- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 295
Tuż po północy czytałem pismo medyczne, ale tęsknoty duchowe skierowały mnie ku cierpiącym...właśnie przypomniała się ostatnia pacjentka...
- Chwaliłam pana w szpitalu i mówiłam, że wielu jest niegodnych umyć panu nogi. Wówczas poczułem się nijako i powiedziałem, że nie lubię pochwał. Ponieważ była przestraszona zaleciłem jej szukanie pokoju w Jezusie i nie walczyć ze światem!
Teraz "ujrzałem" Pana Jezusa myjącego nogi swoim uczniom. Jak wyjaśnić komuś na czym polega wiara? Jak powiedzieć, że cały czas żyję w łączności z Jezusem i wszystko widzę z Jego strony.
Większość patrzy od strony świata, a powinniśmy ujrzeć wszystko od Boga. Pomyślałem i tak mi się wypowiedziało, że jestem niewielkim światełkiem...od Boga! Nagle zrozumiałem jak wielki jest to zaszczyt! Przeważnie mówimy: "światełko do nieba", a tu odwrotnie...
"Panie Jezu podtrzymuj we mnie to światełko!" W środku nocy, w ciszy i ciemności zacząłem wołać z ramionami wzniesionymi do Boga: "Ojcze mój, któryś jesteś w Niebie"...mówiłem to wolno i z dostojeństwem aż ramiona stały się ciężkie. Usiadłem odmawiając modlitwę przebłagalną.
Położyłem się obok żony i z płaczem wołałem: "Matko! Ty byłaś na ziemi, miałaś ciało i wiesz, co oznaczają ludzkie pragnienia i pokusy. Dlatego rozumiesz jak trudno jest utrzymać czystość.
Tuż przed zaśnięciem poprosiłem Pana Jezusa, aby nie dawał mi jawnych znaków, których potrzebują inni. Chciałbym tylko poznać miejsca, gdzie był i gdzie działał. To spełni się po latach (przepisuję 25.05.2022 r.)...ktoś zostawi dla mnie w kościele książkę "Oczami Jezusa" C. A. Amesa.
Teraz w czasie snu prowadzę normalne ż y c i e...znalazłem się pod zamkniętymi drzwiami gabinetu lekarskiego kolegi, który został zamordowany. Dzisiaj wiedziałbym, że prosi o wsparcie modlitewne.
Później trafiłem do jakiegoś biurowca z różnymi pokojami i dużą salą, gdzie wierchuszka lekarska żartowała, że każdy ma swoje miejsce na ziemi...dla niego najlepsza jest szubienica! Śmieli się z puszczaniem oka. Przebudził mnie mężczyzna z ławki w kościele, którego twarz zmieniła się w demoniczną! Takie wędrówki duchowe opisane są w książce "Eksterioryzacja".
Ponownie mam ciężki dzień pracy...wpadła butelka spirytusu i kawa. Pieniądze wymęczonej chorobami i wizytami u lekarzy włożyłem do wypełnionej jej dokumentacji. To moja największa radość; bezinteresowna pomoc! Wówczas proszę, aby dziękowano Bogu z prośbą o dalsze prowadzenie sprawy!
W "Dzienniczku" s. Faustyny tafię na słowa: "Jeżeli oddam posługę ciężko choremu, to Jezus uzyska większą pociechę niż z mojej modlitwy!" W ułamku sekundy zrozumiałem wielki sens mojego zawodu. Zawsze przed pracą muszę przekazywać mój wysiłek Jezusowi (uświęcić) i nie martwić się zmęczeniem oraz brakiem modlitwy. Ta praca - ofiara to coś lepszego niż modlitwa...
Przy okazji tak cierpiącym wskazuje na Pana Jezusa, aby dołączyli swoje cierpienia do Jego Bolesnej Męki! Chwilami napływało wzmacniające uniesienie, co po latach okaże się działaniem Ducha Świętego.
Pracę skończyłem o 16.00 całkowicie wyczerpany. Pod sklepem poczułem zapach chleba, a sercem znalazłem się na Ostatniej Wieczerzy, gdzie Pan Jezus: "wziął chleb w Swoje Święte i Czcigodne Ręce". Tak Pan Jezus podziękował mi za pracę, a łzy zalały oczy. Dodatkowo w domu trafiłem na piosenkę: "Tyle jest serc wciąż czekających na Ewangelię".
