- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 440
Dalej ćwiczę się w odmawianiu „Wyznania wiary”...powiem Ci, że wstyd się przyznać, ponieważ dotychczas (05.04.2021) nie nauczyłem się. Powtarzam z ludem, a w modlitwach mam własną (skróconą).
Ja znam mojego Tatę, a Tata mnie. Ktoś to ułożył, wierni powtarzają, ale po godzinie w rozmowie nie byliby pewni czy jest Trójca Święta. Najbardziej lubię powtarzać, że Pan Jezus został „umęczony także za mnie”. Jakże to piękne i krótkie określenie Męki Jezusa.
Posłuchałem natchnienia, aby podczas jazdy samochodem wysłuchać nagranej Mszy św. To było w samą porę, a teraz napływa, że Pan Jezus zawsze pomaga nam w niesieniu naszego krzyża, zawsze czeka na nas w cierpieniach, wychodzi nam naprzeciw...ja zarazem mam pomagać w niesieniu Jego Krzyża Jezus.
Zapytasz, co oznacza „napływa”...to „moje” myśli podczas słuchania Ewangelii o Cyrenajczyku. Piszę „moje” myśli, ale zważ, że jestem na początku nawrócenia ze szkoleniem. On niósł krzyż przymuszony („na zimno”), jako najemnik. Ilu jest takich dzisiaj…cała ich wiara to przypuszczenia. Tak powiedział jeden z pacjentów...przypomnę mu to słowo po drugiej stronie życia. Zresztą będzie wiedział, bo istnieje wieczny zapis wszystkiego!
Teraz mówię do trzęsącego się ze strachu: szuka pan uzdrowienia, a przecież nasze zdrowie zużywa się z każdym dniem, nie da się pokonać chorób, starości i śmierci.
Cały czas czekam na jakieś oznaki potwierdzenia złego snu...oby nie zgubiły mnie te „badania”, ale już wciśnięto mi buteleczkę...nie chcę, ale nie mam siły na szarpaninę. Jasno widzę beznadziejność tych czynów i chowam przyjęty od szatana „dar” do szuflady.
To nie należy się i wiem, że pacjent w chorobie dodatkowo musi martwić się o podarunek (datek), ponosi koszty. W wyobraźni idę z teczką, wywracam się, a z teczki wypada butelka, rozbija się i sprawia nieprzyjemny zapach, a personel śmieje się ze mnie. Czy to nie może się zdarzyć?
Ostatni pacjent sprawił radość, bo został ocalony podczas wybuchu, długo walczył o należną rentę, wreszcie wszystko ułożyło się (pomagałem mu, wszystko pisałem na maszynie, byłem z nim w tej walce)...
- Jaki numer butów ma żona?
- Każdy pana podarunek popsuje moją bezinteresowność i radość. Podałem numer butów, ale zły!
Chwilka ciszy, podjechałem do domu, a tam podenerwowanie, bo córka założyła bluzkę żony, a syn krzyczał, że obiad jest zbyt późno. Córka ma wykrzywioną twarz, a żona jest pełna zwątpienia...to straszna broń szatana! Ja nie idę na to!
Pocałowałem ją, wzmocniłem i śmieliśmy się. Siły nabrała w momencie, gdy przeczytałem jej o godzinie 15.00 słowa Zbawiciela: „O tej godzinie pogrąż się w modlitwie tam, gdzie jesteś”. Siostra Faustyna napisała o stopniach miłosierdzia: uczynek, słowo i modlitwa...ona dotrze wszędzie.
Zdziwienie, bo nie mam dyżuru w pogotowiu (pomyłka). Z tego skorzystał bezdomny pies...rzuciłem mu kanapki: „Pan wyżywi każdego”. W domu trwał zamęt od szatana...uciekłem do garażu z połową butelki i piwem. Jak łatwo rozpętać nienawiść. Jak wielkiej pielęgnacji wymaga miłość!
