Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

11.04.1993(n) ZA NIEPRZYJACIÓŁ KRZYŻA PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 11 kwiecień 1993
Odsłon: 1042

    Minęła północ w pogotowiu. Poprosiłem Matkę Bożą o błogosławieństwo nadchodzącego dnia, a teraz, gdy to opracowuję pokazują obrazy z Kenii, gdzie jest wielki kult naszej wspólnej Matki. Tam jest wiele sierot, sierocińców (AIDS, malaria).

    Tuż po zgaszeniu światła zerwano na wyjazd. Zaczął się dziwny nawał. Nawet przybyła pacjentka, którą zawsze przysyłał zły, ale trafiła na kolegę. Ja w tym czasie badam z policją wesołego kierowcę: „piłem? a kto mówi, że ja nie piłem?...ja daję zły przykład? a jaki daje przykład Wałęsa?!”

    „Pacjent” ma na nazwisko Dzwonek, a ja mówię mu, że „to ostatni dzwonek, aby pan się naprawił". W korytarzu pogotowia kręci się głodny kot, któremu rzuciłem ścinki salcesonu. Pan wyżywi każdego.

    Czytanie o krzyżach, a Pan Jezus mówi z książki: „Biada niewiernym, bo będą musieli stanąć przede Mną”. Wzrok zatrzymują słowa: „za nieprzyjaciół krzyża Chrystusowego”. Czy to intencja dnia?

   W środku nocy padłem na kolana i odmówiłem „Wniebowstąpienie” oraz różaniec Pana Jezusa. Obudzono o 6.00. Przeżegnałem się, a z radia płyną modlitwy dziękczynne. Kapłan mówił podczas konsekracji, że „Ciało Jezusa, którego zamordowano dla ciebie”. W tym czasie dwóch innych modliło się, a słowa wszystkich nakładały się. Siedzę skulony i pełen zadziwienia cudami Boga mojego. Na kolanach odmówiłem „Anioł Pański”.

    7.00 Piękne słowa: „żyj we mnie Jezu, należę do Ciebie, rozporządzaj moją osobą”. Nagły wyjazd do pacjenta, który zasłabł...w kościele! Poprosiłem go, aby przychodził częściej tutaj, w zwykłe dni, bez tłoku.

    Dom. Przygotowanie do śniadania. Wołam jeszcze za dusze pobożne i wierne. Żona popłakała się, bo szatan odwrócił nasze dzieci od Boga. To „życie obok życia”. Dodatkowo napłynęło kuszenie, aby gdzieś jechać na Mszę św.

   Z radością poszedłem na Mszę św. o 12.00, ale nie mogłem opanować zmęczenia po dyżurze. Pomyślałem tylko: „co czuje w takich momentach niewierzący lub wróg wiary?” Dodatkowo wzrok zatrzymuje brzydka figura Pana Jezusa z krzyża przed ołtarzem.

    Teraz szkoda mi na tacę, bo zły podsuwa „chytrość” proboszcza, ale napływa: „jeżeli ty nie dasz to kto?”. Szybko rzuciłem pieniądz, tym bardziej, że byłem pierwszy, a koszyk pusty! Pierwszy też podszedłem do Komunii św. Padłem na kolana i zawołałem „dziękuję Ojcze! Dziękuję!”.

    Poprosiłem za wrogów krzyża Chrystusowego, aby Bóg miał nad nimi miłosierdzie. Popłakałem się. Zły pokazał mi banknot 100 tys. leżący na bocznym ołtarzu. Cóż mnie to obchodzi! „Niech zabierze kościelny”! Ile sztuczek ma szatan. Jakby na znak kościelny wyszedł tuż po Mszy św. i kluczami wyganiał ludzi. W wielu Przedsionkach Pańskich zatrudnia się takich!

    Płynie moja rozbudowana modlitwa. Nie chce się wyjść, tak tu dobrze. Jak wielka przeszkodą w kontaktach z Bogiem stanowi nasze życie. Teraz wiem, że wcześniejszy „wyjazd do kościoła” był kuszeniem. Wówczas płynęły pytania kapłana: martwisz się o jutro i przyszłość?...dlaczego nie martwisz się o życie prawdziwe?...o przyszłość prawdziwą?”.

