Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

21.05.1992(c) ZA WEZWANYCH Z OSTATNIEGO SZEREGU...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 maj 1992
Odsłon: 652

     Po przebudzeniu serce zalała moc z niepojętą radością w duszy, którą chciałbym jakoś wyrazić. Tego stanu nie zwiastuje żaden znak zewnętrzny. Można powiedzieć, że jestem ponownie narodzony...z człowiek fizycznego na duchowego. W mojej przeszłości nie mogę odnaleźć nic podobnego. Ta łaska to zarazem skarb w naczyniu glinianym...może być odebrana!

    Człowiek tak wezwany - z ostatniego szeregu do pierwszego - musi się wznieść ponad swoją wolę i ciało, które ciągnie ziemia (to życie).  Nie wolno roztrwonić łaski Boga, odepchnąć wyciągniętej ręki Boga, a wielka przepaść jest pomiędzy niebem i ziemią...

    Z właśnie włączonego radia docierają pojedyncze słowa o o słońcu, rodzicach i „zielonej trawie wokół domu”, a po czasie śpiew: „Ave Maryja” oraz „Alleluja”. Malo kto wie, że człowiek przyciśnięty do ziemi, zbrodniarz przed wykonanie kary śmierci, przykuty do ściany złoczyńca, chory gnijący w lazarecie jest dzieckiem Boga Ojca, który cierpi z takimi i pragnie drgnięcia ich serca.

    Serce pragnęło  wołać: „Ojcze! Ojcze! Nie wiem jak mogę podziękować Ci za to wszystko? Jakże jest to niepojęte, że żyłem tyle lat i byłem ślepcem." Teraz widzę wokół siebie takich, a każdy może zacząć nowe życie. Spróbuj przeżyć jeden dzień pościć z modlitwą zamiast latać za pieskiem.

    Wprost widzę Boga Ojca rozdającego - z łagodnie wyciągniętą ręką - łaski wskazanym, a to wszystko jest przepojone Miłością jakiej nie ma na ziemi. Przez sekundkę odczułem Serce Pana Jezusa i Jego Miłość do Ojca...aż zawołałem: „Jezusińku!”

    Nagle odczuwam dobro i miłość Ojca do każdego z nas, a tego nie wyrazisz żadnym językiem. Moja miłość do ziemskiego syna to zwykła karykatura. My znamy miłość własnego serca, ale nie znamy drugiego serca.

    Po tych przeżyciach duchowych w przychodni trafiłem na nawał pacjentów z krzykami, kłótniami i przepychankami, które wyprowadzają z równowagi! 

  • Niech pan poprosi matkę, aby przekazała cierpienia Matce Prawdziwej (uświęciła)...staruszka chodzi pochylona, dusi się i stale modli.

  • Proszę rzucić palenie jako wyrzeczenie...tak jak post z ofiarowaniem Matce Bożej z prośba o prowadzenie. Po upadku nie rezygnować, ponieważ musi pan zrzucić z siebie diabelski krzyż!

    Kończę pracę w przychodni, nie ma żadnego lekarza, a wysyłają mnie karetką transportową do wypadku z zalanym krwią. W tym czasie wołałem co pewien czas: „Ucieczko grzesznych...módl się za nami!” Szatan ma nieskończony repertuar, bo okazało się, że w „Syrence” siedział kierowca pijany jak bela, a jego pasażera ktoś oblał czerwoną farbą.

     W domu na kolanach poprosiłem: „Panie Jezu - przyjmij przez Niepokalane Serce Maryi - wszystkich grzeszników i bądź dla nich miłosierny, a szczególnie za tych, którzy zgłaszają się do Twojej Matki”.

    „Matko Najświętsza przekazuję Ci ten dzień pracy w intencji grzeszników, obejmij ich! Ucieczko grzesznych! Pomóż tym o których Ciebie proszą! Ty, Matko wszystko możesz, ale mało ludzi modli się i woła do Ciebie w intencji innych.”

   „Matko Najświętsza, do Serca Twego, mieczem boleści wskroś przeszytego, wołamy wszyscy z jękiem, ze łzami: Ucieczko grzesznych,módl się za nami!

