- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 383
Mamy problem z córką, która odeszła od wiary i zabija swoje ciało...często robi żonie awantury i gardzi nią! Przepłynęły też obrazy z mojego życia, a także z życia uzależnionych od nałogów...zabijających swoje duszę.
Przed wyjściem na Mszę świętą odczytałem natchnienie, aby zajrzeć do czytań "Kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał". Zacząłem moją modlitwę w intencji tego dnia, serce miałem pełne bólu, a łzy zalewały oczy. Prawie chciało się krzyczeć: "jakże mi przykro, bo tak duże miasto, a na spotkaniu ze Zbawicielem jest kilka osób!"
Właśnie Pan Jezus powie w Ew. (Łk 10, 13-16): Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły, siedząc w worze pokutnym i w popiele. (...) A ty, Kafarnaum (...) do otchłani zejdziesz!"
Tak jest prawda, bo my nie doceniamy obdarowania przez Boga Ojca (pokój, chleb nasz codzienny, woda głębinowa, dachy nad głowami, lasy i rzeka).
Podczas przyjmowania Ciała Pana Jezusa otrzymałem szczególny znak, ponieważ znalazłem się pomiędzy niewidomym dziadkiem z białą laską oraz babuszką prowadzoną przez rodzinę. Pomogłem niewidomemu i wychodziłem z kościoła z sercem zalanym bólem Pana Jezusa, a właśnie w modlitwie wypadła koronka do Jego Ukrytych Cierpień w Ciemnicy.
Bardzo pragnąłem być sam na Sam z Panem Jezusem, ale niespodziewanie napłynęła radość Boża w której musiałem krzyczeć: "Jezu! Och Jezu!". W takim stanie pracowałem do 15:00. W przychodni trwa reorganizacja, obecny kierownik nie nadawał się na to stanowisko. Nawet zadzwonił do mnie z pretensjami (chyba myślał, że startuję w konkursie).
Czas szybko płynie i już odmawiam koronką do Miłosierdzia Bożego za gardzących Bogiem Ojcem. W smutku zapaliłem lampkę pod krzyżem Pana Jezusa.
Dzisiaj, gdy to przepisuje 24.08.2021) wszedłem na mój wątek www.gazeta.pl Religia Wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim (apel1943), gdzie gardzą nasza wiarą i szydzą z Pana Jezusa i Boga Samego. Odpowiedziałem na wredne komentarze...
wariant_b
To uczony w pisaniu...jest niezmordowany, a tak jest u służących Belzebubowi. Pasują tutaj ówczesne słowa Boga Ojca do Hioba (Hi 38): "Czy wskazano ci bramy śmierci? Widziałeś drzwi do ciemności? (...) Gdzie jest droga do spoczynku światła"? Hiob odpowiedział Panu: Jam mały, cóż Ci odpowiem?"
Dalej napisałem: "Masz rozum, widzisz cuda wokół, a nie możesz rozpoznać ich Twórcę. Na pewno powstałeś - wg teorii "naukowców" - na dnie oceanu z jednej komórki, która się formowała przez miliony lat. Po śmierci wrócisz tam, bo panta rei.
Obudź się chłopie, podziękujesz mi, gdy spotkamy się w Ojczyźnie Niebieskiej. Nie chcesz tam trafić? A tak lubisz w niedzielę centra handlowe, zapachy i ciasteczka, itd. Wolisz spotkać się po śmierci - w smrodzie i krzyku jak w kurniku - z Adolfem, Józkiem i Mao? Na Sądzie pokażą Ci ten wpis. Co powiesz?
Piszesz o demonicznych agenturach w Kościele: malwersantach, nadętych bufonach z wielkimi grzechami. To prawda, ale gdy wspomną grzechy któż się ostoi? Przecie prorok potyka się w biały dzień...kilka razy.
Piszesz też, że też posiadasz łaskę wiary. Jeżeli miałbyś taką jak ziarnko gorczycy nie bredziłbyś duchowo. Wg Richarda Dawkinsa jesteś wiedzącym, że Boga nie ma. Zawołał (wystarczy myśl) o wyjaśnienie tego, co piszemy. Patrz na znaki, bo do Ciebie przemówią jak do niemowlaka. Szaweł wymagał oślepienia...
