- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 439
Kończy się dobry dyżur w pogotowiu z moim podziękowałem Bogu za odpocznienie. Napłynęły zalecenia: „wstań, nie spiesz się, zacznij pracę w spoczynku...nie rozmawiaj z drugim dyżurnym”. Nauczony doświadczeniem uczyniłem to, ale z wielkim trudem, bo mocnych ciągnie do dyskusji („kłótni”)!
Zalecenie okazało się słuszne, bo kolega w złości złorzeczył kierownikowi (za zły grafik dla niego) i gadał na Izbę Lekarską (nie zawiadomili o wyborach) oraz konkretnych lekarzy (oceniał ich złośliwie dając przykłady).
Nie lekceważ Belzebuba, który w tym wypadku wyraźnie chciał, abym nie zaczął pracy w przychodni z miłością od Boga. To miała sprawić „dyskusja” z przygodnym towarzyszem niedoli na dyżurze...w piwnicznej norze. Po latach każdy będzie miał oddzielny pokój lekarski.
Ja w dobrym nastroju trafiłem do przychodni, gdzie już był komitet powitalny „towarzyszy od towarzyszenia”:
- małżeństwo prostych ludzi wiernych służbie PRL-owi
- śledzący mnie „dozorcy”…
Szatan wówczas podsuwa złość na tych oszukanych braci, którzy marnują wiele czasu, a nawet swoje życie! Przez lata wielu umrze w wierności „władzy ludowej”. Dzisiaj, gdy to przepisuję (24.02.2021) nic się nie zmieniło…Bolesława Bieruta zmienił Borys Budka, a na dole wciąż trwa łapanie szpiega.
Wszechogarniająca Miłość Boga Ojca może zamienić się w nienawiść do braci i to bez powodu. Człowiek bez łaski wiary nie zna działania Ducha Świętego i nie odróżni ataku Bestii (pokój-niepokój, pragnienie dobra i zła, miłość i nienawiść, itd.).
Zacząłem przyjęcia wcześniej z uciskiem w ok. splotu słonecznego, a ta kula rosła i rozpierała klatkę piersiową...całkowicie bez mojego udziału. Wówczas pojawia się: rozdrażnienie, złość, nienawiść i chęć czynienia zła...bez powodu. To szatańska złość na ludzi, których nienawidzi.
Po zawołaniu o pomoc do Matki Bożej ten stan zaczął słabnąć. Nawet dotarła miła wiadomość o załatwionych wczasach. Sam zauważ jak jesteś kuszony, a będziesz wiedział o czym piszę. To jest całkowicie niezależne od naszej woli. Uderzenie nadchodzi niespodziewanie: na każdego coś innego.
Pracowałem z wielkim sercem:
- dałem skierowanie opisane na maszynie na całą stronę
- długie tłumaczenia i uspokajanie przestraszonych
- babci dałem skierowania do szpitala (nie otrzymała od badającego)
- powtórzenie leków dla dziadka bez jego prośby
- należne zwolnienia z pracy
- słabniesz o 15.00 i nie odmawiasz spóźnionemu...ateiście, który pytał z przekorą dlaczego po śmierci są tylko kary, a gdzie jest Miłosierdzie Boże?
Wyjaśniłem mu, że Miłosierdzie Boże nie kończy się ze śmiercią, bo jest nim także Czyściec (dziwne, bo nie uznają tego w prawosławiu). Po śmierci jest prawdziwy sąd z liczeniem na pomoc żyjących.
Jak się okaże jego żona jest śmiertelnie chora. Oprócz leczenia paliatywnego zaleciłem pojednanie jej z Bogiem, ale zobaczyłem jego wzdrygnięcie się przy słowie „Jezus!”. Po chwilce zrozumiałem jak wielki toczy się bój o pojedyncze dusze. Każda uratowana w ostatniej chwilce życia wywołuje radość w Niebie!
Zmordowany wyjeżdżałem z pracy wołając: „Maryjo! Matko moja!" W tym czasie miałem wielkie pragnienie samotności i ciszy. Mój pokój zauważyła żona mówiąc: masz rację, że trzeba całkowicie zaufać Bogu!
