- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 857
"Wstań wcześniej i poczytaj w ciszy!" Przyjdź Duchu Święty i rozjaśnij Twoim Światłem mroki mojego umysłu, sumienia i serca. Pomóż mi!
Z Tobą Jezu i z Twoją Matką chcę wychodzić do ludzi! Wy pomożecie mi nieść do braci uśmiech, dobroć i ciepłą dłoń. Wszystko Panie mogę w Tobie! Przebacz mi Panie i umocnij mnie na Twoich drogach!
Jezu! Ty jesteś ze mną w Chlebie Życia...pokarmie dla mojej duszy!
Twoja prawda drażniła...
Twój głos budzący sumienia niepokoił
Twoja obecność przeszkadzała i przeszkadza, bo:
-
zło przy Tobie jest zagrożone
-
miłość wypiera nienawiść.
Za zemstę dałeś Chleb Życia i Miłość, które doprowadzą każdego do Ojca! Dałeś go ciepłą dłonią w miłosnym i miłosiernym geście. Ty trwasz przy mnie, wiesz wszystko wlewasz miłość do mojego serca, bo ona wszystko przetrzyma!
Jezu - Hostio! Jak mało miejsca zajmujesz i nie ciążysz. Dlaczego jesteś niewygodny i zwalczany...zdradzany nawet przez przyjaciół, znieważany przez obłudę - Ty Moc i Światło!
0 mój Jezu! Przebacz i bądź miłosierny. Jezu, żyj we mnie. Jezu, bądź zawsze ze mną! Jezu, niech będę Twój - w życiu i po śmierci!
Mam już wielką moc do pracy w nowym tygodniu, a moim marzeniem jest bezinteresowność. Sprawia to dar Ducha Świętego. Wielu mówię, że mam wszystko potrzebne do szczęścia. Nie tłumaczę im, że odnalazłem Pana Jezusa, a wówczas nic więcej nie jest potrzebne!
Nie wiem, kiedy i kto...pierwszy raz dał mi nienależną zapłatę! Właśnie chce mi dziękować malutka i poskręcana - przez ciężką wadą kręgosłupa - starsza pani, która przez 15 lat pracowała przy wtryskarce z tworzywa sztucznego („człowiek-automat”), a to praca zbyt ciężka nawet dla zdrowego mężczyzny.
Z wielkimi kłopotami uzyskała rentę III grupy. W Sądzie Pracy, gdzie pisałem dziwili się co za lekarze nie chcieli przydzielić jej renty? Zważ, że to niewiasta o jasnej i czystej duszy, która pochowała trzech synów: dorosły zmarł, drugi zginął w wypadku samochodowym, a trzeci został zamordowany przez żonę. Ten ostatni przyśnił się kilka dni wcześniej...uciekał jako malutki chłopiec i krzyczał z lękiem „mamo, mamo!"
Ponownie wracają myśli dotyczące daru uzdrawiania: „czy naprawdę chcesz i wytrzymasz, czy będziesz bezinteresowny, czy będziesz chciał poświęcić swój czas dla chorych - bez reszty?" Takie mam wątpliwości i boję się tego daru, bo szukam ciszy i kontaktu z Bogiem! Młodej dziewczynie z oddziału wewnętrznego (postępujące porażenie mięśni) zaniosłem książkę „Joni”.
Po pracy w przychodni mam dyżur w pogotowiu. Właśnie napłynęła tęskna miłość za Panem Jezusem, a ja nie mam się gdzie podziać! Dyżurujemy w piwnicznej izbie z pokojem lekarskim dla dwóch dyżurnych, gdzie mieszczą się tylko dwa łóżka i stół z krzesłami.
W tym czasie Zły nie daje spokoju, bo pracownicy podchodzą i zagadują...przeszkadzają w byciu sam na Sam ze Zbawicielem. Jak zrozumieć, że Bóg pozwala na kuszenie (działanie złych mocy)?
