- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1175
Przed przebudzeniem miałem sen w którym niosłem wór przeszkadzający mi w przyjęciu św. Hostii. Ja faktycznie jestem niewolnikiem i pracuję ponad ludzką wytrzymałość, a to oddala od Boga.
Sen sprawdził się, bo wcześniej wstąpiłem do przychodni, gdzie wpadł do mnie pijaczek z jakimś złym drukiem (pomylił się) oraz poproszono o pampersy dla starszego pacjenta.
Z tego powodu nie mogłem być na pełnej Mszy św., ale serce zalało wielkie pragnienie przyjęcia św. Hostii. Pod jakimś pretekstem wyrwałem się z przychodni i w pobliskim kościele trafiłem na czas konsekracji (7.40). Po zjednaniu z Tym, Który Zbawia wołałem tylko „Jezu! och Jezu!”.
Przesuwali się pacjenci biedni, którym pomagam z serca, pocieszam i wskazuję drogę wyjścia z różnych sytuacji:
- żonie załamanej chorobą męża (Alzheimer) opowiedziałem o rodzicach dziewczynki z nowotworem
- przybył też ojciec chłopca z amputowaną nogą, którą stracił po potrąceniu przez samochód... wypełniłem mu dokumenty na rentę.
- babci oddałem swoje miejsce na badanie ukg serca.
- dużo czasu zajęło wypisanie dokumentacji do KRUS-u dla rolnika po wypadku oraz dla biednej i niezdolnej do pracy, która nie ma żadnych świadczeń
- ile jest różnych ludzkich potrzeb: badanie na kurs kierowców, pragnienie grania na saksofonie, trzeba trafić do alergologa, a duża kolejki.
Później natknę się na fundację J. Brzozowskiej pomagającej potrzebującym, a w ręku znajdzie się art. o dzielących się chlebem, zdjęcie JPII oraz posługującej Marty! Ja dzisiaj byłem oddany innym, a moja moc wynikała ze zjednania z Panem Jezusem w św. Hostii (11.5 godziny bez wytchnienia).
Przepłyną:
- wolontariusze, dzielący się z innymi (doniesienie z „Sup. expr.”), oddanie się rodziców chorej córce, żony mężowi z Alzheimerem, dziewczyny chłopakowi, który stracił nogę (nie porzuciła go) oraz pomagający rodzącym
- domy opieki, hospicja, przytułki, a nawet schroniska dla zwierząt
- matka z córeczką z obciętymi rączkami oraz matka z 16-ma dziećmi i porażonym po udarze mężem.
Po powrocie do domu byłem niezdolny do niczego. Na ten moment spojrzała figurka Zbawiciela z zsuniętą koroną cierniową. Pan wprost mówił: „twój wysiłek i uczynki miłosierdzia sprawiły, że dzisiaj zdjąłeś Mi z głowy koronę cierniową”... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1144
Żona pobiegła w ciemność po świeży chleb, a ja wstałem ciężki i obolały. Podczas golenia stwierdziłem, że nie ma wody w kranach. Kiedyś każdy cieszył się, gdy woda była, a teraz nie mam już tej radości.
Z puszki konserwy z tuńczykiem „patrzy” napis: ABBA. Dlaczego Imię Najświętszego Boga użyto do celu handlowego? Wyobraź sobie swoje imię na papierze toaletowym.
Ruszam do pracy i ze łzami w oczach wołam do Boga: „ABBA - Ojcze! Tato! bądź dzisiaj ze mną. Dlaczego jestem na tym zesłaniu? Nie chcę tu być”. W ręku znajdzie się wizerunek św. Michała Archanioła oraz Matki Zbawiciela.
Dla późniejszego zaskoczenia w przychodni nie było nikogo, ale zaczęło się, bo:
- pacjent zasłabł po wyssaniu całej tabletki nitrogliceryny (nagły spadek ciśnienia)...w krótkim czasie doszedł do siebie
- w gabinecie zabiegowym upadła silna kobieta i mogła się zabić...karetką „R” pojechała na kardiologię
- wezwano mnie do młodego człowieka z częstoskurczem napadowym (serce bije wówczas 180/min).
Ponaglano do zasłabnięcia babci w odległej wiosce. Trafiłem do ciężkich warunków, gdzie żartowałem, że mąż wziął ją z miłości. Na co odpowiedziała, że znalazł z miłości, a do szpitala odsyła ze złości!
Płynie modlitwa, a w tym czasie mijamy się z karetką „R” pędzącą na sygnale. W nocy zerwano do małej dziewczynki z chorobą nowotworową po naświetlaniach Rtg, która miała niejasne bóle brzucha. Jak wielkie nieszczęścia i kłopoty spotykają ludzi. Dzień przebiegał pod sztandarem błagania o pomoc. Później w telewizji pokażą:
- w W-wie pękła rura ciepłownicza
- śnieżyce z odciętymi od świata na północy Polski i oczekującymi na pomoc innych ludzi
- usuwanie awarii trakcji elektrycznej
- zderzenie pociągu W-wa - Poznań z TIR-m
- zadeptanych na śmierć (8 osób) i uszkodzono w dyskotece w Bułgarii
- płaczącą w przytułku, którą odrzuciła rodzina
- ciężko chore dzieci...w tym głuche i z cukrzycą
- pomyłkowo ostrzelaną rodzinę w Afganistanie
- bezrobotnych, żebrzących i pozbawionych środków do życia
- ja musiałem wezwać elektryka, bo wypalił się wkręt żarówki.
