- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 929
Na dyżurze w pogotowiu minęła północ, a podczas modlitwy trafiłem do wiejskiej chaty, gdzie był piękny obraz Pana Jezusa z Gorejącym Sercem. W tej właśnie chacie powiesił się mąż wzywającej, a mnie zarzucano zbyt późne przybycie.
To stało się z powodu kolegi na którego wypadł ten pacjent, a on świadomie złapał moją kartę wyjazdową...do skręconej nóżki! Później trafiłem do córka denata, która miała „śmiertelne” omdlenie na jego pogrzebie. Teraz jestem u ich syna poturbowanego w stanie upojenia alkoholowego. Jak to Bóg to wszystko układa, bo właśnie mówię:
- Trzeba syna oddać pod opiekę Serca Pana Jezusa...przyjąć za niego Eucharystię, bo nic nie da narzekanie i złorzeczenie.
Podczas odmawiania dziesiątki różańca „Zesłanie Ducha Św." Jan Paweł II wołał z taśmy „Duchu Św. przyjdź, przenikaj nasze serca, zostań w nas, spraw, abyśmy byli jedno". Tak zapamiętałem...
Tuż przed zakończeniem dyżuru trafił się wyjazd do dzieciątka. Zły próbował mnie rozdrażnić, w sercu postanawiam, że to zgłoszenie załatwię z miłością. Malutka dziewczynka płakała rzewnymi łzami (po zastrzykach) i wołała: „mamo, mamo, mamo".
Ja w tym czasie - w moim sercu - znalazłem się przy małym Jezusie! Czy On też tak pięknie wołał? Matka wyszła po łyżeczkę, a ja dotknąłem główki dziecka i zawołałem: „bądź uzdrowiona w Imię Jezusa...bądź uzdrowiona w Imię Jezusa”. W tym czasie podniosłem głowę i na małym obrazku zobaczyłem Pana Jezusa w koronie cierniowej. Dla zwykłych ludzi te znaki nic nie oznaczają...
„Serce Jezusa ucieczko nasza, zlituj się, zlituj nad ludem swym”...popłynęły do mnie słowa pieśni. Kto mi to śpiewał? Podczas dalszego dyżuru, ale już w przychodni...wszystkim pomagałem z serca i bezinteresownie.
Pierwszej pacjentce podarowałem odbitkę modlitwy przebłagalnej (modli się za dusze zmarłych). Prawie płakała podczas wymiany naszych doświadczeń duchowych. Podczas wypisywania zaświadczenia matce śmiertelnie chorej córki doradziłem, aby sprawiła jej przystąpienie do Sakramentu Pojednania. Poprosiłem, aby zawołała do Matki Bożej i niech ujrzy znak.
Nagle ujrzałem beznadziejność sytuacji takich chorych, których odrzuca świat, a sami nie mogę udźwignąć cierpienia. Zły dodatkowo straszy ich śmiercią czyli powrotem do Boga Ojca!
Teraz przybył facet z podarunkami, a przepił pieniądze zebrane przez córkę podczas Pierwszej Komunii św.!
Podczas ciężkiej pracy na działce ze śpiewem do Matki „pod Twoją Obronę” z ziemi pojawił się wielki gwóźdź! To znak współcierpienia z Panem Jezusem.
Demon - po odrzuceniu pokusy zakupu alkoholu - zalał mnie humorem z którego sam się śmiałem. Siostra Faustyna opisuje takie napady szatańskiej wesołości. W drodze do kościoła źle się czułem, a przyłączyła się do nas stara i wyleniała suka. Minęliśmy też pijaka śpiącego na ławce z butami ładnie ułożonymi w nogach!
Zły nie dawał za wygraną, bo chodziło o to, abym nie przystąpił do Eucharystii. Wskazał na panią w mini spódniczce kładącą kwiaty pod obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej.
Nadeszła pomoc, ponieważ spotkałem niewidomego dziadka, którego dotknąłem podczas przekazywania sobie znaku pokoju, a moje serce zalała moc. Po przyjęciu Komunii św. popłakałem się z powodu ataków Bestii. Padłem na kolana i tak było mi dobrze z Panem Jezusem, a do serca wrócił pokój i moc Boża...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 623
Głupio mi z powodu wczorajszego picia alkoholu, a jestem dodatkowo atakowany z powodu modlitwy, która będzie towarzyszyła przez wszystkie lata (potwierdzam to 23.06.2019 r.). Z żoną mamy różne ścieżki zbawiania dusz...ona pięknie klęczy i zawsze żegna się podczas przechodzenia obok kościoła. Wywołuje to poruszenie u osoby lub osób z nią idących!
