- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 290
O 2.00 w nocy obudziły mnie nudności i ślinotok z myślą o nędzy naszego ciała, a zarazem cudu jego stworzenia. W ciemności poprosiłem Pana Jezusa o pomoc dla moich pacjentów: "Panie! Tej odejmij lęk, temu nałóg palenia, a tego utrzymaj w trzeźwości...tamtej niech uda się operacja".
Nagle zrozumiałem, że jestem apostołem Andrzejem Piotrem powołanym przez Jezusa z obowiązkiem szerzenie tego, co głosił! Nawet ujrzałem siebie mówiącego do wątpiących (teraz do czytających), że są tylko dwie drogi: nawrócenia i zatracenia. Nie czekajcie, musicie wybrać już w tej chwili! Padłem na kolana z prośbą do Zbawiciela o milczenie...
W ponownym śnie Szatan zaatakował mnie bluźnierczymi obrazami kobiety w kościele. Po przebudzeniu zawołałem: "Jezu mój, jakże groźny to przeciwnik...jak nienawistny za moje podziękowanie kapłanowi, że poruszał jego istnienie. Zbyt mało mówi się o nim, a to jego sukces w walce z Tobą".
Poprosiłem: "Panie Jezu bądź dzisiaj ze mną, ponieważ pragnę milczenia". Po krótkiej dyskusji z żoną - inna ścieżka duchowa - napłynęło, abym "nie rozmawiał z nią o moich przeżyciach".
Na dyżurze w pogotowiu - podczas pierwszego dalekiego wyjazdu - mijaliśmy wiejskie chaty...na bramie jednej z nich siedziała para czarnych kaczek...przy innej stała grupa mężczyzn, a dalej trwała para w miłosnym zespoleniu (świnia i knur)!
- Niepotrzebnie w piątek pan się upił...mówię do sanitariusza. W jego obronie odezwał się kierowca i z wielką nienawiścią zaczął mówić do mnie...o grzesznych kapłanach! Nie odezwałem się podczas jego tyrady o ich pijaństwie, rozwiązłości i chciwości.
W tej sekundzie zrozumiałem jak należy bronić się w wypadku napaści słownej, gdy krzyczą na człowieka. Tak przecież czynił Jezus. Przy zamkniętych oczach zawołałem do Pana Jezusa, aby w ich intencji przyjął zapalone lampki pod krzyżem.
Około 11.00 trafiłem do żony rezolutnego staruszka.
- Czy pan już wierzy w Matkę Bożą?
- Księża chcą rządzić!
- Ja mówię o Matce Bożej, a pan o kapłanach. Przeczytałem mu słowa naszej Matki, że: pomiędzy Szatanem, a Nią toczy się bój o pana duszę!
- Wierzę, wierzę...śmiał się.
Nagle trafiłem do głuchoniemych, która gestami odmawiała "Ojcze nasz" z przekazaniem swojego cierpienia za tych, którzy grzeszą mową. Tam zarazem "choremu" sanitariuszowi nalałem kieliszek ze stojącej butelki spirytusu do nacierania ciała. Wrócił do życia, chorą ze złamaniem ręki zaopatrzyliśmy, a teraz mam przebudzić serce kierowcy...
- Panie kierowco, teraz giniemy wspólnie w wypadku! Jak pan myśli, co później?
- Nie mam pojęcia..odpowiada, ale widzę, że został trafiony! Wykorzystuję sytuację i opowiadam o cechach naszej d u s z y.
- Gdy umrę pierwszy skieruję do pana aniołów, a jako ocalony modliłbym się za pana i przyjmował cierpienia zastępcze!
Trafiliśmy do biednej chatki, gdzie małej dziewczynce wręczyłem pieniądze, które znalazłem w kieszeni z poprzedniego wyjazdu. Babci załatwię sanatorium, a matkę z chorym dzieciątkiem zabraliśmy do szpitala. Całym sercem jestem z tymi biedakami. "Matko! Panie Jezu! Pomóżcie im"...powtarzając proszę!
Wielkie przeżycia daje czytanie duchowe: "Jezus przyjdzie do ciebie w Św. Hostii, a wówczas zakwitnie pustynia!" Z całości przesłania MB Pokoju wynika, że główny przeciwnik Jezusa: Książę Kłamstwa pragnie zniszczyć całą ziemię! Nie usłyszysz o nim w naszej wierze, a to jego sukces!
