- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 659
Ktoś pragnący wejść na ścieżkę prowadzącą do Królestwa Niebieskiego musi opanować odczytywanie Woli Boga Ojca. W województwie mazowieckim są dwie wioski o tej nazwie: Wola Boska oraz Boża Wola. Może przeniosę się do którejś z nich?
Dziwne, bo w Bożej Woli ma siedzibę Kościół Wolnych Chrześcijan w RP...to sekta, nie ma tam kapłanów, a to oznacza, że zajadają się tylko naszym chlebem powszednim. Jest tam zarazem parafia rzymskokatolicka św. Maksymiliana M. Kolbe. Mają też cmentarz, a wszystko znajduje się 35 km od centrum W-wy.
Wróćmy do zagubionego w buszu duchowym i pytania o drogę. Nic nie szukaj i nie radź się wszelkiej maści mądrusiów, ale zawołaj do Boga Ojca swoimi słowami. Zarazem poproś o prowadzenie i jakiś znak, ale nie próbuj Boga: „jak Jesteś to niech się stanie to, a to, bo inaczej nie uwierzę”.
Kiedyś poprosiłem o wygraną w To-To, aby nie mieć kłopotów i spokojnie żyć dla Boga. Odpowiedź napłynęła natychmiast; wzrok zatrzymała puszeczka na chórze kościelnym z napisem: „Ofiara”.
Dla mnie jest to proste, ale do Ciebie będą mówili jak do niemowlaka. Podziękujesz mi za radę w Królestwie Bożym. Dodam, że tak samo możesz wołać do Matki Bożej, Pana Jezusa, Ducha Świętego, do św. Józefa, św. Michała Archanioła, do swojego św. imiennika. Wszystko jest pokazane na naszej administracji...z jedną uwagą, że tutaj szefem trzymających władzę jest książę demonów (Belzebub).
Cały proces przejsćia z buszu do Autostrady Słońca: od ciemności do światłości musisz zacząć od Sakramentu Pojednania (Pokuty). Poczytaj na ten temat, bo spowiedź z całego życia nie może odbyć się w kolejce z babciami („ja tylko z jednym grzechem”).
Jak dokonałeś aborcji to rozgrzeszenie może dać tylko upoważniony kapłan. Jeżeli jesteś wyznawcą „lepszej wiary” to porzuć ją w tej chwilce, bo Eucharystia jest tylko w Kościele katolickim, a jest to miara Prawdy. Nic nie da wyśmiewanie mojej łaski i zakładanie mi czerwonego płaszcza przez specjalistów od głowy („kto się z kim zadaje takim się staje”).
Od 5.00 pisałem i edytowałem wczorajsze świadectwo wiary, które jest także na moim wątku www.gazeta.pl Forum Religia. Wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim. W prowadzeniu przez Boga zdążyłem na Mszę św. o 6.30, której nie planowałem.
W mojej słabości atakował mnie demon. Zadanie jest proste: podsuwanie rozpraszających rozmyślań, drażnienie, a nawet wywoływanie złości. Z tego powodu nie docierały czytania, bo serce zalała pustka. Ciekawa byłaby transmisja tego stanu na dużym ekranie.
Dzisiaj Bezpieka Świątynna (Dz 5,27-33) przegoniła Apostołów z Jerozolimy z zarzutem ściągnięcia na nich kary za „krew tego Człowieka”. Piotr powiedział im, że: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi”. Zważ jak cierpią tacy, bo muszą protestować, „wtrącać się”, nadstawiać policzek...trafiać do więzienia, a nawet tracić życie.
Psalmista wołał: „Pan słyszy wołających o pomoc i ratuje ich od wszelkiej udręki. Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu,ocala upadłych na duchu”. Natomiast Zbawiciel w Ewangelii powiedział (J 20,29): kto przyjął Jego świadectwo wie, że Bóg jest prawdomówny, a ten kogo posyła mówi Słowa Prawdy...
To był typowy przykład prowadzenia przez Boga Ojca. Jak mówili do mnie w tym czasie? Ja nie słyszę głosów, nie mam też widzeń, ale potrafię odczytywać znaki Boże („duchowość zdarzeń”). Pierwszym znakiem był czas mojego przebudzenia z natchnieniem edycji wczorajszego świadectwa wiary.
Dalej: uczyniłem to dokładnie na czas wyjazdu do kościoła. Zważ, że nie znałem planu żony (zakupy). Wszystko przywiozłem samochodem i oboje byliśmy zadowoleni. Później pasowało śniadanie, głęboki sen w którym żartowałem z personelem karetki, kawa, edycja zapisu „Michnik i Hartman” na wątek „Wszystko jest prawdziwe w kościele katolickim” z listem do prowadzących forum.
Przyznam się, że ta intencja modlitewna była wyraźnie podpowiedziana. Jak to się stało? Wyraźnie odebrałem jej treść...tak jak myśl wracającej do domu żony (nawet określam odległość). Gdybym nie pojechał na Mszę św. o 6.30 nie byłbym w kościele, bo od 16.30 - 18.30 padłem w ciężki sen…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 624
Po wahaniu trafiłem w deszczu na Mszę św. o 7.15...podenerwowany spotykaniem od 30 lat tych samych rodaków. W tym czasie buractwo krzyczy o prawach mass-mediów, sądownictwa, wyzwolenia dziewuszek pragnących mordowania własnych dzieci oraz uciskanych i dyskryminowanych „spółkujących inaczej”...ohydą w Oczach Boga. To siły cywilizacji śmierci, kochające ciemności...