Nie wiem czy brać wolny dzień, ale napływa dwa razy; nie rozczulaj się nad sobą, nie zrobiłeś nic złego, zostań...odpoczniesz od pacjentów i spokojnie zmówisz modlitwy! Szatan też może wciskać modlitwy, gdy trzeba ratować człowieka!
Mnie chodzi o połączenie cz. bolesnej różańca z drogą krzyżową oraz koronką do Miłosierdzia Bożego. Pragnę podczas modlitwy rozważać Mękę Pańską (współcierpieć). Po latach trafię na takie zalecenie Pana Jezusa!
Zacząłem od Miejsca Samotnego (Getsemani), a w tym czasie grałem na akordeonie pieśń do Serca Pana Jezusa! "W Sercu Twoim racz nas obmyć, do Serca Twojego racz nas przytulić, w Twoim Sercu na wieki racz nas zachować."
Pobiegłem do łazienki, puściłem wodę (kasuje podsłuch) i wołałem; "Jezu, Boże...kto pojmie Twoje cierpienia...dla większości nadaremne, Jezu mój, Jezu, Jezu."
Żaden człowiek na świecie nie wytrzyma tego dłużej niż kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund! W takich chwilach pragniesz jednego; umrzeć i połączyć się ze Zbawicielem. Teraz dopiero zrozumiałem mocne natchnienie poranne, bo miałem zostać sam na Sam ze Zbawicielem!
Dzisiejszy dyżur w pogotowiu chcę poświęcić w intencji rodzin chorych, którzy sprawiają wiele udręk i codziennych kłopotów. Wróciło zatroskanie o córkę z wołaniem do Matki Bożej; "Wspomożycielko wiernych, spraw, aby moja córka trafiła do Ciebie... poprowadź ją Matko, pomóż jej, weź ją pod Swoją Ochronę, Święta Boża Rodzicielko".
W moje dłonie chwyciłem dłoń dyspozytorki - na której dyżurze upiłem się - i teraz śmiejemy się. Czeka na mnie cierpiąca (raczej duchowo), wyjazd do "świętego pacjenta" i śpiewającej w chórze, która jeszcze nie pojmuje miłości Jezusowej oraz trzęsącej się o dziecko, której powiem o Matce i ufności Bożej.
Postanowiłem, że w każdy piątek ułożę rozmyślanie każdego cierpienia Pana Jezusa podczas św. Męki. Zdziwiony stwierdziłem, że w ręku mam piękne modlitwy do Matki, która zna nasze cierpienia, bo Sama zniosła wszystko do końca...szła krok w krok za Jezusem, pogodzona z boleścią i zjednoczona sercem. Na Jej oczach zabito Syna, jedynaka!
"Matko,która nasz znasz...
Ty teraz jesteś naszą Mocą!
Ty zdjęłaś Jezusowi koronę cierniową...
Ty ufałaś do końca w Jego Zmartwychwstanie...
Niech będą Błogosławione Twoje Cierpienia Matko
Jezus, Syn Twój, gdy Był - zostawił Św. Hostię
Jezus, Syn Twój, gdy Wrócił - pokazywał Rany, Umacniał i Błogosławił
Jezus, Syn Twój, gdy Odszedł - Ducha Św. zostawił!"
W tym momencie następuje wielkie odkrycie, że bez cierpienia nie uciekałbym do Serca Matki, Jezusa i do Boga Ojca. Niech Bogu będą dzięki za wszelkie cierpienia - Jego Mądrość jest nieogarniona!
Jakże piękna jest koronka do Siedmiu Boleści Błogosławionej Dziewicy Maryi, którą ofiarowałem w intencji duszy dziewczyny, która zginęła podczas mojego ostatniego dyżuru...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 969
Z pięknego snu zapamiętałem tylko informację, że nadejdzie „Jedno Prawo”. Przeżegnałem się i podziękowałem Matce Bożej i Panu Jezusowi za wytrwanie w postanowieniu, które ofiarowałem w intencji pokoju na świecie!
