Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

02.11.1993(w) W INTENCJI UWOLNIENIA DUSZ CZYŚĆCOWYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 listopad 1993
Odsłon: 756

Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych

   Mam dyżur w pogotowiu, ale cała noc przespana. O 5.00 zrywają do porodu, a ja widzę znak, ponieważ dotyczy to śmierci i życia. Narodzenie to nasze zesłanie dla poprawy („śmierć”), bo prawdziwe życie zaczynamy w momencie naszej śmierci.

   To jest bardzo proste, ale człowiek bez łaski wiary nie zauważy Mądrości Bożej. Ruszamy, a podczas odmawiana - ułożonych przez mnie modlitwach porannych - uwagę przykuły zdania: „Światło każdego dnia przybliża mnie do Ciebie, Światłości Wiekuistej. Tobie oddaję się całkowicie. Proszę o błogosławieństwo dzisiejszej pracy oraz wszystkich spotkań z ludźmi”.

   Pan sprawił, że później spokojnie spożyłem śniadanie, nawet udało się wypić kawę...jedziemy z porodem do dalekiego szpitala. Ja w tym czasie wołałem do Matki Bożej, która jest prawdziwą Ochłodą Czyśćca. Tak, bo dzisiaj jest czas uwalniania dusz..z tego więzienia!

   Zacząłem wołać za wszystkich z mojej rodziny, aż do najdłużej przebywających w Czyśćcu. To wielki ból, a zarazem radość i wdzięczność za prowadzenie modlitewne! Podczas powrotu ze szpitala w sercu pojawiła się łączność z Panem Jezusem i poczucie wszechobecności Boga Ojca!

   To jest niepojęte, ale tak mam pokazaną Tajemnicę Bożej Obecności. Przepływają domy, a ja mam łączność z tam mieszkającymi. Nie można wytłumaczyć tej wszechogarniającej miłości, która płynęła od Boga Ojca przeze mnie do wszystkich!

    Zatrzymaliśmy się karetką przy targowisku, gdzie kupiłem wytłoczoną w blasze miedzianej „Ostatnią wieczerzę”, a przypomniał się fresk o wymiarach 4.6 x 8.8 metra, który malował przez 3 lata (1495–1498) Leonardo da Vinci (refektarz przy bazylice Santa Maria delle Grazie w Mediolanie). 

    Dzisiaj jest straszliwy nawał pacjentów, bardzo dużo jazdy i wszędzie zwracają uwagę przydrożne krzyże (w miejscach wypadków). Zarazem trafiam na ludzkie „krzyże Pańskie”; starych i bardzo starych ludzi: babcię z krwotokiem z dróg rodnych, udar mózgu, podejrzenie złamania biodra, dziadek z martwicą stopy kwalifukującą się do amputacji oraz staruszka z kokluszem rządząca z łóżka przy kuchni!

   Około 14.00 chciałem wyrwać się na grób ojca...nawet załatwiłem zastępstwo, ale właśnie był pilny wyjazd. Kolega zrobił błąd, ponieważ połączył dwa leki (sectral i isoptin)...w efekcie babcia umierała. Mimo podania zastrzyków na noszach trwała w agonii (bez ciśnienia).

    Dzień zaczął się „śmiercią” (porodem), a kończy „powrotem do życia” (śmiercią). Rodzina była przygotowana tak jak do porodu, ale  ku mojemu zdziwieniu zastrzyki zaczęły działać...babcia „złapała” oddech, a po podaniu tlenu ożyła.

   Pojechałem na grób ojca, ale nic tam nie czułem. Przykro mi, że pod żadnym krzyżem (symboliczny grób Pana Jezusa) nie widziałem lampki i kwiatka. Postawiłem lampkę pod krzyżem przy kościele, gdzie otrzymałem chrzest. Wzrok zatrzymała chrzcielnica, a łzy wywołał wielki lampion z aniołkami trzymającymi lampki świetlne.

  Przypomniały się słowa Vassuli Ryden o otaczających nas Aniołach Bożych. Serce rozrywały słowa kapłana, że krzyż Pana Jezusa pokonał śmierć, którą spowodował nasz grzech! Eucharystia powaliła mnie na kolana: „Jezu, Jezu, Jezu mój”. Pozostałem, wszyscy wyszli, a nagle brat oddaje mi pieniądze, które pozostały po zbudowaniu grobowca!