W tym czasie spojrzał obraz s. Faustynki, która rozumie moją sytuację...dającego świadectwo wiary z „tu i teraz”. Od Ołtarza św. popłynie Słowo Boże...
Anioł uwolnił z więzienia w nocy uwięzionych wyznawców Pana Jezusa z zaleceniem nauczania w świątyni. Zaskoczyło to arcykapłanów (Dz 5,17-26)…
Psalmista wołał (Ps 34,2-9): Biedak zawołał i Pan go wysłuchał...ja w tym czasie poprosiłem o ochronę.
Pan Jezus powiedział do Nikodema (J 3,16-21), że każdy który wierzy w Niego będzie miał życie wieczne: „światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność (…) bo złe były ich uczynki”.
Podczas czytań serce zalewała nienawiść do sił ciemności. Boli mnie fałsz złodziei z PO, a w tym zwolnienie z więzienia Sławomira Nowaka, zausznika Tuska, który bał się, że jego kumpel może go wydać. Napłynął obraz niezależnych sędziów wcześniej namawiających się w centrali PO przeciwko prawym Polakom kochających Boga i ojczyznę...
Pan Bóg widzi wszystko, a także zna nasze myśli. Później pokaże całość naszych grzechów na błyskawicznie przepływającej taśmie. Namiastką tego są nasze wyrzuty sumienia…
Eucharystia zwinęła się w laurkę i kielich kwiatu...pod obrazem Pana Jezusa Miłosiernego. Zjednanie z Ciałem Duchowym Zbawiciela odsuwa wszystko: szatan znika, ustępują kuszenia, napływa poczucie bezpieczeństwa i mocy Bożej z pokojem w sercu.
Po poobiedniej drzemce wzrok przykuło wielkie zdjęcie Św. Michała Archanioła (mam wielki kult). Tak znalazłem się na ponownej Mszy św. w intencji tego dnia.
Piszę to, a właśnie w TV Historia płynie film: „Wielki głód w Chinach”, gdzie pokazano szaleństwo Mao z aktywistami „propagandy sukcesu” i „wielkiego skoku” z dobrobytem partyjnej góry. W tym czasie dokonano ludobójstwa przy pomocy głodu...przy pełnych spichlerzach. Dalej całe narody trwają w podobnej ciemności.
Po powrocie na blogu prof. Jana Hartmana www.polityka.pl Zapiski nieodpowiedzialne przeczytałem jego wpis-paszkwil (03.04.2021 r.): Między Michnikiem i Rydzykiem, czyli mit dialogu z „Kościołem otwartym”.
Nie udało się edytować poniższego komentarza, bo zagroziłem im policją z powodu tolerowania cyberprzestępcy, który małpował moje nicki i dawał ode mnie „komentarze”.
Między Michnikiem - „władzy palantom nie oddamy” (prorokiem wyborczym Komorowskiego i Trzaskowskiego) i Hartmanem (boi się kropidła, bo umiłował ciemności). Z tych dwóch łotrów wolę „proroka” niż opętanego wroga wiary świętej.
Pan Profesor uczestniczy w Paradach Grzeszności, a zarazem walczy z grzechami: diabeł obrał się w ornat i na Mszę św. dzwoni. Jako „pierwszy i ostatni” czyli wyrocznia stawia Pan na ks. Wojciecha Lemańskiego, a to jest blamaż.
„Czy Adam Michnik udaje, że nie widzi, czy może faktycznie oślepł? (…) Czy to się godzi człowiekowi lewicy? I to w dodatku żydowskiego pochodzenia?”
Adam Michnik zaślepił, aby przejrzeć jak św. Paweł. Dla Pana Profesora Wolna Polska to Polska bez Boga, z kaznodzieją Robertem Biedroniem i jego żoną. Nie pasuje to wszystko do człowieka mającego rozum. Myślenie Pana prowadzi nad brzeg Czeluści do towarzystwa tych, do których kleją się wszystkie grzechy.
Czas płynie i już niedługo dowie się Pan, że: jest Niebo, Piekło i Czyściec. Po prawdziwej stronie życia będzie miał Pan okazję być w ich towarzystwie przez całą wieczność. Nie straszę, ale ostrzegam!
Na końcu napisał Pan: „Niech się dzieje wola boża”. Tak, bo wyznaje Pan wolę własną, a tak naprawdę Belzebuba, władcy demonów, upadłego Archanioła o nadprzyrodzonej inteligencji…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 668
Po przebudzeniu o 6.50 wiedziałem, że mam jechać na Mszę św. o 7.15. Piszę wciąż o tym momencie, ponieważ po prawidłowej decyzji - w prowadzeniu przez Boga Ojca - rozpoczyna się cały ciąg zdarzeń. Nie pójdziesz za zaproszeniem, a nie wiesz, co będzie za chwilkę.
