- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 602
Minęła północ, a ja jako faryzeusz łapczywie wypijam resztę koniaku i czytam o przeciwieństwach;
- dobro-zło, Bóg-szatan...
-
świat materialny (ziemia) to także wszelkie uzdrawiania, czytania zapisów losu, irydologia, leczenie energią, telepatia..itd.
-
świat duchowy w którym "tumani" szatan...przesądy, horoskopy, "znaki" z oddawaniem czci bożkom!
Nagle myśli i serce uciekły do Matki, a z duszy wyrwało się wołanie:
Matko! Wybranko Boga, Panno Niewinna i Czysta do końca
Józefa Żono oddana Bogu
Jezusa Matko i moja
Mateczko, wszelka ochrono coś przeszła wszystko!
Tobie trzeba oddać każdą chwilkę życia, każdy smutek, lęk, pragnienie
dla białych Biała
dla czarnych Czarna
może Bóg da, że żółtą będziesz...
Matko każdego!
Matko świata !
Niech stworzenie śpiewa i tańczy
Niech grają w Niebie organy
to Ty nam dałaś Synka małego
koniec szatana - ludzkość zbawiona przez Ciebie i Jego!"
Zgasiłem światło, ale napłynęło natchnienie, aby się pomodlić. Tak zacząłem odmawiać Litanię Loretańską, gdzie znajduję słowa w zawołaniach; „Tyś pierwszą po Bogi ozdobą! Tyś chwałą kościoła świętego! Tyś wszystkich zbawionych radością! Tyś ludu grzesznego ucieczką!”
Jakże jest to wszystko piękne! Tam jest też prośba; "Matko Boska, wstawiaj się za nami". Napłynęły też słowa piosenki; „Matko, która nas znasz...przyjdź i drogę wskaż, do Syna Twego nas prowadź - Pokój światu daj!”
Przed wyjściem do pracy przeżegnałem się wodą święconą od siostry Faustynki, a później wyświęciłem gabinet lekarski. Poprosiłem Matkę Jezusa o pomoc, bo pracuję w przychodni i na dyżurze w pogotowiu (jeden budynek). Wszystko poszło sprawnie...
Na wyjeździe Matka zaprowadziła mnie do pary staruszków; on były więzień obozu koncentracyjnego, uszkodzony przez miażdżycę z powodu palenia tytoniu, na granicy dwóch światów ma tylko jedno marzenie...zapalić papierosa! Jego zatroskana żona jest kategoryczną przeciwniczką tego.
Powiedziałem jej; przyprowadziła mnie tutaj nasza Matka, bo słucha pani podszeptów demona. Jego działanie poznajemy po owocach! Jaki jest owoc pani "dobra”? To złość i wzajemna nienawiść małżonków z niepokojem na granicy śmierci. Czy mąż był u spowiedzi i Komunii Św.? Tak umęczony życiem człowiek! Gdzie trafi po śmierci, a jego dni są policzone? W tym czasie pani ratuje go odstawieniem papierosów, co nawet z punktu medycznego jest błędem. Papierosy szkodzą, ale nikotyna rozszerza naczynia!
Pacjent usiadł uradowany pierwszym papierosem, a jest już g. 11.00. W tym czasie żona tylko kiwała głową i dziękowała. Wybiegła nawet za nami, bo ujrzała swoje otumanienie przez Szatana.
Na ławce przed pogotowiem, w słoneczku i zapachu z ogniska (personel piecze kartofle i kiełbasę)...w oderwaniu od świata - z twarzą w dłoniach - płynie moja modlitwa; „niech św. Krew tryskająca z Twoich Ran podczas ubiczowania obmywa wszystkie moje grzechy!” Te słowa napłynęły w sekundowym śnie do mojej duszy! Kto mi je powiedział?
