- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 579
Tuż po północy w stanie upojenia alkoholowego padłem na kolana...czuję, że Ojciec nie odrzuci mojego wołania. Kiedyś uczyniłem to w sensie odmówienia „obowiązkowych” modlitw, ale sam wyczułem obrzydliwość tego.
Teraz z serca wyrwało się wołanie; „Panie mój, ja wiem, że Ty nie odrzucasz pijaków. Nie czynisz tak jak ludzie, bo jesteś Sercem z każdy cierpiącym. Ja wiem, że nie wypada, tym bardziej przy mojej łasce. Przecież wiem, że Jesteś, Jezu mój, ale jeszcze jestem słaby, bardzo słaby!” Ta modlitwa "pijanego serca" została przyjęta z natchnieniem, że w pracy mam odebrać wolny dzień!
W śnie brat żony prosił o modlitwę. Tak się złożyło, że jej siostra i brat żyją w małżeństwach niesakramentalnych. Tak też będzie w mojej rodzinie. W nędznej budce działkowej, na kolanach, sam na Sam z Panem Jezusem zawołałem;
„Panie Jezu proszę, a Ty mi nie odmówisz...daj im wiarę, daj natchnienie...Matko, cóż to dla Ciebie, przecież te małżeństwa...nic im nie stoi na przeszkodzie. Daj im Matko natchnienie, daj, proszę.”
Serce zalał straszliwy bój. Chwyciłem twarz w dłonie i tak trwałem w cierpieniu, które nazywamy „pragnieniem zbawiania dusz”. Zważ jak cierpiał Pan Jezus, ale pomnóż to przez wszystkie dusze na ziemi wymagające zbawienia. Jakże cierpiało i cierpi Serce Pana Jezusa! W tej intencji przekazałem ten dzień mojego życia oraz moją modlitwę!
- Czy chcesz mieć ładniejszą budkę?...napływa zapytanie!
- Matko, przecież to zbyteczne...ktoś powie, że w ładnym domku na działce jest cała nasza przyjemność, a o. Pio modlił się w szałasie!
Mądrość Boża dar wiary kieruje raczej ku prostaczkom...nie otrzymują jej "mądrale" podobni do mnie! Naprawdę nie wiem dlaczego ta łaska spadła na mnie? To zapewne są tysiące kombinacji; pomieszane dary ziemskie i niebieskie, a wszystko jest wynikiem modlitw innych za mnie. Po latach dowiem się o tym od moich pacjentek.
W domu w niechęci skończyłem modlitwy, a sekundowa radość zalała serce, ponieważ „spojrzał” Pan Jezus Miłosierny z moim odczuciem, że było "dobrze”!…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 927
Najświętszego Imienia Maryi
Zacząłem opracowanie tej intencji (07.06.2017 r.), która jest na czasie, bo trwa już III Wojna Światowa z naszą wiarą i krzyżem! Król Jan III Sobieski w 1683 roku stoczył zwycięską bitwę pod Wiedniem z armią wielkiego wezyra tureckiego Kafa Mustafy. Z wdzięczności za pomoc Boga i Matki Jezusa poprosił wówczas papieża Innocentego XI, aby ten dzień uczynić świętem Imienia Matki.
O 7.40 siedziałem sam w gabinecie lekarskim, a nagle moje serce zalała radość Boża, która nie ma nic wspólnego z radością naszego ciała. Nie można tego przekazać. Zrozumiałem, że jest to pocieszenie od Matki Jezusa.
Moja dusza zaczęła krzyczeć: „Imieniny Matki Prawdziwej! Dziękuję Ci Matko nasza. Dziękuję za Twoje Serce, którego nikt nie ogarnie. Matko, Matko...nie chciałbym już Cię obrażać i unikać, bo służba dla Ciebie jest najsłodsza na świecie”!
-
Matko, kto pamięta o Twoich Imieninach?
-
Ja będę pamiętała o twoich!...
