Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

29.04.1990(n) Nie starczy życia…na poznanie siebie

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 kwiecień 1990
Odsłon: 507

   Po przebudzeniu zawołałem: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus", a serce zalało pragnienie kontaktu ze Zbawicielem. Właśnie mówią o Nim w audycji TVP! Człowiek bez łaski wiary nie zauważy spełnienia swojej prośby.

    Jak ładnie przebiegałyby spotkania (np. lekarz przybywa na wizytę domową): "Pokój temu domowi"! Cała klasa córki pojechała przed maturą (zwyczaj)  do Częstochowy. Ona nie pojechała, ale nie ma nic przypadkowego.

   Spotkał ją smutek, bo zdechł właśnie chomik. Nawet w tej "żałobie" nie chce normalnie rozmawiać...przeżywa wszystko i zamyka się. Teraz, nawet mnie jest smutno...

    Wielka jest wartość cierpień, a nawet udręk, bo kierują nas ku Bogu. Tylko ode mnie zależy, czy wrócę do Ojca. Drogę pokazał Jezus - to droga cierniowa.

    Nigdy nie chodzę na Mszę Św. o 9°°. Duch mnie prowadzi, ale zły przeszkadza. Idę i mam zamiar modlić się ,ale „już jestem" na zebraniu Komitetu Obywatelskiego. Te napady zesłabły, bo mam moc od Duchaa Św.

   Nie wstydzę się już przystępować do Komunii św. w moim kościele, a jest to - u ludzi wykształconych - największa przeszkoda (całkowicie nieistotna w dużym mieście). Natomiast niewierzący określi nasze celebracje religijne: „schematyzmem obrzędów, stale to samo”, itd. W tym czasie ludzie głośno śpiewają: „Panie daj odnaleźć Twoje ścieżki”. Jak wielu rozumie te słowa, ich głębię?

    Mój kapłan pięknie mówi przy pomocy Ducha Świętego, że: Pan Jezus nie przyszedł po to, aby poprawiać nasz byt ziemski lub ustanawiać coś ziemskiego. Szkoda, że nie wspomniał, że większość liczy na to! Zaleca, aby to zostawić!

   Komunię św. przyjąłem w intencji zapomnianych - podobnych do tego za którego jest ta Msza św. „Panie Jezu uprzedzaj moje czyny Twoim Duchem - niech wszystko zaczyna sio i kończy z Tobą!" Życia nie starczy na poznanie samego siebie! Radość zalała serce: „Niech dusza moja chwali Pana”.

   Teraz oglądam piękny film o pomocy Żydów Ormianom...wprost od Boga Ojca, który mówi do nas: „Wszystko wam daję, abyście wzajemnie się wspomagali i służyli sobie”.

   Nie mam gdzie się podziać .Wyszedłem z Ewangelią: „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa. Ojciec Miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy!” Kto układa tak piękne zawołania modlitewne. Pragnę nauczyć się tego na pamięć.

   Nagle napłynął graficzny wyraz naszej narastającej tęsknoty za Bogiem z coraz większymi kuszeniami. To tak jak wejście na szczyt (upadek zależy od wysokości). W takich momentach chce się krzyczeć na cały świat: „Pan Jezus Jest...istnieje także szatan”. Komu można powiedzieć? Wywołasz tylko zdziwienie ze wskazaniem na szatana czyli kierownika.

    Z córką pochowaliśmy chomika na działce. Ja wykorzystałem tę sytuację na rozmowę z córką o cierpieniu. Nawet wspomniałem, że Jan Paweł II w swoich rozważaniach nie wskazał, że cierpienie kieruje nas ku Bogu. Jest faktem, że wielu odwraca. Przecież każde płaczące dziecko biegnie do taty ziemskiego.

    Dziwne, bo nie przerywała, dodałem, aby po mojej śmierci nie płakała. Nie wolno budować grobowców i przynosić kwiatów. Kwiatami dla duszy są modlitwy, Msze św. i ofiarowywane cierpienia.