Serce zalała wielka tęsknota, a teraz – podczas odmawiania mojej modlitwy - krążę z Jezusem od Kajfasza do Piłata i Heroda! W tym czasie płynie zapach jedzenia, mlaskanie i żarty. Współpracownicy nie wiedzą dlaczego nie chcę w tym uczestniczyć!
Dopiero po 30-40 minutach wróciłem do ciała i świata i mogłem jeść kartofle. Żonie zawiozłem kwiaty, a syna wzmocniłem finansowo (imieniny). Za wszystko podziękowałem naszej Matce!
Po koronce do Miłosierdzia Bożego i modlitwie za dusze oziębłe załatwiłem otyłą pacjentkę z migreną, której zaleciłem posty...rozeszliśmy się jak członkowie jednej rodziny. Nagle w sercu odczułem stan duszy pielęgniarki wiernej PRL-owi… "Panie Jezu odmień jej serce...ile tutaj jest oziębłych, Jezu mój”.
Przez serce przebiegła smużka Miłości Jezusowej, która objęła serce tej pielęgniarki i wszystkich ludzi z którymi pracuję, a nawet tych, których spotkałem w tej chwilce. "Ojcze nasz. Panie obejmij Swoją Opieką wszystkich ludzi z którymi się stykam, którzy nie budzą się i nie szukają Ciebie!”
Na wyjeździe dalej płynie moja modlitwa z podziwianiem przydrożnych kapliczek. Każda chwilka obecnego życia jest inna z modlitwami dostosowanymi do sytuacji. Naprawdę pragną tego w Niebie!
Po wyjściu z nędznej chatki, gdzie z radością załatwiłem matkę pięknych dziewczynek. Zażartowałem; „na pewno nie chce się pani robić”! Ona śmiejąc się potwierdziła to, bo właśnie wszyscy zbierają kartofle!
Na ten czas pasuje cz. Chwalebna Różańca. Jakże to wszystko piękne ułożone, gdy żyjesz każdą chwilką w łączności z Matką! Dzięki Jej ochronie naprawiłem błąd diagnostyczny (pacjentka mogła umrzeć), ale na czas przeniosłem ją z podlegającego mi oddziału. „Dziękuję Matko...jeszcze raz dziękuję!”
Teraz w ciemności jedziemy z porodem, kończę modlitwy dzięki którym przez cały dzień nie gadałem!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 620
Przypomniała się wczorajsza dyskusja telewizyjna o prawach człowieka z obecnością kapłana. Jakże bliscy mojemu sercu są ludzie uduchowieni. Wówczas widzisz kontrast; Światłość Niebieską i zaćmienie mądrych tego świata.
W tym czasie Zły uderzał co chwilkę; właśnie wpuścił mi obraz spółkujących homoseksualistów...aż zawołałem "Matko Boża!” Pomoc nadeszła natychmiast, bo w sercu popłynie pieśń; "Ojcze nasz, który Jesteś w Niebie i na ziemi. Wszędzie Twój Duch”...kto mi to śpiewał?
Przed wyjściem do pracy przeżegnałem się wodą poświęconą od Faustynki i zacząłem cz. Bolesną Różańca. Duchowo znalazłem się w Jerozolimie; w domu Marka, w ogrodzie oliwnym, tam gdzie modlił się Pan Jezus. „Nie byłem dzisiejszej nocy z Tobą Panie Jezu, ale Ty nie zwątpiłeś we mnie”.
W oddziale wewnętrznym miałem chwilkę spokoju, bo trwało śniadanie. Ból ściskał serce, które wołało; „Jezu mój! Nigdy nie doznam nasycenia bez Ciebie...tym życiem! Tak chciałbym pisać o Tobie, Jezu mój, Niewinny z Niewinnych, Czysty z Czystych...Święty ze Świętych!
Teraz, tuż po ubiczowaniu popycham Ciebie, poszturchuję, wyśmiewam i poniżam, kłaniam się jak królowi posadzonemu na pieńku...w szkarłatnym, podartym i brudnym płaszczu. Nie kto inny, ale ja wciskam Ci na głowę koronę cierniową, czując się zwycięzcą! Jezu mój wybacz! Jak to wszystko zniosłeś?"
