- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 676
Wczoraj miałem natchnienie, aby wysprzątać pod „moim” krzyżem z którym jestem od czasu nawrócenia w 1988-1989 r. Powalony przez czas, leżał na byłej trasie E7 (Warszawa - Kraków) ze złamaną na pół, wielką figurą Zbawiciela. Nie mogłem dowiedzieć się kto i kiedy postawił tutaj...ten Najświętszy Znak na ziemi!
Jakże chciałbym mieć taki na własnej działce, przed domem z palącymi się wokół kolorowymi lampkami. Łzy zakręciły się w oczach. Normalni ludzie dziwią się, że lekarz dba o ten symboliczny grób Syna Bożego (sprząta, stroi i pali lampki), ale nie dziwi ich takie zachowanie na grochach naszych najbliższych, zwykłych śmiertelników.
Ludzie myślą, że Bóg Ojciec prowadzi nas tylko w sprawach życia i śmierci, bo już nie pamiętają jak to było z tatą ziemskim. Dam przykład z tego ranka. Po przebudzeniu o 2.00 zapisałem przeżycia duchowe z dnia wczorajszego...zeszło do 4.30.
Postanowiłem, że będę na nabożeństwie do św. Józefa z wieczorną Mszą św. ale obudzony o 6.40 wiedziałem, że jest to zaproszenie na poranne spotkanie z Panem Jezusem. Pod kościołem żona sadziła bratki i zdecydowała, że kupi także kwiaty pod krzyż. Nasze serca zalała radość, a ja w ten sposób poznałem intencję modlitewną tego dnia.
Przenieś takie prowadzenie na premiera Mateusza Jakuba Morawieckiego, który w obecnej pandemii prosi o pomoc "kochających inaczej" naszą ojczyznę (opozycję totalną). Zważ na piękne imiona premiera:
Mateusz - heb. matan-iah (dar Boga)
Jakub – heb. ia’agop (niech Bóg chodzi za dzieckiem)…
Dlaczego nie prosi o takie prowadzenia przez naszego Deus Abba (Tatę) w Świątyni Opatrzności Bożej? Tam powinny trwać wieczne Msze św. za ojczyznę oraz modły o pomoc do Boga Wszechmogącego w obecnej pandemii.
To wywołałoby uśmiechy i szyderstwa, że „jak trwoga to do Boga”. Ludzie nie wierzą w prowadzenie przez Stwórcę i pomaganie nam w sprawach małych do decydujących o losie świata. Właśnie Jacek Kurski na pierwszej stronie „Faktu” – dziękuje Jezusowi Miłosiernemu – za szczęśliwe poczęcie córeczki.
Na Mszy św. prorok Ezechiel (Ez 37,21-28) przekazał od Boga, że Izraelici są narodem wybranym, zostaną zebrani i doprowadzeni do Ziemi Obiecanej. „I już nie będą się kalać swymi bożkami i wstrętnymi kultami, i wszelkimi odstępstwami. Uwolnię ich od wszystkich ich wiarołomstw, którymi zgrzeszyli, oczyszczę ich i będą moim ludem (…) żyć będą według moich praw, i moje przykazania zachowywać będą i wypełniać (…) będzie to wiekuiste przymierze z nimi".
Natomiast w Ew (J 11,45-57) będzie opis działania ówczesnej bezpieki świątynnej. Arcykapłani i faryzeusze nie wiedzieli co uczynić wobec dokonywanych przez Zbawiciela cudów. Na Wysokiej Radzie Kajfasz zasugerował, że lepiej jest, gdy jeden zginie za lud niż cały naród. Postanowili Go zabić i wydali polecenie, aby każdy, kto będzie wiedział o miejscu Jego pobytu, doniósł o tym...
Dziwiłem się ułożeniu św. Hostii: pionowo, wzdłuż jamy ustnej z późniejszym załamaniem się, a nawet małym rozejściem połówek. To zapowiedź wielkiego cierpienia duchowego. Tak się też stanie, bo wejdę na blok Jana Hartmana, który w potworny sposób bezcześci naszą wiarę...w tym Eucharystię. Dlaczego jest bezkarny? Miałem tam już nie wchodzić nauczony złym doświadczeniem (powtarzają nicki i dyskutują między sobą robiąc z piszącego wariata), ale zarejestrowałem się ponownie.
Wróciłem na nabożeństwo do św. Józefa i zostałem na ponownej Mszy św. (na św. Ręce Boga dla potrzebujących Chleba Życia). Jakby w podzięce otrzymałem dwa kropidełka do wody święconej…
APeeL
Aktualnie przepisane...
27.06.1990(ś) Końca udręk ludzkich nie widać...
Podczas pisania recepty myśl uciekła do Boga Ojca...to może być miliard lat świetlnych! Pacjentka pracuje w przetwórni, a mnie przypomniało się uderzenie w twarz młodszego chłopca, bo uważałem, że rzucił truskawką. Teraz zadrżałem z zawołaniem: „Jezu, Jezu pomóż mu”.
Na koniec przyjęć przybyła pani pełna seksu. „Matko ratuj!”...napłynął pokój, a miejsce pokusy zajęła tęskna miłość z wołaniem:
„Jezu mój...Jezu.
Przewodniku duszy, co miota się w ciemności martwej!
Twą Doskonałość nawet błoto odbija.
Serce Twe drga w mym sercu
Ciało nieruchome, a dusza tańczy
Ciało smuci się, a dusza raduje
Ciało umiera, a dusza się weseli"...
Teraz, na wyjeździe karetką znalazłem się w pochylonej i zagraconej chatce...u takiej samej babci (duszność, obandażowane nogi). Tam były trzy wielkie obrazy, ale zatrzymałem się przy Matce Boże z Dzieciątkiem…
- Obraz ten wyniosłam z Powstania Warszawskiego (inni szukali złota). Pewnego wieczoru, w roku 1956 zauważyłam blask chromowanych części brzegu łóżka. Wstałam, wyjrzałam przez okno i odwróciłam się w kierunku obrazu (leżałam tyłem do niego). Wielka jasność biła od niego...na moich oczach zniknęły wszystkie zanieczyszczenia i brudy: obraz stał się jak nowy z łagodnymi barwami...
Nagle pod pogotowie - z piskiem opon - zajechał samochód, a to nic dobrego. Faktycznie maluszek napił się oprysku. Na sygnałach pędzimy przekazując radiotelefonem wszystkie ważne dane dla ośrodka zatruć. Dzieciaczek wymiotuje, krztusi się, a ja nic nie mogę uczynić. Wezwałem na pomoc Pana Jezusa. Kierowca wpadł na główne skrzyżowanie, światło czerwone, a wszystkie samochody nawet nie drgnęły!
To jeszcze nie koniec udręk ludzkich na tym zesłaniu…także dla mnie, bo trafiły się trzy dalekie wyjazdy do...
- ciężko uszkodzonej po zakrzepie mózgowym, która wie, że jest to wynik palenia tytoniu.
- wijącego się z bólu w napadzie kolki nerkowej! Zniecierpliwiona rodzina zapytała: za co te kary? Odpowiedziałem im: gdybyśmy zobaczyli jakie kary nam się należą i jak wielkie jest Miłosierdzie Boga...inaczej widzielibyśmy te „kary”.