Na końcu dodał warian_b - w analogii do nielegalnych imigrantów - przywiezionych przez Aleksandra Łukaszenkę na naszą granicę dodał szyderstwo:
"To nic wobec cierpień jakie przeżywał Jezus dzieciątkiem będąc.
Jego głód był najgłodniejszy, chłód - najchłodniejszy, a żłób najtwardszy.
Nową aureolkę musimy mu sprawić, bo stara zrobiła się trochę za mała".
A w Ew. (Łk 10, 13-16) Pan Jezus powiedział: "kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał". Zawołam do naszego wspólnego Ojca Prawdziwego, który kocha ciebie bardziej ode mnie...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 392
Świętych Apostołów
Po poście demon przeszkadzał w spożyciu śniadania, a jest to schemat w czwartki i soboty. Przed wyjazdem do kościoła wzrok zatrzymała fotografia zmarłego Antoniego Kępińskiego (na jego grobie był kiedyś Jan Paweł II jeszcze jako Karol Wojtyła).
W drodze przejeżdżałem obok budynku sióstr zakonnych, a nawet jedną z nich spotkałem. Na niebie zauważyłem dwa stada gołębi wpadające na siebie. Ja wiem, że to są znaki (duchowość zdarzeń). Przypomniało się dzieciństwo z walką dwóch gołębiarzy. Po złapaniu gołębia obcego brutalnie urwano mu główkę. To symbol walki na tym i Tamtym świcie...o duszę każdego człowieka.
Napłynęło wyobrażenie ojczyzny chrześcijan...prawdziwej wspólnoty żyjących w miłości z królowaniem Matki Bożej i Pana Jezusa oraz Boga "Ja Jestem". Małpuje to bolszewizm, system "sprawiedliwości społecznej", ale bez Boga!
Wyjaśniła się moja przynależność do tych, którzy są już dziećmi Boga! Zarazem wiem, że jestem wrogiem Szatana! Napłynęła bliskość Matki Bożej, a samo wejście do kościoła wywołało delikatny ucisk w sercu. Tego nie można przekazać naszym językiem, a jeszcze przed chwilą byłem normalny, a to oznacza brak poczucia bliskości Boga (pewnej formy "opuszczenia").
Kolana sama się zginęły, serce zadała miłość Boża, pojawiło się ciepło w ok. splotu słonecznego, a w oczach łzy. W jednej sekundzie Pan Jezus dał poczucie, że wie o mnie i o moich sprawach. Poczułem także, że pan szukał takiego...w sensie robienia zapisków. Jakbym chciał to wszystko ogłosić!
Serce i duszę zalała łaska Boża z ujrzeniem własnych grzechów. Widzę bój w którym uczestniczę, a zarazem mam poczucie własnych grzechów i nieczystości...w tym małżeńskiej. To może być od szatana, bo zarazem spragnionych seksu namawia do grzechów. Podziękowałem za wszystko, a teraz, gdy padają słowa:"Tylko Ty, Boże jesteś dobry"
Na ten czas będzie relacja (Ap 12, 7 -12a) z boju św. Michała Archanioła ze Smokiem. Przyjdzie Zbawiciel i zwyciężymy dzięki Bolesnej Męce ("Krwi").Św. Jan ujrzał też Boga Ojca, któremu i Syna Bożego, któremu powierzono wieczne panowanie, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie.
Mszę świętą zakończyła pieśń: "wszystko oddać dla Twej Chwały, każdy życia dzień". Zaczynam pracę w przychodni, każdemu chciałbym mówić o dobrym Bogu, Panu Jezusie i Matce Najświętszej. Z wielką jasnością przepływa ten i tamten świat, ciało i dusza oraz sytuacje wzajemnego służenia sobie z poczuciem miłości do dusz ludzkich! Najpiękniejsi są dla mnie ludzie starzy, chorzy i brzydcy. Takich szczególnie upodobał sobie Pan! Tak było w obrazach ratowania przez helikopter: dzieci, starych i najsłabszych.