   Gdzie my, o Matko, ach, gdzie pójdziemy i gdzie ratunku szukać będziemy? Twojego ludu nie gardź prośbami: Ucieczko grzesznych, módl się za nami!”

                                                                                                                             APeeL 

 

 

 

20.05.1992(ś) ZA WYSIEDLONYCH I DUSZE TAKICH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 maj 1992
Odsłon: 689

   W środku nocy - podczas łapczywego picia piwa - z serca wyrwało się wołanie: „Pan jest dobry i pełen miłosierdzia.” W tym czasie napłynął obraz dzieciątka chorwackiego łapczywie pijącego wodę. Nie wiem czy w litanii jest zawołanie; Matoi Wypędzonych! Tak było u nas po II Wojnie Światowej, gdzie wysiedlano ludzi.

   W tym zadziwieniu usiadłem i rozmyślałem o naszym wypędzeniu z Raju...stąd słowa: „wygnańcy Ewy”. Pan Bóg pokazuje wszystko: na ziemi jest to wypędzenie ze swojej ojczyzny, a tam z Ojczyzny Prawdziwej, a na dole z domu (różne przyczyny), z gniazda lub nory, bo wszyscy otrzymaliśmy siedliska. Wróciły wczorajsze obrazy: gniazda jaskółki, os i mrowiska. Człowiek normalny nie ujrzy tego w sensie cudu stworzenia, bo to jest "przyroda".

   Myśli uciekły do zbrodni ludobójstwa w Jugosławii...w środy i piątki pościmy z żoną w tej intencji. Podziękują mi kiedyś dusze tych ofiar. Wraca sprawa filmu: symbolem Pokoju Bożego jest różaniec, a symbolem zła karabin: karabin i różaniec to najlepsze wyrażenie królestwa ziemskiego i Bożego.

   Posłuchałem natchnienia, aby wcześniej iść do pracy...w drodze popłynie moja modlitwa. Przy okazji młodej dziewczynie - poszukującej drogi - przekazałem moje doświadczenia związane z łaską wiary.

   Podczas późniejszej koronki do Miłosierdzia Bożego prosiłem dodatkowo Pana Jezusa i Matkę w intencji wypędzonych. W zawołaniach wspomniałem o ucieczce św. Rodziny do Egiptu: „przez zasługę cierpień św. Rodziny miej miłosierdzie nad wypędzonymi.”

   Z wielką jasnością ujrzałem i odczułem cierpienia św. Rodziny...prawie nigdy nie zaznali pokoju, stale przenosili się...jak wielki lęk czuła Matka w momencie 3-dniowych poszukiwań Pana Jezusa?

    Na działce przed figurką porcelanową św. Rodziny postawiłem świeże kwiaty. To śmieszna drobnostka, ale chodzi o pamięć, wdzięczność za współcierpienie Matki Bożej i św. Józefa w dziele mojego zbawienia.

    Teraz przez otwarte okno wpada śpiew niewiast spod figury Matki Pana Jezusa. Na swoim balkonie stała matka tragicznie zmarłego kapłana, która nie może przejść kilka kroków. Oboje wiemy jak wielką łaską jest przybycie pod nasz dom Niepokalanej...to nasza Opiekunka.

    Z powodu nagłej tęsknoty wyszedłem pomodlić się...w tym pokoju myśl uciekła do 1000-ca matek i dzieci chorwackich (konwój), który zatrzymali Serbowie.

    „Panie Jezu przyjmij w Swoim Miłosiernym Sercu wszystkich wypędzonych, daj im Światło, bądź dla nich miłosierny...niech nie zwątpią i nie odwrócą się od Ciebie. Matko daj im odczuć, że jesteś z nimi, przecież Ty to wszystko najlepiej rozumiesz”...

                                                                                                                            APeeL

 

 

19.05.1992(w) ZA OFIARY ZAMĘTU ZIEMSKIEGO

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 maj 1992
Odsłon: 731

    W pogotowiu, w nocy był straszliwy ziąb, a człowiek dodatkowo głodny i w żaden sposób nie mógł spać. Na szczęście zerwano na wyjazd...ogrzałem się w karetce i mogłem odmówić moje modlitwy... 

