Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

10.07.1992(pt) ZA PRAGNĄCYCH UWIELBIENIA BOGA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 lipiec 1992
Odsłon: 1216

    Po koszmarach sennych w fazie snu i czuwania dusza zaczęła śpiewać „wielbić Pana chcę", a tuż po wstaniu książeczka do nabożeństwa otworzyła się na słowach o „uwielbieniu Boga".

    W drodze do kościoła rozpraszały kuszenia i spotykani „znajomi". Dzisiaj obraduje  sejm, a ja jestem „wrogiem ludu”. Pojawiła się niechęć do tych ludzi i słuszny żal z powodu prześladowania. Przypomniał się obraz, gdy na działkę wpuszczono wielkiego psa, a właśnie weszła tam żona.

    W kościele napłynęło rozdrażnienie, bo nie mam spokoju nawet we własnej świątyni. Uciekłem w pobliże Pana Jezusa Miłosiernego i przez dłuższą chwilkę patrzyłem na mojego Mistrza:. „Panie Jezu! Ciebie też prześladowali w synagodze i byłeś też groźnym dla cezara wichrzycielem. Ty przebaczyłeś ówcześnie rządzącym. Spraw Panie, aby moje serce było jak Twoje. Odpuść im 0jcze, ponieważ nie wiedzą co czynią”!

    Za małą Tereską pomyślałem: „przecież ich złe czyny mogą stać się przyszłości cnotami". Nie wolno oceniać zewnętrznie, bo może brat wydający brata bardzo cierpi z tego powodu! Może tak jak ja pragnie św. Hostii?

    Pan właśnie mówi: „oto ja posyłam was jak owce między wilki /../ w swych synagogach będą was biczować /../ brat wyda brata"!  

    Dzisiaj mam dzień radości po okresie smutku, który przyszedł z błogosławieństwem Boga Ojca na urlop. To próba, bo wyobraź sobie, że o coś prosisz i natychmiast to otrzymujesz. Tak chciałby każdy z nas, bo wolimy radości niż smutki, sytość niż głód, wygodę, piękne zapachy, smaczne płyny.

    Zauważyłem, że  skupują porzeczki, ale  syn nie chce ich zrywać na działce, ponieważ podarowałem mu książeczkę z wkładem terminowym. Tak samo jest z dobrocią Boga. Nie możemy otrzymać to czego chcemy.

    W pewnym momencie z mojej duszy wyrwało się wołanie: „bądź uwielbiony Ojcze! bądź uwielbiony!”, które powtarzałem wielokrotnie, a łzy zalewały  oczy. Prawie chciało się krzyczeć.

    „Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy”. Nagle smutek zalał serce, bo Pan Jezus już przyszedł! Czy to oznacza, że już nie przyjdzie? Po cóż miałby jeszcze raz przychodzić? Przecież wszystkiego dokonał! „Jezu! jeszcze raz proszę, aby moje serce stało się jak Twoje. Przebaczam wszystkim zmarłym (napłynęła dusza takiego kolegi). Matko przekaż moje przeba­czenie Panu Jezusowi, a Ty Jezu wstaw się za nimi u Ojca. Spraw, aby nastał pokój na świecie. Daj Twoją jedność”! Po św. Hostii padłem na kolana, a kapłan wzywał do „uwielbiania Boga przez Jego Syna, Jezusa Chrystusa".

    Czy wiesz z jakim sercem wyszedłem ze świątyni? Każdego pragnąłem objąć i od Boga przytulić. Tak jest naprawdę, bo moje serce w tej chwilce traktuje wszystkich jako braci. Znikła niechęć do moich „opiekunów".

    Dziwne, bo falami zaczęła napływać radość Boża. Nie można tego wypowiedzieć, bo to trzeba przeżyć. Wieje ciepły wiatr, śpiewają ptaszki, płynie „Anioł Pański” i cz. radosna różańca, a w moim sercu trwa królestwo niebieskie. Po czasie będę wiedział, że przed cierpieniami duchowymi Pan Bóg nasz pociesza, daje radości i zalewa słodyczą. To pomoc przed smutkiem rozstania, który niespodziewanie spadnie na moją duszę.