Trwa normalny dzień pracy z odczuciem, że jestem zwolniony z modlitw! Tutaj wyjaśnię, że wówczas miałem narzucony zestaw modlitw (różaniec, różaniec Pana Jezusa, koronka do Miłosierdzia Bożego, itd.).
Do pacjentki wierzącej mówię, że „jeżeli ona nie będzie zdecydowanie mówiła o Bogu...to kamienie wołać będą!” Dodałem, że odpowiada za dusze sąsiadów i musi modlić się za nich. Natomiast babci - narzekającej od 10 lat i bojącej się śmierci - wykrzyczałem do ucha, że jesteśmy po śmierci i nigdy nie chciałaby wrócić do swojego ciała (skorupy).
Na jej twarzy zauważyłem uśmiech i powiedziała, że w czasie pobytu w obozie sąsiedzi pytali 3-letniego synka: kiedy wróci mama, a on zawsze odpowiadał, że w Wielki Piątek! Tak też się stało, bo wróciła w Wielki Piątek.
Teraz jest u mnie młody mężczyzna, który w czasie pracy przy izolatorach (wysokie napięcie) doznał przepalenia środka podudzia, bo ktoś włączył prąd. Przed wejściem na stanowisko czuł na kl. piersiowej odpychający go ucisk, ale nie posłuchał tego ostrzeżenia. W jednej sekundzie kość miał na wierzchu, a teraz opada mu stopa.
Zaleciłem, aby poprosił Matkę Bożą o pomoc w zagojeniu jątrzącej się rany. Potwierdza, że nie próbował, a ja opowiedziałem mu własne doświadczenie z ranami zadanymi przez psy.
O 15.00 kręciłem się po mieszkaniu, a zły podsuwał mi picie alkoholu, bo dzisiaj są Imieniny Matki! Dziwne, ponieważ do picia alkoholu nigdy nie namawia żadna matka. Wiedziałem już, że nie jest to zaproszenie od Matki Prawdziwej! Uratował mnie brak włoszczyzny, bo musiałem pojechać na działkę, gdzie pojawiło się pragnienie modlitwy.
W marnej budce, ale w ciszy i samotności trwała moja godzinna modlitwa...to najpiękniejsze chwile na ziemi, bo spędzone ze Zbawicielem. Dodałem jeszcze różaniec Pana Jezusa, gdzie jest cząstka: „Pan Jezus, Twój Syn oddał za mnie Życie”...
Łzy zalały oczy, bo ujrzałem kuszenie przez demona: „Jezu mój! Jezu...jak wiele dusz jest w ten sposób gubionych!” W drodze powrotnej odmawiałem modlitwę przebłagalną, a pod piwiarnią koronkę do Matki Bożej Miłosierdzia. Jakże są tam piękne słowa: „Matko Miłosierdzia ,broń nas od nieprzyjaciół i przyjmij w godzinę śmierci”.
Dzisiaj trwa posiedzenie Sejmu z zaostrzeniem walki politycznej, a wszelkich wrogów ludu należy szczególnie pilnować. W moim sercu jest tylko miłość i współczucie dla tych ludzi, bo często są to śmiertelnie chorzy, a nawet leczeni przeze mnie. „Jezu mój. Jezu!”
Po modlitwach z mocą mówiłem do takiej pani, mojej pacjentki...o duszy, wyzwoleniu przez śmierć i dalszym naszym istnieniu! Wskazałem jej na sens cierpienia oraz na dar schorzeń przewleklych z możliwością modlenia się i przyjmowania cierpień zastępczych.
Ktoś w złości powie, że cały dzień tracę na głupoty, a ja odpowiem na to, że większość traci czas na zabijanie własnej duszy! Nawet nie wierzą w istnienie szatana, bo to było dobre w średniowieczu, ale dzisiaj w dobie komputerów i rozwoju w i e d z y...pachnie babcią z Koziej Wólki.
