Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

08.09.1991(n) ZA ZIEMSKIE SIEROTY…

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 wrzesień 1991
Odsłon: 545

    Na kończącym się dyżurze w pogotowiu zrywają (5.00) do straszliwego wypadku; samochód ściął słup linii elektrycznej. Po drodze płynie modlitwa różańcowa, bo dzisiaj jest dzień Narodzin Matki Pana Jezusa. Napływa Joachim...Anna...wędrujący obraz Matki Boskiej Częstochowskiej...właśnie wnoszą go do mojego mieszkania! Łzy zakręciły się w oczach.

   Z trudem wydobywamy z samochodu połamaną dziewczynę, a obok samochodu leży pijany i trzęsie się z zimna (tylko 4 stopnie C.). Ponieważ uciekłem od pierwszej chwilki tego dnia do Matki Bożej...wszystko układa się dobrze. Ruszamy z chorymi, zawiadamiam policję ("hieny” wg Szatana).

   Teraz w świetny sposób przeszkadza mi w modlitwie. Wczoraj przyniosłem do pracy zdjęcie Stalina z Bierutem. Wódź w pięknym białym mundurze („ojciec" ludu) i teraz ten obraz wpuszcza w myśli, a to wyklucza nawet wypowiedzenie; „Zdrowaś Maryjo”!

    Próbuję na różne strony, ale to przypomina przyklejenie plastra na czoło przy zawiązanych rękach!  Szatanowi pomaga sanitariusz, bo będzie okazja popatrzeć na pięknie zbudowaną pacjentkę. Zważ na moje męki duchowe. Z całą mocą przyzywałem w myślach wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego z wypływającymi z Jego Serca promieniami. Wierzę, że „ojciec narodu” przebywający w Czeluściach spłonie dodatkowo w moich myślach...nawet widzę jego zwęglony kawałek.

   Pod szpitalem prawie wołam do Nieba i nagle zrozumiałem, że dzisiaj jest wielki dzień dla mnie - narodziła się Matka Zbawiciela...to początek mojego zbawienia! „Dzięki Ci, Boże Ojcze za ten d a r - za św. Narodziny Najczystszej Panienki, która otworzyła mi Niebo...to Ona, Panna Panien, Niewiasta Niewiast, Matka Matek, Niewinna z Niewinnych, Czysta z Czystych...połączenie Prostoty i Cichości.

   To Ona, Matka moja Jedyna ma dostęp do Ciebie, Ojcze mój - dla Niej i Syna Swego uczynisz wszystko! Ty, Ojcze mój nie odmówisz Im niczego o co poproszę. Może to Mateczka wyprosiła u Ciebie, Ojcze dar wiary dla mnie? To Jej będę wiecznie wdzięczny. Dziękuję już teraz”...

    Dusza pragnie czystości, a ciało przyjemności. To walka między miłością ziemską do żony i miłością duszy do Matki! To konflikt, który będzie trwał do końca życia. W smutku zawołam; „Matko. Matko...całe życie byłaś czysta...tyle masz czystych kapłanów!”

   Wyjechaliśmy do kościoła, ale nie tam, gdzie miałem trzykrotne wezwanie (inny kościół). Teraz jesteśmy w próbie wynikającej z przewagi woli własnej...zbyt głośno i jasno, bo zajechaliśmy na odpust, a to raczej jarmark.

   Narasta rozdrażnienie, ale wołam; „Matko to dla Ciebie w intencji wczorajszych pogan...daj im promyk wiary, daj ulgę w złości serca, proszę”. Dziwne, ale wypada właśnie modlitwa przebłagalna; „za pogan”. W czasie słów o Duchu Św. spojrzałem na 11-letniego Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej, a dreszcz przepłynął przez moje ciało!