Pan Jezus, gdy Mu złorzeczono nie złorzeczył...gdy cierpiał nie groził, ale oddał się Temu, który sądzi sprawiedliwie! Kiedyś widziałem siebie na takiej męce...wówczas straszyłem oprawców Jezusem! Teraz, w tym momencie ujrzałem, że wówczas trzeba się modlić za oprawców: to jest najwyższe dobro! Zrozumiesz to z pomocą Ducha Św.
Kapłan z nagranej Mszy św. mówił, że nie ma chrześcijaństwa od krzyża. Kto to rozumie? „Krzyż” w chrześcijaństwie oznacza wybranie, ale wówczas przyciąga demony! Atakowana jest także rodzina, domy są w śmiertelnych opałach. To jest zarazem zwykła Boża próba! Wielu tego nie rozumie, bo uważają, że modlitwa i wybranie przez Jezusa da im życie weekendowe.
Wówczas blisko jest do przeklęcia Jezusa jako Pana, który nie pomaga w kłopotach. Pan Jezus pragnie ujrzeć nas w ostatecznym spotkaniu jako świecących (oczyszczonych)...dlatego wezwanych „pozostawia” w kłopotach. Zwykli ludzie krzyż widzą w chorobach, śmierci i nieszczęściach. To nie jest krzyż, ale wydarzenia naznaczone cierpieniem! Trzeba je przyjąć i uświęcić, ale często się złorzeczy!
Patrz jak przyjął to Jezus w Swojej Bolesnej Męce, a znał wcześniej jej przebieg! Słowem się nie poskarżył, nie straszył i nie złorzeczył. Męka ludzi z własnego wyboru – to krzyż diabelski, a męka naznaczona złorzeczeniem – upadek! Męka z pokorą, w cichości – to dopiero krzyż!
„Jezu mój, Jezu czy mogłem spodziewać się takiego przebiegu tego dnia? Teraz jasny stał się zły sen. „Dzięki Ci Jezu za takie miejsce na ziemi". Nagle wszystko stało się dobre i piękne. Dalsza część wieczoru biegnie na przepisywaniu zapisków, popijaniu piwa i koszernej wódki...
ApeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 489
Na dyżurze w pogotowiu do ambulatorium trafiła pacjentka z bólami nadbrzusza i wymiotami. Nie otwierała oczu i była skołowana. Zaspany zbierałem wywiad i próbowałem coś wymyślić, a zarazem poprosiłem Jezusa o pomoc. Nagle chora powiedziała...
- Kiedyś byłam u pana i rozpoznał pan zespół Meniere’a…
Terapia stała się prosta (40% glukoza i hydrokortyzon dożylnie oraz fenactil domięśniowo). Przez chwilkę rozmyślałem o lekarzu bliźniaku, który nie prosi o taką pomoc. Pacjentka poprawiła się, a ja zapytałem czy nie latała samolotem (choroba jest podobna do lokomocyjnej).
- Proszę teraz czuwać przy żonie, a rano iść po chleb...mówię do męża! Facet uśmiechnął się, a ja wróciłem do łóżka.
Przed zaśnięciem przepływały obrazy telewizyjne, pragnę w śnie znaleźć się w domku Pana Jezusa w Nazarecie, a szatan zalał mnie nagłym i wielkim pobudzeniem seksualnym. Jakże to wielka walka z ciałem, bo domek napłynął, ale z atrakcyjną dziewczyną. Ratunek przyszedł w śnie, bo znalazłem się w pięknym pokoju z żoną!
Z marzenia sennego o 7.00 zerwano mnie do nagłego zgonu. Trafiłem do mężczyzny leżącego na sinej twarzy. Przybyli całą rodziną na wczasy, trochę wypili. Teraz żona jest w rozpaczy. Odwróciłem go i na powieki położyłem monety...moja rola była skończona. Podczas powrotu tłumaczyłem kierowcy i sanitariuszowi, że śmierć nagła jest wielkim nieszczęściem.
