Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

16.05.1992(s) ZA KAPŁANÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 maj 1992
Odsłon: 1286

    Podziękowałem Bogu za możliwość bycia na Mszy św. przed dyżurem. Dzisiaj mam ukazane piękno „Godzinek” po których jest „cicha” Msza św., a lubię, gdy lud śpiewa tylko z kapłanem.

    Dzisiaj Maryja i Józef przynieśli Dziecię do Jerozolimy, aby Je przedstawić Bogu. Wreszcie starzec  Symeon będzie mógł spokojnie umrzeć. Pan Jezus prosi „abyśmy byli jedno".

    Kapłan śpiewa psalm, a serce zalewa świadomość, że nie mam lęku przed śmiercią. Boję się tylko kuszenia i prób przerastających moje siły. Wołam w intencji kapłanów, a w szczególności słabych z małą wiarą i upadających w pokusach.

    W ich intencji przyjąłem św. Hostię i będę się modlił na dyżurze w pogotowiu. Nie zdawałem sobie sprawy, że czeka mnie niespodzianka ze strony szatana

    Nie posłuchałem ostrzeżenia i zacząłem rozmawiać z kolegą racjonalistą, który śnił się w nocy. Nie ma żadnego sensu dyskusja z człowiekiem, który odrzuca nadprzyrodzoność i posiadanie duszy.

    Zdziwiony słucham jego diabelskich pytań:

- Ktoś zabija dziecko w ciąży, ale to może być później drogą do nawrócenia i świętości. To dlaczego zakazywać zabijania nienarodzonych?

- Niepodważalny dowód miłości Pana Jezusa znamy, ale dlaczego tak mało dobra uczynił dla Matki?

- Nie wolno czynić wszystkiego zgodnie z wolą Boga, bo wówczas życie byłoby łatwe! Ponadto jest wolna wola i odpowiedzialność!

    Powiedziałem mu, że rozumowo nie dojdzie do prawdy. Dodałem, że to była nasza ostatnia rozmowa o duchowości i zawołałem do Pana Jezusa, aby dał mu Swoje Światło. Niepotrzebnie straciłem pokój, ale to był dopiero początek udręk.

   Próbowałem modlitw, ale nic nie wychodziło, bo zrywano do pacjentów. Podczas dalekiego wyjazdu medytowałem o Zbawicielu: „Jezus jako Arcykapłan musiał porzucić dla nas Matkę. Tak jest także z kapłanami, którzy zostawiają rodziny, ale ich Prawdziwą Matką staje się Matka Pana Jezusa". Zaczynam modlitwy za kapłanów, a właśnie ujrzałem figurę Niepokalanej przed kościołem.

   Później zdziwiony będę czytał rozważania J. H. Newmana, gdzie kardynał pisze o Panu, że „/../ wyrzekł się pociechy owej wspólnoty serc, Jego serca i serca Maryi, /../ ostatnim dniem ich ziemskiego obcowa­nia było wesele w Kanie  /../ rozstał się z Nią zupełnie, /../ miał być prawdziwym Arcykapłanem /../”.

    Teraz chcę zapisać wszystko, ale po wysokim pokoju lekarskim lata szerszeń oraz napły­wają chorzy: biesiadnicy po udanych imieninach z salmonellozą, złamania, rozbite głowy, zropiały przerzut nowotworowy i próbujący mnie pobić pacjent ze zwichniętym paluszkiem!

    Z kojącej drzemki zerwano na daleki wyjazd. W oczekiwaniu na zabranie chorego stoję na wiejskim podwórku i odmawiam „Pod Twoją obronę", a towarzyszy mi gołąbek siedzący na dachu. Ja bardzo lubię ten znak pokoju. Nic nie wyszło z planu modlitw. Wołam tylko:

Matko kapłanów! Proszę Cię o wstawiennictwo, aby każdy kapłan otrzymał błogosławieństwo od Ojca.

Matko! chroń każdego kapłana przed szatanem.

Spraw Matko, aby każdy kapłan zachował wierność Bogu.

Święta Matko! Tylko Ty wyjednasz tą łaskę.

Matko Pana Jezusa! Matko nasza! Matko każdego kapłana! Zostań z nimi.