  W drodze powrotnej podczas błysku sennego pojawiła się niezwykłej piękności Matka Boża Niepokalana w płaszczu, nakryciu od głowy do stóp, cała w światłości z błękitem na obrzeżach, także na rękawach, w dłoniach miała bukiet kwiatów! Nie wyrazisz tego żadnym językiem, a to sekundka, bo więcej nie wytrzymasz bez okrzyku zadziwienia! 

   Teraz zaczyna się "z a m ę t  z i e m s k i”, bo zaspałem, a zrywają do nieprzytomnego...po godzinie wracał do domu na własnych nogach, umierającego przewlekle chorego i kolki nerkowej. W tym momencie ujrzałem dar kąpieli, toalety, spokojnego zjedzenia śniadania i wypicia kawy. Zrozum, że to wszystko są dary! Ktoś, kto ma to wszystko od lat powie: „jakie dary, co za głupstwa pan gada?”

    Przypomniał się pacjent, który przeżył okupację, a nawet "kopanie grobu dla siebie": dzisiaj to jest raj...ujrzysz to dopiero, gdy otrzymasz łaskę wiary! Ja widzę ten raj, którym jest p o k ó j! To wielki dar Boga. Nawet ułożyłem taką modlitwę.

   Podczas przejeżdżania obok „mojego" krzyża, w serce wstąpiła radość, a z piosenki radiowej padnie pytanie: „czy to wstyd, że chcę cię blisko mieć?” Ja wiem, że jest to od Matki, nawet odczułem Jej bliskość...

    W czasie dalekiego wyjazdu i modlitw napłynęła tęsknota za Bogiem Ojcem. Jakże chciałbym mówić o Ojcu i wiem, że to kiedyś stanie się. W wyobraźni znalazłem się w telewizyjnym programie: „Mój Prawdziwy Ojciec”, gdzie mówiłem o Jego Dobroci, Miłości i nieskończonym Miłosierdziu. Stwórcę przyjmuje większość ludzi: „jakiś Bóg jest, coś tam musi być!” 

   Nawał trwał dalej: zatrucia, bóle głowy i stawów, pędzimy też z młodym nieprzytomnym do szpitala. Tam chodzę po korytarzu, otworzyłem modlitwy, a wzrok padł na „zamęt ziemski"...tak, to jest zamęt ziemski. Dzisiaj, gdy to przepisuję (20.05.2019) lotniskowiec USA płynie w pobliże Iranu, który chce wojny. 

   Jeszcze tylko odwiedziny młodego umierającego na przerzuty nowotworowe, który wszystko rozumie, ale nie może mówić...potwierdza tylko: „tak i nie”! Wymieniłem mu cewnik założony w szpitalu. Ostatnią z tego ciągu była babcia, której ukazała się Matka Boża.

  Teraz pocieszają zwierzątka...oto wróbelek myje się w brudnej kałuży, a jaskółka zbiera materiał na gniazdko...na wiejskim podwórku pojawił się wielki i piękny pies do którego „trzeba wszystko mówić” i wpadło kilka obcych gęsi „na śniadanie”, będę też obserwował ciężką pracę osy przy budowie podwieszonego i odwróconego domku.

   W smutku i z trudem płynie koronka do Miłosierdzia Bożego z zawołaniami o miłosierdzie dla tych, których zna Matka z prośbą do Serca Jezusa, aby przyjął ich, dał im Światło...przecież ja też żyłem w ciemności.

   Teraz na działce przepisuję wszystko (jak się okaże dla Ciebie), a w sercu pojawiła się s. Faustynka, która bardzo cierpiała z podobnego powodu, a teraz wspomaga mnie u Pana Jezusa i Matki! Łzy zakręciły się w oczach, a u mnie to znak Prawdy!

    Podczas prac polowych zniszczyłem mrowisko. Napłynęły obrazy wojny w b. Jugosławii oraz niszczone osiedla indiańskie podczas wytyczania torów kolejowych. Na ten moment podają, że w Bośni i Hercegowinie zabija się ludzi jak zwierzęta, a 700 tys. jest bez dachu nad głową! Pokazują wygnańców...dziecko łapczywie pijące wodę! W jednej chwileczce mam pokazaną kruchość Pokoju Bożego...