- do młodego i pięknego mężczyzny, który od 2-3 lat chodzi z cewnikiem. "Jezu...Jezu...wielu oddaje mocz i nie wie jaką ma łaskę!" Przecież on oddałby swoją urodę i majątek za trwałe wyjęcie tego świństwa! Połączyliśmy się z kliniką w W-wie, gdzie się leczył...właśnie mieli wolne miejsce!
„Panie Jezu zmiłuj się nad nami”…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 620
Dziwne, bo dzisiaj na stronie parafii nie dano informacji o Drodze Krzyżowej! Szatan wykorzystał ten fakt i kusił mnie byciem na Mszy św. o 7.15 z późniejszym odprawieniem tego Misterium z grupką wiernych. Nawet znalazłem moje rozważania...
Piszę to, aby pokazać, że Belzebub może namawiać nawet do takich nabożeństw (byłem niezdolny do niczego, bo spałem od 4.30, a nabożeństwo odbyło się jak zwykle). Po chwilce walki: „za i przeciw”, „tak lub nie” padłem do łóżka i smacznie spałem w ciszy. Jest to przykład odczytu Woli Boga Ojca, który chce naszego prawdziwego dobra.
Dziwne, bo ten zapis zacząłem rano, a nawet odczytałem intencję! Pomogła w tym karykatura sześciu sugestywnych diabłów w „Rzeczpospolitej” z tytułem „Cwaniaczki z UE chcą się nam podlizać! Będą walczyć z krzyżem!” Dreszcz przepłynął przez moje ciało. Wejdź: https://radiomaryja.pl/informacje/sad-okregowy-w-gdansku-trojanowscy-zniewazeni/
Zarazem w ręku znalazła się książka: „Godziny Męki Pańskiej” w pismach Luizy Piccaretty. Tam na str. 92 Luiza mówi, że: „Podstawię pod krzyż swoje ramiona, aby dzielić z Tobą jego ciężar”. Zważ, że była porażona, latami leżąca w łóżku bez odleżyn. Poczytaj w internecie o tej męczennicy...
Cały czas „patrzyła” figurka Pana Jezusa w koronie cierniowej, a to oznaczało czekające mnie cierpienie duchowe. Właśnie Pan dał do ręki art. z „Faktów i mitów” (1-7 VI 2012) „Katedra prof. Joanny S.” Szydzi tam z Trójcy Świętej oraz obrony naszej wiary, bo jej prześladowanie jest udawane. Razem z prof. Janem Hartmanem oraz prof. Magdaleną Środą reprezentują opętanych intelektualnie...
Podjechałem pod „mój” krzyż (podniesiony - po upadku ze starości - w roku mojego nawrócenia 1989) i zgrabiłem wokół liście zagłuszające trawę, a później wpadłem w błogi sen. Dobrze, że obudzono mnie z nieba w ostatnim momencie. Wstyd się przyznać, ale kuszony byciem w kościele rano całkiem zapomniałem o tym nabożeństwie wieczorem!
W wielkim pośpiechu i z niezwykłą sprawnością zdążyłem co do sekundy (miałem samochód pod garażem, zielone światła oraz zalaną w buteleczce kawę). Pozostałem na zewnątrz w miłych powiewach chłodnego powietrza obserwując gołąbki:
- siedzącego na szczycie wielkiego krzyża przed kościołem, który później znalazł się na figurze Pana Jezusa w koronie cierniowej
- parę kochających się
- oraz całą trójkę...
To była „duchowość zdarzeń” wskazująca na cierpienie Pana, a zarazem miłość i pokój oraz symbol Trójcy Świętej. Po wahaniu podszedłem do św. Hostii, która ułożyła się w odwróconą łódź. Taka właśnie jest sytuacja tych braci...rozbitków, którym świat nie może pomóc.
W tym czasie napłynęli: sataniści, bolszewicy niszczący świątynie, wojownicy z Państwa Islamskiego (nasza wiara jest ich głównym wrogiem), oraz obecni antykrzyżowcy spod znaku wszystkich „ohyd spustoszenia” na całym świecie.
Często tacy wyśmiewają szatana, a wiarę katolicką traktują jako zorganizowaną mitomanię z maniakami wszelkiej maści. To puknięci na tle bożka o nazwie bezbożność. Ogarnij cały świat tych dziwaków („VIP-ów”)…
Na Mszy św. zdziwiony słuchałem czytań...
Prorok Jeremiasz (Jr 20,10-13) o donosicielach z tamtego czasu pragnących mordowania posyłanych przez Boga (w tym Jana Chrzciciela i Syna Bożego). Zapoznałem się z tymi złoczyńcami. Nie wiedzą, że „Pan jest z nami”, a ich zwycięstwa to okrycie się „wieczną i niezapomnianą hańbą”.
Psalmista (Ps 18,2-7) wzywający Boga Ojca...to jeden wielki krzyk rozpaczy z pewnością nadejścia pomocy. „Boże, skalo moja, na którą się chronię, tarczo moja, mocy zbawienia mego i moja obrono”.
Pan Jezus w Ew. (J 10,31-42) przed próbą ukamienowania przez Żydów: "za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga”. Pan powiedział „choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu”.
Przepłynęli moi oskarżyciele. Ich myślenie jest podobne, nie przeszkadzają im islamiści, ale nie mogą pojąć, że każdy może być powołany lub wybrany przez Boga...nawet lekarz. Większość jest pewna, że Tam Nic Nie Ma, a to oznacza, że wiara to psychoza czyli życie w świecie nierealnym.
Tacy jeszcze niedawno wierzyli, że słońce krąży, a księżyc świeci. Nie chcą zauważyć Cudów Boga, bo wszystko powstało z wielkiego wybuchu i od jednej komórki. Trzeba być naprawdę pukniętym...
Ponowna Eucharystia przylgnęła do języka...mam mówić z miłością od Boga. Padłem na kolana i w ekstazie chciałbym klęczeć tutaj do śmierci, a po otwarciu oczu zobaczyłem, że jestem w pustym kościele. Przez godzinę krążyłem kończąc moją modlitwę w intencji tego dnia...
W telewizji trafiłem na męczącego się antykrzyżowca kol. Konstantego Radziwiłła (ukarany przez Boga Ojca stanowiskiem wojewody mazowieckiego) oraz jego kolegę Stanisława Karczewskiego, który otrzymał do ręki płytę z w/w powalonym krzyżem („to próba na wiarygodność pana”). Dzisiaj jest za zamykaniem kościołów, bo jako „wierzący niepraktykujący” wie, że Bóg jest wszędzie...
To wyjaśniło zbycie mojej krzywdy w senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji. Nie zostałem wezwany, bo Stanisław Karczewski (chirurg) skonsultował mnie zaocznie...jako „teolog” i „psychiatra amator”, a zarazem kolega antykrzyżowca Konstantego Radziwiłła.
Takich mamy katolików…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 652
Zwiastowanie Pańskie
Nie mogłem zasnąć zaskoczony napadem, który zaczął się wczorajszego poranka, a zakończył przyjazdem kaszlącej córki, która nie mieszka z nami (nauczyciela w W-wie). Wzburzony, pojechałem na Mszę św. o 9.00...
W tym czasie mój ulubiony prorok Izajasz przemówił do Achaza, aby prosił Boga o znak, ale ten opacznie stwierdził, że nie będzie „wystawiał Pana na próbę” (Iz 7, 10-14). Ja to samo zalecę Tobie. Przecież daję świadectwo codziennie.
