- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 481
Obudziłem się z natchnieniem: „otworzysz usta: już zgrzeszyłeś”! To była wielka prawda, bo mam wadę: gadatliwość. Dzisiaj, gdy to przepisuję (12.04.2021 r.) mam już zasadę: „otwierasz usta, mów o Jezusie”.
To zalecenie Zbawiciela, aby napierać w porę i nie w porę. Nie interesuje mnie już babskie ”młócenie słowy”. Nie wolno być też gadatliwym na modlitwie, bo Bóg pragnie modlitwy serca. Łaska mowy jest wielkim darem Boga i rozumie to każdy niemowa, a szczególnie głuchoniemy.
Kiedyś poprosiłem Boga o zabranie mi mowy („nie wiecie, o co prosicie”). Na łuku podniebiennym zrobiła mi się brodawka (HPV)...to objaw ataku wirusa. Tracisz mowę, gdy pojawi się na strunie głosowej!
Tak byłoby fajnie; mamy wadę i zamiast z nią walczyć prosimy Boga o jej zabranie! Otworzyłem usta, bo powiedziałem do żony, że uciekła ode mnie, a ona wyszła do kościoła i po chleb. Sam zobacz, bo usta po otwarciu powinny chwalić Boga Ojca, Jezusa i Marię. Upadłem na kolana: „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Mario” „Panie Jezu Chryste, Synu Boga Żywego, mój Zbawicielu, który cierpiałeś za mnie Mękę i pragniesz mojego bawienia, pomóż, prowadź, zawsze ze mną bądź, mój Jezu!”
Napływa porada z Biblii: cierpisz - módl się, weselisz się - śpiewaj Panu, chorujesz - wzywaj kapłana i proś innych o modlitwę. Pan – ci ulży, grzechy zostaną wybaczone „Jezu mój! Jezu”. Padło też zalecenie, że za nawrócenie grzesznika i zbawienie jego duszy sprawi spłynięcie na mnie jakiejś łaski. Teraz zrozumiałem, że mówić o Jezusie to nawracać...
Żona wróciła z kościoła i opowiedziała sen w którym śnił się jej Pan Jezus…żywy na różnych obrazach kościelnych. Obrazy były niezwykłej piękności, cały kościół to wielka szmira wobec tej wizji sennej. Mówiła to z wielkim przejęciem dodając, że: „Faustyna to tak, ale ja? Nie wiedziała, że Faustynie przedstawiał się Pan Jezus w tej właśnie formule.
- Jesteś teraz napełniona Duchem Świętym, bo wróciła od Komunii Św.
Już wzywa ziemia, dzwonią z pomocy doraźnej, ruszamy do pacjenta w dalekiej wiosce, a ja podczas jazdy karetką czytam „Dzieje Jezusa Chrystusa”. Ta książka „nie leży mi, ale w tej chwili czytam strony skierowane do mnie. To dziwne, bo w tym także jestem prowadzony. Młody mężczyzna ma ostre zapalenie opon mózgowych (dzisiaj rzadka przypadłość)...
Teraz stoję na wielkim wiejskim podwórku i podziwiam piękno wszystkiego. Oto wielki i groźny pies, ale okazuje się, że jest ślepy i głuchy: nawet nie ma siły szczekać. Przy nim wesoły kundelek do wszystkich merda ogonkiem.
W oddali czysta i wielka maciora w kilka minut zrobiła się czarna od błota i swoim wielkim ryjem przestraszyła innego śpiącego pieska, który zerwał się zaspany i biegł do nas ze wzwodem (to priapizm - moja przypadłość)…
- Dajmy mu do oglądania „Toples” (półpornograficzne pismo, które leżało w karetce)…
- Pickuś...zareagował!
- Nie, ona to Mikuś!...wyjaśnił gospodarz.
Dziadek wskazuje na drugą chałupkę i mówi, że ona tam mieszka (z pewnym żalem), a dodałem, że Pan Jezus nawet takiej nie miał! Spojrzał, wewnątrz uśmiechnął się i nic nie odpowiedział.