    Zobacz jak działa Ciało Pana Jezusa. Przecież jeszcze przed chwilka byłem niezdolny do niczego i dodatkowo atakowany przez złego. W TV manipulują, bo pokazują film z dzieciństwa Pana Jezusa, jutro dadzą „Misterium”, a dzisiaj mamy dzień radości w naszym kościele, To największe święto. Nie przyjmuje go naród żydowski, który czeka na zmartwychwstanie wszystkich. Nie wierzą w życie prawdziwe.

    Żona znowu płacze, ponieważ dzisiaj jest rocznica śmierci naszej pierwszej córeczki. Córka dorosła w tym czasie niszczy swoje zdrowie: pije soczki, barszcz, herbatkę. Pojechałem na działkę, gdzie trwała modlitwa.

    Tam zakopałem zdechłą szczenną sukę. Zawsze witała mnie, gdy inni „czuwali”, przebiegali, wyglądali i udawali, że coś czynią. Piękna pogoda i właśnie dzisiaj zły nas rozdzielił. Zamiast obżarstwa i pijaństwa oraz gadania wybrałem kopanie działki i malowanie płotka. Na rzeką jest krzyż z figurą Pana Jezusa wykonaną z kawałków blachy.

    Trwa smutek w domu. Syn ogląda film „Jezus Christ Superstar”, a jego rówieśnicy w tym czasie stawiają krzyż! Smutno. Nie jadłem kolacji i ten dzień ofiarowałem Bogu Ojcu. „Dziękuję”.

                                                                                                                                    APEL

10.04.1993(s) ZA NAMASZCZONE DUSZE PAŃSKIE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 kwiecień 1993
Odsłon: 972

    Po obudzeniu trwa bój o czystość, a na ten moment „spojrzał” Pan Jezus porcelanowy (biała figurka Zbawiciela z Najśw. Sercem), który symbolizuje niewinność przez całe życie. Tyle jest grzechów i zbrodni z powodu seksu.

    Płynie „Anioł Pański”, a wzrok zatrzymała „Ewangelia Jezusa w obrazkach”, która otworzyła się się na figach, które „są słodkie, gaszą głód i zaspokajają pragnienia”. Tak, ale przyjemności ziemskie nie gaszą pragnienia duszy.

     Z radia popłynęła muzyka wschodnia, a moje serce zalała fala niespodziewanego smutku, a dusza zawołała: „Nie ma Ciebie już, Panie Jezu...nie ma!”. Przeniosłem się do tamtego czasu i znalazłem się wśród uczniów Pana i Jego Matki. Wszyscy rozproszeni, zaskoczeni i pełni zwątpienia.

    To sekundy, bo dłużej nasz słabe serce nie wytrzyma. To łaska, łaska płaczu z powodu rozstania z Panem Jezusem „Dziękuję Panie Jezu”...

    Dyżur w pogotowiu, a na rzeźnickim stole w gabinecie lekarza dyżurnego położono piękny haftowany obrus! Zaczyna się ziemski zamęt. Pan wzywa mnie do staruszki w odległej wiosce. W karetce płyną moje modlitwy poranne i wołanie za rodzinę, aby „Pan dał każdemu Radość Bożą z prośbą za zbuntowaną córkę”.

    Wzrok zatrzymały przewody elektryczne, bo tak jest z naszymi myślami, z zewnątrz nic nie ujrzysz. Spójrz na odległy horyzont z domami („czy one są małe? czy gwiazdy są małe?”). Takie jest właśnie widzenie Boga. Nie widać to nie ma!

    W sercu pojawili się ludzie mieszkający jeszcze w lepiankach i bezdomni gnieżdżący się w kanałach ciepłowniczych, a obok pałace, że w głowie się nie mieści. Bóg wprost pyta: „czy Ja nie mam dla Swoich dzieci pięknych domów?”.