    Teraz jestem u dziadka, który nie może umrzeć od 3 lat. Minęła północ, a zrywają do pacjenta, który uciekł! Trafiłem też do „umierającego" na nerwicę, któremu „masowano” serce. Wokół pół wsi, krzyki i przekleństwa.

    Nie wiem czy śmiać się czy płakać? Wzywający wyzwał dyspozytorkę (powiedział jej prawdę)! Nie lubi szatan matki Bożej, kapłanów i takich jak ja.

      W środku nocy włączyłem radio i trafiłem na  „Trójkę pod księżycem", a za oknem pełnia. Tuż, tuż do świtu nowego dnia...      APEL

 

 

15.05.1992(pt) ZA NIEWIERZĄCYCH WŚRÓD ZNAJOMYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 maj 1992
Odsłon: 1203

       Podczas dyżuru w pogotowiu przebudziłem się w środku egipskich ciemności, a z duszy wyrwało się wołanie: „Mateńko, któraś urodziła Syneczka, aby przyniósł światu p o k ó j...spraw, aby nie było wojen”! Serce zalała radość...

    Dyspozytorka wysłała nas o 1.00 do „krosty na tyłku", ale ja lubię wstawać w nocy. Podczas ubierania się moje myśli krążyły wokół „zgłupienia". Naprawdę chciałbym , aby wszyscy zgłupieli podobnie do mnie i trafili do Nieba!

    Pan rzucił mnie w środek lubiących fałsz, odszczepieńców, „ziemian” i „służebnic wiernych". Wracasz z wyjazdu o 4.00 rano, a w okieneczku czeka taka...z nosem na szybie dyspozytorni! Czuwa nade mną też kolega, abym nie zbłądził politycznie i czyni to z wielką przyjemnością! Jakże ludzie są oddani władzy ludowej!

    Z jakąś jasnością widzę następujący fakt. Wszystko, co Boże jest zaplanowane i dzieje się w pełnej jawności! To jest pokazane także w działaniu niektórych "ułożonych" ludzi. Szatan lubi fałsz, chaos i działanie w ukryciu. 

    Napłynęła intencja dnia i postacie dwóch najbliższych kolegów lekarzy: jeden zmarł niedawno, a drugi prowadzi życie całkowicie ziemskie.

    O 3.00 nad ranem zerwano do porodu. Płyniemy równą szosą, a ja przekazuję dzieciątko Niepokalanemu Sercu Maryi i dla niego odmawiam "Anioł Pański" i cz. radosną różańca, a podczas powrotu dodałem Matce Jezusa członków mojej rodziny...każdego oddzielnie!

Nad ranem zły przysłał "chorego", który udawał, że połknął 36 tabletek, a w przychodni trafiłem na nawał pacjentów i skończyłem około 15.00 ze łzami w oczach. Nadeszło natchnienie:  „Pan Jezus też był umęczony na ziemi”, a  czytałem o tym w wizji  Marii Valtorty ("Poemat Boga-Człowieka").

    W domu trafiłem na smutną żonę, która nie wytrzymuje napięcia z maturą syna. Nawet popłakała się za budką na działce. Te sprawy są poza mną, bo serce tęskni za Panem Jezusem i może mnie ukoić tylko  modlitwa. [Niepotrzebnie wdałem się w rozmowę z córką, która ładnie mówi o Kościele, że to Sakrament, ale ona nie czuje potrzeby: ”wiesz...rozumiesz”!

- Tak, rozumiem, ponieważ to odrzucenie Pana Jezusa, Matki i zbawienia, a ty jesteś bardzo groźna, ponieważ mówisz „tak, ale”! ]

    W wielkim uniesieniu moja osoba znalazła się poza tym miejscem na ziemi. To zdarzyło się pierwszy raz i nie potrafię określić mojej dziwnej nieobecności poza ciałem fizycznym. W naszym języku trudno to wyrazić.

    Podczas spaceru trafiłem na pełnię księżyca oraz  horyzont zalany czerwienią od zachodzącego słońca! W intencji dnia płynęły moje modlitwy, a spod figury Matki Bożej płynął śpiew kobiet i żony. Jakże to wszystko piękne. Prawie omdlewałem przy wołaniu do Boga. 

    W tym czasie pojawiały się sekundowe połączenia z miłosiernym Sercem Pana Jezusa szczególnie podczas wołania za córkę. „Panie Jezu zanurz jej duszę w św. Ranie Twojego Miłosiernego Serca". 