Znakiem przynależności do Matki Bożej jest różaniec zawieszony na szyi - kiedyś widziałem takiego pacjenta. Czy on rozumiał tę broń? Jakże bliskie jest mi życie Anieli Salawy. Czytam opracowanie o niej, pochłaniam to i wciąż się uczę;
- Mówi mądrze, bo milczy!
- Praca z chorymi to służba u Jezusa..."sługa Pański", a przez to sługa staje się Panem (tak jest w prawie Bożym)...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 278
Eksterioryzacja - w śnie jestem na komendzie ukochanej policji...widzę wyraźnie wielką aparaturę nadawczo-odbiorczą, czerwone kwadratowe światełko, które wyraźnie odbija się na tle innych (wyłączonych), nawet uczestniczę w rozmowie, ale odbiór jest niewyraźny. Dziwne, ale w "mojej sprawie" chodzi o pieniądze, które znajoma ma przesłać na moje konto...
"Panie Jezu spraw, aby przeze mnie płynęła moc i pocieszenie dla ludzi". Na kolanach odmówiłem modlitwę przebłagalną za p o l i c j a n t ó w: "Jezu obejmij Swoim Miłosierdziem wszystkie rodziny tych ludzi - życzliwych i nieżyczliwych, którzy zetknęli się z moją osobą!"
Nagle napłynął obraz mojej "teczki" - jakże okropnie musiał wyglądać obraz mojego życia...z takiej teczki! Tam są nawet zdjęcia moich "wyczynów" ziemskich "Panie Jezu obejmij Swoją opieką wszystkich ludzi tego miasta, którzy nie wiedzą o Tobie i nigdy do Ciebie nie przyjdą!"
Post ścisły, ale przy. okazji zbadam słuszność - zalecenia Matki Bożej Pokoju z Medziugoriu ("pościć w środy i piątki")! Nie mogę już normalnie pracować...medycyna nie ciekawi mnie. To wiedza ograniczona...jak każda inna.
Jakże kiedyś uczyłem się - nawet śmiano się ze mnie, bo czyniłem to nawet podczas przejazdu do wypadku na sygnałach! Dzisiaj jest to dla mnie nużące, graniczące ze stratą czasu.
- Pani jest wierząca, a twierdzi, że dusze są niewidzialne...nawet uważa pani, że ich nie ma...nie istniejmy po śmierci? To samo podsuwa Szatan!
- Pan jest tak dobrym człowiekiem, szkoda, że nie budzi się w sercu wiara...pomodlę się w pana intencji, a wolnym czasie porozmawiamy o Niebie!
Śmiejąc się wykazuje pan i obojętność" duchową w stosunku" do choroby...tu trzeba wierzyć w wyzdrowienie i prosić Matkę, która cierpi widząc pani obojętność duchową...nawet po moich słowach pomaga. Właśnie dała natchnienie, abym pana chorobę opisał, wydał zwolnienie i skierowanie do odpowiedniego oddziału.
Prawie koniec pracy, cały czas myślę o uczestnictwie w Drodze Krzyżowej...zły nadesłał mi skomplikowane sprawy i jako ostatnich pacjentów parę chorych psychicznie z różnymi życzeniami. Złapałem się na tym tricku i piszę im wszystko z radością w sercu!
Na mojej drodze z pracy stoi przyjaciel pies ("misiek")...omijam go, bo w torbie mam pachnącą kiełbasę z "darów"! Posłuchałem natchnienia, ponieważ on wiele razy mnie pocieszał i mam go poratować, bo jest duży śnieg. Musiałem się podzielić, bo wyczuł okazję. Nawet odprowadził mnie do domu.
Droga Krzyżowa: wołam do Jezusa w intencji pacjenta i pacjentki, a także w imieniu wszystkich, których leczę. Do mojego serca - popłynęły słowa od Jezusa - mówione przez usta kapłana: "będę z tobą w godzinie twojej śmierci". Ja jestem teraz z Jezusem, przeżywam Jego śmierć...Jezus będzie w godzinie mojej śmierci.
Klęczę, łzy płyną na posadzkę kościoła. Komunia Święta kończy spotkanie z Jezusem. Radość w sercu - już jestem na zebrani u dotyczącym budowy domu. Cała sala ludzi, którzy martwią się "tym, co dodane".
