7.00 – 14.00...
Teraz przesuwa się „duchowość zdarzeń”:
- w telewizji pokażą matkę, która dla kochanka porzuciła dzieci
- terroryzm Palestyńczyków
- szukają zagubionego chłopczyka
- ewakuacja hotelu w USA z powodu wąglika
- umierająca na chorobę odzwierzęcą córka weterynarza
- wojna Indie / Pakistan z koszmarem mieszkających między ich granicami.
Zawiodła mnie pani robiąca spis, bo nie przybyła. Myślałem o intencji za zwiedzionych, ale faktycznie będzie za tych, którzy zawodzą. Na tym tle zobacz wyczyny i oszustwa rządzących. Przypomniał się kandydat na kierowcę, który nie miał pieniędzy...jego żona następnego dnia wyjaśni sprawę: choruje na schizofrenię i kupił samochód!
Dzisiaj, gdy to edytuję (27.05.2019) zawiodła Koalicja Europejska, która przegrała wybory do Europarlamentu...skończył się sen o potędze!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 334
Zacznę od informacji, że doba "duchowa" nie trwa 24 godziny, bo ciąg zdarzeń jest nieskończony. Tutaj trwał trzy dni (zazębiające się z sobą): od 19.05.2005 - 21.05.2005.
Dalej trwała wczorajsza bliskość Mateczki Zbawiciela. W garażu mam duży wizerunek MB z Medjugorie (namalowany), który wywołał łzy. Podczas zakupu "Słowa" w kiosku dorzucono wizerunek Jana Pawła II...za 30 groszy (kupiłem dwa...wiem, że handlują).
Pan Bóg mówi do nas przez wszystko, ale my opieramy się na swoim rozumie. Nie ma czegoś w Dobrej Nowinie...to traktujemy jako świętość (np. brak wzmianki o duszy). Teraz z półki z książkami "spojrzał" gruby tom "Braci Karamazow" Fiodora Dostojewskiego, gdzie trafiam na fragment dotyczący wspierania potrzebujących ze słowami obdarowanego:
nie wart jestem dobrodziejstw, a ja przyjmuję do do siebie w sensie obdarowywania mnie przez Matkę Bożą.
nędzny śmieć jestem (...)
lepiej byłoby zaopiekować się kimś potrzebniejszym ode mnie.
Nie mogłem czytać dalej, ponieważ popłakałem się. To były sekundowe błyski...nawet teraz nie mogę pisać, ponieważ łzy zalewają oczy. "Mateczko Najświętsza! Matko Zbawiciela, który otworzył Niebo...tylu jest naprawdę potrzebujących, a ja mam wszystko i jeszcze więcej, ponieważ wiem, że Jesteś, Matko!"
Odpowiedziano wspieranym Polakom w straszliwej biedzie: "każdy jest potrzebny (...) i czy można wiedzieć kto potrzebniejszy"?
Nie dziwią słowa Jana Pawła II (ze starej taśmy) o macierzyńskiej Obecności Matki Zbawiciela, Jej Macierzyńskiej Trosce (...) o każdego człowieka, który żyje na tej ziemi (...) pracuje (...) zmaga się z sobą (...) przyzwyczaili się Polacy wszystkie niezliczone sprawy swojego życia, różne jego momenty (...) zwłaszcza chwile ważne, rozstrzygające, odpowiedzialne (...) przyzwyczaili się, aby mówić o wszystkim swojej Matce, która jest obecna dla wszystkich i dla każdego!"
Tak się zdarzyło, że na dyżurze (2 dni wstecz) miałem infekcję zębopochodną, pobrałem antybiotyk (dar z firmy farmaceutycznej), którym podzieliłem się z kierowcą chorym na zapalenie dróg oddechowych).
Kiedy i gdzie trafię do stomatologa, ale wyjaśniło się, że to tylko zapalenie kieszonki przydziąsłowej, bo między zęby wpadł odłamek kości (tak wykazało rtg). Znajoma lekarka wzięła za to parę groszy. Naprawdę pomagała mi Matka Boża, a także chorym i ich rodzinom!
