Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

29.10.1991(w) NIE JESTEM STĄD...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 październik 1991
Odsłon: 1291

     Kończy się dyżur w pogotowiu w którym demon straszył snami [zbliża się twarz, ale lepiej jej nie widzieć, a ładnie klęczący okazał się potworkiem], ale ucieszyłem się wyrwaniem na wyjazd, bo odmówię „Anioł Pański”.

    Napłynęło poczucie, że ja „nie jestem stąd”! Nie potrafię edytować rysunków, ale wyobraź sobie ciało, które trzyma „przyciąganie ziemskie” czyli umiłowanie tego życia z naszymi popisami oraz duszę, która pragnie powrotu do Raju. 

     To dwa realne światy: Ten zna każdy z własnego żywota, a Tamten to wieczność o jakiej każdy marzy, ale tylko garstka dba o swoje zbawienie. Większość nie interesuje się swoją prawdziwą przyszłością, a właściwie wiecznością.

    Ja dopiero jestem przebudzony przez łaskę wiary i dziwię się takimi doznaniami. Jakby na znak opadła mgła i ujrzałem niebo pełne gwiazd, a to „odległość” między ziemią i Królestwem Niebieskim. Modlitwa sprawiła poczucie bliskości Matki Bożej i pewność, że Ona Sama wprowadzi mnie do tej Jasnej Krainy!

 Na byle imprezę trzeba mieć identyfikator, obowiązuje odpowiedni ubiór i trzeba przestrzegać odpowiedniej etykiety. Natomiast powrót do Nieba ludzie uważają za abstrakcję, a większość w to nie wierzy i wolą bajki o pochodzeniu od małpy i „zakopaniu”. 

    Mój Profesor, św. Paweł  mówi o grzeszności ciała prowadzącej do śmierci (Rz 8, 1-11): „Ci, bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją według Ducha, do tego, czego chce Duch. Dążność bowiem ciała do śmierci, dążność zaś Ducha do życia i pokoju. (...) dążność ciała wroga jest Bogu (...)  A ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą”.

    Wszystko, co Boże jest niezmienne w czasie i nigdy się nie znudzi. Dla człowieka wierzącego nie istnieje „postęp” oraz „nowoczesność”, bo przed nami wieczność i Niebo. Nie potrzebuję żadnych ziemskich atrakcji i to poczucie z czasem się utwierdziło.

    Teraz, gdy opracowuję ten zapis moje serce krzyczy: „ja chcę do Tatusia, ja chcę do Tatusia”. Zdziwisz  się i powiesz, że zwariowałem, ale tak właśnie traktowane są Dzieci Boga.

   W pracy jakoś poszło, modlitwy odmówione, a w czasie nabożeństwa różańcowego popłakałem się stojąc w kruchcie przy rozważaniach i słowach pieśni. Wołałem do Matki Bożej za nasze rodziny i za znajomych oraz za pracowników z pogotowia! Poprosiłem o miłosierdzie dla nich.

   W kościele  stwierdziłem, że bardzo trudno jest klęczeć, a Pan Jezus umierał na krzyżu przez trzy godziny i każdy Jego oddech sprawiał śmiertelny ból. 

     Po Eucharystii napłynęła prawdziwa Boża Radość! To nie ma nic wspólnego z naszym poczuciem zadowoleniem, które zna każdy człowiek. Nagle serce staje się otwarte, pragniesz rozmawiać z ludzi, cieszyć się z nimi, nieść ufność i dawać...

     Miałem wielki kłopot z połączeniem przeżyć z tak odległych dni (20.07.2013). Ja pragnę wołać do Nieba, a żona właśnie karze mi grać z wnuczkiem w piłkę. Prawie chciałem krzyczeć i na środku boiska łzy zalały oczy. Chłopcy traktowali grę bardzo poważnie: żegnali się przed strzelaniem karnego, a późniejsza kłótnia skończyła się bójką.   