Od Ołtarza św. popłynęły piękne słowa wprowadzenia św. Pawła, że: „nauka krzyża jest głupstwem dla pogan, dla wierzących mocą Bożą (…) To znak wywyższenia Syna Człowieczego (…) Każda Msza św. jest taką Ofiarą krzyża (…)”. Napłynęła moja miłość do Zbawiciela oraz obrazy obrony tego Najświętszego Znaku na ziemi z dalej trwającą krzywdą... https://radiomaryja.pl/informacje/sad-okregowy-w-gdansku-trojanowscy-zniewazeni/
Poprosiłem Ducha Świętego o pomoc w zapisie i sam zdziwiłem się jej przebiegiem. Ponieważ opracowuję zaległe zapisy z 1990 roku trafiłem na słowa czytania (Syr 27,30-28,7): „Pamiętaj na ostatnie rzeczy i przestań nienawidzić; - na rozkład ciała, na śmierć, i trzymaj się przykazań! Pamiętaj na przykazania i nie miej w nienawiści bliźniego, - na przymierze Najwyższego, i daruj obrazę!
Odpuść przewinę bliźniemu, a wówczas, gdy błagać będziesz, zostaną ci odpuszczone grzechy. Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana szukać będzie uzdrowienia? Nie ma On miłosierdzia nad człowiekiem do siebie podobnym, jakże błagać będzie o odpuszczenie swoich własnych grzechów? Sam będąc ciałem trwa w nienawiści, któż więc odpokutuje za jego przewinienia?”
Także tam będzie Ewangelia (Mt 18,21-35) z zapytaniem Piotra ile razy ma przebaczać: czy aż siedem? Pan Jezus odpowiedział, że ma to być siedemdziesiąt siedem razy.
W moim wypadku chodzi o moich prześladowców, a bliżej walkę z krzywdzicielami z Izby Lekarskiej, którzy „nie wiedzą, co czynią” i wymagają moich modlitw, a właściwie ofiarowania za nich Mszy św. Nawet pomyślałem, że wrócę - w ich intencji - na nabożeństwo wieczorne. Zarazem sam doznam oczyszczenia w Tygodniu Miłosierdzia.
Eucharystia pływała w ustach i chciałbym tak umrzeć...w uniesieniu duszy rwącej się do nieba. Mojego stanu nie można przekazać żadnym językiem. Pojechałem po lampkę, aby zapalić pod „moim” krzyżem Zbawiciela, a serce zalała radość z dziękczynieniem, bo nic mi brakuje (dla ciała i duszy). Podziękowałem św. Józefowi za pomoc w moich sprawach dotyczących tego życia, a Duchowi Świętemu za łaski duchowe. Po powrocie do domu popłakałem się z wołaniem: „Abba Ojcze”.
W ręku znalazł się art. „Odnalezienie krzyża” Jacka Salija OP (Tygodnik Solidarność 14 września 1990) z inicjatywy cesarzowej Heleny z późniejszym wybudowaniem tam bazyliki z jej konsekracją 14 września 335 r.
Wróciłem na Msze św. wieczorną o 18.00 podczas której szatan zalewał mnie rozproszeniami oraz podsuwał nękających mnie prześladowców. To zostało przerwane, gdy z oddali wzrok zatrzymał sobraz Pana Jezusa Miłosiernego oraz baner z Janem Pawłem II na tle krzyża ze Zbawicielem.
Dla mnie było to zrozumiałe: mam przebaczyć wszystko tak jak uczynił to nasz papież! Nigdy nie wspominał o tej zbrodni (prawdopodobnie ofiarował ją jako zbawiające współcierpienie), a nawet odwiedził w więzieni Ali Agcę!
Wszystko zakończę słowami z w/w artykułu, że nie wystarczy zewnętrznie przyznać się do krzyża, ale trwać w sercu z Panem Jezusem ukrzyżowanym. Mądrze powiedział o tym Norwid w swoim „Promethidionie”, że mamy iść ze swoim krzyżem za Zbawicielem...
APeeL
Aktualnie przepisane (skróty)…
16.09.1995(s) ZA SŁUŻĄCYCH SZALEŃSTWU...
„O! Epoko nędzy! Służysz szaleństwu zamiast Miłości”...
O 2:00 w nocy skończyła się relacja ze stanu wojennego (1982): ZOMO strzelało do ludu...we Wrocławiu zginął młody człowiek. Opowiadał o tym jego żyjący ojciec.
Wcześniej miałem odczucie: oto ja jestem otoczony prześladowcami, którzy służą „słusznej” sprawie. Wielu nadal jest wiernych władzy ludowej (okupacyjnej). Jest to wynik zniewolenia naszej ojczyzny. Sprzedawano się bezmyślnie. Jak wyjdą z tego zagmatwanego życia? Przecież ZOMO też było wojskiem tego typu. Trwała i trwa choroba „ruska”: łowienie szpiegów...to priorytet u bolszewików.
W krajach wzorcowych są tacy od małego do umierającego staruszka. Czy za nich jest dzisiejszy dzień mojego życia? Przepłynęły obrazy takich sług: oddanych władzy, zbrodni, „dobrze" czyniących. Ilu służyło i służy temu szaleństwo! Wystarczy, że wskazałeś na kogoś...tylko wskazałeś i doniosłeś do władzy, a on został zamordowany! Jaka jest odpowiedzialność takich ludzi?
Dzisiaj, gdy to przepisuję (30 marca 2021 r.) to samo uczynił sekretarz NIL-u...on tylko podpisał uchwałę, że jestem chory! To oznacza śmierć cywilno-zawodową...zabójstwo duchowe z całkowitą bezkarnością i brakiem poczucie zła!