Po odczycie intencji jasne stało się moje poranne wołanie do Boga Ojca, który na koniec dał pocieszenie, bo podarowano mi 2 karpie, a to znak zbawienia, które przyniósł nam Pan Jezus... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 866
Popłakałem się z powodu nagłego obdarowania, bo spokojnie spałem od 1.00 i obudziłem się sam. Podziękowałem za udaną operację żony. Dzień wita mnie pięknymi piosenkami, które płyną z radia. Jak wyrazić moją radość z powodu odnalezienia Taty!? Płaczę jak dziecko i wołam: „Tato! Tatusiu! Najsłodsza Matko Zbawiciela! Tato! Zbawienie! Niebo, Niebo, tuż, tuż”...
Boję się ciężkiej pracy w przychodni, ale trafiłem na jednego pacjenta. Później nie mogłem wyjść i zamknąłem się z rozpaczy przed chorymi, bo był już zmiennik. Trwa niewolnictwo...przybył dyrektor i musiałem załatwić resztę chorych. Na wizycie domowej „patrzył” wizerunek o. Pio. Na późniejszej Mszy św. drzemałem z umęczenia.
Dzisiaj jest rocznica wydarzeń grudniowych w Gdyni. Trwa walka o zezwolenie na zabijanie dzieci (aborcję). Ile jest możliwości przemocy! Ile ofiar: od wojny w Afganistanie poprzez zatrudnionych w marketach do aborcji.
Biednym wyłączyli prąd, bo nie płacą. Matka ma rentę, a syn nie może znaleźć pracy. Przemoc lewicy demoralizującej opanowała Sejm RP, stanowiska, mass-media i pracę („towarzysze kasy i pracy”). „Panie Jezu! zmiłuj się nad tym światem!”.
Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (11.07.2017) napłynęło natchnienie, aby zacytować słowa z objawienia osobistego s. Eugenii E. Ravasio „Bóg Ojciec mówi do Swoich dzieci”:
<<Czy chcecie, dzieci Moje, spędzić tu na ziemi życie w pokoju i radości? /../ Teraz jest czas łaski, przewidziany i oczekiwany od wieczności! Jestem tu w własnej osobie, aby z wami rozmawiać! Przychodzę jako najczulszy i najbardziej kochający z ojców. /../ Jestem między wami. Szczęśliwi ci, którzy wierzą w tę prawdę /../ dusze Mnie nie znają ani wy Mnie nie znacie /../ Przyjdźcie, zbliżcie się! /../ Rozpoznajcie Tego, który was stworzył i jest waszym Ojcem. /../ Czekam na was wszystkich, bo wszyscy jesteście Moimi dziećmi>>
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1091
Wczoraj byłem na Mszy św. wieczornej, ponieważ od 7.30 mam dyżur w pogotowiu. Popłakałem się podczas pieśni: „Przyjdź Panie Jezu” i nie mogłem wrócić do ciała, a właśnie siostra organistka poprosiła mnie do ciężko chorej z zakonu.
Jakże męczą sny w których prowadzę normalne życie, a to sprawia lęk i budzenie się z bijącym sercem. Po latach opanuję to pobieraniem leku (Concor Cor). Żona po zabiegu chirurgicznym stęka z powodu migreny...męczy nas to zesłanie.
Wstałem i w dziękczynieniu za jeszcze jeden dzień życia odmówiłem „Anioł Pański” podkreślając: „moimi prośbami racz nie gardzić”. Wołałem do Matki, która cierpi miliard razy bardziej ode mnie widzącego - w Świetle Boga - bezeceństwa tego świata! W supermarkecie puszczają już kolędy: szum, trzask kas, a tu śpiew o Zbawicielu.
Pokazują gruzowisko po WTC jako efekt działania terrorystów. Wzrok zatrzymała figurka Pana Jezusa w koronie cierniowej, zdjęcie ks. Jerzego Popiełuszki, a w sercu pojawiła się osoba o. Kolbe, który dobrowolnie poszedł na śmierć głodową.
- Czy chciałbyś tego?
- Panie! To Twoja Wola, nie mam tutaj niczego!
Z jednej strony pragnę współcierpienia dla Pana Jezusa, a z drugiej boję się. To sekundowe błyski rozrywające serce.
W takim stanie ducha trafiłem na bałagan w pogotowiu, który towarzyszy każdej zmianie dyżuru.
- O! doktór przybył z wielką teczką z której wystaje szyjka!
- Polisz?, e! co to za polenie: jeden do, a drugi nie do!
