Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

02.07.1992(c) ZA PORZUCONE DZIECI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 lipiec 1992
Odsłon: 653

    Musimy jechać z synem na poprawkę egzaminu, ale ma małą szansę, ponieważ nie zna rosyjskiego. Dzisiaj mam modlić się w intencji rodziny, a potwierdziła to żona prośbą o modlitwę, bo "chce być lepsza".

    Po drodze płyną moje modlitwy, a tuż przed dojazdem do Warszawy serce przeszyła strzała miłości; "Dobry Bóg Ojciec, Jego Dary, Mądrość oraz nieskończoność wszystkiego...nasz rozum nie może tego ogarnąć i pojąć".

    Na ten moment popłynie piękna muzyka gitarowa, ktoś gra z wielką techniką i płynie śpiew o pełni życia. W tych chwilkach mam pokazywany kontrast nawet na ziemi; oto piękny dom i waląca się chałupa. Tak też jest z Królestwem Bożym (pałacem) i tym łez padołem...

    Łzy zalały oczy, a serce ściskała miłość do Boga, a jeszcze przed chwilką byłem niezwykle senny i słaby. "Matko, poprowadź syna...oboje wiemy, że ten język nikomu nie jest potrzebny, ale właśnie przez niego może odpaść."

    Straszliwy upał, migrena i pragnienie. Mam zadowolenie, że właśnie upadł rząd "śpiącego królewicza" Pawlaka, ponieważ nie znoszę obłudy. Pan na ten czas zaprowadził mnie do baru mlecznego.

    Z wielkim smakiem wypiłem zimne mleko i wówczas zauważyłem małego Rumuna. Zamówiłem dla niego jedzenie i zapłaciłem. Wyszedłem i zdziwiłem się, że Pan poddał mnie tak małej próbie. 

    Wstąpiłem do kościoła, gdzie była skarbona: "na opuszczone dzieci". Z serca wrzuciłem banknot z myślą, że "trzeba umieć wziąć i trzeba umieć dać !" W tym momencie wzrok zatrzymały obrazy; Weroniki ocierającej Twarz Pana Jezusa oraz brata Alberta! 

     Zdziwiony słuchałem litanii do św. Krwi Pana Jezusa wołając w intencji żony. Ta Krew - to Przymierze Pana Jezusa Ofiary. To Zdrój Miłosierdzia, Ochłoda dla pracujących, Pociecha dla płaczących oraz Pokój i słodycz serc naszych. 

   Teraz na działce otworzyłem książeczkę na litanii kochających Jezusa (K. Iłłakowiczówny)...

"Twoja Prawda nigdy się nie zmienia

Twoje nauki nieskończone

Żyć bez Ciebie niepodobna

zamęczyli Cię najbliżsi, swoi, Przebaczyłeś

Ty, Jeden nigdy nie zawodzisz

Twój Krucyfiks przynosi ulgę, zbawiasz także szpiega i zdrajcę...za to kochamy Cię Jezu!"...

                                                                                                                                APeeL

01.07.1992(ś) Ojciec może dla Ciebie przenieść górę...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 lipiec 1992
Odsłon: 663

    W środku nocy padłem na kolana przepraszając Boga Ojca za wszystkich, którzy Go odrzucają; "Ojcze, Ty możesz przenieść górę dla każdego, który Ciebie poprosi." Tak dobrze aż trudno zasnąć...

   Płynie "Anioł Pański" i różaniec Pana Jezusa, pośpiech, bo jedziemy do Warszawy, a przechodząca kobieta pozdrawia nas; "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". W smutku odmawiam koronkę do Miłosierdzia Bożego za wszystkich, którzy dzisiaj zdają egzaminy;

   "Jezu obejmij ich...zabierz ich lęki, pomóż i daj łaskę tym o których proszą w modlitwach...wiem, że kochasz wszystkich jednakowo, ale wszystko wiesz o każdym"!

    Chwilami przez serce przelatuje miłosna strzała do Matki, a łzy zalewają oczy...naprawdę nie wiem czy syn zda na studia, czy to jest Wola Boga Ojca? Wiem jedno, że Matka Boża jest z nami. Trwa śmiertelny upał, a ja w prowadzeniu załatwiam sprawy.