Podparłem głowę prosząc Jezusa, aby pobłogosławił także tym ludziom. Może spełni się moje marzenie dotyczące "Gazety Kościelnej" - właśnie spotkałem kapłana i przekazałem ten pomysł. Wie, wie...ale koszty! Dzieło Jezusa zawsze jest kosztowne (różne krzyże).
Prawie biegnę po zebraniu, uniesiony w duchu. Na mojej drodze stanął "ten z ludzkiej budy". Nie skarży się, dziękuje za pomoc, którą udzieliłem mu wcześniej. Jednym ruchem daję mu około 150 tys. które miałem w kieszeni...nie moje, tak chce Jezus. "Panie Jezu to w Twoim Imieniu"...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 274
Dzisiaj jest już inny dzień. Czekam na zwolnienie łazienki, a demon podsunął mi "dobro"...właśnie organizuję ośrodek z pacjentami ze "śmiercią mózgową", którzy mają stać się dawcami narządów do przeszczepów.
Żona wspomniała o dziewczynce z przeszczepioną nerką, która jest malutka i potworkowata po sterydach, ale dzieci są dla niej opiekuńcze i nigdy się nie śmieją. Teraz czekam na dobre natchnienie - ze strony Bożej! "Weź Faustynę" - święta pisze, aby wszystkie wolne chwile spędzać na rozmowie z Jezusem!
Zważ, że nie na modlitwie, ale na rozmowie. Z serca wypadło zawołanie: "Panie Jezu, co chcesz, abym powiedział Ci dzisiaj? Dziękuję Ci, Jezu za wszystko, co spływa z Twojej łaski i Boga Ojca. Dałeś mi pełnię szczęścia prawdziwego na ziemi...dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję!"
Wielki śnieg, nadal prószy...odmawiam modlitwę przebłagalną za tych z "Telewizji nocą", Panie Jezu bądź ze mną...abym był dobry, nie denerwował się". Po chwilce już upadam dyskutując w rejestracji. Pani agitowała przez 45 lat, a nie mogę teraz, gdy budujemy III RP. Poszedłem na górę: "Panie Jezu przepraszam Cię".
Pierwsza pacjentka ze łzami w oczach przekazała, że dała za mnie na Mszę Św. będąc na pielgrzymce w Częstochowie. Przekazałem, że będę modlił się za nią, a ona dotknęła moich włosów!
W tej chwilce zrozumiałem jak wielką moc ma taki czyn, a do mojego serca napłynęło wielkie ciepło. Nie zrozumie tego nikt, kto tego nie zazna. Przecież często siedzę w domu i płynie do mnie to ciepło - czy wówczas ktoś modli się za mnie?
Praca i ewangelizacja...nie mogę, ale muszę - błagam panią o rzucenie palenia tytoniu...poproszę Jezusa - o przerzucenie na mnie chęci picia alkoholu w pani intencji (zamienimy pragnienia) - proszę otworzyć serce dla najbliższych, upokorzyć się, przyjąć zniewagi i odrzucenie....pani wie, kto dał przykład! Niech pani poprosi Jezusa o Światło - czy mam rację?
- Pani kłóci się na poczekalni, a w tym czasie Matka Boża płacze!
- Rozpacza pani, sprzeciwiając się Woli Stwórcy, który zabrał męża z ziemskiego wygnania.
Pędzę z obiadu, a zaczepia mnie utykająca pacjentka. W serce napłynęło wielkie pocieszenie. Jakie Jezu dajesz znaki? Zgłaszają zgon pacjentki, staruszki z nowotworem. Niepokój wpadł do serca, bo wczoraj zleciłem mocniejszy lek przeciwbólowy.
Zmartwiłem się, a mam dziwny lęk, bo wówczas wierzyłem w determinizm (człowiek żyje tyle ile wyznaczy Stwórca). Teraz kłócą się pacjenci, prawie padam, nikomu nie odmawiam, nie spieszę się i nie denerwuję. Nie poddam się.
Koniec. Umęczony wychodzę i wołam: "dziękuję Jezu, dziękuję za moja pracę, za tę służbę i za to powołanie". Na mojej drodze zauważyłem gałązkę cierniową...z długimi kolcami, bardzo ostre. Wiedziałem, że jest to znak. "Twoje wybranie Jezu - to zapłata".
Tyle lat przeżyłem bez Boga...w niczym Go nie widziałem! Teraz we wszystkim widzę Stwórcę, Jezusa i Maryję - wokół mnie Dzieło Boże! Ile to daje radości, ile pociech...ile pięknych chwil. Te piękne chwile - to wszystko zwyczajne!