    Dzisiaj, gdy to opracowuję (15 luty 2013) spotkałem małżeństwo znajomych, których poprosiłem, aby wzięli ślub kościelny...zaoferowałem nawet bycie świadkiem! Prosiłem też małżeństwo pracujące w kiosku, aby uczestniczyli w codziennej Mszy św. (dwa kroki do kościoła), a czuwającemu nade mną zaleciłem, aby zaczął chodzić drogami Pańskimi...     APEL

14.05.1992(c) ZA CZCICIELI ŚWIĘTEGO IMIENIA MARYJA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 maj 1992
Odsłon: 1180

 opr. 17.05.2011

       Rano serce zalała tęsknota za Matką Pana Jezusa. Na ten moment z radia popłynie piosenka: „Niech będzie pochwalone Imię Maryja! Niech każdy budzi się z Imieniem Matki, a Jej Imię niech przywołuje. Ave Maryja. Ave Maryja. To Imię splata nasze serca”.

        W przychodni jakoś poszło. Część chorych i podenerwowanych wydziela bardzo złą energię, aż „cały chodzę”. Właśnie pojawiła się pani, która mnie nie lubi.[ Pojawiła się też pani, która wczoraj wyznała „że zgłupiałem na tle religijnym”! ] Mogła iść do innego, ale nic nie mówiłem i udzieliłem jej wszelkiej pomocy.

    Dla kontrastu zgłosiła się też kobieta „o pięknej duszy”. Nawet powiedziałem jej to. Skarżyła się na przeciążeniowe bóle stawów kolanowych, bo lubi pracować w tej pozycji. Zaleciłem, aby kolana oszczędzała dla modlitw...do Matki Bożej.

     Przed dyżurem wstąpiłem na działkę, aby postawić nowy bukiet kwiatów pod krzyżem Pana Jezusa. Każdy ma swoje radości: ja z kwiatów pod krzyżem, a żona z zakupu koszuli...dla mnie. Zły nie lubi mojego kultu, bo duszę zalało rozdrażnienie, które uniemożliwiło modlitwy i zraniłem się w palec.

    Wróciło: „Imię Maryja”. „Niech będzie pochwalone Twoje Imię, Maryjo! Niech każde serce raduje się na dźwięk Twego Imienia! Matko Jezusa i moja. Dobra Matko”.

    Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu i tak się stało, że zabrałem książeczkę żony „Rozmyślania i modlitwy" kard. J. H. Newmana, gdzie znalazłem „Litanię do św. imienia Maryi". 

 15.00 Na początek odmówiłem koronkę do miłosierdzia Bożego „za czczących i wysławiających Imię Maryja”, gdzie dodatkowo wołałem: ”Panie Jezu przyjmij w Swoim miłosierdziu wszystkich czczących i wysławiających Imię Twojej Matki. Jezu! zmiłuj się nad nimi”!

     Do ambulatorium pogotowia zgłosił się młody mężczyzna z urazem oka i ogłuchnięciem po wybuchu...dużej żarówki! Teraz jadę na „ziemię dziadka", do miejscowości, gdzie krótko był „rolnikiem z Marszałkowskiej” (Olszamy). W tym czasie z radia karetki płynęła niemiecka piosenka, gdzie 30 razy padło słowo „Maryja"!

    Zacząłem odmawiać cz. radosną różańca,  a właśnie przejeżdżamy obok kościoła, gdzie odprawia się nabożeństwo majowe. Trafiłem do nędznej chatki: ośmioro dzieci z najmniejszym w wózeczku. Dziewczynce - do której mnie wzywano - uczulenie pokarmowe ustąpiło samoistnie.  Zapisałem sobie dane tych biedaków, bo trzeba ich wspomóc.

    Wracałem smutny, a dodatkowo serce zalewała tęsknota za Matką Bożą. Wprost chciałbym zapisać całą stronę: „Maryja. Maryja. Mary­ja!” i nic więcej. Na ten moment  przejeżdżamy obok figury Matki Bożej ze złożonymi dłońmi.

  Po kolacji włączyłem zabraną kasetę i zdziwiony stwierdzam, że trafiłem na śpiew zakonników: „Ave Maryja. Ave Maryja. Bądź zawsze bli­sko, tak jak teraz! Jest jedno Imię, które wszystkie serca splata. To piękne Imię, a szczęśliwy kto je zna. Maryja. Cudne Imię, bo to Imię Bożej Matki”.

