Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

27.12.1991(pt) Męczeństwo dwóch serc...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 grudzień 1991
Odsłon: 444

     W smutku wyszedłem do pracy z podziękowaniem za piękne zakończenie świąt. W pracy spotkało mnie zaskoczenie, ponieważ nie było żadnego pacjenta! Zaskoczony padłem na kolana i odmówiłem modlitwy poranne i koronkę pokoju.

    Zły przyprowadził matkę z córką, która "tylko jeden raz dała się namówić!"...chyba chodziło o ciążę. Ponownie przeczytałem list do red. J. Urbana, ale stwierdziłem, że takiego nie mogę wysłać. Demon pilnowałem mnie, abym nie zapalił lampki pod krzyżem Pana Jezusa! Włóczył po mieście bez celu, a w domu trafiłem na kłótnię żony z córką.

    Teraz, już w pogotowiu o 15.00 mam daleki wyjazd z odmawianiem koronki do św. Ran Pana Jezusa. "Pani Jezu przyjmij do Swoich św. Ran i św. Krwi całe zło córki". Łzy same płynęły z oczu. W tym czasie szatan zalewał mnie obrazami seksualnymi. Co chwilkę przysypiałem budząc się z koszmarami. Pomyśl teraz o pobycie skazańców w Piekle.

   Teraz mam nagłe wezwanie do poparzonego dzieciątka (ściągnął czajnik na brzuch). Matka rozpacza, dziecko krzyczy, a ja jestem w rozterce, ponieważ nie wiem ile podać morfiny! Nawet nie mamy maleńkiej igły i strzykawki.

    W karetce popłynie droga krzyżowa, która zatrzyma się na "Spotkaniu Pana Jezusa z Matką Bożą". To "męczeństwo dwóch serc". Jakże mam to wszystko ułożone. Matka Boża i Pan Jezus, córka i żona, poparzone dzieciątko i rozpaczająca matka.

    Zawieja, ślizgawica, nie można pospieszyć. W tym czasie przepływają obrazy dzieci poparzonych napalmem w Wietnamie. W tym męczeństwie prawie wołam do Matki, aby "poprowadziła ten wypadek", bo wszędzie króluje nasza nędza: ja lekarz, a jaka pomoc?"

   Po szczęśliwym dowiezieniu i obejrzeniu dzieciątka w szpitalu na korytarzu zawołałem: "Jezu zmiłuj się! Jezu zmiłuj się! Bóg Ojciec dał nam wszystko: będą wypadki, zorganizujcie pomoc, a my sami sobie szkodzimy (broń jądrowa i napalm).

    O 22.00 na ponownym dalekim wyjeździe odczułem, że Bóg Ojciec bardziej kocha grzeszników niż mnie, bo cierpią. Ponownie popłynie koronka do św. Ran i św. Krwi Pana Jezusa, aby takie dusze doznały oczyszczenia oraz do Matki Bożej o maleńkie światełko dla nich...

    O świcie wezwano mnie do nieprzytomnego, któremu spod kołdry wystawały wąsy, a na twarzy miał uśmiech. Ma szatan sztuczki, a dalej czeka mnie - po ścisłym poście w intencji pokoju na świecie - ciężki dzień w przychodni...

                                                                                                              APeeL

26.12.1991(c) ZA ŚLUBUJĄCYCH CZYSTOŚĆ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 grudzień 1991
Odsłon: 442

    Przed Mszą św. popłyną moje modlitwy poranne (sam je ułożyłem), które poprzedza „Anioł Pański”, a kończy „Koronka pokoju”.

   Po Eucharystii i błogosławieństwie pozostałem w pustym kościele i wołałem: „Panie mój, Jezu jakże Ty potrafisz obdarzyć, pocieszyć i napełnić pokojem”. Nagle zły duch zalał mnie pobudzeniem seksualnym...jak wielkie jest to cierpienie dla wierzących kapłanów.

   Tylko Matka Boża i Pan Jezus znają udręki ludzi ślubujących czystość. Zły wie w jaki punkt ich uderzać. Na ten moment zawołałem: „Matko przekazuję Ci to moje cierpienie - możesz uczynić z nim wg Twojej woli”.

   Teraz, podczas słuchania nabożeństwa Kościoła Polsko-Katolickiego zastanawiam się skąd tam biorą biskupów, a przecież konsekracja wymaga namaszczenia kapłana, bo ten kawałek chleba jest przekazywany wprost od Pana Jezusa - poprzez Apostołów i obecnego papieża do kapłanów.

   Przy słowach Modlitwy Pańskiej: „odpuść nam nasze winy” napłynął obraz mordowania dzieciątek i wielkiej łaski Miłosierdzia Bożego. Łzy zakręciły się w oczach, a ból chciał rozerwać serce.