    Zdziwisz się, ale żona właśnie zaczęła czytać wnuczkowi książkę: „Niebo istnieje naprawdę”, którą napisał pastor Todd Burpo. To prawdziwa historia jego synka, który w czasie operacji (pękniecie wyrostka) trafił do Nieba. Później sam ją przeczytałem...okazuje się, że w Niebie jest też mnóstwo zwierząt!                                                                                                                                                                                                                                APEL

 

28.10.1991(p) ZA PRAGNĄCYCH SKASOWANIA CIERPIEŃ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 październik 1991
Odsłon: 997

    Z trudem odczytuję decyzję: „wolne w pracy”, ale to raczej jest niezdolność spowodowana "kacem”. Napisałem list do profesora „od nieśmiertelności”...szkoda, że był zbyt ostry po małym „wzmocnieniu”. Zły ma świetne sztuczki, bo pragniesz pisać z miłością...a da ci tylko jeden kieliszeczek i wpadasz w jego ton! Pan pomógł, bo źle włożyłem kalkę i musiałem wszystko przepisać w innym tonie.

    Na ten czas wpada żona po „dyskusji wyborczej”, a dodatkowo głodna! Wyszedłem wysłać list i po drodze odmówić modlitwy, a zły skręcał mnie do prywatnej knajpki. Nigdy tam nie byłem, a ma nazwę mojego imienia.

   Dziwne, bo wybrałem pusty i ciemny kościół. Nikt mi nie przeszkadzał, odmówiłem wszystkie modlitwy i mam wracać do domu. Zły nie lubi przegrywać i dalej namawia mnie do tej knajpki, a ja nie czuję, abym tam miał być! Trzymałem się tej myśli...

- Panie doktorze, przepraszam, ale pan ma dzisiaj dyżur w pogotowiu!

   Biegiem, biegiem...z koszyczkiem zagranicznych winogron wkraczam do odmienionej żony. Zdziwiony słucham przeprosin, że niedopuszczalne jest takie jej zachowanie, podała jedzenie...wszystko jest dobrze, w locie wypiłem piwo i udaję trzeźwego!

   W czasie dyżuru nic się nie działo - trochę dyskusji politycznych i moje kazanie o istnieniu Szatana dla tych, którzy nie wierzą w takie głupoty! Trafiła się też dyskusja z kapłanem, którego zapytałem  prowokacyjnie:

-  Czy dobrze, że są choroby i czy ksiądz skasowałby to cierpienie?

-  Tak, oczywiście...choroby to wielkie zło!

-  Ojciec Prawdziwy dał nam dar cierpień, a ksiądz skasowałby je? To poprawianie Mądrości Ojca, który wszystko daje dla naszego dobra! Przewaliłem księdza na łopatki!

- Tak jest...przyznaję się, że przewalił mnie pan doktór na łopatki!

    W sercu śmiałem się i pomyślałem sobie „Och! Panie Jezu...jak różnych masz wysłanników i jak nieraz musisz z tego powodu cierpieć!”. Nagle napłynęła myśl, że ja też nie godzę się i skasowałbym cierpienie dotyczące inwigilacji.

    To płynęło od Samego Boga: „Kapłan przestraszony o zdrowie pragnie skasować choroby. Ty śmiejesz się z tego, ale sam chciałbyś skasować śledzących, którzy muszą chodzić za tobą...z Mojego przyzwolenia! Ty się buntujesz, a Ja w nich wyrabiam posłuszeństwo, a w tobie cichość, uniżenie, pokorę, małomówność i wytrzymałość!”

- „Och! Ojcze..tak! tak!! tak!!!...przecież wiele z tych osób przewyższa tymi cechami moją osobę”!

    W ciszy, bo nie było pacjentów i pokonany przez Mądrość Bożą zacząłem z namaszczeniem odmawiać „Ojcze nasz". Tak mi dobrze! Jakże wszystko jest pokazane...

