Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

21.03.1990(ś) Jezus w sercu...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 marzec 1990
Odsłon: 1186

   Jadę do pracy i słucham modlitwy, której towarzyszy piękna pieśń: "Popatrz Matko jak Cię kocha lud”...aż nie chce się wychodzić z samochodu. 

    Około g. 9.00 podczas badania pacjenta tęsknota za Panem Jezusem osiągnęła szczyt, bo przypomniał się wczorajszy spektakl o Panu Jezusie...o Jego łagodności i zwracaniu się do rozmówców: „dobry człowieku"...

    Przesuwają się ludzie starzy oraz strapieni różnymi kłopotami, a ja jestem z nimi. Właśnie tłumaczę żonie alkoholika, że on nie chce pić, cierpi, jest chory i lepszy od niejednego.

    Około godziny 11°° nastąpił nagły miłosny zalew serca. Nie mogę tego wytłumaczyć, bo to jest tak jak oblanie kogoś wiadrem wody. To nie jest nasza zwykła miłość. To wyraźne działanie Ducha Świętego. Ta miłość w jednej sekundzie jednoczy moje serce z innymi ludźmi. Nie da się tego wyrazić ludzkim językiem!

    Jak mam wytłumaczyć staruszce, że dom i kawałek „swojej” ziemi jest jej niepotrzebny. Mówię, że wystarczy pani jedna koszula, łyżka, laska i różaniec! Tak jej mówię, bo wiem, że jest wierzącą, ale ona tego nie przyjmuje.

    Dzisiaj powtarzam  nagraną piosenkę „Białe róże”, która  stała się łącznikiem z Jezusem i dawała ukojenie. W tęsknocie wołałem w sercu (zapisałem to)...

<< Białe róże, ludzkich dusz blask to znak Twój, Panie.

    Białe róże dla Ciebie Jezu, biała chustka dla Twej Twarzy.

   Jezu mój! Jezu! nie zostawię Cię!..nie..nie..nie! >>.

    W chwilach działania Ducha Świętego staję się cichy, skłonny do milczenia, pełen pokoju wewnętrznego, na granicy smutku za grzechy moje, a także innych. Wówczas widzę rozdźwięk między tym jakim jestem, a jakim mógłbym być! Napada mnie żal z powodu mojej nędzy.

    Teraz zaczynam dyżur w pogotowiu z wolną chwilą, a Zły przypomina mi pierwszy kontakt seksualny i chce mnie wciągnąć w rozmyślania, ale nie idę na to! To jest coś innego niż wyrzut sumienia...

    Pędzimy z pacjentką do szpitala, a ja wołam: „Panie Jezu nie pragnę Twoich pociech...możesz je zabrać wg Twojej Woli - pragnę milczenia. Tylko ono sprawi, że nie powiem złego słowa. Wiem, że sam nie poradzę sobie z tą wadą!"

   Wróciłem z wyjazdu, zapomniałem o modlitwie i przez godzinę gadałem! 

                                                                                                                                            APEL

20.03.1990(w) Mieszanka dwóch światów...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 marzec 1990
Odsłon: 610

    Nieprzyjemny sen; dziewczyna w trumnie, ale żyje, jakieś zamieszanie, mam do czynienia z  młodym lekarzem (coś źle robi), sanitariusze i kłopoty. Później kościół, pełno wiernych, gdzie w ciszy zaczynam „Ojcze nasz”. Zobaczymy co się stanie?

   Zapomniałem, że dzisiaj zastępuję kolegę w oddziale (chłopiec na posyłki, bez wolnego w przychodni), bo pan dr. jest z rodziny generała z WSI!

    Właśnie wzywają mnie do dziewczyny: „proszę przyjść, bo niewyraźna, jeszcze umrze” - mówi pielęgniarka. Oddział nie ma dyżurnego i często lekarz z pogotowia (w nocy, nie chce mu się jechać do odległego szpital) podrzuca ciężko chorego. Stwierdziłem toksyczne zapalenie płuc (dzisiaj jest to sepsa czyli przełamanie odporności, która może skończyć się śmiercią).

   Ten, który ją przysłał to nieodpowiedzialny młody lekarz ze snu. Kto odpowiadałby w wypadku jej zgonu? Zapytałem o to kierownika działu, a ten odpowiedział, że ten, który nie dał zleceń czy ja! Sam oddział jest przetępczy: to izba lekarska z ordynatorem bez specjalizacji i brakiem lekarzy dyżurnych.  Zleciłem transport z lekarzem do szpitala, a w tym czasie miałem nawał w przychodni. 

