- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 673
Dwie komórki połączone + dusza = człowiek. Cud stworzenia. "Tato jakże pięknie to urządziłeś. Niech Cię chwalą wszystkie gwiazdy na niebie i każde ziarnko piasku". Na samym początku nawrócenia ujrzałem Stwórcę...poprzez cud stworzenia wszystkiego. Po ujrzeniu tego wszystkiego można powiedzieć, że dzieło Boga naszego to cudowny sen; od budowy atomu do wszechświata poprzez konstrukcję ucha wewnętrznego z narządem równowagi i oko z mózgiem wykorzystywanym dopiero w 5%.
Wobec tych cudów wyobraź sobie, co nas czeka w świecie nadprzyrodzonym. Tylko nie mówi mi jak wrogowie życia wiecznego, że to wszystko „przyroda”, ewolucja z małpami (ewolucja jest prawdziwa, ale w ramach gatunku).
Jeden raz zaznasz ekstazy po przyjęciu duchowego Ciała Pana Jezusa i będziesz wiedział! Wówczas przestaniesz zadawać głupie pytania. Nawet sam się dziwię i mam dowód tego zapisu...z rysunkami dotyczącymi boskości osoby ludzkiej.
Nawet nie ma co wspominać o naszej, jedynie prawdziwej wierze katolickiej, gdzie jest Cud Ostatni (Eucharystia) czyli duchowe Ciało Pana Jezusa. Wówczas - jako lekarz – skupiłem się na naszym ciele fizycznym, opakowaniu dla duszy.
Nasze ciała są cudem stworzenia, ale brakuje nam cech, które ma cała materia ożywiona; sowa widzi w nocy, a kura właśnie ślepnie, ptaki latają (gołąb ma zmysł magnetyczny), ryby pływają bez powietrza, koń śpi stojąc, niedźwiedź śpi 6 miesięcy, pies ma węch, a kret jest niewidomy). Nas wyróżnia posiadanie duszy...
Zdziwienie budzi skład naszego ciała, którym w 70% jest woda, reszta to „ziemia” oraz garstka gazów. Krótko mówiąc; jesteśmy z wody. To wszystko po śmierci wraca do przyrody...natomiast na nieśmiertelną duszę czeka jej Stwórca. Nagle zrozumiałem boskość osoby ludzkiej („świątynia” Ducha). Nie potrafię edytować rycin, bo wówczas słowa są zbyteczne.
W ręku znalazło się stare pismo „Nie z tej ziemi”, gdzie na Festiwalu w Krakowie przedstawiłem moją łaskę wiary i tam mówiłem o świętości. Jakby na znak spotkałem kobietę, która mówiła o przeżyciu śmierci klinicznej. Tak się składa, że dzisiaj (03.08.2020), gdy to przepisuję na YouTube dałem poniższy wpis;
<<Jako lekarz, mistyk świecki z charyzmatem odczytywania Woli Boga Ojca stwierdzę, że cuda są potrzebne do nawrócenia (tak było podczas działalności Zbawiciela). Dzisiaj Cudem Ostatnim jest Eucharystia, Duchowe Ciało Pana Jezusa, które łączy się z moją duszą. Z ciała z duszą, staję się duszą z ciałem. Nie szukaj cudów, ale przyjdź do Pana Jezusa.
Dusza jest stwarzana przez Boga Ojca myślą i wcielana w ciało podczas naszego poczęcia. Ludzie nie wiedzą o tym i nie wierzą w jej posiadanie. Przy tym dbają o wszystko, ale nie przyjdą do Domu Pana, gdzie jest rozdawany Chleb życia!
Nasze życie nie trwa od narodzenia do śmierci, ale jest wieczne, bo dusza nie ginie nawet w Piekle. Zapraszam Cię na codzienną Mszę św.! Ja uczestniczę w spotkaniach z Panem Jezusem od 30 lat. Tylko wiara katolicka jest prawdziwa (Eucharystia). To zarazem jest mój wątek na www.gazeta.pl; Wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim>>.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1667
Dyżur w pogotowiu. Tuż po północy wypadł daleki wyjazd do chorego z dusznością, którego znałem, ponieważ wcześniej był moim pacjentem. To także miejscowość rodzinna kierowcy, jego ojczyzna. Nawet powiedziałem mu, że: „Ojczyzna, gdzie matka na czole znak krzyża czyniła".
Pacjent miał śmiertelną duszność jako wynik przewlekłej choroby obturacyjnej płuc (efekt palenia tytoniu). Choroba trwa latami i powoduje niewydolność oddechową (cztery okresy) z zaostrzeniami.
