- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1014
To bardzo dziwny zapis, którego prawda zostanie potwierdzona w książeczce „Bóg Ojciec mówi do swoich dzieci”.*
W krótkim, ale pouczającym śnie zrozumiałem, że zostałem powołany do szerzenia świadectwa wiary...nie wolno mi zatrzymać się i zostać wielkim „suchym drzewem”. Takim nie jest łatwo, bo Szatan omamił większość, a widzę to także w mojej rodzinie i otoczeniu. Właśnie rzucił we mnie właśnie sceną seksualną z przeszłości! Wielka jest Mądrość Boża w kuszeniu, które bada prawość każdego z nas!
Jakby na potwierdzenie słuchałem nagranej homilii, która jest całym sensem naszego posłannictwa:
<<Nasz Bóg Ojciec pragnie jednego: naszego dobra, naszego nawrócenia, abyśmy odwrócili się od grzechu i skierowali ku Najwyższemu Dobru ! Zrozum, twój Ojciec nie chce, abyś zginął! W tej Miłości Ojciec dał światu Swego Umiłowanego Syna, Jedynego Pana Jezusa, który jako Pierwszy Misjonarz docierał do zapadłych zakątków.
Na Zbawiciela oczekiwano długo, ale „czas się wypełnił”, ponieważ "bliskie jest Królestwo Boże” - obietnice stały się faktem! Jezus przyszedł i powiedział,że "Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał...przyszedłem rzucić ogień na ziemię". Moc Boża sprawia, że posłany nikogo i niczego się nie boi, a krew męczenników daje nową moc dla prowadzących dusze do Królestwa Prawdy, Miłości, Sprawiedliwości i Pokoju.>>
Po prośbie do Matki trafiłem na Mszę św. o 10.15 (nigdy nie uczęszczam o tej porze). Napłynął modlitewny zalew serca oraz tęskna miłość za Zbawicielem: „Panie Jezu jakże chciałbym, aby wszystkie krzyże świata świeciły! Boże, Ojcze dziękuję Ci za Twego Syna”.
Ze łzami w oczach odmawiałem moją modlitwę, a podczas drogi krzyżowej chciałem wołać: "Ludzie! patrzcie, idzie Pan Jezus skazany na śmierć dla mojego i waszego zbawienia. Czy bronił się podczas wkładania krzyża na Jego Ramiona?!”
Nie spodziewałem się tego cierpienia w drodze na spotkanie z Bogiem, który zawsze jest z nami, a „przychodzi” do nas niespodziewanie. Jakże to wszystko pięknie ułożone.
Dom Boga i Msza św. to wielkie dary Nieba. Niepojęta i nieskończona jest Mądrość Ojca, a dzisiaj zauważyłem, że cała liturgia to było jedno wielkie dziękczynienie za Ojca i Syna...tak chciałbym zapaść się i stać się malutkim w ciele. To jest działanie Ducha Świętego...naprawdę trudno coś piękniejszego ułożyć!
Narastało pragnienie przyjęcia Ciała Pana Jezusa, a po otrzymaniu tego Daru wołałem: „Ojcze!Ojcze!...tyle pięknych słów dotyczy Pana Jezusa, tyle książek napisano o Twoim Synu, a tak mało o Tobie, mój Ojcze...spraw i pomóż, abym pisał o Tobie! Spraw to!”
Dzisiaj, gdy to opracowuję nie mogę się nadziwić, bo w/w broszurka (50 str.) jest jedną wielką prośbą Boga Ojca właśnie o to! Wówczas myślałem o napisaniu takiej książeczki z tytułem „Ja Jestem”. Tam byłyby słowa od Boga Ojca do osoby czytającej: „jestem przy tobie, znam twoje problemy jak Prawdziwy Ojciec...wyznaczyłem ci ścieżkę życia, odczytuj Moją Wolę”.