    Napłynęło wielkie pragnienie odmówienia jakiejś modlitwy uwielbienia Ojca, ale w wielu książeczkach  nie mogłem znaleźć. [ Dzisiaj wiem, że w Kielcach jest kaplica z Cudownym wizerunkiem Boga Ojca i jest też litania uwielbienia Boga Ojca.]

   Wyszedłem z domu, a łzy zalewały oczy, bo „Pragnę ". Całą duszę ogarnął ból rozłąki z Bogiem i pragnienie zjednania. Poprosiłem Ducha Św. i zacząłem wołać: „Ojcze mój - bądź uwielbiony, Który Jesteś w Niebie - bądź uwielbiony, Święty, a Nieśmiertelny, Dobry Ojcze, Ojcze pełen Miłości i Miłosierdzia, Dawco Pokoju - bądź uwielbiony".

    Wszystko co ziemskie stało się odległe i blade, bo przy moim sercu jest Ojciec. Pragnień duchowych nic nie ukoi na ziemi. W udręce poratował sen, który jest wielkim darem Boga. Dla „ludzi normalnych” to wszystko jest odległe, bo najważniejsze są sprawy ziemskie. Dzisiaj post, ale napadł mnie wielki smak na czereśnie i przed żoną zjadłem 3 garstki (ona nic nie je i nie pije).

    Późno! Cisza, wróciłem do modlitw, które zawsze są takie same, ale zawsze inne. „Ojcze dlaczego dałeś mi takie brzemiona”? Spraw, aby moja rodzina była szczęśliwa, a  Twoja Wola niech się wypełni na mojej osobie. Dlaczego tutaj jestem? Dlaczego opuściłeś mnie Ojcze”? Wprost nie mogłem wstać z kolan!

    W momencie zasypiania znalazłem się na schodach mojego oddziału wewnętrznego i z wielkim lękiem zjeżdżałem w dół i w ciemność...na poręczy! Dodatkowo usłyszałem szydercze „no to siup”! Przebudziłem się i zaśmiałem, ale w tym momencie ktoś rzucił butelką z okna, a jej uderzenie obudziło przestraszoną żonę! Zły ma wielki repertuar sztuczek, aby popsuć dobry dzień...   APEL

09.07.1992(c) Pan Jezus jest moją radością...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 lipiec 1992
Odsłon: 664

    Po przebudzeniu odczułem radość po poście w intencji pokoju na świecie. Syn, który w naszym domu ma wszystko przeżywa czas buntu, pragnie "wolności" i niezależności. Wrócił o 23.00 z pracy (zarobił 4 dolary), więcej zjadł i zniszczył sobie ubranie (nieprzygotowany, poszedł jak do biura).

    Cieszę się, bo Pan pokazał mu wartość pieniędzy, a na moje, które chciałem mu podarować wzruszył tylko ramionami ("zważniał"). Podobnie było z nami, bo zbuntowaliśmy się przeciw Bogu Ojcu, nie podobał nam się Raj, a większość dalej nie wierzy, że istnieje Królestwo Boże. 

   W drodze na Mszę Św. płynęły moje modlitwy i z wielką jasnością ujrzałem różnicę natchnień demonicznych (ponaglanie w stylu..."idziesz czy nie?")...wówczas kręcisz się podenerwowany, nie wiesz, co masz czynić, a serce zalewa rozdrażnienie od zaproszeń ze strony Boga Ojca...pełnych miłości i pokoju, bez pośpiechu zabierającego nam wolną wolę. 