Wszystko zaczyna się niewinnym kaszlem, postępuje rozedma płuc, czasami dołączają się infekcje. Tłumacząc prosto: tlen nie przechodzi przez płuca do krwi i dusisz się. Cóż ja biedny mogę uczynić, gdy potrzebne są nowe płuca?
Podałem zastrzyki dożylne oraz tlen i pędziliśmy na sygnałach, bo pacjent traci przytomność, a właściwie umiera. Nie reagował na bodźce zewnętrzne, spocił się i zanieczyścił. Nawet chciałem z nim wrócić do domu, bo ludzie mają później kłopoty ze zwłokami. Przeważyło miłosierdzie, bo większość nie styka się ze śmiercią i jest dla nich szokiem.
W tym momencie bardzo żałowałem, że dałem się namówić na przyjęcie datku. Dwa razy mówiłem, że nie trzeba tego robić, ale tak wyszło w pośpiechu..."żebym się nim opiekował". Zrobili mi kłopot, bo dali dużą sumę i miałem wielką rozterkę w sumieniu.
Dojechaliśmy do szpitala i tam pacjent umarł. Zawiadomiłem rodzinę i modliłem się za tego dobrego człowieka, którego męka właśnie się skończyła! Poprosiłem Pana, który zna moje serce o rozwiązanie kłopotliwej dla mnie sytuacji, bo te pieniądze nigdy mi się nie należały!.
W mojej obecności dwaj sanitariusze (po długich targach z rodziną) wynieśli innego zmarłego i każdy z nich otrzymał słuszną zapłatę. Nie było problemu z jakimś dzieleniem się moim datkiem.
Zdenerwowany nie mogłem spać. W nocy po kartę zgonu przyjechała rodzina, ale mnie nie budzono mnie, ponieważ dokument zostawiłem w dyspozytorni, aby nie czekali w razi mojej nieobecności.
Pan pomógł rano, bo do przychodni przybyła żona zmarłego z dwoma synami, ponieważ sama wymagała mojej pomocy! Po zbadaniu i zapisaniu leków oddałem jej pieniądze i poprosiłem, aby na pamiątkę przyjęła mały obrazek Matki Boskiej.
Zauważyłem, że to wszystko było ułożone przez Boga. Napłynęła radość i chęć do pracy...”Dziękuję Ci Panie”!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1462
W przychodni miałem bardzo ciężki dzień. Od 8 -14.30 cały czas pośpiech i sam nie wiem jak to wytrzymuję. Pacjenci wchodzili jeden przez drugiego, nikt nie dostrzegał w drugim bliźniego. To brak pokory i cierpliwości..."niech będzie, co ma być z nim, ale nie ze mną".
Pojękiwałem tylko: "O Panie! Drogi Jezu! Potrzebuję Ciebie...pobłogosław mi"! Tak się stało, bo poczułem się dobrze i miałem siłę do dalszej pracy. Piszę to po 25 latach, a z telewizora płynie relacja matki, która 24 godziny opiekuje się "dzieckiem-rośliną" (wpadł samochodem na drzewo). Ona codziennie tak woła do Boga i ma radość, bo stan syna poprawia się...
Jeszcze tylko wizyta domowa i dyżur w pogotowiu, ale to już dla mnie błogi wypoczynek. Cóż dla mnie oznacza jazda karetką, odwiedzenie pacjenta w domu, a nawet wypadek, gdzie działasz błyskawicznie i pędzisz do szpitala.
Pomyślałem, że na wizytę pojadę własnym samochodem i odpocznę po drodze (między lasami) słuchając nagranej muzyki kościelnej oraz śpiewu i Słowa Bożego z niedzielnej Mszy św. To da mi siłę na dalszą część dnia.
"Chrystus Wodzem, Chrystus Królem. Chrystus, Chrystus władcą nam". Pan Jezus przyjdzie do nas, a droga do Niego jest jedna: to przemiana serca.
Trafiłem do pacjentki z rozrusznikiem serca, która z tego powodu nie może umrzeć...musi żyć! Jej czas już minął, nie wie gdzie jest, bo ma ciężkie otępienie starcze, niemożność zaśnięcia przez kolejne dni. To wielka udręka także dla całej rodziny, która postanowiła przekazać ją do domu dla przewlekle chorych.
Początek dyżuru bardzo spokojny, czytam dalszy ciąg Apelu Miłości (Orędzie Boskiego Serca Jezusowego) przekazany przez s. Józefę Menendez.
Moje refleksje:
Pan Jezus Chrystus czeka w każdej chwili dnia i nocy! Do Niego możesz zwrócić się z każdą przykrością i zawsze uzyskasz pociechę w Jego najczulszym Sercu. On nigdy nie opuszcza jak Prawdziwy Ojciec i Przyjaciel.