Po czasie Pan Bóg wyprzedza moje pragnienia. Oto dowód z „tu i teraz”. Rano wymyśliłem intencję tego dnia: za potrafiących odczytać Wolę Boga Ojca. Teraz o 23.00 przeskakując po kanałach zauważyłem brak obrazu w TV Trwam, gdzie cichym głosem płynęły słowa (chyba z filmu) „o tych, co całkowicie zawierzyli Bogu”.
Psalmista wołał ode mnie (Ps 40, 7-11): „Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę”...”W zwoju księgi jest o mnie napisane: Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże (…)”. Uśmiechnąłem się, bo tacy jak ja są zapisani w „zwoju księgi”. To nie jest pycha duchowa, ale poczucie humoru, bo Deus Abba wie wszystko o mnie.
W tym momencie proszę Cię od naszego wspólnego Taty...wróć do Boga już w tej chwilce (zawołaj jak dziecko do tatusia ziemskiego), bo do rana możesz się nie obudzić. Wiele razy byłem u takich w nocy z krzykiem rodziny zaskoczonej śmiercią nagłą, którą wszyscy chwalą.
Św. Paweł wskazał (Hbr 10, 4-10), że została usunięcia ofiara z krwi cielców i kozłów, bo „niemożliwe jest, aby usuwała grzech”. Żydzi dalej trwają przy tym, bo nie uznali Pana Jezusa jako Zbawiciela.
Za chwilkę podczas Konsekracji do kielicha z winem napłynie krew ze św. Ran Zbawiciela, a okruszyna chleba zostanie zamieniona w Duchowe Ciało Pana Jezusa. To Cud Ostatni, który czyni każdy namaszczony kapłan k a t o l i c k i. Wielu z nich nie wie o tym i porzucają sutanny (syn Tymoteusz b. premier Szydło). Na co możesz zamienić bycie cudotwórcą od Boga Objawionego?
Robią sobie kłopot tutaj (stają się „gwiazdami” kimolskich mediów), a po śmierci czekają ich perturbacje duchowe. Założę się, że nie mają świadomości o boju toczącym się w każdym z nas (ciało-dusza) z atakami na dążących do świętości. Kapłani nie znają działania szatana...
Ponadto nie wolno mówić o Bestii, bo wrogowie wiary twierdzą, że chodzę do kościoła ze strachu, a koledzy z samorządu (nomenklatura komunistyczna) poszli wyżej: przyczyną tego jest choroba psychiczna. Jaki chory psychicznie chodzi codziennie na Mszę św. od 30 lat?
Oni są zdrowi psychicznie, ponieważ uważają, że Tam Nic Nie Ma. Po śmierci zakopią ich z odznaczeniami i dadzą tablicę w specjalnej izbie pamięci na wieczne czasy. Następnego dnia po pogrzebie nikt o nich nie wspomni i zacznie się bójka o ich stanowiska. Tyle ironezji, bo trudno jest poważnie traktować czerwonych VIP-ów.
Dzisiejsze święto dotyczy (Łk 1, 26-28) poczęcia Pana Jezusa. Także poród Zbawiciela będzie cudowny: Matka Boża ukaże się św. Józefowi w Grocie Betlejemskiej wśród chóru Aniołów z Dzieciątkiem na ręku.
Niewierny, a do tego bluźnierca (matka Joanna od demonów lub Jan Hartman) będzie szydził, bo taki neguje istnienie Boga Osobowego i cudów. Opieranie się na rozumie opanowanym przez szatana (opętanie intelektualne) prowadzi do ludzkich „mądrości”.
Kapłan mówił „normalnie” o potrzebie odczytywania Woli Boga Ojca, ale nie wspomniał o upadłym Archaniele o nadprzyrodzonej inteligencji. Często ta „wola” jest dobrem podsuwanym przez niego. Ćwicz się w odróżnianiu natchnień, a wszystko poznasz po owocach.
Eucharystia ułożyła się w zawiniątko, a to była zapowiedź pracy duchowej (faktycznie przygotuję do edycji aż siedem dawnych zapisów dziennika). Wróciłem na nabożeństwo do św. Józefa z błogosławieństwem Monstrancją. Z wdzięczności za wszystko zapaliłem lampkę pod „moim” krzyżem Pana Jezusa…
APeeL
Aktualnie przepisane...
20.06.1990(ś) Zasnął jak ptaszek...
Z oddziału wewnętrznego, gdzie zastępuję ordynatora zawiadomiono mnie, że zmarł pacjent, którego zostawiłem do przyjęcia dzisiaj rano (dla jego wygody, aby nie wracał do dalekiej wioski)!
Wciąż nie mogę nadziwić się sztuczkom szatana. Powiesz: co ma do tego zły duch, który działa także przez dobro. Każda nieoczekiwana śmierć wywołuje smutek u lekarza i personelu!
W Islamie mówią: „wola Allacha”...jak często mówi się to u nas? Wszędzie węszy się złą wolę i zaniedbania. Pacjent, sąsiad zmarłego powiedział, że „zasnął jak ptaszek”. Jakże piękne są te słowa...staruszka z jednym okiem. Sam złapał mnie za ręce i dziękował, że wszystko jest dobrze.
Teraz przyjmujemy babuszke, która płacze (niewydolność krążenia i zapalenie płuc) mówiąc:
- Bóg jest dobry...nie może być Piekła!
- Czy wie pani jak Bóg jest Miłosierny?
Wytłumaczę to pani na dwudziestu synach, a właśnie umiera najgorszy z nich prosząc o przebaczenie. Przytula go pani i wszystko wiemy. Inny umiera i wyzywa panią: „ty, taka, a taka po coś mnie urodziła? Ten „dobry” trafia do Piekła lub do Czyśćca! Niech pani pomnoży to przez tysiąc tysięcy i zrozumie czym jest Miłosierdzie Boże.
Cały czas trwał młyn, ale wszystko zostało załatwione. Wychodzę, a woła mnie staruszka umierająca na raka. Podchodzę, a ta wciska mi 50 tysięcy „za podniesienie z ziemi"! Pomyślałem o szatanie i powiedziałem do niej: „nie trzeba, pani jest bardzo chora”.
W tym czasie zawołałem:, „Panie mój! Jezu Chryste spraw, aby przeze mnie popłynęło Twoje Dzieło”, a w spokoju zauważyłem, że otrzymałem pomoc Najświętszej Maryi Panny. W ostatnim dniu cofnęło się niedokrwienie serca (pacjentka zaczęła żwawo chodzić), a innej wrócił prawidłowy rytm zatokowy (miała migotanie przedsionków).
Nagle napłynęła refleksja dotycząca bezinteresowności: to naprawdę jest wspaniała ludzka (tutaj lekarska) cnota. W myślach przebiegło, że „pacjent płacący jest świadkiem tego, że bierzesz”. Dlatego niektórzy lekarze mogą takiemu życzyć śmierci! Odwrotnie - pacjent od którego nigdy nic nie bierzesz jest świadkiem twojej bezinteresowności...pragniesz, aby taki żył.
„Jezu mój! Jezu mój...jak straszne rzeczy mogą pojawiać się w naszych myślach, ale zabijano pavulonem w karetkach, aby zgarnąć kasę od zakładów pogrzebowych! Dzisiaj, gdy to przepisuję (24.03.2021) trwa sprawa łapówek obecnego marszałka Senatu RP (Tomasza Grodzkiego). Podaje do sądu tych, którzy go obdarowywali ("zabójczymi kopertami")...