W prowadzeniu przez Matkę znalazłem się w otwartym kościele (niedalekiej parafii), gdzie sprzątano! Nigdy tam nie byłem, a teraz siedziałem sam z Matką Zbawiciela! Wyszedłem zalany łzami...ostateczny odczyt intencji nastąpił około 14.00 w niedzielę.
Inne są łatwe, a przy takich trudniej odczytać, ponieważ przeszkadza Szatan...mógłby zarzucić, że mam podawaną i dlatego dziękuję i modlę się. W ramach macierzyńskiej troski Matki Zbawiciela w sobotę odwiedziłem odwiedziłem w dwóch domach leżących chorych (babcię i dziadka).
Natomiast sam uniknąłem porażenia prądem! Z sąsiadem zdejmowaliśmy tablicę ogłoszeń, a jeden z jej metalowych kołków był wstrzelony w przewód elektryczny! Trzymałem się metalowej barierki, która na szczęście miała izolację. Mniejszego wstrząsu doznał sąsiad...przez niego nie było bezpośredniego przepływu prądu!
"Och! Boże mój! Matko! Jakże ludzie martwią się o następny dzień, a przy tym chwalą śmierć nagłą!" Ta wydłużona doba niebieska zakończy się płaczem po otworzeniu książeczki: "Droga do Nieba". Tam trafiłem na wołanie do Mateczki o godność zasłużenia sobie na spotkanie i oglądanie Jej w Niebie! To wszystko było zapisywane "w biegu", bo przeżyć mistycznych nie można wyrazić później.
Za bezmiar łask podziękowałem Matce z zapaleniem lampki w kościele na Mszy św. o 6.30. Nie ujrzysz obdarowania bez światła wiary. Natomiast dla mądrych tego świata to głupstwa i "fluidy".
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 476
MB Kościoła
Podczas nocnego wyjazdu karetką wołałem do Boga za dobroczyńców, bo nigdy dotychczas nie uczyniłem tego, bo w sercu dominują niechętni mojej osobie oraz „ochroniarze” (później opisze to Wojciech Sumliński: "Z mocy bezprawia")...
Od 7.00-14.00 trwał nawał chorych, nie mogłem wyjść z przychodni, a na wizycie domowej trafiłem do babci...z odciskiem. Podczas przyjęć chorych napływała osoba żony, która modliła się za mnie, a ja wcześniej wołałem do Matki Bożej, aby ją pocieszyła: odsunęła lęki i złości.
W moim sercu i duszy pojawił się wielki pokój i radość oraz przepływały wielkie rzesze dusz ludzkich, a tego nie można przekazać. Co pewien czas - w nasileniu pracy - pojawiała się "wzmacniająca słodycz". Dzisiaj, gdy to przepisuję wiem, że tak działa Duch Święty...
Po wejściu do kościoła nie wiedziałem czy będę mógł uklęknąć przed Eucharystią, bo miałem niejasny ból o typie dyskopatii. Mój Anioł podpowiedział: „uklęknij, a nie będziesz miał tego bólu” i tak się stało!
Z umęczenia byłem nieobecny na Mszy św. ale po Komunii św. nie chciało się wyjść z kościoła. Zawołałem tylko: „Panie Jezu oddałeś za mnie życie...spraw, abym oddał moje Tobie aż do męczeńskiej śmierci, abym nie zwątpił...przyjmij to moje poniżenie, modlitwy. Przepraszam Cię za wszystko, za moje ułomności i upadki w próbach"…
W czasie modlitwy, gdy Weronika ocierała Twarz Zbawiciela doznałem odczucia „delikatności Serca Pana Jezusa” i Jego wrażliwość na krzywdy ludzkie. Z telewizji popłynie obraz kolejki do masarni, gdzie za darmo dawano...kości! Różni są dobroczyńcy.
Napłynęły obrazy kapłanów podających nam Chleb Życia, czuwający nad nami, dający pracę, codzienny chleb oraz wdzięczni pacjenci. Po latach okaże się, że moje nawrócenie sprawiły modlitwy babć i zamawiane przez nie Mszy św.!
Żona oglądała program w którym urządzają mieszkanie biednej z domu dziecka. W garażu znalazłem pismo o misjonarzach w Afryce oraz art. o zmarłej Matce Teresie z Kalkuty. Tam będzie też orędzie o potrzebie czynienia dobra.