   W takich momentach trzeba wołać do Matki Bożej "Pod Twoją obronę" lub swoimi słowami: "Matko proszę o pomoc, ochroń mnie od złej przygody, wyjaśnij, poprowadź". Przecież dzieci zgłaszają się do matek ziemskich z różnymi drobnostkami.

    Powstaje problem czy Szatan może namawiać do pójścia na Mszę Św.? Tak było właśnie wczoraj, bo zostałem zerwany z łóżka, spieszyłem się mogłem zrobić wypadek, a okazało się, że nabożeństwa z młodzieżą nie było.

    Teraz podczas modlitwy wieczornej łzy zalewały oczy podczas oglądania koncertu czarnych muzyków. Napłynęło poczucie, że jesteśmy wielką ludzką rodziną...z cierpieniami mieszkańców Afryki!

     Żonie z modlitw wypadła mała Tereska. To znak, abym otworzył "Dzieje duszy" ze słowami do mnie, że mam kochać ludzi Miłością Pana Jezusa...nie wystarcza program minim kochania bliźniego jak siebie samego, bo z tym różnie bywa!

    Jeżeli żyjesz takimi "świętymi chwilkami" to nie zaznasz już ziemskiego spokoju! Właśnie napada chęć picia piwa i kieliszeczka, ale spojrzałem na "porcelanowego Pana Jezusa" (biały = czystość) i ku Niemu skierowałem moją radość. "Panie Jezu jakże żyłbym bez Ciebie...bez Twego prowadzenia?" Nie mogę sobie tego wyobrazić, ale tak żyje większość...nic nie wiedzą o życiu duchowym.

   Teraz wypiłem resztę alkoholu wprost z butelki z posiłkiem i zawołałem z serca: "Panie, ja jestem jeszcze bardzo słaby!", a Szatan złośliwie określił to podał; "Ostatnia wieczerza?" 

    Tak chciałem usprawiedliwić się przed Panem...

  •  Ty słaby? To kto będzie mocny? 
  • Tak, przecież ja jestem obdarowany i Pan odkrywa mi Swoje Tajemnice.
  • Nie wolno ci pić więcej! Nie próbuj też oglądać zapowiadanego filmu z nagościami!
  • Taak Panie...

    Na ten moment "Dzienniczek" s. Faustyny otworzył się na słowach o duszach pysznych, którym Pan Jezus nie udziela łask, a nawet je odbiera! W rozmowie siostry z Panem Jezusem padną słowa o "chwilce obecnej", a ja do tego też doszedłem. Nie martw się o nic, żyj chwilką obecną i proś Boga o prowadzenie, a zobaczysz...

                                                                                                                  APeeL

08.07.1992(ś) ZA ZWERBOWANYCH PRZEZ PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 lipiec 1992
Odsłon: 614

    Nad ranem Zły zaatakował mnie obrazem satanistycznej twarzy...od podobnej do Zbawiciela, która w błyskach stawała się demoniczna. Po przebudzeniu pojawiło się pobudzenie seksualne...przeżegnałem się wodą od siostry Faustynki.

    W tym czasie kilka razy napływało; "weź swój krzyż na każdy dzień". W drodze na targ wstąpiłem do kościoła, odebrałem pocieszenie; "jesteś Mi najmilszy tutaj". Panu Jezusowi kupiłem wielki wazon na kwiaty pod krzyż, a łzy zalały oczy.

   Tak chciałbym otworzyć serce syna, porozmawiać z nim, a po zaproszeniu do jego pokoju zapytałem;

  • Synu! Czy Pan ciebie nie wzywa? Przecież trwają wielkie żniwa, a robotników mało!

  • A ty?

  • Ja, cóż...ja już jestem zwerbowany!

   W tym momencie wzrok zatrzymała księga; "Dzieje Polski w malarstwie i poezji", gdzie z "Pieśni Konfederatów barskich" (dramacie Juliusza Słowackiego "Ksiądz Marek") padły słowa do mnie, że; jestem na żołdzie u Chrystusa, przez Niego zwerbowany! To potwierdziło wypowiedzianą intencję modlitewną tego dnia...