W pogotowiu zmiana zespołów, zamieszanie, nikogo nie obchodzi taka śmierć. Tak właśnie jest z naszym przejściem do wieczności. Znowu ciężki dzień, ale nikomu nie odmawiam, staram się, nie przyjmuję datków. Specjalnie przyjąłem dar od chytrej... dostałem na piwo!
- Matka Prawdziwa jest zawsze z panią...mówię do młodej i samotnej inwalidki, która ma dzieciątko i brakuje jej na życie. Proszę przyjąć swoje cierpienie, pogodzić się z sytuacją i prosić o prowadzenie, ale to nie trafiło do jej serca.
- Starusze nad grobem męczonej przez córkę zaleciłem, aby przebaczyła i ją przytuliła! Rozumiała moje słowa, bo żyje modlitwą, ale...
- Pan z naszego Kościoła, a kieruje się ku ziemi...
- Pani jest z kółka różańcowego, a martwi się o jutro...to jest od złego, który takich nienawidzi, trzeba strach przekazać Matce Bożej najlepiej po Eucharystii!
Ciężki sen na leżaku działkowym, a dzień już chyli się ku zachodowi. Po powrocie do domu otworzyłem buteleczkę ze zmieszanymi olejkami ze stu roślin (kiedyś otrzymałem od jakiejś pacjentki). Wystarcza kilka kropli, aby pięknie pachniało w całym domu. Czy taki olejek przyniosła Panu Jezusowi Magdalena?
Nagle w drzwiach stanęła kobieta, której mąż zmarł na weselu, wszystko zepsuł! Pojechałem z nią stwierdzić zgon...zmarły był już w kaplicy pod naszym kościołem z piękną figurą Matki Bożej. Pocieszyłem ją, że jesteśmy, a to tylko rozłąka. Śmierć nagła jest nieszczęściem dla duszy, bo nieprzygotowany „lecisz” do Ojczyzny Prawdziwej…
Marek Grechuta śpiewał o wolności, a moje oczy zalewały łzy przy słowach, że: „Wolność wymyślił dla nas Bóg, aby człowiek wreszcie mógł w Niebie się obudzić”! Popłakałem się i poczułem - jak powiedział Jan Paweł II - „żywym kamieniem”, chrześcijaninem (znaczy „Chrystusowym”).
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 465
Córka postanowiła być na codziennej Mszy św. i nie wykonuje tego. Żona posłuchała natchnienia, aby zrealizować to za nią. Właśnie zerwał ją budzik...ziąb i deszcz, a ona z pełną pokorą wykonuje Boże zaproszenie. Przy okazji napływa do mnie: „zobacz wyrzeczenie żony!” Zważ jak Bóg zamienia zło w dobro...
Wstałem, płynie modlitwa przed przebłagalna „za oziębłych”. Ruszam do pracy po urlopie z pragnieniem skupienia oraz czystości (nie chcę podarunków plamiących biały fartuch). Kilka babć próbuje płacić, ale nigdy nie szarpią się, a jedna z nich prawie płacze (może miała oddać mi ostatni grosz?).
Przykrość, ponieważ umiera moja wieloletnia sprzątaczka trzymana w zakłamaniu, bo chce żyć i boi się śmierci. Mam trafić do niej i na osobności powiedzieć jej w Imieniu Jezusa: „córko moja Ja jestem z tobą i czekam na ciebie...nie bój się, wołaj do Mnie...przygotowuj się do naszego spotkania (Sakrament Pojednania). Pragnę twojej ufności!”
Większość śmiertelnie chorych zachowuje się podobnie w obliczu śmierci, a działanie demona (straszenie śmiercią) przynosi skutek! Jezus zostaje odsunięty wówczas na dalszy plan!
- Jak ma pani na imię?
- Maria…
- To najpiękniejsze imię świata!