Nagle moje serce zalał ból Serca Pana Jezusa. To wielka łaska, a zarazem cierpienie, bo miałem pokazaną zguby większości. Pomnóż to moje przez miliardy miliardów i wyobraź sobie Boga Ojca. To były tylko sekundowe błyski, bo więcej nie wytrzymałoby nasze słabe ciało. Powtarzałem tylko: "Jezu!" i płakałem nad zlewem udając, że myję twarz (przed pacjentami). To ból z powodu żyjących, ale umarłych.
Jakby na ten czas "Budka Suflera" śpiewała: " Pusty dom (...) długa droga (...) lekko zwiędła róża (...) po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój". Szatan nie lubi takich przeżyć i takich dni, a także takich świadectw. Właśnie nasłał zestaw pacjentów z prośbami, które nie mogę zrealizować.
W domu chciałem odpocząć, ale na górze zaczęto cyklinowanie i ktoś grał na pianinie, a szatan wciskał nienawiść do agentury...także w hierarchii kościelnej.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 386
Tuż po przebudzeniu napłynęły myśli:
- zagrożony zwolnienie z pracy, wczoraj szukał u mnie pomocy, a ja zaśmiałem się...
- prezydent bezprawnie zwolnił członków Rady ds. Telewizji, teraz szukają pomocy u prawników
- zwolniona z pracy dyrekcja przychodni jest zaskoczona i zdenerwowana...
Ile ludzi na świecie szuka i wzywa pomocy. Dzisiaj gdy to przepisuje (21.08.2021) trwa exodus imigrantów oraz tragedia ofiar trzęsienia ziemi na Haiti (1000000 osób, w tym połowa dzieci).
W drodze do pracy byłem bardzo smutny i zatroskany o tych braci, a w tym czasie kończę modlitwę za słabych. Tylko garstka takich prosi i wzywa pomocy Boga, a szatan wykorzystuje ich do odwrócenia się od wiary!
Właśnie Hiob udowadnia to swoim przyjaciołom (Hi 9,1-12.14-16): "Któż Mu przeciwny nie padnie? W mgnieniu oka On przesunie góry i zniesie je w swoim gniewie, On ziemię poruszy w posadach: i poczną trzeszczeć jej słupy. On słońcu zabroni świecić, na gwiazdy pieczęć nałoży (...) On czyni cuda niezbadane, nikt nie zliczy Jego dziwów (...). Prosi się pieśń: "tylko Bóg ci dopomoże, Ten co stworzył cały świat"...
Psalmista krzyczał w imieniu takich biedaków (Ps 88): "Każdego dnia wołam do Ciebie, Panie, ręce do ciebie wyciągam. (...) Czemu odrzucasz mnie, Panie,
i ukrywasz swoje oblicze przede mną?
Chciało mi się płakać, a w moim zatroskaniu Pan pokazał mi świeży chleb. W serce pojawiła się była Jugosławia, dla pokoju tam dzisiaj poszczę. Cóż oznaczają nasze największe troski, gdy tam brakuje chleba i dachu nad głową. "Jezu mój tobie przekazuję wszystkie moje kłopoty w intencji tego dnia (jakiej): czy za zatroskanych, potrzebujących pomocy lub proszących o pomoc. Później wyklaruje się ostateczna: "za pozostawionych bez pomocy".
Jeszcze nie wiedziałem że na Bałtyku zatonął prom wielką ilością ofiar! Płyną słowa psalm, przypominają się słowa z tablicy przed kościołem o Panu Jezusie prawdziwym przyjacielem oraz polecenie, aby do Boga Ojca przychodzić ze szczerym i otwartym sercem..
Podczas Eucharystii siostra śpiewała: "troski nas do cię przywiodły". Jakże to piękne, a w tym czasie napływali: porzuceni, wysiedleni, opuszczeni z dziećmi przez współmałżonków. Ja wiem, że we wszystkich troskach należy zgłaszać się do Pana Jezusa.