    Na działce, w osamotnieniu odczułem obecność MB Nieustającej Pomocy, a w samo południe z radia popłynie moment konsekracji z uderzeniem gongu. To święty czas ze śpiewem pieśni maryjnej. W ciszy działki padłem na kolana i zacząłem odmawiać moją modlitwę w intencji ludobójstwa na oczach świata. Tak zaczął się urlop z błogosławieństwem Boga w Trójcy Jedynego. Zarazem jest to cierpienie, bo mam poczucie odpowiedzialności za świat, a wokół jest morze niewiary.

   Teraz odczuwam Jego nieskończoną dobroć Boga Ojca, przebaczenie mi i miłosierdzie. Błagałem o zmiłowanie się nad duszami zamęczonych, aby reszcie tych braci i sióstr dał poczucie ufności, że nie są opuszczeni.

   Napłynęło wielkie pragnienie zbawiania innych. W żaden możliwy sposób nie wytłumaczysz tego stanu, brakuje słów. W przybliżeniu można go porównać do "nieobecności" z powodu utraty kogoś bliskiego. Serce jest wówczas napełnione żalem i smutkiem, że normalny świat nic nie oznacza. Ja jestem tam z nimi, a nawet wyżej...skąd wszystko widzimy!

  W kościele uniosłem głowę, a wzrok zatrzymały dwie stacje Drogi Krzyżowej...rozciąganie i przybijanie Zbawiciela do krzyża oraz podniesienie krzyża! Jakże to wszystko wywołuje zdziwienie! Nagle napłynęła m o c. Lud stoi, a ja z radością klęczę, ponieważ Sam Bóg przyszedł do mnie!

   To zjednanie sprawiło ustąpienie cierpienia, po czasie wróciłem do normalnego życia, a jeszcze przed godziną płakałem na ulicy z powodu słów, które sam ułożyłem w modlitwie; "Prawdziwa Wolności Aniołów! Nie ma już Ciebie, Jezu!"

   Łzy leciały, a serce ściskał ból, ponieważ przypomniała się scena i Słowa Jezusa w których mówił, żeuczniowie będą pościć i smucić się, gdy Jego nie będzie już na ziemi. W tym momencie serce moje rozrywał żal i tęsknota za Jezusem, którego nigdy nie ujrzę z czasu tamtego ziemskiego życia...

    "Dzięki! O Panie Jezu! Dzięki Matko...jak wyglądałby dzisiejszy dzień bez tych modlitw, a jak moje życie."...tak, wypocząłem przylgnięty dzisiaj do krzyża Pana Jezusa. Taki jest sens "mocy w słabości!"

   Na koniec tej intencji do domu zadzwonił kapłan powiedział; "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!"

                                                                                                                                  APeeL

 

07.07.1992(w) ZA CHRZEŚCIJAN ZABIJANYCH GŁODEM W SUDANIE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 lipiec 1992
Odsłon: 942

    Na Mszy św. oazowej były słowa o Panu Jezusie Zmartwychwstałym, a ja zjednany z Bogiem poczułem łączność z cierpiącymi w odległych krajach. Spójrz na ten świat od Stwórcy, który ogarnia wszystko z przeniknięciem serc oprawców i ofiar.

    Zebrała to wszystko Joanna Kluzik w krótkim art. ”Świat spływa krwią” - z przerażającym zdjęciem głodzonych na śmierć - przywiązanych w pozycji pionowej do metalowych beczek.

   W tym czasie dominowały czystki etniczne w Bośni skąd usuwano muzułmanów, ale Amnesty International odnotowała w tym czasie łamanie praw człowieka w 161 krajach świata. Nie będę wymieniał barbarzyńskich metod, które stosowały „szwadrony śmierci”. Czas zmienia tylko metody, bo wówczas szokiem było wieszanie za przeguby rąk i nóg oraz torturowanie przykładaniem elektrod do brzucha lub  genitaliów.

