- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 445
Po chwilce zdążyłem na poranną Msze św. W sercu mam problem dotyczący naszych upadków, które w Mądrości Bożej mają wielki sens. Nasz Ojciec Prawdziwy zna naszą nędzę i bada, co uczynimy. To zarazem jest to droga do cichości, skromności, uniżenia i milczenia!
Dla Boga j Jego Mądrości całe złoto świata to garść piasku, a srebro to błoto! Nie przenikniemy tego wszystkiego. Za kapłanem zawołałem do Matki: "Lilio...jakże Twoja Biel oczyszcza! Jezu mój, przebacz...Jezu!"
Dziwne, ale czytania dotyczyły bogactwa...oddawania. Wczoraj demon sprytnie zepsuł mój dobry czyn, ponieważ pani obdarowana przeze mnie dopadła żonę i tak długo jej dziękowała, że ta zmokła, ubrudziła się, zniechęciła po Mszy św. i wróciła zła do domu! Zła na mnie, że byłem dobry! Żona jeszcze nie dostrzega śmiertelnej walki nad nami - o nasze dusze! W jej intencji przyjąłem św. Hostię...pojękując tylko: "Jezu, Jezu, Jezu!"
Na początek dyżuru w pogotowiu trwała cisza, kolega smacznie spał, a ja na kolanach odmawiałem cz. Bolesną Różańca. Podczas "Biczowania" otworzyłem oczy i ujrzałem krzyżyk na pościeli, taki sam jak w moim ręku (znak służby zdrowia). Tak przemówił Pan, którego przed godziną prosiłem, aby przybył do mnie.
O g. 9.00 natchnienie sprawiło, że wysłuchałem Mszy św. radiowej w samochodzie na której pięknie śpiewał ks. Wiesław Kądziela. Po modlitwach wielka radość zalała serce, niczym jej nie wyrazisz. Miłością przenikam wszystko, cały świat, a tu wyjazd do sanitariusza w areszcie. Duży chłop płacze, ponieważ skrzywdziła go niesłusznie żona...piesek, który z nim był radował się niemożliwie. Patrzcie, jak reaguje na uwolnienie stworzenie Boże, a ten złorzeczy i płacze!
Zalecam mu zawołanie do Matki Prawdziwej...z przyjęciem tego niezasłużonego cierpienia. Napłynęła osoba Pana Jezusa w ciemnicy i słowa "byłem w więzieniu, a odwiedziliście mnie". Pomyślałem, że Zbawiciel był w takim miejscu, a ja nędznik - jeszcze nie!
Już 12.00 i "Anioł Pański"...dalej żarliwa modlitwa, na pewno nie miałbym tej radości i gorliwości bez upadku. To sprawia Mądrość Boża...przytulenie się dzieciątka do taty po złym czynie.
Kolega jest na obiedzie (przeszło godzinę), a właśnie wpadają "ciężko" chorzy. W tym czasie święcono figurę Matki Bożej Niepokalanej, która przyszła pod mój blok. Wreszcie udało się wyskoczyć z trafieniem na słowa kapłana: "nie jesteśmy już sierotami", a lud śpiewał o Matce u Której Serce jest otwarte każdemu. Jakby na ten moment badam babcię czując, że jest to moja ludzka rodzina.
Część sierot ziemskich - obywateli i towarzyszy wyglądała tylko z okien! Innych to nie interesuje - kręcą się w tym czasie przy śmieciach! Łzy zalały oczy, ponieważ chciałbym odmówić cząstkę Różańca na kolanach...teraz koło mojego domu jest miejsce uświęcone!
Wróciłem na dyżur i odmówiłem mój modlitwę: "za braci odłączonych", którzy nie uznają Matki Bożej, a dzisiaj jest rocznica pierwszych objawień w Fatimie! Teraz o 19.00 podczas wyjazdu modlę się "ponadplanowo" prosząc Pana Jezusa, aby smutki żony przelewał na mnie. Tak chciałbym spotkać kogoś "duchowego", ale wokół są sami ziemianie. Na wizycie zalecam, aby dom oddać w opiekę Matce Bożej, a to wywołało śmiech u ludzi wierzących!
Na końcu ponownie wołałem: "Panie Jezu! Matko! Proszę o przekazywanie wszystkich smutków żony na mnie, a także nieczystości, to ja za nie odpowiadam. Przecież od najmłodszych lat ciężko pracowała, ja zniszczyłem jej niewinność, uderzyłem ją w twarz, piłem i oszukiwałem, a ona modliła się i Ty, Jezu...i Ty, Matko daliście mi dar wiary...dzięki jej wstawiennictwu uzyskałem Życie!"