O 6:00 zrywają dzwony kościelne (...) Pocałowałem twarz Zbawiciela: nie zrozumie tego normalny człowiek (...) Właśnie ksiądz Peszkowski mówił o „Golgocie Wschodu”...o szaleństwie Stalina! Dopiero teraz wybudowano pomnik tych ofiar (2,5 miliony ludzi). Dotychczas nie można było tego uczynić!
W ręku mam ówczesną prasę: „Szaleniec w autobusie”, aresztowanie w USA terrorysty Hamasu Musę Abu Marzuka, zabójstwa przez KGB (kierowca został zatruty – trucizna z kierownicy pod wpływem ciepła rąk przenikała do jego ciała)...po uderzeniu w drzewo zginął generał Gusiew, nadal niewyjaśnione „samobójstwo” profesora Mariana Grzybowskiego (aresztowanego przez UB 26 listopada 1949 r.). Napłynęła też postać Pana Jezusa w czerwonym płaszczu...
Podczas odmawiania mojej modlitwy za służących szaleństwu i za dusze takich przepłynął cały świat zbrodni: bolszewizm, faszyzm i wszystkie formacje służące przestępstwom. Na ten moment Pan Jezus mówi do mnie z „Prawdziwego życia w Bogu”:
„Jedynie ze względu na tych, którzy mnie kochają i poświęcają Mi swoje życie, zmniejsza się mój ogień (...) wina waszej epoki jest wciąż duża jej i jej grzechy niezliczona, jej nieprawości tak poważne, że wasze drzewa przynoszą zaledwie kilka owoców"…
Ze zmęczenia zasnąłem na ławce przed pogotowiem. W moim zesłabnięciu zerwana nas karetką do podobnego stanu. Na miejscu leżało trzech mężczyzn otoczonych pustymi butelkami! Wyprost kręciłem głową z zadziwienia. Pomyślałem, że mieszkamy w „Jelcynowie”, bo jego wódka tak właśnie przewróciła! Z telewizji popłynie informacja o zakażonej HIV, która świadomie przeniosła tę chorobę na 80 mężczyzn. To pewna forma terroryzmu.
Zapalam ognisko, a z dna bagażnika samochodu wyjmuję zwichniętą gazetę z artykułem o szaleńcu! Kolega dyżurny pyta przewrotnie, co pokazują z nieba przez suche drzewa, a właśnie z radia płyną słowa Pana Jezusa (Ew. Łk 6,43-49):
"Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły owoc, ani złym drzewem to, które wydaje dobry owoc. Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron".
Z powodu pragnienia zjednania się ze Zbawicielem podjechałem do kościoła, gdzie trafiłem na czas Eucharystii i żonę! Udało się! Teraz, na kolanach odmawiam koronkę do Miłosierdzia Bożego. Na dalekich wyjazdach pocieszenie sprawiają oświetlone figury Matki Bożej. Ponownie padają słowa Zbawiciela z „Prawdziwego życia w Bogu”:
„Dziś mówię do ciebie, który Mnie czytasz, że Moje błogosławieństwa udzielane są temu, kto (…) najmniejszą rzecz czyni dla Mnie”. Dalej były ostrzeżenia, aby czuwać i nie ulegać pokusie oraz „Wywyższyłem cię. Uświadom sobie do kogo teraz należysz". To jest ostateczne potwierdzenie intencji tego dnia.
O 1:00 w nocy zerwano do dyskoteki z pijanymi młodymi ludźmi i upadkiem jednego z nich na głowę (17 lat). Matka tego chłopaka była u mnie po zwolnienie lekarskie. Naprawdę mam pokazywane szaleństwo. Sam też tak żyłem i nie krytykuję tego. Pokazano mi to po latach.
Z włączonego telewizora popłynął obrazy seksu oraz sceny rozgrywek mafijnych (wybuch). „Panie zmiłuj się nad tym światem. Zmiłuj się nad służącymi szaleństwu. Panie przyjmij ten dzień, modlitwy i Eucharystię".
Pan Jezus dalej przekazuje z trzeciego tomu „Prawdziwego życia w Bogu” ostrzeżenie przed służeniem szaleństwu. Bestia sprawi, że poprzez fałszywego papieża dojdzie do wypaczeń chrześcijaństwa z uznaniem Syna Bożego człowiekiem.
Ostatecznie Zbawiciel mówi z tego tomu: „przyjdę do was jak złodziej, nieoczekiwane. Obalę kłamstwa (…) wy, którzy błądzicie bez celu po tej pustyni, powróćcie do mnie, nawróćcie się (…) Kocham was”.
Taki właśnie jest Pan Jezus! Podziękowałem za ten dzień i przeprosiłem...
APeeL
17.09.1995(n) ZA OCALONYCH…
W nocy pędziliśmy 140 km na godzinę z porodem, ponieważ rodząca miała ostre bóle z krwawieniem (łożysko przodujące?).
W rozmowie mówiłem do kolegi dyżurnego o Ojcu Prawdziwym...wskazałem, że mam łaskę wiary i wiem że Ojciec Jest. Kolega nie rozumiał różnicy w słowach: wierzyć a wiedzieć! Wyjaśniłem to na sierocińcu, gdzie są dzieci, które wierzą, że mają rodziców i całkowicie pewne sieroty, że nie mają.
Serce kolegi było całkowicie zamknięte na nadprzyrodzoność, istnienie Królestwa Bożego i fakt naszego pobytu tutaj...jako buntowników muszących odpokutować grzech pierworodny. Wielu przeklina swoje matki, a ilu dalej buntuje się i złorzeczy Bogu Ojcu!