APeeL
25.06.1990(p) W kamieniu jest więcej wiary...
Rozmowę poranną z żoną kieruję na sprawy duchowe. Przypomniałem ciekawą dyskusję, która mogłaby wywiązać się z przedstawicielami Ruchu Haare-Kriszna, bo każdy chrześcijanin idący tam odrzuca Jezusa (Prawdę) i zamyka sobie drogę do od otwarcia furty do Królestwa Bożego. Córce wskazałem na siłę modlitwy, że zawsze otrzyma o to, o co poprosi!
- Co będzie gdy wszyscy zaczną prosić o to samo?...pada jej demoniczne pytanie.
- Niech zaczną, bo bardzo mało jest proszących serca, a spraw wspólnych dla ludzkości nieskończoność! Takie wołanie byłoby wyrazem naszej wiary i zawierzenia Bogu Ojcu. Ludzie przeważnie proszą ze strachu lub w sytuacji beznadziejnej, a także w zagrożeniu życia.
- To prawda mówi żona. Czytałam o opuszczonej babci, która modliła się o jedzenie i jakąś pomoc...na ten czas weszła sąsiadka z koszykiem „darów”.
- Co ty ojciec?...zaczepnie mówi syn.
Ciężki dzień w pracy .Narasta rozdrażnienie i złość, bo gdzieś zagubiłem druk zwolnień lekarskich: „Najświętsza Maryjo Panno pomóż!"
- Dlaczego pani szerzy satanizm...tak nie można, przecież jest pani chrześcijanką, wykształconą nauczycielką! Tak ostro upominam mruczącą coś o dobru nagłej śmierci i nie męczeniu się!
- Trzeba prosić Prawdziwą Matkę o odjęcie nałogu palenia....mówię pewnie i bez tłumaczenia młodej dziewczynie, która rozumie to patrząc mi w oczy.
Zauważyłem, że jestem coraz pewniejszy i swobodniejszy w moich radach, wspieraniu ludzi, wskazywaniu i pouczaniu. W momencie wychodzenia na obiad zjawiło się dwóch chorych kapłanów. Jestem pewny ich zdziwienia, bo mam wizerunek Pana Jezusa, kalendarz Maryjny oraz proszę o przekazanie informacji o św. Jehowy (negowanie posiadania duszy, brak kultu Matki Bożej, Jezus dla nich jest zwykłym człowiekiem, nie ma Ducha Świętego oraz Eucharystii...raj będzie na ziemi dla nich).
Niedawno prosiłem Pana o taką rozmowę z kapłanami. Teraz serce zalała wielka radość, cały promieniowałem duchem i nie mogłem nadziwić się prowadzeniu mojej nędznej osoby!
Nagle zostałem wezwany do umierającego dziadka (nie chciała go rodzina i odmówiono przyjęcia do szpitala). Umierał nam w oddziale podczas zakładania piżamy, bezcelowa była reanimacja (profanacja ciała)...trzymałem go za rękę i patrzyłem jak gaśnie.
Jego oczy już nie widziały, usta miał otwarte jak u ryby wyciągniętej z wody...nawet tak samo oddychał! Stoję tak nad nim i cieszę się, że odchodzi. „Jezu mój Jezu"...jeszcze niedawno uważałem, że każda śmierć w oddziale daje smutek...teraz stoję i cieszę się z tej śmierci!
- Umarł?...pyta jeden z chorych na korytarzu.
- Nie. Pan odwołał go z niewoli!
Koniec pracy, szum, kłótnie, nie mogę wszystkich przyjąć, bo mam dyżur w pogotowiu. W biegu prowadzę dyskusję z natarczywym pacjentem: znachor wykrył mu „dziurę” w kręgosłupie...teraz ujrzał ją na zdjęciu na wysokości pęcherza...
- Pan na wszystko musi otrzymać dokładną instrukcję...to cecha stalinowców. Każdy ma jakiegoś patrona. Dla pana jest to Józef Stalin.
- Tak, tak, ale Józef...teraz mówią mąż Maryi!
- Niech pan nie wchodzi na diabelskie pola!
Żona przytakuje, oboje wiemy, że jest to stary „partyzant” i niewierzący kpiarz! W kamieniu jest więcej wiary niż w niejednym człowieku, bo kamień nie żartuje z Pana Jezusa!
Teraz potrzebuję chwilki snu, ale udręki trwają. Nie mam czasu zjeść i napić się! „Dla Ciebie Jezu te udręki...dla Ciebie Jezu!” Do szczęścia potrzebna jest szklaneczka zimnego piwa. Zmienia się kolejka wyjazdowa, właśnie przejeżdżamy obok piwiarni i jest piwo z rosą na butelce.
Wypijam łapczywie dziękując Panu Jezusowi. Stare budy, bieda, stara babcia, córki, wnuczki...w tym poród! Wielki pies załatwił się przy budzie i wyciera wszystkie łapy ze złością...aż ziemia trzeszczy?
Podczas powrotu karetką zamknąłem oczy i zacząłem moją modlitwę. Całkowicie oddaliłem się w duszy od ciała. „Panie Jezu proszę Cię...zabierz mi część mojej wiary i daj komuś, ale komu?” Napłynęła osoba sąsiada działkowego, który uśmiechał się po moim zaleceniu, aby poprosił o nawrócenie. Może w końcu zawołał, bo jego wskazałem. Oddałem to, co mam najpiękniejsze. Wszystko trwało około 5-10 minut.
Późno. Czytam św. Jana i widzę, że nie dał porady jak walczyć z szatanem…
APeeL
Menu Chronologicznie (tutaj zwiastuny)
21.06.1990(c) Tradycyjne wianki...
Nagle otworzyłem na stronie o Komunii św. przyjmowanej duchowo: „przyjdź...wejdź do mnie Jezu, bądź ze mną i we mnie”. Wielka moc zalała serce i pracę zacząłem z wielką radością. To sytuacja zawsze niebezpieczna, bo przywołuje demona, która pragnie tylko szkodzić. Podczas nagłego wyjazdu dalej czytałem święte słowa o Panu Jezusie, a w duszy pojawiła się tęsknota, której nic nie może ukoić.
Na ten czas zmarł pacjent niewierzący, który daje znaki, a nawet protestuje (wg jego córki). Ja wiem, że są to fakty, bo posiadamy duszę. W momencie przenoszenia zwłok na cmentarz, gdzie nie chciał leżeć z regału spadł wielki dywan oraz z wielkim hukiem przewrócił się rower. Czy wierzysz czy nie masz duszę! Na koniec pracy pojawił się pacjent z litrem wódki!
Dzisiaj jest dzień wianków...dziewczyny w pracy plotą je z ziół do poświęcenia. To jest ładna tradycja, ale nie ma nic wspólnego z nasza wiarą…
APeeL
22.06.1990(pt) Prośba o pomoc...
Na górze znają naszą nędzę i słabość! Znają nawet mój strach...przed byciem dobrym! Boję się tego, że proszę, bo sam będę dążył do gry! Podczas otwierania garażu włożyłem do ust mały kamyk, ponieważ pragnę milczenia.