Nie wiem w jakim celu ta pani przyszła do mnie, ale płynie od niej energia, która daje siłę. Wiele moich zdarzeń nie jest przypadkowych. Jak się okaże jest poszukującą duchowości, ale poprzez uzdrawiaczy, poprawiaczy energii, różdżkarzy oraz posługujących się wahadełkiem. Sam pragnę opanować tą umiejętność umiejętność, co się stanie, ale nie wolno używać tej metody do „czarów”.
Mówię jej, że ludzie jadą przez całą Polskę, aby stracić pieniądze u szarlatana, a mało wierzących zgłasza się po darmową pomoc do Jezusa. O tę pomoc trzeba prosić w każdej sytuacji np.; podczas zmywania podłogi!
Ja doszedłem do Pana dzięki modlitwom pacjentek i żony, a ona tkwi w poszukiwaniach i wpadła na manowce. Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuje (04.04.2021) mam intencję: „za poszukujących Zbawiciela, nie tam, gdzie trzeba” (modlitwa wypadła także za nią, a nie wiem czy jeszcze żyje)..
- Jeżeli pani odnajdzie Jezusa nic już pani nie będzie szukała!
Tak piękny dzień, zbliża się ósma godzina ciężkiego dnia, a szarpie się ze mną młoda emerytka (wciskając koniak). „Jezu mój, Jezu jakże jest mi smutno”.
Napłynęło natchnienie, aby „przekazywać Panu Jezusowi każdą ciężką pracę...wówczas otrzymasz za to odpocznienie!” Pomyślałem o pozytywnym handlu, ale dzisiaj (04.04.2021) to jest "uświęcenie cierpienia".
Wówczas tłumaczyłem to sobie na relacji: ja i syn. Jeżeli wywiązuje się dobrze ze swoich obowiązków otrzymuje nagrody, ale nie wie, że płyną ode mnie.
Jednak w relacja ja i Pan Jezus chodzi o świadomą łączność z ofiarowywaniem wszystkich cierpień, a takze całego dnia. Pan Jezus działa z niezwykłą delikatnością, a otrzymane dobro musimy zauważyć i rozgłaszać (świadectwo wiary).
Ludzie normalni (ziemianie) uważają, że wszystko jest wynikiem ich zapobiegliwości. To zaślepienie sprawia pychę aż do odrzucenia Boga (samowystarczalność). Jakże odwrócona jest konstrukcja naszych światów! Jeżeli ktoś postępuje wg praw Bożych to jest dziwakiem, chorym, pukniętym, fanatykiem i dziwakiem!
Wracam do domu z pochyloną głową, ale z sercem zalanym radością. Zarazem napływał smutek i tęsknota za Jezusem: „Jezu mój, Jezu...to dla Ciebie!"
Pragnę ciszy, uciekam od dyskutujących, bo „dusza gadatliwa nie wejdzie do Królestwa Niebieskiego”...to zarazem jest realizacja prośby o skupienie. Więcej zrobisz dla Jezusa poważną pracą, cichością, milczeniem niż tłumaczeniem spraw Bożych. Trzeba wyczuć chwilkę sposobną. Bardzo rzadko zdarza się dusza bliska sercu.
Nagle zobaczyłem siebie jako apostoła, zbliża się północ, a my dyskutujemy o powoływaniu świętych: muszą dokonać cudu po śmierci. Czy pisma Faustynki nie tworzą cuda w mojej duszy, w duszy żony i innych?
W myślach jestem na kongresie lekarzy, gdzie wskazuję - jako lekarz ciała i duszy - na błąd, że śmiertelnie choremu nie wolno odebrać nadziei! Jakiej nadziei, przecież katolik jest człowiekiem nadziei, ale na życie wieczne!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 473
Po dniach duchowych szatan uderza z całą mocą...właśnie podsunął mi seksualno-sadystyczny film. Nie planowałem go, ale obudziło mnie „przebicie nogi gwoździem”. Zawołałem: „Ojcze nasz przebacz, tym co kręcą takie filmy, przebacz aktorkom, które w nim się rozbierają!”