    „Matko, Ty pragniesz, abym trafił do Twojego Królestwa, gdzie jest wieczny Pokój i Miłość”. Tam istnieje kraina wiecznej szczęśliwości z nieskończonością Tajemnic. Nam wydaje się, że już odkryliśmy to co, było do odkrycia. Matka nawet mówi: „wyjaśniłeś Tajemnicę, to jest wyjaśniona”...w sensie niepotrzebnych dociekań!

    Zrozum moje odczucia, tego, który nie ma żadnej wątpliwości, że Matka Jest. Na świecie, także wśród chrześcijan większość nie przyjmuje Matki...zrozum Jej cierpienia. Znalazłem melodię: "Matko, która nas znasz. Matko moja! Ty, która nas znasz tylko z Tobą trzeba dzielić radości i smutki...tylko Tobie można wszystko powiedzieć...tylko Ty wszystko zrozumiesz! Matko Boga i ludzi.”     

     Płynie muzyka pastucha wg S. Gosseka w audycji „Wszechświat na pięciolinii” K. Lipki. Zdziwiony słucham tego, ponieważ dzisiaj rozmawiałem z dziadkiem 92 lata. Zapytałem go czy słyszał w tamtych czasach o atomie, ale rodzina zaśmiała się: „on nic nie wie...był pastuchem".

                                                                                                                             APeeL

  

 

 

18.05.1992(p) ZA MAJĄCYCH NADZIEJĘ NA ZNALEZIENIE DROGI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 maj 1992
Odsłon: 707

   Szatan może rozbić nawet kochające się małżeństwo, bo będzie zalewać wstrętem do ukochanej osoby, podejrzliwością, którą psychiatrzy określą po swojemu, a mającym kult maryjny zaleci „niepokalanie”. „Jezu mój, jak wielkich udręk doznaje człowiek zawołany przez Twoją Matkę.”

    Nie wiem czy mam wziąć wolny dzień i chcę sprawdzić czy nie jest to jakieś święto katolickie, a Szatan podsuwa: „Matka odpoczywających”. Nawet zaśmiałem się, ale Bestia nigdy nie żartuje, ale szydzi! Wzrok padł tytuł książki: „Godziny wielkiej nadziei”...dziwne, bo w litanii nie ma takiego zawołani!

    Poświęciłem mieszkanie wodą od s. Faustynki i zacząłem moje modlitwy, a w różańcu Pana Jezusa wypadł dzień wołania o pokój. Nadzieja i pokój to wszystko, co powinno trafić do b. Jugosławii, a z żoną pościmy w tej intencji w środy i piątki.

   Jakże piękny jest każdy dzień życia z Matką! Teraz na dyżurze w pogotowiu (od 15.00) w odległej wiosce trafiłem do chorej z podejrzeniem zawału, a jadąc na skróty - w poszukiwaniu mostu - zbłądziliśmy w lasach. Sam namawiałem do tego, a teraz traciłem nadzieję!

    W drodze popłynie moja koronka nadziei, która sama powstała na kanwie koronki do Miłosierdzia Bożego. Pod szpitalem, w oczekiwaniu na chorą radość i pokój zalały serce, a ja znalazłem się w Niebie.

   „Mateczko, przecież Maleńki Jezusek przybył dla Pokoju w każdej części świata...Ty, Matko ofiarowałaś Go dla naszego zbawienia, pokoju i dobra...niech odnajdą Pana Jezusa w Jugosławii, niech odnajdą Go wszędzie, także w zniszczonych domach i kościołach; niech upadnie chęć zemsty, odwetu, nienawiści i pogardy...niech zły straci moc w Jugosławii." Jakże tam potrzebna jest Matka Nadziei, która przyniesie Synka - Pokój i Miłość.

    Teraz Szatan podsunął mi na „dobro", bo kolega poprosił, abym pojechał za niego do pacjentki u której był rano (1.5 godziny jazdy), a to nazywamy „szukaniem frajera”. Z zasady do „poprawek” jedzie ten sam lekarza, bo można trafić na zgon! To zagranie Szatana było „sprytne”, bo nie czytałbyś o jego metodach kuszenia...