Łzy zalały oczy i popłynie "Ojcze nasz"...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 439
Ten dzień zaczynam o 6.00 od modlitwy "Anioł Pański", którą trzeba odmawiać po obudzeniu się. Po tej modlitwie myśl uciekła do zalecenia Matki Bożej, że...po każdej tajemnicy należy wołać do Pana Jezusa, aby uchronił nas od ognia piekielnego. Nikt tego nie stosuje. W kościołach nie słyszy się...ludzie wstydzą się mówić o piekle i szatanie, bo to ma świadczyć o zacofaniu (sukces demona).
W tej samej sekundzie wzrok padł na pismo "Nie z tej ziemi" z tytułem art. "Tajemnice Diabelskiego Ognia". Przebadano ofiary: Jack Angela 15 VII 80 r. oraz małżeństwo Lily i Henry Thomas (oboje po 70 lat)...zwęgleni od środka przy całych ubraniach!
Są to samozapalenia się ludzi z podaną przyczyną. która jest "błękitny płomień" rozprzestrzeniający się z niezwykłą szybkością, skaczący po ciele, przebijający ciało, przysparzający niezwykły ból i przerażający.
Atak następuje na zewnątrz, w domach raczej nocą. Ofiara zaatakowana nie ma czasu krzyknąć, ludzie są czarni i zwęgleni, żar (określony przez specjalistów) wynosi 2000-3000 stopni. Te błękitne ogniki tańczą, przeskakują na osoby...nic nie ucierpi z odzieży i sprzętów! Na oczach małżeństwa Murzynka spłonęła w kilkadziesiąt sekund...została po niej kupka popiołu!
Teraz zły przeszkadza w radości spożywania śniadania po poście! To proste i świetne. Podsunął mi obraz: "ogórków z robaczkami" (takie były u nas w domu). Przeżegnałem się wodą od Faustynki i myśl uciekła do pomysłu otwarcia mojego domu dla braci i sióstr ziemskich.
Po ruszeniu samochodem mam podjechać do pacjentki i oddać książkę. Dom zamknięty, spóźniam się do pracy, a pierwszy pacjent to "zawodowy maruda". Nic z mojej cichości i delikatności...gadam aż złoszczę się na siebie! Przybyła żona tego, który zostawił płaszcz z dokumentami i forsą. Niepotrzebnie później dziękowała żonie. To wszystko niby nic, ale zważ jakie zamieszanie robi Belzebub...
Musisz zrozumieć, ze demon działa zawsze odwrotnie, podsuwa także dobro, nawet bycie na Mszy św. (masz być wieczorem po ciężkiej pracy...zalecie poranna ze spóźnieniem się do przychodni i trafieniem na nawał chorych).
O 13.00 znalazłem się w gabinecie siostry przełożonej, gdzie powiedziałem, że brakuje krzyżyka! Odpowiedziała od demona, że przeżyła już zdejmowanie krzyży i nie chce powtórki tego! Stwierdzam, że nadejdzie czas oddawania życia za Jezusa i nie trzeba patrzeć na względy ludzkie, ale ważne jest oddawanie czci Jezusowi. Serce zalało pragnienie modlitwy, a zarazem kuszeni przyjemnością pracy!
Serce zalał śpiew: "Zmartwychwstał Pan", a w tym czasie usłyszałem krzyk klucza przelatujących gęsi. "Panie Jezu obejmij opieką te ptaki, bo przez nich Stwórca pokazuje, że my też wrócimy po cierpieniach do naszej Prawdziwej Ojczyzny...musimy tylko wytrzymać". Łzy zalały oczy, bo przypomniało się to samo zdarzenie sprzed roku...z przenikaniem serc: mojego i tych umęczonych ptaków!
Wcześniej przeczytałem w kalendarzyku: "nie wywyższaj siebie, abyś nie upadł i nie sprowadził hańby na swoją duszę"! Dlaczego zobaczyłem te słowa? Zrozumiałem je wieczorem, gdy na stole zatrzymało wzrok jedzenie i butelka, a ja kończyłem obowiązkowe modlitwy. Demon skomentował to celnie: "świętoszek"...słusznie, bo modlę się, a później piję alkohol. Wiem, że jest to zhańbienie duszy...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 459
Po północy - na dyżurze w pogotowiu - w ambulatorium trafiłem na młode małżeństwo z dziewczynką, która miała zapalenie migdałków. Ręce u nich spracowane, brudne paznokcie...szatan zatrzymał wzrok na ich wyglądzie oraz niemiłym zachowaniu (byli podenerwowani wysoką gorączkę).