W ręku miałem „1-groszówkę”, którą wczoraj znalazłem w kościele z nadzieją, że może trafię na dobry dyżur, ale już wygoniono „R-kę”, a my też ruszyliśmy do walki z chorobami i śmiercią:
- trafiłem na pacjenta pobitego przed laty, który teraz czeka na operację tętniaka po zawale serca
- staruszka z zaburzeniami rytmu serca
- zapalenie płuc u samotnego właściciela wielkiej willi, którą trudno opuścić
- nagły zgon 42-latka, który padł po alkoholu
- i babcię, która złamała drugie biodro!
Cały czas wołałem w mojej modlitwie za „gasnących w oczach”, a po obiedzie trafię jeszcze do mojej starowinki z miażdżycą naczyń i przejściowym niedokrwieniem mózgu oraz do 66-latka z kamicą i ostrym zapaleniem pęcherzyka żółciowego z którym pojechaliśmy do szpitala.
Tak tłukliśmy się bez przerwy od 9 - 16.30...aż zasnąłem w karetce. Podczas opisywania zleceń wyjazdu w TV pokazywano operację w której chirurg nieopatrznie przebił tętnicę!
Trafił się też zarobek, bo zbadałem kierowcę, a personel prosił o postawienie wódki. Przyrzekłem Bogu, że nie będę tego czynił, ale nie miałem jak się wykręcić. Zacząłem wołać o pomoc do Pana Jezusa!
Nagle w pogotowiu pojawił się mąż dyrektorki, a samochód nie chciał zapalić, bo jak się później okaże nawaliła świeca!
Próbowałem zasnąć, a właśnie wezwano do znajomej 80-latki z ciężkim zapaleniem płuc, której lekarz wcześniej nie zabrał do szpitala. Podczas transportu odmówiłem „św. Agonię” z mojej modlitwy. Wróciliśmy o 1.00 i do rana był spokój... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 815
Nie planowałem Mszy św. porannej, ale postanowiłem, że pójdę po przebudzeniu i faktycznie tak się stało o 5.45! Zły podsuwał myśl, abym nie szedł na Mszę św. bo tyle lat dręczyłem żonę...teraz mam ją asekurować! Nawet nie wiedziałem co to oznacza w tej sytuacji...
Napłynął też zamach na J. P. II i wizyta papieża w celi Ali Agcy. Później pokażą straszny wypadek w którym TIR uderzy w autobus z dziećmi!
6.00 „Ave! Ave”! Łzy i ból, a po chwilce radość, bo podwiozłem do kościoła spieszącą się kobietę, a po chwilce napłynęły obrazy wzajemnie pomagających sobie:
- oto wędrująca młodzież, której nie przyjęto w pięknej willi („Uwaga: zły pies”), a zostali przygarnięci w chatce z ciężko chorym dzieckiem. Podobnie było ze Zbawicielem, bo już w czasie przyjścia na świat „nie było dla Niego miejsca", a później "nie miał gdzie głowy przyłożyć"...teraz jest jawnie odrzucany!
- poprzez studentkę medycyny załatwiono leczenie biedaków w klinice.
- z TV płynęła relacja „Wspólna Droga”, gdzie bogaci na świecie pomagają potrzebującym: głodnym, ofiarom kataklizmów, wojen, opuszczonym, potrzebującym przeszczepów.
- w domu będzie kartka od pielgrzymów, których przyjęliśmy: ”Bóg zapłać za okazane serce”.
Popłakałem się podczas podchodzenia do Komunii św. „Przyjdź Panie Jezu świat na Ciebie czeka”. Łzy płynęły po twarzy i na ziemię, a w duszy pojawiła się Niebiańska Słodycz. Nic już nie może zadowolić mnie na świecie - tylko Stwórca!
W TV popłynie relacja ze spotkania ofiar stanu wojennego (bp Życiński, Bartoszewski i Michnik), „a mury runą, runą”. Popłakałem się, a prof. Bartoszewski mówił o wyciągnięciu ręki do Jaruzelskiego, ale ten nie ukorzył się, nie przebaczył i nie prosił o przebaczenie.
Panu Jezusowi wymieniłem kwiaty pod krzyżem i zapaliłem lampkę, a moje serce zalała wielka radość…
APEL
- 14.12.2001(pt) W INTENCJI POKOJU NA ŚWIECIE
- 13.12.2001(c) ZA OFIARY CYWILIZACJI ŚMIERCI
- 12.12.2001(ś) ZA ŁAKNĄCYCH UKOJENIA
- 11.12.2001(w) ZA POTRZEBUJĄCYCH BOŻEGO ZMIŁOWANIA
- 10.12.2001(p) ZA RANIONYCH PRZEZ BLISKICH
- 09.12.2001(n) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIDZĄ OSTRZEŻEŃ
- 08.12.2001(s) ZA UDRĘCZONY ŚWIAT
- 07.12.2001(pt) ZA POTRZEBUJĄCYCH OTWARCIA OCZU…
- 06.12.2001(c) ZA ZASKOCZONYCH
- 05.12.2001(s) ZA PRAGNĄCYCH POSŁUGI