    „Matko dzisiaj Twoje urodziny...tam powinienem być, gdzie wezwałaś mnie do narodzin dla Nieba...przyjmij mój pobyt tutaj!” Stoję i odmawiam rozszerzoną cz. bolesną różańca i w tej modlitwie przeważa dzisiaj wołanie do Matki. „Co robiłaś podczas Ostatniej Wieczerzy? Jaki smutek zalewał wówczas Twoje Serce?

      Gdzie byłaś Matko, gdy Jezus modlił się w Getsemani, a gdzie podczas Jego poniżania w ciemnicy, a gdzie podczas biczowania? Biskup mówił o „zatrutym ziarnie”; mass mediach, złych kandydatach do parlamentu (jest za zabijaniem - nie wybieraj!).

    Później wrócą delikatne natchnienia; Matka i Czystość, a ja w tym dniu nie posłuchałem próśb o zachowanie czystości. Zobacz naszą nędzę. Czego można żądać od innych? Wieczorem będzie program o dyskryminacji rasowej, a przecież to trwa dalej u nas.

    Skarżysz się do „niezależnego” sądu, a wszędzie są sami swoi, towarzysze; sędzia czerwony, ławnik czerwony, sekretarka czerwona i woźny czerwony! Wypiłem kilka kieliszków, a zły kieruje mnie w kierunku mafii! Nic nie dało przełączenie kanału, bo tam był program wspomnieniowy o Jonaszu Kofcie z jego piosenką „Radość o poranku”...„Jak dobrze jest rano wstać”, a gościa jeszcze o 11.00 trudno było obudzić.

    Żartował też z czerwonej mafii i to w rządzie; „To wszystko mafia”…”Kiedy napiszesz. Niewinnego coś w klozecie. Mafia odczyta. Zapamięta cię i zgniecie (...) Nerwowo drżę. Chcą mnie wykończyć Zbuntowanego. (…) To wszystko mafia. Że nawet szóstka w totolotka się nie trafia”…

    Jako rodzynek trafił się Jan Pietrzak. Nagle przeniknąłem serce tego wielkiego Polaka! Tak chciałbym napisać do niego. Czuję jego smutek i zaślepienie w konflikcie; Wałęsa-Rutkiewicz-Pietrzak...mafia włożyła między nich drewniany kołek! Pan Bóg, Jezus i Matka zawsze są przy słabych.

    Podczas śpiewu Murzynów w kościele stwierdzam, że oni też są s i e r o t a m i ! Tak, to sieroty ziemskie, ponieważ nie mają Matki Prawdziwej! Czy ja mogę normalnie oglądać telewizję? Inna piosenka; „ty sam o sobie nie wiesz nic!".

    To wielka prawda, bo tylko Pan Jezus zna nas i nasze dusze. Tylko On może dać nam łaskę odmiany, tylko Jego prowadzenie może nas odmienić. Naprawdę sami niewiele możemy, a to jest już teren Mądrości Bożej!

    Przepisuję to, a do mieszkania ostro zadzwonił młody człowiek "zbierający żywność" (tak robią narkomani). Dziwne, w ręku miał torebkę cukru. Powiedziałem mu, aby podał adres...podjadę do niego i pomogę, bo po domach nie wolno chodzić. Podał ulicę, której nie ma u nas. Poszedł dalej, gdzie był przeganiany.

   Ja w tym czasie popłakałem się przy piosence Enrico Macias Zingarella, gdzie wstrząsająco tańczy Gina Lollobrigida oraz Je suis resté fidèle (Pozostałem wierny...) Posłuchaj jeszcze; Loreena McKennitt „Tango to Evora”, a nie pożałujesz…

        Tak zmieszał się tamten i ten czas (31.07.2020)...

                                                                                                                                   APeeL

07.09.1991(s) Jesteśmy poczwarkami...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 wrzesień 1991
Odsłon: 539

    Tuż po północy machinalnie przeżegnałem się, ze wstydu odwrócony do wizerunku "Jezu ufam Tobie” (objadam się i piłem alkohol do lustra). Nagle napływa ostrzeżenie; „natychmiast przerwij to jedzenie i picie!" Naprawdę przestraszyłem się i rzuciłem wszystko, nawet kanapkę w środku jedzenia!