Dla niego ważne są paznokcie, piękno ciał, a nie dusz! Odrzuciłem tę sztuczkę i objąłem ich w moim sercu. Zważ, że wielu gburowatych lekarzy mogłoby zareagować odpowiednio do tej sytuacji, bo budzą w nocy, ale nie wzywali karetki tylko przyjechali z daleka!
Zawsze miałem nielegalne zastrzyki penicyliny prokainowej (działała natychmiast) oraz debecyliny (przez 10 dni), które podawałem w różne pośladki. Dodatkowo doustnie dochodził syntarpen (penicylina doustna) w tabletkach...z receptą na dalsze stosowanie.
Wyobraź sobie wyjazd w nocy do takiej chorej, gdzie lekarz zostawia tylko receptę. W karcie informacyjnej było zalecenie kontroli w rejonie, ale z mojego doświadczenia taka kuracja zapalenia gardła (lub anginy)...nie wymagała tego.
Po udzieleniu pomocy radość wstąpiła do serca, bo wychodzili dziękując. Przysnąłem na chwilkę pod "państwową" kołdrą, a pojawił się św. Antoni z małym Jezuskiem oraz dziwną drabiną, która przebijała pułap chmur. Wyżej był piękny budynek z bajecznie kolorowymi oknami oraz tarasem pełnym kwiatów!
Rano zły uderzał z całej siły....
- zobacz, jak dobrze będzie, nie ma ludzi w przychodni!
- atakuje mnie tylko dwóch pacjentów, ale nie mogę się ich pozbyć ("jesteś im potrzebny", a przed chwilką podsuwał wzięcie wolnego dnia!)
- "chory " po przepiciu chodzi i prosi o przyjęcie, a to nie moja kolejka...
Jakże piękna dziś pogoda...wprost z serca do nieba płynie różaniec. Ten dzień przekazałem Panu Jezusowi, a teraz waham się czy wydać pieniądze na znicz, ale przy zakupach wódki nie mam żadnych problemów.
Jakby na dopełnienie radości spotkałem żonę, a dzisiaj pościmy (chleb, woda, kawa). Modlitwy przeszywały serce, a przy ich układaniu i zdaniu: "aby krzyż był moim towarzyszem do ostatniego tchnienia"...do budki na działce wpadł ptaszek!
W drodze do kościoła - w środku duszy - pragnę przeniknąć moc Bożą i problem ziemskiej kary śmierci. Sowieci mogą zniszczyć Europę w 5-10 minut! To ostatnie ich ostrzeżenie. Śmiertelni mają taką moc, a jaką mocą dysponuje Nieśmiertelny Bóg? Czy możesz sobie to wyobrazić? Kara śmierci, ale Stwórca karze śmiercią prawdziwą, bo duszy!
Teraz zdziwiony słucham czytania o Fatimie i o św. Antonim! Po św. Hostii padłem na kolana, a łzy płynęły z oczu na ziemię: "przyjdź mój Panie...przyjdź mój Boże" śpiewał chór. Jakże chciałbym trwać na kolanach, ale przygaszają światła. Wstałem, otworzyłem oczy...wprost na figurę św. Antoniego! Jakie znaki daje mi Niebo? Dlaczego tak mało ludzi wierzy w istnienie Nieba?
Rodzinka w komplecie z moim ulubionym rosołem. Nie mam tylko małego pokoju lub swojego kącika do bycia sam na Sam z Panem Jezusem. Nagle ujrzałem Mądrość Bożą i tajemnicę upadków! Stwórca w naszym uśpieniu, daje nam upadek. Przecież wczorajsza kradzież sprawiła ukorzenie i wołanie do Pana Jezusa. To wywołało pragnienie czystości, którą sprawiła Eucharystia...