Zapiski robię w konspiracji, a dzisiaj mam ciężki dzień, ponieważ trwa Sejm RP. Wówczas - jako zagrażający porządkowi publicznemu - podlegałem nasilonej inwigilacji, którą koledzy reprezentujący psychiatrię radziecką określają „urojeniem prześladowczym”. "Panie Jezu ilu jest tak wiernych Tobie? Ile życia zmarnują ci bracia!"
To mój ostatni dzień zastępstwa ordynatora oddziału wewnętrznego. Właśnie przybył pacjent, który umiera z powodu przerzutów nowotworowych. Wielkie guzy utrudniają mu siedzenie i leżenie (pobiera narkotyk). Jakże marzyłem o rozmowie z nim, ale Matka Boża przysłała go dzisiaj.
- Czy ja z tego wyjdę?...zapytał, a ja zaleciłem, aby poczekał, bo trwa wizyta. W tym czasie poprosiłem Ducha Św. o poprowadzenie rozmowy. Nie wiem jak powiedzieć mu, że jego dni są policzone.
Oto treść mojego m o n o l o g u...
"W naszym środowisku istnieją dwie szkoły informowania ciężko chorych...od czasu wojny i rządów ateistów nie wolno było zabierać nadziei! To było oszustwo, ponieważ śmierć ciała fizycznego oznaczała koniec!
Ile dzisiaj zapłacono by za pana jako niewolnika? Czy ktoś kupiłby pana? Pobiera pan narkotyki - czy jest to decyzja błaha, aby komuś podawać takie leki? Sam pan wie jaka jest pana sytuacja.
Istnieje jednak dusza, drugie doskonałe ciało, które zostanie uwolnione w momencie śmierci (z larwy wyleci motyl)! Część duchowa po wyzwoleniu wraca do Boga Ojca! Przepustką do Nieba jest Sakrament Namaszczenia Chorych. Od tego momentu nie będzie mógł pan powiedzieć, że nie wiedziałem”.
- Tak, miałem taki znak po śmierci matki! Na moich oczach zrzuciła ze stołu papierosy i popielniczkę!
- Dodam jeszcze, że tę pracę przyjąłem w celu zbawiania pacjentów. Nawet prosiłem Matkę Bożą o rozmowę z panem. Czy to przypadek, że został pan przysłany do mnie ostatniego dnia zastępstwa?
Dzisiaj, gdy przygotowuję ten zapis do edycji (10.12.2019) serce ścisnął ból i po 28 latach popłakałem się, a u mnie jest to znak prawdy!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1245
Podziękowałem Matce Bożej za prowadzenie i pomoc, bo oprócz pracy w przychodni zastępuję ordynatora oddziału, a to wielka odpowiedzialność. Poprosiłem, aby „nikt nie umarł".
Wówczas zły działa na przekór i popełniłem błąd, ponieważ w zamieszaniu przyjąłem babcię, która powinna trafić na chirurgię, a u nas nie ma takiego oddziału. Dwa razy napłynęło natchnienie, abym to naprawił...nawet te słowa padły z włączonego magnetofonu. Wczoraj babcia tam została.
To oszust i kłamca, ale może uczynić nam tylko tyle, na ile mu pozwalają. Tak było któregoś dnia, bo na działce chciałem odmówić resztę różańca, a tu „zalecenie”, aby pojechać do oddziału, gdzie zastałem ciszę. Nad nim jest Matka, która zawsze działa dla naszego prawdziwego dobra.
Bestii nie podobna się, gdy czynimy coś z serca i miłości...wpuszcza wtedy zniechęcenie i pustkę oraz straszy. Dzisiaj jakby na złość zepsuje się maszyna do pisania.
