- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1301
Mam dyżur w pogotowiu i wczoraj czułem, że spotka mnie jakiś pech. Tak się stało, bo w nocy rozbolał mnie ząb i zatoka szczękowa. Postanowiłem, że pójdę do pracy i ofiaruję to na ręce Pana Jezusa.
Tak uczyniłem i trafiłem na dużą ilość chorych, a dodatkowo pojawiła się (próba?) pacjentka, która wyprowadziła mnie z równowagi. Powiedziałem jej sarkastycznie, że „gdybym wiedział, że pani przyjdzie wziąłbym urlop”! Cóż . za radość dla Złego!
Każdy musi to zrozumieć, że w chwili podejmowania takiego zobowiązania będzie atakowany (z różną siłą), aby nie miał radości z przyjęcia cierpienia i zwątpił w to, co czyni.
Pracę podjąłem, mimo znacznej niechęci i bólu, bo czułem, że dzisiaj będę potrzebny chorym. Tak też było, bo pojawili się;
- pacjent z ostrym zapaleniem stawu biodrowego (przeciążenie)
- kilku cierpiących z zaostrzenia choroby wrzodowej
- duża liczba przeziębionych
- starsze ciężko chore panie
- śmiertelnie chora młoda inwalidka.
Nie wiedziałem, że Pan da mi dzisiaj jeszcze dobre chwile, bo na wizycie domowej trafiłem do śmiertelnie chorej na raka piersi z przerzutami, która od dziecka cierpiała z powodu następstw choroby Heinego-Medina.
Zawsze byłą dzielna. Nie zna swojego ojca, bo matka chcąc ukryć, że to panieńskie dziecko podała mężowi, że to jej siostra. Teraz nie chciała iść do szpitala i powiedziała do matki: „musisz być ze mną”. To duża próba, bo nie chcesz zostawić swojego dziecka, a martwisz się o spokój męża... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1370
Po wypiciu szampana poprosiłem żonę, aby na „chybił-trafił” przeczytała coś z Pisma świętego i na mnie padło zalecenie: „Nie korzystaj ze sposobności, jeżeli nie chcesz oddalić się od Boga"! Taka jest moja parafraza, ale to może być motto roku 1989!
W telewizji był koncert Julio Iglesiasa, któremu nie wystarcza wielkość w wydaniu ziemskim i chce być "naprawdę" wielkim, bo chce wyczerpać wszystkie rozkosze życia, a nawet „kocha kuszeni życia”, bo zdobył światowy sukces i czuje się wyobcowany! Bóg dał mu ostrzeżenie, bo w wypadku uszkodził sobie kręgosłup szyjny i mógł stracić wszystko!
Mój nowy rok zaczynam od dyżuru, a wierzę w pecha. Ponadto nie znoszę życzeń od personelu typu „wszystkiego najlepszego" czyli dóbr materialnych do których należy zdrowie ciała, szczęście (wykluczenie cierpień), pomyślność (w sensie pieniędzy) i spełnienie marzeń, a to powtórzenie tego wszystkiego.
Nie wiem na czym polega pech, ale podobno są ludzie, którzy to niosą z sobą. Wyszedłem i wróciłem się, bo zapomniałem kluczyków do samochodu. Ominąłem dwie sąsiadki, aby nie składały mi życzeń! Za wszelką cenę muszę uniknąć życzeń od kierownika. Nie wiem, czy tworzę to sam, czy w pechu pomaga mi jakaś zła siła - rejestruję to, co czuję. Wszystko udało się!
Źle czuję się po „sylwestrze”, bo wypiłem zbyt dużo alkoholu (kac). Nie tak powinno zaczynać się nowy rok. Wiem to, bo tyle lat przeżyłem w mroku śmierci. Trzeba o północy paść na kolana i zacząć Nowy Rok "W imię Ojca..." i z Jego błogosławieństwem...w czystości duszy (po Eucharystii), na nocnym czuwaniu w ciszy i modlitwie.
Przepisuję te rozważania w wielkim zadziwieniu, bo tak właśnie zacząłem rok 2015!