   Po drodze wstąpiłem do kościoła św. Krzyża, gdzie wielka figura Pana Jezusa wywołała płacz! Wezwany z ulicy padłem na kolana przy konfesjonale. Kapłan nie rozumiał mojej relacji o boju o "decyzję chwilki" w ramach odczytywania Woli Boga Ojca.

    Napłynęła osoba Anieli Salawy, która miała kłopoty ze spowiednikami. Przyznał, że sam mało mówi w kazaniach o Szatanie i jego sprawkach. Przyjąłem Eucharystię, ale bez Mszy Św. to wszystko jakieś normalne...

   Teraz stoję na upalnej ulicy i stwierdzam, że największe zainteresowanie budzą kasety porno. Płynie moja koronka za "rozbierających się do takich filmów". Błagam Ojca o miłosierdzie dla nich.

     Dalszy przebieg tego dnia był zły, bo żona była podenerwowana egzaminem syna, a on trafił na pytania. Dzisiaj poszczę, a demon podsuwa piwo. Dla kogoś nic wielkiego, ale to tak jak z podarunkami: to zwykła kawa, a psuje bezinteresowność i zmusza kogoś do wydatku. Córka z synem pokłócili się z żoną, agresja z odrzuceniem własnej matki.

    Na tym tle widzę tych, którzy odrzucają Matkę Pana Jezusa! Później okaże się, że żona otworzyła Ewangelię (tak miała zalecane po spowiedzi) i trafiła na Słowa Pana Jezusa o rodzicach...

                                                                                                          APeeL

 

30.06.1992(w) Jak Ci, Boże Ojcze dziękować...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 czerwiec 1992
Odsłon: 624

    Na trwającym dyżurze, po odrzuceniu pokusy picia alkoholu...przez całą noc nawet nie "przeleciała mucha"! Teraz zrozumiałem, że wszystko, co wykonałem wczoraj było przepełnione pomocą Ojca i Jego błogosławieństwem.

    Jeszcze teraz Bóg Ojciec pomaga, ponieważ tuż po kąpieli pod prysznicem mam pilny wyjazd do zawału. Nie mogę znaleźć leku moczopędnego, a pacjent wpadał w obrzęk płuc. Zły podpowiada; "napisz, że podałeś...przecież nikt nie sprawdzi, nie możesz nie podać!"

    Ja to wszystko wiem, ale nie mogę tego uczynić. Zawołałem o pomoc do Matki...jeszcze raz otwieram torbę i znajduję ten lek razem z nasercowym. Pacjenta przekazałem karetce "R".

    Moje serce zalała miłość do Boga Ojca i Pana Jezusa. Jadę samochodem do domu i wołam w dziękczynieniu: "jak Ci, Panie Jezu za to wszystko dziękować...jak?" Mam pragnienie zjednania ze Zbawicielem w Eucharystii, a później padnięcie na kolana z wołaniem do Królestwa Bożego!

    Właśnie w domu nie było nikogo i moglem krzyczeć w sercu; "Jezu mój, Panie, który specjalnie dla mnie zstąpiłeś z Nieba...bądź błogosławiony w każdym miejscu i w każdym czasie! Jezu bądź błogosławiony zawsze!" 

    "Ojcze nasz. Ojcze mój. Twojego Dobra nikt nie obejmie i nie zrozumie, ponieważ większość ludzi nie zna Ciebie. Tylko twoja łaska może dać im Światło. Dlaczego mnie wybrałeś...najgorszego z najgorszych?"

    Wiele razy widziałem tęsknotę poszukujących ojca ziemskiego! Przepłynęły obrazy takich; często nieznanych, poszukiwanych, nigdy nie widzianych przez dziecko...itd! Jej odpowiednikiem jest tęsknota za Bogiem Ojcem, która sprawiła, że z mojego serca popłynęła litania;

"Ojcze Dobry i Miłosierny

Ojcze Łaskawy i Cierpliwy

Ojcze prawdziwie kochający

Ojcze mój! .

Ojcze, którego nikt nie widział

Ojcze, którego większość nie che

Ojcze, którego nie znamy

Ojcze, który nas pragniesz..."

    Na szczycie tej tęsknej udręki przeczytałem słowa św. Pawła (1 Kor 2,7-9); "jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" oraz Pana Jezusa! "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi"...

