- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 159
Wiejskie podwórze, siedzę na studni i próbuję robić zapiski...ale po drugiej stroni drogi jest płot z samochodem i czającym się kolegą.
W drodze na dyżur powiedziałem do Pana Jezusa, że zostawiam moją duszę, bo tylko ciałem idę do pracy. Teraz kolega ze snu podczas dyżuru w pogotowiu, gdy modliłem się na ławce...przeszedł obok szukając ręcznika, a mamy służbowe. Jak nie wierzyć snom i wizjom proroków!
Jakże ciekawy jest każdy dzień życia z Jezusem, nigdy się nie nudzi. Oprócz przyjemności typowych dla ziemian, Pan daje mi namiastki Niebo! Nawet w tej chwilce są dary: kanapki z kurczaka wędzonego, pasztet, świeży chleb, rzodkiewka, szczypior i pomidor.
Piękny dzień...dodatkowo proszę: "Matko bądź z moimi pacjentami w dniu dzisiejszym". Pan dalej obdarza...nie ma pracy, wszyscy pogodni, dodatkowo przybyli Rosjanie, którzy "za grosze" sprzedają różne rzeczy. Mnie Pan dał to o czym myślałem - zegar elektroniczny do mieszkania i walizkę typu dyplomatka. W czasie picia "Mazowszanki" mówiłem do kolegi, że wszystko otrzymujemy od Stwórcy! Ten odpowiada...
- Pan Bóg nie zajmuje się takim i śmieciami!
- Gdzie kończą się śmieci, a zaczynają dary Boga?...odpowiadam pytaniem, bo on we wszystkim widzi tylko działanie ludzi. W rezultacie wszystko, co ziemskie "to śmieci", dodane i wywołuje wielką radość...jak zabawki u dzieci! Wskazałem, że nie ma świadomości od kogo jest to wszystko! W sercu zawołałem: "Ojcze Dobry,Ty dajesz nam więcej niż prosimy! Ty, Ojcze oddałeś dla mnie najwyższe Swoje Dobro - Umiłowanego Syna Jezusa!"
Pan skierował mnie do Swojego ciężko schorowanego sługi, który doznał nagłej duszności i jest bliski odejścia z tego łez padołu. Zabrałem ze sobą pielęgniarkę, aby nie męczyć go zastrzykiem, bo ma zniszczone żyły.
Teraz odmawiam w jego intencji modlitwę przebłagalną. W jego domu przeczytałem mu z książeczki (otwartej na "chybił-trafił"): "zostań ze mną Matko", ale ze strachu nie dodałem "w godzinie śmierci!" W drodze powrotnej proszę "Ojcze w Imię Jezusa proszę Cię o łaskę wiary dla tej pielęgniarki." Powtarzałem to trzy razy ze łzami w oczach.
W tym czasie z szyi strąciłem osę z wyjętym żądłem! Szatan nie znosi moich wołań do Boga Ojca. Wprost wyrywam mu dusze. Mijamy zagłębienie, gdzie w podobnym zginęło trzech funkcjonariuszy (śledztwo po śmierci ks. Jerzego): "Jezu bądź dla nich łaskaw w Swoim Miłosierdziu"...
Raj na ziemi, ciepło, słoneczko, ludzie siedzą, rozmawiają jak w rodzinie...słuchamy nagrań dawno zmarłego Klenczona, a serce zalała tęsknota. Tęsknota w wydaniu ziemskim wywołuje wspomnienia i marzenia, bliżej nieokreślony żal za czymś lub kimś, a zarazem smutek z powodu rozstania z bliską osobą. U mnie jest to tęskna miłość za Panem Jezusem i obawa, że nie podołam nałożonym zadaniom (nie wytrwam, upadnę, zgrzeszę).
Po uciechach napłynęło pragnienie modlitwy, a wypada cz. chwalebna Różańca z cierpieniem rozłąki z Bogiem Ojcem - nie wyrazisz tego ziemskim językiem. W tym stanie wszystko, co jest ziemskie staje się oddalone. Dodatkowo tęsknotę wzmaga brak Pana Jezusa. "Panie Jezu,nie ma Ciebie już na ziemi...grób pusty. Jezu! Jezu! Jezu!"