     Przejeżdżamy obok kościoła, a właśnie płynie „Lacrimosa”.  Przypominają się słowa Pana Jezusa z nowenny do miłosierdzia, że „kapłani to kanały przez które przepływa Moje Miłosierdzie z Nieba”. Zacząłem odmawiać koronkę za dusze kapłańskie i zakonne. Jakże ważna jest teraz moja czystość. Wołam do Pana Jezusa, aby przytulił każdego kapłana do Swojego Miłosiernego Serca, aby zanurzył ich w Swoich 5-ciu św. Ranach”.

    Dodatkowo proszę Boga Ojca o miłosierdzie i łaskę wary dla tych, którzy posługują w kościele Pana Jezusa. Załatwiłem babuszkę, a jej córka położyła 7 dolarów...nie wziąłem. Szatan drugi raz pokonany, bo ponownie mogłem utracić czystość.

    Nie ma mnie dzisiaj dla świata, oczy zamknięte, a serce i dusza bliskie Serca Pana Jezusa. Żadnym językiem świata nie opiszesz tego stanu i tego wołania: „dla Jego Bolesnej Męki”.

    Teraz jestem u innej babci, gdzie kwilą małe kurczaczki. Złapałem jednego, żółtego i tak chciałbym zabrać go do domu...ile radości i zaskoczenia sprawiłbym na święta. Wracamy, a z radia płynie prowokacyjne pytanie o wyprawy krzyżowe. Odpowiadający pyta w moim imieniu: „czy przez błędy ludzi mamy odesłać Panu Bogu Dekalog? bo ja nie chciałbym żyć w świecie bez Prawa Bożego”.

   Trwa zamęt: zatrucie, bóle głowy, żółtaczka, „umieranie”, poderznięcie gardła, ale to trafiło na kolegę.

    12.00 Przypomniano „Anioł Pański” i z cz. radosną różańca, a trafiłem do nędznych chatek, gdzie dzieciątko i staruszek. „Narodzenie Pana Jezusa”, a tam obrazek Pana Jezusa z Matką...pamiątka ślubu! Teraz chata pod strzechą i drewniany kościółek. Kto zaznaje takich radości Bożych?

    Teraz pośpiech, bo wyskoczyłem bezprawnie na obiad, poparzyłem sobie usta, a w tym czasie córka atakowała z powodu złości na cały świat. To atak złego, bo w pokoju lekarskim poczułem pustkę i niechęć do wszystkich i wszystkiego, rozproszenia, a nawet niechęć do wiary (w takich stanach terroryści wywołują wybuchy).

   Wyświęciłem pokój, a wzrok zatrzymało zdanie: „koniec świata jest bliski”. Nawe sen nie ukoił, bo ujrzałem języki ognia, a w nim kapłan zapraszał do zastawionego stołu!

    Zrywają na wyjazd. Płynie moja modlitwa za dusze kapłańskie i zakonne. Trafiłem do babuszki, która śmieje się z szatana, ale bez powodu nie wzięła zapisanych leków na serce i nie była na żadnej uroczystości! Powiedziałem jej o Matce, szatanie, braku śmierci (przestraszona) i moim powołaniu. Może coś w niej zostanie. Żartowaliśmy...

- Dlaczego pan nie jest misjonarzem?

   W ten sposób do mojego wołania modlitewnego dodałem dusze misjonarzy. W tym momencie ustąpił atak złego, a do serca wrócił pokój. Teraz w moim stanie najbardziej obawiam się zaćmienia szatańskiego, przeszkód w modlitwach i zniechęcenia. W tym wszystkim mam ochronę Pana Jezusa.

    W radiowym reportażu z Kalwarii Zebrzydowskiej śpiewał wierny lud, a ja w smutku padłem na kolana i kontynuowałem moją modlitwę za dusze kapłańskie i zakonne oraz misjonarzy. Napłynął obraz pacjenta, który zawsze miał różaniec na szyi. Ujrzałem siebie z takim różańcem, bo mam taki po zmarłym dziadku.

    Teraz w wyobraźni adoruję Zbawiciela przed grobem w białym fartuchu...jako służba zdrowia, a w czasie przejazdu karetką spotkaliśmy strażaków zdążających do grobu Pana Jezusa. Ja widzę siebie przed Monstrancją!...przed Ciałem Pana Jezusa, bo grób to tylko symbol pokonania śmierci. Trwają uroczystości, a ja nie odwiedziłem Grobu Zbawiciela...nawet rano.

