- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 798
Nie wiem jak jest u innych, ale mnie męczą sny. Dzisiaj spałem przy uchylonym oknie, a to sprawiło usztywnienie, bo przewiew kurczy mięśnie...stąd bierze się kręcz karku, a każdy zna ból podczas kurczu w łydce.
Stękałem w słabości, bo wstawanie przypominało rozruch starego samochodu, a dodatkowo bolało mnie gardło. Ponieważ mam tzw. „zimne aglutyniny” (przekaz genetyczny) to każdy przeciąg wywołuje kichanie i katar...jak w alergii.
Napłynęła bliskość Matki Bożej i Pana Jezusa, a we włączonej telewizji pojawiły się obrazy zniszczonej b. Jugosławii. Wyszedłem w ciemność na spotkanie z Bogiem Ojcem, a łzy zalały oczy z powodu w y g n a n i a.
Popłakałem się i wołałem: „Tato! Tatusiu!!” Tylko tyle, a jakie to daje ukojenie. Ja nie wiem jak żyje człowiek bez wiary, do kogo woła, a może przeklina. „Anioł Pański zwiastował”...
”Pan jest Pasterzem moim” i w piramidzie ludzkich potrzeb brakuje mi tylko Zbawiciela i życia wiecznego, które jest przede mną, a świadomość oczekiwania jest cierpieniem. Człowiek żyjący - tylko tym światem - zacznie wymieniać to, co mają inni, ale po uzyskaniu wszystkiego nadal nie będzie miał pokoju w sercu.
W czytaniach padły słowa o Panu Jezusie, który pokonał śmierć...dotychczas władzę nad nią miał Szatan. Do czasu otworzenia Królestwa Bożego dusze dobrych i wiernych Żydów czekały na ten moment. Podczas psalmu: „Całym sercem radujmy się w Panu” wołałem do Boga: "jak ludzie mogą żyć bez Ciebie, Ojcze i jak ja żyłem?"
Po wczorajszej słabości duchowej napłynęła bliskość Najświętszego Taty, a padły słowa, że: „Moje owce słuchają Mojego Głosu!” W Ew. Pan Jezus uzdrowił teściową Piotra. Czytałem w objawieniu osobistym, że była dość heterowata i złościła się na zięcia, bo nie łowił ryb, opuścił jej córkę i chodził za Nauczycielem.
Pan Jezus pokazał jej, że ma moc uzdrawiania...krzyknęła tylko i usługiwała im! Zatrzymałem się na tym momencie podczas przepisywania tego świadectwa (04.02.2017), bo prawdopodobnie miała zapalenie płuc, które bez antybiotyków kończyło się wówczas śmiercią.
Na tamtej Mszy św. płynęły też zawołania o zabłąkanej ludzkości oraz pomagających chorym fizycznie i duchowo, którzy w ten sposób służą Jezusowi!
Podczas konsekracji wzdychałem ciężko: „Jezu! Jezu mój...przyjmij ten dzień i bądź ze mną”. Z płaczem potwierdzałem moją niegodność. Po powrocie do łask Boga...jakby na znak znalazłem 20 gr. a wczoraj 1 gr.! To dało szczęśliwe karciane „oczko”. Jakiś bardzo wierzący wskaże na moje trwanie w zabobonach, ale niech mu będzie!
W przychodni trwała ciężka praca (7-16), a to dzień postu w intencji pokoju na świecie (na ręce Matki Bożej). Pośpiech i próba na koniec, bo ostatnia pacjentka była po usunięciu żołądka z powodu raka. Pomogłem jej z całego serca...zeszło godzinę na badaniu, napisanie wniosku do sanatorium oraz wypisaniu recept.
W pogotowiu, bo miałem dyżur ukoił sen, a często zdarza się, że po przyjściu z przychodni trafiałem na zamęt. Po czasie jedziemy drugi raz z tą samą pacjentką na neurologię, a to sprawia, że mogę odmówić koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz moją modlitwę (jest w instruktażu). Neurolog wahał się, bo nie miał miejsca w oddziale, ale w końcu machnął ręką i przyjął chorą!
Teraz trafiłem do biednej rodziny z uczuloną dziewczynką i ponownie jechaliśmy do szpitala, a ja kontynuowałem modlitwę. Jeszcze biedak ze złamanymi żebrami i trzeci raz mogłem odmówić koronkę oraz skończyłem moją modlitwę.