   Kręcę głową z zadziwienia, uśmiecham się...nawet wyłączyłem magnetofon! Tak rozmawiam sobie z Niebem, a te "zdarzenia duchowe" zapisuje dla Ciebie! Padłem w łoże, a Anioł mówi „podziękuj Bogu Ojcu”! To prawda, bo w nas nie ma wdzięczności.

    „Ojcze! Dziękuję Ci za Pana Jezusa, za Matkę i za wszystko. Dziękuję”! Wracają słowa piosenki: „Niech będzie pochwalone Święte Imię Maryja”. W wyobraźni ujrzałem wielki napis na niebie: MARYJA! Dzisiaj jest możliwe wykonanie takiego...                                                                                                                                                           APEL

13.05.1992(ś) ZA ODDANYCH W OPIEKĘ MATCE BOŻEJ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 13 maj 1992
Odsłon: 1221

MB Fatimskiej

     W śnie przysłano mi książki od Wałęsy, który umie pisać, ale nie potrafi czytać. Później, w przychodni kolega wręczy mi piękne zaproszenie na Jasną Górę sygnowane właśnie przez niego!

   Dzień zaczynam od wielkiej słabości, bólów mięśni i złego poczucia. Dziwne, bo w tym właśnie stanie dusza śpiewa: „Cóż Ci Jezu damy za Twych łask strumienie”, a ja nie znam żadnych pieśni religijnych!

     W pracy jakoś idzie. Teraz łączę poróżnionych. Oto pani porzucona z czwórką dzieci (jedno 2 lata). Zalecam, aby napisała do ich ojca, a list zatytułowała: mój m ę ż u! Innej mówię, aby przeprosili teścia, którego wypędzili z gospodarstwa. Czuję, że trafiam do serc tych ludzi.

    Około południa, w chwilce przerwy w przyjęciach przypomniało się wczorajsze zakończenie pracy. Podczas śpiewu Adamo wołałem: "Matko Cierpliwości! ogarnij wszystkich udręczonych, przytul ich do Swego Serca. Panno Święta! Matko nasza! przytul także tych, którzy nie wiedzą, że ich kochasz i cierpliwie na nich czekasz. Tyle Matko wycierpiałaś od własnego narodu”.    

   Tęsknota zalała moje serce, a łzy popłynęły po twarzy. To sekundowe błyski nadprzyrodzonej łączności z naszą Prawdziwą Matką. Ten święty czas przerwało pukanie wzywającego na wizytę.

    Ja bardzo lubię odwiedzać chorych w ich domach, gdzie można nawiązać intymny kontakt, spokojnie porozmawiać. Podobają mi się wiejskie chaty, gdzie na ścianach wiszą różne święte obrazy. Niektórzy mają małe ołtarzyki z figurami Matki Bożej i krzyżykami.

  Staruszka u której jestem mówi, że „po tą Matkę jechałam specjalnie do Częstochowy...kiedyś zbiła się". W tym momencie wkroczyła sąsiadka i stwierdziła, że „całe miasto  mówi, że pan zwariował”!

- Tak, ja zwariowałem, ponieważ mówię o Matce Bożej!

    Smutek zalał serce, ale nie tłumaczyłem się, bo i po co. Szatanowi nie udała się prowokacja. Wracam i śmieję się w duchu, bo daj Boże, aby każdy tak zwa­riował! „Panie Jezu, przecież Ciebie też ubrano w czerwony płaszcz i tylko uczestniczę w Twojej bolesnej męce! Dziękuję Ci Panie Jezu”!

    Myśli uciekły do lekarza ginekologa, który zabijał dzieciątka, uczestniczył w likwidacji kaplicy szpitalnej, żył w zakłamaniu, a nawet spowodował uwięzienie kolegi. Po otrzymaniu łaski wiary stwierdził, że „jest odrażającym grzesznikiem, a Niepokalana uratowała go ze  straszliwego bagna życiowego".

    Rodzina stwierdziła, że ojcu na starość „pomieszały się klepki"! On jest w gorszej sytua­cji ode mnie, bo moja żona zawsze była wierzącą, a  jej modlitwy sprawiły moje nawrócenie.