Teraz już innych chory: ciężko porażony leży bez ruchu, sprawny psychicznie i patrząc badawczo w moje oczy zapytał: „czy wyzdrowieję?” Odpowiedziałem: „pan wie, że to schorzenie jest ciężkie, zagrażało pana życiu, ale otrzymał pan dar powolnego cierpienia w którym my też uczestniczymy..,proszę to przekazywać za tych, co szukają w świecie. Pomoże panu Jezus, trzeba tylko prosić, aby pan mógł tylko usiąść!
Dla odmiany światowa, bogata, piękna kobieta i „wielka tragedia”: ból kolana z przeciążenia na maszynie do szycia (z zachłanności). Mówię jej, że praca, aby zwiedzać świat jest bez sensu, bo po śmierci oblecimy go w trzy sekundy. Pani mówi, że to nieprawda...czyli zmartwychwstanie Pana Jezusa to też nieprawda!
Znowu w ręku „Dzieje Jezusa Chrystusa” z maleństwem na ręku Józefa. Jakże w tej chwilce to Dzieciątko jest bliskie mojemu sercu! Rano opowiadałem żonie o przekazywanej mi radości przez babcię malutkiego wnuczka: jak łapie smoczek, nóżkę i jak się śmieje. Ona mówiła, a ja widziałem małego Jezusa.
Na ten czas badam dzieciątko: przykładam słuchawkę i widzę jak wielka szansa jest przed każdym narodzonym na świat. Nagle w wielkiej jasności ujrzałem dar Boga: poczęcie i narodziny człowieka. Z nicości powstaje dzieciątko, przychodzi na świat i przed nim jest wielka szansa: Wieczność! Zwierzę przechodzi z nicości do nicości. Człowiek z nicości – może przejść do wieczności (Nieba). Pan Jezus przybył z Nieba i tam powrócił!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 435
Zerwany w nocy rozmyślałem o Jezusie, ale nie miałem możliwości zanotować tych rozważań. Wyraźnie widzę odwrócenie wszystkiego (świata przyrodzonego i nadprzyrodzonego). Ojciec Prawdziwy daje wszystko wszystkim i cierpi, gdy jedni zabierają drugim.
Tak było z zakupem słodkości dwa dwójki moich „pociech”. Wstałem, a przywitała mnie piękna muzyka: „och, jak dobry jest Pan, że dał mi słuch". Wczoraj męczyłem się z całkowicie głuchą pacjentką aż zawołałem: „Jezu pomóż” i wszystko się ułożyło.
Naprawdę widzę bezmiar darów, ale to nie jest „dobre zdrowie” (wartość przelotna). Po czasie wielki pokój zalał serce: „Jezu, tak chciałbym mówić o Tobie...o radości bycia z Tobą”. Właśnie babcia opowiada o maleńkim wnuczku: jak wyciąga do niej rączki, jak łapie się za nóżkę i uśmiecha. W tym czasie w wyobraźni widzę małego Jezuska, a duszę zalała Boża Radość.
W naszym kościele nie wspomina się o duszy ludzkiej, co z nami jest po śmierci i o szatanie, który ma swoją agenturę także w hierarchii. Kościół nawet krytykuje to, bo wrogowie wiary mówią, że chodzę do kościoła ze strachu przed Piekłem.
To jest zarazem sztuczka demona, który zna Prawdę o dziele Boga Ojca. Po wezwaniu wiesz, że masz duszę! Większość ludzi kiwa głową na słowo: dusza. Nagle zrozumiałem, że książki wezwanych stale mówią o duszach: ludzie to dusze. To słowa odstrasza normalnych, którzy kierują się swoim rozumem. Dlatego w mass-mediach trwają diabelskie manipulacje w sprawach duchowych.
Tak jest, gdy odkryjesz, że masz duszę...ciągnie cię do słabych, umierających, biednych, pokrzywdzonych i uciśnionych. Przy takich jest Pan Jezus.
„Kto zrozumie?
Kto zrozumie opuszczonego, tego, co nie ma klucza tego
tego co nie ma gdzie iść
n i e zrozumie brat brata, gdy ręka spracowana…
Ty, Jezu jesteś przy każdym, przy tym co „na melinie” i przy tym, co nie ma gdzie głowę położyć.