Pojechałem na działkę czytać: „Hymny Maryjne” R. Brandstaettera...odkryłem, że naprawdę jest Najświętsza Maryja Panna! Żona zdziwiła się, bo dla niej Matka była zawsze...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 472
Po przebudzeniu miałem problem: czy przed dyżurem w pogotowiu być na Mszę św.? Natchnienie sprawiło, aby spać, bo „wszystko powie mi zegar”. Tak będzie o 6.20. Dotychczas korzystam z tej metody (24.02.2021 r.), bo obudzony przez Anioła wstaję rześki.
W sercu popłynie pieśń: „O Pani, o Pani nasza!”, a Msza św. od pierwszych chwil sprawi wielką radość wewnętrzną. Na ten czas kapłan będzie mówił pewnym i silnym głosem, że Pan Jezus wskazał jedyną możliwość zbawienia, nie ma innej drogi. W tej chwilce moją osobę zalała światłość słoneczna (smuga przez witraż).
Msza św. jest wielkim darem Syna Bożego...dla nas, śmiertelników. Poprosiłem o milczenie i napłynęło powtarzane: "Matka, Maryja...milczenie”. Kazanie było rozważaniem listu syna z seminarium do matki, która chciała wiedzieć czy ma powołanie. Popłakałem się, bo były tam piękne słowa o służbie Panu Jezusowi.
Po Komunii św. siedziałem z zamkniętymi oczami i dziękowałem Jezusowi za ten dar. Dopiero po 2 godzinach napłynęła radość z poczuciem napełnienia przez Ducha Świętego. W tej chwilce zrozumiałem, że każdy mój czyn ma wartość nieprzemijającą. Teraz, już w pogotowiu z radiowej Mszy św. padną słowa, że nikt poza Panem Jezusem nie może doprowadzić nas do Boga.
Jak dobry jest Pan...jak mnie dzisiaj nagradza. Piękne słoneczko, łagodna woń zieleni, śpiew ptaków, praca w parku-lesie, a do tego ławeczka, gdzie mogę trwać w kontemplacji: „Dzięki Ci Boże za te dary”.
Z książki Jana Bosko („Sny i wizje”) padną słowa ostrzeżenia: „miej się na baczności”, bo szatan niespodziewanie może zranić każdego duchowo! Jakby na ten moment współpracownik biegał i dzwonił w jakieś sprawie, inny przeszkadzał zagadując o rządzie („badał moje poglądy”). Dodatkowo wezwano karetkę do babci (w mojej klatce schodowej), która nigdy nie wychodziła (nie widziałem jej od 15 lat)! Jej mąż, wzorowy komunista zmarł wcześniej.
Mieszkanie zostało zmienione w norę, zapchane różnymi rzeczami ze smrodem w całej klatce. Zapach przeniknął moje ubranie, a wzywającej sąsiadce chciało się wymiotować.
Jakby dla równowagi trafiłem do dwóch domów, gdzie były wesela. Za każdym razem miałem poczucie, że: „Sakrament małżeństwa to piękna uroczystość, ale do chwili rozlania wódki”. Z drugiej strony Pan Jezus dokonał pierwszego cuda na weselu.
Wróciło moje „wesele” z umęczeniem żony myjącej później gary oraz jej wczorajsza modlitwa w kuchni...na kolanach z różańcem w ręku. Łzy zalały oczy, a serce ścisnął ból, bo Bóg prowadził ją poprzez wiele cierpień...tak doszliśmy do Niego! Nie ma innej drogi, a wszelki sukces ziemski oddala od Boga.
Dalej Jan Bosko pisze: „Błogosławiony to ten, co dla nas głupich był pośmiewiskiem i przedmiotem szyderstwa"! To myśmy zboczyli z drogi prawdziwej...umarli dla łaski Bożej. Takim właśnie byłem przez 40 lat. Tutaj ciekawa rzecz, nie możesz stać się naprawdę dobrym bez Boga...nie dasz rady!