    Na dalekim wyjeździe odmawiam „drogę krzyżową” w intencji dnia. W sekundowym śnie pojawiło się bluźnierstwo. Doszedłem do „Św. Agonii” i trafiłem do umierającego, który pyta: dlaczego tak cierpię? Porażony, a dodatkowo złamał biodro i ma zapalenie płuc. Namówiłem go na szpital.

    W oczekiwaniu na zabranie krążę po podwórku odmawiając dalej tą cząstkę. Ból przenikał moje serce i duszę, a podczas transportu łzy zalewały oczy. Po ich otworzeniu ujrzałem krzyż Pana Jezusa na podwyższeniu...na wprost skrzyżowania: „och! Jezu mój!”

   Przy słowie umierającego Zbawiciela wołam do Boga: „Tato! przebacz duszą kapłańskim i zakonnym, przecież Pan Jezus pragnął także ich zbawienia, policzmy im Ojcze dobro, które uczynili”.

    Radość z pomocy temu pacjentowi, a były przeszkody, bo nagle zaciął się zamek drzwi karetki. W końcu dnia wołam do Matki Bożej, aby uprosiła błogosławieństwo u Ojca na dzień jutrzejszy. Matko słowa Bożego bądź ze mną - chroń przed szatanem i jego wpływem! Po „spojrzeniu” Pana Jezusa z Całunu otworzyłem „Prawdziwe Życie w Bogu”, gdzie były słowa dla mnie:

    „Ciesz się, bądź szczęśliwy /../ nawróciłem ciebie /../ oświecam tych, którzy są szczerzy. /../ Ja, Pan szukam małego i pokornego. Im mniejsi jesteście tym bardziej skłania się ku wam Moja Wielkość”.

   Kończy się dzień, a w moim sercu pojawił się krzyż Pana Jezusa. Przykro, bo tyle jest krzyży zaniedbanych, a ludzie przechodzą obok nich obojętnie. Na kolanach podziękowałem Bogu Ojcu za ten piękny dzień...zbliża się północ.

                                                                                                                                            APEL

 

 

09.04.1993(pt) ZA TYCH, KTÓRZY ODDALI SWOJE ŻYCIE Z MIŁOŚCI ZA INNYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 kwiecień 1993
Odsłon: 748

Wielki Piątek

    Płyną modlitwy poranne. Kupiłem i zawiozłem kwiaty pod krzyż Pana Jezusa. Zapaliłem lampkę i przeżegnałem się..."jakże pięknie"! Resztę kwiatów podarowałem  żonie, a ona oddała je Matce Bożej (pod figurkę).

   Niespodziewany zrobił się nawał chorych, rozproszenia, złość, kłótnie ludzi. Dobrze, że przezornie wyświeciłem gabinet lekarski, bo zły nie lubi Słowa, miłości Pana Jezusa, zanoszenia Panu kwiatów i Jego uwielbienia.

    Około 10.00 serce zalała wielka tęsknota za Zbawicielem: Jezu mój! Jezu!”. To sekundowe błyski miłości wywołujące łzy w oczach i ból w słabym sercu (wada). Ja mam pragnienie modlitwy, a wciąż wpadają ludzie.

   Stałem się całkowicie niezdolnym do pracy. Tęsknota za Bogiem sprawiła oddalenie od świata...mnie tu nie ma! To ujrzysz na zakochanym („odurzonym miłością”). Płynie początek mojej modlitwy „za tych, którzy poświęcają swoje życie za innych”, a z serca wyrwał się krzyk: „Jezu! Ty miłowałeś mnie więcej niż Siebie Samego”.

   Po obiedzie druga fala nawału chorych. Całe udręczenie przekazałem na ręce Matki w intencji pokoju w Jugosławii, bo „Ty Matko dbasz o wszystkich”. Jeszcze bóle kręgosłupa, serca u babuszki, której mówię, że „uderzyło już miliard razy”.