   "Boże Ojcze Wszechmogący dziękuję Ci za Pokój, Światło, Miłość...za dom, rodzinę, złą córkę i dobrą żonę, za syna, który jest na dyskotece, telewizję, oświetloną choinkę, za śledzia i wódkę”…

   To śmieszne, ale wszystko jest od Boga Ojca: „Boże spraw, aby każdy zrozumiał, że Ty to wszystko dajesz, a ludzie nawet nie wiedzą, że Ty Jesteś...to zarazem Twoja Tajemnica”. Bóg Ojciec pragnie naszego powrotu, ale jednych obdarza rozumem, a innym daje Światło...

                                                                                                                        APeeL

 

25.12.1991(ś) Początek Męki Pana Jezusa...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 grudzień 1991
Odsłon: 429

Boże Narodzenie

    Kończę dyżur w pogotowiu, a po wstaniu zaczynam toaletę - lubię kąpiel pod prysznicem. O 6.40 pojawił się telewizyjny program o Bożym Narodzeniu z obrazem Monstrancji i Panem Jezusem Miłosiernym, który w przypływie rozszerzał się i zajął cały ekran telewizora. Nieskończone są możliwości telewizji. "Jezu mój! Jak to jest? Dlaczego nie dają audycji katolickiej dla rolników np. o 5.15 rano?"

    Płynie "Anioł Pański", ale w żaden sposób nie wychodzi. Nie wiem dlaczego, ale po kilku próbach napływa zalecenie: "zaczynaj od modlitw porannych i od koronki pokoju". Jakże Niebo umie z nami rozma­wiać, a jest to język nieskończony.

   To tak jak z twoim dzieciątkiem lub osobą ukochaną. Wystarczy spojrzenie, gest, jakaś aluzja, ruch zwykłym zielonym listeczkiem lub ręką, podarowana czekoladka, miły szept lub jedni słowo. Zarazem ludzie dziwią się, że Bóg Ojciec mówi do nas w podobnie nieskończony sposób.

    W zawołaniu o prowadzenie do Boga Ojca powstają całe ciągi zdarzeń. To pokazuje wybuch kontrolowany. Jako przykład trafił się oficer ateista oraz pani, która przewodziła wybudowaniu przy moim bloku wielkiej i pięknej kapliczki MB Niepokalanej.

   Teraz jestem wśród ludu Bożego. Płynie śpiew "Lulajże Jezuniu”, a w mojej duszy pojawił się wielki smutek, bo przyjście Pana Jezusa jest początkiem Jego Męki. Radość jest przy Zmartwychwstaniu, bo wówczas ostatecznie zostało otworzone Niebo!

   W ciszy kołysze się Jezusek, migają lampki, a w tym czasie kapłan podaje Ciało Pana Jezusa siostrze organistce. Te święta oznaczają Pokój, ale my mamy wolną wolę (dobrowolność), a nawet w mojej rodzinie przeważają żyjący tylko tym światem. Tam, gdzie wkracza Pan Jezus - tam atakuje z wściekłością Przeciwnik Boga.

    Pan przez chwilkę dał mi Swój smutek, bo nie miał na ziemi wytchnienia. Nie miał też możliwości do modlitwy, musiał uciekać od Apostołów. Natchnienie zaleca przy­jęcie św. Hostii za wszystkich moich prześladowców z przebaczeniem im. Uczyniłem to z wielką radością, ponieważ dzisiaj jest Dzień Pokoju !

   W domu trwał wielki pokój, a w tym czasie w telewizji śpiewała Ewy Błoch! Napłynęło delikatne zaproszenie do trzeźwości. Napłynął obraz Pana Jezusa w Ogrójcu, który znalazłem w domu rodzinnym. Tak, bo dzisiaj wszyscy goszczą się ("świętują") zapominając o Zbawicielu!

    Ten dzień kończy się spo­tkaniem z artystami w "Piwnicy pod baranami " - skąd popłynie psalm: "Chwalcie Pana". Żona przebudziła się, słuchaliśmy razem, a ja skulony popłakałem się: "Panie tak wiele dobra dajesz, a ludzie tego nie widzą...nawet Niebo dla nas, nędzników otworzyłeś, a większość nie chce Ciebie".

   Uciekłem do ciemnej kuchni i na kolanach trwałem w modlitwie (nie mam własnego pokoju)...

                                                                                                                APeeL

24.12.1991(w) Otarłem Twarz Panu Jezusowi...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 grudzień 1991
Odsłon: 426

Wigilia

   Zły napiera w nocy straszącymi snami, a tuż przed obudzeniem daje obraz zbrodniarza, który kobiecie wyciął narządy płciowe To próba rozproszenia i wpuszczenia w rozmyślania. Teraz podsuwa pokusę modlitwy w domu, abym nie szedł do kościoła! Zobacz - modlitwa może być pokusą do złego...sam jestem tym zadziwiony.

