Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

14.02.1994(p) ZA ŻYJĄCYCH CUDZYM KOSZTEM

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 luty 1994
Odsłon: 727

    Na dyżurze w pogotowiu zerwano w środku nocy na daleki wyjazd do porodu. ”Jezu bądź ze mną!”...pasuje cz. radosna różańca, ale kierowca włączył kasetę ze świńskimi nagraniami („mróweczki w majteczkach”...coś w tym stylu).

    "Narodzenie Pana Jezusa", a kobieta prawie rodzi...ledwie zdążyliśmy. Przy ofiarowaniu Pana Jezusa znalazłem się przy starcu Symeonie. Na ten moment z radia popłynie piękna melodia śpiewana przez dziecko: „Jezu mój! Jezu!”

   Jakże piękny film można stworzyć nakładając obrazy: nocy, nieba w gwiazdach, pracy silnika ze stękaniem rodzącej oraz szept „Zdrowaś Maryjo”. Na ten czas znalazłem się na drodze krzyżowej z Panem Jezusem! Teraz w świetle wpadającym do pokoju lekarza dyżurnego wzrok zatrzymał Pan Jezus Miłosierny!

    Dzisiaj zacząłem wcześniej pracę w przychodni, gdzie pięknie grano stare melodie ułożone w ciągi. W sercu pojawiło się odczucie, że Bóg Ojciec pokazuje co oznacza czysta miłość (pierwsza miłość, która u każdego daje cierpienie i nigdy nie spełnia się). Dziwie mnie - na tle miłości do Pana Jezusa - jak można żyć tylko ciałem?

    Z babuszką rozmawiamy o kuszeniu przez Bestię...rozumiemy się, bo przytakuje podczas moich świadectw. Zrywają do napadu padaczki w gabinecie zabiegowym i napadają pilnujący mnie: tego coś „boli”, ten daje kawę i prosi o zwolnienie lekarskie, trafił się nawet taki, co go długo nie było!

    W odczycie intencji pomogła żona, która dzisiaj prosi o to, aby syna nie zwolnili z pracy. Ja ujrzałem tych, którzy żyją z wyzysku innych! Zaniosłem modlitwy babuszce z którą rozmawiałem w pracy, a u niej trafiłem na młodego "lewusa", który żyje na jej koszt (wyżywienie i dach nad głową). Wielki ból zalał serce, ponieważ to potwierdza dobrze odczytaną intencję!

    Natychmiast zacząłem moją modlitwę w intencji tego dnia, którą będę odmawiał aż do Mszy Św. wieczornej. Popłyną śpiewy na głosy, a serce zaleje ból przy słowach Pana Jezusa do Apostołów: „Nie noście ze sobą trzosa ani torby”. W tej intencji Eucharystia.

    Po powrocie do domu musiałem walczyć z pokusą picia alkoholu. Wyraźnie proszono z Nieba, abym tego nie czynił:

- „patrzył” Pan Jezus w koronie cierniowej

- Pan Jezus Miłosierny ze ściany

- Matka Boża z medalionu…

- Jan Paweł II w białej sutannie (zachowanie czystości).

    Wprost mówiono do mnie: „jakże będziemy się cieszyć z twojego wytrwania w pokusie...czy wiesz jak przyjemnie jest, gdy wezwany jest posłuszny, wprost sprawiasz tym radość w Królestwie Bożym!”

   Do spóźnionej kolacji pociągnąłem z butelki - tylko dwa razy, ale to upadek. Dodatkowo przyjechała córka i niepotrzebnie dyskutowaliśmy. W pokoju wzrok padł na słowa z ostatnich czytań: 

   <<Błogosławiony mąż, który wytrwa w pokusie, bowiem poddany próbie otrzyma wieniec życia, obiecany przez Pana tym, którzy Go miłują ..

    Jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego…>>

    Tak mała próba, a ja nie wytrwałem, a wprost proszono z Nieba. Teraz żałuję, a wielki ból zalewa serce, bo właśnie pokazują zesłanych na Syberię. To przy okazji było typowe niewolnictwo...nawet wykorzystywanie pracy innych w sposób zbrodniczy!

   Zarazem mam pokazane cierpienie Boga Ojca, bo córka też nie słucha nas...właśnie najadła się tabletek i biega do ubikacji.