   W „Zawierzcie Mi całkowicie” trafiłem na opis zagubienia się Pana Jezusa, którego odnalezionego dopiero po trzech dniach w Jerozolimie, gdzie siedział między nauczycielami. My też możemy zgubić Zbawiciela przez grzech.

   Wówczas musimy powrócić do świętego miasta, a droga jest prosta: trzeba trafić do najbliższego kościoła...tam Go odnajdziemy! Droga jest prosta, bo do najbliższego kościoła. 

„Matko!

Ty nigdy nie utraciłaś nadziei, a przeszłaś przez morze cierpień

Nie utraciłaś nadziei w momentach św. Osamotnienia Pana Jezusa, przebijania Twojego Serca przez koronę cierniom podczas Jego św. Poniżenia.

Matko!

Ty współcierpiałaś podczas Drogi Krzyżowej Pana Jezusa i nie utraciłaś nadziei, gdy zostałaś Sama pod Krzyżem z konającym Synem, moim Zbawicielem!

Matko !

Ty nigdy nie zwątpiłaś

Daj Twoją Ufność

Przekaż Twoją Nadzieję

wszystkim szukającym drogi do Boga-Ojca”…

                                                                                                                            APeeL

 

 

 

 

17.05.1992(n) ZA ŻYJĄCYCH BEZ MIŁOŚCI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 maj 1992
Odsłon: 706

    W środku nocy - z wielką jasnością - zrozumiałem śmiertelny bój duchowy, który toczy się nad nami. Zły działa przy pomocy nienawiści (anty-miłości): z ukrycia, aby nie został ujawniony. Przypomina to działanie złych sił ziemskich, bo łajza i zbrodniarz nie odważy się wejść przez główne drzwi i oświetlone miejsce. Może wejść, ale zasłoni twarz.

   Tak też postępuje Szatan, a dodatkowo jego nie ma, bo zło czynią tylko ludzie. Belzebub jest tylko w głowach zacofanych ciemnogrodzian, bo żaden człowiek mający rozum nie wierzy w bajki straszące dzieci i głupich! Nawet w Kościele Pana Jezusa nie mówią o nim!

    Pan Bóg i Zbawiciel działają jawnie, a Matka nawołuje, aby mówić, że Jest i ujawnia się w objawieniach: „Dzieci Ja Jestem”. Moc energii miłości Matka wykazała w Objawieniach Fatimskich: z Jej dłoni wypłynęła jasność, która w sercach dzieci spowodowała nasilenie Bożej Miłości.  Na szczycie wszystkich miłości jest  c a r i t a s  czyli Boża miłość miłosierna.

   Podczas zasypiania „ukazał” się facet z przepięknymi zębami, ale uśmiech miał satanistyczny i tylko jedną połowę wąsów! Szkoda, że nie zapamiętałem wizji pięknych krzyży, bo to zapowiadało czekający mnie bój duchowy.

   Podczas przebudzenia wzrok padł na krzyżyk, a przez firankę tańczyły cienie liści rzucanych na białe drzwi. Ile różnych pociech jest na ziemi: słońce, wiatr, ptaszki, ale zarazem ujrzałem cierpienia spowodowane brakiem normalnej ludzkiej miłości.

   Napłynęły obrazy samotnych lub porzuconych kobiet. Co dzieje się w takich smutnych duszach? Jakże cierpi z nią Matka Prawdziwa! Ile radości daje miłość u ludzi. Zły wie o tym i przeszkadza. 16-letnia dziewczyna napisała w swoim dzienniku w 1938 r.; „nie pójdę na żaden film, jeżeli nie będę pewna, że nie zaszkodzi mojej duszy”...

    Żona nie widzi tego boju - i w złości na dzieci - kieruje ku mojej osobie. Nie winię jej, ale to wielkie cierpienia. W tej sekundce chce się krzyknąć: Matko Miłości! Włączyłem radio i słuchałem rozważań o Bogu Ojcu, który „mówił przez wszystko", a ja dodam, że "nadal mówi do każdego z nas", a wynika to z zapisów mojego dziennika. 