Spraw Jezu, aby dziecko było dzieckiem, matka była matką, a żona żoną. Spraw to Jezu”.
Oni nic nie wiedzą o Dobrym Lekarzu, ale pragną, abym przedłużył im życie. Nie mam władzy nad powoływaniem i odwoływaniem z tego świata! Tak, tak kiwają głowami, a w sercu uważają, że jest to żart.
W takich momentach mam poczucie bycia na wygnaniu, nic mnie tutaj już nie trzyma i nic nie ukoi...„umieram” z tęsknoty. Tak jest, gdy dowiesz się, że Bóg Jest. Właśnie płyną słowa Matki: „On uczynił wam dar ze Swej miłości. Jaki jest większy dar od Jego miłości, którym codziennie was obdarza. Dziękujcie mu, moi umiłowani. Okażcie Mu także waszą wdzięczność”.
Na Mszy św. wieczornej trwały rozproszenie, bo z krzykiem biegało zadowolone dziecko, a szatan podsuwał ostentacyjne wyjście. Zawołałem: „w Imię Ojca i Syna i Ducha Św. polecam ci odejść i przestań drażnić dziecka, niech wróci do rodziców". Odszedł ode mnie, a dziecko usiadło przy ojcu!
W tym czasie kapłan pięknie śpiewał o Panu Jezusie i Matce Bożej, która jest ochłodą Czyśćca...łzy zalały oczy. Przypomniało się moje dziękowanie za wszystko. Pragnąłem odczytać intencję i w końcu zawołałem: „Matko pomóż w odczycie woli Boga Ojca!” Na ten moment kapłan powiedział o małej wdzięczności ludzi za czynione im dobro, a przecież wystarczy uśmiech i dobre słowo!
Popłynie pieśń dziękczynna do Ojca, a moje serce zaleje uczucie dziękczynienia. Jeszcze przed chwilką w sercu protestowałem przeciw Słowu „Eucharystia” w sensie „Dziękczynienie”. To trwa do dzisiaj, bo wielu uważa, że przyjmując Ciało Pana Jezusa dziękuje Bogu, a to jest Jego Dar dla nas...Chleb Życia!
Dzisiaj ta św. Hostia jest faktycznie moim dziękczynieniem: „Ojcze dziękuję Ci za Kościół, za kapłanów, za Matkę Bożą i Pana Jezusa...za św. Hostię i za wszystko czym mnie obdarzasz: żonę, dom, rodzinę, śniadanie"...To wyrwało się w kilka sekund z serca i wołam wprost do Boga Ojca!
Zarazem wiem, że jest to pomoc Matki. Łzy zalewały oczy, prawie zesłabłem, a właśnie płynęła pieśń o Dobrym Ojcu, który mnie kocha! Pozostałem w kościele prawie sam...z ćwiczącym chórem i nie mogłem znaleźć ukojenia. Zacząłem odmawiać moją modlitwę, kupiłem żonie kwiat oraz obdarowałem syna, który tylko coś mruknął pod nosem!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 477
W śnie byłem szefem ćwiczącym uczniów poprzez stawianie im coraz większych wymagań, aby wybrać najlepszych. Prawdopodobnie tak ćwiczy nas Stwórca, bo jak zbadać twoją drażliwość, wytrzymałość, przywiązanie do nędznych spraw oraz miłość do złych ludzi? Prawie widzę taśmę na której istnieje nieskończona ilość prób, którym poddawany jest człowiek...
W tym momencie w głowie Waldemar Łysiak i „Selekcja”. Czy nie jest tak z ludźmi, którzy jako wezwani i wybrani upadają w próbach...przeklinając Stwórcę! Zdarzają się diamenty...oto prezydent Krakowa: połączenie mądrości, wiedzy i wiary w jednej osobie!
Dzisiaj mam dyżur, podczas przygotowywania się odmawiam moją modlitwę, a w przychodni trafił się kapłan, który nie akceptuje swojej choroby i przebąkuje o uzdrowicielu Kaszpirowskim! „Jezu mój! Jezu!” Poprosiłem go, aby ujrzał Mądrość Boga Ojca...przecież bez tej choroby nigdy nie spotkalibyśmy się!