                                                                                                                           APeeL

 

 

 

 

13.02.1994(n) ZA ODEPCHNIĘTYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 13 luty 1994
Odsłon: 806

    Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu, a demon kusi wysłuchaniem mszy radiowej, bo jestem nieczysty. Później okaże się, że w tym czasie będą wyjazdy karetką. Z drugiej strony napływa od Anioła, że nie podejdę do Eucharystii.

    W kościele zatrzymałem się w kąciku lewego przedsionka, skulony i mały. Płynie czytanie (Kpł 13, 1-2.45-46) o odosobnieniu trędowatych, którzy mają obowiązek wołać: „Nieczysty, nieczysty!” Dzisiaj ja sam jestem taki i bardzo cierpię z powodu niemożności przystąpienia do Eucharystii.

    Ból zalewał serce, chwyciłem twarz w dłonie i tak stałem. Ja teraz też jestem „poza obozem”. Kapłan - misjonarz pięknie mówił o takich ludziach, a w modlitwie prosił o wstawiennictwo: „za odepchniętych.”

   Natychmiast mam wyjazd karetką i zaczynam moją modlitwę w tej intencji. W wiejskiej chacie trafiam na otyłego chłopca z zespołem Downa, a u staruszki trafiam na Pana Jezusa w koronie cierniowej. Ból zalał serce, bo szczytem naszego odrzucenia był i jest Syn Boga Żywego...nasz Zbawiciel!

    Trwało udręczenie z pragnieniem chwilki snu: pacjenci w ambulatorium oraz wyjazdy. Do tego nagle wnoszą umierającego po przepiciu, a kolega nie chce go przyjąć do oddziału wewnętrznego (jeden budynek).

    Na pocieszenie niezwykle smakował obiad aż ucałowałem ręce żony. W czasie odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego płynęliśmy karetką z towarzyszącym nam wielkim i czerwonym słońcem, które chyliło się ku zachodowi.

    Wprost widziałem i mówiłem do personelu  o cudzie stworzenia przez Boga Ojca! Napłynęła też bliskość Pana Jezusa, a radość zalała serce i duszę. Później Pan powie z „Prawdziwego Życia w Bogu”, że Jest przy mnie, ale ostrzega, że mogę być zamieniony na inną osobę, gdy zawiodę.

    Teraz, po wyświeceniu pokoju lekarza dyżurnego padłem na kolana odmawiając drogę krzyżową oraz „św. Agonię Pana Jezusa”. Znowu pędzimy do wypadku, gdzie „Jezu mój kochany” trafiliśmy na dwóch ludzi zmiażdżonych w owiniętym na drzewie samochodzie.

   Kolega podniósł obrazek z Matką Boża i Dzieciątkiem, który wypadł z samochodu. Po powrocie czytam słowa na znalezionym obrazku: „uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść, ujarzmiłeś mnie i przemogłeś”.

    Nagle ujrzałem wielkie piękno Pana Jezusa...aż zawołałem: „piękny jesteś Panie Jezu! Piękny! To wprost niewyobrażalne piękno Pana!"

    Padłem na kolana z wołaniem, że „pragnę żyć tylko dla Ciebie Jezu, dla Twojej Chwały...pragnę mówić do ludzi...tylko w Twoim Imieniu”. Wówczas nie wiedziałem, że to stanie się przez Internet... 

                                                                                                                           APeeL

 

 

 

12.02.1994(s) ZA SZUKAJĄCYCH UCIECH POZA BOGIEM

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 12 luty 1994
Odsłon: 824

    Po wczorajszym poście (środy i piątki w intencji pokoju na świecie), a wypiłem tylko kawę i mam pragnienie na zupę-mleczną, a w tym czasie żona podsuwa mi reperację zasłony i proponuje do jedzenia starocie, aby się „nie zmarnowały”.

    Szatan podczas postu kusi jedzeniem, a później psuje posiłek. To jest bardzo proste, może nawet spowodować kłótnię w małżeństwie (żona też pości).