Tak minęła północ...koniec postu! Pan obdarował personel dwoma siatkami gorącego pieczywa...łapczywie zjadłem 4 bułki!
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 822
W pogotowiu czekał na mnie kapłan, ale musiałem wyjechać z porodem, a później w przychodni był normalny nawał i z trudem udało się wyjść o 14.20.
Wzrok zatrzymał „Super express” ze zdjęciem matki płaczącej z powodu dziecka, które zginęło podczas wypadku. Wczoraj z telewizji płynęły obrazy płaczących w rodzinach, gdzie zmarli narkomani.
W wielkim bólu płynęła koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji tego dnia. Jest mi ciężko chociaż stykam się z chorobami i śmiercią, ale wciąż pamiętam o niespodziewanym odejściu naszej rocznej córeczki.
To było na początku naszego małżeństwa (1969/1970). Roczna córeczka Marta została zbyta w oddziale dziecięcym w Słupsku, gdzie pracowałem. Zdziwiłem się, że wypisali dziecko w stanie agonii, a żona tego nie zauważyła! To było dziwne, ponieważ ordynator był dobrym specjalistą, ale zasugerował się, że to dziecko lekarza, a rodzice są przewrażliwieni!
Natychmiast pojechaliśmy ponownie do szpitala, gdzie maleństwo zmarło jeszcze tego dnia! Ja wówczas byłem daleko od wiary i Kościoła Świętego, ale żona na pewien czas straciła wiarę.
Przed wejściem do kościoła wzrok zatrzymała klepsydra. Padły słowa o tym, że Bóg Ojciec dał nam władzę na ziemi, nad wszystkim i mamy sobie czynić ziemię poddaną. Dzisiaj Pan Jezus uwolnił opętanego.
Popłakałem się podczas pieśni głoszącej chwałę Boga Ojca, który oddał własnego Syna...”Chrystus, Chrystus nam się narodził, aby nas od piekła oswobodził”. Zstępujesz z Królestwa Bożego, przyjmujesz ciało ludzkie i giniesz po poniżającym procesie i ukrzyżowaniu.
Św. Hostia pękła na pół, a to z powodu mojego umęczenia pracą, słabości i pustki duchowej. Pan jest wówczas ze mną...”My”. Zawołałem tylko: „Jezu! Och Jezu! Jezu!”. Samo wypowiadanie imienia Pana przynosi ulgę.
W domu wzrok padł na „Echo Medziugorja”, gdzie był opis Piekła zawarty w III Tajemnicy Fatimskiej. Z telewizji płynęły obrazy z pogrzebu zamordowanego taksówkarza, informacja o śmiertelnych narkotykach i samobójcach z płaczem rodziców, pokazano też ofiary wypadków i mrozów na Syberii.
Trwało też poszukiwanie dwójki młodych ludzi, którzy zaginęli w Zakopanem z płaczem w ich rodzinach. Teraz, gdy to opracowuję (21.01.2017) dodam, że nam też zaginął syn, a w dzisiejszym „Super. Expressie” jest zdjęcie płaczącego Lecha Wałęsy z powodu samobójczej śmierci syna Przemysła (43 l.).
Przed kilkoma dniami utopił się nastolatek na feriach!, a dzisiaj we Włoszech spłonął autobus po wypadku (16 ofiar śmiertelnych, w tym dzieci, a ci, co przeżyli są ciężko ranni)...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 780
Dzisiaj mam dyżur i nie mogę być na Mszy Św. a pracę w przychodni zacząłem wcześniej...jakbym wyczuwał nawał z nękaniem, bo:
-
przebadana babcia wróciła...po pończochę
-
facet zwraca mi karteczkę, ale ze swojego „bałaganu”
-
telefony, wpadanie personelu, wzywanie na wizyty domowe
-
poza kolejką wepchał się obcy kapłan, który mnie obdarował...
Tak trwa to do 14.30 i może nie warte byłoby użalanie się, gdyby nie fakt, że tak będzie całymi latami. Nikt nigdy mi za to nie podziękował, a przecież mogłem umrzeć z przepracowania. Po szybkim obiedzie zaczynam dyżur w pogotowiu i już jedziemy z porodem, a ja zasnąłem aż zesztywniała mi szyja.