Późno. Przeważyło ciało i wypiłem, co miałem czyli "coś tam...coś tam": „Panie Jezu. Ty, wiesz, że jeszcze jestem słaby...naprawdę jestem słaby!" Nagle „ujrzałem”, że uczyniłem to w najważniejszymi godzinami każdego tygodnia (czas od 21.00 w czwartek do 15.00 w piątek)! Ze wstydu nie mogłem spojrzeć w Oczy Pana Jezusa Miłosiernego!
Dzisiaj, gdy to edytuję (7 czerwca 2017 r.) Matka Boża przyszła ponownie. Po przebudzeniu popłakałem się, bo żona na stoliczku położyła aktualne Orędzie Maryi Królowej Pokoju (z maja 2017 r.) z Medziugorie. Tam jest prośba do mnie, abym był „świadkiem pokoju i miłości w tym niespokojnym świecie”…
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 588
Po odmówieniu "Ojcze nasz" napłynęło polecenie, abym do pracy wyszedł wcześniej; „nie rozpraszaj się i zabierz wodę święconą". W drodze odmawiałem cz. radosną różańca...chwilami musiałem zamykać oczy, bo wprost zostałem "przeniesiony" do Świątyni Jerozolimskiej, gdzie wnoszono małego Jezuska!
Teraz płacze u mnie matka biedna kobieta, której córka – po ciężkim wypadku - znalazła się w szpitalu. Proszę ją, aby córka ten czas poświęciły na modlitwy i ofiarowała cierpienie na ręce Matki Bożej. Przekazałem jej modlitwy św. Brygidy i wręczyłem pieniądze.
Wszystko dzisiaj płynie podejrzanie...bardzo spokojnie i jest mało ludzi. Czy zły działa podobnie jak mafia?...gdy spodziewasz się ich, nigdy ich nie spotkasz! Tak działa też władza wciąż okupacyjna. Jestem czujny i na ten numer nie idę...spokojnie czekam na atak.
Jakby na potwierdzenie tego pojawiła się żona pacjenta, który zawsze na szyi ma Różaniec! Sam sobie nie wierzę, bo prawie każdemu radzę kierowanie się ku Matce Jezusa. Nic nie przyjąłem od ludzi, a kawę wręczyłem staruszkowi. Pocieszałem z całej siły, tego który nie ma ręki, że będzie ją miał, a matce - zniewolonej ciężką chorobą dziewczynki - radziłem uciekanie się do Matki i proszenie o prowadzenie w tym cierpieniu.
Zbliża się koniec pracy (około 14.00), serce zalewa pokój...nawet pomyślałem, aby z wizyty - przed dyżurem w pogotowiu - wstąpić do domu. Nagle nastąpiło uderzenie, bo ciągu 5-10 minut;
- wniesiono dziecko z twarzą zalaną wrzątkiem, a nie było już chirurga (w gabinecie obok)
- wniesiono zemdloną kobietę
- wpadł obcy po ruskim spirytusie
- napastowała mnie zdenerwowana nauczycielka
- natomiast miła pani poprosiła o powtórkę leków
- "ja tylko z jednym zapytaniem"
- badanie na kierowcę
- druga mdlejąca, ale z anginą w ciąży.
Wszystkie przypadki spokojnie załatwiłem i nawet miałem czas na rady; "przed ciążą trzeba prosić Matkę o prowadzenie - nie będzie takich chorób.”
W pogotowiu wyświęciłem pokój lekarza dyżurnego...w poczuciu, że to koniec próby. Po dwóch wyjazdach padłem i spałem jak zabity. Trochę dyskusji z kolegą z modlitwą za niego. Na ostatnim wyjeździe trafiłem do chorego z Matką Boską Częstochowską, któremu zaleciłem modlitwę do naszej Królowej z prośbą o rzucenie palenia!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 620
Wybija północ, a my pędzimy z zakrwawionym pijaczkiem. W uszach brzmią mi słowa; "mądry chłop, a pije głupią wódkę!" Wraz z gongiem powtarzam; "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus...niech będzie pochwalona Maryja!” Teraz wołam; "Boże Ojcze przepraszam Cię, że nie jestem takim jakim pragniesz, abym był!"