Nawet największe złe czyny nie wykluczają łaski. Musisz ufać w miłosierdzie - nasz Bóg to Bóg Miłosierdzia! On czeka na nasze prośby.
On nigdy nie wypowie ci twoich złych czynów, nie rzuci ich w twoją twarz! Kilka razy zdarzało mi się wracać (wyrzuty sumienia) do moich złych czynów (często tych samych). Zawsze uzyskuję mocną myśl „zostaw to, już masz przebaczone”! Ludzie nie patrzą do przodu i nie chcą zaczynać nowego życia „od zaraz”.
Z chorym ciałem biegniemy do lekarza. Dlaczego nie zwracamy się do Tego, który przydaje siły, zdrowia, który pociesza, daje schronienie, wypoczynek i szczęście! Musisz zawsze zwrócić się do Pana Jezusa, nie lękać się, nie odwracać.
Każdego z nas pochłaniają błahostki, wciągają potrzeby rodziny, domu i wymagania świata...nie znajdujemy wolnej chwilki na zwrócenie się z miłością do Jezusa Chrystusa...na odwiedzenie Go!
Ładnie się pisze, a było tych refleksji na program dla ś w i ę t e g o. Wówczas dopiero przebudziłem się i nie miałem pojęcia, że stanąłem nad brzegiem oceanu duchowego...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 855
Ta intencja łączy się z dniem wczorajszym (23.11.1988 za mordujących własne dzieci). Wówczas napisałem do Fundacji SOS – Obrony życia Poczętych 03-802 Warszawa Skaryszewska 12
Szanowny ks. Ryszard Halwa
Na początku mojego listu chciałem wyrazić podziękowanie za wielkie dobro, które czyni ksiądz wśród Polaków. Wielka moc przebijała podczas spotkania księdza w telewizyjnej audycji 100 pytań do...
Wielu błądzi i nie potrafi dostrzec światełko na drodze, którym jest ta audycja...zablokowana innym ciekawym programem (Zły pracuje dzień i noc).
Proszę uprzejmie o przyjęcie mojej osoby z równoczesnym przesłaniem materiałów dotyczących zjazdu 7-9 X 89 ludzi protestujących przeciwko przerywaniu ciąży w Niepokalanowie. Jeżeli istnieje potrzeba jakiegoś działania - jestem do dyspozycji! Nie ważny czas i koszty...
Serdecznie pozdrawiam i proszę o kontakt osobisty…
Ks. Ryszard Halwa 07.01.1989
02-303 W-wa ul. Skaryszewska 12
Szanowny Panie!
Pragnę bardzo serdecznie podziękować za Pański list. Cieszę się niezmiernie z faktu, że moje działania na rzecz obrony poczętego życia nie pozostają odosobnione. Odczytuję z Pańskiego listu chęć przystania do naszego ruchu.
W naszym działaniu potrzebujemy jak najliczniejszej liczby ludzi kompetentnych w dziedzinie życia, jego wartości. Wydaje mi się, że gdybyśmy mieli w naszym narodzie więcej lekarzy, którzy odpowiedzialnie traktowali by swój zawód, wówczas nie byłoby tyle tragedii w ludzkim życiu.
Wychodząc naprzeciw Pana prośby, pragnę poinformować o możliwości współpracy z nami. W naszej działalności wiele czasu i wysiłku poświęcamy spotkaniom z młodzieżą! Najczęściej dzieje się tak, że jesteśmy zapraszani z prelekcjami do różnych szkół.
W ramach przedmiotu, przygotowanie do życia w rodzinie prowadzimy odpowiednie pogadanki i wykłady w połączeniu z różnymi filmami. Jeśli taka forma odpowiadała Panu, to zapraszam do udziału i współpracy z nami. Proszę w tej sprawie o kontakt (SOS).
Uważam, że osobiste spotkanie pozwoliłoby nam ustalić pewne sprawy i nakreślić plan naszego działania.
Z wyrazami szacunku.
Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (24.08.2018) w ręku mam ulotkę „W obronie sumienia” dotyczącą prof. Bogdana Chazana, który w 2004 r. jako dyrektor szpitala położniczego nie chciał zabić dziecka z poważnymi wadami genetycznymi.
Wówczas radykalne działaczki feministyczne rozpoczęły akcję żądającą odebrania mu prawa wykonywania zawodu lekarza! Stracił stanowisko dyrektora i został wybroniony, ale tak jest, gdy przestrzegasz deklaracji wiary i kierujesz swoje życie zgodnie z sumieniem (Boski Sędzia).