Proś o łaskę zmiany życia, bo już samo pragnienie bogactwa może zdeprawować serce...nie mówiąc o posiadaniu, władzy i sukcesie światowym. Dzień zakończyło oglądanie serialu „Mojżesz”... APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 538
O świcie jechaliśmy karetką z małym chłopczykiem, który pytał matkę: „czy to jest słońce”? Prawdopodobnie pierwszy raz w życiu wstał o tej porze.
Po powrocie do bazy (o 5.00) czytałem "Sny i wizje" Jana Bosko (ur. 16 sierpnia 1815 w Becchi, zm. 31 stycznia 1888 w Turynie), który twierdził, że na Mszy św. za każdym człowiekiem stoi zły duch (czasem kilku) i podsuwa różne pokusy oraz rozpraszające myśli.
To prawda do której doszedłem sam! Tak też napisał o swoim odczuciu czytający mój dziennik („Eliasz” z tygodnika „Idziemy”)...patrz witryna. Dalej święty potwierdzał moje doświadczenie, że Podniesienie przerywa diabelskie działania. Natomiast po zjednaniu z Ciałem Duchowym Pana Jezusa wszystkie demony uciekają!
Dodatkowo Duch Święty sprawia nasze wołania do Boga Ojca...w których pragnie się chwalić Stworzyciela z dziękowaniem za wszystko. Zważ jak podobne są przeżycia osób mających łaskę wiary na całym świecie...niezależnie od czasu.
W swoim otoczeniu ks. Jan Bosko nie zawsze był rozumiany. Próbowano nawet zaaranżować sytuację umożliwiającą zamknięcie go w szpitalu psychiatrycznym. Dzisiaj, gdy to przepisuję dodam, że Królestwo Boże nigdy nie upadnie.
Ktoś powie przecież już upada, młodzież przestaje chodzić do kościoła i wypisuje się z lekcji. Tak, ale to oznacza Paruzję...ponowne przybycie Pana Jezusa. Wówczas „jeden zostanie wzięty, a drugi zostawiony”. Dlaczego martwisz się o jutro, a nie o wieczność?
3 Maja 1990 r. Matka Boża stała się moją Matką...wówczas planowałem spotkanie w miejscu nawrócenia, ale jeszcze nie wiedziałem, że przeszkadza w tym szatan. Piszę to, a łzy płyną z oczu...rozumie to zaskoczony moją łaską.
Jakby w nagrodę dzisiaj jesteśmy sami: ja i Matka (nie ma domowników). Serce zaczęło wołać od Ducha Świętego:
"Matko moja wskaż drogę, pomóż w szukaniu i błądzeniu, nie pozwól zgubić Twoich śladów. W zamian nic nie chcę i nie liczę na nic. Położę z wdzięczności u Twych stóp bukiet z kwiatów...lilii, róż i słoneczników oraz z nieśmiertelników z kłosami".
Dzwony kościelne wzywają na Mszę św.! Dlaczego nie słyszałem ich przez tyle lat? Przyszedłem wcześniej i usiadłem w ciszy szepcząc modlitwy...”jak tutaj dobrze, w pokoju zalewającym serce”, gdy na zewnątrz trwa zgiełk i szum z pędzącą na sygnałach policją i pogotowiem do wypadku.
W pobliżu usiadła matka z dziewczynką 6-7 lat, która uklękła i złożyła dłonie. Oto obraz niewinności...piękna i pokory! Kto z dorosłych może przyjąć taką pozycję z czystym sercem? Kapłan rozpoczął Mszę św. od modlitwy do Pani o Niepokalanym Sercu. W tym czasie doznałem ucisku w okolicy splotu słonecznego, a z radością zmieszał się smutek.
Zły podsunął poród z brzydkim łożyskiem, ale ja nie przyjmuję tego jako coś nieczystego, bo jest to cud stworzenia. Szatan „mówił” przez to kłamliwie, że Pan Jezus urodził się jak każdy z nas. Belzebub dobrze wie o cudownym poczęciu Zbawiciela i Jego cudownym porodzie. Matka Boża ukazała się w Grocie Betlejemskiej z Dzieciątkiem na rękach w otoczeniu chórów anielskich.