Przeżegnałem się wodą święconą z Sanktuarium Miłosierdzia Bożego i w drodze do pracy odmawiałem różaniec Pana Jezusa, a Zbawiciel „patrzył” z nagrobków podczas przechodzenia koło cmentarza.
Po wejściu do oddziału postanowiłem nie wdawać się w dyskusje, ale trafiłem na oglądanie zdjęć z wesela bogaczki: sześciu kapłanów, rozmach i przepych. Wszyscy byli zachwyceni, a ja widziałem w tym ludzką głupotę! Zobaczcie jak zły tumani ludzi. Nawet teraz rozprasza nas przed pracą z chorymi, a nie mówię, że tą pracę powinniśmy zaczynać od wspólnej modlitwy!
Te śmiejące się kobiety mają smutne dusze...tej mąż pije, ta ma chandrę, jedna jest przestraszona migreną („guzem mózgu”), a tamta ma dzisiaj biegunkę! Jakże inne są zdjęcia naszych dusz...szczególnie ludzi cierpiących! Napłynęła wielka słodycz i zacząłem odmawiać modlitwę przebłagalną.
- Nie przeżyła pani dzisiejszego dnia, a mówi o przyszłości? Przyszłość jako wieczność...
- Po co mam martwić się o wieczność?
- Martwienie się o wieczność wymaga naszego wysiłku, bo to inwestycja w duszę, a większość podchodzi do tego jak śpiewająca Maryla Rodowicz, bo dzisiaj „tańczę i bawię się”.
Smutnej staruszce, która ma niską rentę opowiedziałem o trędowatych w leptozorium w Indiach, którzy marzą o posiadaniu butów i łóżka! Przekazała mi, że w jasny dzień, dwa razy pojawił się jej zmarły mąż. Jak wielkie piękno jest w tej pokrzywionej przez starość i choroby kobiecie! Nie miałem nic przy sobie i niepostrzeżenie wrzuciłem do jej torby: jajka i dwie sprasowane kawy.
Podczas badania męża pielęgniarki zauważyłem, że trzyma dzieciątko na ręku podobnie jak Matka Boża z obrazka, który miałem w gabinecie. Pokazałem im to i poczuliśmy się jak wielka ludzka rodzina!
Pocieszyłem też matkę przestraszoną przez szatana, która całe noce czuwała przy 12-letniej córce...ze strachu przed jej śmiercią! Wyobraź sobie cierpienie tej starszej niewiasty. Powiedziałem jej, że „Matka Boża wie o jej córeczce i zaleca ufność Bożą. Na Jej Ręce trzeba przekazać ten strach, który jest nieuzasadniony".
Przysłano zamówioną Biblię oraz list od człowieka, który całą swoją młodość stracił w więzieniu. Później spotkaliśmy się...
Wstąpiłem do oddziału, gdzie trafiłem na dyskusję smutnych kobiet wieku 60-70 lat o naszej sytuacji politycznej! Nawet zapytały mnie co o tym sądzę. Odpowiedziałem pytaniem: dlaczego na tej sali nie płynie modlitwa różańcowa? APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 586
Do północy popijałem koniak, a teraz w drodze do pracy serce zalewa smutek, ponieważ nie podobam się sobie, a przez to Matce Pana Jezusa.
Dzisiaj poszczę w intencji pokoju w b. Jugosławii, a tuż po wejściu do oddziału wewnętrznego (zastępstwo ordynatora) jestem częstowany kiełbaską wiejską! Po obchodzie przez godzinę nikt nie zapukał do gabinetu lekarskiego, a w tym czasie odmawiałem moją modlitwę z przeniesieniem duszy do Wieczernika! Z serca wyrwało się wołanie;
„Prawdziwy Nauczycielu i Mistrzu! Boski Przewodniku!...oto jestem wśród powołanych uczniów. Z łaski Boga Ojca spożyłeś z nami Ostatnią Wieczerzę, uniżyłeś się, pokazałeś jakim ma być Twój sługa! Przekazałeś nam Swój pokój i Eucharystię. Tego cudu nigdy nie pojmiemy!”