Serce zalała tęskna miłość za Bogiem Ojcem: „Jezu, mój Jezu”. Teraz chciałbym być sam i modlić się. Około godz. 11.00 prawie przez pół godziny napływała wielka słodycz. Po latach będę wiedział, ze jest to działanie Ducha Świętego. Wówczas pojawia się ciepło i niewysłowiona słodycz w okolicy splotu słonecznego (nadbrzusze) promieniująca do serca.
APeeL
23.06.1990(s) Śmierć za życia...
Daleki wyjazd, a właśnie jedziemy koło cmentarza, gdzie palą się lampki. Tak mi dobrze w tej ciszy wewnętrznej. Modlę się w milczeniu prosząc Pana Jezusa, aby mówił przeze mnie do ludzi!
Po czasie znowu zrywają...kierowca złorzeczy: „trzeba karać, bo budzą po nocy...powinni płacić!” Zawsze po przebudzeniu mam humor i śmiejąc się powiedziałem do niego: „gdy pan zachoruje w nocy nie przyjedziemy, otrzymał pan dar jeżdżenia do chorych...przecież może pan wozić cegłę i mieć wolne w nocy”. Kierowca zrozumiał swój błąd: „wiem, że pan jest lekarzem z powołania”.
Serce zalała niewysłowiona słodycz (działanie Ducha Świętego), która trwała około 30-40 minut. Natomiast po powrocie do domu kręciłem się, a w pustce nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Po latach będę wiedział, że jest to działanie demona...tym bardziej, że w eterze wisiała gra w karty z bratem.
Wcześniejsze działanie Ducha Świętego dawało wzmocnienie przed tym atakiem, ale poznam to dopiero po latach. Nie miałem siły odepchnąć tej pokusy, sądziłem, że jest to tylko moje pragnienie. „Matko Boża” pomóż...po pięciu minutach ustąpił ucisk w nadbrzuszu, serce zalał pokój: mam zostać w domu i wiem, że jutro będę zadowolony!
To konflikt ciała i duszy, wyraźnie widzę swoją i innych słabość. U tych, gdzie przeważa ziemia, tam nie ma konfliktu w myślach, bo oni idą za swoimi pragnieniami. Coraz bardziej jestem pewny pomocy Bożej w każdej indywidualnej prośbie!
Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że po stronie duchowej są całe legiony chętnych do pomocy na każde nasze zawołanie! Nawet proszą się o to. Często tak bywa w pogotowiu: pragniesz nieść pomoc, a nikt nie wzywa...nawet potrzebujący! To jest takie samo pogotowie, ale duchowe.
Tam nie ma najemników jak na ziemi, którzy przeklinają i złorzeczą!
APeeL
26.06.1990(w) Dar bycia lekarzem...
Po udrękach wczorajszego dnia czułem, że w nocy nie będę budzony. Tak się stało: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Przeżegnałem się, a przez mnie popłynęło wołanie:
„Panie Boże Wszechmogący.
Królu Nieba i ziemi, któremu współbrzmi milion aniołów”...
Szybki obchód na oddziale i „młyn” w przychodni. Nagle około g. 9.30 napadła mnie wielka słodycz duchowa z pragnieniem objęcia wszystkich moich pacjentów (czekających, kłócących się i zdenerwowanych). Tego nie mogę wyrazić...to na pewno było działanie Ducha Św.
Ta chęć zamieniła się w pragnienie niesienia pomocy, ulżenia każdemu i przez sekundę miałem pokazany dar bycia lekarzem! Coś jak zdanie: „nadejdzie czas i wówczas zapragniesz leczyć, ale to będziesz miał odebrane.” To były słowa prorocze, bo tak się stanie w 2008 r.
Właśnie czytałem list pielęgniarki, która nie może pracować w swoim zawodzie. Ja pięknie pisała o tej posłudze! Tak czuję podobnie, ale w pełni zrozumiem tę łaskę po zawieszeniu mi pwzl za obronę wiary i krzyża.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 752
Miałem nadrobić zaległości w zapisach, ale już od rana zaczęły się kłopoty dotyczące późniejszej intencji modlitewnej. Zawsze tak jest, gdy ma odwiedzić nas córka (kiedyś połówka okna leciała na mnie, a klosz z lampy spadł na klawiaturę komputera). Sam zobacz, bo od rana relacjonowałem wszystko żonie...
1. Pocztę na Onet.pl przejęły dwie firmy, zalecono zalogować się, nie mogłem znaleźć kodu, a alternatywna poczta była zmieniona. Poprosiłem św. Józefa o pomoc i kliknąłem kod, który pokazał moje konto. W 5 minut wszystko było „okey”!
2. Spaliła się żarówka nad komputerem, a zmieniona nie działała, dopiero trzecia dała światło…
3. Po chwilce zawiesił się komputer...dobrze, że wiem jak go wyłączyć awaryjnie, ale wyobraź sobie całkiem zielonego, który pisze ważne pismo.
4. Zauważyłem, że zapisy na maszynie konwertowane (system ABBY) zostały pomieszane...zmarnowałem 2 godziny na ich systematyzację.
5. Zdenerwowany wyszedłem na nabożeństwo wieczorne do św. Józefa z późniejszą Mszą św. Podczas modlitwy zostałem zaatakowany przez szatana, który podsunął mi prześladowców z samorządu lekarskiego (mają „wielką wsypę”). Nie będę powtarzał jego nienawistnych określeń kolegów...faktycznie prawdziwych, ale nie nadających się do publikacji.
6. Na klepsydrze zaginionego podano złą datę nabożeństwa żałobnego: 23 stycznia 2021 r.
Atak demona trwał dalej na nabożeństwie i Mszy św. aż do Eucharystii. W tym czasie wzrok zatrzymywał krzyżyk na piersi św. s. Faustyny, a to oznaczało prośbę o przyjęcie tego cierpienia. Kiedyś miałem identyczny, który towarzyszył mi podczas modlitw.
Dzisiaj król Nabuchodonozor (Dn 3) wrzucił do pieca trzech wyznawców Boga Objawionego za to, że nie chcieli „upaść na twarz” i oddać „pokłonu złotemu posągowi”. Pełen podziwu dla naszego Stwórcy stwierdził, że przetrwali prowadzeni przez Anioła.
Psalmista w Dn 3 błogosławił Boga Ojca na wszystkie możliwe sposoby i zakończył zawołaniem: „Błogosławiony jesteś na sklepieniu nieba, pełen chwały i sławny na wieki.
Natomiast Pan Jezus w Ew (J 8,31-42) tłumaczył Żydom "z polskiego na nasze", ale nie kumali...”Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to byście pełnili czyny Abrahama. Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka, który wam powiedział prawdę usłyszaną u Boga. Tego Abraham nie czynił”. Trwają dotychczas w zamęcie duchowym...została im tylko Ściana Płaczu, bo Boga w Izraelu już nie ma!
Ciało Pana Jezusa ułożyło się w laurkę, a z serca wyrwało się wołanie: „Panie Jezu! Przeszyj strzałą miłości dusze moich kolegów, aby krzyknęli Twoje Imię”. W drodze do domu odmówiłem całą modlitwę, a także zakończyłem zaległą: za ofiary ohydnych zabójstw…
7. Po powrocie do domu doznam zawrotu głowy po leku nasercowym, który dodatkowo obniża ciśnienie (potrzebuję 1.7 mg/dobę, a są tabletki 1.25 mg oraz 2.5 mg).