                                                                                                                              APEL

 

27.10.1991(n) Dzień Zwycięstwa...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 październik 1991
Odsłon: 976

   Mija północ, a ja  właśnie szyję środkowy palce młodego żołnierza i w tym czasie mówię o cierpieniu Serca Pana Jezusa. Po wykonaniu zabiegu położyłem się i wołałem: "Panie Jezu wiem, że wczoraj słabo wypadłem w walce z siłami diabelskimi...upadałem, bo zgubiło mnie gadanie”.

   Teraz z wielką radością odmawiam cz. radosną różańca, a napływa obraz nagiego Jezuska i takiego samego podczas zakończenia Swojego Życia!

  Tuż po północy odczułem, że duchowo jest już inny dzień, a jakby na potwierdzenie tego rano pojechałem karetką do weselnika, gdzie obdarowano nas wódką i kiełbasą! Dziwi fakt organizowania wesela tuż przed Świętem Zmarłych, a to czas wołania za dusze. Gdyby cała ludzkość zawołała do Pana Jezusa...wszystkie zostałyby zwolnione z Czyśćca!

   Czuję, że jest to „dzień zwycięstwa”...nawet śpiewam tą piosenkę! W takiej radości idę do kościoła i cały czas proszę, aby smutek żony przeszedł na mnie. Ciągnie mnie do ludzi, żartuję, głosowałem i nie dałem się wciągnąć w agitację pod lokalem...!

   Dzisiaj czytania i kazanie dotyczą kościoła jako takiego...budynek naszego ma rocznicę poświęcenia. Daru posiadania kościoła nie pojmiesz bez Światła Bożego. Wielu zamiast dziękować Bogu za dar otwarcia Królestwa Bożego już na ziemi...nie chce tej niepojętej naszym rozumem łaski!

   Kapłan pięknie mówił, że nigdy jeszcze nie spotkał człowieka, który przed śmiercią żałowałby chwil spędzonych w kościele...spędzonych na modlitwach! Jakże wielka to prawda...jakże wielkim darem jest moja świątynia. Eucharystię przyjąłem w intencji żony, prosiłem o zmianę jej nastroju i pozostałem w kościele tylko z niewidomym dziadkiem! 

   Dzisiaj dzień wielkiej radości i nie ma nastroju do odmawiania Pasji, ale właśnie p. Opania śpiewał smutne piosenki (w tym modlitwę Okudżawy). Nawet zeszły się słowa pieśni i Modlitwy Pańskiej: „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”.

   Ile dobra mogliby uczynić ludzie duchowi na świecie, ale w mass-mediach ogłupiają konkursem kulturystki oraz spotkaniem z miłośnikami gadów, a jakaś pani ogłasza konkurs na „mężczyznę”. 

   Z niecierpliwością czekałem na wyniki wyborów. W nowym Sejmie RP będzie połowa posłów „normalnych". To już bardzo dużo w porównaniu do całkowitego fałszu i zakłamania przez wszystkie lata mojego życia!

   Mądrość Boża sprawiła, że całkowicie nie sprawdziły się prognozy fałszywych „badaczy” wygrani mówili już językiem zwycięzców, a wyniki utarły im nosa.

   Po wszystkim, mimo, że wypiłem trochę alkoholu napłynęło, aby podziękować Matce Bożej. Padłem w ciemności na kolana i wołałem, aby z Matką połączyły się serca prawych ludzi...aby odwet nie wziął góry. W sercu pojawili się przywódcy katolików, KPN-u, „Solidarności” i Porozumienia Centrum.

   Powinno ogłosić się amnestię dla tych, którzy przyznają się do uczynionego zła! Dzisiaj, gdy to opracowuję (22 kwietnia 2017) wiem już, że takim nie wolno powiedzieć prawdy, bo to jest „zdrada”, a za to grozi śmierć!