Przejrzałem dziennik literacki Jerzego Andrzejewskiego: "Z dnia na dzień". Ateizm to duże nieszczęście, męczysz się, niekiedy brak sensu życia, musisz martwić się o ułożenie każdego dnia życia. Mnie to układa Pan i pomaga w zadaniach.
Z Panem Jezusem nigdy się nie znudzisz! Późno, oglądam film, a żona zerwała się i na kolanach pod kołdrą odmówiła modlitwę. W filmie demonicznym czytano słowa Ewangelii. W stanie normalnym przekazałem Stwórcy mój dzień pracy z prośbą o przyłączenie go do Męki Jezusa...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 318
Minęła północ, wszyscy śpią, a ja podczas cichej muzyki czytam "Dzienniczek" s. Faustyny. W nagłej jasności ujrzałem, że drogą do Nieba są nasze cierpienia - zjednane z Męką Pana Jezusa i przekazywane Stwórcy!
"Jezu mój, jak bardzo obdarzasz mnie w każdej chwilce życia. Proszę Cię Jezu przypominaj mi, abym swoje cierpienia łączył z Twoją Męką i każdego dnia przekazywał je Stwórcy...łącznie z modlitwą przebłagalną".
Każdy z nas ma różne cierpienia - niech uczyni to samo! Pomódl się i przekaż Bogu Ojcu wszystko na przebłaganie za grzechy nasze i innych. W ciszy i ciemności odmówiłem moją modlitwę...
Rano człowiek z trudem wyłania się ze snu, z trudem wykonałem znak krzyża. Kuszenie szatana sprawiło ostrzeżenie, że "nie możemy zachowywać się jak pieski, szczególnie wiedzący, że jest świat nadprzyrodzony ze świadomością rejestracji wszystkiego...w tym naszych myśli".
Zrobiło mi się strasznie głupio, tym bardziej, że napłynął obraz dwóch piesków próbujących "miłości". "Panie Jezu proszę Cię - w tym nowym roku liturgicznym - o pokój serca i milczenie".
Tuż przed pracą chciałem wysłuchać nagranej wczoraj Mszy świętej, ale taśma odwróciła się i popłynęła piękna pieśń, śpiewana przez młodzież: "Boże Ojcze chcę uwielbiać Cię dziś (...) Boży Synu chcę wywyższać Cię dziś (...) Duchu Św. racz napełnić mnie, bądź ze mną, kieruj i doprowadź do celu"...
Radość zalała serce i było mi tak dobrze, że nie "zauważyłem" znajomej, ponieważ chciałem być sam w samochodzie. Za chwilkę pojawiła się próba...utykająca na prawe kolano pacjentka. Zatrzymałem się i zabrałem ją z zawołaniem: "Panie mój, służba u Ciebie nie oznacza bycia z Tobą...to bycie z innym człowiekiem, szczególnie potrzebującym!"
Dzień pracy nie zapowiadał nic złego, ale około 13.00 spojrzałem na glinianego Jezusa z poczuciem, że jesteśmy razem, a smutek napłynął do serca. Dodatkowo popłynie smutna melodia.
Dzisiaj dają mi pieniądze, a ja przyjmuję to bez ogródek. Kategorycznie nie biorę od chorej, której pisałem zaświadczenie o zapomogę (zobacz nieskończoność prób)! Na piwo dostałem od malutkiej, starszej kobiety, ale tylko w tym momencie napłynęło, abym nie brał! Zawsze oddaję w sposób niewidoczny, aby uniknąć nieprzyjemnej szarpaniny.
Dzisiaj nie będę na Mszy św. ale zdziwiłem się po sprawdzeniu słów Ewangelia: Łk 21,1-4 "Gdy Jezus podniósł oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony. Zobaczył też, jak uboga jakaś wdowa wrzuciła tam dwa pieniążki, i rzekł: Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie".
Umęczony wsiadłem do samochodu słuchając pieśni z poranka...w tym momencie odczułem, że Pan Jezus jest z wszystkimi umęczonymi, ale moja radość była pomniejszona o zapłatę! To jest jasne, ale dla zwykłego człowieka niezrozumiałe, ponieważ Pan Jezusa jest z umęczonymi w Jego Służbie, ale ta służba oznacza całkowitą bezinteresowność lub zapłatę określoną w umowie! W domu trafiłem na pocieszenie: żonę przestała boleć głowa (migrena), do tego leżała w moim łóżku i w mojej piżamie. Bardzo to lubię!