    Później w ciszy poszła do kościoła, wiem, że Bóg nie pozwoli jej „umrzeć”. Teraz żona, która wróciła z kościoła zdenerwowała się moim powiedzeniem, że niektórzy niektórzy tak kochają „śmierć” (czyli zesłanie), że boją się umrzeć! Na dodatek zaczęła kłócić się z córką...

   Zawołałem tylko: „Jezu! Szatan chce rozbić naszą rodzinę”. Wyraźnie widziałem atak demona, który odszedł po odmawianiu „Ojcze nasz” z położeniem rąk na głowie córki i prośbą: „Panie Jezu spraw, aby zły wyszedł z niej...proszę Cię o to, proszę Jezu...niech idzie do mnie, proszę Jezu, proszę Jezu”!

   Córka zaczęła spokojnieć, mówić coraz ciszej z powtarzaniem: „ja już nie mogę, ja już nie chcę, jestem taka słaba”...”już nie chcę”. Prawie szeptem wymówiła to ostatnie zdanie. Całkowicie wyczerpani siedzieliśmy w ciszy!

                                                                                                                              APeeL

28.04.1990(s) Kto ochroni twoją rodzinę...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 kwiecień 1990
Odsłon: 515

    Żona jest napięta...ciekawe jak wygląda serce takiego człowieka? Może kiedyś będą specjalne aparaty mierzące złość i miłość w człowieku! Przyjechałem na obiad, niczego się nie spodziewając i trafiłem na szczyt dziwnego dziania demona.

   Podczas sprzątania papierów...wypadły zdjęcia (z „poprzedniego wieku”) z artykułami prasowymi „babek". Jako lekarz mam do czynieni z nagością na co dzień i nawet podczas badania rozebranych krępuję się. 

    Część kobiet jest niedelikatna i rozbiera się przede mną (muszę 2-3 razy prosić o przejście za parawan). Najczęściej jest to wynik ich zdenerwowania. Teraz spadył na mnie nieuzasadnione pretensje. Nie będę tego opisywał, bo to było działanie demona. Żona dzisiaj, gdy to przepisuję (02.02.2021) prowadzi życie święte i uwierzyła w moją łaskę.

    Dawniej trzaskałem drzwiami i wychodziłem, ale powiedziałem, że „nie oceniaj i nie ubliżaj, bo Pan zna mnie lepiej od ciebie...Proszę Cię Jezu”. Łzy pojawiły się w oczach, bo wyraźnie ujrzałem działanie Bestii na moją rodzinę: z jednej strony przechodząca na złą siłę mocy córka, a teraz żona.

   W sercu zawołałem: „Panie Jezu, mój Zbawicielu, Matko Boża i Aniołowie nie pozwólcie na to i przyjdźcie z pomocą. Ojcze nasz”. Nic już nie mówię i noga za nogą wychodzę z domu. Smutno, a dodatkowo pada deszcz. Przypomniał się sen sprzed kilku dni: piękna kobieta przybrała demoniczny wygląd!

   Ludzie negują istnienie szatana, a przecież większość małżeństw sakramentalnych jest rozrywana przez niego i jego agendy. Można podsunąć atrakcyjną panienkę, a agendy u ruskich robią to z opozycjonistami, tak też jest u nas, bo nic się nie zmieniło.

    Teraz, gdy to przepisuję „patrzy” wizerunek Pana Jezusa z Najświętszym Sercem z zapytaniem: „...kto ochroni Ciebie i Twoją rodzinę?” Umieść w swoim domu ten wizerunek Najświętszego Serca Pana Jezusa.

    Po powrocie włączyłem światełka przy Wizerunku Matki Boskiej, a mój smutek sprawił ucieczkę do Pana Jezusa. Taki jest sens naszego niezasłużonego cierpienia. Przysnąłem na chwilkę, a to było 2.5 godziny. Teraz  czytam świadectwa wiary:

1. kobiety, która modliła się wiele lat, ale nie zaznała poczucia Obecności Boga Ojca

2. dziewczynkę w Chinach zmuszono do deptania Eucharystii, a ona zaczęła je spożywać ...został zastrzelona na miejscu.