   Dopiero teraz przypomniałem sobie, że podczas wieczornej Mszy św. zawołałem; „Panie Jezu daj zawsze mocny znak, że to próba...zawołaj”! To była piękna Msza św. i wstrząsające przeżycia, a ja jak faryzeusz żydowski skończyłem post o północy i rzuciłem się na jedzenie i picie w nagrodę!  Pan Bóg nie lub takich czynów, których dobro wyznacza północ jako próg dnia.

    Teraz jadę do pracy, na odchodne pocałowałem żonę ze słowami; „Pan jest Dobry” i w uniesieniu zawołałem; „Panie Boże, Wielki Boże, tyle dobra zaznaję” powtarzając wkoło o sobie; marność nad marnościami!

   Przypomniała się wczorajsza Eucharystia, w kolejce stałem za bardzo wysokim osobnikiem i pomyślałem, że Matka Boża mówi do mnie; „masz być mały...coraz mniejszy, malutki!” Każdy wie jak trudno jest stać się takim i zrozumieć swoją marność, ale nie ujrzysz z tego bez Światła Bożego! W każdym z nas jest poczucie godności i trudno się uniżyć. To poczucie godności powoduje, że staramy się pokazać swoją ważność, swoje ja.

    W tej łączności ze światem nadprzyrodzonym demon zaskoczył mnie (w najmniej spodziewanym momencie); wyjazdem poza kolejką (za kolegę), a miałem chęć na picie kawy i modlitwę z dyskusją („nawracaniem”), która wywołuje odwrotny efekt.

    Po wszystkim stwierdzam, że na takie ataki jest tylko jedna rada; modlitwa, bo wówczas milczysz i nie dyskutujesz, a zły traci moc. Pies szczeka, a człowiek nie zwraca na niego uwagi. Dopiero teraz padłem na kolana, a w tej sekundzie weszła dyspozytorka. Nie mamy telefonu z pokojem lekarskim.

   W tym czasie w programie katolickim pokazywano dzieci głuchoniemych...dzieci wskazują na Pana Jezusa poprzez Jego rany na krzyżu. Miłość Boża sprawia, że w oddaleniu nasila się tęsknota za Bogiem, a to odsuwa znużenie.

   Wczoraj miałem chęć posiedzieć w kościele, ale kościelny spieszący się do swojego gospodarstwa na odległej wsi wyganiał brzękiem kluczy. Wielokrotnie chciałem zwrócić mu uwagę jako ateiście, ale dzisiaj wiem, że podobnie dzwoni do takich Bóg Ojciec.

    Na wyjeździe mówiłem, że w każdej sprawie trzeba zgłaszać się do Matki Bożej. Podczas powrotu z wyjazdu przypomniał się przekaz o kobiecie z krwotokiem po porodzie, która psom wyrzuciła 5-miesięczne dzieciątko. Jak taką ma sądzić Trybunał Boży?

   Nagle odeszły kuszenia, nie ma rozdrażnienia z uciskiem w okolicy serca, które zalewa radość i słodycz, a tego nie można przekazać. Na dodatek towarzyszy mi piękna melodia z poczuciem łączności z Panem Jezusem.

   Teraz oglądam audycję o zniszczeniu Sodomy i Gomory, gdzie królował homoseksualizm i różne wypaczenia erotyczne. Przepłynęły obrazy z mojego życie erotycznego, a smutek zalał serce, padłem na kolana i odmówiłem „Biczowanie Pana Jezusa”.

    Z „Apelu Miłości” padną słowa; „Wszystko ci przebaczam. Jesteś Moim za cenę Mojej Krwi i tobą chcę się posłużyć, aby zbawić wiele dusz, które tak drogo Mnie kosztowały. Nie odmawiaj Mi niczego”.