8. Dodatkowo córeczka miała pomysł, aby przywieźć żonie tort urodzinowy, a jest nauczycielką w W-wie i intensywnie kaszle. Nic nie powiedziała wcześniej, a ja byłem przeciwny jej odwiedzinom. Nawet biegła do mnie, aby się przywitać, ale zaprotestowałem.
Zobacz precyzję uderzenia upadłego Archanioła...w czasie świętego czasu w naszej wierze. Szatan osiągnął efekt, bo zaburzyła mir domowy (okres wylęgania choroby wynosi 5-14 dni). Dla człowieka niewierzącego są to głupstwa.
W swojej naiwności zapytała: boisz się? Ja nie boję się śmierci, ale mam jeszcze wiele pracy dla Boga Ojca, która nie podoba się wielu reprezentującym ciemną stronę mocy.
Padłem na kolana i płacząc - z wizerunkiem Boga Ojca w ręku - wyświęciłem mieszkanie prosząc o ochronę przed zakażeniem...
APeeL
Aktualnie przepisane...
17.06.1990(n) Dobry i Słodki jest Pan…
Dzisiaj jest dzień święty, a w sercu króluje niechęć do spotkania z Panem Jezusem! Jednak w drodze do garażu (mam dyżur w pogotowiu ratunkowym) pomyślałem, że: „Pan układa mi każdy dzień życia, a przez to nigdy się nie nudzę”.
Na dyżurze w słońcu i przy śpiewie ptaszków (sam na ławce) słuchałem Mszy św. radiowej. Podziękowałem Panu Jezusowi, a dodatkowo trafiłem na mojego ulubionego kapłana Wiesława Kądzielę, który właśnie mówił: „Dzięki Jezu, dzięki Jezu, Dobry i Słodki jest Pan”...
Mam świadomość, że dzisiaj Pan Jezus zapuka do wielu domów i do wielu serc. Widziałem właśnie taki obrazek. Kapłan kontynuował: „Trudno jest umrzeć za sprawiedliwego, a Jezus umarł za grzeszników!"
Z kazania wynikało, że Jezus dał nam pojednanie i pochyla się nad każdym z nas. Zarazem powołuje Apostołów...trzeba być sługą, a nie najemnikiem. Wszystko, co masz otrzymałeś darmo i darmo dawaj! Mówił też, że przeszliśmy „Morze Czerwone”. Zamknąłem oczy, twarz włożyłem w dłonie i pochylony „krzyczałem”: „Jezu, Jezu spraw, aby więcej ludzi uwierzyło”!
Podczas konsekracji dodałem: „Jezu wybacz, Jezu wybacz...proszę o Hostię św. duchową", a na mój krzyk nakładały się na słowa płynące od Ołtarza św.! Popłakałem się na ławce przed pogotowiem i pojawiła się ekstaza jak podczas normalnej Komunii św.! „Niech w Twojej łasce odejdę z tego świata!” Napłynęła moc, wróciła chęć do pracy i radość oraz pragnienie dawania świadectwa wiary.
Coraz wyraźniej czuję, że wydarzenia ziemskie płynie obok życia duszy, która tęskni za Panem Jezusem, ale nie może oderwać się od ciała. Z tęsknej miłości zawołałem:
„Jezu mój, Jezu spraw, aby więcej ludzi było wierzących.
Jezu mój, życie bez Ciebie to śmierć czasowa.
Pozwól mi wrócić, niech znowu będę Twoim synem niech mnie pochłonie Twoja praca.
Nic nie dadzą mi dary tego świata, które nasilają różne pragnienia, a Twoje spojrzenie i zawołanie daje mi wszystko.
Ty, nie zasmucisz i nie zdradzisz
Ty ni e oszukasz i nie wyśmiejesz
Ty nie opuszczasz i nie zabierasz
Jezu mój, Jezu
Ty, Życie dajesz!"
Napisałem podziękowanie kapłanowi:
„Serdecznie dziękuję za piękne słowa, modlitwy i śpiew, które płynęły od Ołtarza podczas Mszy św. radiowej. Tak pięknie może mówić tylko kapłan napełniony Duchem Świętym! Jezus - nasz wspólny Pan - dał mi wielki dar...w czasie tej Mszy św. przyjąłem Eucharystię duchowo.
W zawodzie lekarza pracuję od 20 lat. Wiem jak żyją ludzie niewierzący, a jest ich 95%. W małej grupce wiernych...wezwanych i powołanych jest garstka. Niewierni rządzący nami uważają, że wiara jest fikcją, a Kościół mający do czynienia z tłumami ma wrażenie, że jest wielka liczba wyznawców. Nie zmienimy tego faktu, bo taka jest struktura tego świata (Książę Ciemności ma przewagę)...
APeeL
18.06.1990(p) Zmęczeni życiem...
Na dyżurze w pogotowiu ratunkowym...zbudzony zawołałem: „Dzięki Ci Jezu”. Po chwilce wysłano nas do wypadku. Pędzimy karetką w środku nocy, a ja odmawiam: „Ojcze nasz” za ofiary tego wypadku. Okazało się, że już była karetka, bo to nie nasz teren (ktoś źle określił miejsce)...
Wsunąłem się pod kołdrę, złożyłem ręce (dyżurujemy w dwójkę w piwnicznej norze), a z serca popłynęło wołanie:
„Mateńko! Matuchno! Najświętsza. Maryjo Panno spraw, aby:
- więcej ludzi uwierzyło
- pociesz teraz umierających
- i zaprowadź ich do Twojego Syna.
- Ty, która nas znasz daj światło i siłę każdemu z osobna.
- Pociesz porzucone dzieci i bądź przy każdym umierającym!”
Nie mogłem tego zapisać, bo były to błyski przeszywające serce! W przychodni jakoś poszło, a teraz jestem na wizycie u babci, która dała mi wcześniej jednego pomidora (wyhodowanego w oknie). Teraz z wdzięczności zrywam dla niej różne dary działkowe...
Wracamy, "Fiacik" wolno toczy się z górki, a serce znalazło się przy św. Janie: „czy słuszne jest to, co pisze?...czy chcąc trafić do Jezusa trzeba iść Jego drogą na Golgotę?”
Ja myślę, że chodzi o przyjęcie własnych cierpień, ofiarowanie ich z poszukiwaniem i odnalezieniem Boga Ojca (poprzez ujrzenie cudu stworzenia wszystkiego). Mamy żyć w łączności ze Zbawicielem. W praktyce oznacza to codzienną Mszę św. z szukaniem Woli Boga Ojca. To tak mało, a zarazem wszystko.
Ja wokół widzę ludzi zmęczonych życiem. Prawie pękają im głowy od kłopotów, a "kto idzie za Panem" otrzymuje pomoc, ale czyni to tylko garstka. Większość o nic nie prosi i za nic nie dziękuje. Z obowiązku idą na niedzielną Mszę św. i wołają do Boga w nieszczęściach. Można poznać ich postępowanie na naszych dzieciach, które robią co chcę, a w zranieniu w paluszek krzyczą: „mamo!”.
ApeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 615
Każdy pamięta plany bolszewików, którzy budowali raj na ziemi, a teraz mieszkają w pałacach, mają ochronę całodobową oraz ustawione rodzinki. Takim Pan Bóg nie jest potrzebny. Płaczą, bo obecna zaraza psuje interesy i wszystkie plany nie wychodzą.