   Wówczas myślałem o napisaniu „Poradnika dla szukającego Boga”. Pragniesz wiary? Zawołaj: „O! Stworzycielu, Duchu, przyjdź! Jezu, daj mi Twego Ducha, Ducha Miłości”. Ilu jest wierzących w moim otoczeniu (1- 2 osoby).

    Nagle czytam o świętych słowach, że „Jezus Jest Panem Prawdziwego Życia! Zbyt wielu ludzi pokłada w Nim nadzieję w sprawach ziemskich! Nagle zrozumiałem, że teraz jestem umarły! Przecież na to wskazuje zasada odwrócenia!

    O tym właśnie mówił Pan Jezus: „niech umarli grzebią umarłych". Tu nie chodziło o umarłego, tylko o tych, którzy żyją jak umarli! Ktoś, kto nie idzie za Jezusem jest umarły niezależnie, że żyje. Dlatego tak ciężki bój toczy się o dusze...o życie wieczne!

   Życie ziemskie: „umarły” to ten, który żyje tylko tym światem, a „umarły wiecznie” to potępiony. Jeżeli idziesz za Panem Jezusem jest błogosławiony, żyjesz jako dusza, czeka Cię zbawienie czyli życie wieczne. To jest bardzo proste, ale ludzie wykluczają posiadanie duszy.

   Życie prawdziwe to życie wieczne duszy ludzkiej, która z tego zesłania (po śmierci ciała) ma wrócić do Królestwa Bożego. Śmierć oznacza ukochanie tego zesłania, życia dla życia, a nawet ukochanie tego życia...stąd „umarli niech grzebią umarłych”

   Nawrócenie i pójście za Panem Jezusem oznacza błogosławieństwo, a w życiu przyszłym zbawienie czyli powrót do Królestwa Bożego…

                                                                                                                    APeeL

27.04.1990(pt) Wdzięczność za poczucie strachu...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 kwiecień 1990
Odsłon: 529

    Wielką łaską Boga jest spokojny sen. Tacy ludzie nie wiedzą o tym i nie dziękują. Ja mam sny „do przodu” często symboliczne, ale jest to „życie przed życiem”, bo potwierdzają się, a do tego czasu nie wiem co się stanie.

    Wyobraź sobie zdarzenie, które przeżywasz. Oto idę z kimś przez ciemne i błotniste podwórze. Do mojego kompana podchodzi pijany osobnik i uderza go kulką na elastycznym i strasznie świszczącym przewodzie. Dopada też do mnie i wbija mi szpilę w lewą stronę brzucha z poczuciem przebija wnętrzności. W tym czasie wyraźnie widzę rozpoznanie na szpitalnej karcie informacyjnej; przebite jelito grube. Na ten czas chomikowi córki, który miał biegunkę wypadło jelito grube i zdechł.

    To jeszcze nie koniec życia nocnego, bo teraz widzę dwóch osobników trzymających za ręce znajomego, którego trzeci uderza młotkiem w tył głowy. Spokojnie odchodzi i wraca do rozmowy z panienka w kiosku (alibi). Po tym śnie, tuż po północy zerwano mnie do wypadku na moście (nie było karetki „R”) . Dwaj, całkowicie zalani faceci uderzyli samochodem w barierę mostu.

    Podczas transportu ich do szpitala przypomniały się słowa Pana Jezusa z objawienia prywatnego: „obyś zaznał spokoju w tym lub przyszłym życiu”. Większość ludzi nie interesuje życie wieczne, a jest to największy błąd, bo śmierć nie oznacza wyzwolenia z kłopotów (samobójstwa z rozpaczy). Serce zalało pragnienie pozdrawiania się: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, bo dzisiaj wielu mówi „pochwalony”.

    Wreszcie nastał dzień, a z serca wyrywa się „Mater Salvatoris” oraz „Mater Dei” (Matko Zbawiciela, Matko Boża). Na ten czas zostałem z ciężko chorą pacjentką, której mówię o tych pragnieniach, a ona wszystko chłonie, co widzę w jej oczach i przytakuje głową!