Dzisiaj nie prosiłem o lekki dzień, pogodę, zakupy, radość i pokój, a wszystko to otrzymałem! Za to "wołam" na ławeczce: "Dziękuję Ci Ojcze!" Z oddali płyną przeboje, lud radosny "Ave Maryja...kochałem ją, a ona mnie."
W moim sercu płyną inne słowa i obejmują inną miłość. "Kocham Matkę, a Ona mnie...jestem szczęśliwy jakby w śnie! Tak, to prawie sen - święte słowa na tą chwilkę! Czy te ptaszki śpiewają dla mnie? Płynie "Wniebowzięcie i Ukoronowanie."
O 21.00 pędzimy do samospalenia (20-latek oblał się benzyną i podpalił). Po lewej stronie drogi płoną trzy ogniska...jakby elementy piekła na ziemi. Napływa polecenie odmawiania modlitwy przebłagalnej ofiarę. Z daleka było słychać wycie człowieka, a pod domem stoi tłum ludzi przestraszonych nieszczęściem.
W kuchni był rozebrany mężczyzna i wył z bólu, ściągnął spodenki razem ze skórą...2/3 ciała nie miało skóry! To oznaczało jego śmierć! Podałem morfinę podskórnie, zawinąłem go w prześcieradło i w tym czasie wołałem ze łzami: "Matko! Jezu! Ojcze Przedwieczny przyjmij...dla Jego Bolesnej Męki!" Nic innego nie mogłem zrobić, bezsilność...
Męczennik woła "pić", a my w karetce nie mamy płynu! "Jezu mój. Jezu!" - po głowie przepływały obrazy lekarzy na wojnie...w obozach zagłady, wśród wielu dzieci poparzonych napalmem w Wietnamie!
"Ojcze Prawdziwy! Matko! Jezu! Przyjmijcie w Swoim Miłosierdziu tego samobójcę, proszę o ulgę w jego cierpieniach!" Prawdopodobnie spłonąłby na miejscu, ale ugasił go brat, który poparzył sobie ręce. Zobacz co Szatan może uczynić ze zdrowym i młodym człowiekiem! To zabójca ciała i duszy! Jego moc jest w naszym lęku, strachu, wątpliwościach i zwątpieniu w sens życia...śmierć w lęku lub samobójstwo! APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 184
W radiowym "Słowie na dzień" (o 7.05) będzie wspomnienie o Duchu Św. i Jego darach. Nawet znalazłem książeczkę na ten temat. Napłynęło polecenie, aby do pracy iść pieszo, co uczyniłem i w wielkim uniesieniu duchowym odmawiałem część Bolesną Różańca.
"Panie Jezu,Ty poprzez Swoją modlitwę w odosobnieniu pokazałeś,gdzie mamy uciekać w chwilach zagrożenia...pokazałeś,że stworzeniu nic nie pomoże w udręce duszy...trzeba uciekać do Boga Ojca w modlitwie!"
Dzisiejszy post, modlitwę i milczenie przekazuję w intencji zbawienia pacjentów, którzy zgłoszą się do mnie. "Błogosławiony Owoc Żywota Twojego, Jezu który zniosłeś dla mnie śmiertelną katuszę - biczowanie!" Pod przychodnią czekał na mnie przyjaciel - porzucony kundel, któremu wczoraj przywiozłem 3 kilogramy tanich ochłapów. Teraz cieszy się ze mną.
Tak się złożyło,że w gabinecie rozmawiałem z pacjentką o Różańcu, która była zdziwiona, że wiem tak wiele o tej najpiękniejszej modlitwie świata! Zgłosiła się też synowa umierającej - potwierdziła, że teściowa jest spokojniejsza od czasu postawienia przed nią wizerunku Jezusa Miłosiernego. Napisałem jej receptę na morfinę i dałem tekst modlitwy przebłagalnej.
Około południa po tych przeżyciach i pod wpływem smutnej melodi płynącej z "Radia dla ciebie" napadła mnie wielka tęsknota za Panem Jezusem...chciałbym wyjść i krzyczeć: "Jezu mój! Jezu! Jezu!" Łzy płynęły po twarzy, a to kłopot przy pacjencie. Przesuwali się chorzy, a wielu z nich to ateiści.