Nadal nie nawracają się, a infekcja sprawia zamulenie mózgu (niedotlenienie) i trudno jest wyspowiadać się pod respiratorem. Z jednych kłopotów - po śmierci wpada się - w nowe, duchowe i trafia do Czyśćca, gdzie każdy dowiaduje się to, co wiem dzisiaj i nie ukrywam tego.
Może przestraszyłby takich filmik instruktażowy o duszy wylatującej z ciała fizycznego (larwa i motyl) z czekającymi na nią demonami i aniołami. Krzyknie na koniec czy nie? Przeklina jak Zły Łotr...mamy ją krzyczą czarnuszki!
Natomiast Dobry Łotr prosi: „Boże przebacz” i jest łapany przez Anioły na poprawę. Tak wielkie jest Miłosierdzie Boże. Tajemnice Boże mamy obowiązek rozgłaszać, a przeszkadzają w tym siły ciemności, których wysłannikami jest bezpieka bolszewicka.
Nie zlekceważ tego, co wypłynęło z mojego serca po pocałowaniu Pana Jezusa z Całunu...na końcu tego dnia (o 1.00 w nocy). Wróćmy do czasu nabożeństwa do św. Józefa. W telewizji trafiłem na piękny śpiew kapłanów przed Jego obrazem z białą lilią i Jezuskiem na ręku...takim samym jaki mam w mojej izdebce (znalezionym na śmietniku).
Po błogosławieństwie Monstrancją zostałem na Mszy św. słuchając słowa o narodzie wybranym, który prowadził Mojżesz (Lb 21, 4-9): lud stracił cierpliwość i zaczęli mieć pretensję do Boga. Nagle spodobał im się Egipt, a ja pomyślałem o naszych sprzedawczykach, którzy marzą o powrocie do władzy. Pan zesłał na nich jadowite węże, aby się przebudzili z powodu szemrania.
W tym czasie płynął piękny Ps 102: „Wysłuchaj, Panie, mojego wołania”. Tam jest święte zdanie: "Poganie będą się bali imienia Pana, a Twej chwały wszyscy królowie ziemi”. Na razie jest płacz z powodu pandemii, ale prawdziwych modłów do Boga nie widać, a „królowie ziemi” wywijają rakietami atomowymi...przy braku szczepionki.
Na koniec tego spotkania z Panem Jezusem w Ew. (J 8, 21-30) popłynie bój duchowy pomiędzy Synem Bożym i faryzeuszami:
- Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka.
- Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata.
- Jeżeli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w grzechach swoich.
- Ten, który Mnie posłał jest prawdziwy, a Ja mówię wobec świata to, co usłyszałem od Niego.
- Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną...
Po Eucharystii klęczałem przed wielkim freskiem (Golgota z krzyżami), gdzie wzrok przykuwały niezliczone rzesze Żydów zwabionych zamordowaniem Zbawiciela po ohydnych zarzutach, bezprawiu i poniżeniu Syna Bożego!
W mojej modlitwie dziesięciokrotnie powtarzam Stację: „Pan Jezus obnażony na Golgocie” oraz Słowa na krzyżu: „Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił?” (chodziło o brak poczucia Obecności Boga, a tego nie można przekazać).
Przez godzinę trwała moja modlitwa w tej intencji. Dodatkowo skończyłem zaległą: za ofiary ohydnych morderstw…
APeeL
Aktualnie przepisane...
11.06.1990(p) Znalazłem się w grupie nienormalnych...
W momencie przebudzenia napłynął kolorowy obraz św. Teresy z Avilla z kwiatami i krzyżem jak na obrazach wiejskich. Wewnątrz walczę z resztką alkoholu...i przegrywam. Usiadłem w ciszy oddziału wewnętrznego i czytałem R. Brandstaettera:
„Módl się do Niego, mój synu.
Chociaż zanim Go poprosisz
On już pierwej wie, czego potrzebujesz
(…) Niebo żąda ciągłych potwierdzeń."
To wielka prawda, bo modlitwa nie jest potrzebna Bogu, ale ona jest dowodem, że ty wiesz, że masz Ojca! To jest zarazem dowód twojej wiary. Jasno widzę, że nie uniknę walki, bo moje słabości są odkryte, a przegrana jest pewna...cała nadzieja w Bogu Ojcu! Personel dyskutuje nad zbiórką na wieńce!
- Proszę nie zbierać na wieniec w wypadku mojej śmierci!
- Dobrze, dobrze, ale cyganie na grobach własnych przodków piją wódkę...nawet kieliszek wlewają do grobu!
- To ludzie pustyni, którzy dopiero szukają źródła, a OAZA (Kościół Jezusa) jest blisko!
90% ludzi to „normalni”...trzeba dostać się do grupy „nienormalnych”. Ten podział jest bardzo ważny: ze względów politycznych, religijnych i społecznych! W pewnym sensie można powiedzieć, że 90% to ludzie zniewoleni. Pan Roman stwierdza, że "za biurkami siedzą ludzie umarli”.
- No, to co?...rzucamy się na chorych? Personel uśmiecha się. Przed chwilką wypiłem ok. setki wódki (poratowany) i nie wiem jak mam wyjść z tego stanu?.
"Maryjo, Matko moja.
Maryjo, Panno Najświętsza
i Najczystsza pomóż...pomóż..pomóż!”
W oczach zaszkliły się łzy...wiem, że pomoc nadejdzie, wróci siła i wola, a smutek opuści mnie. Wypiłem resztkę wódki: „Och! Jak dobry jest Pan! Jezu, mój Zbawicielu...dlaczego mnie wybrałeś?” Krzyczałem w myślach - mimo czynionego zła - powtarzając: „Matko pomóż!”
Mimo nawału pracy wszystko dziwnie się układało, a tuż po jej zakończeniu pędzimy karetką. W tym czasie czytam dalej u brata Romana, że: „pustką zioną ludzie (…) Do ciebie mówię człowieku Mężu ciemności (…)”.
Posiliłem się w karetce (piwem)...niech mi to wybaczy czytający! Wróciła moc ciała, a Pan skierował mnie do bardzo cierpiącej (nerwoból kulszowy)...jako reumatolog zabrałem ją do prowadzonego oddziału.
W tym czasie ominął mnie wyjazd do wypadku z zabitym dzieckiem. Teraz jestem u dziadka całkowicie sztywnego (parkinsonizm miażdżycowy), który należy do tych, „co się nażyli”. Teraz ma zatrzymanie moczu, a ja pytam: "jak leci”. Wszystko rozumiemy i uśmiechamy się w oczach.
- Czy jest coś na tamtym świecie?...pytam podchwytliwe!
- Jest!...gdyby nie było, popełniłbym samobójstwo, pan wie jakie mam życie!
Tych dwoje starych ludzi stanowiło dla mnie wielkie pocieszenie! Dzisiaj, gdy to przepisuję (w środku nocy 22.03.2021) łzy zakręciły się w oczach, bo spotkamy się, a ja w tym momencie nic nie pamiętam.
Po powrocie do bazy wyszedłem na zewnątrz pogotowia, napłynął „zanik alkoholu we krwi”, a na ten czas Belzebub przysłał pijanego mechanika z butelką za pasem! Dobrze wiedział, że wyrośnie ze mnie szpieg, który będzie ujawniał jego obleśne metody…
APeeL
16.06.1990(s) Słowem przebijać serca...