   Kończy się 12 godzin modlitw i ciężkiej pracy. „Dziękuję Ci Ojcze za ten dzień”...

                                                                                                                              APeeL

 

01.11.1993(p) ZA MOICH NAUCZYCIELI I DUSZE TAKICH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 listopad 1993
Odsłon: 1179

Wszystkich Świętych

      Wyszedłem na Mszę św. o 6.30, bo dzisiaj mam dyżur w pogotowiu od 15.00, ale zły  wpuszczał mi wyraźną niechęć. Dodatkowo żona „zaleciła”, abym „obiad zjadł w pracy”, bo wczoraj pomyłkowo wylałem resztkę rosołu.

    Nie zareagowałem, a moje serce zalała obecność Boga Ojca, a właściwie Jego Majestat. Tego nie można przekazać! Płoną świece na środku kościoła, a w czytaniach popłynęła wizja zbawionych (Ap 7,2-4,9-14) z rozrywającym serce wołaniem psalmisty (Ps 24): „Oto lud wierny, szukający Pana”.

   Siedziałem skulony, nieobecny dla świata. Dziwne, bo napłynęły osoby moich nauczycieli...od matki, babci, pani z pierwszej klasy, kapłana od religii i organisty uczącego mnie gry na akordeonie poprzez uczącego kierowania pojazdami do profesora z fizyki, który słusznie poniżył mnie przy całej klasie!

    Dalej ci, którzy brali udział w nauce medycyny, specjalizacjach...i mój dobry ojciec, który starał się dla mnie o wszystko. Zacząłem wołać za dusze zmarłych i żyjących, aby Pan dał im Swoje Ś w i a t ł o! Szczególnie prosiłem o prof. Henrykę Małdykową z I.R. u której uzyskałem specjalizację z reumatologii.

    W tym czasie św. Jan mówi: „zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi (...) Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego (...) kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się (...)”. 1 J 3,1-3

    Kapłan przepięknie mówił o potrzebie dążenia do świętości...będą z nas drwić! Niestety nie wspomniał o głównym przeciwniku - szatanie, który uderza w tych, którzy wybierają taką drogę.

     Tak tutaj dobrze, ale trzeba uciekać po Eucharystii, bo kościelny dzwoni kluczami. Po latach nowy proboszcz będzie zostawiał świątynię otwartą. „Niechaj będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament” - w intencji wszystkich, którzy uczyli mnie w moim życiu...za żyjących i dusze zmarłych.

      Zły nie lubi naszego stanu czystości po św. Hostii, bo już pędzimy karetką do zemdlonej na początku ciąży, napadają pacjenci, gadanie, a mąż kobiety z kolką wątrobową wciska mi dolary! Koniec czystości! Przez 5 minut rozmowy z ateistką (z krwi i kości)...3 x byłem odrywany, bo  bestia nie lubi, gdy ujawnia się prawdę o życiu prawdziwym!

    Teraz znalazłem się w biednej chatce ze starszą pacjentką, która ma uczulenie po pyralginie. Tam uśmiechała się do mnie Matka Boska Częstochowska. Nawet zapytałem gospodarzy o Jej Oczy.

15.00...to święty czas. Płynie koronka do miłosierdzia oraz „św. Osamotnienie" Pana Jezusa z koronką do ukrytych cierpień w ciemnicy (UCC)...

    Podziękowałem Panu Jezusowi za wszystko, a z włączonego telewizora popłynął piękny film o o. Kolbe!  Padłem na kolana i w łączności z jego celą śmierci odmówiłem „Zdrowaś Maryjo”, ale zły wyrwał mnie do pijanego, który szarpał się z policją w barze.

    Po powrocie obejrzałem relację o otrzymanych przez o. Kolbe koronach: białej (czystość) i czerwonej (męczeństwa). Przy ponownej scenie z celi śmierci na kolanach i z płaczem poprosiłem świętego męczennika o wstawiennictwo u Mateczki Majświętszej za dusze moich nauczycieli oraz łaskę wiary dla żyjących.

    Cóż można zaplanować? Przed chwilką wzrok zatrzymały słowa „Ty i My”...to częste zwracanie się Pana Jezusa do Vassuli, a także do mnie (poprzez samoistne pękanie Eucharystii).