    Mam pragnienie odmówienia modlitwy „Anioł Pański”, ale demon natychmiast podsuwa gadanie o prywatyzacji bolszewickiej (czyli rozkradaniu)...właśnie zawłaszczono Bank Śląski, a w TVP pokazano kobiecinę, która dalej kupuje jego akcje. 

    Nagle napływa Królestwo Boże z dwoma darami Boga Ojca:

1. naszą wolną wolą, której nie wolno nam zabrać aż do śmierci

2. czasem...nie wiadomo jak długim.

    Z drugiej strony królestwo Bestii, gdzie jest zabierana wolna wola (Państwa Szatańskie)...raz podpiszesz „coś tam, coś tam” i jesteś sprzedany z całą rodziną (zabiją, gdy będziesz chciał się wypisać...czyli „zdradzić”).

     Dzisiaj, gdy to przepisuję (21.02.2019) nic się nie zmieniło. W ręku Księcia Ciemności jest władza, posiadanie i seks...narkotyki, hazard, handel bronią, nałogi, podsuwane prostytutki na usługach władzy. Jednym słowem państwo mafijne z agenturą raz na zawsze.

    Nigdy nie wchodź na tę drogę, bo sprzedasz swoją duszę. Pachnie to trochę Donaldem Tuskiem, który uśmiecha się w oczach, gdy kłamie. On sam nie wie o tym, ale tak się zdradza. Nie chciał iść do UE, bo ważniejsza była ojczyzna (Polska) z „nocną zmianą”. Myśli, że po drugiej stronie też tak będzie „mendził”.

    Wychodzę i śpiewam „Zmartwychwstał Pan..zmartwychwstał Pan..zmartwychwstawaj Panie Jezu w moim sercu"...płyną moje modlitwy. Wprost chciałbym głośno chwalić Pana Boga. Dobrze, że nie spotkałem nikogo znajomego!

   Popłaczę się później, przy zapisywaniu tej intencji, bo z radia popłyną melodie: „Ciesz się! Ciesz się! Ciesz się!” oraz: „bawmy się, bawmy się, bawmy się!" Ja wiem, że są to słowa z Nieba do mnie, bo dobry dzień to dzień z Bogiem Ojcem! 

    Nawet zawołałem: "Ojcze! Tylko u Ciebie jest Prawdziwa Radość, Nowe Życie...cały świat niech o tym wie! Dzisiaj chce się żyć!...żyć, ale z Tobą Ojcze mój! Tylko z Tobą!... cały świat niech o tym wie!” W tej radości chciałbym wołać do braci ziemskich o Bogu Ojcu, bo wiem, że nasz Stwórca Jest!

    W tym czasie jest mi przykro, bo kolega lekarz, który wyraźnie słabnie, zaczyna utykać...nadal śpi duchowo. Wciąż wierny temu, który mówi: „idź tu...idzie i idź tam... idzie!”

    Niemrawo zaczynam budować dom, a wokół osiedle nomenklaturowe z domami już ogrodzonymi i wielkimi psami. W krótkim czasie sprzedam to wszystko. Intencja jest już poznana, a Pan mówi z „Prawdziwego Życia w Bogu" (t III str.367): „przyszedłem do twojego domu, do twojej komnaty /../ Zatem wesel się w Mojej Obecności duszo."

    Na Mszy Św. wieczornej będzie kilka osób. Trafiamy z żoną na opóźniony ślub z eleganckimi weselnikami...wielu z nich przybywa do Domu Pana tylko z powodu takich okazji. Z powodu braku miejsca padałem na kolana za drzwiami kościoła.

    Wiatr, zimno,a w moje serce wpadły słowa kapłana o jedności i miłości małżeńskiej, abyśmy zjednoczeni z Bogiem z radością zbawiali świat! W tym momencie ujrzałem uciechy ziemskie na tle Bożej Radości ze zbawiania świata...

                                                                                                                                         APeeL

 

 

 

 

 

11.02.1994(pt) ZA TYCH, KTÓRZY USZKADZAJĄ CIAŁO

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 11 luty 1994
Odsłon: 769

NMP z Lourdes

   Tuż po przebudzeniu zacząłem moją modlitwę w intencji uszkadzających własne ciała...to także za mnie (alkohol) i córkę (tabletki przeczyszczające). Ogarnij cały świat pijących, palących, ćpających i nie wiadomo co zażywających.