Tego nie pojmie człowiek bez łaski wiary. Umysł ludzki jest za słaby...przecież większość nie wierzy, że ma duszę. W trakcie zjednania ze Zbawicielem poprosiłem, abym stał się cichy, skromny, pełen uniżenia i delikatności. To już prawie świętość...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 471
Wstałem o 5.30 i zacząłem odmawiać modlitwę różańcową...trwało to godzinę. Teraz w radości ze śniadania napływa: "uważaj, bo demon będzie przeszkadzał" (czynił to w czasie modlitwy)...faktycznie, po chwilce przebiłem sobie kością od kurczaka okolicę podjęzykową. Krwawienie, ból, a to początek udręk, które będą trwały w pracy. Ja sam działam jakby pod dyktando przeciwnika Boga:
- dla własnego widzimisię nie wpuściłem pierwszego pacjenta ("zemsta" na nim)
- gadałem i "dyskutowałem", a nawet sprzeczałem się z chwalącym się, że jest skromny! Próbowałem wyjaśnić, że to naprawdę jest wielka i piękna cnota, a jeżeli tak mówi sam o sobie to na pewno nie jest skromny.
Odbitki mojej modlitwy przekazałem inwalidzie przykutym do wózka, umierającej na raka i jej córce oraz zakonnicy. Ta modlitwa jest na witrynie i odmawiam ją dotychczas (przepisuję to 17.07.2021)
Babulince 79 lat tłumaczę, że musi przestać doić krowy i swoje życie skierować ku Mateczce Prawdziwej (pokazując palcem w górę), ale ona odpowiedziała, że "nic nie rozumie"!
Kończy się ten dzień, a ja pytam siebie: po co te wszystkie rozmowy, omawianie złodziejstw władzy...przecież ja mam ścieżkę modlitewną! Nawet napłynęły słowa pieśni: "czas nas goni", tak, bo powinniśmy przeznaczać go dla Pana Jezusa i Matki Bożej!
Ostatnia pacjentka w czerni, a okazało się, że zmarła jej matka. Stało się to nagle, a zawsze chwaliła śmierć nagłą, "aby się nie męczyć". Zaleciłem modlitwę i przyjęcie za nią cierpień zastępczych.
"Jezu mój, przepraszam Cię za to, że dużo gadam...przepraszam za zło, które uczyniłem przyjmując datki od ludzi". Teraz na ławce modlę się za kapłanów i zakonników. Nagły wyjazd, gdzie na drzwiach mieszkania był maleńki porcelanowy pojemnik z krzyżykiem na wodę święconą. Coś pięknego: wchodzisz lub wychodzisz z domu żegnając się krzyżem!
Pijak zostawił marynarkę z dokumentami i koniakiem, który mu ukradłem i dalej odmawiałem modlitwę, ale w chwilce snu z powodu migreny...tuż przed przebudzeniem napłynęła informacja, że nie wolno profanować modlitwy. Dla uprzytomnienia mojej sytuacji komisja przejrzała jego rzecz, spisano je, podpisano i złożono do depozytu.
Szatan wiedział do czego mnie skusił i teraz podsuwa napicie się...aż musiałem wołać: "Jezu mój! Jezu!" Pomoc nadeszła, bo zacząłem czytać o stygmatyczce bł. Dorocie z Mątów (1347-1394), a miało to miejsce w 1385 r. podczas modlitw w kościele NMP w Gdańsku. Wówczas: "zobaczyła Chrystusa, który zbliżył się do niej i zabrał jej serce, a dał nowe, gorące i napełniające ją wielką radością i miłością do Boga".
Wczoraj chciałem wiedzieć na czym polega taka zamiana serc? Od tej pory otrzymała nowe dary: potrafiła odgadywać przyszłe zdarzenia, słyszała głos Pana, aniołów, świętych i dusz czyśćcowych. Jej dusza została wewnętrznie spojona, nastąpiły dowartościowanie rzeczy zewnętrznych i doczesnych.
Szkoda, że uległem pokusie, bo dzisiaj w tej czystości mógłbym dokonać wiele nadprzyrodzonego dobra...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 452
W śnie znalazłem się bunkrze głodowym ojca Maksymiliana Kolbe...to od niego napływa pociesznie podczas postu (głodówki): "wytrzymaj synu"! Po przebudzeniu odczułem Dobro Boże, a tego nie można przekazać, bo jest to doznanie duchowe. Napłynęło pragnienie uczestnictwa w Mszy św. z przyjęciem Eucharystii. "Matko, przekazuję Ci ten dzień!"...
Dzisiaj mogę modlić się między przyjmowaniem pacjentów, których choroby nie wymagają mojego wysiłku: kamica pęcherzyka żółciowego, atretyzm, migrena i biegunka. Przestraszoną chorobami pocieszam zalecając wołanie do Matki Jezusa o zabranie lęków z oddaniem dzieciątka pod Jej ochronę...lepszą od matki ziemskiej.