    Pojawiła się modlitwa za żywych i umarłych; "Wszechmogący, wieczny Boże, który nad żywymi i umarłymi panujesz, a miłosierdzie okazujesz wszystkim /../ przez łaskawość Dobroci Twojej, dostąpią odpuszczenia wszystkich grzechów /../."

    W domu rozdrażnienie egzaminem syna; nie możemy mu pomoc, a on sam robi ile może czyli mało...nawet złości się na nas. W tym rozdrażnieniu nie mam chęci iść do kościoła, a dzisiaj jest zakończenie nabożeństw do Najświętszego Serca Pana Jezusa.

    Z książeczki "Naśladowanie Jezusa" popłynie rada dla mnie, abym czynił małe rzeczy, gdy nie mam siły na wielkie (duchowo). "Pan Jezus jest dobry i pełen miłosierdzia. Pan nie chce, abyśmy w złości wybierali Kościół!" Dzisiaj mam dzień odpoczynku, ale to był ciężki czas, a rano mam jechać z synem na egzamin...

                                                                                                            APeeL

29.06.1992(p) Zaprosiłem Pana Jezusa do pracy...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 czerwiec 1992
Odsłon: 593

    Zerwały mnie koszmary senne, których nie ma sensu opisywać, a wzrok zatrzymały dwa słowa; "Szatan i kuszenia". Padłem na kolana i zawołałem; "Ojcze pobłogosław i pomóż w zakończeniu pracy w oddziale i przed urlopem...przyjmuję kuszenia w intencji syna"!

    W oddziale nie ma lekarza dyżurnego i można się poślizgnąć trafiając za kratki, które właśnie się śniły! Zbyt późno, aby jechać na Mszę Św. Muszę się spieszyć, a jeszcze nie wiedziałem, że czeka mnie dzień "szatański"!

    Już o 8.00 miałem niespodziankę; ciężko chorzy nie otrzymali antybiotyków, bo nie było! Pielęgniarka nie zadzwoniła do mnie, bo ktoś mówił, że; "u pana telefonu nie odbierają"! To wielka nieodpowiedzialność, a właściwie głupota.

    W żaden sposób nie mogłem pojąć jak czuje się taka pielęgniarka...jak może mieć w sercu pokój, gdy ciężko chorym nie daje leku i nie zawiadamia lekarza! Dzisiaj, gdy to przepisuję (11.09.2019) popłakałem się i zawołałem jak wówczas; "Panie Jezu wybacz im to!" Nagle nadeszła pomoc, bo ciężko chorą zabrano do jej szpitala rejonowego!

   O 11.00 nastał szczyt udręki; krzyki, kłótnie i przepychanki w przychodni. Pochyliłem głowę i zawołałem; "Panie Jezu zapraszam Ciebie do mojej pracy!"

    Mam jeszcze pacjentów, a już z krzykiem wysyłają na dalekie wyjazdy. W karetce skuliłem się w sobie, łzy zalały oczy i nagle zrozumiałem co oznacza, że Pan Jezus jest ze mną w pracy. Takie zaproszenie oznacza, że Szatan z wściekłością atakuje i pragnie wywołać moje rozdrażnienie. Najlepiej gdybym krzyczał na chorych i personel.

    Obecność Pana Jezusa to próba mojej pokory, cichości, dobroci, przyjmowania udręk z uśmiechem i uniżenie. Wolno, wolno te udręki zamieniają się w moc, której szczyt nadszedł o 19.00. Wprost palił się praca, bo w 10 minut załatwiłem 5 pacjentów, bo tyle czasu miałem...do zamknięcia apteki!

    Zbliża się północ, wszystko wykonane, gabinet sprzątnięty, radość w sercu, bo jutro mam wolny dzień! A tu kuszenie; personel piecze kiełbaski przy ognisku i częstuje małym kieliszeczkiem. Wymówiłem się i pod kołdrą z latarką przeczytałem modlitwy wieczorne.

    "Dziękuję Panie Jezu! Dziękuję Ojcze...dziękuję!"

