Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

25.06.1993(pt) Wdzięczność trędowatego...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 czerwiec 1993
Odsłon: 623

   Na dyżurze w pogotowiu miałem natchnienie, że w nocy będzie spokój! Nasza ufność jest mała i nie wierzyłem, bo trwał niepokój (będzie wyż z wiatrem). Pan daje pokój, a ja rozumowo nie przyjmuję tego. Brak ufności dziecka lub chorego, który boi się zastrzyków, ale wierzy, że mu pomogę.

    Zerwano tylko o 1.30 na 10 minut, do pacjentki obok pogotowia, której wydałem skierowanie do szpitala! Po powrocie z włączonego telewizora młody człowiek śpiewał, że; "Czy nie wiecie? Nie macie władzy na świecie! /../ widziałem Szatana na tronie - w koronie!" Tak, bo wszystkim włada Bóg Ojciec, ale Bestia jest szefem "Obozu Ziemia". Możesz się stąd wyrwać spełniając Wolę Boga Ojca!

   Teraz nie chce się spać i czytam "Prawdziwe Życie w Bogu", gdzie Pan Jezus powtarza; "Bądźcie niewinni, wierzcie dziecięcą wiarą, wówczas otuli was Moje Boskie Światło." Dalej Pan Jezus przekazuje Swoje Cierpienie za rozbicie Kościoła Świętego z rozdzieraniem Jego Ciała przez podziały i sekty. Później będę czytał o sektach, które niszczą dusze oraz życie ziemskie młodych.

   "Szatan posyła wielu fałszywych nauczycieli i proroków, filozofów oraz "nauczycieli dogmatów nie pochodzących ode Mnie, waszego Pana. Czerwony smok stara się pociągnąć za sobą jak najwięcej dusz."

    "Wprowadził do wielu umysłów, które powinny być pełne duchowości i świętości, wszelkiego rodzaju rozrywki oddalające je od Prawdy i wszystkiego, co jest święte /../ Wielu Św. Eucharystię nazywa "rytuałem", a Tajemnice Pana Jezusa stara się opisać naukowo. Zdradzili Mnie /../ jak Judasz w Getsemani"...

    Pan Jezus przekazuje to, a ja współuczestniczę w Jego Osamotnieniu, Biczowaniu, Poniżeniu, jestem na Drodze Krzyżowej i podczas Św. Agonii!

   Rano spojrzałem na Twarz Zbawiciela, przeżegnałem się trzykrotnie, pocałowałem pobłogosławiony krzyżyk. "Panie Jezu bądź ze mną!" Ciężkie ciało ratuje modlitwa "Anioł Pański" i śpiew w duszy "kochajmy Pana", a ciepły prysznic robi swoje.

   Pojawiła się moc i chęć do pracy, która szła błyskawicznie, a chorzy w oddziale dziwnie zdrowieli; był płyn w opłucnej i nie ma! Moje serce uciekło do zmęczenia Pana Jezusa. Wyobraź sobie tłumy wołające o pomoc..."Panie! Ja wiem, że jeżeli zechcesz". 

   Niespodziewanie napłynęła tęsknota za Panem Jezusem; "Jezu mój! Panie mojego obecnego wygnania i wieczności! Zawsze byłeś przy mnie...zawsze, ale ja nie wiedziałem o tym, że Ty Jesteś! Nie wiedziałem! Przepraszam Cię, Jezu za wszystkie przykrości, które Ci uczyniłem, czynię i te które Ci uczynię"! Popłakałem się, a właśnie weszła sekretarka.

   Trochę pracy w przychodni, ale nie było nawału, a podczas późniejszego przejścia na Mszę Św. wzrok zatrzymała książka "Droga do Nieba" ze słowami dla mnie; "Łaska Ducha Św. niech oświeci twoje serce".

   Msza Św. będzie w mojej intencji..."Boże mój, żałuję, że obrażałem Cię moimi grzechami". Teraz wszystko przenikam, żaden język świata tego nie wyrazi. Trwa to pewien czas, a uwagę zwraca Pan Jezus Dobry Pasterz.

   Ten sam kościół, a zawsze przykuwa uwagę inny element łączności duchowej z Niebem! Niech mi nikt nie mów od Szatana, że "prawdziwe" są kościoły tylko z krzyżem! To on zabiera nam Boże pocieszenia i przeszkadza w łączności z Niebem!

