- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 772
Podczas porannej krzątaniny moje myśli krążyły wokół sensu modlitwy za wroga i za jego złe czyny. Nagłe olśnienie: przecież później mu to pokażą. "On będzie tłumaczył się jakim był i dowie się, że ty modliłeś się za niego...był zły, a ty to odmieniłeś."
Zobacz nasze zaćmienie, bo tak właśnie było ze mną. Efekt przyniosły - wieloletnie wołania do Boga - mojej żony i pacjentek, które zamawiały za mnie Mszę św. w różnych Sanktuariach.
Przypomniało mi się wewnętrzne postanowienie pójścia za Jezusem...nawet zgnicie dla Niego w lochu. Później zapomniałem o tym...życie biegło, przyszły próby, które wykazały moją marność i tak zostało.
Pomyślałem o tych, którzy pragną pisać o Panu Jezusie, a ilu jest wśród nich lekarzy? Przypuszczam, że bardzo mało. Może ja mam takie zadanie jako lekarz...pisać o Zbawicielu? W jaki sposób mam to robić? Czy to mają być krótkie opowiastki? Nie wiem, nie mam pojęcia...
Dzisiaj, gdy to przepisuję (23 czerwca 2018) szczerze śmieję się, bo do tego dnia przyprowadził mnie Duch Święty, ponieważ kręciłem się z edycją innych zapisów i nic nie wychodziło. Przeżegnałem się i poprosiłem Boga Ducha Świętego. W ten sposób 23 czerwca trafiłem na dzień ojca ziemskiego...
Myśli pobiegły w kierunku wierności. Są ludzie, którzy do końca nie wiedzą komu i czemu służą. Spójrz na ich wierność...popatrz z jaką radością wewnętrzną wykonują swoje zadanie. Myśl pobiegała do moich pacjentów.
Jeden z nich umierał z powodu raka, ale zrywał się na rozkaz, gdy przechodziłem (inwigilacja)! Inny podobnie, też bardzo cierpiał, byłem jego częstym gościem. Po poprawie natychmiast wrócił do swojego zadania, bo najważniejsze było bezpieczeństwo PRL-u, a ja stanowiłem zagrożenie. Nie miałem dywizji, nawet nie umiałem robić bomb w warunkach domowych.
Dlaczego piszę o tym? Dlatego, że od takich - muszą uczyć się wierności - słudzy Boga Objawionego, w Trójcy Jedynego.
Na korytarzu oddziału wewnętrznego zaczepia mnie ciężko chora i mówi;
-
Panie doktorze, czy nie może pan ukradkiem skrócić mi życia?
-
Co to znaczy ukradkiem (mam na myśli Boga)...przed kim?
-
No...no...przed rządem!
Szum, rozgardiasz, duszno, ciężko, zmiana pogody, senność...a na moim łóżku lekarskim leży pacjentka czekająca na poprawę. Położyłem się na leżance w gabinecie zabiegowym w towarzystwie krzątającego się personelu...i tak było mi dobrze. Drzemka trwała 5 minut i znowu byłem gotowy do pracy.
Włączyłem kasetę z nagranymi pieśniami z Mszy św. radiowej...i stała się cisza! W tej ciszy zacząłem wołać w sercu:
„Niech cała ziemia śpiewa Panu swemu swemu!
Raduj się w sercu, bo Pan jest blisko...bo Pan jest dobry.
Pan Jezus ujawnił sens naszego istnienia...sens mojego i twojego życia. Pan jest pośród nas.
Jego miłość jest większa niż zło czynione przez ludzkość. Musimy być mocni w tej miłości…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 783
Na środku sali chorych leży umierający pacjent, bo w oddziale nie ma wolnej izolatki...jest cały żółty i nieprzytomny. Przebaczyłem mu w myślach...jego wierność w służbie władzy ludowej.
-
Chyba go tu nie zostawią na noc...mówi chory do chorego.
-
Chyba nie.
Po krótkim czasie przeszedł na drugą stronę życia. Żal mi go, bo do końca nie odnalazł Pana Jezusa! Na korytarzu siedzi starsza i smutna chora, która dotychczas była pogodna. Przekazałem jej, że musimy wyjaśnić chorobę płuca (niejasna cysta z płynem).
-
Niech pani zje śniadanie i później się martwi!
-
E tam...
-
Sama pani mówiła, że choroby wchodzą na starszych...jak koza na drzewo! Uśmiechnęła się.