Wróciłem myślą do „Jednego Prawa”, bo ludzkość tworzy różne prawa, a powinno być tylko prawo i sprawiedliwość dana nam przez Boga.
W drodze do pracy skończyłem różaniec Pana Jezusa i w wielkim uniesieniu odmawiałem modlitwę przebłagalną za szerzących Miłosierdzie Boże. Moje serce zalała radość, bo we wszystkim ujrzałem Mądrość Bożą...
Pierwsza pacjentka, a ja waham, ale w końcu powiedziałem, że jej mąż prosi o pomoc, bo trafienie do czyśćca to wielka łaska Boga, ale tam nie można już nic uczynić dla siebie...
- To prawda, bo nigdy nie dałam za niego na Mszę św.!
Inna, rozgoryczona ciężko chorym mężem szuka mojej rady, a ja jej mówię: „nie opuszczę cię aż do śmierci...miała pani dwóch synków, a teraz jest trzeci wymagający opieki!"
Nagle zostałem wyrwany na wizytę domową, a na progu nędznej chatki napłynęła chęć modlitwy, bo ta niewiasta prowadzi takie życie i w jej domu jest dużo dobra. Czekam na chorą i w myślach odmawiam „Ojcze nasz”, a jej pies patrzy mi w oczy i cały czas szczeka...
Już 14.00, a końca pracy nie widać...”Jezu pomóż, Jezu pomóż! Ty dla mnie przeszedłeś Bolesną Mękę, wytrwałeś to i ja wytrzymam to dla Ciebie Panie, Jezu”. W krótkim czasie napłynęła moc i przestałem się spieszyć. Zbawienna okazała się litrowa butelka wody mineralnej, którą pierwszy raz w życiu kupiłem do pracy!
Młodej seksownej dziewczynie mówię o potrzebie zachowania niewinności do małżeństwa, a ona zaczęła wykład o "płodności i dodatkowych jajeczkowaniach". W tym momencie zrozumiałem straszliwe pokusy płynące do kapłanów. Przecież może trafić się penitentka, która od złego będzie opowiadała o swoim bujnym życiu! Kończę, a ostatnim pacjentem jest koleżanka lekarka i kapłan!
Pojechałem na działkę i zasnąłem na leżaku, a po przebudzeniu z włączonej kasety popłynęły słowa: „polecenie, które Ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem". Tak powiedział do mnie Pan Jezus z Mszy św. z naszym papieżem!
Moje serce zalała wielka moc i pragnienie bycia w naszym kościele, gdzie przywitał mnie uśmiechnięty o. Kolbe, a siostra śpiewała hymn do św. Antoniego...dziwne, bo właśnie stałem przy jego figurze. Trafiłem też do spowiedzi, a kapłan zadał mi pokutę: modlitwy za chorych i cierpiących!
Otworzyłem książeczkę, a tam była karteczka z moimi zawołaniami: "Jezu, Synu Boży, Ty umiłowałeś mnie tak bardzo, że poszedłeś za mnie na okrutną Mękę...wiem Jezu, że wszystko mi wybaczysz...wiem też, że Tobie zależy na mojej miłości. Twoje Miłosierdzie to Eucharystia, która zmazuje moje ułomności, a kiedy wstępujesz do mojego serca wszystko staje się inne”.
Popłakałem się, a dzisiaj wyjątkowo „dla mnie” litania do Serca Pana Jezusa jest czytana, ale zaśpiewano tylko: „0! Jezu dobry, Zbawicielu słodki...". Podczas powrotu samochodem na niebie pojawiła się tęcza! Nawet nie wiem ile lat nie widziałem tęczy!?
Kończę różaniec z „Odnalezieniem Jezusa w świątyni” i czuję, że ja właśnie dzisiaj odnalazłem Pana Jezusa w świątyni: "Jezu! odnalazłem Ciebie w świątyni! Dzięki Tobie, Jezu...tylko dzięki Tobie”! Radość zalała serce, a zły nie lubi radości, którą daje Jezus i w domu rzuciłem się na wędzonego kurczaka i zimną wódkę.
W moim sercu pojawili się współpracownicy, a ja ich objąłem...jakże cierpi cały świat, przecież tylko Jezus może dać nam prawdziwą radość, pokój w sercu, niechęć do posiadania rzeczy i wszelkiego przywiązania.