                                                                                                                                APEL

 

 

26.10.1991(s) Rabbuni, żeby przejrzał...!

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 październik 1991
Odsłon: 1006

    Przebudziłem się po piątkowym poście i spokojnej nocy, ale ten świat nie da nam zadowolenia. Nawet nie wolno mieszać sukcesu duchowego z otrzymaniem należnej nagrody w tym świecie! Bardzo długo w tym tkwiłem, bo po dniu modlitw „miałem wolne”, a to oznaczało późną kolację z drinkami.

    Z radością odmawiam Anioł Pański, a radość zalała serce podczas słów: „oto Ja Służebnica Pańska”. Odmawiasz tą modlitwę codziennie, a każdego dnia odkrywasz coś nowego! Dzieło Boże są nieskończone.

    Jakże pięknie wszystko pokazuje Ojciec na przykładzie światła ziemskiego...od „ciemności egipskich” poprzez światło kaganka, lampy i różne rodzaje elektryczności. To światło możesz odbierać różnie lub widzieć nie to, co trzeba! 

    Podobnie jest ze Światłem Ducha! W obu wypadkach mamy zaburzenie widzenia aż do stania się niewidomym z białą laską, co w świecie nadprzyrodzonym oznacza różny stopień zaślepienia duchowego. Przykładem są racjonaliści lub wrogowie istnienia świata nadprzyrodzonego. Tacy wykluczają istnienie Księcia Ciemności i widzą odwrotnie do wyznawców Boga Objawionego.

    Nagle, z wielką jasnością ujrzałem szczyt Światłości Bożej na ziemi...jest to Eucharystia i Duch Św.! Nie znamy struktury światła elektrycznego, jak poznamy Światło Boże, gdy Ojciec go nie zapali?

    Sam zobacz jak zwiększane są możliwości światła ziemskiego i tak samo jest ze Światłością Bożą. Nie możesz na początku nawrócenia zostać zalany Jego pełnią, bo nasze ciało jest zbyt słabe.

    Czekam na przygotowanie gabinetu lekarskiego, usiadłem w ciszy i nagle zobaczyłem, że jestem w izolacji, a to jest cierpienie Pana Jezusa. Modlę się i tak mi dobrze, ale kolega zagadał, że się martwię!

- Martwię się o twoją duszę, ponieważ chodzisz do kościoła, a przystąpiłeś do bolszewików...ty jesteś niezwykle niebezpieczny!

- Pani jako katoliczka głosuje na przemalowanego bolszewika...oni ładnie się zachowują, ćwiczą to na kursach. Dzisiaj ma pani dzień próby, bo Matka Boża powiedziała, że nie pójdą na marne krzyki mordowanych przez braci...krzyki do Niej!

    Nastąpił atak Bestii. W gabinecie lekarskim wołałem o pomoc - także do s. Faustynki! Napłynęło, abym cały czas trzymał w ręku różaniec. Tak zrobiłem i powiedziałem do złego: „żegnam cię w Imię Ojca i Syna i Ducha Św.!” Sam sobie nie wierzyłem, ale trzy razy spłynęła ze mnie fala złości! To było jak strzepywanie złej energii, ale raczej przy pomocy „falowania”. Wrócił pokój...

    Myśli uciekły do Belwederu, gdzie odłączano główny kabel łączący z Moskwą, a w wyobraźni znalazłem się w jakimś pokoju przesłuchań z żołnierzem trzymającym karabin! „Jezu mój”! Jakże śmiertelny bój twa z szatanem!

   Chwyciłem twarz w dłonie i płynęła Męka Jezusa, którą skończyłem na dalekim wyjeździe, bo Pan sprawił, że pomylono kolejkę i wyrwałem się od spraw wyborczych.