Natomiast w radiu Maryja padną słowa o dobru jakim jest nasza praca! Co jeszcze zdarzy się dzisiaj? Właśnie z mojego bałaganu „wyciągnęło” się pismo medyczne traktujące o opiece paliatywnej, gdzie była informacja o Towarzystwie Dobroczynności.
Nie znałem jeszcze intencji tego dnia, ale zasypiającą żonę pocałowałem w stopy za „chleb, który mi przynoszą"...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 557
Pełen obawy wstałem na dyżur w pogotowiu, bo wcześniej upiłem się i nie wiem czy nie jestem zdjęty. Pan ukazuje mi łaskę pracy...szczególnie w służbie innym.
Jakby na dodatkowy znak przez 40 minut czekałem na zwolnienie pokoju lekarza dyżurnego, bo kolega miał daleki wyjazd. W tym czasie drugi dyżurny (chirurg) - przyzwyczajony do ciężkiej pracy - cały czas chodził.
Wzrok zatrzymała topola, której ubytki kory były zalewane...napłynął też obraz psa liżącego rany. Taki jest mój stan psychiczny, ale już jedziemy do dziadka z biegunką oraz do marniejącej w oczach. Trafiłem też na starszą kobietę, która w drodze do kościoła doznała przejściowego niedokrwienia mózgu (TIA): zasłabła, wszystko rozumie, ale nie może mówić...zabrałem ją do szpitala.
Pragnę chwilki snu, ale na noszach strasznie trzęsie. Jak wytrzymują to ciężko chorzy, a szczególnie z różnymi złamaniami. Przez radiotelefon - z innej stacji - płynie informacja o stwierdzeniu zgonu kierowcy, który zasłabł w samochodzie.
Idzie zmiana pogody z niżu na wyż z wiatrem, a wówczas jako meteopata mam złe poczucie, bóle i zawroty głowy. W takie właśnie dni przybywa całe masy chorych, a w pogotowiu trafiam na koszmarne dyżury (udary mózgu, zawały serca, kolki, duszności, omdlenia i nagłe zgony oraz różne wypadki). W takich sytuacjach ratuje sen, ale nie dają wytchnienia...nawet jeść muszę w karetce.
W tym czasie zadzwonił ateista, którego zgodziłem się przyjąć dodatkowo na szczycie piątkowego udręczenia w przychodni i przez chwilę rozmawialiśmy o sensie życia. Teraz szyderczo pyta czy może iść do kościoła z katarem? Podłość ludzi jest nieskończona. Odpowiedziałem mu w jego tonie...
- Wie pan, jeden jechał na pole, zabrał wszystko...nawet legitymację partyjną, ale zapomniał o pługu!
Znowu zasłabnięcie, ale to moja pacjentka z ciężką rwą kulszowa oraz cukrzyca niewyrównana u młodego, a także u dziadka, ale już ze zmianami troficznymi stóp. Na koniec zrywają do niewczesnego porodu….
W chwilce pokoju z otwartej Biblii płyną słowa Pana o naszej marności i przemijaniu: „Trwa usycha, kwiat więdnie”. My też tak marniejemy, wielu ma dodatkowo depresję i wpada w nałogi. Nasz rząd tkwi w pożyczkach, a świat jest zagrożony wojną.
Z telewizji płynie informacja o wyrzuceniu chłopca z pociągu (ma amputowane kończyny), a winnych nie znaleziono. Na naszej komendzie policji trzymają pijanego, który ich straszy, że ma wszyty Esperal. Ze starej gazety wyziera informacja o biednej z białaczka. W tym momencie R-ka wyjeżdża do zasłabnięcia pacjenta z rozrusznikiem serca. Ogarnij cały świat tak umęczonych, a zarazem kochających to życie...