   Tak, ponieważ tutaj wybór dotyczył spotkania z Panem Jezusem! Przełamałem się i zawołałem: "Nie! Pójdę dla Ciebie Matko" (chodziło o jedno pójście na Roraty - właśnie w Wigilię).

   Idziemy, a zły zaleca opowiadanie żonie o wystąpieniu Korwina - Mikke, a w tym czasie odmawiała modlitwę przebłagalną. Teraz napiera z obrazem, że takich jak ja będą wprowadzać do wielkiego, silnego oprawcy, który jednym chwy­tem w różne sposoby zabija!

    Zawołałem do Matki, ponieważ wiem, że jest to groźny przeciwnik naszej wiary i mojej duszy. Idziemy szybko i poczułem, że zrezygnował z dalszych ataków. Wiesz co się stało...w trzech falach wszystko odeszło!

    Ten niewidzialny wróg wprost "napierał" na moją osobę. On "wciskał" się w moje ciało, a właściwie w duszę. Czy tak jest u opętanych? To jest coś odwrotnego niż zjednanie z Panem Jezusem w Eucharystii! Po jego odejściu nastąpił pokój i radość w sercu. Z tej radości wołałem do Matki Pana Jezusa: "Tyś naszą Ochroną! Dziękuję Matko!"

    Opisuję to, ponieważ jest to typowa broń złego: bardzo prosta i skuteczna! W kościele łzy same cisnęły się do oczu, a w tym czasie lud śpiewał bez organów: "módl się za nami". To pierwsza taka Wigilia. Zły nie lubi takich dni.

   Dzisiaj nabieram pewności, że ja jestem "na świadectwo": nie wolno mi dyskutować i namawiać ludzi do wiary. Podczas przyjmowania św. Hostii wyrwało się z duszy: "Panie Jezu...znowu razem!" Powtarzałem to wielokrotnie.

   Staruszce smutnej z powodu śmierci 2-letniego wnuczka powiedziałem: Stwórca czyni jak chce i każdego może odwołać: w czasie tańca lub różańca, a śmierć dzieciątka to łaska powrotu do Królestwa Bożego...bez grzechu! To nie jest nieszczęście w naszym zrozumieniu (dające wielkie cierpienie).

    Walka toczy się w świecie niewidzialnym (satanizm z bolszewizmem na ziemi). Czy ktoś mógł powiedzieć, że mur berliński będzie na targu? Pan Jezu uderzył we władzę szatana, który tworzy ludziom bożków, aby nie znali Boga Ojca...jeszcze władza na ziemi jest wielka, a ojczyzna chrześcijan w naszych sercach mała (to "resztka Pana")!

    W ciszy i pokoju odmówiłem modlitwy. Zapaliłem lampkę na krzyżu Pan Jezus, a Pan powiedział, że "otarłem Mu Twarz" z poczuciem, że ja też coś otrzymam. Szukałem wszędzie wina wytrawnego, wszystko pozamykana, a w końcu otrzymałem go w prezencie! W podziękowaniu powiedziałem: "niech Matka Boża i Pan Jezus połażą Swoje Dłonie na naszym domu".

   Z radością wracałem i wołałem: "Panie Jezu spraw, aby pokój spłynął na żonę i córkę". Teraz przejeżdżam karetką i widzę zapaloną lampkę, która daje "promienie" jak przy Monstrancji! To wielka radość. Wcześniej prosiłem Pana, aby w czasie Wigilii nastąpił Pokój (może zdarzyć się wypadek lub nagłe schorzenie, albo poród), bo mam dyżur, a chcę trafić na spotkanie z rodziną.

   Z bardzo dalekiego wyjazdu transportowałem poród. Straszliwa wichura, śnieżyca i zagrożenie urodzeniem dziecka w drodze. Nawet nie można pospieszyć. Cały czas odma­wiam modlitwę z wołaniem: "Matko pomóż. Ty mnie nie zawiedziesz". W tym czasie w dłoniach trzymam dzieciątko, aby nie wypadło z macicy...dojechaliśmy! 

   "Ojcze mój, który Jesteś w Niebie...niech Św. będzie Twoje Imię. Niech nastąpi Twoje Królestwo, a Twoja Wola niech będzie moją! Dziękuję za chleb i kuszenia, ale proszę o pomoc w próbach. Dziękuję, że dałeś nam Syna, który otworzył dla mnie Niebo"!...

                                                                                                                       APeeL

 

23.12.1991(p) NIEBIESKIE SANATORIUM...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 grudzień 1991
Odsłon: 812

   Czas przed Bożym Narodzeniem jest niebezpieczny, bo nasila się działanie Bestii. Przecież wówczas przybył Zbawiciel. Kościół katolicki nie przestrzega przed wściekłymi atakami sił piekielnych.