Mnie za obronę krzyża powalonego przez psychiatrę ukarano (zawieszenie prawa wykonywania zawodu lekarza od 2008 r.)...nikt nie stanął w mojej obronie, a koledzy udający katolików stanęli po stronie psychiatry ważniaka i anty-krzyżowca.
Tak zmieszał się tamten i ten czas...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1799
Na dyżurze w pogotowiu prawie do 1.00 czytałem „Życie Jezusa”, a po chwilce snu zerwano na daleki wyjazd do porodu pierwszego. Nagle pojawił się mróz, idzie zmiana pogody, ciężko wstać, a zespół już czeka, bo dyspozytorka budzi ich wcześniej.
Przed karetką przebiegło - na krótkim odcinku drogi - aż pięć zajęcy! Redaktor z audycji radiowej mówił, że chciałby swoje życie zakończyć w Pcimiu. Jak wybrać miejsce śmierci? Trzeba to zostawić Panu Bogu.
Pierwszy poród ...typowo przetrzymany w domu, bo boją się porodu. Wody płodowe odeszły, a bóle ustały. Skuliłem się w sobie, a moje myśli poszybowały do Słupska, gdzie się specjalizowałem się po studiach na AM w Gdańsku.
Przypomniał się ordynator ginekologii uciekający bocznym wyjściem na emeryturą. To był oddany lekarz z wiedzą i doświadczeniem, ale rekiny ginekologiczno, a właściwie komunistyczne wygryzły go z łatwością...nigdy nie wrócił na swój oddział.
Wczoraj w przychodni miałem spotkanie z mordercą żony, a teraz napłynęła scena przerywania ciąży: hegary, rozpieranie szyjki macicy...twardy metal o coraz większym przekroju i delikatne „wrota życia". W środku człowiek! Początek zbrodni...
Moje ciało przeszył wielki ból, który odczułem fizycznie, bo zobaczyłem to brutalne wtargnięcie do świątyni życia. Ujrzałem mordowanie („hegarowanie") małego człowieczka. Zobaczyłem mordercę w białym fartuchu, kolegę z którym studiowałem. Może robi te „zabiegi" jeszcze dzisiaj, bo ma willę i piękne auto. Może jest jakimś kierownikiem lub dyrektorem...
- Dokąd jedziemy?...kierowca przerwał moje uniesienie duchowe.
- Do nas czyli, na izbę porodową…
Po powrocie do bazy miałem sen w którym znalazłem się w obozie w Oświęcimiu, gdzie esesmani zabierali matkom niemowlęta...zawinięte w byle co, które były drętwe lub martwe z powodu zimna. Dzieci układano jedno obok drugiego w dużym pudle. To symbolika, ale czym różnią się ci mordercy?
Duch Święty sprawił, że ten zapis trafił w moje ręce dzisiaj (23.08.2018), bo właśnie wypada Europejski Dzień Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych. W rusko-kacapskiej TVN nawet nie wspomniano o tym.
Przed Mszą św. wieczorną straszliwy ból zalał moje serce i duszę z pragnieniem wołania w intencji tamtego dnia, a Szatan zalecał opuszczenie tego nabożeństwa...właśnie dzisiaj, bo źle się czułem!
Po koronce do Miłosierdzia Bożego - zacząłem wołać w mojej modlitwie - za mordujących własne dzieci. Przypomniał się marsz matek Polek ubranych na czarno, które od Bestii w aborcji ujrzały swoją wolność!
Nawet Jarosław Kaczyński się przestraszył i w kraju wybranym przez naszego Tatę...dotychczas trwa dzieciobójstwo, ale już zgodne z prawem. W tym czasie rozmnażają się islamiści, którym wolno nawet gwałcić niewiasty niewiernych psów (czyli chrześcijan)…
Tak zmieszał się tamten i ten czas. Prawie umierając odmawiałem moją modlitwę, a po powrocie do domu padłem w sen o 21.00, bo nasze ciało fizyczne jest zbyt słabe dla tak wielkich przeżyć duchowych...
APeeL
- 22.11.1988(w) Spotkanie z mordercą...
- 21.11.1988(p) Kto mnie dotknął...
- 20.11.1988(n) Nie jestem stąd!
- 19.11.1988(s) Błękitne okienka...
- 18.11.1988(pt) Zagłodził się na śmierć...
- 16.11.1988(n) Przykłady relacji snów…
- 12.11.1988(s) Czy to łaska wiary czy iluzje...
- 11.11.1988(pt) Pan dał nam wolną ojczyznę…
- 10.11.1988(c) Nic nie mów!
- 09.11.1988(ś) Zwierzęta nie grzeszą...