Popłakaliśmy się podczas oglądania filmu "Światełko"; kościół, kapłan, figurka Jezuska, głuchoniema, różne typy ludzkie.
Zaciekawiło mnie co myśli i czyni ateista "Z dnia na dzień" (Dziennik) Jerzego Andrzejewskiego. Właśnie nudzi się, czyta nawet kicze.
Podczas oglądania telewizji powtórzy się sygnał - zaproszenie do modlitwy! Musiałem zamknąć oczy, pogłębił się oddech, napłynęło pragnienie pójścia jutro do Komunii św. z poczuciem, że "bycie z żoną jednym ciałem nie jest grzechem".
"Panie Boże, Ojcze Wszechmogący przyjmij ten dzień mojej pracy razem z Męką Jezusa jako przebłaganie za grzechy braci ziemskich". Popłynęła koronka do Miłosierdzia Bożego...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 318
Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata
Dzisiaj są wybory, ale to farsa, ponieważ prezydent jest już zatwierdzony na górze...nie ma żadnego bałaganu. Na mnie dalej napada władza wciąż "ludowa", bo wymyślili, że jestem wrogiem.
Takich ustalano wg rysów charakteru...szczególnie jeżeli byli nieprzekupni, jasnowidzący, mądrzy i odważni. Takim robiono krzywdę i czekano na reakcję: jeżeli nie przychodzili z prośbą (ukorzeni) musiał ginąć.
Czerwona mafia dysponowała wszystkim: głupie oskarżenia (niech się broni), ja miałem pisać anonimy (to dobry sposób), dalej było to "podrzucanie świni", nagły wypadek, niesłuszne oskarżenie z uwięzieniem, okradanie w ciągu dnia, pobicie przez nieznanych sprawców, nękania po nocach, psychuszka, a na końcu zabójstwa ("do wora i na dno jeziora"). Nigdzie nie znajdziesz sprawiedliwości.
Złapałem się na ataku demona, tym bardziej, że w głowie pojawili się koledzy z czerwonej zarazy, a zarazem zapytałem: co dobrego mnie czeka, że Belzebub atakuje z taką mocą?
Po wstaniu powiedziałem: "niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus" i przeżegnałem się wodą święconą. W tym czasie ksiądz Józef Zawitkowski piękne i proste mówił: "Jedynym Pasterzem, Królem, Panem nad Panami, Panem Mocnym, Panującym jest Bóg Jahwe. On przekazał władzę Synowi (...) nad żywymi i umarłymi.
To wieczne panowanie Jezusa ma początek, tu na ziemi....maleńka społeczność jak ziarnko gorczycy rozrośnie się w wielkie drzewo. W tym Kościele będą ludzie dobrzy i źli - jak pszenica i kąkol. Bóg pragnie,aby każdy pracując; w Jego Winnicy był zbawiony - każdemu za pracę daje po denarze.
Zaprasza wszystkich na Królewską Ucztę, ale trzeba przyjść w szatach godowych z oliwą w lampce...aby każdy czuwał i nie był ospały i gnuśny...aby darów nie zawiązywać w węzełek - tylko pomnażać.
Przynależność do tego Królestwa powinna być tak cenna jak skarb znaleziony w roli...jak drogocenna perła, ziarno powinno paść na ziemię urodzajną. Królestwo to jest uporządkowane - władzę ma Piotr z kluczami, który wiąże i rozwiązuje...tak będzie aż do powrotu Jezusa.
Jeden jest chrzest, jedna wiara i Jeden jest Pan, Winny Krzew z nami, latoroślami. Kościół jest Święty, bo jest Chrystusowy. To Chrystusowe Królestwo na ziemi - jest ono w nas. Wielu mówi wierzę, ale... Pan poprowadził ludzi przez Morze Czerwone, ale wielu woli niewolę i śmierć na pustyni z powodu swoich grzechów. Na pomoc! Jezu mój Królu!"