   Wieczorem w telewizji oglądałem pierwszą część filmu „Mistrz i Małgorzata” Michała Bułhakowa: ze sceną Jezusa u Piłata.  Akcja tej książki rozgrywała się w Moskwie lat 20 i równocześnie  w Jerozolimie za czasów Chrystusa. Tak właśnie jest w moim dzienniku, bo miesza się ten czas i bycie z Panem Jezusem...na początku drogi, która będzie trwała aż do śmierci.

   To mieszanka bolszewizmu i czasów Chrystusa w Jerozolimie. Autor jest niewierzącym, pokazał rozterki Piłata i pokorę Zbawiciela (u niego człowieka). Tam też była bezpieka, ale świątynna...z żądzą zabijania (św. Paweł).

    Tutaj jest bolszewizm uszczęśliwiający ludzkośc bez Boga. Zamiast krzyża na ścianach wiszą zdjęcia władców-bożków, które sprawiają większy szacunek jak Zbawicielowi (Kimowie w KRLD). Na wierzch wypływają „państwa w państwie” z udawaniem poddanych, że są zadowoleni. 

                                                                                                                                    APeeL

19.03.1990(p) Dlaczego cierpią niewinni...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 marzec 1990
Odsłon: 617

    W momencie przebudzenia napłynęła rozterka św. Augustyna, który chciał dojść dlaczego cierpią niewinne dzieci? Przecież Pan Jezus wyjaśnił, że są to sprawy Boże. Takie pytania zadają niewierni i wrogowie:

- a kto stworzył Boga?

- jeżeli Bóg jest to dlaczego są nieszczęścia (z wymienianiem całego ich arsenału)?

- dlaczego są choroby i śmierć?

    Powiem krótko; zadaje to szatan, abyś zwątpił będąc niewiernym lub na początku nawrócenia. Złożyłem ręce i zacząłem modlić się do Matki Bożej Cudownego Medalika, który noszę na piersi dotychczas (30.01.2021 r.).

    Drugi dyżurny zerwał się nagle, a ja udałem, że śpię i schowałem ręce pod kołdrę. Dlaczego musimy wstydzić się modlitwy...może dojdę do tego, że nie będę się wstydził!

   Pod prysznicem zrozumiałem jak wiele cierpień przeszła żona: z dala od swojej rodziny, osamotniona, bo ja prowadziłem swoje życia oraz izolowana w pracy, bo jej ojciec walczył z bolszewikami. Pan sprawił, że przez kilka sekund byłem w jej duszy: „Jezu, Jezu, Jezu!...proszę zachowaj ją Panie, proszę Cię, Jezu!"

    Codzienna katorga, ale w przychodni jakoś leci. Na pocieszenie z radia popłyną słowa piosenki Edyty Geppert: „Szukaj mnie. Cierpliwie dzień po dniu. Staraj się podążać moim śladem”, W tym czasie moje serce skierowało mnie ku Sercu Zbawiciela.

   Nie wiem czy mam iść na zebranie...proszę o pomoc w decyzji. Napłynęło: "czytaj Słowo Boże"! Tak, bo nie ma przecież łączności między światem ziemskim (niepokój i rozdrażnienie), a światem niebieskim (Pokój Boży). Wszystko poznajesz po owocach.

   Kompleks przychodni i specjalistów, pogotowie i oddział wewnętrzny jest położony w lesie. Poczułem się w raju na ziemi: ławka, słoneczko, zieleń ze śpiewem ptaszków. Sługa Jezusa zaznaje przedsmaku życia wiecznego. Zrozumiałe w tym momencie, że są zadania dotyczące doskonałości: odgrodzenie się od świata, umartwienia, porzucenie woli własnej. 

     Podczas czytania zaczęli podchodzić i zagadywać pracownicy, a kolega lekarz złapał moją książkę i zaczął wyrywać ją z ręki. Nie pozwoliłem mu z zapytałem zdenerwowany; „SB pana nasłała? Nie lubię takiej nachalności". Przypomniał się sen ze zgrają piesków, jeden z nich szarpał moją skarpetkę.

    Po okupantach został system szatański z największym zadaniem każdego patrioty; łapanie szpiegów! Ta choroba trwa dzisiaj, gdy to przepisuję (30.01.2021). Nawet wczoraj szukalem jak po rusku brzmi: łowca szpiegów („łowiec szpionow”).

    Masz zarazem odpowiedź na wątpliwość św. Augustyna, bo cierpię od 30 lat za niewinność, niewolnictwo w przychodni, a w końcu w 2007 roku za obronę wiary i krzyża (zabrane pr. wyk. zawodu lekarza)...