W przychodni było mało ludzi, ale skończyłem o 15:00. Teraz popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji tego dnia, dalej będzie trwał smutek spowodowany zatonięciem promu.
Od tych ofiar zapaliłem lampkę pod krzyżem Pana Jezusa, a w sercu pojawiło się poczucie: ofiar wołających o pomoc po wywróceniu promu. Dodatkowo w marnej budce na działce zapaliłem lampkę przed wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego i na kolanach wołałem do Zbawiciela z poczuciem cierpienia ludzi w wielu domach z powodu tej tragedii...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 381
Po krótkim śnie zrywają do pacjenta, który zmarł z powodu przerzutów nowotworowych. W sercu mam niepokój, ponieważ byłem u niego wczoraj i pierwszy raz zleciłem dolargan. Mam teraz obawę, czy nie zaszkodził mu ten lek, mimo że dałem mniejszą dawkę.
Syn naciskał, abym wydał kartę zgonu, a jest obowiązek obejrzenia zwłok. Ponadto pogotowiem nie jeździmy do zimnych trupów, ale przeważył fakt, że w jego rejonie nie ma lekarza, a ja mam bardzo dużo pracy (nie dam rady pojechać z przychodni).
Trafiłem na ubieranie zwłok, zaleciłem podwiązanie żuchwy i położenie monet na powiekach zmarłego (aby nie miał otwartych ust i oczu). Nad zmarłym był obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy, a ja zawołałem: "Jezu! Jezu! Jak to wszystko mam ułożone"! W sercu pojawiły się słowa pieśni do Matki: "nie wytrwałym skracają mękę".
Wróciłem o 1:00 w nocy, a w telewizji trafiłem na muzykę poważną z pięknym śpiewem. Radość zalała serce, radość z tej śmierci, bo niejednokrotnie nie mogą umrzeć na czas. Wielką łaską jest wyzwolenie z ciała umęczonego nowotworem, słabością, bólem i brakiem snu.
Pacjent odszedł po Bożemu, ponieważ był kapłan z Ostatnim Namaszczenie. To jest niesłuszne określenie tego Sakramentu. Często chorzy boję się, ponieważ myślą, że jest to czas umierania. Wielki pokój zalewał moje serce, który trudno jest opisać.
Teraz, jakby w odwecie szatan wysłał mnie na czwarte piętro do chorego po alkoholu. Ja leczę się klinem (spala szkodliwe alkohole fuzlowe dające kaca), ale jego żona zabrała kluczyk od barku. Zastrzyk dożylny glukozy z wapnem oraz hydroksyzyna domięśniowo.
Teraz jestem dla odmiany u zdrowiej babci, która całkowicie zasłabła po zjedzeniu wielu pokarmów i wystąpiła u niej pokrzywka pokarmowa. Znowu zastrzyki. To środek nocy, ciemno, zimno i daleko do bazy!
Zacząłem moją modlitwę za słabych, a ja sam byłem jestem. To już 4:00, ale udało się trafić na 7:00 do kościoła. Zdziwiony słuchałem lamentu Hioba (Hi 3): "Niech przepadnie dzień mego urodzenia (...) Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona (...) Po co się daje życie strapionym, istnienie złamanym na duchu, co śmierci czekają na próżno, szukają jej bardziej niż skarbu w roli; cieszą się, skaczą z radości, weselą się, że doszli do grobu".
Święta Hostia była w intencji słabych, a Pan pokazał mi przykłady takich;
- oto babuszka w sąsiedniej ławce pochylona do ziemi
- niewidomy
- ja sam słaby po trzech godzinach snu
- biedna dziękująca za otrzymanie renty
- matka dziesięciorga dzieci z mężem na bezrobociu, którego skrzywdzona na komisji lekarskiej ZUS-u
- młody inwalida po gruźlicy biodra
- opuszczona przez męża, który był dziecinny i wrócił do mamusi
- karłowaty mężczyzna prosił o wsparcie, które mu dałem, a dzisiaj Pan Jezus mówił o oddaniu wszystkiego.