   Z natchnienia trafiłem do pobliskiego kościoła, gdzie dzieci śpiewały z organistą przed wielkim obrazem Pana Jezusa z Gorejącym Sercem: „Pan Jezus jest tu, zabierzemy Go z sobą do domu, z Nim będziemy lepsi”. Eucharystię przyjąłem w intencji ludzi żyjących bez miłości, a także rodzin żyjących bez miłości.

    Po powrocie do domu okazało się, że żona naszykowała dwie wielkie paczki odzieży dla biednych u których byłem przed trzema dniami. Później, w TV Trwam trafię na program o adopcji duchowej.

    Teraz ważna uwaga. Zły wszystko o d w r a c a. Teraz jestem rozdrażniony, a senno­ść prawie mnie przewala...demon natychmiast podsuwa „natchnienie”, aby jechać na działkę i tam dokonać zapisków (jestem do niczego)! Zawołałem: „Pod Twoją obronę", ale wystarczy zwykły okrzyk „Matko ratuj". Jego atak bardzo łatwo rozpoznasz: narasta rozdrażnienie i naprawdę nie wiesz co robić.

   Zostałem w domu, wyspałem się i wrócił humor, chęć do życia, pisania, modlitwy i wiem, że mam jechać pod krzyż Pana Jezusa. W sercu powstała koronka miłości z zawołaniem „Ojcze Przedwieczny przyjmij przez Niepokalane Serce Matki wszy­stkie cierpienia Pana Jezusa jako przebłaganie za grzechy ludzi żyjących bez miłości”.

   Daję to jako przykład, bo mamy tworzyć własne zawołania do Boga. Na działce wszystko przepisałem, wymieniłem kwiaty na krzyżu i wróciłem do domu "jako syn Boży ". Dzisiaj wreszcie będę mógł spokojnie spędzić ziemski wieczór. Zapomniałem o śmiertelnym boju nad nami.

  Żona poszła pod figurkę Matki Bożej, a ja mimo ostrzeżenia „nie!” wypiłem dwa kieliszki wódki, które wystarczyły do „dyskutowania z córką", bo widzę wszechobecny f a ł s z. Oto redaktorzy i redaktorki, ale żadnego normalnego! Szczekają na religię, a wtóruje im moja córka.

   To śmiertelny bój z Matką i Panem Jezusem. Nikt ich nie pokona, bo to "Egipcjanie" (kochający okupację). Właśnie Wałęsa jest w Egipcie...duże „sukcesy” na zewnątrz, a marność w kraju. Do dyskusji włączyła się żona i atakowała córkę o egzaminy.

   Uciekłem do kuchni i w ciemności wołałem: „Jezu! przecież to moja wina, bo muszę być ponad to wszystko, przecież jestem bardziej obdarowany i więcej wymaga się ode mnie. Wiem o tym, Panie Jezu! Trzeba być w stałej gotowości! Przepraszam Panie Jezu, przepraszam”.

   Trwałem tak z twarzą w dłoniach, a żona wskazała, że teraz (w maju) także zauważyła nasilenie działalności złego, ale nie poddaje się...

                                                                                                                      APeeL 

 

 

 

 

  1. 16.05.1992(s) ZA KAPŁANÓW
  2. 15.05.1992(pt) ZA NIEWIERZĄCYCH WŚRÓD ZNAJOMYCH
  3. 14.05.1992(c) ZA CZCICIELI ŚWIĘTEGO IMIENIA MARYJA
  4. 13.05.1992(ś) ZA ODDANYCH W OPIEKĘ MATCE BOŻEJ
  5. 12.05.1992(w) ZA WSTAWIAJĄCYCH SIĘ ZA CHORYMI
  6. 11.05.1992 (p) W INTENCJI POKOJU W JUGOSŁAWII
  7. 10.05.1992(n) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ZNAJĄ BOGURODZICY
  8. 09.05.1992(s) ZA POTRZEBUJĄCYCH PRZYTULENIA
  9. 08.05.1992(pt) ZA TYCH, Z KTÓRYMI JEST MATKA NAJŚWIĘTSZA
  10. 07.05.1992(c) ZA PROSZĄCYCH MATKĘ O RODZINY

Strona 2036 z 2316

  • 2031
  • 2032
  • 2033
  • 2034
  • 2035
  • 2036
  • 2037
  • 2038
  • 2039
  • 2040

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 952  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?