To jest bardzo proste. Wyobraź sobie władzę ziemską, która pozwala zrobić ci krzywdę, ale tylko do pewnego stopnia (np. kradzież na zamówienie, łapówka jako prowokacja, zepsucie samochodu itp.) i zobaczyć, co uczynisz!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1003
Na dyżurze w oddziale wewnętrznym obudził mnie głośny krzyk pacjentki: „odejdź ode mnie". Pomyślałem, że jakiś dziadek pomylił salę. Nadeszła refleksja, że tak też krzyczy demon podczas egzorcyzmów.
Nagle, w fazie „jawa/sen” pojawił się obraz ala groty z płynącą jak na poduszkowcu postacią Pana Jezusa z zawirowaniami jasności. Tak jak się pojawił...tak oddalił, a tego nie można opisać! Prawie chciałem głośno krzyczeć:..”Panie nie odchodź!” Pragnąłem to zatrzymać w myślach, ale okazało się niemożliwe.
Nie wiem dlaczego zostałem zaatakowany po powrocie do domu, ale to wyjaśniło się później. Takie zdarzenia są dozwolone przez Boga Ojca, bo musimy być wypróbowani! Przecież mogłem się zdenerwować i powiedzieć coś przykrego żonie! Nie uczyniłem tego, ale z książeczką „Czuwam z Tobą Boski Mistrzu” uciekłam na działkę pracowniczą z „bida-budką”.
Jechałem tam ze łzami w oczach, a serce wołało: „Dziękuję Ci Jezu za ten maleńki skrawek ziemi...moją oazę samotności i ciszy. Dziękuje Ci, Panie Jezu. Ty wiesz, że jestem Twoim uczniem.” Dopiero teraz zrozumiałem niecny atak demona, który wiedział, co się zdarzy!
Książeczka rozpoczyna się wizerunkiem Pana Jezusa z Sercem, który objawił się zakonnicy św. Małgorzacie Marii Alacoque (1647-1690). To Serce umiłowało nas, a teraz doznaje niewdzięczności! Dalej było doniesienie o o. Mateo E. Crawley - Boevey (1875-I960), który był propagatorem Intronizacji Najśw. Serca Pana Jezusa.
Jego dziełem jest modlitewne towarzyszenie Panu Jezusowi w nocy jako przeciwwaga spędzającym noce na wszelkiego typu rozrywkach. Przepisuję to w Wielkim Tygodniu (27 marca 2018), a właśnie balangowicze "klatkowi" uszkodzili drzwi wiatrołapu (agresja po "dobijaczach").
Widzący podczas modlitwy w miejscu objawień odczuł uderzenie silnego oraz nieskończenie łagodnego promienia łaski, gdzie na pamiątkę zostawił tablicę (votum) z czerwonego marmuru z napisem:
<<Serce Jezusa Króla, Brata, Przyjaciela jest niewyczerpanym źródłem życia, Bramą Niebios i w wiecznym z Nim połączeniu uzyskujesz miłość wynagradzającą.>>
Chwyciłem twarz w dłonie i krzyczałem w sercu: „Jezu! Jezu! Jezu!” Tak wielką moc miało porównanie Jezusa do Brata i Przyjaciela. Ja siedzę po nocach i nigdy nie przyszło mi do głowy, aby czuwać z Panem Jezusem! Podczas nocnych wyjazdów pogotowiem modliłem się za innych, ale nigdy nie czuwałem z moim Panem - Jezusem Chrystusem
Wróciłem do domu, gdzie zawołałem w sercu: „Panie Jezu spraw, aby moja rodzina była przybytkiem Miłości, a Twoja łaska kierowała nasze myśli i uczynki ku dobru. Odsuń krzywdy i słabości poprzez siłę Sakr. Małżeństwa.” Nastała święta cisza, wyszedłem do drugiego pokoju i głęboko zasnąłem. Obudziłem się jak nowo narodzony! Za oknem wiatr bujał wielkim jaśminem, a świat wydał mi się bardzo piękny.