    W „Nie z tej ziemi” trafiłem na art. o Gemmie Galgani, która żyła tylko 25 lat. Patrzę w jej czarne i zamyślone oczy, a łzy płyną same. To stygmatyczka odczuwająca fizycznie cierpienia Pana Jezusa., która także prowadziła dzienniczek.

    Nagle zrozumiałem dzisiejsze ataki złego, bo to  dzień "Wszystkich Świętych”. Przypomniał się poranny podarunek...córka chorej dała mi pocztówkę z „Ostatnią Wieczerzą” Leonarda da Vinci (fresk z Milano), czytania o uświęcaniu się, o. Kolbe i moje wołanie do niego.

    Teraz wiem, że moim jedynym i Prawdziwym Nauczycielem jest Pan Jezus, który zaprasza mnie...jako maleńkiego ucznia! Jak wielka jest radość w Niebie, gdy ktoś tutaj wybiera ś w i ę t o ś ć!

   20.00 dopiero teraz mogę odmówić koronkę pokoju, a radość zalewa serce. Właśnie  transportuję kobietę do porodu i wprost prosi się „Narodzenie Pana Jezusa” oraz  wołanie o pokój. Podczas powrotu wrócił ból i pasowało zakończenie cz. bolesnej różańca.

     Kończy się dzień, a ks. Bijak z parafii wilanowskiej mówi o życiu wiecznym: "wierzysz czy nie to jesteś, ale chodzi o uzyskanie życia w chwale, godnego, pełnego. Pan Jezus wszystko pokazał, zmartwychwstał z ciałem, a wcześniej łotrowi obiecał Niebo”!

    Pan Jezus jeszcze prosi mnie o przebaczanie tym, którzy mnie odrzucili. Mam ich nie oskarżać i nie sądzić! „Pamiętaj o Mojej Obecności (...) My, ty i Ja, Ja i ty, My”...to wymyślone przeze mnie określenie ‘team’ z wymową ‘tim’!

   „Pozwolę Moim świętym być waszymi nauczycielami, którzy pouczać was będą o Moim Słowie, prowadząc was jak przyjaciel”! Dziękuję Ojcze za ten dzień...   APEL

 

31.10.1993(n) ZA NISZCZĄCYCH ŚWIĄTYNIE KATOLICKIE...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 październik 1993
Odsłon: 250

    Przed przebudzeniem w zbliżeniu ujrzałem zdjęcia trzech zwierząt: lisa, szakala i hieny. Przepłynęło obrazy z wczorajszego programu "Polskie ZOO" z Michnikiem, który wypowiada się na temat naszej wiary razem z towarzyszem Szmaciakiem - Jerzym Urbanem. Tam tej tow. Miller był obciążony krzyżem z czerwonych gwiazd!

     Padłem na kolana odmawiając "Anioł Pański" i różaniec Pana Jezusa, a łzy zalewały oczy! Jakże jest ciężko człowiekowi, który dowie się, że Jest Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty! Nie ma z kim porozmawiać, ale dzisiaj, gdy to opracowuję wiem, że jest nas garstka.

     Wokół trwa fałsz. Wprost pytam kogoś: "na kim się pan oprze w końcu życia, w momencie śmierci?" Towarzysze powiedzą wówczas, że to wszystko się kończy! Trwa fałsz większości ludzi służących władzy. Napłynęła osoba zniewolonego kolegi-lekarza z pięknym samochodem ("dali samochód, a zabrali wolność").

    W drodze do kościoła towarzyszyło mi krakanie wron...nie lubię tego złego znaku! Płynie cz. chwalebna różańca z obrazami nieba i tego świata (chatki poobijanej kawałkami blachy) oraz piękny dom z żywą trawą na podwórku, ale ogrodzenie to żerdzie przykryte workami foliowymi. Ja wiem, że Pan pokazuje mi elementy nieba i ziemi.

    Miałem wejść na chór, ale to była myśl od tego, który tam śpiewa dla zmylenia, to nie jest człowiek Pana. Fałsz bolszewicki wkroczył też do Domu Boga na ziemi, bo to jest główny wróg małpujących naszą wiarę ("gdy związek nasz bratni ogarnie ludzki ród"). Kapłan przekazał, że dzisiaj jest rocznica poświecenia naszego kościoła, a w czytaniu będę piękne słowa (1 Krl 8,22-30)...