Nagle w serce wstąpiła radość i dobro, a to sprawiło odmawianie modlitw za następny dzień. W szpitalu krzyczą na pijaczka, który zaczął rwać się bicia, a także na nas.
-
Pani doktór...zwraca się do pielęgniarki mój "chory".
-
Proszę mnie nie wyzywać!
Kolega lekarz też ma pretensję, ale uciekłem na korytarz, a Zły dodatkowo mamił mnie zalecania się tej dość efektownej pani, ale okropnie zgryźliwej i wszystko widząca w krzywym zwierciadle! Jaką duszę ma taka dziewczyna? Nie mogę tego ogarnąć!
Czas wytchnienia; „Panie Jezu przyjmij moją duszę w czasie snu”...nagle poza mną (od Anioła?) płyną jakieś modlitwy, których nie zapamiętasz! Tuż po przebudzeniu poprosiłem; „Mateczko moja spraw, abym dzisiaj czuł, że Jesteś ze mną...bądź ze mną!...Ojcze nasz”.
Z kalendarza w gabinecie przychodni spojrzała informacje, że to dzień MB Bolesnej i Imię Maryja, a w sercu pojawił się ucisk. Płyną rady duchowe;
- dla całkowicie zdrowej, wierzącej staruszki gonionej przez demona po lekarzach
- innej, pełnej kwasu do brata, też wierzącej...zalecam, aby w najbliższy piątek przyjęła w jego intencji Eucharystię
- działaczowi społecznemu na każdym froncie zalecam porzucenie spraw ziemskich!
- podczas badania małżeństwa staruszków napłynęło natchnienie; "mów im, proszę mów” - czy to było od zmarłego - po wypadku syna ateisty?
Naprawdę nie wiem od czego mam zacząć, ale zapytałem; jaka jest wasza parafia? Po chwilce zaleciłem, aby za syna ofiarowali Msze św. z Eucharystią i modlitwy zamiast rozpaczania.
- palącemu sugeruję porzucenie nałogu w łączności z Matką Bolesną: "Matko, Ty byłaś podczas zamęczenia Syna i w tej intencji rzucam palenie!"
Chwilami napływała radość i pokój...prawie chciało się krzyczeć. W kwiaciarni podarowano mi kwiaty dla żony, a ja wiem, że to od Matki Bożej. Ten dar powtórzy się na działkach. W domu chwyciłem twarz w dłonie i tak popłynie modlitwa przebłagalna...
Podczas kolacji z dwoma kieliszkami alkoholu z serca wyrwało się; „Jezu jak mi to smakuje!” Łzy zalały oczy, wszystko odstawiłem, uciekłem i zalany łzami odmówiłem całą cz. bolesną różańca w intencji nadużywających Darów Boga.
W czasie odmawiania modlitwy napłynęło natchnienie, abym jutro – w jakiejś intencji – przyjął kuszenia Szatana. Wierz mi, że boję się i nie odpowiedziałem na to zawołanie! Dodatkowo zalecono, aby dla ochrony nie pić już alkoholu. Czy podobna sytuacja nie dotyczy ludzi w momencie śmierci, bo część ich w "pełnej świadomości" odrzuca pomoc Bożą!
Nie posłuchałem ostrzeżenia; najadłem się i wszystko wypiłem, a z Biblii popłyną słowa; "Fałszywy i prawdziwy post", gdzie z Księgi Izajasza Pan powie do mnie; "nie pościsz tak jak się pości, przecież nie istotna jest północ! Czy tobie podobałby się taki post, gdy na sekundę przed jego rozpoczęciem poszczący objadł się! Czyń tak, jak czuje twoje serce...tak, aby to podobało się tobie i Mnie!"
To wielka prawda, bo post to także uniknięcie "szyderczego pokazywania palcem" i zaprzestanie "bezecnego mówienia". Zostałem powalony na kolana z zawołaniem; „Matko bądź ze mną...Matko bądź ze mną...Matko przyjmuję walkę z szatanem w dniu jutrzejszym - w czasie trwania postu...na Twoją prośbę i w intencji jakiej zechcesz!" Wybiła północ...