   Nieprzypadkowo obejrzę film o p o c z w a r k a c h...z obrzydliwości powstaje przepiękny motyl! Nie wiadomo skąd na moich spodniach znalazłem mocno trzymającą się poczwarkę. Dla mnie jest to jasne; tak z naszego grzesznego ciała ma wylecieć święta dusza (piękny motyl).

    Podczas modlitwy zalała mnie cichość i marność. Natomiast teraz mówię; „szanuję pana jako ateistę, ale po śmierci żyjemy...jesteśmy, a pan krytykuje Kościół Boży, a bez niego nie można otrzymać Eucharystii; przepustki do Nieba". Pracował jako policjant i w służbach nie powinna być nakazu bezbożności. Nasze życie jest niepewne. Mówiłem to spokojnie i zdecydowanie, zarazem ostrzegałem przed szatanem i jego sztuczkami.

   Z „Apelu Miłości” popłyną słowa; „Do grzeszników musisz odnosić ze współczuciem, a nawet ze słodyczą i modlić się za nich". Jakże to wszystko jest jasne. Przykładem jest obmawiająca nas wstrętna sąsiadka! Trzeba ją błogosławić i dziękować Bogu Ojcu za taką próbę, bo On patrzy co zrobisz.

   W ciszy serca módl się za nią i przyjmuj w jej intencji św. Hostię, nigdy się nie tłumacz, czyń swoje, bądź szczególnie dla niej grzeczny/a i wyrozumiały/a...obejmij ją swoim sercem, szczególną miło­ścią Jezusową - większą niż do własnych dzieci! Zrobisz to, a otrzymasz oklaski w Niebie! Łatwo tak się radzi, ale trudniej to wykonać!

                                                                                                                              APeeL

06.09.1991(pt) Sens naszego cierpienia...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 wrzesień 1991
Odsłon: 458

    Po północy na dyżurze w pogotowiu pomyślałem o modlitwie, ale napłynęły szatańskie rozproszenia; „ciekawe czy będzie czynił to pod kołdrą?” oraz śmiertelna senność, a po padnięciu na kolana zatroskanie Bestii, bo „nie wolno lekceważyć zdrowia!” Podłość tego szczura nie zna granic. Nigdy nie da takiego ostrzeżenia przed piciem wódki!

   Teraz jestem z Panem Jezusem podczas Jego Bolesnej Męki i właśnie przeżywam Jego biczowanie. Nagle zrozumiałem, że podczas największych tortur trzeba być z Panem Jezusem („przylgnąć do Jego męki”).

   Ja modlę się, a dyspozytorka czuwa; wierzy w moją winę i w czynienie dobra! Później Bestia zaleci, aby jednemu z patriotów powiedzieć, że „jeszcze w trumnie będzie patrzył w moją stronę”.

    Towarzysze wymyślali „wrogów ludu” (bраг народа), a raz uznany za takiego...już się nie wyplączesz, bo po czasie „obserwacji” byłeś likwidowany. Nikt nie bawił się w pozory, nie kryło się aktywistów, bo tow. Stalin mordował nawet najbliższych i swoich oficerów.

     To nie koniec ataku, bo kolega będący na kolejce wyszedł, a wezwano do wypadku. To zarazem była próba dla mnie, bo cierpienie niezasłużone trzeba przyjąć w sercu i ofiarować; ”Jezu mój! Matko dla Ciebie będę dzisiaj pracował...nikomu nie odmówię!”

    Starsza pacjentka powiedziała, że zazdrości mi łaski wiary, a ja odpowiedziałem, że nie chowam tego daru...właśnie tłumaczę jak postępować w cierpieniu, bo "pani chce strzelać z tego powodu do Nieba!” Natomiast porzuconej przez męża zaleciłem wołanie do Matki, a nigdy tego nie robiła!