Na ten czas padło słowo z „Prawdziwego życia w Bogu”: „j e s t e m”. To przecież mówiłem o Bogu Jahwe czyli „Ja Jestem”. Pan Jezus dodał: „Nie mów, że jestem zbyt daleko, aby kochać, ponieważ właśnie w tym momencie Moje Oczy spoczywają na tobie ze szczególna czułością”...
Popłynie moja modlitwa i to nie ustna, bo Pan Bóg nie potrzebuję „gadania do siebie”. W tamtym czasie odmawiałem cały różaniec, a zły często mylił części. Teraz popłynie Msza święta radiowa z Ewangelią o zagubionej owcy i wielkiej radości z jej odnalezienia, a faktycznie dotyczy to grzesznika, który się nawróci.
Napłynęło natchnienie, aby trafić to Sanktuarium gdzie doznałem nawrócenia. Wprost czułem, że "Matka Boża jest blisko mnie”. Zawołałem „zmiłuj się nad tym światem, nad braćmi i nad nami”. Łzy zalewały oczy!
Kapłan zaczął Mszę świętą słowami o miłosierdziu Boga Ojca. To właśnie mówiłem koledze i to, że jesteśmy buntownikami – to nasza wina! Właśnie Izraelici buntują się w Księdze Wyjścia przeciw Jahwe, odlali złotego cielca! Psalmista wołał dzisiaj (Ps 103): "On twoje życie ratuje od zguby, obdarza cię łaską i zmiłowaniem". Wróciły obrazy z mojego życia z ostatecznym powrotem do Boga: właśnie tutaj w tym sanktuarium! Nagle zrozumiałem, że zostałem o c a l o n y!
Eucharystia dziękczynna oraz w intencji ocalonych (w sensie duchowym), którym nadal zagraża szatan. Poprosiłem o prowadzenie w zbawianiu. Jakże biedni są ci, którzy nie znają technik kuszenia demonów. Przecież on działa cały czas niezmordowanie ("nigdy nie śpi"). Cały czas pragnie szkodzić.
Wracałem zadowolony z pokojem w sercu. W ręku mam artykuł. "Górnicy ocaleni"...relacja o uratowaniu czterech górników spod zwaliska w kopalni „Nowy Wirek”. Właśnie ocalał sąsiad w moim wieku...przeszło godzinę trwała modlitwa w tej intencji.
Wróciły obrazy obozów i zesłań z garstką powracających. Tak też jest z duszami wracającymi do Boga Ojca! W ręku znalazł się art. „Fotograf", który uczestniczył w eksterminacji naszego narodu.
Wieczorem będę świadkiem odsłonięcia pomnika „Poległych i Pomordowanych na wschodzie”. W tym czasie „patrzył" Pan Jezus w koronie cierniowej, a ja płakałem podczas tej uroczystości, modlitw i przemówień.
Ciężko wzdychałem wołając: „Jezu, Jezu!” Ile bólu przynosi każdy dzień mojego życia!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 627
Po 3 godzinach snu trafiłem na spotkanie z Panem Jezusem o 7.15. Dobrze, że przełamałem ciało, bo całkowicie zmieniłby się przebieg duchowy tego dnia. Jeżeli szukasz drogi do wykonywania Woli Boga Ojca musisz skoncentrować się na tym właśnie czasie.
Piotr i Jan (Dz 4, 23-31) po słowach arcykapłanów i starszych jednomyślnie wypowiedzieli słowa chwały Boga naszego ze stwierdzeniem o buntujących się przeciw Zbawicielowi i knujących rzeczy próżne. „Po tej modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli zebrani, wszyscy zostali napełnieni Duchem świętym i głosili odważnie słowo Boże”...
W nocy przybył do Pana Jezusa (Ew J3, 1-8) dostojnik żydowski (Nikodem) ze słowami: „Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś (…)”. W odpowiedzi usłyszał niezrozumiałe zalecenie, że: „jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie (…) z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego”.
Przekażę jak stało się to ze mną. Sam z siebie nie możesz tego uczynić. Nie możesz postanowić, że z człowieka cielesnego z marną duszą staniesz się wielkim duchowo z nędznym ciałem. To jest łaska Boga Ojca (u mnie została wymodlona przez pacjentki).
Decyzja Deus Abba może być piorunująca...tak jak u lekarki Glorii Polo („Trafiona przez piorun”). U mnie było to padnięcie na kolana z przeżegnaniem się...w środku nocy, po powrocie pogotowiem z dalekiego wyjazdu (1988 lub 1989).
Ponieważ aktualnie opracowuję długi zapis świadectwa z 09.09.1990 r. natchnienie sprawiło, aby właśnie tutaj dać ówczesne doznania duchowe (dwa lata po nawróceniu)...
Tam padnie słowo w e z w a n y, a to człowiek, który od Stwórcy otrzymuje Światło, które musi przekazywać innym (szerzyć). Ktoś zapyta: jakim prawem pan nawraca? Odpowiedź jest jedna: jestem wezwany przez Stwórcę! W ręku mam list, który wówczas napisałem do Piotra Szczepanika (09.09.1990). Pasuje tutaj przekazana tam rada:
„Panie Piotrze! Przebieg Pana życia wskazuje na w e z w a n i e przez Boga Ojca, które musi zamienić Pan na w y b r a n i e! Musi Pan śpiewać o Jezusie, a tematy piosenek znajdzie Pan w Drodze Krzyżowej. Ponadto trzeba wsłuchiwać się w delikatne natchnienia Ducha Świętego, aby kroczyć wg Woli Boga Ojca”.
