Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

06.07.1993(w) ZA FAŁSZYWYCH PODCZAS ŻYCIA I ZA DUSZE TAKICH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 lipiec 1993
Odsłon: 641

     W pogotowiu, w czasie burzy z piorunami o 3.30 zerwano do pacjenta w ambulatorium, a po jego załatwieniu padłem umęczony. Przed zaśnięciem pojawiły się obrazy szatańskich twarzy, które deformowały się stop-klatkach...od normalnych do pełnych obrzydzenia (mieszanki ze zwierzęcymi).

    Jakby na przerwanie tych zjaw w obraz nieba wylatywały gwiazdy układające się w piękne wzory. Dzisiaj, gdy to przepisuje w śnie (lipiec 2019) "ujrzałem" krzyż, który zamienił się w Monstrancję najpiękniejszą na świecie.

    Po przeżegnaniu się (rób to zawsze po wstaniu) popłynął "Anioł Pański" z pragnieniem odebrania dnia wolnego, Po odmówieniu "Pod Twoją Obronę" napłynęło wyjaśnienie, że poprzednie zmęczenie ofiarowałem Matce Bożej i obecne zły chce to zepsuć!

    Z włączonego radia Maryja padną słowa o niezgodności słów i czynów! Czy jest to intencja dzisiejszego dnia (za fałszywych)? Kapłan mówił dalej, że nie wystarczy iść za Mistrzem, trzeba jeszcze nieść swój krzyż, ponieważ wiara bez uczynków jest martwa. Martwa wiara nie służy Panu Jezusowi.

   W tym czasie przepłynęły obrazy fałszu na ziemi; Rulewski odszedł od "Solidarności" do pół-czerwonych, prezio Wałęsa stworzył BBWR przeciw narodowi, zaczęło się obdarowywanie orderami, a w tym czasie kolega u kresu życia "utyka za mną".

    Z radia Maryja usłyszę słowa o fałszu poprzedniego systemu, który służył innemu narodowi i walczył z Kościołem Świętym! Przykro mi, bo widzę zgubę wielu dusz wiernych okupantowi, a nic nie mogę powiedzieć...zresztą to nic by nie zmieniło!

   W tej nędzy życia pojawiają się diamenty...oto umierający na nowotwór krtani, odżywiany przez rurkę ma problem życia: nie może przyjmować Eucharystii. Zalecam, aby trzymał w ustach do rozpuszczenia części widzialnej Pana Jezusa, bo połączenie z naszą duszą następuje natychmiast..."Jezu mój!"

    Około południa pojawiła się złość, zniechęcenie i w końcu zalała mnie senność...nie dano nawet na chwilkę zasnąć na leżance lekarskiej, a to przynosi ratunek. W końcu uciekłem z gabinetu śmiertelnie zmęczony, ale muszę stwierdzić, że dzisiaj Matka Boża potrzebowała mnie w pracy. Ona dba o wszystkie Swoje dzieci..naprawdę dba!

    Teraz płynie moja modlitwa, a w sklepie sprzedawca opowiada koledze jak pogodził noszenie baldachimu nad Panem Jezusem Eucharystycznym z uczestniczeniem w życiu partii bolszewickiej!

- Pan potwierdza intencję modlitewną tego dnia mojego życia: za fałszywych! Zdziwił się bardzo, bo uwierzył, że czynił wielkie dobro!

    Jakże ludzie nie mają poczucia grzeszności. Czas na odmówienie koronki do Miłosierdzia Bożego, a córka ma pretensje, że nie pomagam jej finansowo w kontynuowaniu nałogu (lekomania). Na działce zapaliłem lampkę Panu Jezusowi, łzy zalały oczy, a smutek serce...zimno, wiatr i deszcz płynie moja modlitwa. Wprost widzę Pana Jezusa osamotnionego, wyśmiewanego i opluwanego...przed którym klękają oprawcy.