    W tym czasie pacjenci podstępem obdarowywali mnie; „oto torba, którą podała spotkana żona, aby zaniósł pan ją do domu”, a inny włożył pieniądze między karty. Tak tracę czystość, a w sercu ogarniam tych ludzi, bo na tym wygnaniu z Miłości Bożej (Niebieska Syberia)...jeden musi pomagać drugiemu i po czasie wszyscy mamy wrócić do Pana.

    W drodze do domu przy figurze MB Niepokalanej, która przyszła pod mój dom zawołałem; „Mateczko!” i poczułem, że uśmiechamy się do siebie. Kupiłem kwiaty pod krzyż, a w drodze na spotkanie z Panem Jezusem przypomniały się słowa kolegi, że nie wolno obierać tylko jednego kierunku. Jest odwrotnie, bo jest tylko jeden kierunek; Pan Jezus.

   Właśnie proszę o miłosierdzie dla dusz kapłańskich i zakonnych oraz o błogosławieństwo dla naszego kapłana, który wyjątkowo pięknie śpiewa i często mówi; „Panie Jezu dziękuję Ci za to, że nie jestem z większością - wówczas nie byłbym z Tobą...na pewno nie byłbym tutaj, u Ciebie”.

    Z zamkniętymi oczami zbliżyłem się do Rany Boku Zbawiciela, a przez ciało przebiegł dreszcz. Ta św. Rana to Wielka Tajemnica...to Otchłań z łaskami w której zmieszczą się wszystko dusze świata! Nie można wyrazić tego błysku Światła Bożego.

    Teraz otworzyłem oczy, a Zbawiciel trzymający baranka mówi wprost do mnie; „paś baranki Moje!” Ja nie jestem kapłanem, ale jako uczeń Królestwa Bożego jestem „ojcem jakiejś rodziny”, którą mam prowadzić duchowo. Zawołałem; „Ty, Panie Jezu dotkniesz mnie i obmyjesz”.

    Podczas pieśni po Eucharystii; „Św. Boże, Św. Mocny, Św., a Nieśmiertelny” moja dusza otworzyła się na Majestat Stwórcy! Nawet odczułem strach, ponieważ nigdy nie uzyskam czystości godnej kontaktu z Bogiem Ojcem! Radość wróciła do serca po spojrzeniu na obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. To nasza ochrona przed „groźnym” Ojcem Prawdziwym!

   W drodze powrotnej odmawiałem moje modlitwy i zawołałem; „Panie Jezu, Ty ogarniasz wszystko i wszystkich...w Twoim Sercu jest miejsce dla każdego”. Nagle ujrzałem wielką łaskę zawołania przez Boga, a nawet poczułem „moją wartość” i zrozumiałem, że takich ludzi jest garstka. Oni gdzieś są, ale nie ma między nami komunikacji.

   Po latach spotkam podobnego do mnie, który nie czuje potrzeby przekazywania swoich doznań z dawaniem świadectw wiary na cały świat. Zarazem muszę pamiętać, kto mnie zawołał, a po latach zrozumiem, że wybrał.

    To są sekundy w których pragniesz oddania życia za innych...jak to wytłumaczyć normalnemu człowiekowi? Męczennicy powstają po to, aby nadal zbawiać świat i prowadzić go jak Pan Jezus ku Ojcu!

    Jak wielkie przebudzenie narodów powstało po zamachu na papieża, a w Polsce po zamachu na ks. Jerzego Popiełuszkę. Jak jednoczą ludzi takie ofiary...z czym można porównać moje odczucie, gdy lud śpiewał; „Ojczyzno ma”. Przecież jest to hymn mojej ziemskiej ojczyzny połączonej z Ojczyzną Niebieską! 

                                                                                                                               APeeL

                                                                                                                   

 

05.09.1991(c) Akt oddania się Matce Bożej...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 wrzesień 1991
Odsłon: 438

   

    Po głębokim śnie myśl uciekła do wczorajszego czytania o Matce Bożej. Padłem na kolana z wołaniem; „Mateczko Niepokalana na Twoje Ręce przekazuję - w tym miesiącu - wszystko co posiadam od Boga. Czyń ze mną, co uważasz...dla dobra ludzi i Boga”.