- przypomniał się ostatni pacjent, który nie miał siły otworzyć drzwi do gabinetu z powodu opilstwa.
Pozostałem w kościele, skupiony w sercu, zalany działaniem Ducha Świętego. Podszedłem do dziadka w ostatniej ławce i zapytałem; dlaczego też pozostał? Odpowiedział, że: patrzę na Pana Jezusa, a On na mnie. Zacząłem Moją modlitwę i zostałem uniesiony do nieba, wzrok zatrzymał wizerunek Ducha Świętego nad ołtarzem
Około południa niespodziewanie z nieba napłynęło pocieszenie, słodycz od Boga Ojca która zalała serce i duszę. Nie można tego przekazać, to trzeba samemu przeżyć. Tak samo jak niesamowity smak w ustach po dzisiejszej Eucharystii. Takie pocieszenie to wzmocnienie od Ducha Świętego w ciężkiej pracy.
Tak się zdarzy, bo na szczycie udręczenia:
- pojawili się u mnie Świadkowie Jehowy
- agentka z rozmachem otworzyła drzwi gabinetu (może złapie mnie na jakimś działaniu)
- znerwicowana, która nie znosi wielu pokarmów
- powołany do wojska z kawą i prośbą o zaświadczenie, że opiekuje się chorą mamusią - inwalidką
- bogaty emeryt przypomniał sobie o mnie po 14:45
- a na koniec przyszła wdowa, która poprosiła o zwolnienie dla synka...jak się okaże biedaczek właśnie wyjechał na zachód.
Sam zobacz jak lubi mnie Przeciwnik Boga. "Panie! zmiłuj się nade mną!" Z powodu słabości nie mogłem odmówić koronki do Miłosierdzia Bożego. Na ten czas żona też zesłabła po telefonie od jej siostry, którą porzucił mąż! Nasłano na nią lowelasa, co jest standardem u naszych partnerów ze wschodu (ich ojciec walczył z bolszewikami). Dodatkowo dowiedziała się, że jej ciocia prof. Uniwersytetu w Gdańsku znalazła się w Domu Opieki Społecznej!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 338
Dzisiaj zostałem obudzony z nieba, a wówczas jestem wyspany z sercem pełnym radości. Ponieważ wczoraj nie piłem namówiony przez Pana Jezusa, że: "razem wygramy” (to były słowo reklamy).
Dzisiaj od Pana Jezusa napłynęła chęć do pracy, a bliżej niesienia pomocy. Największą radość sprawi fakt, że ja znam cel mojego życia...Życia! Wraca królestwo ziemskie, umęczenie ludu i głupstwa tego świata: „od prezydenta do stróża". Towarzysze nie mają wolnego nawet w niedzielę.
Ten dzień zacząłem od koronki pokoju i czystości po spojrzeniu porcelanowej figurki Pana Jezusa. Łzy zalały oczy z zapytałem Pana Jezusa: „jak żyłeś tutaj Panie? Kto prał twoje rzeczy? Jezu! Jezu! Jezu!” Nawet teraz, gdy zapisuję to przeżycie łzy napływają do oczu (dar łez!),a to jest niezależne ode mnie. Serce nagle doznaje lekkiego ucisku i pojawiają się łzy.
Przecież Pan mój przechodził udręki, niedostatki, niewygody, kłopoty wygnania. Natenczas w ręku znalazł się artykuł o Polakach w Kazachstanie, a wczoraj babuszka - Polka z tamtego przesiedlenia powiedziała do mnie: "Niech Święty Bóg błogosławi... Święty Bóg! Święty Bóg!"
Skulony i malutki siedziałem w Domu Pana, a z duszy wyrwało się wołanie: "Ojcze! Proszę o pokój serca, pobłogosław ten dzień". Zdziwiony usłyszałem, że w czytaniu (Job 1, 6 -22) Szatan zarzucił Bogu, to co mówią ludzie: "Czy Job za nic czci Boga? (…) Pracy jego rąk błogosławiłeś, jego dobytek na ziemi się mnoży". Pan odebrał mu to, a „Job wstał, rozdarł swe szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię i oddał pokłon: „Pan dał i Pan zabrał".