Ludzie-ziemianie szukają wspaniałości w świecie. Ja widzę te wspaniałości wokół mnie we wszystkim. Ktoś, kto czyta mój dziennik łatwo ujrzy to dzieło, które nie daje znużenia! Dlatego rejestruję to dokładnie - takie dał mi Jezus zadanie. Wielu opisuje te wspaniałości (ogólnie) - i dokładnie nie wiadomo o co chodzi.
Teraz jestem w mieszkaniu zmarłej - pocieszam rodzinę, mówię o Jezusie, Matce Bożej, śmierci i duszy. Niepotrzebnie płacą, chociaż wydanie karty zgonu jest bezpłatne...psuje się Boży nastrój.
Reportaż - pokazują zdjęcia żołnierzy Żydów z 1914 r. Łzy zalały oczy, ponieważ to naród Jezusa, smutne twarze, setki ludzi...gdzie oni teraz śpią? Dlaczego tyle cierpień - dlaczego tak trudno jest wyzwolić świat? Jakże piękne Słowo Boże o Eucharystii (z katedry św. Jana z W-wy, ks. Paweł Piotrowski). Pan Jezus wprost mówi do mnie: jesteś Mi najbliższy, wyróżniam cię, wynoszę...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 261
Nauczony doświadczenie wstałem po takim natchnieniu. Zawołałem: "Panie Jezu bądź ze mną w Wielkim Poście!" Napłynął obraz pacjentki walczącej z własnymi dziećmi: "Panie Jezu pomóż jej i odmień serca jej dzieci".
W koszu leżał kieliszek bez nóżki, który rano zbiła żona, a to prośba do mnie, abym nie pił alkoholu. Dziwne, bo napłynęła osoba sąsiada z którym piliśmy wódkę, a on pił właśnie takim kieliszkiem. "Panie Jezu obejmij go Swoją opieką". To są sekundowe połączenia; mojego serca z Sercem Jezusa i osobą o którą proszę.
Wierzę, że Jezus zawsze pomoże. Takie krótkie prośby - szczególnie za ludzi nam niechętnych - maja wielką moc! Przytuliłem żonę i powiedziałem jej: "Niech Matka Boża ma cię w Swojej opiece". W tym momencie chciałbym zaproponować jej wspólną modlitwę...my dani sobie, to wielki dar Boga.
Radość bycia razem na dobre i złe. Padłem na kolana z powodu dobroci Boga Ojca. Popłakałem się podczas odmawiania Modlitwy Pańskiej. Normalnemu człowiekowi nie wytłumaczysz tego uniesienia duchowego: będzie się śmiał i pukał w czoło. Dalej trwałem w modlitwie dziękczynnej, a później popłynie przebłagalna za wszystkich, którzy dzisiaj zetkną się ze mną...
"Panie Jezu, prowadź i bądź ze mną, mów przeze mnie - jednym słowem i jednym zdaniem". Nie wystarczy radzić, ale trzeba zalecać modlitwę w każdej sprawie. Dzisiaj jest dużo pacjentów, ale pracuję z zadowoleniem, nic nie może wyprowadzić mnie z równowagi. Zły przysłał nawet pijaną, której dałem kawę i czekoladę dla jej matki staruszki. Pijana dodatkowo przebąkuje,że mnie kocha...
Proszę drinkera i palacza tytoniu, który przybył z żona o zwrócenie się o pomoc do Matki Bożej...dla ich dzieciątek wręczyłem dużą czekoladę. Przestrzegłem go przed kuszeniami i dodałem, że pokoju w sercu nie otrzyma od lekarzy. Przysłano wezwanie do zapłacenia mandatu za córeczkę (jechała na gapę), który już zapłaciłem.
Przykrość, bo jest burza śnieżna, nie będę mógł zapalić lampek na krzyżu. W ciszy domu czekamy z żoną na Mszę Św. a ja w tym czasie wołam: "Duchu Św. wraz z Maryją proszę Cię, wylej na mnie Twe dary".
Przed wyjściem do kościoła czytałem słowa Jana Pawła II, że "mogą nadejść próby aż do utraty życia za Jezusa". W wyobraźni napłynęły obrazy takich tortur. W tym czasie "widziałem" Zbawiciela przywiązanego do słupa i biczowanego. "Każdą torturę zniosę, Jezusa nie wyprę się Ciebie".