   Odmówiłem litanię Loretańską i ponownie zajrzałem do tej książki, gdzie trafiłem na słowa nawróconego; „Ona wspaniałomyślnie - razem z Jezusem - zaczęła mnie odrywać (...) nawet od siebie samego, pokazując skarby ukryte w Bożym Sercu”…  

   Tam  były też słowa, że dała nam Pana Jezusa, Zbawiciela. Ona kocha mnie i będzie przy mojej śmierci.

   W drodze do pracy zabrałem koleżankę, której matka „jest chora na śmierć” (wiek). Zaleciłem jej sprowadzenie kapłana, bo na nią spada odpowiedzialność, ponieważ jej matka jest niesprawna i na pewno boi się Pana Jezusa w Eucharystii. Ten strach wpuszcza Szatan wskazując na nadchodzącą śmierć, a Sakrament Pojednania jest przepustką do Nieba…

   Nastawiłem się na odpoczynek, a tu wyjazd do; „chyba już zmarłej”. Po przybyciu do wiejskiej chaty trafiłem na siną i zimną staruszkę klęczącą z twarzą w pierzynie. W tym czasie zaczęła płakać rodzina i jej wiekowa matka, a od demona napłynęło, że „nie wolno mi wydać karty zgonu” (tak jest faktycznie, ale wówczas musi przyjeżdżać lekarz rejonowy)...

   Szatan nienawidzi Matki Bożej i Jej czcicieli! Podczas jego ataku pojawia się rozdrażnienie, ucisk w klatce piersiowej, niemożność wypicia kawy i złapania oddechu. Ponadto niemożliwa jest modlitwa, a dodatkowo złapała mnie śmiertelna senność z błyskami w sekundowych snach;

1. Twarz młodzieńca z czarnymi bruzdami w miejscu spływających łez. Teraz wiem skąd płyną natchnie­nia dla „artystów”...

2. Kapłan w kapelusiku góralskim na głowie!

3. Niby św. Oblicze Pana Jezusa, ale wykrzywione w zbliżeniu, co obecnie czynia w zatrzymywanych kadrach telewizyjnych, aby ukazać czyjąś brzydotę lub zrobić z kogoś frajera. Krzyknąłem tylko; „Jezu mój! Jezu!”

    Po czasie wrócił Pokój Boży i przez godzinę odmawiałem moją modlitwę i to w cieniu zieleni oraz szumie brzóz pod błękitnym niebem z wiewiórką biegającą po płocie. Nagle poczułem moc Matki Bożej nad szatanem, niezwykle podłym wrogiem, który atakuje nas z furią w różnych sytuacjach...nawet w czasie defekacji może podsuwać święte obrazy lub słowa duchowych zawołań. 

    Szatan nie lubi mnie i naszych modlitw...właśnie wokół mnie zaczęto kosić trawę oraz zerwano na wyjazd do szaleńca. Chory chodził po mieszkaniu, odmawiał zabrania do szpitala, w złości włączył radio na cały regulator, pralkę i przewracał garami w zlewie. Nawet bałem się o nagły atak widelcem lub nożem.

   Usiadłem na lepce...spojrzałem na obraz Jezuska ze świecącym krzyżem i zawołałem; „Matko przyślij tutaj 10 aniołów do pomocy, złagodź jego serce i odmień go”. W tym czasie spokojnie zacząłem mówić do niego po imieniu.