   Podczas św. Agonii umierałem ze Zbawicielem za fałszywych w swoim życiu i za dusze takich. Serce zalała cisza, ale w domu nie miałem się, gdzie podziać...nawet zauważyła to i współczuła żona.

    Późno, w telewizji trwała dyskusja między politykami i z nagłą jasnością ujrzałem stan mojej ojczyzny. Bolszewicy oddali władzę, ale na chama okradają naród wskazując na winę "Solidarności", którą sami zakładali!

   "Panie mój! Dlaczego mi to pokazujesz? To wielkie cierpienie, ponieważ kocham moją ojczyznę, a nic nie mogę zrobić!" 

                                                                                                      APeeL

 

05.07.1993(p) ZA PRZEŚLADOWANYCH DLA BŁĘDNYCH IDEI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 lipiec 1993
Odsłon: 597

   W wielkiej ziemskiej słabości zawołałem; "Ojcze! bądź dzisiaj ze mną" i pomyślałem o popach mających żony. Ja wstydzę się spojrzeć na Pana Jezusa, wstydzę się Jego świętości, niewinności i czystości!

   Za oknem piękna pogoda, słońce, śpiew ptaszków oraz p o k ó j! Myśl uciekła do skazanych na śmierć, a książka; "Droga do Nieba" otworzyła się na zawołaniu do Matki Bożej. "Matko prześladowanych - do Syna Swego nas prowadź"...zdziwiony stwierdziłem, że dzisiaj "towarzysze" są w pełnej gotowości bojowej ("naloty"); ten przechodzi, ten biegnie, a tamten się kłania! Nawet moja ciężko chora idzie "ścieżką zdrowia".

   W przychodni trafiłem na normalne zamieszanie i kłótnie, a zważ, że w mojej łasce pragnę bliskości, a tu udręki ze strony Szatana, władzy wciąż ludowej oraz niewolnictwa. Koi słuchanie radia Maryja, a dzisiaj dają ładną muzykę i piękne słowa.

    W tym nawale zgłaszają zgon "babci różańcowej", która doznawała szczególnych udręk ze strony rodziny (alkoholików). Od dwóch dni leżała z otwartymi ustami pokryta maleńkimi muszkami!

   Na szczycie nawału pracy poczułem obecność Boga Ojca aż chciało się krzyknąć, ale na badanie czekała rozebrana pacjentka. Tęsknota wprost rozrywała serce; Ojcze mój! Prawdziwy, Najlepszy i Jedyny...Istniejący!

"Panie mojej wieczności! Ja Twój syn oddaję Ci całe moje ziemskie życie. Tobie, Dobry Panie!

Jak długo będę tutaj?...bez Ciebie, Dobry mój!"

    Łzy zalały oczy...zważ na moje cierpienie duchowe (tęskna rozłąka) w zderzeniu z niewolniczą pracą lekarza. Teraz płynie informacja o Sanktuarium Maryjnym w Świętej Lipce, gdzie Matka Boża ukazała się skazanemu na śmierć. Po obiedzie (mamy stołówkę) serce i duszę nadal zalewała miłość i pokój, których nie wyrazisz.

    Na zakończenie przyjęć (ok. 15.00) ponownie zawołałem: "Ojcze mój! Jak mam wypowiedzieć miłość do Ciebie? Ukochany mój Tato...Tatusiu! Syna Twojego, a mojego Brata pozwoliłeś zabić dla za mnie i dla mnie! Matkę pozwoliłeś przebić mieczem boleści. Cóż znaczą moje udręczenia? Jak się za to wszystko odpłacę?" Popłakałem się...

   Teraz, na dyżurze w pogotowiu wypoczywam modląc się na dalekim wyjeździe, a trafiłem do starszego pana po udarze, gdzie na stole był biały obrus...i maleńkie dzieciątko! Tam podchwytliwie pytam o zabijanie nienarodzonych i w tym momencie przelatuje nieograniczona możliwość "skazywania na śmierć" (w Sejmie RP głosuje się za wolnością kobiet, a zarazem pozwala na zabijanie niewiniątek).