Obudziły mnie dzwony w kościele (6.00)! „Jezu mój! Jezu! Spraw, aby moje słowa przeszywały serca! Spraw, aby więcej ludzi uwierzyło w Ciebie, Jezu"...tak zawołałem! Z wielką mocą i radością w sercu zerwałem się...zacząłem pracę w oddziale już o 7.00.
Pocieszam, rozmawiam z chorymi, udowadniam błędy w myśleniu personelu. Podszedłem wreszcie do wczorajszego „opuszczonego" dziadka. Chorzy śmieli się z niego, że wczoraj szukał diabła pod łóżkiem!
- Oni nie wierzą w istnienie diabła...mówię do dziadka i uśmiechamy się do siebie.
W przychodni nawał z kłótniami, a ja z przekory zapraszam: „kto ważniejszy, ten pierwszy!” Jako niewolnik komunistów pracuję na dwa fronty, bez oddelegowania za jedną pensję! Wszystko załatwione, a na pocieszenie otrzymałem wypłatę: dużo, ale w drobnych...
Wszystko wrzuciłem do czarnego worka, który przerzuciłem przez ramię i szedłem...ku uciesze wszystkich. Teraz mogę odpowiedzieć pytającym: ile pan zarabia? Jeden worek!
- Nie pojmie pan wiary rozumem. Chce pan znaku...niech pan poprosi Jezusa w chwili swojej słabości: „Jezu daj mi znak”. Proszę to uczynić na próbę! Tak mówiłem do niewierzącego sąsiada, ale uśmiechał się negująco.
Chwilka odpoczynku, piwo, film...w środku koła mężczyzn Murzyn próbuje zgwałcić młodą kobietę. Zdenerwowanie, rozdrażnienie na tych, co to wytwarzają, grają z szerzeniem satanizmu niewinnym ludziom! Wyłączyłem z krzykiem w myślach: „jak na to poradzić?” Zamknąłem oczy i zacząłem modlić się...
Żona widząc mój stan zewnętrzny powiedziała, abym położył się spać, ale wskazałem, że źle ocenia mój stan. Przed chwilką dyskutowaliśmy, a we mnie narastało wrzenie na tych, co „donoszą jeszcze przed urodzeniem”. Zarazem odebrałem poradę: "nie dyskutuj o konstrukcji tego świata...mów o Panu Jezusie!"
To święta prawda, bo tylko w Bogu jest pokój wewnętrzny z oddaleniem od świata (s ł o m y)...
ApeeL
19.06.1990(w) ZA ROBOTNIKÓW NA NIWIE PAŃSKIEJ
Zwykły dzień tego zesłania. Na izolatce leży śmiertelnie chora z nowotworem i 90-letnia babcia z mocnym głosem („może występować w Senacie RP”)...
- Halo, halo...nagle krzyczy.
- Halo, halo...odpowiedziałem w żartach i ze zdziwieniem stwierdziłem, że umierająca spadła z łóżka (pielęgniarki na dały barierki). Podniosłem ją jednym ruchem i położyłem na łóżku. Skąd miałem taką siłę?
Po obchodzie, podczas wypisu pacjentki zacząłem dziękować (wytrwałem na zastępstwie, od jutra jestem wolny): „Matko! Maryjo, dziękuję...wiem, że wszystko idzie dobrze dzięki Twojej pomocy". Przez moje ciało przepłynął dreszcz od głowy do stóp.
- Dlaczego pan nie rzuca palenia i co pan może poradzić pacjentom?...pytam zaczepnie kolegę psychiatrę.
- Wola...zespół abstynencyjny, itd!
- Dobrze, ale w wypadku alkoholika uzyska pan tylko przerwę w piciu, a on dalej będzie alkoholikiem! Trzeba prosić o dar odjęcia nałogu, a wówczas alkoholik staje się człowiekiem normalnym, będzie mógł pić alkohol, kiedy zechce!
- Nie słyszałem o takim wypadku!
- To zdarza się nawet u morfinistów!
Pojawiła się przepalona papierochami matka z niewinną dziewczyną około 13-14 lat...skromną, w kolorowym ubraniu. Ta mała z krytyczną miłością podchodzi do palenia matki, która zaraziła tym nałogiem wszystkich dorosłych z rodzeństwa. Proszę ją, aby modliła się do Matki Boskiej Fatimskiej o dar rzucenia nałogu przez matkę! Jak wielka radość musi być w Niebie w takich momentach, gdy modli się tak niewinna istota!
Szatan nie lubi dziękowania Matce Bożej. Mam wytrwać do jutra, a ten chce mnie zamęczyć dzisiaj. Już 17.00, a nadal trwa udręka, bo wielu chorych jest z brakiem zleceń. Wszystko w tym momencie się układa...obrabiam się.
Wracam po schodach z oddziału wewnętrznego do pogotowia (dyżur) z poczuciem, że jestem „robotnikiem Jezusa”. Serce zalała Boża radość: "Panie Jezu, ja jestem Twoim robotnikiem...dla Ciebie jest ta praca, przekaż ją za tych, którzy żyją na luzie”. Popłakałem się...
W pogotowiu, w jednym ciągu załatwiam: prawie śmiertelnie pokąsanego przez pszczoły, ciężko kopniętego przez konia i zranioną przez krowę!
Usiadłem na ławce pod gwiaździstym niebem, a właśnie przeleciał sputnik! Spragniony, bo przez cały czas trwał upał, wypiłem piwo z podziękowaniem: „Dziękuję Ci Jezu, dziękuję”.
W uniesieniu zauważyłem, że w odróżnieniu od ludzi „normalnych" w smutku i nieszczęściu zwracam się do Jezusa i Maryi, a w zadowoleniu i radości oraz w zwykłym pocieszeniu...dziękuję! Teraz już nie żyję tylko ciele, ale duchowo dla Boga.
Nagle usłyszałem rumor w pokoju lekarskim. Kolega obudził się ze strachu przed złodziejami. Powiedziałem, aby spał spokojnie, bo czuwam. Dodałem, że jeżeli kocha ten świat to dodatkowo życzę mu długich lat życia!
ApeeL
- 22.03.2021(p) ZA TYCH, KTÓRZY ZESTARZELI SIĘ W PRZEWROTNOŚCI
- 21.03.2021(n) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ZNAJĄ CIEBIE, OJCZE
- 20.03.2021(s) ZA GRZESZNIKÓW WRACAJĄCYCH DO BOGA OJCA
- 19.03.2021(pt) ZA PROFANUJĄCYCH KRZYŻ ZBAWICIELA
- 18.03.2021(c) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIERZĄ W ŻYCIE WIECZNE
- 17.03.2021(ś) ZA OTRZYMUJĄCYCH NIESPODZIEWANĄ POMOC
- 16.03.2021(w) ZA TYCH, KTÓRYM NIKT NIE CHCE POMÓC
- 15.03.2021(p) ZA SŁAWIĄCYCH BOGA ZA OCALENIE
- 14.03.2021(n) ZA TYCH, KTÓRYM Z POWODU ROZŁĄKI Z BOGIEM OJCEM PĘKA SERCE
- 13.03.2021(s) ZA DUFNYCH I DUSZE TAKICH