   Nagle wiem dlaczego atakował mnie Szatan i rozmyślałem o sprawie światła! Oto pokazują oś. dla niewidomych w Laskach z chłopcem czytającym słowa „żebym przejrzał”, a kolega opowiada o niewidomym w swojej rodzinie. „Jezu mój! Ojcze Przedwieczny dziękuję za to szkolenie..dziękuję za te chwilki życia”!

   Kolega ateista nie może zrozumieć, że wykonywanie woli Boga Ojca to „niewola” czyli Wolność Prawdziwa. Całkowicie wyklucza radość, którą daje post i wstrzemięźliwość.

    W modlitwie doszedłem do „Czystego Serca Pana Jezusa”, a z włączonego „Ziarno” popłynęła Pasja! Tam były słowa oskarżycieli: „nie wolno wypuścić takiego niebezpiecznego człowieka, chociaż nie ma w nim winy, ale nie wolno”! To wprost do mojego serca! Teraz Jezus umiera na krzyżu, a moje oczy zalewają łzy…

    O 22.00 zmarła babcia „różańcowa”...pomagam, wypisuję kartę zgonu i dla ciekawości pytam o wcześniejsze informacje dotyczące jej śmierci. Faktycznie, do okna synowej pukano trzy razy, bo „zawsze przy śmierci ma takie znaki”.

                                                                                                                                 APEL

 

 

25.10.1991(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ZNAJĄ SŁODKOŚCI ŻYCIA Z BOGIEM

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 październik 1991
Odsłon: 1016

    Zbudziłem się spragniony, a przypomniały się Słowa Pana Jezusa o tych, którzy po Eucharystii nie będą już łaknąć i pragnąć. Podziękowałem Bogu Ojcu za „Mazowszankę”, a myśl pobiegła do Afrykańczyków, bo u nich jest to Woda Życia...

   Stwórca w naszych pragnieniach ukazuje brak ich spełnienia, bo to się stanie dopiero w Królestwie Bożym...tutaj jesteśmy na szkoleniu i po to mamy rozum, aby ujrzeć elementy Nieba i Piekła.

   Nikt i nic nie ogarnie Boga Ojca i żadna nauka nie wyjaśni Jego Mądrości, szczególnie stwarzania wszystkiego myślą! Nasze ciało pragnie życia i tego świata, ale to nie zadowoli duszy, która pragnie powrotu do Boga. W głębi serca każdy wie, że ten świat nie spełnia naszych pragnień, a na pewno nie gasi tęsknoty duchowej.

    Dopiero po odkryciu Istnienia Boga rozumiesz swoje wcześniejsze rozterki. Nasze przyjemności są nędzną namiastką tego, co nas czeka w Królestwie Bożym, które jest już na ziemi...”w nas”. Nie pojmiesz tego bez łaski wiary i Światła Ducha Świętego.

    Ludzie widzą na ziemi wielką niedolę, ale zaćmieni przez Lucyfera i służących mu uważają, że tutaj jest nasze ostateczne miejsce. To odciąga ich od pragnienia poznania Boga Ojca.

   Jest to wynik podziału świata na widzialny oraz niewidzialny (nadprzyrodzony)...także w każdym z nas (w 95% przeważa ciało). Tylko garstka („resztka Pana”) kieruje się ku duszy i życiu przyszłym. Pomyśl gdzie jesteś i do kogo należysz.

   Przez całe życie wszystko będzie oscylowało, bo Szatan nie śpi, ale chodzi o to, aby kierunek prowadził do Nieba. Ponieważ mam pragnienie napisania książki o zapomnianym Bogu Ojcu „Ja Jestem” to napływają różne natchnienia.

   Wówczas nie wiedziałem, że s. Eugenia E. Ravasio otrzymała już takie objawienie („Bóg Ojciec mówi do Swoich dzieci”). To zarazem potwierdza słuszność mojego pragnienia. Teraz, gdy opracowuję ten zapis jestem zadziwiony, że zauważyłem to już na początku nawrócenia.