    Zajęcia z akupunktury prowadzi autentyczna Chinka. Widzę Mądrość Boga, którą rozrzucił po świecie. Japończycy to skomputeryzowali i możemy w każdym miejscu kuli ziemskiej pomagać. Chorobę mamy w komputerze, odnajdujesz punkt wykonania zabiegu i jego nasilenie, przyciskasz elektrodę i to wszystko!

   Miałem chęć zapytać jak brzmi po chińsku: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, ale dowiedziałem się, że u nich Jezus to „Jesu”. W czasie pokazu gimnastyki leczniczej czytałem o św. Filipie, który modlił się przed każdą sprawą i odpowiadał po głębszym namyśle (czekał na natchnienie). Jakże bliskie są mi jego słowa i myśli: „Jezu spraw, abym Cię nie obraził...pomnóż moją wiarę”.

   Wracałem samochodem i pierwszy raz w życiu czułem strach. Normalnie mamy przyjemność podczas prowadzenia samochodu. Z drugiej strony strach kasują leki, alkohol i narkotyki...efekt to brawura, popisywanie się, itd. Ilu młodych pozbawionych strachu tak postępuje.

   Zacząłem wołać: „Sancta Mario, Mater Dei, ora pro nobis”. Po 30 minutach zrozumiałem, że” „nie jestem godny żyć bez strachu, Jezus wie co robi”. Poprosiłem o przyjęcie tego cierpienia z odjęciem go przestraszonym bez powodu, a są tacy, którzy boją się wszystkiego.

    W sklepie po drodze nadeszło pociesznie…

- Ty mnie wyniesiesz powiedział staruszek do młodego.

- Pana obsługują pierwszego, bo pan jest młodszy...rzucił do mnie.

   Faktycznie tak było, śmieliśmy się, a ja kategorycznie przepuściłem go, bo kupował tylko butelkę „siarkopolu” (wina).

    Dom to miejsce pokoju, wielki dar Boga na ziemi. Szatan nie lubi takich chwil i już zaczyna swój taniec z jątrzącymi myślami, które napływają (potrafię to zauważyć)...w pierwszej osobie (niby nasze). W ten sposób może przekazywać złość, zaczepki i kłótliwość.

    Większość nie wierzy w istnienie świata niewidzialnego i lekceważy ten śmiertelny bój toczący się nad nami. Człowiek niewierzący łatwo poddaje się tym myślom, a zarazem jest mniej atakowany (jako „nasz” w sensie demonicznym, co jest też pokazane w bolszewizmie „nasz człowiek”).

   Ratunkiem jest modlitwa. Uciekłem do „oratorium” czyli do ciemnej kuchni, ponieważ nie mam własnego pokoju. Prosiłem Jezusa o pomoc, bo było mi smutno. Poczytałem „Sny wizje św. Jana Bosko” (można kupić) i usnąłem na ziemi...

                                                                                                                               APeeL

26.04.1990(c) Potrzeba pokory wobec wiedzy...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 kwiecień 1990
Odsłon: 516

    Tuż po przebudzeniu wróciły obrazy z wczorajszej Mszy św. Wróciła osoba kapłana, który pięknie czytał Słowo Boże oraz mówił wolno i spokojnie. Ponadto z miłością dawał znak ręką oraz miał wyczucie momentu w którym należy rozpocząć modlitwę po śpiewie pieśni...

    Przypomniały się słowa o pokorze (1 P 5,5b-14): "Wszyscy wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę, Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje. Upokórzcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili".

    „Boże mój! Boże mój!”...tak wyraziłem swoje zadziwienie Niezmierzoną Mądrość Stwórcy. Zacząłem odmawiać "Ojcze nasz" i „Zdrowaś Mario”. Na kursie akupunktury w Warszawie pięknie mówiono, ale bez Światła Bożego. 

    W ustach wykładowcy, który faktycznie osiągnął szczyt wiedzy pojawiło się słowo: „na kolana” (w sensie naszej marności w leczeniu). Chodziło o pokorę, ale w sensie ludzkim wobec tajemnicy wiedzy. Ja chciałbym wstać i powiedzieć: „na kolana, ale wobec Dzieła Bożego”.