Dzisiaj, gdy to edytuję (29.03.2018) jesteśmy małżeństwem świętym (codziennie uczestniczymy w Mszy św.) mającym różne ścieżki życia duchowego…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 825
Dalej mam dyżur w oddziale wewnętrznym. Narastało napięcie z powodu nadmiaru pracy, zapomniałem o modlitwie Jezusowej. W chwilce wytchnienia przed obchodem w dyżurce lekarskiej poczułem napływ smutku płynącego od pielęgniarki!
-
Co jest siostro?
-
Nic, nic...
-
Odzie pani znajdzie pocieszenie?
-
A gdzie mam szukać?
Włożyłem receptę w maszynę i napisałem jej słowa modlitwy Jezusowej: „Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną, pomóż, pociesz i prowadź.” Przeczytała i szybko schowana...
W jej smutku poszliśmy na obchód, gdzie był znak dla niej, bo w oddziale przebywała młoda dziewczyna z postępującym porażeniem mięśni. Bardzo ładna na twarzy, całkowicie sprawna psychicznie, ale jej ciało jest poskręcane i dodatkowo wymiotowała. Nie lubi obsługi, zamknięta i nie skarży się…
Jakże chciałbym trafić do jej serca i mówić jej o Jezusie, wskazać drogę do Niego i pocieszyć, że życie jest przed nami. W momencie śmierci jej radość będzie większa od innych Jak ma to uczynić?
Po chwilce napłynęło natchnie, aby podarować jej książkę „Joni” Joni Eareckson, młodej dziewczyny z porażeniem kończyn po złamaniu kręgosłupa szyjnego, która opisała odnalezienie Zbawiciela (tak uczynię później).
- Siostro, w chwili smutku niech pani usiądzie przy niej i potrzyma ją w milczeniu za rękę...powiedziałem do pielęgniarki.
Teraz czytam „Autobiografię” Mahatmy Gandhiego, który tak jak ja uważał, że modlitwa jest najważniejszą czynnością dnia powszedniego. Ona ma wielką moc i pomaga w codziennych troskach i zajęciach. Pozwala wyprzeć z serca złe myśli.
Wierzył, że Bóg nas nigdy nie opuści. Nie mogli go przekonać chrześcijanie, mahometanie, a w poszukiwaniu Boga nie zgadzał się z własną religią (hinduizmem, kastą niedotykalnych).
Dziwnie się złożyło, bo czytałem też o Stanisławie Feliksie Przybyszewskim (7 maja 1868 - 23 listopada 1927), który prowadził bujne życie, szukał duchowości ze skłonnością do satanizmu. Jednak tuż przed śmiercią autentycznie nawrócił się na wiarę katolicką.
Przypomniała się rozmowa z ateistą, który z szyderstwem zapytał mnie:
-
jakie są rozmiary Boga i gdzie się znajduje?
-
przebywa On w naszych sercach...odpowiedziałem.
Ja w tym czasie wierzyłem w błędny determinizm (zaprogramowanie wszystkiego wykluczające istnienie wolnej woli). Z tego powodu kiedyś uważałem, że modlitwa o pomoc w czynnościach dnia codziennego nie ma sensu.
Późnym wieczorem rozmawiałem z personelem...wiele kobiet jest umęczonych życiem: ta w separacji, a tej mąż wpadł w alkoholizm. Normalnie nikt nie wytrzyma tych cierpień, które trzeba przyjąć i ofiarować (uświęcić). Prosić Matkę Bożą, błagać i nie ustawać w wołaniach.
„Och, gdybym tak mógł przekazać wam część mojego światła i wiary...do pań wołają z Nieba - właśnie przeze mnie! Cóż przeszkadza każdej z was zostać ś w i ę tą?”...