Właśnie jest u mnie dobrze sytuowana,pewna swego ziemianka,ale docierało do niej Słowo: "nie dotrze pani do Mądrości Bożej przy pomocy rozumu ludzkiego...trafi pani na manowce, jak racjonaliści. Proszę zrozumieć, że Pan Bóg kocha panią bardziej ode mnie, bo ja już należę do Niego...jestem Jego sługą. Wyraźnie spodobało się to, że Bóg kocha ją bardziej ode mnie!
Prawie kończy się ten dzień udręki, a na poczekalni kapłan mówi: "Szczęść Boże". Moje serce zalało pocieszenie duchowe i radość. Podczas powrotu w słońcu i łagodnych powiewach wiatru zawołałem: "Panie Jezu podczas niesienia krzyża...mogła być taka właśnie pora, wielu wyległo na ulice Jerozolimy z ciekawości! Jak zniosło to wszystko Twoje Święte Serce? Ojcze nasz."
Teraz od godziny kręcę się po mieście, a tu nagle natchnienie: "Nabożeństwo majowe"! Ja wiem, że moją tęsknotę może ukoić tylko i wyłącznie Eucharystia! Dlatego napływały przeszkody w wyjeździe na działkę?W nagłej tęsknocie zawołałem...
"Jezu mój, Panie i Królu mojego serca.
Ty, który obdarzasz Prawdziwym Szczęściem i różnymi cierpieniami!
Ty, który dajesz tak wiele...Jezu!"
Dzisiaj dzień postu - nie czuję głodu fizycznego, ale moją duszę przeszywa głód duchowy. Zły nie daje za wygraną: napuścił żonę i dyskutujemy, a jest to zabijanie duszy! Właśnie krzyczę: "każdy parafianin powinien się zadeklarować i płacić podatek...niedopuszczalne jest, aby święte ręce kapłana ubijały pieniądze na tacy i rozdawały Ciało Pana Jezusa. Czy źle mówię"?
Zważ na owoc takiej dyskusji: to rozproszenie! Zły ma nieskończone metody kuszenia: wykorzystuje nawet Prawdziwe Dobro! Tak było właśnie w tym przypadku, ponieważ w złości mogłem zrezygnować z pójścia na nabożeństwo.
W drodze do kościoła szedłem "noga za nogą", prawie nie było mnie dla świata. Skończyłem modlitwę z zawołaniem: "Jezu! Ty wiedziałeś, że ja pod wpływem Ducha Św. rozpoznam Twoje Święte Dzieło. Ty, Jezu...wiedziałeś, ponieważ dla mnie zawisłeś na krzyżu hańby...dla mnie z Miłości!"
Na ten czas Pan powiedział do św. Pawła mówił (Dz 18,9-18): "Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić, dlatego że wiele ludu mam w tym mieście". To wprost Słowa Boga do mnie!
Wróciły wczorajsze Słowa Zbawiciela (Ewangelia: J 16, 20-23a): "Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość. Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina". Tak właśnie jest dotychczas, bo katolicy są dyskryminowania, a w krajach islamskich zabijani.
W czasie nabożeństwa łzy płynęły po twarzy, a po przyjęciu św. Hostii wróciłem do świata. Podjechaliśmy na działkę, a w drodze powrotnej postawiłem wazonik z kwiatami pod "moim" krzyżem...od dzisiejszych pacjentów, a wielka radość zalała serce...
Jeszcze rano podziękuję Bogu Ojca za ten dzień, który przekazałem w intencji zbawienia pacjentów z którymi spotkam się...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 159
O 2.00 w nocy zerwano do ambulatorium..."ból zęba". To głupstwo, ale "Panie Jezu pomogę z radością!" Pielęgniarka powołana do niesienia pomocy mówiła oburzona, że nie mamy leków na takie przypadki. Do zęba włożyłem wacik nasączony lignokainą oraz podaliśmy tabl Garden. "Panie Jezu, ilu masz najemników!" Napłynęło, aby "pomodlić się za nią i podobne pielęgniarki!"
Podczas modlitwy w łóżku (mamy jeden pokój z drugim dyżurantem) napłynął obraz pięknie klęczącej żony, beduina modlącego się na pustyni do Allacha...wreszcie Husajna na dywaniku. Klęknąłem na łóżku, bo nie wolno odmawiać "Ojcze nasz" leżąc zdrowym!