    Nigdy nie rozpoznamy wszystkiego do końca. Każdy z nas ma lekarza wewnątrz...bardzo dobrego. Ten lekarz wskazuje na Instytuty, które są dowodem na to, że mało wiemy...

    W przerwach spoglądałem na to, co pisze kard. Newman: „Nieskończona Doskonałość Boga”, gdzie stwierdza, że „Cała piękność i dostojeństwo wielkiego świata jest cieniem, albo przebłyskiem Twojej Istoty".

    Nie wiem co robić po zajęciach, wsłuchuję się w moją duszę i odczuwam, że mam zostać i w ciszy czytać Biblię: „Przyoblecz się w Pana Jezusa Chrystusa”...to pierwsze zdanie. Jakże to Wielka Mądrość! Nic nie znaczy świat i nasze „sukcesy"...wobec tych chwil w których żyjesz dla Pana Jezusa.

"Tu nie znajdziesz Królestwa dającego pokój i radość.

Dziękuję Ci, Panie Boże za łaskę wiary w Jezusa Chrystusa.

Dziękuję Ci, Panie Boże za żonę, dzieci, dom, pracę i za ten kurs...za wszystko czym mnie obdarzasz"...

   Dar wiary i możliwość modlitwy to wszystko! Zauważyłem, że trzeba być prostym w słowie, pewnym, delikatnym i spokojnym (zamiast; uczonych wywodów). To, co jest Boskie wiąże się z prostotą! Z tego powodu - mędrcy tego świata - prostotę wiary wiążą z zabobonem. Wiara nie wypływa z mądrości, ale z mocy Boga (łaski).

   Nagle podczas czytania listu Apostoła Pawła jasno ujrzałem jak bliska jest mi jego nauka. Ta bliskość wynikła z działania Ducha Św....to wszystko mam już w swoim sercu. Wszystko otrzymałeś, wszystko jest darem: „dlaczego zachowujesz się jakbyś nie otrzymał?” „Jezu...Jezu...Jezu”. Wyszedłem na spacer. Piękne osiedle, piękne domki. Czy ci ludzie wiedzą, co posiadają?

    Cały czas w mojej modlitwie proszę o pomoc dla tych ludzi, w różnych sprawach. Proszę o zachowanie tego osiedla - tu przyjdą kiedyś inni ludzie, lepsi. To osiedle nie ma swojego kościoła! Wróciłem, usiadłem na ławeczce, czytam i w wielkiej tęsknocie za Jezusem mam pragnienie rozmawiania o Nim.

    Pragnę podzielić się z kimś obcym moją radością. Czytam i czekam, wiem, że ktoś podejdzie: „Jezu, nie mogę już istnieć bez Ciebie, ponieważ nic i nikt nie może dać mi Prawdziwego Szczęścia. Ja jestem skazany na śmierć ziemską. Padam przed Tobą mój Jezu...Ty Panie powołałeś mnie do świętości. Z Tobą odczuwam wszystko w niczym, a bez Ciebie wszystko jest jedną wielką marnością".

    Nagle muszę wciągnąć inwalidę na wózku do pokoju hotelowego. Mówię mu o moim oczekiwaniu i przysłaniu jego jako znaku. Ten znak mówi: Szukasz Jezusa - szukaj Go w bliźnim, w potrzebującym, chorym, niepocieszonym, strapionym i smutnym.

     „Panie! stale ofiarowujesz mi coś innego, niespodziewanego i w każdej chwil szkolisz mnie”!

                                                                                                      APeeL

 

25.04.1990(ś) Trudno zmienić się samemu...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 kwiecień 1990
Odsłon: 547

   Przebudziłem się z niesmakiem w ustach i w duszy! Nie mogę pokonać wady: gadania. W sercu popłynie pieśń: „Serdeczna Matko” ze słowami „zlituj się, zlituj niech się nie tułamy”. Nagle zrobiło się raźniej w duszy, bo Bóg, Pan Jezus i Matka Boża wiedzą o naszych słabościach...