   Nadejdzie jeszcze czas dopalaczy (“dobijaczy”), bo Przeciwnik Boga pragnie naszego “szczęścia” czyli zguby duszy z wpadnięciem do Przepaści, a stamtąd nigdy się nie wychodzi.

   Szatan wie jak jest to poważna intencja i zalewał mnie niechęcią do córki oraz zaleciał rzucenie tego wszystkiego z pójściem do pracy. Tylko nie mów mi, że Szatan nie może namawiać do pracy. Ilu z tego powodu nie chodzi do kościoła...w niedzielę.

   Na ten moment od Boga Ojca napływa, że “mam obowiązek pomóc”. Po latach okaże się, że z mojego nałogu wyzwolą mnie modlitwy moich pacjentek oraz zamawiane za mnie Msze Św. w różnych Sanktuariach. Ludzie myślą, że Bóg pomaga od razu, bo zrobili łaskę i zapłacili za Mszę Św. na której nikt z ich rodziny nie przystępuje do Sakramentu Pojednania.

   Po wyjściu na spotkanie z Panem Wieczności przywitało mnie okropne krakanie wron (nie lubię), a spod samochodu wybiegł kocur...czarny od nosa do ogona. Nie śmiej się, bo Zły wie, że zważam na „znaki”. Później okaże się, że to były „strachy”. Błyskawicznie zamieniłem dyżur, udaje się zwolnić z pracy za nadchodzącą sobotę.

   Zawołałem do Matki Bożej o pomoc, aby otworzyło się serce córki, a jej samej powiedziałem o Bogu Ojcu, Jego Miłości, naszej wolnej woli i jej większej odpowiedzialności ze względu na moją łaskę wiary. Słuchała w ciszy, bo już wie, że spadła na samo dno...

    Wówczas uwierzyłem w pomoc bioterapeuty, ale cel wyjazdu do Warszawy okazał się jedną wielką modlitwą, bo z twarzą w dłoniach wołałem do Boga...w intencji tego dnia. Ponadto trafiłem do kościoła Św. Krzyża, gdzie łzy leciały na ziemię.

   „Pan Jezus bierze krzyż na Swoje ramiona”, a właśnie jestem przy figurze Pana Jezusa z krzyżem! Mojego bólu nie można wypowiedzieć ludzkim językiem, bo dotyczy cierpienia w duszy. W ławce kościelnej trafiłem na modlitwy do św. Tadeusza Judy. Lud wołał poprzez tego świętego „od spraw beznadziejnych”, a taka jest sprawa córki.

   Przeniosłem się przed obraz Jezusa z Gorejącym Sercem, gdzie podziękowania za pomoc. W moim bólu „patrzył” Pan Jezus Miłosierny, o. Kolbe i Matka Boża nad kulą ziemską...w intencji córki zamówiłem Mszę Św. w Kościele Akademickim. Kapłan przeczytał z karteczki moją prośbę, a lud modlił się w litanii do Najświętszej Krwi Pana Jezusa!

    Na dzisiejszej Mszy Św. Pan Jezus uzdrowił głuchoniemego, a ja wołałem: „Jezu otwórz ją! Niech Twoja łaska spłynie do jej serca”, a kapłan mówił w słowie o uzdrowieniach. Eucharystia w intencji córki...”ona jest tutaj, była i będzie niegodna, ale niech powie tylko Słowo, a jej dusza będzie uzdrowiona". Powtórzyłem to trzy razy i z ludem śpiewałem: „ociemniałym podaj rękę” z późniejszą koronką do Miłosierdzia Bożego i zakończeniem mojej modlitw.

    Z kasety popłyną słowa z psalmu o ufności Bożej, a po powrocie do domu mam otworzyć „Pieśń o Bernadettcie”, gdzie był opis pierwszego uzdrowienia w Lourdes! „Matko moja! Spraw takie uzdrowienie mojej córki”. Dziękuje Mateczko za ten dzień!

                                                                                                                                     APeeL

 

 

 

 

10.02.1994(c) ZA WYBRANYCH, KTÓRZY RANIĄ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 luty 1994
Odsłon: 856

    W śnie kolega przystawił mi do głowy szklany pistolet z okrzykiem: "bum”! To było niezbyt żartobliwe, ponieważ ma prawdziwy...