   Personel już „świętuje”, a ja chciałbym ciszy, modlitwy, spokojnej muzyki. Jeszcze spóźnieni i „bojący się nocy” oraz pragnących „lewych” zwolnień. Ludzie mają różne kłopoty: zwolniony z pracy, zabrano zasiłek oraz prawo jazdy u kierowcy.

    Takie przeżycia powalają ciało fizyczne, które staje się senne. To wielkie cierpienie, bo pragnę odosobnienia i pokoju, a nigdzie nie ma na to miejsca. Trafiłem do rodzinnego kościoła, gdzie o 15.00 odbędzie się Misterium Męki Pańskiej!

    Jednak Pan sprawił przeszkody, bo miałem być we własnym kościele, a ja przypuszczałem, że to było od demona. Nagły błysk, że to „próba”! Wszystko poznasz po owocach.

    Podpieram ścianę, senność, drażnią popisy śpiewacze, nuda i złość, bo trudno takiego jak ja zadowolić. Nawet nie podoba mi się kolejka do całowania krzyża, a nie można mieć ze sobą własnego, bo chodzi o zjednanie. „Panie Jezu! ja jeszcze uklęknę przed ucałowaniem Ciebie”. 

    Ja mam podejść do Pana, a mówią, że ze względu na czas można to uczynić w domu...”chciałeś to masz!!”. Po Eucharystii padłem na kolana z wołaniem: ”dziękuję, dziękuję...Panie! Ty widzisz, krzyża się nie wstydzę. Panie Jezu dzisiejszy post i tę Eucharystię przekazuję na Twoje Ręce". 

    Pozostałem chwilkę na adoracji Monstrancji, a pokój zalał serce przy siedzącej żonie. Nabrałem mocy, ciepła i pokoju. W ustach przyjemny smak, a w sercu błogostan. Nikt na ziemi nie może dać mi tego. Nie interesują mnie wszystkie atrakcje tego świata, które są tylko dodane. Czego ludzie szukają w świecie?  Pokój i Radość Boża oraz Szczęście Prawdziwe zalały duszę z niechęcią do opuszczenia kościoła i Pana Jezusa!

    Dzień kończy film  „Nie będziesz miał Bogów innych przede Mną” Krzysztofa Kieślowskiego...

                                                                                                                  APeeL

 

 

 

 

 

 

 

 

 

08.04.1993(c) ZA TYCH, KTÓRZY CIERPIĄ ZA INNYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 kwiecień 1993
Odsłon: 714

      Mnie jest bardzo ciężko jako lekarzowi-katolikowi, który pragnie przyjmować tych, którzy mnie szukają...takim przykładem jest nerwica i ludzie przestraszeni różnymi sprawami. Pokój otrzymujemy w Eucharystii, a ludzie pragną substancji chemicznych. Rano było tylko dwóch pacjentów, a później zrobił się nawał z wieloma nasłanym przez demona...

   Teraz zaczynam dyżur w pogotowiu...od koronki do Miłosierdzia Bożego i od razu trafiłem do rozmodlonej babci otoczonej obrazami...z dusznością. Przed wejściem zauważyłem zabitego gołąbka, którego jej siostra zaczęła skubać (bieda).

   W tym czasie pojawili się towarzysze od „towarzyszenia”...w moim stanie jest to straszliwa udręka, ponieważ pragnę intymności. Tak już zostanie, bo bezbożnicy nie mogą pojąć mojej łaski wiary, która jest traktowana jako kamuflaż.

    Nie mieści im się w głowie, że lekarz codziennie uczestniczy w Mszy św. Zawsze wchodzą do gabinetu jako pierwsi. To też pewna forma fałszu z witaniem się i zaskakiwaniem, a ja nie chciałbym ich widzieć. „Panie Jezu! Ty też tak cierpiałeś wśród swoich”.

    Teraz wiem, że to mam wyznaczone od Boga. W ten sposób stałem się „obcy”, a jest to wynik oddania się w mojej posłudze lekarza jednostki wojskowej.  Nie wiem jak czują się koledzy, którzy biegają za mną...oszukani przez władzę wciąż okupacyjną.