Wówczas Michał Bajor śpiewał piosenkę „Serce”, a ja wołałem o Sercu Pana Jezusa, że „ogarnia cały świat, jest w Nim miejsce dla każdego: ślepego poprowadzi, słabego przytuli, smutnego pocieszy, jest przy opuszczonym i chorym, stoi przy umierającym”...
Gdy narodzi się w twoim sercu - za sprawą Ducha Św. łaska - wszystko stanie się jasne. Przestajesz być człowiekiem „normalnym”...jak Żydzi i ateiści (99% ludzkości). Pragniesz odosobnienia, medytacji i modlitwy, uciekasz od ludzi „młócących słomę” i zatroskanych o jutro...stajesz się cichy z sercem pełnym Miłości Bożej.
Dusza chwilami pragnie wyrwać się z ciała, wpaść do jakiejś ciemnicy, położyć się krzyżem i głośno płakać: „Jezu, Jezu, Jezu!” To było doznanie na Mszy św. łzy płynęły po twarzy i spadały na ziemię. Dodatkowo płynęła pieśń przeszywająca moje serce: „Niech żyje Jezus zawsze w sercu mym”.
Nie należę do ludzi sentymentalnych w wydaniu ziemskim, ale Miłość do Jezusa rozrywa serce. Przypomniała się dziewczynka w kościele w W-wie, która uklękła i przeżegnała się. Tak miałem chęć to uczynić, ale nikt tego nie robi, a część ludzi to moi pacjenci. Tylko przeżegnałem się.
Przeczytałem to zdziwiony, bo obecnie (2021 r.) nic nie obchodzą mnie znajomi: klękam i wolno żegnam się...także po zjednaniu z Panem Jezusem! Wówczas po Eucharystii w ekstazie głęboko oddychałem ze wdychaniem i napełnieniem duszy...w sekundach serce zalał pokój i radość. W jednej chwilce z człowieka cielesnego staję się duchowym (duszą z ciałem). Opisuję to dla upewnienia innych w swoich doznaniach.
Wielu ma pozorny raj na ziemi („mieć”) i trudno im zrezygnować dla Raju Prawdziwego („być"). W momencie śmierci obnażeni staniemy przed Panem...cóż każdy powie? Tam, nie można kręcić: pozostaje tylko spuszczenie głowy...tak jak teraz u mnie! Naprawdę nie mam odwagi spojrzeć w św. Oczy Jezusa…
ApeeL
Aktualnie przepisany (zwiastun, szukaj chronologiczne)...
15.09.1990(s) Grzeszenie po otwarciu ust...
Obudziłem się z natchnieniem: „otworzysz usta: już zgrzeszyłeś”! To była wielka prawda, bo mam wadę: gadatliwość. Dzisiaj, gdy to przepisuję (12.04.2021 r.) mam już zasadę: „otwierasz usta, mów o Jezusie”.
To zalecenie Zbawiciela, aby napierać w porę i nie w porę. Nie interesuje mnie już babskie ”młócenie słowy”. Kiedyś poprosiłem Boga o zabranie mi mowy („nie wiecie, o co prosicie”). Na łuku podniebiennym zrobiła mi się brodawka (HPV)...to objaw ataku wirusa. Tracisz mowę, gdy pojawi się na strunie głosowej!
Tak byłoby fajnie; mamy wadę i zamiast z nią walczyć prosimy Boga o jej zabranie! Napływa porada z Biblii: cierpisz - módl się, weselisz się - śpiewaj Panu, chorujesz - wzywaj kapłana i proś innych o modlitwę. Pan – ci ulży, grzechy zostaną wybaczone „Jezu mój! Jezu”. Padło też zalecenie, że za nawrócenie grzesznika i zbawienie jego duszy sprawi spłynięcie na mnie jakiejś łaski. Teraz zrozumiałem, że mówić o Jezusie to nawracać...
Już wzywa ziemia, dzwonią z pomocy doraźnej, ruszamy do pacjenta w dalekiej wiosce. Młody mężczyzna ma ostre zapalenie opon mózgowych (dzisiaj rzadka przypadłość)...
Teraz stoję na wielkim wiejskim podwórku i podziwiam piękno wszystkiego. Oto wielki i groźny pies, ale okazuje się, że jest ślepy i głuchy: nawet nie ma siły szczekać. Przy nim wesoły kundelek do wszystkich merda ogonkiem.
W oddali czysta i wielka maciora w kilka minut zrobiła się czarna od błota i swoim wielkim ryjem przestraszyła innego śpiącego pieska, który zerwał się zaspany i biegł do nas ze wzwodem (to priapizm - moja przypadłość)…
- Dajmy mu do oglądania „Toples” (półpornograficzne pismo, które leżało w karetce)…
- Pickuś...zareagował!
- Nie, to Mikuś!...wyjaśnił gospodarz.