    Moja główna rozterka polega na łasce nawrócenia z równoczesnym staczaniem się w nałóg hazardu i pijaństwa. Ponieważ obecnie przeważa pragnienie mówienia o Bogu i wierze...nietaktem jest rozmowa o Bogu w upadku.

    Sprawa jest prosta: „Nie pij wódki...nie rozmawiaj o Bogu, bo upadasz podwójnie”. Właśnie demon dwa razy podsuwał mi kolegę po fachu, stałego dyskutanta (zarazem wroga wiary).

   Apostoł Piotr powie dzisiaj (1 P 5,5b-14): "Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu!"

   Mam zarazem zapamiętać, że liczy się tylko ta chwilka, „tu i teraz”...trzeba zostawić to, co było. Nie oglądać się wstecz. Nie wiadomo bowiem ile razy i kiedy jeszcze upadnę. Trzeba wciąż prosić Boga Ojca o przemianę, o prowadzenie i Jego Opatrzność.

    To czas śmiertelnego boju o duszę i ciało, bo większość ginie w nałogach, a sam nie poradzisz. Przepisuję to po 30 latach i potwierdzam fakt, że Bóg nie działa natychmiast, a tak chcemy („koncert życzeń”). Wówczas każdy wiedziałby, że jest, a to to sprawiłoby zarzut Belzebuba, że kupuje dusze ludzkie, jakby zabierał nam wolną wolę.

    Nasze ćwiczenie osiołka czyli ciała jest pokazane na treningu psa policyjnego, konia wyścigowego, testowaniu samochodu oraz treningach sportowych. Po ilu latach można zdobyć medal? Taki pies, gdy nie podoła będzie patrzył w oczy...jakby prosił o wybaczenie.

Po co modlitwa Bogu i dlaczego Bóg pragnie naszej modlitwy? Dlaczego modlitwa jest miła Bogu?

    Modlitwa to rozmowa dziecka z tatą ziemskim. Wyobraź sobie maluszka, który stale milczy, o nic nie pyta i o nic nie prosi.

Dlaczego Bóg Ojciec nas karze, a zarazem prosi o modlitwę?

    Znowu wrócę do taty i dziecka, które jest karane „rózgą”. My jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. Każdy z nas jest Jego dzieckiem. Nasz płacz po upadku (upokorzeniu się) z prośbami o przebaczenie sprawiają wielką radość Bogu Ojcu.

   W takich chwilach mamy prosić o ochronę i wsparcie w boju o wytrwałość w walce o naszą duszę. To wszystko jest dowodem naszego zawierzenia, a zarazem sprawia, że rośniemy w upadkach...

    Ponownie zdziwiony zacytuję słowa Apostoła Piotra z dzisiejszego czytania (1 P 5,5b-14): "Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was. Bądźcie trzeźwi! (…) Wiecie, że te same cierpienia ponoszą wasi bracia na świecie.

    A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. Jemu chwała i moc na wieki wieków!"

    Sam widzisz, że powołani przez Boga mówią podobnie…

                                                                                                                           APeeL

 

 

  1. 24.04.1990(w) Niezasłużona łaska wiary...
  2. 23.04.1990(p) Powikłane ścieżki dojrzewania duchowego...
  3. 22.04.1990(n) Otwórz drzwi Jezusowi…
  4. 21.04.1990(s) Trzeba prosić Jezusa...
  5. 20.04.1990(pt) Matko, która nas znasz...
  6. 19.04.1990(c) Błękitna Madonna...
  7. 18.04.1990(ś) Ciężki znój...
  8. 17.04.1990(w) Nienależny wypoczynek...
  9. 16.04.1990(p) Nie chcieli przyjąć go na ten świat...
  10. 15.04.1990(n) Święty Poranek...

Strona 2186 z 2318

  • 2181
  • 2182
  • 2183
  • 2184
  • 2185
  • 2186
  • 2187
  • 2188
  • 2189
  • 2190

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1075  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?