Nad ranem napadł mnie brutalny sen erotyczny...weszła jakaś tłuścioszka, która pragnęła zaspokojenia, jest niepłodna, trzeba się spieszyć, bo zza drzwi napływają rozmowy personelu. Po moim ukojeniu widzę ją w bardzo krótkiej haleczce, która ma piękne, długie koronki. Teraz weszła do mnie inna pani...
O 6.20 obudziłem się w stanie wzwodu, "badam" czy nie było polucji...smutek napłynął do serca - miałem spokój z takimi kuszeniami, bo wielka jest ich moc. Założyłem kożuch, bo w gabinecie jest zimno i na kolanach odmawiałem: "Ojcze nasz". W czasie obsługi ciała płynęła modlitwa przebłagalna za pacjentów, którzy zgłoszą się dzisiaj do mnie. Nawet jestem ciekaw kogo Pan sprowadzi.
Pracę zacząłem wcześniej, przesuwają się "przypadki" zmieszane z nasłanymi przez Szatana: murarz z bólami krzyża, "staruszka" z żółtaczką hemolityczną, która kwalifikuje się do renty, młoda z krwiopluciem, zaniepokojone trądzikiem, bóle przyczepów kolana, emerytka z dusznością astmatyczną, młoda z nerwicą i migreną, przedwczesne przekwitanie, oldboy z dyskiem, wyrzucana z mieszkania. Przybyła też wdzięczna z kurą (dzięki moim radom otrzymała rentę). Demon przysłał też pijaczkę, która przyjmuje świętokradcze Komunii św.!
Około południa serce i okolicę nadbrzusza (splot słoneczny) zalała słodycz duchowa z wielkim pocieszeniem w sercu...dzisiaj, gdy to przepisuję (28.06.2023 r.) wiem, że było to działanie Ducha Świętego.
Podczas przejazdu na Mszę św. wieczorną dziękowałem za wszystko Matce Bożej, a w kościele padną słowa wdzięczności Panu Jezusowi za łaskę bycia w Jego Domu na ziemi. Na chórze kościelnym padłem na kolana odmawiając na kolanach: "Wniebowstąpienia Pana Jezusa!" W tym czasie płynęły słowa pieśni: "Tyś mi otworzył drzwi".
Na ten czas św. Paweł (Dz 18, 1-8) zamieszkał u "pewnego Żyda", któremu pomagał w pracy i "co szabat rozprawiał w synagodze" i "udowadniał Żydom, że Jezus jest Mesjaszem." Ponieważ bluźnili odszedł do pogan.
Od siebie dodam, że po otrzymaniu łaski wiary ciągnie do "chorych duchowo", bo zdrowi nie potrzebują lekarza. Psalmista wołał ode mnie (w Ps 98, 1-4): "Wobec narodów objawił zbawienie"...wówczas o Bogu Ojcu, bo nie było jeszcze Pana Jezusa!
Natomiast Zbawiciel w Ewangelii: J 16, 16-20 zapowiedział swoje odejście i powrót po trzech dniach, ale uczniowie nie rozumieli tego. Dodał jeszcze: "Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość". Dodam do tego, że tak jest dotychczas...
W wielkiej jasności zrozumiałem, że zbawienia doznaje różni ludzie: od siostry organistki poprzez poprzez głośno śpiewającej do "brygadzisty" i duchownych...wśród których widzę siebie. Jednym słowem: to lud Boży! APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 173
Trwają wczorajsze przeszkody w dokończeniu modlitwy różańcowej, a dodatkowo zaczynam dyskutować z żoną. Dopiero po latach zrozumie moje przeżycia mistyczne, które są zbyt trudne nawet dla mających wielką łaskę wiary.
Teraz "spojrzał" (zatrzymał wzrok) Pan Jezus w koronie cierniowej...usiadłem z zamkniętymi oczami i tak znalazłem się ze Zbawicielem na Via Dolorosa. Zjednany z Sercem Pana doznałem pokoju duchowego, ale trwały krzyki ze złorzeczeniem (ja wiem, że jest to od demona, bo jestem jeszcze słaby, a on chyba zna moje ostateczne powołanie).