Teraz już innych chory: ciężko porażony leży bez ruchu, sprawny psychicznie i patrząc badawczo w moje oczy zapytał: „czy wyzdrowieję?” Odpowiedziałem: „pan wie, że to schorzenie jest ciężkie, zagrażało pana życiu, ale otrzymał pan dar powolnego cierpienia w którym my też uczestniczymy..,proszę to przekazywać za tych, co szukają w świecie. Pomoże panu Jezus, trzeba tylko prosić, aby pan mógł tylko usiąść!
Dla odmiany światowa, bogata, piękna kobieta i „wielka tragedia”: ból kolana z przeciążenia na maszynie do szycia (z zachłanności). Mówię jej, że praca, aby zwiedzać świat jest bez sensu, bo po śmierci oblecimy go w trzy sekundy. Pani mówi, że to nieprawda...czyli zmartwychwstanie Pana Jezusa to też nieprawda!
APeeL
16.09.1990(n) Przebaczaj...
Tuż po północy zerwano do porodu. Podczas ubierania się w myślach „mówię” do personelu: „nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. W karetce pochyliłem głowę, złożyłem dłonie i zacząłem modlitwę przebłagalną: „za moich prześladowców” z przebaczaniem napływającym osobom...zarazem objąłem ich w moim sercu!
To trudno opisać i wytłumaczyć (później dowiem się, że jest to wszechogarniająca Miłość Boga Ojca). Wszyscy zmieścili się w moim sercu. Ta modlitwa miała wielką moc, bo napływały przeszkody: zagadywał kierowca, włączył radio z głośną muzyką, w myślach trwało rozproszenie...nawet myliło się „Ojcze nasz”.
Podczas powrotu ponownie odmawiam modlitwę przebłagalną...teraz w intencji moich pacjentów. Na odległość poprosiłem Pana Jezusa w intencji porażonego z wczorajszego wyjazdu...nawet w jego kierunku wykonałem uzdrawiający ruch ręką z prośbą: „Panie Jezu pozwól mu usiąść...spraw to!”
Okaże się, że dzisiejsze czytanie mszalne będzie o przebaczaniu „77 razy”. Nocna modlitwa nie była więc przypadkowa, ale Pan Jezus nie jest zadowolony z moich działań obecnie (2021 r.), bo żarliwie walczę z tymi, którzy napadli na mnie w Izbie Lekarskiej. Muszę wrócić do modlitwy za nich, bo „nie wiedzą, co czynią”.
„Tyle jest serc wciąż czekających na Ewangelię”...ta pieśń ścisnęła serce, a łzy leciały z oczu. Wiedziałem, że Chleb Mocnych jest dzisiaj dla mnie! „Nie godzien” powtarzałem prosząc Pana Jezusa, aby ludzie nie przychodzili do mnie z darami, bo pragnę pracować bezinteresownie.
„Ociemniałym podaj rękę” ujrzałem niewidomego i ślepca duchowego zaćmionego przez szatana, złoszczącego się, nienawistnego, pragnącego zemsty...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 658
Niedziela Miłosierdzia Bożego
Od 4.00 udało się napisać i edytować wczorajsza intencję: za wielkich grzeszników potrzebujących nawrócenia. W ten sposób znalazłem się na Mszy św. o g. 7.00. Stałem na zewnątrz w słoneczku słuchając Słowa Bożego:
1. „Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa” (Dz 4,32-35).
2. Ps. 118(117) o Miłosierdziu Boga Ojca, gdzie w serce wpadły słowa: „Nie umrę, ale żyć będę i głosić dzieła Pana”.
3. Ew (J 20, 19-31) z przekazem, że Pan Jezus przybył do uczniów, tam gdzie przebywali...przez zamknięte drzwi. Ucieszono się, ale Tomasz (Didymos) nie był z nimi i nie wierzył. Pan przybył ponownie po ośmiu dniach i pokazał niedowiarkowi Święte Rany.
Mnie jako wiedzącemu, że w naszej wierze wszystko jest prawdziwe nie są potrzebna żadne dowody, ponieważ Cudem Ostatnim jest Eucharystia. Wciąż przekazuję świadectwa o moich przeżyciach po zjednaniu duszy z Duchowym Ciałem Pana Jezusa. Dzisiaj ułożyło się w zawiniątko, a to oznaczało czekającą mnie pracę (faktycznie edytowałem 8 zaległych zapisów dziennika)...
W tym czasie ateiści, uczeni w czytaniu i pisaniu, teologowie świeccy, racjonaliści, wszelkiej maści szydercy i bluźniercy oraz reprezentujący mądrość ludzką negują istnienie świata nadprzyrodzonego i posiadanie przez nas duszy.
Właśnie czytam rzygowiny racjonalistów, którzy wszystko związane z naszą wiarą określają urojeniami. Nawet podparli się prof. Jerzym Strojnowskim, psychiatrą z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który zdiagnozował u św. s. Faustyny liczne zaburzenia psychiczne, w tym urojenia:
"O siostrze Faustynie (Helenie Kowalskiej, 1905-1938) wiem tyle, ile wyczytałem z jej pamiętnika. Niemniej to, czego się dowiedziałem z lektury, pozwala mi jako psychiatrze stwierdzić, iż autorka "Dzienniczka" była dotknięta zaburzeniami psychicznymi.