- Proszę przyjąć chorobę, zaakceptować ją jako coś dobrego od Boga. „Ja wolę słuchać kazania kapłana chorego niż zdrowego”!
- Kiwał głową mówiąc: „no, nie mam rady, nikt nie pomaga, muszę to przyjąć!
- Nie muszę, tylko pełen ufności Bożej przyjmuję ją jako coś skierowanego do mnie...od Stwórcy!
Dzisiaj, gdy to przepisuję (11.04.2021) ten kapłan żyje, ale położyła go żółta zaraza. Martwisz się o zdrowie latami, a później nie możesz spokojnie umrzeć...
Serce zalało wielkie pragnienie mówienia o Dobrym Bogu, Panu Jezusie oraz o Maryi...tylko tego pragnę! Właśnie "religijnej" pacjentce tłumaczę, aby oprócz leków oderwała się od wszelkich spraw ziemskich i uciekała w modlitwę. Natomiast do narzekającej pielęgniarki, której marzy się renta...wystrzeliłem!
- Z pani darami, które otrzymała pani od Stwórcy może pani zostać księżniczką: ma pani możliwość pracy, dom, dzieci, zdrowe nogi, połykanie, oddychanie, otwieranie ust, trawienie i wydalanie – czy mam mówić dalej?
- Nie, dziękuję, zrozumiałam!
Dużo pracy, ale Pan daje wielki pokój i siłę: „Panie dlaczego pokazałeś mi to wszystko tak późno?” Nikomu nie odmówiłem, nie przyjmowałem pieniędzy, ale zdarzyło się małżeństwo, które to wynagrodziło. Coś mnie tknęło i po wykonaniu ekg pacjent – bez dolegliwości – znalazł się w szpitalu. Teraz pocieszam babcię, której zabrano drugi pokój.
- Przecież to ostatnia próba na panią, bardzo łagodna...czy wie pani co należy się człowiekowi? Ciemnica...tam właśnie siedział Jezus, który nie uczynił nic złego w ciągu całego życia! W momencie,gdy nadejdzie smutek z powodu krzywdy - proszę pamiętać o tym słowie...ciemnica! Rozeszliśmy się z radością!
- Mąż skarży się na żonę, że w bezsenności modli się po nocach! „Jezu, mój Jezu ilu na świecie to czyni?
- Co będzie z moją matką (chora na nowotwór, umiera w zakłamaniu). Czekam z odpowiedzią i zobaczyłem kapłana!
- Matka pani jest na pasie dzielącym granice Tego i Tamtego świata, kapłan był u niej, ale ona nie została poinformowana, że odchodzi. Co zrobi, gdy usłyszy o nadchodzącej śmierci? Walka o duszę trwa do ostatniego uderzenia serca...jeszcze może przekląć Stwórcę! Nie ma modlitwy, świec, pożegnań!
Pędzimy z porodem, a przypomniała się matka, która wywoływała lekami u swojego dziecka różne objawy chorobowe (od urodzenia do 8 życia.). Dziecko męczono po szpitalach: „Jezu, Jezu ile możliwości ma szatan!"
- Siostro, proszę podać stronę i linijkę (nie mówię, że w ręku mam Biblię): „nic nie dzieje się bez Woli Ojca”...taki sens. W tym momencie uprzytomniłem sobie, że ona ma sprawę w sądzie ze swoim ojcem ziemskim!
Wracam karetką i słucham kazania...o przyjmowaniu krzyża! Nie ma nic przypadkowego. W ciszy późnego wieczoru czytam Biblię, gdzie jest wzmianka o olejku do namaszczania z modlitwą. Nagle zrozumiałem, dlaczego zawsze nadchodził sygnał, abym nie niszczył go (piękny zapach) wylewając krople w w WC…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 438
W nocy odczułem stan serca żony pacjenta, który zmarł...jakby z mojej przyczyny? Pan zlitował się nad nim, ale miałem rację: nie wolno oszukiwać umierającego. W rezultacie oszustwa żony nie przyjął Ostatniego Namaszczenia.