   W Ewangelii Pan Jezus oczyszcza trędowatego...przecież ja takim byłem! Cóż stałoby się z moją duszą? Wprost trudno to sobie wyobrazić! Teraz widzę Dobroć Boga Ojca i Pana mojego! W intencji "mojego oczyszczenia" zjednałem się z Panem Jezusem w Eucharystii i wracałem do domu lekki i zadowolony.

                                                                                                                             APeeL

 

 

24.06.1993(c) ZA UMĘCZONYCH RODZICÓW...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 czerwiec 1993
Odsłon: 632

   Dzisiaj mam ciężki dzień pracy (oddział i przychodnię), który skończę dopiero o 17.00. Wielu chorych zostanie przysłanych przez złego ducha: babcia czekała 3 godziny na zmierzenie ciśnienia, a robi to pielęgniarka, jakieś zaświadczenia, zdenerwowani wpadający na końcu "z ważnymi chorobami".

   Wytrwałem dzięki pomocy duchowej, bo u chorej z bólami wieńcowymi wyszło dodatkowo niedokrwienie mózgu oraz podwyższony poziom mocznika w surowicy...została przeniesiona, bo u nas nie ma lekarza dyżurnego.

   Jakby na osłodę otrzymałem kwiaty, ale chyba dla Pana Jezusa. W tym czasie napłynął obraz różnych umęczonych rodziców; mężczyzna z dziewięciorgiem dzieci, zniechęcona matka głuchoniemego chłopca oraz ojciec pobity (zakrwawiony), który kupił prezenty i pijany udał się do żony.

   Podczas przejazdu karetką łzy zalały oczy i skulony, oparty o brzeg karetki zacząłem wołać do Pana Jezusa; "Panie Jezu przekazuje Ci moje cierpienie, Ty też tak byłeś udręczony!" Popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego...w intencji tego dnia.

   Ogarnij cały świat tego cierpienia; oto matka dzieci ze skazą, inna z celiakią, różne inwalidztwa, a na końcu dziecko - przestępca, trafiający do sekt i jakiegoś guru...to nie ma końca!

    W mojej rodzinie (było nasz pięcioro) wszyscy odeszli od wiary i Boga. To jest mój główny ból. Zawsze, gdy daję świadectwo wiary natychmiast wskazują, że mówię "wciąż o tym samym". Trzy siostry żyją w małżeństwach niesakramentalnych, dokonano grabieży spadku, bo tam mieszkali z rodzicami. 

    Teraz w chwilce ciszy zaleciłem pielęgniarce, aby otworzyła "Prawdziwe Życie w Bogu"...

1.  trafiła na dwie puste strony, a ja skomentowałem, że "Pan Jezus nie ma pani nic do powiedzenia"

2. natomiast sanitariuszowi na drinku, który ma drugą "nielegalną" żonę "pod palcem" wypadły słowa, że tkwi w ciemnościach, a Pan Jezus płacze, gdy widzi jego staczanie się w objęcia Szatana! To cała prawda!

   Późno, Anioł podpowiada, aby odmówić litanię do Najświętszego Imienia Jezus, gdzie pada zawołanie; od zaniedbań natchnień Twoich - wybaw nas Panie!" W tej chwilce w osobistym objawieniu Vasulla Ryden woła ode mnie; "Błogosławione niech będzie Imię Twoje. Dzięki Ci za Twoje pouczenia."

   Natomiast z radia Maryja Pan Jezus mówił, że "dzisiaj niósł mnie na Swoich Ramionach!" Tak było naprawdę, ponieważ oprócz ciężkiej pracy w przychodni i dodatkowego obciążenia w oddziale wewnętrznym, a także napadów demona...wszystko poszło sprawnie.

   Pan Jezus uśmiechał się z Całunu Turyńskiego, a ja zawołałem; "Dziękuję Ci Ojcze i Panie Jezu za ten ciężki dzień i przekazuję tę pracę na Twoje Ręce!"

                                                                                                                                  APeeL

23.06.1993(ś) DZIEŃ W INTENCJI MOICH RODZICÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 czerwiec 1993
Odsłon: 907

Dzień ojca

Imieniny matki

    Zrywa długie dzwonienie budzika żony...przeżegnałem się, pocałowałem krzyżyk i odmówiłem „Anioł Pański”, a to dzień imienin matki ziemskiej. Wzrok zatrzymały słowa „dzień ojca” w nieregularnie wydawanym piśmie „Puls”, gdzie były rozważania o Piaseckim, Herbercie, Gombrowiczu i Michniku.