Jakże biedne są moje koleżanki bez wiary, nie czytające i nie słuchające Słowa. Na ten czas żona powiedziała, że jedna z jej koleżanek stwierdziła, że w chorobie pomagam ja, a nie Matka Boża! Ja w chorobie sam prosiłem Matkę o pomoc...mówię ze łzami w oczach.
Wcześniej wychodzę, trzeba głosować na ziemskiego "króla". Doczepił się do mnie "towarzysz", holował mnie do kościoła, a nawet tam nie chciał mnie opuścić. Zagrażam władzy ludowej.
Ewangelia: Mt 25,31-46 Jezus powiedział do swoich uczniów: "Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich (...)".
Usiadłem na "swoim miejscu" i słuchałem modlitwy za zmarłych. Od demona napłynęło szyderstwo: "stare baby klepią". Ja w tym czasie zawołałem do Jezusa: "Dziękuję Ci, Panie Jezu za wszystko, co otrzymałem i co otrzymuję od Ciebie!"
Zamknąłem oczy, oddaliłem się od miejsca i napłynął obraz Papieża Jana Pawła II oraz Wałęsy z wizerunkiem MB Częstochowskiej. Ja byłem w środku przepływającej tam dobrej energii. Tych odczuć nie można opisać, bo są to błyski duchowe.
Dzisiaj pięknie śpiewa chór: "upadnij na kolana ludu czcią przejęty"...przed Monstrancją. O takiej modlitwie...po Eucharystii zawsze marzyłem.
Jakby na znak podczas wyjścia z kościoła spotkałem niewidomego staruszka...przeprowadziłem go przez przejście. Ten stary człowiek nie wie, że jest moim pocieszycielem. Mówię do niego: "pan jest niewidomy, a ja chcąc oderwać się od tego świata...chcąc ujrzeć coś więcej zamykam oczy.
Musi pan przyjąć to cierpienie jako dobro płynące od Boga. Dłuższego wyjaśnienia wymagało słowo: "przyjąć" czyli dziękować i ofiarowywać swoje cierpienie związane z tym inwalidztwem. Wskazałem mu na istnienie Królestwa Bożego oraz na nasze zesłanie.
Spotkałem też udających pijanych, a później zdziwiony czytałem o fabrykowaniu szpiegów. Od szeregu lat widzę ile zbrodni kryje służenie "słusznej sprawie"! Zważ na działanie Boga Ojca, bo zarzut szpiegostwa spowodował moje życiowe zagubienie z ostateczną ucieczkę do Niego!
Kto mi powie: co jest dobre, a co złe? Tutaj była to wielka łaska Dobrego Boga Ojca. Wybory... ziemskie zmagania "wielkich", którzy mogliby zebrać się w jednym pokoiku i ustalić kto ma reprezentować naród. Ile pieniędzy poszłoby dla biednych...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 280
Nagle zrozumiałem, że nasza dusza jest uwięziona w ciele!Nawet napłynęło, że ciało ma wyznaczony bieg, los, schorzenia,ułomności oraz cierpienia", ale dusza wewnątrz ciała jest zawsze wolna...mimo wyznaczenia losu ciała! Z tego wynika, że trzeba dziękować za bycie człowiekiem, ponieważ niewola dotyczy ciała i jest ściśle określona (czasowa).
Na trwającym dyżurze zrywają do porodu, a w tym czasie z radia popłynie audycja o odwadze! Radiosłuchacze chwalili się swoją odwagą. Tłumaczę kierowcy, że w każdym naszym dziele musi być wzór. Wzorem odwagi na ziemi jest Męka Jezusa, a wcześniej znał cały jej przebieg! Nawet przez chwilkę nie zawahał się, a wiedział, co Go czeka!.
Podczas samego biczowania wielu skazanych umierało. Człowiek, który to sobie uświadomi nigdy nie będzie mówił o odwadze. Na początku wyjazdu planowałem modlitwę, a wyszło przemówienie. Po powrocie do piwnicznej izby (dyżurki dwóch lekarzy) wszedłem pod kołdrę i przepraszałem Jezusa.
"Panie Jezu spraw, abym żył w stałej łączności z Tobą...abym każdą czynność rozpoczynał znakiem krzyża (nawet w myślach). Spraw też, abym jednym słowem umiał wyrazić, to co myślę...abym prowadził do Ciebie zagubionych".