Wreszcie nastał spokój i cisza, ale boję się pracy w przychodni (następnego dnia), bo w poniedziałki jest szczególny nawał pacjentów, a ja będę po dobowym dyżurze. Większość lekarzy nie brała takich dyżurów (marnie płacili, długi czas pracowaliśmy w piwnicznej izbie). Z drugiej strony byłem w środku prawdziwego życia na tym zesłaniu...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 494
Dzisiaj mam wolny dzień...po wstaniu łzy zalały oczy z powodu dobroci Boga Ojca. Nadal trwa dziękczynienie za pomoc Boga i Jego miłosierdzie. Od ołtarza popłyną słowa: „Boże dziękujemy Ci za okazaną dobroć”!
Szczytem tego miłosierdzia jest śmierć Pana Jezusa jako na odkupienie naszych grzechów. Teraz wzrok zatrzymał pies na łańcuchu. W myślach ja po upadku, a każdy grzech zamyka Niebo czyli uwolnienie z zesłania.
Teraz oglądam reportaż z ośrodka dla uzależnionych, gdzie płyną świadectwa narkomanów i alkoholików. Wielu to uczestnicy rozbojów z pobytami w więzieniach. Tyle, że to ośrodek ateistyczny, gdzie stosuje psychoterapię, wskazuje na siłę woli i odtruwa. To leczenie chorego ciała bez leczenia duszy!
W sercu ratownicy i potrzebujący pomocy: ludzie uwięzieni w samochodach, na półkach skalnych, a możliwość wypadków jest nieskończona. Dzisiaj, gdy to edytuję głośna jest sprawa Tomasza Komendy, który niesłusznie był uwięziony oraz podobnego Josepha Sledge z USA ("siedział" 37 lat za podwójne zabójstwo).
Jedziemy do W-wy, a w „niebie na ziemi” (Janki) serce zalało pragnienie u w o l n i e n i a (powrotu do Boga-Ojca!). „Tato! Tato! Tatusiu!!”. Serce rozrywała tęsknota za Najświętszym Tatą! Płakałem w cichości, bo ciało jest więzieniem dla duszy, a śmierć to czas jej uwolnienia!
Jakim językiem to przekazać? Rozumie to uwięziony i pies na łańcuchu lub krowa przywiązana do pala. Teraz, gdy znam już intencję wzrok zatrzymał inwalida na wózku. Chodzę za żona, zakupy udają się, ale ja pragnę tylko jednego: powrotu do Nieba, mojej Niebieskiej Ojczyzny.
W bólu popłynie moja modlitwa, a tu piękna muzyka, przyciągające zapachy i piękne pomieszczenia...trzy razy powtórzyłem koronkę do Miłosierdzia Bożego.
Wieczorem przepłyną informacje: robotnik budowlany potrzebował pomocy po przywaleniu przez most, drążą kanał do górnika w potrzasku. Żona na ten czas potrzebuje uwolnienia od lęku: boi się, ma mało ufności mimo modlitw. Na ponownej Mszy św. poproszę o to Boga z zawołałem też do Matki Najświętszej, aby żona pozbyła się lęku.
Popłakałem się podczas pieśni: „kto się w opiekę odda Panu Swemu”. Podczas Komunii św. gdy płynęły słowa pieśni „Kto Go godnie w sercu złoży tego wieczne szczęście czeka” w okolicy serca i nadbrzusza (splot słoneczny) pojawiło się ciepło, słodycz i pokój...
APeeL
- 17.05.2002(pt) ZA TYCH, KTÓRYM ODPUSZCZONE SĄ GRZECHY
- 16.05.2002(c) ZA ZATROSKANYCH O LOS BLISKICH
- 15.05.2002(ś) ZA NARAŻAJĄCYCH SIĘ DLA INNYCH
- 14.05.2002(w) WDZIĘCZNOŚĆ ZA OCHRONĘ W UPADKU
- 13.05.2002(p) ZA TYCH, KTÓRZY ZAUFALI MATCE BOŻEJ
- 12.05.2002(n) ZA BLISKICH, KTÓRZY RANIĄ
- 11.05.2002(s) Upadki w drodze do Królestwa Bożego...
- 10.05.2002(pt) ZA POTRZEBUJĄCYCH LITOŚCI
- 09.05.2002(c) ZA TYCH, KTÓRZY NIE MOGĄ WRÓCIĆ DO DOMU
- 08.05.2002(ś) ZA TYCH, KTÓRZY WPADAJĄ W ZASTAWIONE SIECI