   Od Ołtarza św. poproszono o zgłaszanie intencji. Głośno wypowiedziałem prośbę o modlitwy za chrześcijan głodzonych na śmierć w Sudanie. Ile dobra mogłaby uczynić taka stała grupa modlitewna w parafii...z różnymi wyrzeczeniami.

    Kapłan mówił o przebaczeniu, a ja ujrzałem Pana Jezusa na krzyżu z pierwszymi słowami: „Boże mój, przebacz im, ponieważ nie wiedzą co czynią”. Poprosiłem Boga o wybaczenie wszystkim moim wrogom, bo gubią swoje dusze czynieniem „dobra” czyli śledzeniem mojej osoby.

   W poczuciu tych Polaków jest to patriotyzm, ale poznając zwyczaje wskazanej osoby można ją łatwo zlikwidować. Obecnie nie zabija się strzałem z bliskiej odległości. Wróg umiera naturalnie...

    Łzy zalały oczy, gdy młodzież śpiewała: „Mój Mistrzu, prowadź mnie drogą, którą przebyć muszę, tak jak Ty” oraz „jeżeli chcesz Mnie naśladować to weź swój krzyż na każdy dzień i chodź ze Mną zbawiać świat”...

    Dlaczego ludzie nie przychodzą tutaj. Czy wiedzą jak wiele tracą? Eucharystię ofiarowałem za głodzonych na śmierć chrześcijan w Sudanie. Wracałem w wielkim smutku odmawiając moją modlitwę, a doszły do tego cierpienia chrześcijan w Chinach i Zimbabwe, gdzie dodatkowo jest wielka bieda i upały. Tam rytm bębnów wzmaga się, gdy kielich jest jest uniesiony przez kapłana...

    Jakże chciałbym mieć jakąś pamiątkę po św. s. Faustynie. Za jej wstawiennictwem doszło do mojego nawrócenia, które wyda owoc większy niż uzdrowienie 1000 ludzi. Mój charyzmat sprawi, że wielu odnajdzie drogę do Boga, bo większość szukających światła ginie jak ćmy i muszki z uporem wpadające w żar lampki nocnej. 

    Na ten moment w ręku mam „Zapiski metafizyczne” Gabriela Marcela, który zagmatwał się w determinizmie i dualizmie. Po co tracić czas na różne rozważania?

    Podczas kontynuowania mojej modlitwy przesuwały się wszystkie punkty zapalne na świecie (Kurdowie, Ormianie, Chorwaci, chrześcijanie w Sudanie i Chinach, itd.). Dodam, że z żoną pościmy „o chlebie i wodzie” w środy i piątki w intencji pokoju w b. Jugosławii.

    Ten zapis kończyłem późną nocą i nagle ujrzałem, że Bóg obdarzył mnie bardziej niż Swojego Syna, Pana Jezusa, bo mam dom i rodzinę, wodę w kranie i gaz z możliwością kąpieli!

    Padłem na kolana i zawołałem z płaczem: „Ojcze mój! Panie każdej chwilki mojego życia! Tak pragnę to wszystko zapisać na świadectwo Twojej Dobroci”…

                                                                                                                           APEL

 

 

06.07.1992(p) ZA DZISIEJSZE OFIARY WOJEN

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 lipiec 1992
Odsłon: 638

    Tuż po północy - podczas przejazdu karetką - zaczynam mój "obowiązkowy" zestaw modlitw, a o 3.30 zerwano do choroby, którą wówczas był poród. Towarzysze udawali i dalej tak jest, że są bardzo zatroskani o nasz naród. Nawet "Solidarność" zakładali i krytykowali strasznie swojego "Boleksława" przed wyborami na prezia.

    Kończy się dyżur, a za kwadrans zaczynam urlop...padłem na kolana z wołaniem; "Ojcze pobłogosław ten urlop. Panie Jezu prowadź! Duchu Św. dawaj natchnienia w kontaktach z ludźmi. Matko wybaw od złych przygód."