Dlaczego ludzie nie widzą rozwiązań w ciele i przyrodzie..przecież nic się nie marnuje. Mszyce są dla nas utrapieniem, a ich odchody, przerobione przez pszczoły dają miód spadziowy! Myśl skręciła do możliwości ciąży u żony. Szatan wówczas straszy ludzi. Ja powiedziałem do niego: „Nie boję się tej ciąży!” Nawet „widzę” to dzieciątko i moją radość.
Nie mogę zmienić swojego losu. Nie mogę się bać i rozmyślać co będzie? Nagle zaczęła napływać pieśń: „Matko Najświętsza” ze słowami...”Ucieczko grzesznych módl się za nami”. Przypomniał się okres, gdy w głębi serca nie czułem Matki Bożej...wiem teraz jak to jest u innych i z tego powodu rozumiem ich, a nawet współczuję. Przecież są to s i e r o t y!
Teraz wołam w myślach: „Matko Prawdziwa! Panie Jezu! Przenikacie wszystko i wszystko wiecie o mnie...oddaję się Wam!” Każdego dnia jestem prowadzony, wystarczy wsłuchiwać się w natchnienia. Matka Boża jest Pośredniczką wszelkich łask. Jeżeli ktoś zwraca się do Niej to oznacza, ze wierzy.
Idę do pracy: „Ojcze nasz” i „Ucieczko grzesznych”. Jakże dobry jest Pan. Pomyślałem, że takim dobrymi i wyrozumiałymi musimy być dla dzieci...tak jak dobry i wspaniały jest dla nas Stwórca! Dla nas właśnie wydał na straszną Mękę Swojego Najmilszego Syna!
Ja kocham chorych w wieku starszym, o znacznym kalectwie, zbliżających się ku śmierci i przestraszonych. Namawiam jednego z nich, aby tu się skarżył: od 3-10 roku życia leżał w łóżku i przyciskał nogę (zapalenie gruźlicze stawu biodrowego) - bez żadnej pomocy! Minęła 15.00 - jeszcze pracuję.
Nastała cisza, a ja czuję działanie Ducha Św. Wstąpił we mnie pokój i słodycz z rozpierającą serce miłością z pragnieniem trwania w tym stanie! Dziwne, bo nawet pielęgniarki rozmawiały szeptem. Podczas powrotu do domu wołałem w samochodzie:
„Boże. Ojcze Wszechmogący dziękuję Ci za biały fartuch, za możliwość niesienia pomocy, pocieszania i radości. Dziękuję Ci. Dziękuję”.
W tym stanie widzę siebie w największym nieszczęściu...klękasz wówczas i modlisz się z pokorą, przyjmujesz wszystko co zsyła Bóg. To oznacza, że przyjmując nieszczęście mówisz: „Panie nic nie znaczę!”
W „Telewizji nocą” pokazano pięknie ubraną matkę, która ma dobrą pracę, a nawet ochronę na lotnisku (dziecko z porażeniem mózgowym)...wyjeżdża za zebrane dolary do USA! Natomiast inna sama opiekuje się 4-5 dzieci, a jej 11-letni syn płacze, bo z powodu choroby nie chodzi od roku (nowotwór?).
W ręku mam zapiski s. Faustyny, gdzie trafiam na słowa do mnie: „Bóg działa inaczej w każdym i nie wolno psuć Jego zamiarów! W stosunku do chorych kieruj się duchem Chrystusowym, osłaniaj najsłabszych, bierz trud innych na siebie i nigdy nie upominaj w złości! Módl się o Światło…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 441
Nad ranem pędziliśmy do zasłabnięcia. Przez całą drogę modliłem się własnymi słowami, ale nie można tego zapamiętać. Na miejscu stwierdziłem, że pacjentka nie żyje. Natomiast w przychodni trafił się ciężki dzień, a nic go nie zapowiadało...skończę dopiero o o 16.00.
Nie czułem zmęczenia, a raczej radość z dobrze wykonanego zadania. Niepotrzebnie pozwoliłem wdowie, która ma zniekształcone ręce do wręczenia mi datku. Na pewno chciała odwdzięczyć się za uzyskaną rentę, ale ta renta należała się jej od szeregu lat. Niestety, ludzie uważają, że największą radość innemu człowiekowi sprawiają pieniądze!