Nic nie dał nam rozwój świata i nowoczesność, ponieważ ludzie nadal cierpią i są jeszcze bardziej oddaleni od Boga. Wszędzie panuje przemoc i fałsz. Nikt nie dostrzega darów jakie otrzymuje. "Ja niczego nie pragnę mój Jezu, Ty Sam Panie mój wykorzystuj mnie i rób to jak zechcesz".
Wcześniej czytałem o znaku krzyża:
- Czy chcesz umrzeć w Moim Imieniu?
Nie odpowiadałem, bo nie miałem odwagi bez działania Ducha Świętego...tak było z Apostołami, którzy byli ze Zbawicielem i widzieli cuda. Dopiero Jego działanie sprawiło, że każdy pragnął męczeńskiej śmierci. Zwykła śmierć była dla nich poniżeniem i obrazą Samego Pana, który oddał także za mnie Swoje Życie! Dlaczego boję się oddać moje?
Za wszystko dziękuj! Jak to wytłumaczyć normalnym ludziom? Każdy z nich pokiwa głowa i puknie się w czoło.
- Dziękujemy za święty obrazek...czy poświęcony? Tak zaczepnie i z uśmiechem mówi do mnie chirurg. Kobiety patrzą na mnie i uśmiechają się. Spojrzałem na wizerunek MB Różańcowej, jakże chciałbym rozmawiać z normalnymi ludźmi o Bogu, Jezusie, Matce, duszy i nieśmiertelności.
Po chwilce postanowiłem, że nigdy nie wejdę do kościoła bez żegnania się wodą święconą...jej działanie jest podobne do sceny jaką widziałem podczas Komunii św. - wszyscy niegodni odsuwają się. Wielu jakby na rozkaz wyszło, bo Msza św. dla niech się skończyła ("byli w kościele").
Późny wieczór, cisza, wszyscy śpią. Czytam o sprawach duchowych, chwilami mam ucisk w sercu;
- napłynął obraz ucznia wieszającego w korytarzu szkoły serce z krzyżem i napisem: "a swoi Cię wyrzucili"
- śluby zakonne sióstr po czesku...
- oto zdanie: "Jezus jest źródłem mocy"...
Przed zaśnięciem napada mnie zły...w klatce piersiowej pojawił się ucisk, a w myślach jego słowa kuszenia o koledze, który chodzi za mną od lat! Złapałem się na tym i zawołałem: "Matko, Matko, Matko, Jezu mój, Jezu mój".
Ucisk minął po kilku chwilach, złagodniało serce i napłynęła myśl: "taki niedobry, a zawsze żegna się przed spoczynkiem!" To wielka prawda, bo zawsze tak czyni. Jest oczywiste, że robi to mechanicznie...odwraca się, żegna i pada do łóżka zasypiając. "Jezu mój"...sam się przeżegnałem się...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 281
Przerwany sen, środek nocy - napłynęły przeciwieństwa: Miłość i nienawiść, Mądrość oraz głupota. Czy nie jest tak w życiu codziennym? Początek ziemskiego "młyna" " w przychodni. Babcia dobiła do 83 lat praktycznie zdrowa, ale boi się śmierci i bólu kolana!
- Dlaczego pani nie dziękuje i nie cieszy się każdym dniem? Swoim strachem robi pani zamieszanie i ubliża Stwórcy.
Córka przytakuje, śmieje się. Wychodzą z pożegnaniem babci: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus", a ja odpowiadam głośno i pewnie "na wieki wieków, amen", bo normalni ludzie mój "pochwalony". Jakoś raźniej w sercu.
- Pani nigdy nie zrozumie męża oraz chęć jego picia alkoholu, a zarazem jego cierpienia! Podobnie było ze mną. Żona moja robiła to, co zalecę pani. Proszę wszystko cierpliwie znosić, cały czas modlić się za męża i prosić o odjęcie nałogu czyli cudowne uzdrowienie.
Wzór postępowania znajdzie pani w przebiegu Męki Jezusa. Niech pani ujrzy Jego cichość, pokorę i cierpliwość...czy odpowiadał złym słowem na złe słowo lub złością na złość? Czy chociaż w jednej sekundzie życia był winny? Jeżeli ktoś znajdzie Jego winę chętnie oddam swoje życie.