"Panie Jezu przekazuję Ci udręki, które dzieją się wokół mojej osoby...daj je tym, których drażni cisza: nudzącemu się wdowcowi oraz samotnej...wiesz Sam Panie komu! Bądź dzisiaj ze mną! Proszę."
Tak zarazem poznałem intencję tego dnia i zacząłem moje wołanie modlitewne. Teraz zostałem nabrany przez demona spokojem w przychodni z łagodnymi pacjentami. Nagle nasłał jednocześnie pięciu, którzy weszli do gabinetu! Wyprosiłem ich pod pozorem wyjścia do ubikacji. Od tego momentu sam gadałem i dyskutowałem, a nawet złościłem się! "Panie Jezu wybacz! Jezu wybacz!"
W tym czasie powiedziałem do rodziny, że zbliżająca się śmierć pacjentki powinna sprawić ich pojednanie (skłócone dzieci po trzech mężach). Moc Miłosierdzia Bożego zmazuje wszystko, ale trzeba się o to zwrócić...szansa trwa do samej śmierci, bo później jest już sprawiedliwy osąd i odpowiedzialność.
Właśnie trafiła do mnie z prośbą o pomoc pacjentka modląca się o zbawienie pacjentów, a ja też będę wołał w ich imieniu w czasie obecnego (tygodniowego) zastępstwa w oddziale wewnętrznym. Tak tłumaczę synowej umierającej, a ona jest pracownikiem służby zdrowia - pielęgniarką i pragnie ratować ciało teściowej.
- Proszę zaczynać dzień od przeżegnania się i powiedzenia: "Panie Jezu bądź dzisiaj ze mną!"
- Najlepsza praca bez modlitwy daje tylko wartości materialne (np. za 10 wyhodowanych wołów nabijamy konto w banku).
- Powtarzam panu, że śmierć to nasz powrót do Boga Ojca...trzeba wracać z radością! Proszę otworzyć się na "śmierć!" Takie słowa słyszałem w dzisiejszej audycji radiowej.
Teraz spieszę się na wizytę, gdzie trafiam na przestraszoną kokluszem (nikt nie widzi trwającej pandemii, bo przecież wszyscy byli szczepieni). Dla nie widzących tego lekarzy jest kłopot (podaje się zły antybiotyk i leki wykrztuśne, robią też zdjęcia płuc). Wystarczy uspokajająca diagnoza i dwa - trzy leki z informacja, że kaszel może trwać dłuższy czas.
Przy okazji mówiłem do rodziny o Objawieniach w Medziugorie. Z natchnienia mam nie mówić o pokoju, ale go czynić! Do mojego serca napłynął pokój, ale później gadałem, nawet zapomniałem o porannej prośbie do Pana Jezusa, aby był ze mną.
Po powrocie do pogotowia (dyżur) z włączonej kasety usłyszałem słowa św. Pawła: "Radujcie się"...ilu ludzi na ziemi rozumie to? Padłem na kolana odmawiając "Ojcze nasz" z dodaniem, że "błogosławiony Owoc Żywota Twego umierał za mnie w szumie!"
W uniesieniu wołałem w rozważaniach: "Jezu mój! W szumie i nienawiści niosłeś za mnie Krzyż i w takim samym szumi nienawiści umierałeś na Krzyżu! Jezu! Jezu!" Nagle zrozumiałem dar, bo codziennie pracuję w bałaganie i szumie, a to jest współcierpienie ze Zbawicielem (łaska).
Po wjechaniu na wiejskie podwórko dowiadujemy się, że pacjentka o której mówiłem do rodziny...już zmarła. Cała rodzina myła ją i ubierała. Największym problemem było jej zgięta (pochylenie do przodu)...nie mieściła się w trumnie. Cóż mogę im doradzić. Czy nie sprofanujemy zwłok podczas łamania kości zmarłej? Wypisałem kartę zgonu i uciekłem...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 151
W śnie młodzi kapłani z mojej parafii uczestniczyli przy narodzeniu dziecka...byli bardzo poważni, dokładnie obmywali ręce w specjalnych płynach i naczyniach. Jakaś symbolika...
Na wyjeździe karetką mijamy dom, gdzie przed laty zabrałem niepełnosprawną psychicznie do porodu i w żartach straszyłem ją, spieszyliśmy się - udało się, nie urodziła, ale w tym popłochu upadła na schody izby porodowej...