    Właśnie biją dzwony kościelne, napłynął obraz mojego ukwieconego krzyża, a łzy zalały oczy. Zacząłem modlitwę w intencji tego dnia, a w sercu pojawił się o. Kolbe. Natomiast w art. „Ostatnia Wieczerza” były słowa o Górze Oliwnej, gdzie „pianie kogutów oznajmia nadejście dnia /../ w którym umarł Chrystus”. 

     Późnym wieczorem przybyła kobieta, która podczas mycia okien spadła doznając zmiażdżenia łokcia. Wcześniejsza zmiana kolejki wyjazdowej sprawiła, że mogę dodatkowo modlić się. 

   Po powrocie z wyjazdu, w środku nocy czytałem wstrząsające słowa Pana Jezusa z „Prawdziwego Życia w Bogu”: „Pokutujcie. /../ Uwielbiajcie Mnie. Nie szukajcie własnych korzyści, ale Moich. /../ Błogosławcie swoich prześladowców /../ Uważajcie Mnie za swego Zbawiciela /../". 

   Przypomniało się ostatnie wezwanie do chorej mieszkającej naprzeciwko kościoła, gdzie trwała właśnie adoracja Najświętszego Sakramentu! Jakże Pan Bóg mnie obdarza przeżyciami duchowymi, smutkami i radościami nie z tej ziemi! Jak wielki mam dar, że to wszystko przeżywam już ”tu i teraz”...„Jezu mój”.

    Zgasiłem światło, przeżegnałem się wodą święconą, zrobiłem krzyżyk na czole, a nad ranem wyjechaliśmy do porodu i znak krzyża - wg zalecenia Pana Jezusa - uczyniłem trzema palcami (znak Trójcy Świętej). 

    Z serca wyrwało się ponowne wołanie: „Panie Jezu! Panie mój! Proszę Cię w intencji cierpiących za innych. Proszę, abyś wyjednał dla nich łaskę u Boga Ojca”. W tym czasie moje oczy spotkały się z Oczami Pana Jezusa z Całunu...

     Kończę ten zapis, a śpiewa mi śpiewający aktor Andre Hubner-Ochodlo. Serce rozrywa ból, gdy śpiewa żydowska piosenkę. Wiedz, że naród wybrany to moi prawdziwi bracia. Ja żyję wśród Polaków, ale sercem jestem z Panem Jezusem przy nich. 

    „Dziękuję Ci, Panie Jezu za łaskę wiary, za łaskę w współcierpienia z Tobą”...

                                                                                                                                     APeeL 

 

 

 

 

07.04.1993(ś) ZA TYCH, KTÓRYM ŚWIAT ZASŁANIA WIARĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 kwiecień 1993
Odsłon: 687

    Po północy czytałem scenę, gdy Pan Jezus razem z Vassulą odmawiał różaniec. Sam padłem na kolana i wołam w cząstce: Jezus wiedział, że musi wypełnić wolę Ojca:

   „Ojcze Sprawiedliwy ja także pragnę wypełniać Twoją wolę, czynić postępy, stać się miłym Tobie, wynagrodzić Panu Jezusowi Jego cierpienia moją miłością”...

   W środku nocy modliłem się w intencji rodziców i matki chrzestnej...poprosiłem o łaskę pełnego ich powrotu do naszej wiary. Po latach umrą po przyjęciu Sakramentu Pojednania.

    Wstaje ładny dzień, a ja czuję się przeziębiony...dobrze, że w przychodni było mało ludzi. Udało się napisać do ministerstwa zdrowia, bo lekarze nie rozpoznają inwazji łagodnego kokluszu i źle leczą tę epidemię u ludzi starszych (nietypowy przebieg). Chwilami prowadziłem rozmowy duchowe:

- od dobrego zdrowia ważniejsze jest nasze zbawienie

- kółko różańcowe nie może modlić się tylko we własnych sprawach (ani razu nie zawołali o pokój w b. Jugosławii)

- ciężka choroba dziecka to krzyż, który trzeba przyjąć i prosić o prowadzenie oraz uświęcać to cierpienie (przekazywać)

- za odwróconą córkę trzeba się modlić, aby otworzyło się jej serce i ujrzała, co oznacza dobra matka ziemska.