    Teraz, gdy to przepisuję (23.12.2017r.) pokazują przygotowania do ochrony antyterrorystycznej Watykanu, bo Państwo Szatańskie zapowiedziało atak, a jeszcze niedawno tyg. Faktycznie - na pierwszej stronie - dał tytuł: „Islamiści idą po Franciszka”. Rzucili się na wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego i zostali skasowani (kara za oszczerstwa).

   W środku nocy zerwałem się na modlitwę, a serce zalały wyrzuty sumienia, bo wiele Wigilii spędziłem w grzechu, na grze w karty i na pijaństwie. Ogarnij tylko wszystkich katolików, a zobaczysz jak rozbijają  to Święto Pokoju.

   Tak jest i teraz, bo "Super express" z 21 grudnia 2017 dał zdjęcia Andrzeja Halickiego z tytułem "POpijawa wigilijna", która kończy się gestem Breżniewa. Natomiast 22 grudnia 2017 pokazano matkę HGW z tytułem: "Prezydent miesza w kapuście"...   

   Wówczas zawołałem: „Ojcze proszę Cię o Pokój w czasie Wigilii oraz w Święta...daj Twój Pokój żonie i córce”. W ciszy odmówiłem "Anioł Pański”, modlitwę poranna i koronkę pokoju, a wodą święconą od s. Faustynki - w ciemności i na paluszkach - przeżegnałem każdy pokój. Dziwne, bo niewierząca córka zaczęła się budzić…

   W „Słowo na dzień” (8.15) i to właśnie dzisiaj czytają fragment książki C.S. Lewisa: „Listy starego diabła do młodego”! Tam są rady piekielnej ekscelencji do podwładnego dotyczące techniki w służbie kuszenia...szczególnie ludzi, którzy chcą żyć dobrze i sprawiedliwie. Teraz rozumiesz moje postępowanie w nocy. 

   Dodatkowo w Sejmie wesołość wywoła wystąpienie Korwina Mikke, który powiedział, że: „dobrowolnie na tacę dają mniej niż na obowiązkowo składki partyjne”! W tym czasie Marszałek Sejmu pomylił się podczas głosowania i zalecił naciśnięcie „klawisza” zamiast przycisku. 

- Babuszka stara się do sanatorium, ale zapomniała, że dopiero wróciła. Tłumaczę jej, że ja czekam na Sanatorium Niebieskie, gdzie nie ma chorób i starości, ale nic do niej nie docierało...

- Paląc tyle papierosów dożyje pani swojego wieku, ale w chorobach...może bez nogi, po niedokrwieniu mózgu lub po zawale.

   Minęło południe...zacząłem odmawiać cz. radosną różańca, a z przypadkowo włączonej fali radiowej popłynie kolęda. Myśl uciekła do proroków Starego Testamentu...oni nie doczekali otwarcia Nieba! Na ten święty czas Zły wpakował mi do gabinetu pijanego starającego się o świadectwo...na kierowcę!

   Przed wyjściem do domu pożegna mnie piękna melodia...jakże pasują do niej słowa mojej modlitwy („św. Osamotnienie” Pana Jezusa w Ogrójcu)...och, gdyby to ułożyła Agnieszka Osiecka! Słusznie wyświeciłem mieszkanie, bo w domu trafiłem na złość córki, która zamknęła się w pokoju, ale wszystko uciszy się wieczorem…

                                                                                                                                            APeeL

 

 

 

 

  1. 22.12.1991(n) Nie chwal dnia przed zachodem słońca...
  2. 21.12.1991(s) ZALECENIE OFIAROWYWANIA SWOICH CIERPIEŃ...
  3. 20.12.1991(pt) WOŁANIE ZA TYCH, KTÓRZY ODESZLI
  4. 19.12.1991(c) Pobłogosławiony z Fatimy...
  5. 18.12.1991(ś) Pan Jezus dla mnie zstąpił z Nieba...
  6. 17.12.1991(w) ZA POZORNIE OPUSZCZONYCH PRZEZ BOGA...
  7. 16.12.1991(p) Pragnienie cierpienia dla Boga...
  8. 15.12.1991(n) To pokolenie musi wymrzeć...
  9. 14.12.1991(s) Potrzeba zmuszania ciała...
  10. 13.12.1991(pt) ZA DOBROWOLNIE PRZYJMUJĄCYCH CIERPIENIA

Strona 2036 z 2287

  • 2031
  • 2032
  • 2033
  • 2034
  • 2035
  • 2036
  • 2037
  • 2038
  • 2039
  • 2040

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1168  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?