  Dalej trwała modlitwa, bo pojechaliśmy do szpitala, a wzrok zatrzyma wizerunek MB Częstochowskiej...w lusterku wstecznym karetki. Matka wprost mówi do mnie; "wiemy, wiemy o tobie". W chwilce odpoczynku przypomniałem sobie poranną prośbę do Boga Ojca, aby był dzisiaj ze mną.

   Po takich prośbach Szatan często szaleje;

 1.  wzywają do pijanego, który wyzwał i pobił żonę, teściową oraz pobiegł w pole zabić teścia!

2.  bójka pijanego syna i ojca, który leży "zabity" w kałuży krwi... z łuku brwiowego. Po szarpnięciu miał pretensję do wzywających karetkę!

3.  pijany w gipsie łamie ponownie złożoną nogę...

4.  jeszcze upadek na głowę 19-letniego "dziecka"

5.  rana brzucha, ale nie chce jechać do szpitala!

   Dodatkowo w ambulatorium zrobiła się przychodnia i musimy załatwiać wielu chorych. Nagle ustąpiła szatańska energia i mogłem skończyć modlitwy...dodatkowo własnymi słowami wołałem o pokój. Do rana towarzyszył mi zapach maciejki, która rosła koło domu chorej.

    W następnej chacie trafiłem na kojącą muzykę. Podczas powrotu maleńki zajączek wpadł pod koła karetki. Ten dzień duchowy kończy program policyjny (997) o zabójstwach...

                                                                                                                                 APeeL

 

 

04.07.1993(n) ZA BAWIĄCYCH SIĘ...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 lipiec 1993
Odsłon: 662

    Trwa ciąg dyżurowy i zrywają do ambulatorium, a na ten moment wzrok zatrzymała Twarz Pana Jezusa z Całunu; "to Ja ciebie obudziłem!" Wstydliwie odwróciłem głowę, ponieważ w sercu budziła się niechęć, a zachorował chłopczyk, którego rodzice są organizatorami wesela starszego syna.

    Po powrocie do pokoju lekarskiego padłem na kolana z wołaniem: "Panie Jezu, miej miłosierdzie nad bawiącymi się...oni zapominają o wszystkim, także o Tobie". Środek nocy, a ja zaczynam moją modlitwę (instruktaż), która może być rozciągana. Teraz wzywają do dziewczynki, a po chwilce do nieprzytomnego obok wesela...na miejscu okazał się zimnym trupem.

    Tuż przed zejściem z dyżuru popłynie piękna audycja chrześcijan Baptystów, ale oni nie uznają kultu Matki Pana Jezusa! Ładna pieśń "Chrystus Królem" i relacja ich wyznawcy o celu naszego życia z przejmującymi słowami o Panu Jezusie; "On przebaczył moje winy, dla mnie oddał Swoje Życie; należę do Niego. On dotknął mojego serca. Jemu mam oddać swoje życie"...

    Jako wiedzący i potrafiący "duchowość zdarzeń" chciałbym zapytać relacjonującego Pismo dlaczego nie sprawdzi istnienia Matki Jezusa? Dlaczego Go rani? Zakołacz, a odpowiedzą, że Pan Jezus ma Matkę, naszą Matkę Prawdziwą! Ból Serca Pana Jezusa zalał moją duszę.

    W domu padłem umęczony (dwa dyżury pod rząd), a Szatan kusił "wyjazdem do jakiegoś kościoła" i przeszkadzał w wypoczynku. W tym czasie rozpraszała córka (ma "biegaczkę" po środkach przeczyszczających). Tak nękani są wchodzący na drogę ku świętości...

   Przed Mszą Św. "Droga do Nieba " otwiera się na słowach; "Dzisiaj w Betlejem Dobra Nowina"...jakże pasuje "Anioł Pański i cz. radosna różańca. Przed kościołem łzy pojawiły się w oczach, gdy kobiety wyszły z feretronem MB Częstochowskiej (procesja).