   Tam też pisano o „kościele księży patriotów” i „próbach tworzenia jakiegoś nowego kościoła w czasach komunistycznych” oraz służeniu władzy i Panu Jezusowi.

   Serce zalał smutek, a na ten moment mam otworzyć „Prawdziwe Życie w Bogu”, gdzie było zalecenie: „Módl się, módl się. Niech każde słowo wypowiedziane twoimi ustami dochodzi do Nieba, wznosząc się jak kadzidło. Bądź w stałej łączności ze Mną, wznoś się ku Mnie, myśl tylko o Mnie. Wszystko co masz dobrego pochodzi ode Mnie. Ja cię przywróciłem do Życia."

   W modlitwach porannych przeszkadza ziemski bałagan i denerwuje „komitet powitalny przy przychodni”. Pracujemy wspólnie, znają mnie i uwierzyli, że jestem szczególnie niebezpieczny dla ojczyzny...muszą służyć, tak jak czynili to w poprzednim systemie. Myśl uciekła do umęczonego na ziemi Pana Jezusa!

    Już od rana zaczyna się bałagan. Dobrze, że dzisiaj pada, bo w taką pogodę część pacjentów zostaje w domach, ale i tak skończę o 15.00. Na koniec zapukała kobieta z małą dziewczynkę i przez 5 minut szukałem pediatry…

   Wyszedłem i po koronce do MB zacząłem zaległą modlitwę: za wykształconych wrogów Kościoła katolickiego, a później w intencji ojca ziemskiego i za matkę (imieniny) do której pojechaliśmy z kwiatami i prezentami

   Podczas modlitwy ujrzałem piękno Pana Jezusa w Getsemani, a łzy zalały oczy, ponieważ wzrok zatrzymał widok żony klęczącej przed Matką Bożą Nieustającej Pomocy...przy błyskającej lampce w ciemnym kościele! Dołączyłem się z modlitwą za rodziców i poprosiłem o śmierć matki z Sakramentem Pojednania, która modli się i śpiewem chwali Boga (zna pieśni).

   Jest mi przykro, że nie uczestniczy w prawdziwym życiu kościoła...ile dobra mogłaby uczynić swoim cierpieniem (zwyrodnienie barwnikowe siatkówki z postępująca ślepotą). W intencji rodziców ofiarowałem Mszę św. z Eucharystią oraz moją modlitwę.

   Syn często atakuje mnie i wiarę, a ja wiem, że czyni to nieświadomie od demona...nie podoba mu się moja ocena różnych wrogów Kościoła i naszej ojczyzny. Przeczytałem mu Słowa Pana Jezusa:

   „Faryzeusze...Synowie Kaina...zaślepieni pychą, zamroczeni...schludni i czyści na zewnątrz, a wewnątrz zgnilizna i martwe kości”. W ten sposób potwierdzono odczyt intencji: za wykształconych wrogów naszej wiary.

    Właśnie trwa sprawa Jerzego Urbana z b. senatorem Benderem. Pan Jurek obraził się, że został określony „Goebbelsem stanu wojennego”, a to prawda, którą senator mówił przed kamerą i nawet chwalił jego talent! To wilk przebrany za owcę...

   Na ten moment Violetta Villas śpiewa o ojcu ziemskim, a napłynęła dobroć mojego zmarłego ojca! To, że mnie wspomagał, nigdy nie odmówił, gdy prosiłem...chociaż trochę „grzebał w kieszeni”.

   Łzy zalały oczy, bo w tym czasie pokazano samotnego ojca ziemskiego...porzuconego przez żonę z dziewięciorgiem dzieci w różnym wieku. Jedno z nich miało wspólne zdjęcie z matką, której wydrapano twarz!

          Podziękowałem Bogu Ojcu za ten dzień...

                                                                                                                                    APEL

22.06.1993(w) ZA KAPŁANÓW, KTÓRZY ZBŁĄDZILI...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 czerwiec 1993
Odsłon: 613

    Z trudem idzie "Anioł Pański", ale użyłem wody święconej - wg zaleceń Pana Jezusa - i wykonałem krzyżyk na czole i obu dłoniach. Poprosiłem o pomoc, a zły podsunął mi proboszczów oraz rozmowę z takim!

- Czy ksiądz jest agentem? Jeżeli tak to proszę rzucić służenie dwóm panom...to jasne, że zabiorą probostwo!

- Czy ksiądz wie, że Pan Jezus jest naprawdę? Niestety...przeważa "ciśnienie władzy"!