Czekałem na zmiennika w samochodzie słuchając muzyki gitarowej. W tym czasie przeczytałem zdanie: „żyj godnie, ponieważ jesteś Synem Bożym”! To wielka prawda, która nie dociera do ludzkości, a w życiu i w śmierci trzeba chwalić Boga i Jego Syna Jezusa. Wielkim darem jest bycie człowiekiem: na wzór i podobieństwo Boże! Nie mogłem nadziwić się temu porannemu odkryciu.
W domu, podczas wahania gdzie mamy być na Mszy św. napłynęło natchnienie, aby pojechać do pobliskiego klasztoru! Nawet żona zapytała jak to wymyśliłem? Jedziemy w ciszy, a ja przez całą drogę odmawiam (uczę się) wyznania wiary: „Wierzę w Boga”, gdzie są słowa: „On to dla nas i dla naszego zbawienia stał się człowiekiem”. Jakże to piękne, nawet dla nas „stałem się człowiekiem!”
Tutaj - w tym klasztorze - wielu wróciło do Boga. Usiadłem w zakamarku Domu Pana, gdzie w półmroku wzdychaniem:
„Och, Jezu, Jezu dziękuję Ci za ten dar!
Kim ja jestem, że mnie wezwałeś i tak obdarzasz?
Proszę Cię, Jezu daj mi siłę do pracy po urlopie, do cichości, skupienia i pokory...szczególnie proszę o skupienie.
Dawco Wszelkich Łask - mój Jezu! Prawdziwy Pocieszycielu".
Po Komunii św. cały czas klęczałem z wołaniem: „przyjmij Jezu” z wymienianiem dusz zmarłych z rodziny. Nagle odczułem na czym polega skupienie i nasza małość...”ujrzałem” siebie we własnym sercu. To dziwne, ale tak to odebrałem. Sam jesteś malutki, ale twoje serce obejmuje ciebie całego! Dziwne...
Dom, radość w oczach żony, imieninowy szampan. Na ten czas wpada syn i atakuje nas za wiarę! Zobacz demonizm (on nie wie, że w tym momencie jest tylko narzędziem). Mówię mu, aby nie żartował i nie szydził z Jezusa. Na lekcji religii niech zanotuje to, co mu się nie podoba...niech przyjdzie z tym do mnie! „Żyj godnie, boś Synem Bożym”...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 479
Po północy zaczynam nowy miesiąc życia, a lubię czynić to z modlitwą. Zawołałem: „Jezu mój, Jezu - widzę Twoją Mękę, właśnie teraz mam świadomość, co czułeś, gdy szedłem na zagładę. Nie mogę w pełni wniknąć w Twoje Litościwe Serce, ale Ty, Jezu wiesz kim jestem. Spraw, aby głosił Twoje Miłosierdzie nie dla mojej chwały, ale dla świadectwa”...
Przepisuję to 3 kwietnia 2021 r. w Wielką Sobotę, a właśnie z radia Maryja płynie koronka do Miłosierdzia Bożego. To wszystko jest niby przypadkowe. Po wyjściu do pracy poprosiłem Zbawiciela o błogosławieństwo...na początek tego miesiąca.
Zdziwiłem się, bo obecnie rzadko to czynię, a właśnie w tej chwilce kapłan powiedział „Niech was Bóg błogosławi”. Obecnie często proszę Ducha Świętego o pomoc w pisaniu dziennika...
Rano wróciło wczorajsze zapytanie:
„Cóż Jezu możesz mi powiedzieć?
Ty, bez słowa otwierasz Swoje Ramiona i przytulasz do Serca
Wiem, że Jesteś przy mnie”...
Żadnym słowem nie można wyrazić tęsknej miłości do Boga. Teraz na dyżurze w pogotowiu jedziemy z porodem, a ja w czasie czytam „Dzieje Jezusa Chrystusa”. W moim sercu pojawił się domek w którym mieszkał Pan Jezu...wyobraź sobie, że mógłbyś tam trafić. Przepisuję to i płaczę.