    Później padną słowa o Królu wjeżdżającym do Jerozolimy na osiołku, którego władza będzie sięgać "od morza do morza /../ aż po krańce ziemi"..."Jezu mój! Jezu...taka właśnie jest Twoja Władza. Jakże błądzi dalej naród wybrany! Na kogo czekają?"

    Dalsze czytania i kazanie skojarzy się z mszą radiową. Padają słowa o ciele i duszy, niesieniu własnego krzyża, uciekaniu się do Pana Jezusa, nie uleganiu "wyzwoleniu", ponieważ ziemia i ciało zniewalają, a wówczas niesiemy krzyż diabelski. To wszystko wiem i głoszę! Ja jestem w bardzo dobrej sytuacji, bo mam Kościół i Eucharystie, ale większość pozbawiona jest tej łaski.

    Eucharystia w intencji bawiących się z prośbą o miłosierdzie dla nich. "Panie Jezu bądź dla nich miłosierny, bo nie wiedzą, co czynią...ja też taki byłem. Jezu! serce mi p ę k n i e !" Pożegnał mnie Pan Jezus z Sercem w koronie cierniowej na tablicy.  

    Nagle jasny stał się ucisk Kościoła Świętego...nie chcą prawdziwej wiary, nie chcą Boga Ojca. Pan wprost mówi; "Nie chciałeś Mnie, Ojca Prawdziwego! Nie chciałeś Raju! Buntowałeś się! Zesłałem cię tutaj i dałem ci znak, że Ja Jestem! Teraz badam twoją miłość; zobacz, co oznacza brak Ojca Prawdziwego?"

    Wracamy, a na ulicy leży kompletnie pijany człowiek...muszę podejść, a po chwilce łapię się na tym, że dzisiaj modle się także za niego. W domu chwyciłem twarz w dłonie, szumi wiatr, chwieją się drzewa płynie wołanie do Boga, a w tym czasie z radia popłynie muzyka weselna, a właściwie koncert życzeń z takimi orkiestrami!

       "Dziękuję Ojcze za ten dzień, dziękuję"...

                                                                                                                      APeeL

 

03.07.1993(s) ZA CIERPIENIA NIEWIERZĄCYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 lipiec 1993
Odsłon: 617

    Na dyżurze zerwano o 3.00...przeżegnałem się z zapytaniem; jaki to znak? Właśnie trafiłem do rodziny ateistów, którym - w wypadku samochodowym - zginął młody zięć. Wiele razy dyskutowałem z nim, ale później napłynęło, że "już nie wolno". Na stole zauważyłem pismo "Nie" otwarte na stronie atakującej w ohydny sposób Kościół Święty w stylu, że jest to katolicka budka erotyczna.

   W tym domu trwał wielki smutek. Pojawiła się żona zmarłego, a w sercu wyłoniła się w/w intencja modlitewna.Przy każdym cierpiącym pojawia się Szatan i wykorzystuje sytuację, aby zabić nadzieję, wpuścić zwątpienie, a nawet doprowadzić cierpiącego do samobójstwa! To działanie jest schematyczne, ale bardzo skuteczne...

    Dzisiaj jest Pierwsza Sobota i mam pragnienie bycia na Mszy św. z nadzieją, że się uda, bo dalej "ciągnę" dyżur. Nie ma zastępcy, a drugi lekarz jest na dalekim wyjeździe. O 7.20 wyrwałem się ryzykując z wołaniem; "Panie wybacz ten grzech. Jezu! Jezu mój! Panie mojego serca i mojej duszy i wieczności! Taki dar! Taki dar!"...dodatkowo poprosiłem o ochronę w tym czasie.