Tak znalazłem się rozebrany na lodzie, przymarzam, wieje zimny wiatr...takie męki spławiają nam wrogowie Jezusa. Dlaczego inne wiary nie wywołują nienawiści? Szatan uderza tylko w prawdziwą - on jest jest przeciwnikiem Jezusa, a nie Buddy, Haare-Kriszna, św. Jehowy, wyznawców Mahometa. To jest bardzo proste, a dodatkowo świadczy o Prawdzie!
W kościele, stojąc z przodu pojękiwałem: "Jezu. Jezu" w oczekiwaniu na widok kapłana trzymającego Św. Hostię! Właśnie kapłan mówił o tym, że diabeł będzie szalał szczególnie w poście, gdy ludzie dążą do dobra...będzie starał się poniżyć Jezusa w ludziach! Moment posypywania głów popiołem, a jeszcze niedawno to krytykowałem, a teraz w jednej sekundzie jestem w sercach wszystkich ludzi!
"Jezu mój, Jezu! Dziękuję Ci za Twój Kościół...nawet za ten budynek, gdzie możemy się zebrać i mówić o Tobie"! Ładna dziewczyna klęczy po Komunii Św. z twarzą w dłoniach - wśród znajomych, a zawsze to budziło we mnie podziw!
W tym czasie chór śpiewał: "Spójrz na Krzyż...Powiedz do mnie Jezu słowa". Po Eucharystii i błogosławieństwie chciałbym rozmawiać o Panu Jezusie. Serce prawie rozrywała chęć modlitwy, zawołałem tylko:
"Panie Jezu, wiem, że dalej niesiesz krzyż - wiem, że muszę Ci w tym pomagać. Prowadź mnie Chryste, Synu Ojca Prawdziwego. Jezu mój! Otwórz serca wielu ludzi i włóż w ich usta dobre słowa. Napełnij ich myśli miłością. Odwróć od nich zło". To sekundowe błyski przepływające przez moje serce.
Teraz oglądam cierpienia ludzi, którzy nie znają Matki oraz Boga Ojca i Jego Syna. Młoda dziewczyna z białaczką szuka zapomnienia w muzyce, a rzeźbiarz alkoholik nęka żonę i dzieci...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 259
Podczas dyżuru w pogotowiu o 5.00 zerwał mnie ostry dźwięk telefonu z natchnieniem, że mam wstać. W sercu pojawiła się niechęć z powodu senności oraz błyski wyrzutów sumienia ze scenami z życia. Zacząłem pojękiwać: "Jezu. Jezu" z przywołaniem Pana słowami piosenki: "Panie drogi potrzebuję Ciebie".
Zapaliłem lampkę, a na stole zauważyłem książeczkę (własność kolegi): "Dziennik" Aniela Salawa. Nagle ujrzałem, że jako wielki grzesznik zostałem powołany do świętości, która jest otwarta dla każdego!
Zobacz jak nieoczekiwanie pojawia się Obecność Boga Ojca, a w tym czasie Szatan podsunął szydercze zapytanie: "jeżeli człowiek jest tworem Bożym to dlaczego ma paznokcie?" To jest śmieszne, ale każdy zna podobne: "gdyby Bóg był to nie pozwoliłby na takie lub inne nieszczęście!"
Demon nie ustępował i dodał, że "Pan Jezus i Matka Boża też mieli paznokcie!" Zawołałem tylko: "Panie Jezu, Matko Najświętsza to na ziemi bardzo groźny przeciwnik!"
Zarazem powiedziałem: "Boże Ojcze! Jakże to mądrze urządziłeś, aby wypróbować nasze dusze! Dzięki Ci nawet za diabła, który nigdy nie zbuntuje się przeciwko kuszeniu nas. Ta chęć wynika z nienawiści do nas, Twoich dzieci, a także do Ciebie, Jezusa i Jego Matki".
Wcześniej poszedłem do przychodni, ale wezwano do wypadku. Zważ, co sprawiło natchnienie "wstań" (o 5.00)...ile świętych przeżyć miałem w tym czasie. Przypomniałem sobie, że poprosiłem Pana Jezusa o ochronę, a przed chwilką podparłem głowę na biurku lekarskim z zawołaniem: "Panie Jezu! Ty znasz moje serce".