Teraz jestem u starszego małżeństwa, a przy okazji sprawdzam ustalone leczenie, bo jeden z leków szkodzi dziadkowi...wywołuje jego agresję! Personel jest „chory”, a demon nie śpi, bo trafia się zatruty alkoholem, który nas obdarowuje...w ten sposób ratuję współpracowników, a przez to mam grzech, bo postanowiłem unikać stawiania.
Przy okazji załatwiam wizyty domowe...nawet zabieram mojego pacjenta do szpitala, bo ma ciężką dyskopatię L5/S1 z zespołem bólowo-korzeniowym (rwa kulszowa), a ten stan wymaga już pomocy neurologicznej, bo czasami dochodzi do porażeń. Nie chcę mieć kłopotów.
W drodze powrotnej zostawiłem resztę podarunku od „chorego” bogacza, zabrałem kolację i wizerunek Pana Jezusa z Całunu, bo chciałem mieć ochronę. Tak się stało, bo po tym trafiłem do bardzo biednej półsieroty w odległej i zabłoconej wiosce.
Pan Jezus sprawił, że kierowca wracał inną trasą i przejeżdżaliśmy koło „mojego” krzyża z płonąca lampką przy trasie E7. Sprawiłem jego podniesienie po złamaniu się przy ziemi (ze starości) z pęknięciem na pół wielkiej metalowej figury Pana Jezusa.
Chciałem dojść jak doszło do postawienia tego krzyża, ale nikt nie wiedział, bo to było bardzo dawno. Dzisiaj, gdy opracowuję ten zapis (21.01.2017) trwamy razem, sprzątam i stawiam kwiaty...staram się, aby płonęła tam zawsze lampka.
Pan dał mi odpocznienie, bo przestała działać radiostacja i na następny wyjazd musiał jechać zespół, który był na miejscu. Cała noc była spokojna aż do 6.40 i znowu trafił się poród...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 809
Chrzest Pański
Po przebudzeniu z ciężkiego snu, a podobno kopałem z wielką siłą wrócił smutek wczorajszej intencji...smutek pobytu na tym zesłaniu. Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuję (19.01.2017) - w czytanym w radiu Maryja „Dzienniczku” (o 15.00) - padną słowa naszych przeżyć duchowych!
Jest to poczuciu osamotnienia, tęsknota za Panem Jezusem, wielki smutek rozłąki, pragnieniu odejścia z tego łez padołu, a zarazem zgoda na dalszy pobyt w celu zbawiania dusz. To samo twierdził św. Paweł: dla nas śmierć to zysk, ale pozostanie tutaj jest lepsze dla Dzieła Boga.
Żona po kawie i w ciszy wyszła w deszczu do Domu Pana, a ja po spojrzeniu w kalendarz dowiedziałem się, że dzisiaj jest Chrzest Pana Jezusa i imieniny mojego zmarłego ojca. Z telewizji płynęła informacja o usankcjonowaniu eutanazji (w Holandii) i dyskusja na ten temat.
Drętwota trwała - z ponownym snem - do 11.00 i dopiero wówczas rozpoczął się mój duchowy dzień życia. Nawet pojawiała się radość, bo przestało padać i teraz dopiero zaczynam ten dzień duchowo...
W kościele było pełno ludzi, a na chórze cały zespół. W pustce wyszedłem na zewnątrz, bo nie lubię tłoku podczas spotkań z Panem Jezusem. W tym stanie dotrwałem do Eucharystii z pieśnią: „Nie było miejsca dla Ciebie”, a łzy zalały oczy. Ponieważ Pan pokazał mi namiastkę Swego cierpienia.
Przykro mi, bo w TV trwało wariactwo z Owsiakiem (WOŚP), ateiści pokazują swoje zorganizowanie, ale cały czas napastują ludzi wierzących pod kościołami, a władza walczy z naszą wiarą! Ten faryzeizm trwał także w tym roku (2017) z informacją, że Jurka wystawią jako kandydata do Pokojowej Nagrody Nobla!
W ramach intencji trafiłem na telewizyjne obrazy: slamsów w Gwatemali oraz bogaczy z nędzą niechcianych, Czeczenię, Palestyńczyków oraz Ormian z uchodźcami.