   Z Mszy Św. wyszedł niewidomy, a z głośnika płynie pieśń, aby Pan wspierał wątpiących i wahających się. Moje serce nie mogło się nadziwić i dalej powtarzam; "taki dar, taki dar"! Zatrzymałem się w przedsionku, a wzrok padł na obraz zakonnika modlącego się przed krzyżem Pana Jezusa; "czy ja nie jestem takim zakonnikiem bez habitu?"

    W tym czasie Zły atakował obrazami wypadku na głównej trasie...właśnie w tych 10-u minutach, bo zmiennik będzie o 7.30, nawet zalecał powrót i sprawdzenie! Jak się okaże kolega już wrócił i nic się nie działo. Jakże cierpią dusze w Czyśćcu. Pan oddalony, nie można ujrzeć Jego Oblicza, a narasta pragnienie Bożej Miłości. To sytuacja podobna do mojej...

    Komunia Św. w intencji tego dnia. Wyszedłem natychmiast i Pan Jezus w Eucharystii (w ustach) został zaniesiony do pogotowia! Tam, w pokoju lekarza dyżurnego padłem na kolana i tak trwałem; "Jezu! Jezu! Jezu!"...

   To wielka łaska, że mogę być z Panem Jezusem sam na Sam po Komunii Św. Niemożliwa jest  żadna modlitwa, bo serce miałem zalane Pokojem Bożym i Miłością.

    Teraz podczas śniadania oszust i kłamca zapewnia (podszywa się pod Pana Jezusa); "sprawię, że nikt ci nie przeszkodzi", a zrywają do babci, która spadła z woza (po łacinie; prolapsus e wozus")! Pan wspomaga i ciężko chorą zawiozłem do szpitala, a po przekazaniu pacjentki Boża Radość zalała serce. W drodze powrotnej popłyną moje modlitwy, a w tym czasie mijaliśmy figurki Matki Bożej oraz krzyże Pana Jezusa!

    Na ten czas z włączonego radia Maryja jakaś pani błaga, aby dawali koronkę do Miłosierdzia Bożego o 15.00! Kolega lekarz zabija siebie papierosami i na moją uwagę mówi;

  • Wszystko zapisane w Niebie..co ma być "to będzie"!

  • Niesie pan diabelski krzyż i głosi błędny determinizm!

    Pojawił się pijany z przetrąconym paluchem u nogi z żądaniem zawiezienia go do szpitala, a właśnie mamy pilny wyjazd. Później spotkamy się pod szpitalem i będziemy żartowali.

   Teraz pędzimy z pacjentką wymiotującą, która zesłabła, a ramach intencji jest niewierząca. Skuliłem się podczas odmawiania drogi krzyżowej, wrócił obraz zakonnika pod krzyżem z naszego kościoła. Moją modlitwę skończyłem pod szpitalem.

    Po powrocie do pogotowia trafiłem na telefon matki do radia Maryja, błagającej o modlitwy w intencji jej niewierzącego syna! To potwierdzenie mojej intencji. Podziękowałem Bogu za ten dzień...

                                                                                                                     APeeL

 

 

02.07.1993(pt) Za rodziców opłakujących własne dzieci...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 lipiec 1993
Odsłon: 635

   Dzisiaj mam dyżur i muszę być na Mszy Św. porannej. Szatan zawszy stara się zmylić jej godzinę. Ktoś powie, że każda jest taka sama. Na tym polega cud, że zawsze jest taka sama, a nigdy się nie znudzi...jak nasz chleb powszedni!

- Jaka intencja dnia? Wzrok zatrzymała droga krzyżowa ze stacją; "Pan Jezus pociesza niewiasty Jerozolimskie". Już wiem, że mam wołać; "za rodziców opłakujących własne dzieci". Dodatkowo w ręku znalazły się zawołania do Pana Jezusa. Ułożyłem je dawno i nigdy nie dały mi przeżyć, takich jak dzisiaj. Prawie słabłem, gdy je czytałem pod kościołem w oczekiwaniu na Msze Św.;

   "Panie Jezu, Ty z Miłości - na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy - zostawiłeś dla mnie...Cud Ostatni! TenNajświętszy Sakrament daje życie mojej duszy. Sprawiła to Twoja Dobroć i dzisiaj przyjdziesz do mnie /../ Jezu, Synu-Boży, Ty umiłowałeś mnie tak mocno, że dla mojego zbawienia poszedłeś na okrutną Mękę.