Później towarzyszyłem Panu Jezusowi w Bolesnej Męce. Podczas biczowania dobrowolnego męczennika przyglądałem się śmiertelnej katuszy...nawet z własnej chęci uderzyłem Pana kilka razy! Św. Krew zraszała ziemię, a Dziewicze Ciało było jedną raną! Jezus tylko cicho pojękiwał. Znalazłem się też wśród tłumu żądającego śmierci Pana! Niczego innego wówczas nie pragnąłem...
Teraz zaczyna się moja ziemska udręka w przychodni, bo pracuję na dwa fronty (jeden budynek). Jakby na znak z kieszeni wypadł różaniec („koniec z modlitwą”) z klasztoru s. Faustynki. Bardzo boję się o jego zgubienie, co stanie się po latach!
Przyjęcia szły sprawnie, nawet udało się przekazać na chirurgię ciężko chorą. Podczas powrotu z pracy (16.00) popłynie cz. Chwalebna Różańca, a w domu z pożyczonej kasety popłyną słowa o n ę d z n i k u, a właśnie dzisiaj takim się czułem!
W reportażu telewizyjnym pokażą zbrodnicze porwania przez ubecję, a prowadząca prosiła, aby odpuścić im, ponieważ nie wiedzieli, co czynili. Nawiązała do Miłosierdzia Jezusa i została skontrowana!
Takie głoszenie miłosierdzia dla tych, którzy nie chcą się ukorzyć to zwykła herezja! Pokazane jest to na dobrym i złym łotrze. Wiara to odpowiedzialność, a zarazem prośby o przebaczenie z ukorzeniem się. Jan Paweł II wybaczył niedoszłemu mordercy, ale nic nie mówił o zwolnieniu go z więzienia.
W "Telewizji nocą" popłacze się małżeństwo, którego córka (adoptowana z Domu Dziecka) popełniła samobójstwo. Jakże chciałbym zaprowadzić te sieroty ziemskie do Matki Prawdziwej! W takich sytuacjach nic i nikt nie może nas pocieszyć.
W walce z głodem (ścisły post trwał cały dzień) doczekałem do północy, a demon przez kwadrans podsuwał jedzenie i picie wódki. Przełamałem się, padłem na kolana i ponownie odmówiłem całą cz. Bolesną Różańca. Po śmierci pokażą mi owoce tego wyrzeczenia…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1128
Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu i o 2.00 w nocy nasz zespół wyjechał do dalekiego wezwania. Ucieszyłem się, ponieważ chciałem odmówić modlitwy za "czwarty rozbiór Polski"...wynik paktu o nieagresji Ribbentrop - Mołotow (z 23 sierpnia 1939 r.).
Modlitwa "nie szła", bo po zjedzeniu solonej ryby wystąpiło straszliwe pragnienie i pomyślałem o Panu Jezusie podczas Bolesnej Męki i jego słowie na krzyżu: „Pragnę”, które dotyczyło naszego i mojego zbawienia.
Napłynęło natchnienie, abym się nie martwił, bo napiję się (”zobaczysz”!). Daleko...daleko, kręte dróżki pełno mgły i kurzu...”och, jak ludzie są porozrzucani na naszym zesłaniu”! W wiejskiej chatce dorośli byli „na nogach”, a z łóżek wystawały głowy dzieci.
Chorą okazała się 17-letnia dziewczyna o przepięknej twarzy! Byłem tak zaskoczony i zadziwiony jej pięknością, że wprost nie mogłem na nią patrzeć. Miała wielki ból zęba, który ustępował po podanym zastrzyku...w tym czasie gasiłem pragnienie podarowanym kompotem.
Moja prośba sprawiła nieoczekiwana radość, bo stwierdzono, że wieczorem ktoś zostawił włączoną grzałkę, która mogła spowodować pożar...mieli już taki przypadek w tym domu! Przypuszczam, że proszono Boga o ochronę i stąd ten cały ciąg zdarzeń!