Teraz trochę głupio mi z powodu tego kurczaka i wódki...wstydzę się spojrzeć w oczy Jezusa Miłosiernego, a dodatkowo czytam słowa o. Pio, że „Bogu bliższy jest człowiek zły, ale wstydzący się tego, niż dobry rumieniący się podczas czynienia dobra".
Ja właśnie czynię zło i się rumienię, a zbliża się północ z czwartku na piątek. To najważniejszy czas przed Męką Zbawiciela...przecież Pan Jezus nadal cierpi, bo nie chce Go znać 95% ludzkości:
"Jezu mój...Jezu! Kto Cię pocieszy jeżeli nie Twoi Apostołowie...Ty Jezu wiesz, że dla niewierzących to głupstwa! Panie przypominaj mi, abym czuwał z Tobą z czwartku na piątek"...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 665
Z radością wstałem na wyjazd karetką o północy, bo pragnąłem modlić się. Z serca zawołałem; „Panie Jezu, Ty przyjąłeś Wolę Ojca i wykonałeś ją... spraw, abym ja wykonał Twoją wolę...Ty, Jezu Czysty z Czystych...Dobry z Dobrych, pomóż mi."
Na wielkim i wygodnym łożu, w starym stylu (drewniane boki, siennik słomiany z lnu) leżał znajomy pacjent. Żartowałem, że nawet nie wie jakie ma dary, a dodatkowo kolka nerkowa ustąpiła. Szatan podsunął myśl o piwie, bo handlują, ale u mnie jest dzień postu w intencji pokoju na świecie...
Napłynęło też ostrzeżenie, że „kto pości i modli się będzie kuszony!” Specjalnie wyjechałem na dodatkowe wezwanie, aby skończyć wszystkie modlitwy...udało się do 2.30!
W tym czasie poprosiłem Ducha Świętego o pomoc córce w egzaminach, zawołałem tylko; „Duchu Święty! Duchu Święty!”...smutek napłynął do serca, a oczy zalały łzy!
Podczas pobytu na działce demon podsuwał zwątpienie, że; „to wszystko jest przez modlitwy...dlatego nie mam spokoju, pozostanę tutaj dla odpoczynku!” Nie udało się, bo zorientowałem się w kuszeniu i zdążyliśmy na nabożeństwo do Serca Pana Jezusa!
Szatan wiedział, że pragnę spowiedzi. My często wołamy do Boga, a później sądzimy, że sprawa rozwiązała się sama i zapominamy o podzięce. Pan dał natchnienie: „konfesjonał” i po czasie przybył kapłan, ale wahałem się, wstydziłem, a moje świadectwo byłoby ważne także dla niego...o upadku i pragnieniu Chleba Życia (Eucharystii).
Ile dobra uczyniłbym, bo byłem w łasce, pobłogosławiony przez papieża...wprost bliski apostołowi Jezusa. Teraz po upadku muszę do Niego wrócić...prosić o rozgrzeszenie!” Nie przełamałem się, kapłan odszedł, a Eucharystię rozdano.
Wszystko uświadomiłem sobie podczas zapisywania tych przeżyć. Nie wolno wołać; „Panie, Panie...ot, tak na wiatr!” W ręku znalazły się refleksje o. Pio dotyczące spowiadających się;
-
w walce z sobą kwitnie dusza!
-
bojaźni Bożej, która wynika z Miłości Ojca towarzyszy pokój serca i ufność...od złego płynie strach, niepokój i nienawiścią samego siebie!
-
nikt na nic nie zasługuje, Pan tylko jest nieskończenie dobry i miłosierny!
-
Bóg dla każdego, lecz nikt dla siebie samego!
-
pełne zboże jest pochylone, a puste proste i piękne (próżność jest pusta)
-
pamiętaj, że Bóg zawsze widzi wszystko
-
generał wie jak użyć żołnierza - czekaj na swoją kolej...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 760
Tuż po wstaniu odczułem wielki smutek z powodu - oderwania od Boga - przez grzech. Tyle dobra mogłem uczynić będąc w stanie łaski uświęcającej, pobłogosławiony przez papieża...prawie równy Apostołom!
Nawet mogłem uzdrawiać w Imię Jezusa i miałem moc bycia bezinteresownym; przez cztery dni przyjąłem od pacjentów tylko 1 brzoskwinię! „Och, Jezu mój...to sprawiła moc Szatana, bo pokusa jest tym większa im wyżej trafisz po drabinie do nieba.