Najbardziej ewidentne objawy tych zaburzeń to omamy, czyli halucynacje wzrokowe i słuchowe o treści religijnej. Te omamy pojawiają się tutaj na tle cyklicznych zaburzeń nastroju, które okresowo wyrażają się w przeżywaniu "niepojętej radości", poczuciu szczególnego wybrania (np. "Ja mam zająć miejsce w ołtarzu"), wreszcie nadzwyczajnej misji: "Przygotujesz świat na ostateczne przyjście Moje". Będąc w nastroju podwyższonym siostra Faustyna nawet czyni cuda: ucisza burzę, tak jak Pan Jezus na jeziorze Genezaret".
Zobacz brednie opętanego intelektualnie kolegi po fachu, specjalisty w dziedzinie psychiatrii. Zapoznałem się z podobnymi poglądami takich samych "specjalistek"...jako ofiara! Mogę zalecić przebadanie wyznawców Mahometa, których męczennicy trafiają do nieba z dziewicami. To na pewno nie jest urojenie...
Mądrusie (racjonaliści) czyli ludzie "bezduszni" skradali wątek z moje strony i szydzili z wymienionych przeze mnie cech duszy. Oni uważają, że nie posiadają tego doskonałego ciała. Koniec ich życia oznacza zgnicie jak u prosiaków, małp, szczurów i karaluchów.
Nie pogadasz z takimi, bo przez nich będzie gadał Belzebub. Jak czuje się po drugiej stronie kolega lekarz Jerzy, ojciec dziewięciorga dzieci? Muszę pomodlić się za jego duszę, bo zgubił siebie i wielu wierzących.
Koleżanki, który na mnie napadły stwierdziły to samo. Powinny być ukarane zawieszeniem pr. wyk. zawodu lekarza, bo szkodzą sobie i społeczeństwu. To jest typowy przykład lumpeninteligencji, a duchowo to kołtuneria darwinowska.
Prof. Andrzeju Matyja! Panie Prezesie Naczelnej Izby Lekarskiej! Dlaczego dał się Pan przekonać podlegającemu Panu komisarzowi ds. operacyjnych (Piotr Wincjiunas) oraz prezesowi OIL Łukaszowi Jankowskiemu, że jestem chory psychicznie...tak samo jak s. Faustyna!
Czy Pan jest z nimi w zmowie? Wiara w Boga Objawionego to urojenie? Czy Pan jest masonem? A może pomylił Pan kraj katolicki, gdzie krzyż jest znakiem świętym z KRLD? Powinien Pan natychmiast ustąpić z tak zaszczytnego stanowiska. Dosyć Pana różowych nauk pachnących PO (pełnymi obłudy).
Tych kolegów i "specjalistki" od psychuszki trzeba skierować do pracy przy chorych na żółtą zarazę. Ponadto przebadać przez specjalnie powołaną komisję, bo mają urojenia. "Kto się z kim zadaje, takim się staje".
Ciało fizyczne (psyche i soma) Ciało duchowe (dusza)
kult bożków...w tym przywódców umiłowanie Jedynego Boga Ojca
posiadania (złoty cielec), władzy oraz seksu dobrowolne wyrzeczenia, umartwienia, czystość,
umiłowanie i używanie tego życia cierpienia zastępcze
brak ostatecznego celu życia, które pragnienie Życia Prawdziwego... dążenie do kończy się śmiercią ciała świętości duszy z powrotem do Królestwa Bożego
wartości zgniłego duchowo Zachodu (demokracja ) Dekalog (Prawo Boże)
miłość własna i swoich, nienawiść, odwet Miłość Boga i bliźniego, Miłosierdzie
Zasadnicza różnica jest taka jak pomiędzy poczwarką (kokonem) i motylem oraz łupiną orzecha i orzechem. Dusza porusza się z nieznaną szybkością, przenika ściany, a jej wygląd zależy od stanu świętości (od czarnej bo promieniującej jasnością). Przy tym ma doskonałą i wieczną pamięć z zapisem wszystkiego, rozmowa odbywa się przy pomocy myśli. Nie potrzebuje tego, co wymaga ciało fizyczne...
Każdy dowie się o wszystkim w momencie śmierci. Wyobraź sobie zdziwienie dzisiejszych mądrusiów. To jest zarazem sztuczka Belzebuba, bo nie mają pojęcia o Mądrości Bożej! Dowie się taki tuż po śmierci, że to jest Prawda, ale będzie za późno. Tacy wolą życie w ciele, które z czasem marnieje i na nic się nie przyda. Czy tak trudno jest to pojąć?
W tej intencji odmówiłem całą moją modlitwę...
APeeL
- 10.04.2021(s) ZA WIELKICH GRZESZNIKÓW POTRZEBUJĄCYCH NAWRÓCENIA
- 09.04.2021(pt) ZA NAPADAJĄCYCH NA POLAKÓW
- 08.04.2021(c) ZA WYPACZAJĄCYCH SŁOWO BOŻE
- 07.04.2021(ś) ZA OFIARY NAPADÓW...
- 06.04.2021(w) ZA CELOWO UPADLANYCH…
- 05.04.2021(p) ZA PRZEKUPIONYCH KŁAMCÓW...
- 04.04.2021(n) ZA SZUKAJĄCYCH ZBAWICIELA NIE TAM, GDZIE TRZEBA
- 03.04.2021(s) ZA TYCH, KTÓRZY UWAŻAJĄ, ŻE IM WSZYSTKO WOLNO
- 02.04.2021(pt) ZA WROGÓW PANA JEZUSA...
- 01.04.2021(c) ZA TYCH, KTÓRZY NIC NIE WIEDZĄ O CUDZIE OSTATNIM