Kapłan wzywał do dziękowania za dar Św. Hostii...za „przedsmak Nieba” już tutaj na ziemi, a ja wiem o tym! W tej sekundzie zauważyłem, że dzisiaj Matka Boża jest w mojej duszy „na boku”...wypełnia ją Ojciec! Matka jest potrzebna w kłopotach, gdy wstydzę się wołać do Boga. Pozostałem w kościele z dwoma babciami i odmawiałem różaniec. Ile czasu mógłbym tu być, gdyby nie rodzina?
W tamtym czasie po przeżyciach duchowych „miałem wolne”, a wówczas uważałem, że mogę wrócić do normalnego życia: gadania i popijania. Właśnie miałem zanik alkoholu we krwi i w drodze do piwiarni przy figurze Matki Pana Jezusa przypomniałem sobie o zakończeniu modlitw. Ile cierpliwości dla mnie miał wówczas Bóg Ojciec...
APEL
* ”Bóg Ojciec mówi do Swoich dzieci” S. Eugenia E. Ravasio („Vox Domini” 43-190 Mikołów skr. Pocztowa 72 tel/fax 0322584228 e-mail: sklep@voxdomini.com.pl)
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1108
W śnie uzdrowiłem kogoś w gabinecie lekarskim, a w tym czasie napłynęło poczucie, że jest to „biblijna łaska święta”. Po przebudzeniu padłem na kolana w kuchni (nie miałem jeszcze swojej „izdebki”) i wołałem do Matki Pana Jezusa w intencji dwóch pacjentek z nałogiem palenia, prosiłem o złagodzenie cierpień wskazanych chorych oraz o światło dla zaćmionej matki przyszłego kapłana.
Zły przeszkadzał w tym kontakcie i „zrobił” mnie przewodniczącym katolickiej komisji do spraw śr. masowego przekazu...w myślach trafiłem tam na koniec długiego stołu! „Ojcze nasz. Zdrowaś Maryjo”, ale już jestem na zebraniu lekarskim, gdzie pouczam kolegę ginekologa-ordynatora, że „jest powołany do ochrony życia, a nie do zabijania”. Ktoś próbował interweniować, ale przeszedłem z krzesłem do przodu stołu i zapytałem: „przerywacie, a kto was wybrał i tutaj posadził?”
Jakże groźny jest Przeciwnik Boga grający na naszych słabościach. Teraz podczas drogi do pracy przypomniał się moment z czwartku / piątek (poszczę), gdy przed północą zjadałem kanapkę. Podsunął mi nazwę tego posiłku: „ostatnia wieczerza”.
Napłynął obraz chirurga Syryjczyka o którym wczoraj pięknie mówił kapłan, bowiem pracował w Polsce, całkowicie bezinteresownie i zmarł w młodym wieku na nowotwór. U nas był jego pogrzeb bez trumny z wielką ilością ludzi. Łzy napłynęły do oczu, ponieważ sam pragnę ta pracować, ale trudno to osiągnąć, a wiem, że Pan Jezus Jest! Jakże wszystko jest pokazane...
Teraz zaczynam cz. radosną różańca, ale dzisiaj będą obrady Sejmu RP i każdy mój krok jest śledzony przez „patriotów”. Nic na to nie poradzę. To wielkie cierpienie i próba dla mnie. Jasno widzę wszystkich coś „udających”: starsza pani „wyjmuje” klucz z drzwi, ten „maluje”, a tamten „pilnuje” samochodu, sanitariusz niby przebiega, a ktoś wyraźnie patrzy.
Po drodze minąłem się z byłym d-cą jednostki wojskowej, gdzie pracowałem. Dodatkowo „wita” mnie kolega lekarz i podaje mi kartę chorobową pacjenta! „Panie zmiłuj się nad nimi...ile czasu marnują bracia Polacy i jak wielkie to zniewolenie.
- Głosuj na tego...prosi kolega.
- Twoi towarzysze już się narządzili!
- To nie towarzysz, on bezpartyjny!
- Pozwolisz, że zostanę przy moim podziale ludzi na: wolnych i zniewolonych...na dzieci Boże chodzące drogami Bożymi i na tych, którzy muszą chodzić tam, gdzie każe im pan ziemski!