Dzisiaj są imieniny mojej matki, a ja jeszcze nie wiem, że jest to także dzień ojca ziemskiego! W szumie imieninowym musiałem zamknąć oczy, a myśli uciekły do Pana Jezusa, ponieważ brakuje tutaj męża siostry, który zginął w wypadku. Poprosiłem Zbawiciela o jego wsparcie.
Życie jego było błyskiem. Najgorsze jest to, że przepowiednie jakieś wróżki sprawdziły się...miał umrzeć, później narodzi się syn, a jego żona (siostra) ułoży sobie życie (tak się stało). Ja wówczas wierzyłem w błędny determinizm: „co ma być to będzie”...
Zawsze była dobra, starała się...teraz jest prawie niewidoma. Szkoda, że tkwi w świecie materialnym, a ja nic na to nie mogę poradzić. Wróciliśmy do domu, żona wywołała sprzeczkę (ten „dar” zniknie jej po latach)...odepchnąłem córkę, a ona wręczyła mi kwiaty z okazji dnia ojca!
Dzisiaj, gdy to edytuję 23 czerwca 2018 r. będę za duszę matki na dodatkowej Mszy św. wieczornej...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 714
Budzi się dzień, a na dyżurze w pogotowiu zrywają do napadu kolki nerkowej. Daleko, mgła...przez całą drogę modlę się w myślach i w sercu. "Ojcze Nasz...Zdrowaś Mario"...płynie też "Modlitwa Jezusowa".
Tak mi dobrze w tej ciszy wewnętrznej i w szumie karetki. Kury na podwórku chorego już ciężko pracują...
Dzisiaj mam kłopot, bo muszę przenieś syna do innej szkoły i radość, a właśnie znajomy rzeźbiarz przyniósł mi wielką drewnianą figurę Św. Rodziny!
W gabinecie dyrektorki pomyślałem, że ta rzeźba pasowałaby tutaj, ale nie wiadomo czy pozwolono by na to, bo szkoła ma być obojętna światopoglądowo czyli bezbożna. Z drugiej strony żal mi tej rzeźby, która towarzyszy mi dotychczas.
Włączyłem kasetę z nagranymi pieśniami (z Mszy Św. radiowej)..."Niech cała ziemia śpiewa Panu swemu." Raduj się w sercu, bo Pan jest blisko...Pan jest dobry i jest wśród nas". Tak jest naprawdę; Bóg jest wszędzie, a pokazuje to obecna sieć telekomunikacyjna. Powiem więcej, że Bóg Ojciec jest w każdym z nas, a jest to nasza dusza.
Pan Jezus objawił mi sens naszego życia. Jego miłość jest większa niż czynione przez nas zło. Teolog zapyta jakie mam na to dowody? Nie zbadasz cudu stworzenia naszą mądrością. Jakże biedni są ludzie bez łaski wiary...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 978
Po ciężkim umęczeniu chwila drzemki (na drugim dyżurze) i w ciszy wracam do czytania duchowego („Zmartwychwstanie” Tołstoja)...za co dziękuję Panu!
Jeżeli zaczniesz pragnąć Boga i to z całego serca, wówczas tylko On będzie ważny...odejdą wszelkie pożądania dobrych rzeczy i odsuniesz grzech (zło).
W tym pragnieniu nie należy ustawać, trzeba unieść serce ponad wszystko, co dotyczy życia zewnętrznego. Odepchnij wszelką wiedzę, uczucia i własne sprawy...musisz zapomnieć nawet o sobie (w pewnym sensie znienawidzić siebie).
Musisz usunąć wszystko, co dzieje się w tobie, a nie dotyczy Boga Ojca! Przestań przyglądać się sobie i swoim wewnętrznym przeżyciom...przestań zajmować się wszystkimi rzeczami stworzonymi. One przeszkadzają w prawdziwym rozmyślaniu i kontakcie z Bogiem! W tym czasie pamiętaj, że cierpliwość w chorobie i innych cierpieniach jest ważniejsza niż wielka pobożność.
Musisz być gotowy do zniszczenia świadomości własnego istnienia, ale możesz dokonać tego tylko przy pomocy łaski Bożej! Liczy się nasza gotowość...uff!!!
Ciężko...ciężko, ale autor zaleca, aby książkę czytać kilka razy. Dalej pisze o smutku. Tak mam napady wielkiego smutku, który oczyszcza duszę i w czasie tego napadu rodzi się wielkiej pragnienie Boga. Czy to ten smutek? Myślę, że jest to tęskna miłość, ale jako wynik wezwania przez Pana i wówczas zapominam o sobie, świecie i nie mam świadomości istnienia.