Zabawa też jest dla ludzi, ale powinna przybrać formę bardziej duchową np.: montaż poetycko-muzyczny przy świecach, bo sylwestrowe kręcenie się w kółko nic nie daje naszej duszy...
Na dyżurze spojrzałem w niebo pełne gwiazd i zauważyłem piękno stworzenia tego świata. Wprost poczułem, że Jezus Chrystus jest dzisiaj ze mną. Pomyślałem sobie, że cały rok z Nim...to byłoby coś pięknego! Wyrwała się wierszowana refleksja:
W sumieniu moim drzwi otwarte, ale nie chcą wylecieć czyny złe!
W sumieniu moim jeszcze niezatarte: zła myśl, czyn i słowo złe! APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 891
Dziewczynkę z białaczką zabrano ze szpitala na przepustkę, ale wystąpiła niepełna niedrożność przewodu pokarmowego (subileus). Zleciłem szybki transport do oddziału chirurgicznego w Warszawie.
Przy okazji rozmawiałem z ojcem, któremu powiedziałem, że ich cierpienie jest najwyższą próbą dla rodziców. Przekazałem mu, że ja w takiej próbie upadłem (zmarłą nam roczna Marta), bo odwróciłem się od Boga! Poprosiłem ich, aby pamiętali o tym, bo we wszystkich naszych nieszczęściach winimy Boga.
Na ten moment kolega dyżurny z pogotowia opowiedział mi swój piękny sen w którym znalazł się na Ostatniej Wieczerzy. Pan Jezus wyprosił Apostołów i zostali sami.
- Nic nie rozumiałem, a wyglądało to na jakby zapraszanie do stołu...muszę kupić ten obraz.
- Musi pan doktór wrócić do Pana Jezusa, który w tak piękny sposób zaprasza do nawrócenia. To sen o którym może tylko marzyć każdy człowiek wierzący!
- Tak jest...muszę iść do spowiedzi i Komunii świętej!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 529
Na ten czas bp. Józef Zawitkowski powie, że „Pan Jezus na pewno narodzi się dla biednych i samotnych, uwięzionych i opuszczonych.” Płaczemy, a ksiądz mówi o tęsknocie adwentowej wierzących. Nie pojmie tego normalny człowiek dla którego Narodzenie Pana Jezusa to choinka, prezenty, kolacja z wypitką.
Znam to, bo sam tak żyłem, a dzisiaj drzewko i kolacja są dodatkiem...chciałbym za tamten czas czuwać i modlić się o poście. To jest oczekiwanie Symeona. Zrozum jego radość, że doczekał przybycia oczekiwanego Zbawiciela!
W moim sercu pojawił się pokój, dobro i miłość...opanowało mnie święte skupienie i stała się cisza. Nawet nie boję się śmierci w takim momencie. W wyobraźni znalazłem się w kościele, gdzie mówiłem do ludzi o Jezusie, a siebie ujrzałem w skromnym pokoju z drewnianym łóżkiem i siennikiem oraz w samotności.
Pan wskazał mi na starą sukę, która cieszyła się z przespanej nocy...naprawdę wyrażała radość Bożą: ”Och! Tak, tak, Ojcze! Dziękuję, bo tylko Twoje Światło może to pokazać”. Przecież ja też miałem dobry sen, mam zdrowie, pokój w ojczyźnie, rodzinę, pracę, chleb, ciepło, możliwość toalety...czy wciąż dziękuję?
Przed wielkimi świętami szatan nasila swoje intrygi, gra na naszych słabościach, posuwa przyjemności...on potrafi tylko szkodzić. „Sprzyja” wszystkim zbaczającym Drogi Pana, takim daje wszystko, a nawet więcej, ale uderza z całą mocą, gdyby chcieliby się naprawić. Podobnie działa jego agentura (gang cichociemnych).
• Nie pozwalali chodzić do kościoła…
• To wiem, ale teraz jest listopad 2020, co panu przeszkadza, zawiozę pana, ustalę spotkanie ze spowiednikiem i przywiozę.