Teraz Zły atakuje polityką, a ja miałem być wyciszony i malutki...jak siostry uczące katechezy w szkole. Żona opowiada, że nie dyskutują, nie włączają się do rozmów zdenerwowanych nauczycielek ateistek.
Babuszce radzę, aby porzuciła pracę na roli z dojeniem krowy. Nawet powiedziałem jej od Matki Bożej: „córko, przez tą krowę zapominasz o Niebie i o Mnie”! Potwierdziła to i przyznała, że często ta praca łączy się ze złością i przekleństwami.
Teraz wchodzi młody człowiek z ładnymi butami dla mojej żony..aż trudno odmówić. Przypuszczałem, że przybył bezinteresownie, bo z serca pomogłem mu po ciężkim wypadku (sprawy związane z odszkodowaniem i rentą). Rozczarowałem się, a nawet powstał niesmak, bo poprosił o świadectwo, że może być kierowcą, a był w fazie obserwacji w kierunku padaczki pourazowej.
Nie mogę już żyć normalnie, bo to co ziemskie nie daje mi zadowolenia (zakupy, praca na działce oraz zwykła krzątanina). Spalił plan czytania o Panu Jezusie, bo spożyliśmy kolację, a mnie nie wystarczył szampan...nawet zapomniałem zapalić lampkę na krzyżu! Na ten moment żona wymówiła słowa prawdy, że „nie można żyć dla Pana Jezusa w środku życia i kłopotów”...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1086
Dzień Służby Zdrowia
Minęła północ. Padłem na kolana wołając: „Panie Jezu! proszę Cię, Matko moja, Tobie przeznaczam ten dzień...przyjmuję dobrowolnie kuszenia w intencji rzucenia palenia przez moje pacjentki”...
Zaczynam różaniec, a zły uderza z całej siły: „dała ci forsę, ta szatanica, obłudna, stale w kościele, a mogłeś oddać ją temu grubasowi z dziećmi”! Dalej wrzucił w myśli Prabhupadę (Świadomość Kriszny) i jego mądrości...”prawdziwą religię” oraz śledzących!
Najbardziej zdziwiło mnie kuszenie „prawdziwą religią” Prabhupady. To świadczy o ich błędnej drodze! Nie udało się przeszkodzić w modlitwie to zaplątał mi 5 paciorków różańca (poprzechodziły wewnątrz metalowych zaczepów). Napłynęło ostrzeżenie, a ja poprosiłem: „Matko, Ty możesz to rozplatać”! Po odmówieniu tej cząstki, uniosłem różaniec i stwierdziłem, że jest równy, a moje serce objęło ludzkość całą...
W drodze do pracy przechodziłem obok wielkiego uschniętego drzewa i pomyślałem ze strachem, abym sam nie stał się takim wewnątrz, bo wiem, że Pan Jezus Jest, a prowadzę życie grzeszne.
Dzisiaj mam dobry początek dnia, bo były tylko dwie pacjentki: matka niedoszłego kapłana, której wyjaśniłem sprawy Boże, ale wielu rzeczy nie pojmowała. Obiecałem, że przyjmę w jej intencji Eucharystię, aby Bóg dał jej Światło. Natomiast znajomą - po odczytaniu próby penicylinowej - poprosiłem, aby wymodliła przejście bratowej z kościoła Ewangelickiego do Katolickiego.
Przed Mszą św. wieczorną za służbę zdrowia napłynęła złość na wiernych władzy ludowej, a kolega z pracy wywołał chęć wyjścia ze świątyni! "Matko! Matko...proszę o pomoc. Panie Jezu. Faustynko ratunku!"
Opisałem to, bo na początku nawrócenia jest niechęć do niewiernych i fałszywych, a z czasem dowiem się, że są to bracia najbardziej umiłowani przez Boga. Przecież zdrowi nie potrzebują lekarza...nawet ja tego nie rozumiałem! Każda matka złego dziecka wie o tym.