    "Salomon stanął przed ołtarzem Pańskim wobec całego zgromadzenia izraelskiego i wyciągnąwszy ręce do nieba, rzekł: «O Panie, Boże Izraela! Nie ma takiego Boga jak Ty, ani w górze na niebie, ani w dole na ziemi, tak zachowującego przymierze i łaskę względem Twoich sług, którzy czczą Cię z całego swego serca (..)

    Przecież niebo i niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą zbudowałem. Zważ więc na modlitwę Twego sługi i jego błaganie, o Panie, Boże mój, i wysłuchaj to wołanie i tę modlitwę, w której dziś Twój sługa stara się ubłagać Cię o to, aby w nocy i w dzień Twoje oczy patrzyły na tę świątynię. (..)

    Dodatkowo popłynie pieśń do Serca Pana Jezusa. Wróciły obrazy naszego fałszu...także śpiewających oraz kapłanów, którzy przesypują św. Hostie z torby do torby...jak kaszę. Obstawiono otoczenie Jana Pawła II, dokonuje się prób roznoszenia Ciała Pana Jezusa przez świeckich (wówczas czynią to tajniacy). Pojękiwałem tylko: "Jezu! Jezu mój! Zabierz moje serce...zabierz moją duszę"!

     W Ewangelii Pan Jezus przepędził ze Świątyni handlarzy z zapowiedzią wybudowania nowej Świątyni w ciągu trzech dni (chodziło o wiarę katolicką). Podczas podchodzenia do Eucharystii wzrok zatrzymał Paschał, obraz Pana Jezusa Zmartwychwstałego oraz palące się świece.

     Padłem na kolana, łzy płynęły po twarzy, ale proboszcz zaczął czytaj ogłoszenia parafialne. To wg niego najważniejsza część Misterium jakim jest Msza św! Siedziałem w kościele prawie sam...tak było dobrze, a na zewnątrz zaganiany świat. tutaj zaganiany świat (kwiaty dla zmarłych).

     Czy ktoś pamięta o krzyżu Pana Jezusa i figurze Matki? Podczas wychodzenia z kościoła wzrok zatrzymała tablica ze słowami "Błogosławieni, którzy umierają w Panu". Zacząłem moja modlitwę unikając towarzyszy, których czujność jest wprost obłędna, a wierność obłędnej idei wieczna...

                                                                                                                     APeeL

 

 

30.10.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY ŚMIERCI NIE TRAKTUJĄ JAKO NARODZIN

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 październik 1993
Odsłon: 254

      Kilka minut po północy z wielką radością spożywam obrane jabłka, a Pan Jezus z Całunu "pyta": czy ma mi pobłogosławić? Uśmiechnąłem się ze wstydliwym obniżeniem wzroku, bo te jabłka naprawdę mi smakują!

    Napływa: "włącz radio"...trafiłem na audycję o przemijaniu, starości, śmierci...raczej w wydaniu ateistycznym. Padają słowa: "o tych, co na progu z mową o naszym k r e s i e, skończoności, świadomości przejmowania pałeczki po odchodzących...od tych, których droga się kończy. Nawet próbuję do nich dzwonić i wtrącić swoje zdanie...prawie 1.00!

     Pan obudził na "Anioł Pański", a właśnie słychać dzwony kościelne. Przypomina się wczorajsze "pójdź", a teraz od Pana Jezusa. Przepływają obrazy wczorajszych nagłych zgonów, ostatniego staruszka oraz chodzącego za mną, który nazywał siebie "starym człowiekiem" (dla zmyłki swojej sprawności). Ponownie napływa "włącz radio", a tam rozważanie kapłana o milczeniu i muzyka gitarowa.

     Pan daje mi wskazówkę...nowe wyrzeczenie! Tak, milczenie, a przez chwilkę złościłem się, że taka rada dla wszystkich, przecież to zalecenie dla milczka jest bzdurą. Tutaj chodzi o moje milczenie - prosiłem Ojca o prowadzenie dzisiaj!

    Przepięknie śpiewa Iglesias, a ja wiem, że jest to pocieszenie z Królestwa Bożego. Wszystko jest darem. Nawet udało się przepisać przeżycia duchowe...mogę zaczynać dzień nowego "Prawdziwego życia w Bogu"!