Moje serce przeszył ból - uciekłem do Pana Jezusa - z odmawianiem mojej części Bolesnej Różańca...rozbudowanej po wołaniu do Ducha Świętego (ze słowami Pana Jezusa na krzyżu).
Zarazem wołałem: "Matko moja,Ty wiedziałaś o przebiegu Męki Swego Syna - jak bardzo cierpiała Twoja dusza!"
- Jezus na miejscu samotnym - dobrowolnie!
- Jezus w ciemnicy - z wyrafinowanym poniżeniem.
Jakże nieskończone są rozważania Męki Jezusa! Zakryłem oczy dłońmi i odmawiałem "Ojcze nasz". Czy mogę żyć jeszcze normalnie? Planowałem czytać "Zarys Reumatologii", a tu zaproszenie do modlitwy, która wówczas płynie w uniesieniu serca.
Zgłosiła się synowa umierającej na nowotwór, bo demon zaczyna włóczyć ją z gasnącym ciałem, które wymaga posługi duchowej. Pacjentka po Sakramencie Pojednania: kłóci się, protestuje, żąda wyleczenia, boi się modlitwy i rozmowy. To straszliwy "bój ostatni" o duszę, tym cięższy, gdy była pod kuratelą Przeciwnika Boga. Szatan nie chce takiej wypuścić!
Ta walka toczy się o dusze pojedyncze - większość jest gubiona dzięki obiecującym raj na ziemi (po czasie okazało się, że dla samych swoich)! Teraz na poczekalni płynie do mnie ciepło rozlewające się w nadbrzuszu.
To dziwne, bo w takich miejscach rozchodzi się zła energia: podenerwowanie, cierpienie, złe myśli i słowa z przepychankami. Po godzinie okazało się, że pacjentka odmawiała różaniec i nie wypadało zapytać czy w mojej intencji?
Wróciłem umęczony do domu z poczuciem bliskości Zbawiciela, a w progu mieszkania przywitała mnie żona zła na syna, który narozrabiał. Z powodu pragnienia ciszy i modlitwy pojechałem samochodem "na miejsce pustynne". Zły natychmiast zaproponował zakup butelki wódki z napiciem się na złość. Dodatkowo podczas powrotu natknąłem się na pacjenta o nazwisku Szatan.
W jednym błysku zrozumiałem, że Bestia chciała, abym utracił radość oraz pokój z mojego posługiwania i niesionej pomocy. Na pocieszenie przywitał mnie wizerunek Jezusa z Gorejącym Sercem, który wyraźnie uśmiechał się, a pod spodem zdjęcia były słowa: "zwyciężył Szatana".
Z płaczem odmawiam "Biczowanie", ale nie poszedłem na nabożeństwo majowe, a to moja przegrana. Chodziło o to, że moje uczestnictwo w "majówce" z przyjęciem Eucharystii...to mocne świadectwo dla pacjentów. Nie lubią tego demony, bo majówka kojarzy się z babciami!
Wybrałem kaszankę i "wzmocnienie się" posiadanym alkoholem! Sam zobacz jak powstają ciągi zła, a żona nic nie wie o moim uczestnictwie w walce duchowej...z groźnym Przeciwnikiem Matki Bożej!
Nie mogłem skończyć modlitwy i w smutku, dodatkowo zmorzony snem padłem jak kamień! Wiedziałem, że Pan da mi szansę - obudziłem się, ale nie chciało mi się wstać do dalszej modlitwy...
APeeL
- 06.05.1991(p) F r a n e k...
- 05.05.1991(n) Nienormalni są bliżsi Prawdy Bożej...
- 04.05.1991(s) Pachołek Jezusa...
- 03.05.1991(pt) Samo życie...
- 02.05.1991(c) DROGA DO BOGA...
- 01.05.1991(ś) Jestem niewiele wart...
- 30.04.1991(w) ZA DUSZE - DIAMENTY...
- 29.04.1991(p) ZA KAMIENIUJĄCYCH ZBAWICIELA...
- 28.04.1991(n) Uschłe drzewa...
- 27.04.1991(s) Błaganie, aby Pan Jezus nie opuszczał mnie...