   Po „naukach” włączyłem taśmę z kazaniami Jana Pawła II gdzie trafiłem na słowa: „Pan z tobą!...idźcie i nauczajcie wszystkie narody”. Prawie wychodzę, a pojawił się pacjent interesujący się parapsychologią. Emanowała z niego dobra energia, a moje serce zalało wielkie skupienie na granicy smutku.

   Zawołałem do Matki Bożej z prośbą o pomoc w odczycie intencji modlitewnej dnia. Napłynęła natychmiast i wracając do domu wołałem za biedaków, którym świat zasłania Boga, a moja modlitwa sprawiła wielkie ukojenie duchowe.

    Na moich oczach pijani składali sobie życzenia i obcałowywali się...tyle oznaczają dla nich „święta”. W domu syn „walił” na aparaturze, żona relacjonowała udane zakupy (śledzie i biała kiełbasa), a z oddali dobiegało trzepanie dywanów.

   Ja w tym czasie z powodu uniesienia duchowego oddaliłem się od tego świata, a moja modlitwa trwała od 14-16.30. Z powodu bólu duszy pojękiwałem aż pytano co mi jest? 

    Podjechałem pod mój krzyż: wymyłem płotek, pomalowałem płytę i zakopałem zabitego psa, który leżał w pobliżu. Matce Bożej przekazałem tę pracę oraz całkowity post (kawa i woda) w intencji pokoju w Jugosławii i podziękowałem Bogu za ten dzień.

   Towarzysze „pracy i kasy” wciąż nie mogą dojść o co mi chodzi, bo naszej wiary uczą się na specjalnych kursach? Padłem na kolana i kontynuowałem pozostałe cz. różańca. Napłynęła postać zmarłego kolegi Mirka, który też żył tylko tym światem. 

   Dzisiaj, gdy to edytuję (20.04.2019) żona zapytała: czy wówczas byłem trzeźwy, bo większość świąt spędzałem w pogotowiu, a jak się trafiłem to różnie było. W jedną Wigilię sąsiad poczęstował mnie alkoholem, nie wypadało odmówić, bo był moim kierownikiem przychodni, a o innych „świętach” nie pamiętam...”moja wina”.

   Modlitwy pacjentek i zamawiane w Sanktuariach Msze św. w mojej intencji przyniosły owoc. Od 15 lat mam odjęty nałóg...alkohol nie interesuje mnie, może stać w otwartej butelce. Cóż oznacza dla naszego Taty „dotknięcie”, gdy stworzył wszystko myślą, a my bujamy w obłokach i marnujemy czas na loty „księżycowe”…

   Nie będę nikomu życzył „smacznego jajeczka”, bo okropnie nie lubię jajek na twardo…

                                                                                                                                   APeeL

 

 

 

  1. 06.04.1993(w) ZA POTRZEBUJĄCYCH UJRZENIA, ŻE JESTEŚMY PROCHEM
  2. 05.04.1993(pt) ZA ODERWANYCH OD BOGA
  3. 04.04.1993(n) ZA WSTYDZĄCYCH SIĘ PANA JEZUSA
  4. 03.04.1993(s) ZA ŚWIADOMIE SZYDZĄCYCH Z WIARY
  5. 02.04.1993(pt) ZA TYCH, KTÓRZY MYŚLĄ TYLKO O SOBIE
  6. 01.04.1993(c) ZA OSZUSTÓW
  7. 31.03.1993(ś) ZA TYCH, KTÓRYCH SKRZYWDZIŁEM
  8. 30.03.1993(w) ZA OKRUTNYCH MORDERCÓW
  9. 29.03.1993(p) ZA PRZEŚLADOWCÓW NIEWINNYCH
  10. 28.03.1993 (n) „ZA UMARŁYCH, ABY ZMARTWYCHWSTALI”...

Strona 2074 z 2420

  • 2069
  • 2070
  • 2071
  • 2072
  • 2073
  • 2074
  • 2075
  • 2076
  • 2077
  • 2078

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1386  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?