    Jakże wielka jest mądrość Boga Ojca...trzeba "chodzić boso" i w starym stroju. Cóż wówczas grozi, gdy nie masz nawet zamka u drzwi...

   Głośno odmawiałem modlitwy zalecone przez Zbawiciela, a nawet napływa natchnienie, abym zwrócił się do Św. Michała Archanioła! To jest śmiertelny bój i nie mam pojęcia dlaczego, ale dzisiaj już wiem, bo w naszej wierze nie usłyszysz o przeciwniku Boga i jego metodach działania. Mówi o tym tylko s. Faustyna i inni święci.

    Zła strona boi się mocy Bożej i Wojsk Niebieskich, a to jest pokazane na ziemi. Zwrócisz się do USA, a wówczas nie ma żartów! Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuję (12.09.2019) tak jest Rzeczpospolitą, a jutro ma przybyć do nas prezydent Andrzej Duda.   

    Nagle do oddziału przywożą kapłana staruszka z niedokrwieniem serca. Przez chwilkę rozmawiamy o sensie naszego życia, które u niego kończy się. Nagle napływa "wzmacniająca słodycz"...tak wówczas określałem działanie Ducha Świętego przynoszące Pokój Boży z ciepłem w nadbrzuszu.

    To zarazem jest zapowiedź nawału chorych w przychodni (jeden budynek, a nawet poziom). Tak faktycznie się stanie, bo będzie chciało się płakać z wołaniem; "Panie Jezu pomóż".

    W tym czasie po korytarzu chodził kapłan poszukujący poprzednika. Ujrzałem go po chwilce wsiadającego do "Poloneza" po rzuceniu peta! W domu uratował mnie "śmiertelny" sen. Wielu lekarzy umiera z przepracowania.

    Na Mszy Św. wieczornej padłem w ławkę kościelną z podziękowaniem Panu Jezusowi! Jakże piękne było rozważanie o tym, że Pan Bóg daje nam chleb powszedni...dla ciała, a takim chlebem dla duszy jest Eucharystia!

   Kapłan wspomniał też o szerokiej bramie prowadzącej do naszej zguby i wąskiej dającej życie wieczne! Jakże mało tam trafia, a dowodem jest "resztka Pana" na codziennych nabożeństwach!

    Prośby o odczyt intencji zakończyło natchnienie, że "Pan Jezus nie może zalecać modlitw za Swoje Sługi, bo to jest niedelikatność." W błyskawicznych obrazach przepłynęły osoby kapłanów...

1. ks. prof. Józef Tischner; w 1983 roku został wpisany do komunistycznych baz jako „kandydat”... następnie był „kontaktem operacyjnym”, a na koniec stał się „konsultantem”. To typowe służenie dwóm panom.
2. ks. prałat Henryk Jankowski jest jednym ze 100 najbogatszych w RP ludzi...na koniec okazał się pedofilem.

3. ks. Franciszek Cybula (TW "Franek") był m.in. kapelanem prezydenta Lecha Wałęsy.

4. ks. Tadeusz Pieronek ulubieniec mediów wrogich Kościołowi, a wówczas był art. w "Arce Noego" ("GW") "Rokita kontra Pieronek czyli rozmowa wzorcowa"...

5. ks. Adam Boniecki b. redaktor "Tygodnika Powszechnego" miał zakazy takich występów.

6. kapłani w cywilu, wstydzący się sutanny, a także; chytrzy, puści...nawet kardynałowie przy Janie Pawle II (Szatan wszędzie ma swoich), którzy wpadają później do Czeluści!

   Dzisiaj, gdy to edytuję trzeba dorzucić w tej intencji; ks. Wojciecha Lemańskiego, biskupa Juliusza Paetza, ks. Ludwika Wiśniewskiego i ks. Kazimierza Sowę.

   Moje serce zalał smutek Pana Jezusa, który szczególnie cierpi przez namaszczone sługi! Łzy zalały oczy, skuliłem się, obcierałem potajemnie łzy. To straszliwy ból, bo Szatan wie co robi, uderzając w czułe miejsca Kościoła Katolickiego...wielu odrywa, zaleca zwykły ubiór, świeckość i nowoczesność życia.

   Popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji "kapłanów, którzy zbłądzili" i różaniec Pana Jezusa, a właśnie wypada za Jana Pawła II oraz za kardynałów i biskupów.

          "Dziękuję Ojcze za ten dzień"...