     Tam Matka wskazuje, że Szatan jest "samą Pychą, krytykuje Dzieła Wszechmogącego, chcąc udowodnić Bogu, że nie udało się Jego Stworzenie i że Nasze Dzieła są stworzone do postępowania jego niegodziwymi drogami."

    Przechodzi obok mnie pielęgniarka, która miała z nami dyżur, a natchnienie sprawia, aby ofiarować jej buty przeznaczone dla potrzebujących. Jak się okazało wczoraj szukała takich (ma czterech synów) i aż przeraziła się ceną!

    Piękna pogoda, radość zalewa serce, w myślach plan wyjazdu na grób ojca błyskawicznie myję samochód, a wzrok zatrzymuje "Biblia" i jakby na ten moment słowa wyrażające stan mojego serca...

     Przepustką na tamten świat jest święta Hostia pacjent ze sclerosis multiplex z przemęczoną pilnowaniem diety rodziną. Zalecam umiarkowane otwarcie serca, przekazywanie cierpień, proszenie o sprawność do końca, bo sztywną dietę podsuwa zły aby umęczyć. 

    Radość Boża, a w ręku Dzieciątko Jezus na gwiazdce ("Boże Narodzenie") przybyła pacjentka z przepięknym kozakami (butami)...żon była zachwycona. Na niebie...gołębie! Pokój Boży - to mój znak i jestem tego pewny, ale zapomniałem o szatanie, który tylko czekał na moje uśpienie.

   W rozmowach ze spotkanymi mówię, że śmierć to nasze narodziny..."pan kocha to życie?...traci pan prawdziwe!"

     O 16.45 idę do kościoła.."och, jakże piękne jest niebo...czerwone wokół miasta! Płynie moja modlitwa szczególnie za tych, którzy nie traktują naszej śmierci jako narodzin wyzwolonej duszy! Jakby na znak przechodzę obok zakładu pogrzebowego, gdzie w oknie jest Pan Jezus ukrzyżowany, z kościoła wyszła para po ślubie, a do mnie z głośnika dobiegają słowa kapłana o pokoju.

     Zatrzymałem się zadziwiony, a w czasie popłynie muzyka organowa, raduje rozświetlony Dom Pana z jedną gwiazdką na Niebie! Jakże chciałbym pokazać to wszystko...wolnym ruchem kamery! Wzrok zatrzymał się na postaci Pana Jezusa w koronie cierniowej z trzciną w ręku! "Jakże jest to piękne!". Krzyknąłem tylko: "Jezu mój! Jezu!" Kto zrozumie Drogi Ojca?

    W śmiertelnym boju duchowym strony mogą wykorzystać każdy środek. Pan dopuszcza kuszenia, a zły myli "odczytywanie", a nawet zaprasza do kościoła! W słowie będzie mowa o narodzie wybranym (Rz 11,1-2a.11-12.25-29)...

     "Nie odrzucił Bóg swego ludu, który wybrał przed wiekami. (..) Czy aż tak się potknęli, że całkiem upadli? (..) przez ich przestępstwo zbawienie przypadło w udziale poganom (..) zatwardziałość dotknęła tylko część Izraela (..)".

     Św. Paweł kochał swój naród i był pewien, że "będzie zbawiony (..) odwróci nieprawości (..)", a psalmista wołał (Ps 94,12-15.17-18), że: "Pan nie odrzuca ludu wybranego".

     Pan Jezus wykorzystując zaproszenie na ucztę (Ewangelia: Łk 14,1.7-11) wskazał, aby nie siadać na pierwszym miejscu, ale na ostatnim. Wówczas od gospodarza spotka takiego zaszczyt wobec współbiesiadników. Chodzi o to, aby nie wywyższać się.

     Po Eucharystii chciałem trwać w milczeniu...wołam do Pana Jezusa w intencji tego dnia. Nie obchodzi mnie ten świat, padłem na kolana, popłynie modlitwa różańcowa. Ponownie popłaczę się, gdy lud będzie śpiewał do Matki Bożej Różańcowej: "do Ciebie się cały świat ucieka".