    W drodze do pracy odmawiałem moją modlitwę i zawołałem: „Matko Pana naszego spraw, aby fałszerze nie doszli do władzy w niedzielnych wyborach. W tej intencji przeznaczam ten dzień mojego życia oraz modlitwy”. To była prawdziwa rozmowa z Niepokalaną!

   Pacjentkę znaną z religijności poprosiłem o modlitwy w intencji wyborów, a ona powiedziała, że czyni to od dawna! Przed laty zapoznała mnie ze słowami Pana Jezusa na krzyżu.

    Dzisiaj, w pracy jest wielka cisza, a zarazem radość z odmawiania modlitwy. Przy św. Agonii Zbawiciela napłynął obraz czaszek zamordowanych przez ubecję. W natchnieniu od Matki Bożej napłynęło, że „nie pójdą na marne moje wołania oraz błagalne krzyki skazanych na śmierć oraz zabijanych” !

   Na końcu przyjęć trafiłem do nędznej chatki z babcią, która złamała sobie kręgosłup po upadku...dwa razy było pogotowie, ale zlekceważono ją, bo wystąpiło porażenie kończyn dolnych oraz czynności pęcherza.

   Później okazało się, że pierwszy lekarz rozpoznał „reumatyzm”, a specjalista chirurg „zatrzymanie moczu” (u niewiast jest przeważnie nietrzymanie). Potwierdzono złamanie dwóch kręgów na wysokości kr. piersiowo-lędźwiowego. Prosiłem, aby to cierpienie przekazała Matce Bożej (uświęciła).

    Teraz idę na nabożeństwo różańcowe i dziękuję za przysłanie biednej matki kilkorga dzieci...w serce napłynęła wielka radość z ich obdarowania.

    Po powrocie, w ciszy domowej zawołałem:

„Ojcze mój, Ty Jesteś, Byłeś i Będziesz! Ojcze..tak mało o Tobie pamięta i tak niewielu w Ciebie wierzy. Tylko garstka zawołanych wie, że Jesteś, Ojcze mój

Władco mojej duszy! Panie wszystkiego i wszystkich.

Nieogarniony rozumem. Ty przenikasz wszystko. Twoja Moc jest pokazana.

Ojcze mój Czuły i Delikatny, Dobry i Miłosierny - niech śpiewa o Tobie każde

stworzenie..przecież ptaszek i robaczek lepiej Cię chwali niż człowiek!

Człowiek - Twój syn i Twoja córka!

W Twoich Ramionach jest miejsce dla każdego: świętego i upadłego...tam on, ja i ty! Jak Ci zaśpiewam, gdy wszystko Cię chwali?

Jak Ci dziękować, gdy najlepiej robi to kwiat i piesek co szczeka...

Jak do Ciebie zawołać, gdy szum fali wszystko wyraża!

Jak Cię ogarnąć, Boże gdy mamy pyłek i burzę piaskową...fermentujący brud i pachnąca czystość, a osa kąsa i ginie!

                                                                                                                             APEL

  1. 24.10.1991(c) ZA TYCH, KTÓRYCH BÓG NIE POCHWALA
  2. 23.10.1991(ś) Wiele jest krętych dróg...
  3. 22.10.1991(w) Reprezentant Boga...
  4. 21.10.1991(p) Nie posłuchałem demona...
  5. 20.10.1991(n) ZAPOMNIANO O BOGU OJCU...
  6. 19.10.1991(s) Buty dla żony...
  7. 18.10.1991(pt) Każdy jest powołany do ewangelizacji...
  8. 17.10.1991(c) JA JESTEM...
  9. 16.10.1991(ś) Chleba naszego powszedniego...
  10. 15.10.1991(w) Panie zmiłuj się nad nami...

Strona 2077 z 2317

  • 2072
  • 2073
  • 2074
  • 2075
  • 2076
  • 2077
  • 2078
  • 2079
  • 2080
  • 2081

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1491  gości oraz jeden użytkownik.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?