Od tej chwili pani odpowiedzialność jest większa...przyszła pani tutaj na "swoją zgubę", bo takiej rady nie uzyska pani u żadnego lekarza w Polsce, bo wynika ona z łaski mojej wiary.
- Innym mówię, że posiadają dużo więcej niż rodzina z Nazaretu, która pracowała w skupieniu, cichości i modlitwie. To wzór dla każdej rodziny ludzkiej.
Dzień pracy kończy się, siedzę umęczony. Czy Pan właśnie teraz przyprowadził tę zgorzkniałą życiem kobietę? Przypomniały się słowa prośby do Jezusa: "spraw, abym był Twoim narzędziem...abyś mówił do ludzi przeze mnie". Bóg Ojciec zna nas wszystkich i nasze serca.
"Jezu dobry i cichy, Ty pokazujesz, że mamy być pokorni, musimy uciekać przed krzykiem, stawać się malutkimi i zawsze być z Tobą. lub z Matką Prawdziwą! Czy mówiłeś przeze mnie tak jak prosiłem? Ojcze nasz, Zdrowa Maryjo...
Posiedziałem chwilkę w ciszy, bo od 15.00 mam dyżur w pogotowiu (na dole)...modląc się za te rodziny. Podczas podpisywania listy pomyślałem, że wielu lekarzy dubluje godziny, pobiera niesłuszne pieniądze (mimo marnej zapłaty).
"Cóż cię obchodzą inni, przecież postępując zgodnie z prawem - przy ich machlojkach - jaśniejesz i to szczególnie wówczas, gdy nie wykazujesz im tego!" Postępuję zgodnie z prawem, inni je łamią...natychmiast trzeba głośno krzyczeć i rozgłaszać o nich. Wówczas pokazujemy światu jacy jesteśmy prawi.
Człowiek nie mający łaski wiary i nie znający działania Ducha Świętego uśmiechnie się. Sam za godzinę będę normalny i wówczas nic, co ludzkie nie dziwi. Właśnie wróciłem z krótkiego i niepotrzebnego wyjazdu. Dzisiaj (19.05.2022), gdy to przepisuję mogę dodać, że Szatan chyba wiedział o moim powołaniu z ujawnianiem tych tajemnic.
Jak piękny jest każdy dzień mojego życia...z prowadzeniem przez Boga Ojca. Zarazem widzę, że wszystko stworzył doskonale. Własnie czytam o Bożej Rodzinie...
Betlejem, mieścina, przyjście na świat Syna Bożego, żłóbek...w miejscowości o nazwie Dom Chleba! Tam Bóg Ojciec dał nam Swego Syna ze św. Opiekunem Józefem, cichego i czystego. Niewierny powie, że był czysty, bo stary, a ja przez rok (od 15 - 16 r.) z postanowienia zachowałem czystość.
W ambulatorium lekarskim próbuję czytać prasę lekarską i pisma medyczne, ale dusza ucieka do Pana Jezusa. W tym czasie trwa zmieszanie ciszy z pracującą monotonnie lodówką, muzyka płynącą przez ścianę oraz dyspozytorka rozmawiająca przez radiotelefon, a właśnie wzywają do zawału serca...
Teraz wezwany do ambulatorium mówię do młodego człowieka z chorobą wieńcową (widzę go piąty raz w życiu):
- Czego pan się boi? Czy pan jest poganinem, który wierzy, że umrze i go zakopią?
- Zaprotestował ze śmiechem...
APeeL
- 22.11.1990(c) Serce w sercach...
- 21.11.1990(ś) Chce się żyć...
- 20.11.1990(w) ZA WIERZĄCYCH POWIERZCHOWNIE...
- 19.11.1990(p) ZA TYCH, KTÓRZY NIE CHCĄ SŁUŻYĆ POTRZEBUJĄCYM
- 18.11.1990(n) ZA NAGLE ZALANYCH ŚWIATŁOŚCIĄ...
- 17.11.1990(s) ZA TKWIĄCYCH NA ROZWIDLENIU DRÓG...
- 16.11.1990(pt) Sercem pragnąłem Pana Jezusa...
- 05.11.1990(p) Śmierć w cyrku...
- 04.11.1990(n) Im dalej - tym bliżej...
- 03.11.1990(s) Miód lipowy...