Jeszcze kolega lekarz, który twierdził, że w przezwyciężaniu zła wystarczy jego rozum (nic nie wie o Szatanie). Wyjaśniłem mu, że do tego trzeba wiary i modlitwy...szczególnie, gdy zrywa się ze złym życiem.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 883
W smutku jechałem do pracy, bo w domu ponownie pokłóciły się ukochane osoby! „Jezu mój, Jezu pociesz mnie.” Pod przychodnią chciałem zostać jeszcze przez chwilkę sam na Sam ze Zbawicielem…tym bardziej, że trafiam „do młyna”, gdzie liczy się tylko zdrowie ciała.
Właśnie mówi wdowa, której męża zabił samochód:
- Zawsze wyczuwałam, nieszczęście, które miało nastąpić. Tydzień przed wypadkiem syna (ciężkie potrącenie przez samochód) ostrzegałam go i upominałam! Nie wrócił na noc, bo w tym czasie był w szpitalu. Ja wiedziałam o tym, bo śniło mi się łóżko szpitalne. Podobnie było przed śmiercią teściów (śmiertelne zaczadzenie)...upominałam wszystkich przez tydzień.
Inna przekazuje rozmowę z matką syna, który zginął tragicznie:
- Syn obudził się z przeczuciem, że umrze w pracy...miał taki sen. Nie poszedł do pracy. Położył się, czytał książkę, a po zaśnięciu został uderzony w skroń przez obraz, który spadł ze ściany i zabił go!
O 13.30 napłynęła tęskna miłość do Pana Jezusa! W smutku czekałem na zakończenie pracy, ale nie było widać jej końca! Z serca wyrwało się wołanie: „Dokąd prowadzisz Panie? Jakiej próby jeszcze dokonasz? Jak utrudnisz szlak życiowy? Brzegiem przepaści prowadzi droga, a szczytu nie widać, ale ja wiem, że Ty tam Jesteś!”
Przede mną jeszcze dwie wizyty i mocny sygnał: „zabierz na dyżur w oddziale kasety z nagraniem homilii papieża”. Później okaże się, że były przeznaczone dla pacjentki, która z powodu nowotworowej niedokrwistości straciła możliwość czytania i bardzo mi dziękowała (miałem magnetofon).
Podczas rozmów z personelem zauważyłem wiele osób umęczonych życiem. Ta w separacji, a tej mąż wpadł w alkoholizm. Normalnie nikt nie wytrzyma tych cierpień, które trzeba przyjąć i ofiarować (uświęcić). Gdybym tak mógł przekazać im część mojej łaski wiary...
Ponownie czytam o Duchu Św., którego działanie podobne jest do wiatru...nie widać, a porusza liśćmi drzew. Duch jednoczy nas z Jezusem i prowadzi do Ojca. Nie proś o dary nadzwyczajne, bo zawsze otrzymasz to, co jest dobre dla ciebie. Dzień za dniem musisz wsłuchiwać się i iść za Głosem Boga...pozwalać kształtować się Jemu.
Nasze życie jest szukaniem drogi ku zbawieniu, odnajdywaniem darów, wykorzystywaniem każdej chwili, która prowadzi do świętości. Zawsze czekaj na Tego, który da ci poczucie prawdy i dobra: „Przyjmij Ducha Św. - niech działa w tobie.”
Oto moje wołanie - z tamtego czasu - do Ciebie: „Duch Św. sprawi, że w Bogu odnajdziesz swojego Prawdziwego Ojca, w Jezusie Chrystusie swojego Pana, a w Trójcy Św. Prawdę.”...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 814
„Do każdego, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w Niebie” (Mt 10,32).
U mnie nawrócenie nastąpiło po olśnieniu, a to sprawiło widzenie wszystkiego od Boga z pragnieniem zmiany sposobu życia i porzuceniem „starego człowieka” oraz zrozumienie swego nadprzyrodzonego przeznaczenia (powrotu do Boga Ojca).