Nagle ze strachu wytrzeźwiałem i zrozumiałem powagę sytuacji. Teraz chodzę cichutko, tak jak człowiek, który czeka na nadejście mordercy. W modlitwie poprosiłem o pozostawienie w pokoju mojej rodziny. Czekam na prowadzenie w przygotowaniu do boju;
1. „weź wodę święconą!”
Przeżegnałem pomieszczenia mieszkalne i w tym czasie prosiłem Faustynkę o pomoc; "W Imię Ojca, Syna i Ducha Św.!"
2. "trzymaj się wody święconej" - wyjąłem Różaniec
3. „zanurz Różaniec w tej wodzie" - zanurzyłem Różaniec w wodzie św. od s. Faustyny
4. "załóż Różaniec na szyję" - wykonałem to i poczułem się bezpieczny!
Nie wiem co to wszystko oznacza? Czy ja mam być przewodnikiem duchowym dla innych? Naprawdę poczułem się bezpieczny! Do czego to porównać? Przechodzisz pierwszy raz przez granicę obcego państwa, udało się. Teraz napływa ostrzeżenie; mam nie dyskutować z kolegą lekarzem, który interesuje się duchowością...
Nagle zerwał się Różaniec i musiałem go reperować! Czy to było przypadkowe?
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 451
Już podczas budzenia zaczyna się bój duchowy. Oto napłynęły piękne obrazy figur i obrazów Matki Bożej...jedna z nich z Dzieciątkiem oświetlonym delikatnym światłem, którego nie ma na ziemi! Teraz widzę delikatny rysunek Oblicza - w poczuciu Chrystusa, który pokryty jest słowami modlitw.
Nagle obok pojawiła się okropna twarz, która w błyskach ulega straszliwemu zeszpeceniu...nikt nie wytrzyma wyglądu diabła! Podczas przejazdu do pracy zawołałem ze łzami w oczach; „Tobie Matko Stwórca dał łaskę urodzenia Pana Jezusa, naszego Zbawiciela”.
Nieoczekiwanie napływają pacjentki "różańcowe”. Ciężko chora opowiada z przejęciem jaką radość daje jej figura Matki Bożej koło naszego bloku. Przecież to są słowa wyrwane z mojego serca! I smutek, ponieważ z jednego bloku (złorzeczono), bo zebrano tylko 200 tys. przy koszcie 7 ml zł.
Radość dodatkowa, bo będę mógł uczestniczyć w finansowaniu już postawionej figury MB Niepokalanej. A tak marzyłem o postawieniu kapliczki! Bóg daje mi wszystko o czym marzę (zgodne z Jego Wolą)! Teraz z serca radzę różnym ludziom;
- temu, aby szybko wziął ślub kościelny ze względu na możliwość śmierci z niemożliwością przyjmowania Eucharystii!
- tej wyjaśniam demonizm wyjazdu ojca w celu zarabiania pieniędzy dla dobra dzieci!
- innej zalecam kierowanie się do Matki
- a ostatniemu przekazywanie swoich kłopotów Matce z rzuceniem w tym czasie palenia!
Praca przeciąga się - nie mogę wyjechać pogotowiem i następuje zmiana kolejki! Chwilka ciszy, napada senność, ale kolega ma słowotok i męczy mnie. Z opresji wybawia mnie daleki wyjazd. Wypada modlitwa przebłagalna za braci odłączonych. Dzisiaj rano czytałem wzmiankę o kalwinistach (mają własną świątynię z 5 tysiącami wiernych!).
W sekundowych błyskach przepływają także; luteranie, kolega-lekarz z Kościoła Zielonoświątkowego, właśnie byłem na wizycie u pani ze św. Jehowy. Popłynie modlitwa w ich intencji.