Zrozumiałem, że moje modlitwy do Pana Jezusa o milczenie zostały wysłuchane. Mam wskazaną Matkę Prawdziwą, która pomoże mi. Poprosiłem o upominanie i wspieranie w napadach złego. Popłakałem się podczas pieśni: „Tyle jest serc wciąż czekających na Ewangelię” oraz „Upadnij na kolana”.
Późnym wieczorem w szpargałach znalazłem moje stare zapiski (nie wiem skąd są te zalecenia):
1. Milcz! Unikaj tych, którzy nie dążą do twojego celu, nie wdawaj się z nimi w rozmowy…
2. Nie dopuszczaj do wnętrza człowieka obcego...pozostań sam z sobą (człowiekiem wewnętrznym). Wszystko czyń w skupieniu.
3. Nie sądź - nie będziesz sądzony. Sądź samego siebie, bo w momencie stworzenia byłeś aniołem.
4. Idź za Bogiem z prostotą, a to da ci pokój serca…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 502
Od rana myślałem o św. Dominiku Savio, który zmarł w wieku 15 lat. Ksiądz Jan Bosko miał od niego przekaz, że istnieje miejsce szczęśliwości doczesnej i wiecznej...piękności jakiej śmiertelne oko nie może ujrzeć.
Podobnie jest ze światłością wiekuistą, której nie może sobie wyobrazić normalny człowiek. Wskazał też, że dusza może ukazać się człowiekowi w postaci ciała ziemskiego, ale tylko za zezwoleniem Boga. Jasno ujrzałem, ile dobra mogę uczynić każdego dnia: „Jezu, mój Jezu...Ojcze nasz”.
Gdybym wcześniej ujrzał dzień mojego udręczenia nie uwierzyłbym, że można to wykonać! Po 30 latach mogę powiedzieć, że cały czas trwało moje niewolnictwo. Kiedyś, w czasie największych kłótni pod drzwiami powiedziałem do pacjentów: „moi drodzy chrześcijanie, tak nie można”. Nastała cisza. Nikomu nie odmówiłem, wszystko wyjaśniałem i tłumaczyłem...nie tylko o sprawach ziemskich.
- Teraz rozpoczyna się walka o duszę pana żony, proszę uważać na możliwość samobójstwa!
- Takie próby już były odpowiada mąż wierzącej.
- Z tym co pani posiada, może zostać pani Królową w Etiopii!
- Te same próby od lat i tak samo źle je pani znosi (upada)!
Śmiertelne umęczenie sprawiło zadowolenie z udzielanej pomocy, wytrzymaniu naporu i nie odmówieniu nikomu. To jeszcze nie koniec, bo czeka mnie dyżur w pogotowiu, gdzie mam być nękany (wg demona).
Babcia bez opieki w walącej się chacie, bóle nerek, gorączka, zakażenie, uderzenie w głowę i robaczyca! Dopiero o 22.00 zrozumiałem te udręki (przeszkody), bo zacząłem czytać o c z y s t o ś c i! To cnota, którą nie może pokonać szatan. Skromność, prostota, niewinność, najczystsza miłość, szczerość, szlachetność:
„Błogosławieni, którzy kroczą drogą życia nieskalani, wypełniając prawa Pana”. Niewinność i pilnie strzeżona czystość to uszczęśliwiający stan łaski uświęcającej, źródło wszelkiej mądrości i cnoty...jak wielką chwałą jest zachowanie tego w życiu pomiędzy niegodziwymi. Poddanie próbom daje wielkie zwycięstwo!
Czy wiesz jak wygląda dusza niewinna...z nią zawsze jest Maryja! To dziecko Boga! Dla takiej duszy niebo jest już na ziemi. Nic dla niej nie oznacza niewola, kajdany, potężny świat, przeciwieństwa. Niewinność to zwierciadło odbijające Boga!