Nie ma też kłótni na korytarzu, a chorych mało. Jest we mnie jakaś elegancja...sam jestem tym zdziwiony, bo przez radiotelefon mówię do pielęgniarki: "jeśli pani taka łaskawa!".
To wynik modlitwy z twarzą w dłoniach. Teraz płynie przeze mnie wołanie do Matki Bożej...jak w czasie budzenia się: "Matko! Matko!...dziękuję za wszystko". Natomiast do Pana Jezusa, aby: "przyjął ludzkość całą i wszystkich grzeszników...Jezu mój, bądź tak miłosierny, proszę, proszę!"
W mojej modlitwie poprosiłem, aby "moje serce stało się Jego Sercem". Żadnymi słowami tego nie wyrazisz, bo jest to wszechogarniająca Miłość Boża, a zarazem współcierpienie związane z pragnieniem zbawiania! Przecież jeszcze niedawno sam byłem wśród takich! Właśnie napływają straszliwe obrazy nieczystości...chociaż wiem, że mam wszystkie grzechy zmazane, ale zły nęka nas wyrzutami sumienia.
W pracy zeszło do 16.00 z wypełnieniem zalecenia Anioła, abym nie spieszył się, bo pośpiech jest od diabła. Wg tej rady spokojnie zdążyłem na Mszę św. wieczorną, ale zmęczenie sprawiło senność z obawą, że nie będę mógł przystąpić do Eucharystii.
W drodze powrotnej w chęci kupienie wódki wzrok zatrzymało pismo "NIE". Chodziło o moje posłuszeństwo, ale nie posłuchałem, a przecież ten dzień ofiarowałem Matce Bożej. Uratowało mnie to, że butelkę zostawiłem w garażu.
Ziemia ma też swoje wydarzenia: redaktorzy i amatorscy poszukiwacze oszustw doszli do przekonania, że ukradziono Polsce kilka wagonów złotówek (około 10 miliardów dolarów)! Wreszcie wiem dlaczego mało zarabiam! Wyłączyłem film z piękną aktorką: "dla Ciebie Matko". Niesienie krzyża Jezusa oznacza dobrowolne przyjmowanie różnych cierpień (w tym wyrzeczeń).
Podczas modlitwy na działce szatan intensywnie nazywał mnie księdzem. Ile takich przezwisk rodzi się w świecie niewidzialnym, a przekazywane do głów ludzkich wywołują ogólny śmiech! Na ten czas w ręku znajdzie się "Apostolstwo chorych" z wizerunkiem Matki Bożej na okładce z otwartymi ramionami (Najświętszą Maryją Panną - Matką Miłosierdzia).
Dziwię się, bo wcześniej wołałem: "Matko Miłosierdzia! Matko Miłosierdzia! Tyś chlubą ludu naszego. Matko Dobroduszna, Rozdawczynie wszelkich łask przyczyniaj się za nami do Pana naszego Jezusa Chrystusa! O Maryjo, która kochasz nas i troszczysz się o nasze dobro, zwłaszcza o łaskę zbawienia"...
Panie Jezu, Synu Boga mojego
Ty, dałeś mi - przed własną Śmiercią -
Swoją Najukochańszą Matkę,
która nigdy Ciebie nie opuściła,
która Była z Tobą od Twego poczęcia
aż do końca męczeńskiej śmierci...
Teraz Twoja Matka jest ze mną.
To moja Matka Prawdziwa:
wiem, że nie opuści mnie...tak jak nie opuściła Ciebie!"
Wołałem to z mojego serca, a właściwie z Serca Pana Jezusa, łzy płynęły z oczu...
APeeL
- 08.10.1991(w) Matka Boża chodzi po polskich miedzach...
- 07.10.1991(p) Złoty łańcuch...
- 06.10.1991(n) Po dotknięciu przez Pana Jezusa staję się czysty...
- 05.10.1991(s) Modlitwa gotowa...
- 04.10.1991(pt) Smutna jest dusza moja...
- 03.10.1991(c) Trzeba wołać do Matki Bożej...
- 02.10.1991(w) Dzień pracy dla Matki Bożej...
- 01.10.1991(w) SPRAWIAĆ PRZYJEMNOŚĆ JEZUSOWI
- 30.09.1991(p) Dzień pracy ofiarowany Matce Jezusa...
- 29.09.1991(n) ZA MORDOWANYCH PRZEZ WYZWOLICIELI...