   Nagle pacjent założył czapkę, pocałował żonę w rękę, wsiadł do karetki i zaczął ładnie śpiewać. Przed odjazdem zauważyłem, że z podwórka było widok na wielką figurę Jezusa z Najświętszym Sercem. Zawołałem w podziękowaniu; „Pani moja, Niepokalana Mateczko, Panno Czysta dziękuję za Twoją Obecność. Wiem, że Jesteś”…

                                                                                                                    ApeeL

 

04.09.1991(ś) Matka Boża jest ze mną...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 wrzesień 1991
Odsłon: 542

    W śnie pojawił się obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, a w tym czasie zbudził mnie ostry dźwięk budzika żony wstającej na Mszę św. Ponownie napływa; „wol­ne”...jakby przypomnienie. To już pewność. Chodzi o wolny dzień w przychodni za nadgodziny z późniejszym dyżurem w pogotowiu (od 15.00).

    W drodze na dyżur odmawiałem cz. radosną różańca. Nagle „ujrzałem” czystość królującą w Królestwie Niebieskim, która przenika wszystko. W tym jest czystość Najświętszej Maryi Panny, której szczytem było poczęcie Jezusa...z Ducha Świętego („Dziewica teraz i zawsze”).

    Ta czystość jest wzorem na nas, także małżeństw, bo świat głupieje na tle seksu. W przyszłości wzorem dla mnie będzie św. Józef z białą lilią do którego będę uciekał się w pokusach. Szczególnie napływają, gdy jestem w stanie łaski, podobnie jak żona i w tym stanie modlitwa otwiera Niebo, bo w sensie ziemskim jesteśmy świętymi!

   Zły wie o tym i wszystko robi, abyś upadł. Dlatego później zabiorę na działkę wodę święconą z klasztoru s. Faustyny. Obawiam się, że zły „rzuci mnie w kierunku żony” - nie chcę tego.

    W modlitwie przeszkadzają znajomi ludzie i nagły wyjazd do nieprzytomnej. Nie planowałem tego, a w czasie przejazdu w uniesieniu odmawiam modlitwę. Podczas zawracania karetką zauważyłem piękną figurę Matki Bożej Niepokalanej. To jakby podziękowanie od Matki za przyjęcie tego wyjazdu w sercu.

    Dzisiaj w pogotowiu jest spokojnie...nawet mogę modlić się na ławeczce. Ponownie wyrywają do babci w innej wiosce, gdzie mijamy taką samą figurę Matki Bożej. „Wołam” do Pana Jezusa o Miłosierdzie dla dusz oziębłych; „Panie Jezu, one nie wiedzą, że Jesteś. Bądź dla nich szczególnie wyrozumiały”!

   Dzisiaj modlitwa płynie sama - ja pracuję, a dusze modli się. W ręku mam książkę; „Matka Boża w moim życiu”, gdzie są słowa do mnie; „Jestem z tobą, Ja ciebie wybrałam, Bóg mi ciebie dał, pozwól się pokierować. Staraj się być coraz mniejszy, w twojej małości będzie twoja moc. Codziennie rano staraj się być bliżej Mnie. Będę zawsze z tobą – zaufaj. Staraj się być najpierw ze Mną. Nie lękaj się zła, moc Boża jest wielka. Ludzie zapomnieli o Mnie, mów im o Mnie”...

                                                                                                                                   ApeeL

  1. 03.09.1991(w) Miłość bez słów...
  2. 02.09.1991(p) Pragnienie zostania maluczkim...
  3. 01.09.1991(n) Kamienie wołać będą…
  4. 31.08.1991(s) Boża radość...
  5. 30.08.1991(pt) Naszym znakiem jest Krzyż Jezusa...
  6. 29.08.1991(c) Powikłane losy ludzkie...
  7. 28.08.1991(ś) Zapach chleba...
  8. 27.08.1991(w) Więcej szczęścia jest w dawaniu...
  9. 26.08.1991(p) Nie podobam się sobie...
  10. 25.08.1991(n) Za zawołanych przez Boga, którym nie będzie już dobrze na ziemi...

Strona 2058 z 2287

  • 2053
  • 2054
  • 2055
  • 2056
  • 2057
  • 2058
  • 2059
  • 2060
  • 2061
  • 2062

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 446  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?