                                                                                                                                APeeL

18.03.1990(n) NIERÓWNA WALKA Z KUSICIELEM...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 marzec 1990
Odsłon: 589

   Podczas przygotowania się do Mszy św o 6.30 napadł na mnie demon. W wyobraźni znalazłem się na jakimś zebraniu i wobec wszystkich mówiłem, że „nie chcemy tamtego diabelskiego systemu, a ludzi, którzy siedzą za stołem prosimy o odejście, bo nie wolno nadużywać Darów Boga”…

    Złapałem się na tych myślach i chciałem odsunąć pokusę: „Panie daj mi męstwo w walce z pokusami”. Po otworzeniu litanii kochających Pana Jezusa złe myśli zaczęły odpływać. Wyobraź sobie taki atak z uciskiem w nadbrzuszu (splot słoneczny), a teraz jak przy promieniowaniu Serca Zbawiciela z powrotem Pokoju Bożego.

    Dzisiaj w czytaniach w Ks. Wyjścia będzie mowa o „wodzie żywej” z cudem dokonanym przez Mojżesza na oczach Izraelitów, gdy dla spragnionych otworzył źródło na pustyni...tak jak sprawił przejście Nilu. Później w Ewangelii (J 4,5-42) Pan Jezus przy studni mówił do samarytanki o wodzie żywej, bo normalnej ponownie pragniemy, a po niej zostajemy napełnieni.

    Zły zaatakował mnie ponownie tuż przed Eucharystią: napłynęła postać kolegi, który śmiał się ze mnie, a było to bardzo silne i miało sprawić odstąpienie od zjednania ze Zbawicielem. 

    Nie udało się, to napadło mnie wielkie zniechęcenie i silna senność. Pokonałem ten stan, a siła i pokój wróciły ponownie do serca. W tym czasie z książeczki popłyną zawołania:

"Panie Jezu wiem, że Ty chcesz, abym przyszedł do Ciebie.

Wejdź do mojego serca Boski Zbawicielu.

Przyjdź do mnie i króluj!"

    Pierwszy raz w życiu (wśród swoich) idę bez wstydu do Komunii świętej...podkreślam to, że bez wstydu. Większość nawróconych zna to i ten moment. Pan sprawił, że przede mną podchodziła do szafarza mała dziewczynka, nieco zdenerwowana, klękła i szybko przeżegnała się. Jakże to piękne. Ten obraz zostanie mi do końca życia!

    „Dziękuję Ci Panie Jezu, dziękuję Ci Jezu, proszę pomóż w milczeniu, w pracy nad tą wadą, będę Cię miłował aż do mojej śmierci”.

    Zły nie daje za wygraną...oto napłynęła postać nieczystego kapłana, a po chwilce „ujrzałem” dwóch kapłanów małpujących akt przystąpienie do Eucharystii: jeden klęczał i śmiejąc się wymawiał słowa uwielbienia Pana Jezusa, a drugi stojąc podawał mu Ciało Boże...obaj byli ubawieni. Coś strasznego!

   Nigdy, nie wymyśliłbym tego i to w tak podniosłym dla mnie momencie! To dzieje się w kabaretach, bo w żadnej religii wymyślonej nie ma tak świętego aktu. To jest zarazem test na prawdziwość naszej wiary, objawionej przez Boga, a nie wymyślonej.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (30.01.2020) jestem zadziwiony, że po 2-3 latach od nawrócenia miałem takie przeżycia, a jest to Prawda, ponieważ szatan może atakować, ale tylko do czasu zjednania ze Zbawicielem. Przestrzegam zarazem ludzi małej wiary, których Bestia może odwrócić od Boga...szczególnie przybywających do kościoła jako biernych obserwatorów.

    Prosiłem o milczenie i „zapomniałem", że muszę się pilnować. Gadałem cały dzień o materializmie, duchach nieczystych, o Jezusie i Jego dziele, o tym jakim powinien być mąż i żona. Umęczony tym wszystkim zasnąłem, a w ciemnej sieni napadła na mnie sfora psów.

    Na ten czas Pan dał pociesznie, bo w śnie  przed północą:

- znalazłem się w pomieszczeniu z ciężko dyszącym chorym nad którym wisiał piękny obraz

- ujrzałem rodzinę modląca się przed posiłkiem, gdzie przy stole stała postać promieniującego Pana Jezusa z wyciągniętymi rękami…

                                                                                                                        APeeL

17.03.1990(s) Smutny Jezu...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 marzec 1990
Odsłon: 658

50-lecie zbrodni Katyńskiej.