To zaproszenie przekazywałem mu szereg razy, ale jego serce zmarniało w wierności do władzy ludowej. No cóż każdy z nas ma wolną wolę...
Bardzo często w Wigilię otrzymywałem dyżur w pogotowiu (komuniści lubią takie uroczystości, a oni rządzą grafikami). Najważniejsze, aby przybyć na umówioną godzinę wspólnej kolacji. Narastał niepokój, bo cały czas nic się nie działo.
Tuż przed kolacją przy pierwszej gwiazdce mam wyjazd. Musiałem opanować złość, bo to jeszcze jedna próba...jeszcze jedno działanie złego. Już dobrze, pacjent załatwiony, wezwanie było niepotrzebne, ale nic nie mówię. W ambulatorium czekało dzieciątko, ale załatwiał je drugi lekarz.
Jak się okaże kolega pomylił godziny i pojechał na kolację! Na pewno żona wezwała go wcześniej niż się umówiliśmy. „Boże pomóż - cały dzień taki spokojny”. W złości załatwiłem dziecko i w złości pojechałem na Wigilię! Jeszcze raz zostałem pokonany! Pocieszył mnie otrzymany w podarunku obraz Pana Jezusa...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 519
Czuć już Wigilię i dlatego w pracy jest spokojnie. Myśl krążyła po wartościach materialnych (w tym mieści się też zdrowie ciała fizycznego) i duchowych.
Wielu ludzi starszych (szczególnie bogatych) zbyt wiele czasu poświęca na utrzymanie sprawności fizycznej. W ich poczuciu jest to lek na długie życie...co wywołuje we mnie uśmiech politowania, bo można zakrztusić się landrynką, zostać porażonym prądem (dwa razy przeżyłem takie zagrożenie) lub pomyłkowo wypić truciznę, itd.
Sanitariusze w pogotowiu mówią, że trzeba żyć krótko i dobrze, a po śmierci ładnie wyglądać w trumnie. Sprawność fizyczna nie daje też nieśmiertelności. Właśnie rozmawiamy o tym z synem jednego z bogaczy.
Narysowałem mu kilka możliwych wariantów kombinacji rozwoju fizycznego ze szczytem i spadkiem sprawności aż do zramolenia oraz rozwoju duchowego, który może mieć szczyt w różnym wieku, ale powinien wzrastać na starość.
Kłopot, ponieważ nie potrafię edytować rycin, bo jest różnica pomiędzy przebiegiem życia fizycznego, które ma szczyt i zawsze spadek, a życie duchowe może mieć szczyt (dążenie do świętości)...nawet w ostatnim okresie życia. U mnie nastąpiło to w latach 1986 - 1988 r.
Wracając do zdrowych i bogatych, często żyjących ponad stan, ale zdrowo odżywiających się. Nie wiedzą tacy, że skracają sobie życie, bo wydłuża je ograniczenie jedzenia. Trzeba dodać, że uczeni amerykańscy w odróżnieniu od radzieckich eksperyment wykonywali na na małpach człekokształtnych (makakach...macaca mulatta).
Nigdzie nie wspomina się o postach duchowych (wyrzeczeniu dla Matki Bożej). My z żoną stosowaliśmy post ścisły w środy i piątki (w intencji pokoju na świecie). Dzięki temu nie mam dzisiaj nadwagi przy chorym sercu (07.09.2020). Tych, których ocaliliśmy w b. Jugosławii i na świcie spotkamy po śmierci...
APeeL
- 22.12.1988(c) Modlitwa to woda życia...
- 21.12.1988(ś) Ofiary sztuczek Szatana...
- 20.12.1988(w) Dzień darów!
- 19.12.1988(p) Uwaga! Zły Człowiek...
- 18.12.1988 (n) Budda się pomylił...
- 17.12.1988(s) Przeżyła swój czas...
- 16.12.1988(pt) Moc dobrych czynów...
- 15.12.1988(c) Wojna dwóch światów...
- 14.12.1988(ś) Niczym się nie zasłużyłem...
- 13.12.1988(w) Omiń tą drogę...