Podczas powrotu odmawiałem cz. radosną różańca. To świadectwo jest przykładem działania Boga w naszej codzienności, bo nawet nie wolno modlić się wg woli własnej! Nie mogłem odmawiać modlitwy pełnej bólu, bo moje serce było zalane wdzięcznością Matce Bożej za dzień wczorajszy.
Zły przeszkadzał w sposób perfidny, bo podsuwał jątrzące pytania w stylu: czy Matka i Jezus też "mieli takie części ciała (pośladki)...jak wyglądały i czy były owłosione?” Większość kuszonych wstydzi się takiego świadectwa, bo uważa, że te świństwa to ich myśli!
Odrzuciłem te „niezwykłości” i podczas odmawiania cząstki: „Narodzenie Pana Jezusa”, a przez moje serce i duszę jak błyskawica przepłynęło odczucie zachwytu Aniołów...zachwytu w momencie Narodzin Zbawiciela. Wówczas całe Niebo cieszyło się, że Bóg Ojciec zesłał Maleńkiego na ziemię w celu naszego i mojego zbawienia! Tego nie można wyrazić, a przeżycia wytrzymać dłużej niż przez ułamek sekundy!
Około 9.20, podczas pracy w oddziale wewnętrznym napłynęło polecenie, abym posiedział w samotności (”idź, idź!”). Uciekłem od personelu i czekałem na polecenie, a właściwie zaproszenie do odmawiania odpowiedniej modlitwy (rozmowy z Bogiem).
Nie dziw się, ale zrozum, że każdy dzień naszego życia jest ułożony, ale trzeba odczytać swoją wolę Bogu Ojcu! Wówczas nasze codzienne życie staje się uświęcone ("bądź wola Twoja), a w jego przebiegu będzie pasowała różna rozmowa (modlitwa).
Mnie jest trudno to przekazać, ale wówczas stajemy się wysłannikami Pana, a to jest wielki dar, który oznacza źle rozumiane w y b r a n i e (w sensie ziemskim). Nie jest łatwo oddać swoją wolę, zrezygnować z zachcianek, bo szatan jest niezmordowany i szczególnie atakuje słabych...tuż po nawróceniu! Niech każdy sprawdzi to na swojej osobie...
Modlitwa jest wielkim pocieszeniem na tym zesłaniu, a jak nigdy przez godzinę nie było żadnego pacjenta! Napłynęła moc do pracy, a ja wiem, że to było działanie Matki Bożej, bo dzisiaj rano także poprosiłem o prowadzenie. Przez ten czas pokazano mi, że mam być cichym i modlącym się za innych, a takim podobam się także sobie.
Po przejściu do przychodni trafiłem na nawał chorych, ale wszystko znosiłem z pokojem. Podczas załatwiania pacjentki, której zmarł mąż napłynęło, aby oddać wcześniej otrzymane pieniądze...do kartki z ordynacją leków włożyłem 5 dolarów, a to sprawiło radość i pokój w moim sercu. APEL
- 16.09.1991(p) ZA ZBAWIENIE MOICH PACJENTÓW
- 15.09.1991(n) ŻYCIE W CIENIU KRZYŻA...
- 14.09.1991(s) Czas zmarnowany już nie wróci...
- 13.09.1991(pt) Pragnienie zbawiania dusz...
- 12.09.1991(c) ZA ŚWIADKÓW MIŁOŚCI I POKOJU W TYM NIESPOKOJNYM ŚWIECIE
- 11.09.1991(ś) Bój to jest mój...nie ostatni
- 10.09.1991(w) Bądź Mateczko ze mną...
- 09.09.1991(p) Piękno ludzkich dusz...
- 08.09.1991(n) ZA ZIEMSKIE SIEROTY…
- 07.09.1991(s) Jesteśmy poczwarkami...