W słowach kapłana nadeszła pomoc o którą prosiłem, bo „każdy jest powołany do ewangelizacji...tak wiele jest pracy, a tak mało ludzi. Przekazuj pokój - jeżeli trafi się sprawiedliwy, a jeżeli zły to pokój wróci do ciebie!"
Tak jest naprawdę, bo do niektórych mówię, a to odbija się i szkoda czasu. Wciąż wraca fałsz kolegi i jemu podobnych. Teraz wołam: „Panie Jezu ja jestem gorszy od tych wszystkich ludzi, bo wiem, że Ty Jesteś”.
Napady demona trwały aż do Eucharystii po której wszystko nagle odchodzi, a przez serce przepływają ludzie znienawidzeni, bo to moi bracia. Nawet bierzemy się za ręce oraz śmiejemy ze sztuczek diabelskich i wracamy do Domu Ojca! Nikt nie pojmie tego Cudu Ostatniego, daru Pana Jezusa! Po okropnym kuszeniu wracałem do domu w pokoju.
Pomyślałem o upadających w grzechu, a możemy upaść ponownie...podczas rozmyślania o grzechu już przebaczonym! Tak jest teraz ze mną, bo siedzę w ciemności, nie mogę się modlić i jest mi smutno z powodu moich upadków...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1078
Dyżur w pogotowiu, o 1.00 zrywają do dzieciątka, a ja dziękuję Panu Jezusowi, ponieważ przetrzymałem post, złe poczucie, a teraz czuję się normalnie. W duszy płynie śpiew: „Przyjdź mój Panie...przyjdź mój Boże i nie spóźniaj się!"
Teraz już rano: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus...niech będzie pochwalony Bóg mój Wszechmogący i Miłosierny".
Wróciło rozmyślanie po czytaniu o Bogu Ojcu, Jego Dobroci w której oddał na śmierć Syna, Pana Jezusa. Błyskawicznie przepłynęła Mądrość Boża z cudem stworzenia (nie przenikniesz tego rozumem ludzkim), bo mamy ciało fizyczne z wcieloną duszą.
Na tym zesłaniu, przed powrotem do Królestwa Niebieskiego jesteśmy poddawani różnym próbom, mamy pewne wyznaczenie naszego losu z wolą własną, sumieniem i możliwością oczyszczenia się (Sakrament Pojednania). Ojciec Miłosierny pragnie naszego powrotu, bo jesteśmy Jego dziećmi...nawet otrzymaliśmy Aniołów Stróżów!
Na szkoleniu ziemskim wszystko jest pokazane: w rodzinie, życiu, wypadkach, chorobach i odkryciach. Po poście (środy i piątki w intencji pokoju na świecie) mam wielką chęć na zupę mleczną, a zły podsuwa chęć do pracy o głodzie! W czasie postu odwrotnie...kusi jedzeniem! Nie posłuchałem to zepsuł mi jedzenie, bo poparzyłem się gorącą zupą!
Dzisiaj jest całkiem inny dzień. Z serca płynie cz. radosna różańca, a Narodziny Pana Jezusa nakładam na przepiękną melodię i wołam w jej rytmie: „Pan dał Syna! Pan dał Swojego Syna dla naszego zbawienia!” Do gabinetu wchodzi pacjentka i mówi: "j e s t e m”, a to słowo natychmiast skojarzyłem z Bogiem Ojcem „Ja Jestem”!
Przed południem napłynął modlitewny zalew serca i wołanie „Anioł Pański”. W tym momencie poprosiłem inna pacjentkę, aby jutro rzuciła palenie (na jeden dzień), a ja przyjmę za nią kuszenie podczas postu. To jest spełnienie zalecenia Pana Jezusa: „jedni drugich brzemiona noście".
Pacjent wpadł w poślizg (nędznym "Trabantem") z powodu pijaka śpiącego na środku jezdni, a jego żona miała sen ostrzegawczy: na tym miejscu był pogrzeb. Zobacz ostrzeżenia, które wysyła nam Bóg Ojciec.