    Serce zalała wielka chęć modlitwy i w tej tęsknocie dotarłem aż do "św. Poniżenia Pana Jezusa" (patrz; instruktaż). Po przybyciu zmiennika pojechałem na Mszę Św. o g. 8.00 ("oazową"). Jakże Pan obdarowuje, gdy przyjmujesz Jego próby...

   Przełamałem się wczoraj rano, poszedłem na Mszę św. odrzucając pokusy, a teraz płaczę podczas śpiewu młodych ludzi. Zwykłe zawołanie modlitewne kapłana wywołują ucisk w sercu i łzy w oczach; "Chryste zmiłuj się nad nami". Urlop trzeba zaczynać - tak jak wszystko - z błogosławieństwem Boga Ojca. Nawet płyną słowa; "zaręczę cię z Sobą na zasadzie wierności i poznasz Pana"...

   Eucharystię ofiarowałem w intencji pokoju w b. Jugosławii. Chłopcy śpiewali na kolanach i rzędami szli do Komunii Św. Jakże chciałbym tutaj pobyć, ale kościelny spieszy się do odległego gospodarstwa. Tutaj czuje się panem (fucha) i wówczas dzwoni kluczami...

    Smutno w sercu, a tym momencie w ręku znalazł się list s. Teresy (misjonarki - salezjanki), która informuje przełożonych o tragedii chrześcijan sudańskich. Zabijano tych ludzi, gdy stali z kijami i bronili tego miejsca na ziemi. Sudan ogłoszono krajem islamskim i muzułmanie "czyszczą" te tereny...ludzie uciekają na pustynię, gdzie giną (zaplanowane ludobójstwo)...podobnie Stalin wysyłał ludzi na Syberię.

    Wymierają w tej wędrówce, a reszta osadza się w glinianych chatkach ze szmat i kartonów, które też są niszczone...czynią to ludzie mieniący się wyznawcami Allaha. Znamy to z zagłodzenia ok. 3 milionów Ukraińców. To jawne ludobójstwo na oczach świata...

    Wprost nie mogłem tego czytać. "Panie mój dlaczego mi to pokazujesz?" Łzy zalewały oczy, a w moich dłoniach znalazło się zdjęcie z Via Dolorosa w Jerozolimie. 

     Przepłynęły cierpienia dzieci po Objawieniach w Fatimie, opis śmierci ks. Sylwestra Zycha i ks. Stanisława Suchowolca, Katyń i Kozielsk z kapłanem, który wytrwał oraz męka chrześcijan na całym świecie. "Panie Jezu daj im Światło! Niech przyjmą tę męczeńską śmierć w Twoje Imię...niech się nie bronią."

                                                                                                                              APeeL

 

 

 

 

  1. 05.07.1992(n) ZA OFIARY SUKCESU...
  2. 04.07.1992(s) W intencji pocieszenia Matki Pana Jezusa
  3. 03.07.1992(pt) W intencji mojego zbawienia...
  4. 02.07.1992(c) ZA PORZUCONE DZIECI
  5. 01.07.1992(ś) Ojciec może dla Ciebie przenieść górę...
  6. 30.06.1992(w) Jak Ci, Boże Ojcze dziękować...
  7. 29.06.1992(p) Zaprosiłem Pana Jezusa do pracy...
  8. 28.06.1992(n) Jestem synem Boga Ojca...
  9. 27.06.1992(s) Za wynagradzających bluźnierstwa przeciwko Matce Pana Jezusa...
  10. 26.06.1992(pt) Nie ma lepszych dni niż z Panem Jezusem...

Strona 2031 z 2321

  • 2026
  • 2027
  • 2028
  • 2029
  • 2030
  • 2031
  • 2032
  • 2033
  • 2034
  • 2035

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 2099  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?