Przechodzę obok szafki, a tam napis: „Otwórzcie swoje serca”...to Matka Pokoju zaczyna pomagać. Napływa natchnienie, aby otworzyć tę książeczkę na „chybił/trafił”. Nie chciałem uwierzyć własnym oczom, bo tam były słowa dla mnie; „nikt i nic nie może nas oderwać od Boga, nawet śmierć. Nie mogą tego spowodować dzisiaj wasze grzechy”...tak mówi w tej chwilce do mnie św. Paweł.
Nagle napłynęła wielka moc, bo wiem, że „nie dam się oderwać od Boga, nie jest istotny mój grzech...nie dam się oderwać od Boga, nie dam!”
Do serca napłynęła wielka radość, nawet z uśmiechem zawołałem do Boga; „Ojcze mój, któryś jest w Niebie...nie wwódź mnie na pokuszenie, ale zbaw mnie ode złego!” Znowu Matka, Pan Jezus i Ojciec królują w moim sercu...
Jeszcze przed chwilką wstydziłem się mojego grzechu i bałem się ludzi. Nie do wiary, ale teraz ten grzech dał mi moc! To sprawdzian już nie woli, ale siły duchowej. Nic nie obchodzi mnie szemranie ludzi - naprawdę nic nie może mnie oderwać od Boga. Zacząłem odmawiać różaniec Pana Jezusa.
"Panie Jezu, Ty ofiarowałeś wszystko biednym, a ja dzisiaj idę do pracy w ich intencji, w intencji ich zbawienia - Ty, Jezu wiesz, którzy to są.” Dodałem jeszcze; „Panie Jezu chroń moich biskupów i papieża - to Twój wielki dar dla nas!”
Przez chwilkę trwał ból: praca czy wolny dzień (za nadgodziny)? Wielkie zło uczyniłbym chorym, gdybym posłuchał Szatana, bo dzisiaj było dużo bardzo cierpiących, słabych, starych i potrzebujących pocieszenia. Ja w tym czasie miałem moc, humor i bezinteresowność!
Na ten czas wchodzi prawie niewidomy, okropnie stary dziadek z babcią.
-
Czy warto jeszcze badać takiego...pyta?
-
Och, jakże ja lubię takich dziadków...siadaj pan.
Rozmawialiśmy o śmierci. On opowiadał, że widział duszę swojej zmarłej siostry, która leżała w odległości 2-3 km od jego domu. Teraz tłumaczę matce dorosłego syna, który ma niebezpieczny nowotwór, że; „Matka Boża wytrzymała Mękę Pana Jezusa do końca..,pani też musi być ze swoim synem!
Trafiały się biedne chaty, opuszczony dziadek, któremu zaleciłem przystąpienie do spowiedzi i Eucharystii. Tam załatwiam też biedaczynę proszącą o zaświadczenie. Wśród tych ludzi niektórzy próbowali wciskać mi pieniądze „na lepsze piwo”, a bogata przybyła z koniakiem. Nie posłuchałem natchnienia, aby oddać go kierownikowi (miał ze mną dyżur), a teraz demon podsuwa postawienie, poczęstowanie i spróbowanie.
Jakże piękne są stacje drogi krzyżowej - prosto w moje serce wpadały wszystkie słowa o u p a d k a c h Pana Jezusa...za moje zbawienie!
APeeL
- 10.06.1991(p) Stan po nokaucie...
- 09.06.1991(n) Krzyżyk na czole po upadku...
- 08.06.1991(s) Nawet uzdrawiać możesz...w Imię Moje!
- 07.06.1991(pt) W INTENCJI DZISIEJSZYCH PACJENTÓW
- 06.06.1991(c) ZA DUSZE NAJDŁUŻEJ PRZEBYWAJĄCE W CZYŚĆCU
- 05.06.1991(ś) ZA ZAPOMNIANE DUSZE CZYŚĆCOWE
- 04.06.1991(w) ZA PRAGNĄCYCH WRÓCIĆ DO PANA JEZUSA
- 03.06.1991(p) Słodkie są brzemiona Pana...
- 02.06.1991(n) ZA UPADLANYCH PRZEZ SZATANA
- 01.06.1991(s) Moc białej laski...