                                                                                                                           APeeL

 

21.06.1993(p) PIERWSZE KROKI NA DRABINIE DO NIEBA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 czerwiec 1993
Odsłon: 950

   Nowy tydzień zaczynam w pogotowiu i to zerwaniem na wyjazd...po północy. Pan zaprowadził mnie do starszej kobiety z zawałem serca w mieszkaniu z wielkimi obrazami  Matki i Pana Syna!

   W drodze do szpitala odmawiałem koronkę pokoju z różańcem Pana Jezusa. W tym czasie wołałem - z błaganiem Boga Ojca - w intencji b. Jugosławii. Jak wielkim darem jest taka rozmowa (w milczeniu) ze Stwórcą. Przypomniało się poranne odmawianie cz. radosnej różańca, gdy wprost „ujrzałem” Matkę i Józefa niosących Dzieciątko do Synagogi.

  Nigdy nie przypuszczałem, że takim będę! Jak wielka spotkała mnie łaska, że zostałem wyprowadzony ze zbrodniczego życia do drogi, która prowadzi do świętości! Wczoraj uprzytomniłem sobie tą sprawę w czasie tłumaczenia personelowi co oznacza „żywy” i „umarły”.

   Teraz nad chorą głowi się para lekarzy...prawdopodobnie nie mają miejsca, ale ja nie mogę jej zabrać do naszego oddziału wewnętrznego, gdzie nie ma dyżurnego. Nic nie mówiłem, że jestem tam "ordynatorem", a raczej ordynansem. 

   Tuż po przebudzeniu odczuwam radość z wolnej soboty, ale to był początek ciężkiej pracy! Piękna pogoda, słońce, ciepło, a ja zastępuję kolegę w czasie pracy w przychodni (niewolnik). Nie mogłem odmówić, bo to rodzina gen. Dukaczewskiego ("wiecie, rozumiecie").

   Trzeba zrobić obchód, wypisy, a wciąż zaglądają moi pacjenci z przychodni (jeden budynek). Nikomu nie odmówiłem z potrzebujących...nawet kuchnia była zadowolona, gdy mamy dużo chorych.

   Moje serce i duszę zalewał pokój i miłość, które odczuwałem jako promieniowanie idące do splotu słonecznego i rozchodzące się na okolicę serca. To radość, której w żaden sposób nie wyrazisz. W tym czasie prosiłem chorych, aby zwracali się z prośbami do Matki Bożej i Pana Jezusa, bo w ten sposób dowiedzą się o istnieniu Królestwa Bożego.

   Zarazem taka słodycz duchowa zapowiada różne cierpienia, a także atak Bestii z wpuszczaniem niechęci, rozdrażnienie i złości. To jest wojna duchowa miłości z nienawiścią, światłości z ciemnością. Faktycznie nawal chorych trwał do 15.00!

    Nie wiem ile w tym czasie zrobiłem kilometrów, bo byłem spocony, ale spokojny. Wielu pacjentów było „nasłanych” przez „czarnego luda” (Przeciwnika Boga), bo wpadano po recepty, jedna pani siedziała 3 godziny, aby sprawdzić ciśnienie (robi to pielęgniarka), a zbadana babuszka wróciła, bo „czeka na badanie, ponieważ przyjechała wczoraj”. To mogłem wytrzymać tylko dzięki pomocy Matki Pana Jezusa!

- Doktorze, spotkałem wielu lekarzy ponieważ przebywam w szpitalach...pan to jak święty!

    Powiedziałem, że „wykonuję tylko powierzone obowiązki”, ale w duszy wiem co oznacza świętość. Ten mężczyzna o kulach interesuje się sprawami duchowymi, bo jego żona pragnie zdrowie i kocha „ten świat i to życie”. Nawet teraz prosiła o badanie, a przybyła z mężem jako opiekunka. 

- Proszę nic nie badać, bo szkoda czasu (ma 72 lata), za wszystko dziękować, a każdy dzień ofiarowywać w jakiejś intencji. W środku ciała mamy duszę, która wyleci - po naszej śmierci - jak motyl z larwy!

   Radość z umęczenia zepsuła zabłąkana pacjentka, która „źle się czuje i prosi o badanie”... zdenerwowany odesłałem ją do kolegi w pogotowiu, bo miałem jeszcze trzech chorych w oddziale. W sekundce zrozumiałem jak sprytnie badana jest nasza świętość. Przecież pokój w sercu i prawdziwą radość uzyskałbym poprzez uśmiech i jej zbadanie.