Mam wadę, że nie patrzę w oczy - kiedyś mówiono mi, że muszę być fałszywy! Teraz zaczynam interesować się tęczówką ludzi (iris - tęcza). Ta nieszkodliwa metoda może dać niespodziewane wyniki. "Jakże pomaga Pan w tej ziemskiej wędrówce...jakże jest Dobry!" Robisz zdjęcie, wysyłasz do komputera - przychodzi wydruk chorób!
Teraz jestem zaskoczony, ponieważ moja pacjentka ma czerniaka złośliwego. To straszliwy nowotwór, ona wie o tym, jest wierząca, a przed chwilką powiedziałem jej córce, że przybyli do mnie zbyt późno.
Minęło 8 godzin pracy, a mam jeszcze sześć wizyt domowych! Teraz jestem w ziemiance (nie do wiary), gdzie wszystko jest poniżej ziemi, niskie i stare razem z dwoma właścicielkami. Wreszcie mogą rozmawiać o sprawach duchowych, bo starzy ludzie są bliscy prawdy.
Jedna z nich opowiadała o śmierci "mojego" pacjenta, który pokazał na szyję z której zdjęto medalik, upomniał się gestem o obrączkę...chwycił gromnicę i z nią w ręku żegnał się z członkami rodziny. Znałem go od lat: to całkowity niemowa!
Przekazałem babciom, że tak powinna przebiegać śmierć dobra i godna (szczęśliwa)! Teraz znalazłem się u ciężko chorej, która babcia - jej matka potrafi wypowiedzieć tylko jedno zawołanie: "O! Matko Boska". Towarzyszy nam córka umierającej z dzieciątkiem na ręku, a ja widzę: cierpienie, starość i macierzyństwo! Tak minęła jedenasta godzina pracy.
"Panie Jezu dziękuję Ci za wszystko, co uczyniłeś dla mnie w dniu dzisiejszym. Dzięki Tobie zakończyłem ciężką pracę z radością w sercu". Z odruchowo włączonego drugi program radiowy, gdzie trafiłem na zawołania modlitewne: "Panie zmiłuj się nad nami! Chryste zmiłuj się nad nami!"
Po przymusowym poście pasowała zasłużona kolacja po której siedziałem w ciszy kuchni (nie mam swojego pokoju) przy nastrojowej lampce w oczekiwaniu na początek Wielkiego Postu.
Napisałem list do kolegi lekarza z Kościoła Zielonoświątkowego w praktyce przeciwstawnego naszej wierze, gdzie przeważa celebracja bez właściwej liturgii (kapłana nie obowiązuje celibat, nie ma Sakramentu Pojednania, naszej Eucharystii, kultu Matki Bożej, Czyśćca i świętych). Nie ma sensu wymieniać wszystkich różnic, ponieważ zostali oderwani od jedynie prawdziwej wiary katolickiej! Oto fragmenty tego listu...
Prawie bracie!
Jeszcze niedawno uważałem, że Miłosierdzie Jezusa kończy się wraz z naszą śmiercią, ale trwa dalej jako wielki dar Boga Ojca w postaci Czyśćca (oni nie uznają). Przebywające tam dusze nie mogą nic uczynić dla siebie czekając na nasze wsparcie (modlitwy, cierpienia zastępcze, itd.). Istnieją tysiące sposobów niesienia pomocy tam cierpiącym.
Nie uznajecie posiadania duszy, a to to podsuwa Szatan. Dla mnie jest jasne, ze to jest ciało odmienione (duchowe), które promieniuje w zależności od czystości. Rozmawiamy przy pomocy myśli (nie ma języków), wieczna pamięć, czytasz fotograficznie, słyszysz w super stereo, przenikasz ściany, nie znasz bólu ciała, które odpadło, ale pozostaje ból duchowy.
W Czyśćcu naszą orędowniczką jest Matka Pana Jezusa, a największym Jej przeciwnikiem jest Szatan...
APeeL
- 11.02.1991(p) Pragnienie adorowania Pana Jezusa...
- 10.02.1991(n) Najważniejsza jest modlitwa...
- 09.02.1991(s) Dzieciątka...
- 08.02.1991(pt) Brudne dziecię...
- 07.02.1991(c) Chrześcijanie niewierzący...
- 06.02.1991(ś) W górę serca...
- 05.02.1991(w) Umiłowany...
- 04.02.1991(p) Czy chcesz wrócić do Nieba...
- 03.02.1991(n) Apostoł czasów ostatecznych...
- 02.02.1991(s) Dzień biedy...