Czystość jest tak delikatna, że grzech śmiertelny niweczy ją na zawsze: zamyka się niebo, nie wówczas Boga w sercu, droga usłana gwiazdami zamknięta. Łaska Boga i Jego Miłosierdzie przywraca tytuł dziecka Bożego, ale nie przywróci się utraconej niewinności. "Biada tym, którzy przynoszą zgorszenie”.
„Panie Jezu wybacz, Jezu wybacz, Jezu wybacz”...nagle wracają wspomnienia czynionego zła! Pokutuj będąc czystym. Walcz ze słabościami, pokutuj i módl się z umartwianiem serca i zmysłów. Pilnuj się każdej chwili życia.
Szatan nie chciał, abym to przeczytał, ale samo czytanie nic nie daje, bo tuż po nawróceniu się nie przeskoczysz płotka odgradzającego ten i Tamten świat!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 462
Kończy się dyżur w pogotowiu, które jest w środku lasu i w oczekiwaniu na zespół o 5.00 rano słuchałem śpiewu ptaków: puchacza, sroki, skowronków, wróbli, szpaków oraz piania koguta.
Jak pięknie to stworzone, a właśnie przypomniało się zalecenie pozdrawiania Matki Pana Jezusa...trzy razy dziennie. Trafiłem do dzieciątka z biegunką. W drodze do szpitala czytałem, że lilia symbolizuje niebiańską cnotę czystości! Dlatego św. Józef na obrazach jest pokazywany z tym kwiatem...mam taki w pokoju wyrzucony przez kogoś na śmietnik!
Z tą cnotą walczy szatan! Wszystko wygrasz samozaparciem, postem i modlitwą, dzięki której będziesz unosił się do Nieba. Tak zaleca Jan Bosko (1815-1888)...późniejszy założyciel stowarzyszenia salezjanów. Dzisiaj, gdy to przepisuję wiem, że do naszej przemiany potrzebna jest Eucharystia.
Teraz wołam do Matki: „Ucieczko grzesznych. Zbawienie wierzących. Pełna pobożności, łagodności i miłosierdzia”...
Po powrocie do domu w Mszy św. radiowej trafię na kazanie księdza Józefa Zawitkowskiego (1938-2000), który z różnych źródeł ułożył litanię do Matki Bożej („Matko skowronków”)...popłakałem się. Mogę powiedzieć, że dzisiaj odkryłem istnienie Matki Pana Jezusa.
Zważ, że kilka lat temu żyłem tylko tym światem, a dzisiaj nie poszedłem za głosem natchnienia, aby trafić do jednego z kościołów, bo żona zrobiła pranie! Pojechałem bez celu na działkę, a miałem trafić do Matki Bożej i modlić się za innych.
My mamy inne drogi duchowe...ja mam iść za głosem Boga, a nie patrzeć na poczynania żony. Zarazem podkreślę, że idąc za głosem Boga (wykonując Jego Wolę) trafiamy na przeszkody od demona.
Na Mszy św. wieczornej moje serce i duszę przeszyły zdarzenia wywołujące łzy w oczach:
1. ujrzałem wybranie naszego narodu, a dowodem jest Jan Paweł II
2. wzrok przykuła twarz Madonny Częstochowskiej z bliznami
3. wołałem za kierowcę, który załatwił mi benzynę (obiecałem mu to): „Panie daj mu Światło, daj mu wiarę...proszę”…
Jednak po litanii Loretańskiej nie podawano Eucharystii...nadal człowiek miota się, bo poszedłem na piwo! Czy tak miał przebiegać ten dzień?
APeeL
- 02.05.1990(ś) Jezus za szafą...
- 01.05.1990(w) Nasionko palmy...
- 30.04.1990(p) Kapliczka...
- 29.04.1990(n) Nie starczy życia…na poznanie siebie
- 28.04.1990(s) Kto ochroni twoją rodzinę...
- 27.04.1990(pt) Wdzięczność za poczucie strachu...
- 26.04.1990(c) Potrzeba pokory wobec wiedzy...
- 25.04.1990(ś) Trudno zmienić się samemu...
- 24.04.1990(w) Niezasłużona łaska wiary...
- 23.04.1990(p) Powikłane ścieżki dojrzewania duchowego...