   Straciłem radość i spadłem z jednego szczebelka drabiny do Nieba! Kręcę głową, przepraszam Pana za to zachowanie. Jakże poczuła się chora..przeproszę ją, gdy będzie przechodziła obok mojego garażu.

   Jeszcze bardziej to zrozumiałem podczas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego, bo świętość to służenie bliźnim i poświęcanie się w modlitewnym zjednoczeniu z Panem Jezusem. Jeżeli sam do tego dojdziesz będziesz wiedział - ja przecieram ten szlak!

    Po kojącym śnie i chwilce na działce pędziłem samochodem do kościoła, ponieważ zapomniałem o zmianie godz. Mszy św. Przykro, bo w Domu Pana prawie nie było ludzi.

    Napłynęła osoba prymasa Stefana Wyszyńskiego z jego uwięzieniem w Komańczy i oszukiwaniem, bo sprzątała mu „siostra zakonna”, która godzinami chichotała w kuchni! Wcześniej wzrok zatrzymało pismo, gdzie były wizerunki św. Kazimierza i św. Andrzej Bobola.

   Msza św. była „śpiąca”, a ja pomyślałem o kapłanach, którzy mają zły dzień i są słabi duchowo (jako ludzie), a na których czyha wielkie niebezpieczeństwo ze strony demona, który uderza w nich z całą mocą!  Jak trudno jest l u d z i o m, którzy nie wiedzą, że jest szatan! Szczególnie narażeni są czciciele Matki Pana Jezusa. 

   W czytaniach były słowa o powołaniu Abrahama, a myśl uciekła do mojego powołania z życia ziemskiego do Życia Prawdziwego. Padły też słowa Pana Jezusa, aby „pójścia za Nim”, a to droga do świętości. Tam też były słowa o tych, którzy nie nadają się do Królestwa Bożego („ręka przyłożona do pługa” i „umarli grzebiący umarłych”). To wszystko jest jasne i proste.

   Po Eucharystii padłem na kolana, a łzy zalewały oczy, ponieważ w litanii do Serca Pana Jezusa wołałem: Jezu mój!.. zmiłuj się nad dążącymi do świętości! Nie mogłem wyjść z kościoła...

    Późno, płynie moja modlitwa (z instruktażu), a tuż przed snem padają słowa Pana Jezusa z czytanego „Prawdziwego Życia w Bogu" na zapytanie Vassuli Ryden:

  • Panie, chcesz, aby Twoja łaska uczyniła mnie świętą?

  • „/../..swoboda działania ,która jest ci dana, niech rozbudza w tobie świętość, tę ś w i ę t o ś ć, którą ci dałem, ale której dusze nie umieją już praktykować /../ obudzę tę łaskę, która teraz jest w was uśpiona /../ spraw, aby wszystko było modlitwą /../. Kocham ś w i ę t o ś ć /../ to jest Moim pragnieniem dla wszystkich dusz...

   Padłem na kolana i w ciszy odmówiłem nowennę zawierzenia Najświętszemu. Sercu Jezusa, modlitwę św. Bernarda oraz egzorcyzm do św. Michała Archanioła...

                                                                                                                                     APEL

 

  1. 20.06.1993(n) Za tych, którzy odrzucają innych...
  2. 19.06.1993(s) ZA LUDZKOŚĆ CAŁĄ I WSZYSTKICH GRZESZNIKÓW
  3. 18.06.1993(pt) ZA ODWRÓCONYCH OD SERCA PANA JEZUSA
  4. 17.06.1993(c) ZA BRACI WROGICH KOŚCIOŁOWI KATOLICKIEMU
  5. 16.06.1993(ś) ZA EWANGELICZNYCH SAMARYTAN
  6. 15.06.1993(w) ZA TYCH, KTÓRZY NIE CHCĄ SŁUŻYĆ ZGODNIE Z POWOŁANIEM
  7. 14.06.1993(p) ZA TYCH, KTÓRZY NIE MAJĄ CZASU NA MODLITWĘ
  8. 13.06.1993(n) ZA OFIARY NIESZCZĘŚĆ...
  9. 12.06.1993(s) ZA ŚWIADOMYCH WROGÓW KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO...
  10. 11.06.1993(pt) ZA TYCH, KTÓRZY Z LENISTWA OMIJAJĄ KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY...

Strona 2002 z 2362

  • 1997
  • 1998
  • 1999
  • 2000
  • 2001
  • 2002
  • 2003
  • 2004
  • 2005
  • 2006

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 459  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?