Zważ jakie pragnienia ma mistyk świecki na tle gwiazd ziemskich (Wiśniewski, dziadek z czerwonymi włosami chce mieć szóste dziecko). Duszę zalała tęsknota za Panem Jezusem i w smutku chciałbym powiedzieć rodzącej, że przy jej porodzie będzie stała Matka Boża i Jezus...wprost widzę ich radość! Przecież młoda Matka Boża, brzemienna w cudowny sposób też tak „rodziła”...tylko, że w stajence wśród śpiewu zastępów aniołów!
Po latach przeczytam wizję Marii Valtorty („Poemat Boga-Człowieka”): wszystko odbyło się w stajence w Betlejem, ale nie było ludzkiego porodu. Matka Boża wyszła nagle z Dzieciątkiem do Józefa...w otoczeniu Aniołów i śpiewie chórów niebieskich. Usiadłem na tylnym siedzeniu płacząc.
Dodatkowo źle się czułem ze względu na zmiana pogody (wyż), a wówczas mam zawroty i bóle głowy. Około g. 18.00 napłynęła łączność z żoną...zacząłem odmawiać za nią „Ojcze nasz” dziękując Bogu za ten dar. W naszej ojczyźnie żyje 50 tys. rodaków ze sztucznym odbytem. Masz prawidłowe urządzenie i nigdy nie dziękujesz...bo za co?
Teraz pędzimy karetką w ciemności, błyskają reflektory mijanych samochodów, słychać radiotelefon, a ja w tym czasie wołam: „Dziękuję, Ci Panie Jezu za dar modlitwy...za to, że byłeś przy mnie w moich upadkach Proszę Cię Matko Boża Cudownego Medalika bądź przy żonie w jej smutkach, a mnie daj siłę, abym nigdy nie opuścił Boga Ojca”.
Zawołałem też: „Panie Jezu uchroń matki pragnące zabić dzieci w swoim łonie...niech ujrzą, że jest to bestialskie morderstwo. To wchodzenie z narzędziami zbrodni - przez tego, któremu dałeś biały fartuch - do Sanktuarium Życia!
Napłynęły obrazy tej zbrodni, które spotykałem z racji bycia lekarzem. Oto ginekolog z anestezjologiem-kobietą zabijają dzieciątka w piwnicy. Kobiety często czekają, a później takie morderstwo jest coraz droższe.
Jedna odeszła, bo nie starczyło jej pieniędzy. Dlatego teraz błagam Pana Jezusa, aby przeszkadzał w tym procederze. Ja wówczas nie miałem obecnego Światła i nie mogłem ujrzeć zła! Nie mógłbym stać się żarliwym obrońcą życia nienarodzonych.
Kolega dyżurny był zmęczony i zrezygnowany...tłumaczyłem mu z mocą jak wielki sens ma nasze życie. Nie wiemy dlaczego tuaj jesteśmy, ale każda chwila dokąd trwa Miłosierdzie Boże to wielka szansa dla każdego z nas. Nie wolno zaprzepaścić śmierci, bo to moment naszego powrotu do Boga Ojca. Do tego powrotu trzeba się przygotować…
APeeL
- 31.08.1990(pt) Za pragnących cichości i pokory...
- 30.08.1990(c) Zostałem dobrym pasterzem...
- 29.08.1990(ś) ZA BRACI BŁĄDZĄCYCH
- 28.08.1990(w) ZA ŻYJĄCYCH BEZ SAKRAMENTU POJEDNANIA
- 27.08.1990(p) Przyjdź Duchu Święty...
- 26.08.1990(n) Tyś wielką chlubą naszego narodu...
- 25.08.1990(s) W Niebie jest mieszkań wiele...
- 24.08.1990(pt) Kuszenie rozebranymi panienkami...
- 23.08.1990(c) Duchowe zjednanie w małżeństwie...
- 22.08.1990(ś) Ewangelizacja św. Jehowy...