    Jakże najbliżsi mogą umęczyć, bo żona nie ma humoru, a córka blokuje WC i wyjście do kościoła. Padłem na kolana i zawołałem: „Ojcze! Tato! Tatusiu! Ty, Panie odrzucany, wyśmiewany i poniżany!...Twoje Święte Imię jest wypowiadane między przekleństwami podczas hazardu i gry w piłkę nożną. Tato przepraszam Cię za wszystkich i za swoją nędzę oraz słabość!”

   Na ten moment „spojrzał” Zbawiciel w koronie cierniowej, a ból zalał serce. Popłynie różaniec Pana Jezusa za rodzinę: „Tato! Tato!! Tatusiu!!! tylko w Tobie ukojenie wszystkich cierpień, tylko w Tobie na ziemi, przecież najbliżsi także potrafią udręczyć, a Ty dajesz mi to poznać.”

    W drodze do kościoła popłynie cz. chwalebna różańca, a kapłan i organista zaśpiewają piękną pieśń o dobroci Boga Ojca. Słowo Boże będzie o odwróceniu się od Ojca, Salomona, syna Dawida, który zaczął budować posągi b o ż k o m. W tym czasie psalmista (Ps 106) wołał: „Przebacz, o Panie, swojemu ludowi”...dotarły też słowa o różnych pułapkach Szatana.

    Dzisiaj jest wielki napór chorych, nie mogłem nawet wyjść na obiad, ale pomagałem z wielką miłością, a umierającemu staruszkowi zaleciłem Wiatyk, bo chorzy i rodzina boją się tej wielkiej łaski.

   Wyszedłem na spacer modlitewny, a później trafiłem na reportaż o Domie brata Alberta i kobiecie, która zeszła na manowce i dopiero tam znalazła nawrócenie i odpocznienie.

   W barze, gdzie pięknie grano popłakałem się, ponieważ ujrzałem świat, który nie chce Boga Ojca! Wyszedłem i w głośnym płaczu wołałem: „Jezu! Jezu! przyjmij w Swoich Pięciu Św. Ranach ofiary pułapek szatańskich”.

    Późno, teraz „patrzy” Pan Jezus w koronie cierniowej, ale odwrócony do mnie bokiem, bo ktoś przesunął figurkę! Tak, ponieważ napiłem się w złości wódki i oglądam serial („Policjanci z Miami“), a nie lubię tego. Jest mi przykro, ponieważ byłem zapraszany do abstynencji, bo jutro jest NMP z Lourdes. Zły zawsze atakuje przed takimi świętami...

   Intencję potwierdziło: poranne zachowanie córki, żony i syna, Salomon, który zdradził ojca ziemskiego, policjant w filmie oskarżony przez współpracowników, kobieta porzucająca męża dla życia zabawowego, morujący się w b. Jugosławii i w końcu ja raniący Pana Jezusa!

        „Ojcze przepraszam”...                                                                                       APeeL

 

 

 

 

  1. 09.02.1994(ś) ZA ODKŁADAJĄCYCH NAWRÓCENIE
  2. 08.02.1994(w) ZA TYCH, KTÓRZY NIE CHCĄ OJCA PRAWDZIWEGO
  3. 07.02.1994(p) ZA POSZUKUJĄCYCH POMOCY
  4. 06.02.1994(n) ZA ZBÓJÓW TEGO ŚWIATA
  5. 05.02.1994(s) ZA OWCE BEZ PASTERZA
  6. 04.02.1994(pt) ZA POCHWALAJĄCYCH BOGA OJCA
  7. 03.02.1994(c) ZA BARANKÓW PANA JEZUSA
  8. 02.02.1994(ś) ZA PIJĄCYCH Z ZATRUTEGO ŹRÓDŁA...
  9. 01.02.1994(w) ZA DOGORYWAJĄCYCH...
  10. 31.01.1994(p) ZA DZIECI RANIĄCE SWOICH RODZICÓW

Strona 2032 z 2439

  • 2027
  • 2028
  • 2029
  • 2030
  • 2031
  • 2032
  • 2033
  • 2034
  • 2035
  • 2036

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 2332  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?