                                                                                                                                APeeL

28.06.1992(n) Jestem synem Boga Ojca...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 czerwiec 1992
Odsłon: 644

   Minęła północ, a my jednak "walimy" w pokera, ale to nie daje już zadowolenia...to kupka brudnych pieniędzy i strity, pary, trójki i fule! Dodatkowo, dzisiaj odczuwam wielką łączność z Bogiem Ojcem. Podczas gry zamykam oczy i wołam; "Ojcze!...Ojcze!...tak chciałbym usiąść teraz i pisać o Tobie"! Chwilkami serce ściskała tęskna miłość, a łzy kręciły się w oczach. Mija czas (drugi dar Boga)...2.00 i 3.00.

   Powinienem poświęcić go na prośby do Ojca za innych, bo wokół jest morze niewiary. Po grze nie można spać z powodu mar, a zrywają do szycia w ambulatorium i rano do dalekiego porodu.

    Płyną modlitwy poranne  "klepanie wciąż tego samego"... wg. św. Jehowy. W serce wpadają słowa o łączności mojej duszy z Bogiem Ojcem;

    "Źródłem czystej radości, a kochając Ciebie poznaję szczęście...wszystko ma sens, gdy pragnę bycia z Tobą, a także, gdy jestem z Tobą i we wszystkim szukam Ciebie. Muszę odpowiadać na Twoje wezwania i iść za Tobą." Po co kręcić się w kółko, szukać czegoś i błądzić, gdy droga jest prosta...trzeba wołać do naszego Taty!

    Teraz płaczemy z żoną przy kazaniu ks. Zawitkowskiego, który powiedział, że; "odrzucanie Pana Jezusa i Ojca...to droga na manowce!" Przed Mszą Św. o 12.00 w psalmie są słowa; "kim jestem dla Ciebie Ojcze mój, że tak mnie obdarzasz i prowadzisz?"

- Synem!

    Przepłynęła ludzkość, bracia i siostry, których obejmuje wszechogarniająca Miłość Pana Jezusa..."nie było miejsca dla Ciebie"! Tak też jest dzisiaj! Kapłan zaznaczył, że wielu jest powołanych, ale niewielu odpowiada.

    Pragnę pokropienia woda święconą i pierwszy raz w sercu odczuwam łaskę uczestniczenia w procesji dla Pana Jezusa...w wyobraźni idę z krzyżykiem trzymanym w górze. Wzrok ogarnął chorągwie; "Jezu ufam Tobie" i Józefa trzymającego Dzieciątko z aureolą wokół głowy. Łzy zalały oczy, ponieważ ujrzałem tam mojego syna, którego oddałem św. Józefowi pod opiekę...

    W czytaniach była mowa o powoływaniu uczniów...Eliasz nakrywa pracującego przy 12-nastu wołach. Te woły to moja codzienna "młócka" w przychodni. 

   Św. Paweł wspomniał o ciele i duszy (nie usłyszysz w KrK) oraz wolności i zniewoleniu. Dodam, że Wolność Prawdziwa to oddanie naszej wolnej woli Bogu ("bądź Wola Twoja"). Po Eucharystii podziękowałem Panu Jezusowi, bo tu i teraz jestem w Niebie na ziemi. Nie pojmie tego człowiek normalny.

     W pokoju zalewającym serce zaprosiłem Zbawiciela do mojego domu! Jeszcze wieczorem trwał miłosny zalew serca i wielki pokój. Zdziwiłem się, że syn rozmawia z córką, bo zawsze się kłócą...

                                                                                                                                    APeeL

 

  1. 27.06.1992(s) Za wynagradzających bluźnierstwa przeciwko Matce Pana Jezusa...
  2. 26.06.1992(pt) Nie ma lepszych dni niż z Panem Jezusem...
  3. 25.06.1992(c) W intencji syna...
  4. 24.06.1992(ś) Za moich cierpiących pacjentów...
  5. 23.06.1992(w) ZA ZAKOCHANYCH W PANU JEZUSIE
  6. 22.06.1992(p) ZA CHORYCH CIERPIĄCYCH
  7. 21.06.1992(n) ZA OFIARY ZAMIESZANIA
  8. 20.06.1992(s) ZA TYCH, KTÓRZY BŁĄDZĄ SZUKAJĄC PANA JEZUSA
  9. 19.06.1992(pt) Zazębianie się sacrum i profanum...
  10. 18.06.1992(c)  ZA NEOPOGAN...

Strona 1999 z 2288

  • 1994
  • 1995
  • 1996
  • 1997
  • 1998
  • 1999
  • 2000
  • 2001
  • 2002
  • 2003

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1712  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?