Teraz mam pokusę picia alkoholu...pasuje do dobrego jedzenia. Nagle do mojego domu wkroczył Pan Jezus, bo „Teleexpress” pokazał kapłana w przedszkolu, a serce przeszyła strzała miłości! To jest ucisk, ale inny niż w bólu wieńcowym...nie można go opisać, bo ma charakter duchowy. W oczach zakręciły się łzy: „Dziękuję Ci Jezu! Dziękuję za możliwość mówienia o Tobie maluczkim! Dziękuję za całe dobro, które kierujesz do mnie! Twoja dobroć przekracza moje marzenia!”
W jednej sekundzie odczułem, co oznacza brak bojaźni (w tym strachu przed śmiercią), która jest wynikiem pełnej ufności Panu Jezusowi. Nagle zrozumiałem męczenników, którzy nie pchali się na śmierć (słowa Jerzego Urbana o ks. Jerzym Popiełuszce)...nawet nie pragnęli śmierci (tak jak w islamie), ale w niebezpieczeństwie nie bronili życia!
Przed Mszą św. wieczorną przed kościołem mówiłem do starszych kobiet, aby uczestniczyły w każdej Mszy świętej według odczytywanej intencji podawanej z nieba w ich języku. Chodzi o to, że większość zdrowych ludzi modli się o zdrowie, ponieważ pragną długiego życia.
Jakby w ramach tej intencji zerwała się burza z błyskami i uderzeniami piorunów. Zrozum strach rolników przed uderzeniem w budynki...w tym gospodarskie. Później okaże się, że kolega był u takiego pożaru!
Padłem na kolana, a łzy zalewały oczy. Podziękowałem za łaskę mówienia do ludzi i to pod krzyżem Pana Jezusa; „Matko nasza! Obejmij moją rodzinę i spraw nawrócenie i uzdrowienie córki. Proszę Matko. Jezu! Jezu!”
W tym czasie wzrok zatrzymała stacja: „Oto Matka twoja, oto syn Twój” oraz „Pan Jezus zdejmowany z krzyża”...popłynie pieśń błagalna do Matki Najświętszej, aby była z nami i dawała możliwość udziału w swoich cierpieniach.
Jakże pomaga nam Bóg Ojciec i to w drobnych sprawach...tak jak my naszym dzieciom. Ogarnij bezmiar czynionych nadal cudów: od uzdrawiania - poprzez dawanie ochrony - do podtrzymywania w wierze. Dalej trwa bezmiar czynionych cudów podczas przejścia Zbawiciela przez Izrael, bo w Ewangeliach jest tylko garstka.
O mocy Boga naszego, Stwórcy Wszechrzeczy mówią psalmy oraz prorok Izajasz. Ja wiem o tym, że moja moc jest w ręku Pana Jezusa...także w wykonywaniu Woli Boga Ojca. Pomaga nam też Anioł Stróż, ale większość w to nie wierzy.
To jest pokazane na na naszych dozorcach: siedzi taki w budce i krzyczy; "nie tędy, nie właź przez płot", itd. Przecież zwykły stróż nie wskazuje nam jak mamy żyć! Powiem krótko; Anioł Stróż mówi; "Nie!" Większość zna to i przekazuje, że "coś mm mówiło"! Nie coś tylko Anioł Stróż. Raz to przeżyjesz i będziesz wiedział.
ApeeL
- 10.09.1990(p) Duszpasterz chorych...
- 09.09.1990(n) ZA POTĘPIAJĄCYCH INNYCH...
- 08.09.1990(s) Święty…
- 07.09.1990(pt) Opuszczeni przez żony...
- 06.09.1990(c) Dzień kazań...
- 05.09.1990p(ś) Demoniczne krzyże...
- 04.09.1990(w) Śmierć nagła...
- 03.09.1990(p) Poczułem się Apostołem...
- 02.09.1990(n) Żyj godnie, boś Synem Bożym...
- 01.09.1990(s) Pobłogosław Jezu...