     Z telewizji popłynie program o "Białych Braciach", którzy mają "mesjasza" i popełniają zbiorowo samobójstwa. Szatan ośmiesza Objawienia Matki! Teraz w ciszy oglądamy amerykański film...rozbitkowie z zatopionego "Indianapolis" wspólnie odmawiają "Ojcze nasz", a z "Prawdziwego życia w Bogu" Pan Jezus powie również do mnie, aby rozpowszechniać Jego przekazy także wśród szydzących z nas. Chodzi o to, aby dowiedzieli się o istnieniu Szatana i zwodzeniu ich!

     "Módlcie się i rozmawiajcie ze Mną. Jestem obecny, Jestem waszym Świętym Towarzyszem. Jestem zawsze wśród was; wierzcie w tę Tajemnicę Mojej Obecności."

                                                                                                  APeeL

 

 

29.10.1993(pt) ZA ZANIEDBUJĄCYCH MATKĘ PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 październik 1993
Odsłon: 234

      Przeglądam moje zapiski...wróciłem do pewnych listów oraz do wyjazdu na Festiwal "Nie z tej ziemi " w maju tego roku. Tam wzmianka o zaniedbanej Figurze Matki Bożej: "Matka Boża Zaniedbana". Wielki ból ścisnął serce, a łzy zalały oczy, nawet głośno zapłakałem! Przepłynęły obrazy zaniedbywania Matki Jezusa przez samych chrześcijan! W smutku poszedłem spać.

     Przed wyjazdem do kościoła pomyślałem o zakończeniu odprawiania nabożeństwa różańcowego. W mojej rodzinie nie było kultu religijnego, także w stosunku do Matki Bożej. W bólu zacząłem wołać do Pana Jezusa, ponieważ wszystko jest ważniejsze od Zbawiciela i Jego Matki. Przecież żadne sprawy tego świata nie mogą zasłaniać Boga o Ojca i Jego Dzieła!

    W momencie ruszania z radia samochodowego padnie słowo: Maria! Zważ, że nie było to przypadkowe. Napłynęło poczucie bliskości Św. Bożej Rodzicielki. Już wiem, że to dotyczy intencji, a bliżej Matki Pana Jezusa, ale nie będę mógł podejść do Eucharystii z powodu pitego alkoholu.

     Zobacz śmiertelny bój, ponieważ demon wiedział o przebiegu tego dnia i skusił do picia. Nawet teraz zalewa mnie pragnienie leczenia kaca w pracy!

      Jakby na ten moment popłynie pieśń przepraszająca Pana Jezusa, a w czytaniach padną słowa św. Pawła (Rz 9, 1-5) o jego smutku i nieustannym bólu w sercu...podobnym do mojego.

      Apostoł nie może pojąć swoich braci z narodu wybranego za to, co uczynili. "Do nich należą praojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała, Ten, który jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen." Ja czuję się zjednany z nim, ponieważ obecnie jest moim profesorem teologii.

      Teraz podczas przyjęć w przychodni wyrywają do umierającego...73-latka, bogacza żyjącego tym światem (właśnie kupił drogi zagraniczny wóz). Teraz leży na wznak w kuchni, siny i zlany wodą. Krzyk, zamieszanie...tak umierają ziemianie.

    Wielką pułapką jest dobre zdrowie i siła u staruszka. Jak wielka to przykrość, bo dzisiaj szczyt zarobku na kwiatach! Wypisałem kartę zgonu, twardo żądam zapłaty, ale w zdenerwowaniu dano na kawę! Nagle wpada jego siostra-pielęgniarka i reanimuje go! Ja nazywam to "reanimacją trupa", a nawet profanacją.

    Trudna jest praca lekarza katolickiego, ponieważ ludzie starzy mają różne pomysły oraz lęki podsuwane przez Szatana. Nie mam chwilki wytchnienia...pocieszam, radzę, wyjaśniam i ostrzegam, że grzeszne jest wychodzenie staruszków w pole (kuszenie), itd.

     W czasie koronki do Miłosierdzia Bożego trafiłem do dworskich czworaków - naprawdę takie domy dalej istnieją. Babci pękł żylak, ale Pan wezwał mnie do mieszkającej obok - staruszki z różańcem w ręku.

- Czy wiem pan jak modliłam się, aby pan przyjechał do mnie?