Trwają obrady Sejmu RP, a ja stanowię zagrożenie dla państwa i dzisiaj mam szczególna ochronę „patriotów”. Kto i z czyich pieniędzy płaci tym ludziom. Szczególnie przykre jest fałszywe zagadywanie („miał iść na księdza”), udawanie chorego, nagłe wpadanie do gabinetu lub siedzenie zawsze „jako pierwszy” w poniedziałek i próba złapania mnie na zapisywaniu przeżyć duchowych!
„Boże mój! Ty widzisz to wszystko i jakże cierpi Twoje Serce, bo to też są Twoje dzieci!" Pojechałem na działkę, gdzie w budzie odmawiałem modlitwy i tak było mi dobrze w ciszy...
W TV pokazują obrazy gnębionych robotników! Przez kogo gnębionych?...przecież nadal są ci sami, co byli! Obrazy dobierane są precyzyjnie: oto, pan Lech Wałęsa ze złożonymi rękami, a gruby kapłan czyta homilię. To wszystko jest wycelowane w „odbiorcę”, a przeważnie jest to człowiek niewierzący lub krytykujący kapłanów.
Dzisiejszy dzień jest straszny, bo dodatkowo jestem atakowany przez demona, który zalewa mnie wielką nienawiścią z pragnieniem „zrobienia porządku ze zdrajcami, zbrodniarzami i złodziejami”! Przez to wiem, co dzieje się w duszach i sercach ludzi opanowanych zemstą, odwetem i pokazaniem swego!
W takich momentach ratuje mnie różaniec od s. Faustynki...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1040
W głowie szum, a w ciele złe poczucie. Ciężko, bo człowiek skacowany źle się czuje i nie ma w sercu Boga. Wódka to prawdziwy wróg duszy...okupanci wiedzieli o tym i naród był rozpijany.
W samochodzie odmawiałem „Anioł Pański", a jako pierwsza czekała na badanie 55-letnia pacjentka, która mogła wystartować w konkursie na najpiękniejsze piersi.
Zamknąłem oczy i zaleciłem ubranie się, bo miała kolkę nerkową: "Panie Jezu przekazuję Ci to kuszenie za tych, którzy nie potrafią opanować swojego wzroku”.
Ludzie znoszą dary: wino, kawa, słoik śmietany, czekolada - takie głupoty. Nawet trafiły się pewne sumy, ale nadejdzie chwilka, że przejdą do innych. Nie przykładam do tego zbytniej uwagi. Teraz wiem, że „trzeba umieć dawać”!
Ciężko choremu ateiście (niepewność życia) rysuję drogę do Nieba...do Ojca, gdzie trafiamy przez Pana Jezusa, a do Niego prowadzi nas Matka oraz Sakrament Pojednania. Daję mu radę jak ma sprawdzić, że jest Matka Boża!
Wierzącej, ale faktycznie żyjącej w separacji, która przystępuje regularnie do Eucharystii mówię, że w Niebie bardzo cierpią z powodu ich małżeństwa. Zalecam, aby podeszła do męża, powiedziała do niego po imieniu z wzięciem go za rękę!
„Wy musicie być razem... to zły was rozdzielił i do tego wskazuje na winnego czyli waszą najdroższą córkę”! Stwierdziła, że prosi Matkę o pomoc i czeka na Jej Głos. „Przecież ja mówię od naszej Matki...waszym wrogiem jest Szatan! To śmiertelny wróg naszych dusz!"
Trafiła się też próba, bo pomylono się i dano mi podwójną wypłatę. Wszystko wyjaśniliśmy, a ja uśmiechałem się, ponieważ tego nikt nie zauważył!
Martwiłem się, ponieważ nie odmówiłem żadnych modlitw, ale napłynęło, że na dyżurze będzie spokój. Z góry podziękowałem za to Panu Jezusowi. Na początku dyżuru trafiłem do ohydnej speluny z całą rodziną alkoholików, gdzie młody człowiek widział diabła (psychoza alkoholowa), a wszyscy śmieli się z niego...