   W głębi mojego serca przepraszam Cię za wszelkie zło, które uczyniłem dotychczas. Proszę o przebaczenie.Ufam Tobie i zwracam się do Ciebie - jak kwiat do słońca!

   Panie przyjdź i połóż Swoją Dłoń na mojej głowie. Jezu, Ty wiesz jaki jestem słaby i nędzny. Zlituj się nade mną i oświecaj mnie zawsze Twoim Światłem, dawaj siłę, pocieszaj, prowadź, błogosław. Spraw, Panie Jezu, abym zawsze jaśniał w Twoim Imieniu! Pozwól mi na co dzień wypełniać Twoją Wolę!"

   Na ten moment od przechodzącej pada: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus"! Jakże pięknie prowadzi Mszę św. nowy kapłan...jak pięknie składa dłonie, z jakim szacunkiem kłania się Ojcu Prawdziwemu!  Każde jego zawołanie modlitewne przenika serce.

    Abraham wybiera żonę dla swego syna, a moje serce jest bliskie matek opłakujących swoje dzieci. Pojawił się obraz rodziców chłopca, który uciekł do Hare-Kriszna, narkomani z czytanego właśnie artykułu oraz - zadająca nam ból - córka lekomanka!

    Po Eucharystii św. nie mogłem wyjść z kościoła. To dzień postu, spożyłem tylko bułkę i wypiłem kawę. Teraz pocieszam "babcię różańcową" przestraszoną śmiercią. Natomiast młoda pani pragnie pokoju. Wyjaśniam jej budowę świata duchowego i podział (dusza/ciało) w nas samych. Wskazuję na dawcę Pokoju Bożego i Eucharystię.

    Nawał, nie można odmówić o czasie koronki do Miłosierdzia Bożego. W tym czasie z dokumentów pacjentki wypada Pan Jezus Miłosierny! Trafia się też nagły wyjazd pogotowiem do dziecka przepalonej i umierającej na zawał 45-latki. Po ich nędznej chatce kręci się matka - staruszka. Co dzieje się w jej sercu?

   Płynie moja modlitwa, a właśnie wypadają; "św. Rany i św. Krew" oraz "św. Poniżenie". Wzrok zatrzymał Pan Jezus na krzyżu przydrożnym...trafiłem też do pacjentki z figurką porcelanową Pana Jezusa dźwigającego krzyż!

    Na zakończenie tego dnia w pokoju lekarza dyżurnego padłem na kolana i odmówiłem pozostałe części różańca. "Dziękuję Ojcze za dzień".

                                                                                                                                  APeeL

  1. 01.07.1993(c) ZA UMIŁOWANYCH PRZEZ BOGA
  2. 30.06.1993(ś) W intencji nawrócenia córki...
  3. 29.06.1993(w) ZA DZIELĄCYCH KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY
  4. 28.06.1993(p) ZA MOICH WROGÓW
  5. 27.06.1993(n) ZA IDĄCYCH ZA KRZYŻEM PANA JEZUSA
  6. 26.06.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY OPUŚCILI PANA JEZUSA...
  7. 25.06.1993(pt) Wdzięczność trędowatego...
  8. 24.06.1993(c) ZA UMĘCZONYCH RODZICÓW...
  9. 23.06.1993(ś) DZIEŃ W INTENCJI MOICH RODZICÓW
  10. 22.06.1993(w) ZA KAPŁANÓW, KTÓRZY ZBŁĄDZILI...

Strona 2001 z 2363

  • 1996
  • 1997
  • 1998
  • 1999
  • 2000
  • 2001
  • 2002
  • 2003
  • 2004
  • 2005

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 861  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?