     Śmiejemy się...ja wiem, że sprawiła to Matka Boża. Wyjaśniłem jej, że nie ma śmierci, a strachy są od Złego. Po takiej myśli trzeba łapać za różaniec i wodę święconą! Teraz trafiam do innej biedy (alkoholiczki) - specjalnie zabrałem ją do szpitala. Trafił się przejazd obok mojego krzyża z zapalonymi lampkami i kwiatami.

     Płynie moja modlitwa w intencji: "zaniedbujących Matkę Pana Jezusa". Ponownie jestem u zmarłego z krzykami, ale uprzedził mnie miejscowy kolega.

      Po powrocie do pokoju lekarza dyżurnego zagasiłem światło i padłem na kolana...popłynie "św. Agonia" z krzyżykiem w ręku, który całuję z wołaniem do Boga za: "zaniedbujących Matkę Pana Jezusa".

    Niektóre ludy płaczą, gdy rodzi się dzieciątko, a Pan Jezus narodził się w ciężkich dla Matki warunkach, podczas niebezpieczeństwa. Mateczka musiała znosić wszystkie niewygody jakie niesie ciało i życie ziemskie, a w tamtym czasie nie było łazienek i ubikacji.

    Zły podsuwał obrazy związane z naszą fizjologią...przecież to nie jest grzeszne! Nie jest grzeszne "załatwianie się"! Zapisuję to, a łzy zalewają oczy!

     "Matko! Matko Pana mojego! Matko Boża! Pani moja! Matka Zaniedbywana przez wielu moich braci. Niebo się Tobie kłania, a oni nie chcą oddać Ci należnej Chwały. Nie przyjmują Ciebie jako Matki Boga! Panie Jezu! Wybacz im, proszę"!

     W tym momencie "Prawdziwe życie w Bogu" otwiera się na modlitwie św. Bernarda, którą modyfikuję..."Najświętsza! Panno Mario! Ty nigdy nie opuszczasz tych, którzy uciekają się do Ciebie! Ty nigdy nie odnawiasz pomocy proszącym. Biegnę do Ciebie, Matko moja"...

    Tuż po tym z telewizji popłynął obraz z kościoła, gdzie przedstawiający kapłana wznosił dłonie do Nieba z krzyżem i różańcem. Przypomniało się natchnienie, że będę w czasie nabożeństw w okolicy dwóch kościołów i tak się stanie.

     Ktoś, kto żyje normalnie nie ujrzy tego wszystkiego...rozpozna nadchodzącą burzę, ale nie zauważy "Mowy Nieba"! Zrywają na wyjazd, a ponownie przejeżdżam obok "mojego" krzyża...

Teraz jestem u staruszka, którego zbudziła duszność sercowa. Musisz wówczas siadać, cały dyszysz, a w płucach "rzęzi". Tak zaczyna się obrzęk płuc z bezpośrednim zagrożeniem życia.

     W chatce jest zimno, na lepce suszy się drzewo, a na oknie dojrzewają pomidory. Nad chorym Jezus w koronie cierniowej. Później z radia popłyną słowa z piosenki "Czerwonych gitar": "nie mów nic, nie mów nic...twoja miłość trwa...to Miłość Prawdziwa"...

     Podziękowałem za ten dzień.

                                                                                                                    APeeL

 

 

 

 

 

  1. 28.10.1993(c) ZA SŁABOŚĆ SŁUG PANA JEZUSA...
  2. 27.10.1993(ś) ZA UWIĘZIONYCH W CZYŚĆCU...
  3. 26.10.1993(w) BANICJA NASZYM LOSEM
  4. 25.10.1993(p) ZA GINĄCYCH BEZ BOGA...
  5. 24.10.1993(n) ZA TYCH, KTÓRZY MAJĄ PYSZNE DĄŻENIA
  6. 23.10.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY SŁUŻĄ PANOM ZIEMSKIM...
  7. 22.10.1993(pt) ZA WŁÓCZĄCYCH SIĘ PO URZĘDACH...
  8. 21.10.1993(c) ZA TYCH, KTÓRZY UTRACILI RAJ...
  9. 20.10.1993(ś) ZA UPIJAJĄCYCH SIĘ
  10. 19.10.1993(w) ZA TYCH, KTÓRZY NIE CZUWAJĄ

Strona 2035 z 2421

  • 2030
  • 2031
  • 2032
  • 2033
  • 2034
  • 2035
  • 2036
  • 2037
  • 2038
  • 2039

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 2281  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?