Udało się odmówić koronkę do Miłosierdzia Bożego i moją modlitwę. Dzień zakończy się przeczytaniem art. „Dziecko niczyje”, a teraz, gdy to piszę z telewizji płynie obraz o domach z dziećmi porzuconymi i niechcianymi...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1244
Około 4.00 zerwał mnie ból gardła i pragnienie, a łzy zalały oczy z powodu wciąż trwającej ulewy. To zły znak dla rolników, a znam ich los z gabinetu lekarskiego. Na kolanach przeprosiłem Pana Jezusa, bo umęczony pracą nie modliłem się.
Nie wiedziałem czy mam być na Mszy Świętej rano, ale po „spojrzeniu” Pana Jezusa Miłosiernego byłem pewny zaproszenia. W kościele smutek zalał serce, bo pragnąłem oczyszczenia, ale nie było żadnego spowiednika. Popłakałem się podczas konsekracji i podejścia do Eucharystii...”Jezu mój! Jezu! Cóż mogę Ci dać za Twych łask strumienie?”
Dzisiaj załatwiamy sprawy związane z urządzeniem mieszkania syna, ubezpieczeniami i okresowymi reperacjami.
O 15.00 wyszedłem, aby odczytać intencję modlitewną i ofiarować ten dzień życia z wołaniem do Boga Ojca. Zapiszę duchowość zdarzeń, która doprowadziła do jej odczytu:
-
Palestyńczyk Ayman Daghman pragnie pozostać w RP, ale musi uzyskać status uchodźcy
-
przepływa jego ojczyzna, a także naród żydowski
-
wzrok zatrzymało ogłoszenie dla poszukujących uzdrowienia (Harris)
-
dzisiaj wielka rzesza gra w „Lotto”, bo jest to losowanie „jubileuszowe”...
-
biedni, bezrobotni, bezdzietni, samotni i obciążeni rożnymi sprawami, a na końcu ja „mordowany” przez pacjentów...
Po odmówieniu koronki do MB i części mojej modlitwy padłem umęczony, a po wstaniu serce zalał straszny ból rozłąki ze Zbawicielem, a właśnie w TV pokazano obrazy Wigilii w Kościele Prawosławnym! Mojego cierpienia nie pojmie normalny człowiek, bo to jest łaska Pana Jezusa.
Dodatkowo Maryla Rodowicz śpiewa tęskną piosenkę „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma”. Jakże chciałbym, aby swój talent poświęciła na starość naszej Mateczce Najświętszej.
Wróciłem do mojej modlitwy w intencji tego dnia, a żona właśnie oglądała program „życiowa szansa” oraz „Milionerów” w którym niewiasta chce wygrać na zainstalowanie w budynku ogrzewania gazowego. Pokazano też reportaż o walczących w Koninie o swoje miejsca pracy (likwidacja szpitala).
Teraz ja mam włączyć telewizor. Dlaczego? Trafiłem na zebranie przedstawicieli wszystkich związków zawodowych rolników. Łzy zalały oczy, bo z gabinetu lekarskiego wiem jak ciężko jest tej grupie Polaków. Okazało się, że dziecko wiejskie nie może otrzymać dożywiania (11 zł).
„Panie Jezu zmiłuj się nad nami”... APEL
- 05.01.2001(pt) ZA OFIARY WŁASNYCH POMYŁEK
- 04.01.2001(c) ZA POTRZEBUJĄCYCH PRZYGARNIĘCIA...
- 03.01.2001(ś) ZA TYCH, KTÓRYCH CZEKA ZAPŁATA...
- 02.01.2001(w) ZA ZESŁAŃCÓW...
- 01.01.2001(p) ZA CZUJĄCYCH SIĘ SAMOTNYMI...
- 03.08.2000(c) ZA OFIARY ZAGMATWANIA ŻYCIOWEGO...
- 02.08.2000(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NIE PRAGNĄ POWROTU DO TWOJEGO KRÓLESTWA, OJCZE
- 01.08.2000(w) ZA NIBY OPUSZCZONYCH PRZEZ BOGA OJCA...
- 31.07.2000(p) SPOTKAŁA MNIE BOŻA NIESPODZIANKA...
- 30.07.2000(n) PONOWNY UPADEK KRZYŻA PANA JEZUSA