  Po drzemce napłynęło natchnienie, aby dzień poświęcić „za dusze tych, których namówiłem do grzechu". W smutku idę do kościoła i wołam:„Matko! uproś dla nich miłosierdzie, niech ich winy nie będą policzone, bo ja byłem przyczyną ich grzechów”. Prośbę powtarzam wielokrotnie przeplatając odmawianiem „Zdrowaś Maryjo".

   Na początku Mszy św. w serce wpadają słowa o powołaniu św. Pawła oraz cierpieniach tych, którzy pójdą za Jezusem. Ja wiem, że synowie ciemności będą wymyślali różne oszczerstwa: „wykopali przede mną dół”. Tak ma być! „Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał. /../ Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale by świat zbawić /../”.J 12,44-50  

    Podczas litanii do Matki Bożej wprost widzę wspomagane przeze mnie dusze czyśćcowe. Dodałem jeszcze koronkę do miłosierdzia. Pragnienie modlitwy będzie trwało jeszcze w domu, ale  brak warunków do padnięcia na kolana.

     Ze łzami w oczach czytałem  „Wydanie św. Maksymiliana w ręce oprawców”. W pasiaku, leżąc na podłodze pod pryczą mając tylko skibkę obozowego chleba i blaszany kubek składał Bogu najwyższą ofiarę. Ta relacja przeczytana ponownie podniosła mnie na duchu, ponieważ wyznawcy Pana Jezusa muszą przechodzić próby poniżania! W tych próbach wzrasta nasza moc duchowa!

     Cóż mam dzisiaj pokazane? Matka Boża jest przy słabych, poróżnionych, udręczonych, chorych, poniżanych, także przy okropnych grzesznikach, męczennikach oraz duszach czyśćcowych. Jaka jest nasza wdzięczność? To bluźnierstwa przeciwko Niepokalanemu Poczęciu, Dziewictwu, Boskiemu Macierzyństwu, pogarda, obojętność i zniewagi!   

    Kończąc opracowywanie tego zapisu trafiłem na stronę zakonnicy, która wspomniała swoją babcię. Zapamiętała jej  zapewnienie: kto raz odda się w opiekę Matce Bożej to Ona już zawsze będzie przy nim...                                                                                        APEL  

 

12.05.1992(w) ZA WSTAWIAJĄCYCH SIĘ ZA CHORYMI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 12 maj 1992
Odsłon: 1185

     Żołnierz zawodowy w stopniu kapitana wzywa pomocy. Zerwałem się z głębokiego snu i przestraszony przeżegnałem się. Jakże szatan umęczy, zniweczy nawet przyjemność snu.

    Usiadłem i w słabości zacząłem wołać:

„Ojcze Miłosierny! Panie wszystkich serc. Ty możesz ukoić każde cierpienie. Proszę Cię, Ojcze niech Twój Pokój będzie w ka­żdym cierpiącym, przecież nikt poza Tobą nie przyniesie im ulgi. Proszę Cię za chorych.

Niech złe siły nie wywołują w nich lęku i zwątpienia. Pomóż im, aby mogli znieść swoje cierpienia, niech je uświęcą i dołączą do św. Męki Pana Jezusa i przekażą w intencji własnego zbawienia i zbawienia innych. Matko! Ty wytrwałaś z Synem do końca. Daj odczuć każdemu cierpiącemu Twoją bliskość. Pozostań z każdym i wyjednuj łaskę wyrzeczeń dla Boga”.

    Teraz prze­szkoda w zjedzeniu śniadania, bo wzywają do napadu kolki nerkowej. Pod drzwiami gabinetu siedzi „buldog". To facet o mocnym głosie, „stary ormowiec” z obcego rejonu, który ustawia kolejkę i w ten sposób zawsze jest pierwszy. W złym nastroju zaczynam pracę, bo w głowie „Polska Rzeczypospolita Ludowa”. Złośliwie pytam go:

- Zakład się rozpada? Stwórzcie tam ośrodek dla internowania tych, co rządzili Polską. Niech zgłaszają się dobrowolnie we włosienicach, posypani popiołem.

     Po czasie wróciła równowaga, bo ujrzałem kuszenie. Jakże wielka w nas kłótliwość i chęć wykazania swego. Napłynęła wielka miłość do ludzi.