   Wczoraj rozmyślałem o naszych upadkach po których musimy uciekać do Jezusa i prosić - w pokornym uniżeniu - o przebaczenie. Jezus przyjmuje to natychmiast z radością, bo zna naszą nędzę. Mówi przy tym: „idź dalej i nie oglądaj się wstecz”.

    Dzisiaj, po latach to wszystko jest proste. Nikt naprawdę nie wie jak Pan Jezus nas miłuje, jak nas pragnie i potrzebuje naszego pocieszenia. Jakże cierpi, gdy widzi, że Go nie chcemy.

    Daj wypoczynek i pocieszenie Jezusowi. Nie zostawiaj Jezusa Samego. Ludzie ranią Jezusa, a kapłani rozrywają Jego serce! „Jezu, Jezu, Jezu”. Łzy zalały moje oczy...

   Na koniec tego dnia czytałem o okrutnym obozie bolszewickim (z lat 20-tych) znajdującym się na Wyspach Sołwieckich (wpisz i poczytaj). Wyobraź sobie płaczących nad tymi nieszczęśnikami w Królestwie Bożym.

   Teraz, gdy to przepisuję (28.01.2021) płynie piosenka religijna („Cicha noc”): „Boże mój już brak mi w oczach łez, za każdy grzech wybaczyć chciej. Boże mój nie pozwól cierpieć już, na świecie źle”…

    Natomiast w nocy „byłem” w jakimś kościele pełnym ludzi, gdzie krzyczałem ostrzegawczo. Często taki sen „do przodu” jest potwierdzany późniejszymi zdarzeniami.

   Przed kilkoma laty w takim śnie „do przodu” ujrzałem śmiertelny wypadek na przejściu dla pieszych pod naszym kościołem. Nie wiem jak to się dzieje, bo dokładnie widziałem szczegóły, a nawet twarz kościelnego, który tam przybył. Następnego dnia to zdarzyło się w mojej obecności...

    Powiedziałem o tym w sądzie, bo powstaje pytanie o odpowiedzialność młodego kierowcy motocykla. W moim odczuciu wówczas miała zakończyć swoje życie starsza pani (moja pacjentka) idąca na Mszę św. wieczorną. Może błagała Boga o śmierć nagłą? Wszystkiego dowiadujemy się po powrocie do Królestwa Niebieskiego.

   Rozmyślałem też o naszym dalszym istnieniu. Pan Jezus Jest i nasza wiara jest prawdziwa. Mówię to w myślach do nieznanych mi ludzi, ale nadchodzi refleksja, że „ważniejsze od rozmyślań jest modlenie się za innych”. Zacząłem wołać za wszystkich: „Ojcze nasz”...

   Wówczas poranek zaczął się od sluchania smutnych melodii, a ten smutek sprawił, że myśl pobiegła do mojego Pana  z zawołaniem:

    „Jezu! Zbawco świata! Życie Swe oddałeś za nas. Życie nam dajesz i za co? Serce otworzyłeś, a tu cisza bezmiłości wokół! Twój sługa krzyczy: "Stójcie! Dokąd idziecie? Dokąd płynie lud cały? Idźcie do Pana naszego życia, śmierci i wieczności!”  

   To są błyski połączeń mojego serca z Sercem Pana Jezusa, a zarazem niezdarny krzyk tego, co jest nieprzekazywalne. Przypomina to lampę uliczną, która na naszej głównej ulicy zapala się na 2-3 sekundy. Popłakałem się, a mój dar łez świadczy o Prawdzie!

                                                                                                                     APeeL

 

  1. 16.03.1990(pt) Różaniec...
  2. 15.03.1990(c) Pokora wobec wszystkiego...
  3. 14.03.1990(ś) Różaniec od papieża...
  4. 13.03.1990(w) Sens życia prawdziwego...
  5. 12.03.1990(p) Nie trzeba pośrednika...
  6. 11.03.1990(n) Bóg mnie zna...
  7. 10.03.1990(s) Wzajemne pocieszanie się...
  8. 09.03.1990(pt) Dlaczego wybrałeś mnie, Panie...
  9. 08.03.1990(pt) Trudne dobrego początki...
  10. 07.03.1990(ś) Czarny dzień...

Strona 2308 z 2432

  • 2303
  • 2304
  • 2305
  • 2306
  • 2307
  • 2308
  • 2309
  • 2310
  • 2311
  • 2312

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 2337  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?