Przy mnie mówił, że „jest to niewielki osobnik, włochaty z okropną twarzą...zalecał, abym szedł za nim i popełnił samobójstwo”! Ze strachu sam prosił o przewiezienie do oddziału psychiatrycznego.
Mam wielkie pragnienie napisania książeczki o Bogu Ojcu...w wyobraźni ujrzałem taką (z ładną obwolutą) i napisem „Ja Jestem” od góry do dołu, a z serca wyrwało się: „Boże Ojcze niech Twoje Imię będzie błogosławione”! Dzisiaj, gdy opracowuję ten zapis leży przede mną książeczka z obwolutą „Bóg Ojciec mówi do Swoich dzieci” S. Eugenia E. Ravasio (postaraj się ją zdobyć).
Zobacz, co wczoraj wieczorem napisałem o Bogu Ojcu. Wówczas nie wiedziałem, że będzie Internet z możliwością przekazu tego, co wówczas miałem w sercu (kilka lat po nawróceniu)...
<<Bóg Ojciec, Jedyny i Wszechmogący dał ci dar czytania tych słów! Niczym nie zasłużyłeś sobie i niczym to nie wytłumaczysz. Sprawia to nieprzenikniona Mądrość Boża i Jego Wielka Miłość, że tak zaczyna się twoje zbawienie...
Nie wierz, że to przypadek. Ojciec wie o tobie i o twoich sprawach...tak, jak ojciec ziemski wie wszystko o swoim synka. Jeżeli nie masz rodziny i dzieci - tym większe wybranie!
Szukasz?...ja też szukałem, ale przyjemności w życiu. Ta książeczka zaprowadzi cię do Nieba. Nie wolno ci jej zlekceważyć lub wyśmiać, bo moim Przewodnikiem jest Pan Jezus...
Ja mam zaprowadzić ciebie do Niego i do Ojca, który Jest i pragnie naszego najwyższego dobra: zbawienia czyli powrotu do Królestwa Niebieskiego. Nasz Ojciec Prawdziwy ma imię „Ja Jestem” (JAHWE)...nie dziw się, bo to jest wyniki Mądrości Bożej. Przecież wchodząc do domu mówisz: "jestem, już jestem, to ja jestem!"
Zrozum, że nasz Ojciec jest Wszechatrakcyjny...nikt i nic nie da ci spełnienia, tylko On, ukochany Stwórca i Ostateczny Władca, Ojciec każdego i wszystkich. To Ojciec Prawdziwy, Prawda Absolutna, Najwyższa Osoba jest źródłem wszystkiego!
Nie staraj się przeniknąć swoim rozumem Bożej Mądrości...to strata czasu. Ja to przeszedłem, aby inni ominęli te manowce! Nie dochodź tego i nie zadawaj zbędnych pytań na temat: sensu cierpienia z chorobami pojawiającymi się z wiekiem, istnienia duszy, odwrócenia - śmierć to życie, kuszenia i jego celu, itd. Przyjmij, że wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim.
Nic nie szukaj na ziemi, bo w twoim ręku jest przepustka do Nieba, a Ojciec Miłosierny pragnienie naszego powrotu i czeka na nas...>>
APEL
- 15.10.1991(w) Panie zmiłuj się nad nami...
- 14.10.1991(p) Dzień od Matki dla żony...
- 13.10.1991(n) Nie jestem sierotą...
- 12.10.1991(s) Świętoszek...
- 11.10.1991(pt) Drabina do Nieba...
- 10.10.1991(c) Profanacja modlitwy różańcowej...
- 09.10.1991(ś) Aby moje serce stało się Twoim, Jezu...
- 08.10.1991(w) Matka Boża chodzi po polskich miedzach...
- 07.10.1991(p) Złoty łańcuch...
- 06.10.1991(n) Po dotknięciu przez Pana Jezusa staję się czysty...