   Godzinę schodzi pisanie dokumentów na rentę  dla biednej i pokrzywdzonej kobiety z padaczką. Ja męczę się, piszę bezinteresownie, inni się denerwują, a ktoś na komisji lekarskiej machnie ręką! Przecież wszystko to później pokażą: moje umęczenie, stan serc oczekujących, biedną chorą i nienawiść do niej lekarzy z komisji! Przypomina się Pan Jezus, który wszystko oddał bie­dnym”.

   Dzisiaj naprawdę mam ciężki dzień, a właśnie kierownik prosi o zastępstwo kolegi w oddziale przez miesiąc! Teraz jest u mnie pani, której przyśniłem się w nocy i przybyła, aby usłyszeć kazanie!

   „Diabeł dzieli, a Pan Bóg łączy. Nie wolno pani porzucać chorego męża. To ojciec pani dzieci. Trzeba wołać do Matki, bo tylko Ona ma władzę nad złym duchem. Nic nie dadzą wyjazdy do sanktuariów.

  Trzeba zamknąć się w komórce serca i wołać, prosić, nie wątpić. W napływającym cierpieniu trzeba kierować się ku Męce Pana Jezusa i do Jego ostatniego dnia życia! Zły zna pani słabości i wpuszcza w serce męża i teściową, a on wie, że macie być razem”!

    Koniec przyjęć. Ze spracowania łzy zalały oczy. „Panie Jezu! przepraszam, bo minęła święta godzina, a ja  nie modliłem się". - Wystarczy, że mówiłeś o Mnie!

  W domu padłem w fotel i odmówiłem koronkę do Miłosierdzia za tą rodzinę oraz przekazałem Zbawicielowi ten dzień ciężkiej i bezinteresownej pracy.  W nocy przebudziłem się z pięknego snu,zapaliłem lampkę i zacząłem odmawiać litanię do Matki Umęczonych, której przekazałem pacjentów z dnia dzisiejszego: 

 -         tego, któremu córka zostawiła wnuczka, a on jej nienawidzi

 -         wdowę pogardzaną przez synową

 -         tą, która w padaczce uderza się w głowę i plecy, a lekarze z komisji jej nie wierzą

-         przestraszonej, co „tyje sama i nie wie po czym"

-         tego od piątki dzieciaczków, któremu władza nie przydzieliła mieszkania

-         umęczonego dojazdami do pracy

-         mądrej, którą ojciec wysyła do psychiatry

-         tego, co nie ma na denaturat

-         porzuconą przez męża z dzieciątkami

-         tą, co służy władzy i wierzy w Boga

-         i tego, co zawsze pierwszy i z torbą

-         tego, co zniszczył zdrowie przez wódkę i męczył żonę

-         tą, co choruje dłużej niż żyje przeciętny człowiek

-         przestraszonego półpaścem i bólem ucha

-         kucharki, które co nie znają „Anioła Pańskiego"

-       i mnie spracowanego, nękanego przez złego ducha i współbraci, któremu przerwano odpoczynek.

    23.30 Anioł prosi mnie o podziękowanie Bogu za błogosławieństwo. Padłem na kolana: „Ojcze! dziękuję za Twoje błogosławieństwo. Dziękuję”!                 APEL

  1. 11.05.1992 (p) W INTENCJI POKOJU W JUGOSŁAWII
  2. 10.05.1992(n) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ZNAJĄ BOGURODZICY
  3. 09.05.1992(s) ZA POTRZEBUJĄCYCH PRZYTULENIA
  4. 08.05.1992(pt) ZA TYCH, Z KTÓRYMI JEST MATKA NAJŚWIĘTSZA
  5. 07.05.1992(c) ZA PROSZĄCYCH MATKĘ O RODZINY
  6. 06.05.1992(ś) ZA LEKARZY - KAPŁANÓW
  7. 05.05.1992(w) ZA PEŁNYCH KULTU MARYJNEGO
  8. 04.05.1992(p) ZA PROWADZĄCYCH ŻYCIE MODLITEWNE
  9. 03.05.1992(n) WDZIĘCZNY BOGU ZA MATKĘ ŚWIĘTĄ
  10. 02.05.1992(s) ZA ZATROSKANYCH O LOS ŚWIATA

Strona 2008 z 2287

  • 2003
  • 2004
  • 2005
  • 2006
  • 2007
  • 2008
  • 2009
  • 2010
  • 2011
  • 2012

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 424  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?