Specjalnie przekazuję te błędy na początku mojego poszukiwania, bo to przypominało uczenie się jazdy na nartach z marzeniem o skokach! Nie możesz nigdzie dojść i nic uczyń bez łaski. Takie rady mistyczne na początku drogi dla zawołanych nie mają sensu.
Dzisiaj, gdy to przepisuję z moją łaską (mistyka eucharystyczna) zalecam każdemu Sakrament Pojednania, bo tylko zjednanie z Panem Jezusem w Eucharystii może nas przemieć, a na pewno da moc na codzienne zmagania się z życiem na tym zesłaniu.
Nie wiem czy w Kościele Prawosławnym podają Ciało Pana Jezusa czy to tylko jest pamiątka Ostatniej Wieczerzy - jak u Zielonoświątkowców.
Na ten moment Pan wskazał ówczesne moje przeżycie podczas słuchanie nagranej Mszy Św. w niedzielę 25 czerwca 1989 r. Podczas Podniesienia stałem się nieobecny i znalazłem się wśród Uczniów Pana Jezusa!
Wielka jest moc Mszy Świętej, gdzie padają słowa o Zbawicielu jako Nieśmiertelnym Królu Wieków i Panu całego świata (stworzenia). Kto to ułożył i jak wielka musiała być jego wiara! Podczas tej pięknej modlitwy popłynęła moja modyfikacja:
<< Ojcze! Ty sprawiłeś - poprzez Pana Jezusa – nasze pojednanie.
Jego ofiara za mnie wskazała drogę do Ciebie!
Ojcze Miłosierdzia! Daj mi ducha miłości! Ducha Świętego! Ducha Twojego Syna!
Umocnij mnie i uczyń doskonałym w wierze i miłości.
Otwórz moje oczy na potrzeby i cierpienia braci, abym posługiwał z miłością.
Daj mi życie wieczne z możliwością spotkania z Tobą! >>
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 922
W złości odpowiadam na ankietę skierowaną do lekarzy (pseudonaukowość). W wielu pytaniach nie ma wzmianki o pracy z miłością, o naszym sercu i wrażliwości na cierpienia innych. W uwagach nadmieniłem, że pracuję w łączności z Panem Jezusem!
Późna noc...stoję w środku sali chorych. Pacjent z astmą dusi się, kaszle i w tym czasie musi wymiotować...drugi leży odwrócony do ściany i intensywnie czka, trzeci siedzi z powodu duszności (rak płuca) i bólu k. dolnych (niedokrwienie).
„Panie Jezu zmiłuj się nad tymi chorymi. Zmiłuj się”. Przez sekundę przebiegłem myślą po całym świecie. Dodałem do tego zawołania wszystkie cierpienia i przypomniały się słowa Zbawiciela do Apostołów, że spotkają u c i s k. Tak to jest wielki ucisk!
Położyłem się, a przez ścianę usłyszałem trzy puknięcia, a za chwilę pięć puknięć. To chora z nowotworem upomniała się o podanie morfiny. Minął pewien czas, a pacjentka z korytarza krzyczy ratunku z powodu napadu astmy sercowej.
Ona wieczorem marzyła tylko i wyłącznie o jednej...jedynej rzeczy na świecie: o mleku prosto od krowy! Skąd weźmiesz mleko na oddziale, gdy wszystkie sklepy na mieście zamknięte. W małej butelce rozcieńczyłem wodą Gel. Alumini Phosporici i piła to „mleczko”.
Wówczas powiedziałem jej, że kiedyś w szpitalu (ostra choroba reumatyczna) miałem takie samo pragnienie, ale dotyczyło jabłka. Zarazem wstydziłem się poprosić pielęgniarkę, która chodziła po korytarzu i jadła ze smakiem ten owoc. Mimo ciężkiej choroby uśmiechnęła się pod nosem. Rano bardzo dziękowała za to „mleko”.
Dodatkowo śmiertelnie chory z żółtaczką zabrudził (na żółto) całą pościel. Męka ludzka! „Panie Jezu zmiłuj się nad nami, jeszcze raz proszę”...
APEL
- 19.06.1989(p) Nocna dyskusja...
- 18.06.1989(n) Pan Jezus jest z nami...
- 17.06.1989(s) Radzenie innym...
- 16.06.1989(pt) Marta...
- 15.06.1989(c) Wezwany...
- 14.06.1989(ś) Ławeczka...
- 13.06.1989(w) Zło odciąga od Boga...
- 12.06.1989(p) Cuchnący nędznik...
- 11.06.1989(n) ZA ŁKAJĄCYCH W SERCU
- 10.06.1989(s) Świadomość złych wyborów...