Najważniejszą sprawą życia dla każdego człowieka jest otwarcie się - na pełnię tajemnic działania Pana Jezusa przy pomocy Ducha Św. - z dążeniem ku zbawieniu.
3/4 chrześcijan nie wierzy w życie wieczne...w dalsze nasze istnienie. Wyobraź sobie drzewo pełne owoców, ale tylko pojedyncze z nich dojrzałe…
To dwie grupy bardzo różniące się między sobą:
1. „chodzący do kościoła” traktują wiarę jako obowiązek z nawykiem uczestniczenia w uroczystościach kościelnych i bardzo lubią „święta” w rodzinie (życzenia i prezenty pod choinką, Wigilię, itd.). W życiu codziennym nie ma u nich oznak wiary, nie porozmawiasz z takimi o Panu Jezusie.
2. nawróceni pragną Mszy św. z Eucharystią, szukają woli Boga Ojca, widzą różnicę pomiędzy działaniem Boga i Szatana, pragną oczyszczenia z grzechów (Sakramentu Pojednania), itd.
Od początku widziałem prowadzenie przez Boga Ojca i starałem się nic nie czynić na własną rękę, bo wówczas przeważa ciało i chwała własna! Nigdy nie rozumiałem rozkładu dnia zakonników (modlitwa o odpowiedniej godzinie). Nie mogę modlić się wtedy, kiedy chcę tylko wtedy, gdy napływa pragnienie rozmowy z Bogiem.
Wówczas przeważała modlitwa Jezusowa (wołanie do Taty lub Pana Jezusa swoimi słowami). Pan Bóg pozornie „opuszcza nas”, a ten brak obecności Boga możesz zobaczyć na dzieciątku, które straciło ojca z oczu. Poczucie opuszczenia wywołuje jego krzyk, a u dorosłych budzi tęsknotę, która jest dowodem naszej miłości. Dlatego nie dziw się, że okresowo odczuwamy brak kontaktu z Bogiem.
Na dyżurze w pogotowiu - w oczekiwaniu na przyjęcie chorego - czytałem o darach Ducha Świętego i owocach Jego działania:
-
upodobanie do modlitwy wewnętrznej (serca)
-
chęć głoszenia słowa Bożego...wewnętrzne pozostanie jezuitą (oddanie Jezusowi)
-
radość i pełnia wewnętrzna z odkrycia Boga, chęć przekazywania tej radości
-
pragnienie pełnego oczyszczenia, poświęcenia i posługi braciom
-
łzy radości
-
wielka chęć czytania Pisma...siła wiary i moc wewnętrzna.
W drodze powrotnej z serca wyrwały się słowa, które zapisałem:
Panie Mój !
Daj mi nowy wzrok i słuch, rozjaśnij moje myśli i spraw serce nowe.
Daj mi Panie!
Ducha Św.,który sprawi, abym łaknął Boga.
Pozwól, abym cały czas był sercem z Tobą Jezu, bo chcę kochać Ciebie i Boga Ojca.
Potrzeba mi
Twego płomiennego serca
Twego jasnego i pogodnego spojrzenia
Twego łagodnego głosu
Twych czystych myśli
Twej wiary mi trzeba!
Już wówczas bardzo pragnąłem mówić o Panu Jezusie!
APeeL
- 17.05.1989(ś) Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus
- 16.05.1989(w) Czas modlitwy dziecięcej...
- 15.05.1989(p) Osamotnienie Pana Jezusa...
- 14.05.1989(n) Modlitwa Jezusowa...
- 13.05.1989(s) Szatan miesza prawdę z fałszem...
- 12.05.1989(pt) Przemiana w Duchu Świętym...
- 11.05.1989(c) Za tych, których skrzywdziłem...
- 10.05.1989(ś) Nałożenie rąk...
- 09.05.1989(w) Pan Jezus w piwnicznej izbie...
- 08.05.1989(p) Tęsknota bliskich za sobą...