Przepłynęły moje uczucia. Ja nic nie chcę posiadać. Nic! To nie oznacza rzeczy wartościowych, bo dla mnie najwyższą wartością są wizerunki święte. Jacek Kuroń ma iść na prezydenta, a w ręku mam jego karykaturę. Jeszcze prezydent Lech Wałęsa i nasz stróż!
Napłynęły udręki Jezusa, bieda i kłopoty rodziny. W Ewangelii uczniom przyszła na myśl sprzeczka: kto jest z nich największy. Lecz Jezus znając ich myśli i serca wziął dziecko, postawił je przy sobie i powiedział: "kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki". "Ojcze spraw, abym dzisiaj był najmniejszy, abym nie buntował się" (przepłynęło wcześniejsze pragnienie ogłoszenia moich cierpień).
Eucharystia sprawiła zalanie mojej duszy pokojem i słodyczą. Tak jakbym miał przyłożoną w okolicy serca „t a r c z ę m i ł o ś c i" - nie można tego opisać!
Wyszedłem z kościoła malutki i pragnący odosobnienia...nie było mnie dla świata, nawet stałem się niezdolny do pracy. W przychodni na korytarzu trwała kłótnia: "Kto jest pierwszy?" - nawet powiedziałem, że ostatni będą pierwszymi, a na to zareagował pacjent po udarze. On to zrozumiał i śmiał się.
Około 11:00 serce i duszę zalała wzmacniająca słodycz, a wówczas wczuwam się w sytuację ludzi potrzebujących pomocy, którą niosę z radością. Po latach będę wiedział, że było to działanie Ducha Świętego.
Personel jest smutny i podenerwowany, ponieważ zaczyna się redukcja, rozpada się zespół, wielcy tracą stanowiska. Nikomu nie śniło się, że upadnie zbrodniczy system z osłabionym sojuszem...ze spadającymi ze stołków.
O 15:00 popłynie koronka za pragnących wielkości - właśnie jadę do umierającego na raka pęcherza, przyjeżdżamy obok krzyża Pana Jezusa, gdzie za płotkiem bawią się dwie malutkie dziewczynki. Ja wiem, że jest to obrazek od Pana i wiąże się z dzisiejszym czytaniem Ewangelii...Pan Jezus i dzieci, dzisiaj gdzie to przepisuję (mam taki obraz otrzymany od umierającej).
Pomogłem umierającemu, nawet podarowałem mu narkotyk (dolantynę), który zostawił inny chory. Uwagę zwracały parę gołąbków i w tym czasie kończyłem cz. Radosną Różańca i Różaniec Pana Jezusa z wołaniem o pokój.
Jakże marne jest nasze życie. Teraz pędzimy do potrąconego chłopczyka, który był nieprzytomny i miał złamanie nogi. Zawołałem do Boga: „Ojcze! Pomóż mu!” Nie chciało mi się wierzyć, bo szpitalna „R-ka” miała wezwanie do „umierającego”, który nie żył. Zabrali mojego chłopca prosto do szpitala wojewódzkiego!
APeeL
- 25.09.1994(n) ZA PORAŻONYCH DUCHOWO...
- 24.09.1994(s) ZA ŚWIADOMIE ŁAMIĄCYCH PRAWO...
- 23.09.1994(pt) ZA OFIAROWUJĄCYCH SWOJE ŻYCIE PANU JEZUSOWI
- 22.09.1994(c) ZA WŁADZĘ, ABY SŁUŻYŁA ...
- 21.09.1994(ś) W INTENCJI SYNA...
- 20.09.1994(w) ZA ODWAŻNYCH...
- 19.09.1994(p) ZA OTWARTYCH NA POMAGANIE...
- 18.09.1994(n) ZA BARBARZYŃCÓW...
- 17.09.1994(s) ZA SZKODZĄCYCH WŁASNEJ OJCZYŹNIE...
- 16.09.1994(pt) ZA ODWRÓCONE DZIECI