Przez zmianę kolejki wyjazdowej zostałem skierowany do małżeństwa staruszków nad grobem. Dziadek (85 lat) chodził po mieszkaniu, a babcia leżała na łóżku pod wielkim obrazem Matki Prawdziwej. Nie wierzyłem własnym oczom, bo były całkowicie podobne! To ludzie wierzący...nawet kapłan przyjeżdża do nich z Komunią Św. ale śmierć dla nich to grób!
Pocieszam ich, wyjaśniam i proszę, aby nigdy w ten sposób nie myśleli, bo „śmierć to powrót do Boga Ojca!" Dziadek zaciągał się papierosem kiwając głową. Zauważyłem, że trafiłem w ich serca! Babcia powiedziała; „nie widzieliśmy jeszcze takiego doktora!”
Podczas powrotu z radością odmawiałem Różaniec Pana Jezusa, a zły przedrzeźniał mnie, bo zamiast; „Bóg się rodzi”..."Żyd się rodzi!” Czuję, że ma zadowolenie z szyderstwa, a mnie samemu chce się śmiać! Przypuszczam, że Pan Jezus też się uśmiecha...przywołałem Jego Postać i ponownie mogłem odmawiać modlitwę.
Zdziwisz się, ale dzisiaj (04.12.2019), gdy miałem przepisać ten dzień Szatan zmarnował mi trzy godziny, aby odciągnąć, a nawet uniemożliwić edycję tych dni. Dobrze, że poprosiłem o pomoc Ducha Świętego!
O 18.00 przypomniałem sobie, że właśnie o tej porze Pan Jezus zakończył swojej życie. Łzy zalały oczy, a po powrocie do gabinetu...stała się cisza, odmawiałem różaniec i koronkę do Matki Bożej Miłosierdzia, gdzie były słowa; „broń nas od nieprzyjaciół i przyjmij w godzinę śmierci...uproś Miłosierdzie u Swego Syna. Twoje Serce pragnie nas obdarzać...spraw, abym nosił w sercu obraz Serca Twego Syna.”
Teraz w ciemności, oparty o pień drzewa zacząłem cz. bolesną różańca, a na dalekim wyjeździe - w wiejskiej chacie - trafiłem na kalendarz z wizerunkiem Pana Jezusa Poniżonego!. Wyraźnie ujrzałem prowadzenie i Dobroć Boga Ojca!
Zapytałem pochylonego dziadka czy odmawia Różaniec, ale spotykał mnie śmiech ze słowami, że to jest „dla babek”. Wróciłem do karetki i nagle ujrzałem piękno brzydoty z odwróceniem wszystkiego, bo nasza Dobra Matka jest przy takich bezradnych staruszkach, przestraszonych, opuszczonych, krzywo chodzących i wyśmiewanych.
Jak wielkie piękno jest w ciężko chorych, słabych, złamanych na duchu, ułomnych...nawet śmierdzących i brudnych! Matka jest przy nich, bo liczą się tylko ich dusze. Ciało jako opakowanie odpadnie! Przecież znamy to z życia; piękne opakowanie może oszukiwać.
Pod szpitalem jeszcze raz napłynął obraz piękna dusz ludzkich, których wartości nie da się określić! Wielkim sukcesem Szatana jest fakt, że nawet w Kościele Pana Jezusa nie mówi się o duszy i Życiu Prawdziwym, a niewielu wierzy w rzeczywistość nadprzyrodzoną...
APeeL
- 08.09.1991(n) ZA ZIEMSKIE SIEROTY…
- 07.09.1991(s) Jesteśmy poczwarkami...
- 06.09.1991(pt) Sens naszego cierpienia...
- 05.09.1991(c) Akt oddania się Matce Bożej...
- 04.09.1991(ś) Matka Boża jest ze mną...
- 03.09.1991(w) Miłość bez słów...
- 02.09.1991(p) Pragnienie zostania maluczkim...
- 01.09.1991(n) Kamienie wołać będą…
- 31.08.1991(s) Boża radość...
- 30.08.1991(pt) Naszym znakiem jest Krzyż Jezusa...